-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel14
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik243
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
2024-02-20
2022-11-25
2019-06-25
2017-05-21
2017-06-08
2016-03-05
Minęło już parę lat odkąd przeczytałam dwie książki Dana Browna. Mówię tu o "Aniołach i demonach" i "Kodzie Leonarda da Vinci". Obie powieści bardzo mi się podobały, z tym, że pierwsza pozycja według mnie była lepsza. Zastanawiałam się jaka okaże się "Inferno", które będzie zekranizowane, jeśli dobrze pójdzie. Ale na film trzeba będzie troszkę poczekać. Chyba, jeśli moje informacje są aktualne, aż do października, kiedy to będzie premiera. Tu jednak nie będę się roztkliwiać nad ekranizacją, tylko nad książką.
Inferno jest czwartą z serii książek o profesorze Robercie Langdonie, specjaliście od symboli. Akcja rozpoczyna się w momencie gdy nasz bohater budzi się w szpitalu w obcym dla siebie miejscu. Nie pamięta jak i dlaczego się tam znalazł. Nie ma też pojęcia, jak wszedł w posiadanie tajemniczego przedmiotu, który znalazł we własnej marynarce. Jednak nie ma czasu się nad tym dłużej zastanawiać. Ktoś czyha na jego życie. Wraz z lekarką Sienną Brooks ucieka ze szpitala. Jest ścigany przez nieznanych wrogów. Przemierzając uliczki Florencji próbuje odkryć powody pościgu i rozszyfrować zagadki ukryte w słynnym poemacie Dantego "Boska komedia".
Ktoś kto poznał twórczość autora nie powinien być zawiedziony. Akcja pędzie jak oszalała do przodu, autor stopniowo odsłania przed nami zagadki. Od lektury nie można się wprost oderwać. Miłym dodatkiem jest także dbałość o szczegóły. Podobało mi się przedstawienie zabytków Florencji. Wraz z bohaterami czułam się jakbym tam była. Można było sobie wszystko dobrze wyobrazić. I to odniesienie do poematu Dantego, a raczej do jednej z księgi "Piekło" skąd tytuł powieści, bo Inferno to Piekło. Styl autora cechują zaskakujące zwroty akcji, że nie sposób się oderwać. Nie mogłam przewidywać co się dalej wydarzy. Jednak jest pewien utarty schemat: znowu towarzyszy mu piękna kobieta, nikomu nie może ufać i musi ratować świat przed zagładą. Przed czym tym razem? Nie, tego nie zdradzę. Po prostu trzeba przeczytać. Mimo tego pozycja warta przeczytania.
Lubię w książkach tego typu zagadki i liczne nawiązania do różnych dzieł literackich. Tutaj mamy nawiązanie do " Boskiej komedii" jednego z większych poematów w literaturze. Podziwiam autora, że potrafił to tak napisać, że wszystko miała skład. Polubiłam autora za jego dwie poprzednie książki, które przeczytałam i nie zmieniłam zdania. Świetna książka trzymająca w napięciu i z niespodziewanym dla mnie zakończeniem. Polecam.
Minęło już parę lat odkąd przeczytałam dwie książki Dana Browna. Mówię tu o "Aniołach i demonach" i "Kodzie Leonarda da Vinci". Obie powieści bardzo mi się podobały, z tym, że pierwsza pozycja według mnie była lepsza. Zastanawiałam się jaka okaże się "Inferno", które będzie zekranizowane, jeśli dobrze pójdzie. Ale na film trzeba będzie troszkę poczekać. Chyba, jeśli moje...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-01-29
Zabierając się za tą książkę, myślałam, że będzie to "sucha" biografia, ale na szczęście miło się rozczarowałam. Przeczytałam jednym tchem. Nie brak tutaj humoru i śmiesznych anegdot przedstawionych przez autorów.
Obserwujemy tutaj drogę zawodową Krzysztofa Liedla, jak ze zwykłego policjanta stał się ekspertem do spraw zwalczania terroryzmu. Oczywiście nie było to lekka droga, ale okupiona ciężką pracą. Obserwujemy pracę policji od "środka". Jest to naprawdę ciężki kawałek chleba. Nie wszystkie sprawy da się rozwiązać do ręki, czasami wymagają czasu, a niekiedy mimo najszczerszych chęci z braku dowodów są nierozwiązane. Książka obfituje w zabawne anegdotki z życia policjanta, czasami się zastanawiałam co jest prawdą a co fikcją. Pokazane historie pokazują, że czasami tak policja jak i przestępcy nieraz nie "grzeszą" rozumem. Przedstawione sytuacje stanowią dobry materiał na film.
Oczywiście nie wszystkie historyjki przyprawiają o śmiech. Mamy tutaj rozbicie sekty Niebo, zamach Al-Kaidy na Londyn w 2005 roku, pościgi za gangsterami, przemytnikami. Policjanci nie są pokazani tutaj jako "superbohaterowie", ale jako faceci z krwi i kości. To mi się właśnie podobało. Nie idealizowano ich.
Książka czytało się szybko i z prawdziwą przyjemnością. Na końcu autorzy zamieścili słownik policyjnej polszczyzny, żeby lepiej było zrozumieć niektóre terminy używane w policji. Bardzo ciekawa lektura dla kogoś jest zainteresowany pracą policji.
Zabierając się za tą książkę, myślałam, że będzie to "sucha" biografia, ale na szczęście miło się rozczarowałam. Przeczytałam jednym tchem. Nie brak tutaj humoru i śmiesznych anegdot przedstawionych przez autorów.
Obserwujemy tutaj drogę zawodową Krzysztofa Liedla, jak ze zwykłego policjanta stał się ekspertem do spraw zwalczania terroryzmu. Oczywiście nie było to lekka...
2016-01-19
Do przeczytania książki zachęcił mnie opis na okładce "Samotny detektyw w wypełnionej przemocą powieści dla czytelników o mocnych nerwach". Owszem przemoc była, ale nie trzeba mieć mocnych nerwów do jej przeczytania, jeżeli o mnie chodzi. Być może już w swym życiu zbyt dużo przeczytałam thrillerów i stałam się bardziej wymagająca.
Głównym bohaterem i jednocześnie narratorem powieści jest były dziennikarz śledczy David Raker, który zajmuje się odnajdywaniem zaginionych osób. Po śmierci swojej ukochanej żony nie przyjął żadnego nowego zlecenia. Pewnego dnia przychodzi do niego Mary, zrozpaczona matka, której syn zaginął kilka lat temu, a rok temu zginął w wypadku samochodowym. Kobieta wyjawia mu, że widziała na ulicy swojego zmarłego syna Alexa. Prosi Davida, żeby go odszukał. Na początku mężczyzna sceptycznie odnosi się do jej słów. Na początku jej nie wierzy, ale postanawia podjąć się zadania, bo czuje, że tego chciałaby jego ukochana żona. I tu zaczyna się prawdziwa akcja. David wkracza w świat mrocznych intryg, zagadek i ściąga na siebie niebezpieczeństwo. Mimo ostrzeżeń brnie w tą sprawę, bo obiecał, że zakończy to. Co takiego odkrył, że teraz grozi mu śmierć? Co z tym wszystkim wspólnego ma Alex? Czy naprawdę żyje?
Jest to naprawdę mroczny thriller psychologiczny, który czyta się niemal jednym tchem. Nie powiem, żeby był taki mocno mrożący krew w żyłach, ale trzyma dobry poziom i długo nie można o niej zapomnieć. Są momenty przerażające, ale nie aż tak, jak to przedstawia opis na okładce. Mnie tylko przeraził moment przybijania do krzyża bohatera jak i opis Legiona, który wydawał mi się naprawdę nie tylko odrażającą ale szaloną postacią, która miała swoją własną wizję świata i chciała wprowadzić ją w życie. Nie będę więcej zdradzać, bo a nuż ktoś się zainteresuje i odbiorę mu przyjemność czytania. Jak na debiut powieściowy autora jest naprawdę dobry. Pierwszoosobowa narracja powodowała, że człowiek wczuł się w akcję, która pędziła w zastraszającym tempie. Nawet nie wiem kiedy pochłonęłam książkę. I zaskoczyło mnie zakończenie,a to jest najważniejsze w thrillerach.
Może dla innych schemat może się wydawać już znany i oklepany. Bo to już było. Detektyw-amator szukający zaginionej osoby i wpadający na trop afery, o której nikt nie powinien wiedzieć. Jednak wykonanie było naprawdę dobre. Trudno uwierzyć, że jest to debiut powieściowy autora. Spokojnie mogę ja polecić fanom gatunku.
Do przeczytania książki zachęcił mnie opis na okładce "Samotny detektyw w wypełnionej przemocą powieści dla czytelników o mocnych nerwach". Owszem przemoc była, ale nie trzeba mieć mocnych nerwów do jej przeczytania, jeżeli o mnie chodzi. Być może już w swym życiu zbyt dużo przeczytałam thrillerów i stałam się bardziej wymagająca.
Głównym bohaterem i jednocześnie...
2015-11-28
Moja przygoda z bohaterami trylogii Zakręty losu zakończyła się. Jestem absolutnie zachwycona wszystkimi książkami z serii, ale chyba żadna nie wzbudziła we mnie tyle emocji co ostatnia. Historia Lucasa obejmuje zdarzenia, które już znamy z pierwszej i drugiej części, ale zostały wyjaśnione niedopowiedzenia.
Historia Lucasa jest opowiedziana, tak jak sam tytuł wskazuje z punktu widzenia Łukasza. Jest to jego spowiedź. Opowiada bratu swoją historię. Powiem szczerze, że bardzo mnie zafascynowała. W pierwszej części nie trawiłam gościa, w drugiej się z nim zakochałam, a w tej jestem jeszcze bardziej nim zafascynowana.
Poznajemy początek działalności Lucasa w mafii. Był to zwyczajny chłopak pochodzący z dobrego domu mający swoje plany i marzenia. Tym marzeniem była muzyka, ale ojciec nie rozumiał jego pasji i nie znosił jak się ktoś mu sprzeciwił. Uważał, że chłopak zajmuje się głupotami, a muzyka była dla Łukasza bardzo ważna, grał w zespole, miał przyjaciół. Jedno wydarzenie sprawiło, że pociągnęło za sobą inne. Gdy ojciec zabrał mu saksofon życie Łukasza się zmieniło. Wpadł w złe towarzystwo, rzucił studia i wszedł w podejrzanie interesy. Stał się Lucasem. Poznajemy jego historię z Gosią, przyrodnią siostrą Kasi. W pierwszej części wydawał mi się zimnym draniem. Nienawidziłam go za to, co powiedział do Gośki, gdy ta była na odwyku. Ale nie znałam całej historii. On naprawdę bardzo kochał Gośkę, na zabój można powiedzieć. Wszystko mogło potoczyć się dobrze, gdyby nie jej nadopiekuńcza matka, która zabraniała im kontaktów i ojciec Lucasa, który zaczął się wtrącać. Na dodatek jeszcze doszły narkotyki. Łukasz starał się dziewczynę od tego odciągnąć, ale nie udało mu się to. To właśnie prochy zniszczyły to piękne uczucie między nimi. Chłopak zmienił się jeszcze bardziej. Stał się zimnym, bezwzględnym człowiekiem. Jeszcze bardziej wniknął w świat mafii. Stał się nawet jednym z najbardziej zaufanych ludzi Sergieja. A to wszystko, żeby uciec od bólu jakim było rozstanie z Gosią. Nie spodziewał się, że jeszcze kiedykolwiek ją spotka. A potem znowu się zaczęło, ale nie łączyła ich taka miłość jak kiedyś, to już umarło. Liczył się tylko seks, nic więcej. Ale dziewczyna od nowa się zaangażowała, a potem kolejny raz wpadła w szpony nałogu. I to ją zniszczyło. Znowu ćpała, w konsekwencji czego trafiła na odwyk, ale już z niego nie wyszła. Po słowach Łukasza, który kazał jej się od niego odczepić, przedawkowała. Znamy te wydarzenia, ale nie z punktu widzenie Łukasza. Po pierwszej części wydawało mi się, że śmierć dziewczyny wcale go nie obeszła. A to nieprawda. Dla niego w tamtym momencie skończył się świat. Kochał Gosię i obwiniał się za to. Uważał, że nic już mu się od życia nie będzie należało. A tu los przyszykował dla niego niespodziankę, dał mu drugą szansę w postaci Magdaleny.
Ta część trylogii podobała mi się najbardziej. Dużo rzeczy zostało wyjaśnionych, znamy niektóre wydarzenia z punktu widzenia Łukasza, który nie jest wcale takim zimnym draniem jak się mogłoby wydawać po lekturze pierwszej części. Najbardziej podobała mi się historia jego kariery w mafii. To jest materiał na niezły film kryminalny.
Podsumowując: serdecznie polecam, jak także poprzednie części z serii. Akcja pędzie do przodu, nie sposób się nudzić. Czyta się jednym tchem, nie sposób się oderwać.
Moja przygoda z bohaterami trylogii Zakręty losu zakończyła się. Jestem absolutnie zachwycona wszystkimi książkami z serii, ale chyba żadna nie wzbudziła we mnie tyle emocji co ostatnia. Historia Lucasa obejmuje zdarzenia, które już znamy z pierwszej i drugiej części, ale zostały wyjaśnione niedopowiedzenia.
Historia Lucasa jest opowiedziana, tak jak sam tytuł wskazuje z...
To pierwsza książka tego autora, którą miałam okazję przeczytać. Powiem szczerze, że czytało się świetnie. Szybka wartka akcja, za każdym razem mnie zaskakiwała, trup ścielił się gęsto. Świetny materiał na film sensacyjny.
To pierwsza książka tego autora, którą miałam okazję przeczytać. Powiem szczerze, że czytało się świetnie. Szybka wartka akcja, za każdym razem mnie zaskakiwała, trup ścielił się gęsto. Świetny materiał na film sensacyjny.
Pokaż mimo to2015-11-24
Drugi tom trylogii o braciach Borowskich był tak wciągający jak pierwszy, chociaż szczerze przyznam, że bardziej. W trakcie lektury nie mogłam się po prostu oderwać. I stało się coś dla mnie niespodziewanego, o co nie podejrzewałabym siebie: pokochałam Łukasza „Lukasa” Borowskiego. Moje zdanie o nim po lekturze pierwszego tomu teraz zmieniło się o 180 stopni.
Kasia i Krzysztof starają się żyć normalnie, mimo otrzymanej od mafii groźby „My nie zapominamy”. A jak wiadomo mafia nigdy nie wybacza ani nie zapomina. Zawsze znajdzie sposób, żeby dopaść. Tak też bywa w tym przypadku. Krzysztof dostaje propozycję „ nie do odrzucenia” i nie ma wyjścia. Musi dla nich pracować, oczywiście ukrywa to przed żoną. Wtedy też do akcji wkracza drugi brat Borowski, który ma status świadka koronnego i jest ukryty przez policję. Ale nie waha się pomóc bratu, żeby raz na zawsze wyciągnąć ich z bagna. Pomyślałam sobie: no nie, znowu będzie jątrzył. Szczerze mówiąc po pierwszej części nie zapałałam do niego zbytnią sympatią. Ale o dziwo tutaj zmieniałam zdanie. Łukasz przeszedł wewnętrzną metamorfozę. Chce odkupić swoje winy i raz na zawsze skończyć z mafią, dla której przecież jeszcze niedawno pracował. Otrzymuje nową tożsamość. Jako Marcus Borycki współpracuje z policją. Ale nawet on nie wie, że być może dla niego los szykuje kolejną niespodziankę. Na jego drodze pojawia się kobieta z bolesną przeszłością i bagażem doświadczeń. Dziewczyna jest dręczona przez swego męża nie tylko psychiczne, ale wręcz fizycznie. Kobieta służy mu za worek treningowy. Co zrobi Łukasz? Pomoże jej czy nie będzie się wtrącał?
Tego nie będę zdradzać, ale powiem jedno. W tej części trylogii Łukasz pozytywnie mnie zaskoczył. Pokazał że ma serce i powiem szczerze, że pokochałam go bardziej niż Krzyśka. W tej części właśnie wątek Łukasza wysunął się na pierwszy plan i jestem z tego bardzo zadowolona. Dzięki temu mamy okazję go lepiej poznać. Co prawda autorka nie wyjaśniła wszystkiego w tej części, ale w końcu jest jeszcze trzeci tom.
Książka trzymała w napięciu od początku do końca. Umiejętne połączenie kryminału z wątkami romantycznymi, a to jest to co ja lubię najbardziej i czego brakowało mi w polskich pozycjach i dlatego zawsze wolałam zagranicznych autorów, ale chyba teraz zaczynam powoli zmieniać zdanie. Są jednak polscy autorzy którzy umieją łączyć wątki kryminalne z romansem i do tych autorów zalicza się Agnieszka Lingas – Łoniewska. Polecam serdecznie dla fanów autorki, ale nie tylko.
Drugi tom trylogii o braciach Borowskich był tak wciągający jak pierwszy, chociaż szczerze przyznam, że bardziej. W trakcie lektury nie mogłam się po prostu oderwać. I stało się coś dla mnie niespodziewanego, o co nie podejrzewałabym siebie: pokochałam Łukasza „Lukasa” Borowskiego. Moje zdanie o nim po lekturze pierwszego tomu teraz zmieniło się o 180 stopni.
Kasia i...
Od jakiegoś czasu unikałam książek polskich autorów? Dlaczego? Bo wydawały mi się, że są na jedno kopyto. Widocznie ciągle na takie trafiałam. Myślałam, że książka będzie kolejną naiwną opowiastką o miłości, ale na szczęście rozczarowałam się – w pozytywnym znaczeniu.
Zakręty losu jest to pierwszy tom trylogii o braciach Borowskich i kobietach z nimi związanych. Cykl jest przede wszystkim historią o wielkiej miłości z mafią w tle, co sprawia, że dostarcza dużych emocji.
Książkę można podzielić na dwie części: licealną i dorosłą – dziejącą się trzynaście lat później. Los kieruje Kasię do Wrocławia, gdzie jej ojciec ponownie się ożenił. Zyskała macochę i przybraną siostrę – Gosię. Dziewczyny od początku nie darzą się przyjaźnią. Kasia czuje się troszkę zagubiona w nowym mieście, ale szybko znajduje nowych przyjaciół i … miłość. Jednak ta miłość jest zakazana, bo Krzysiek - chłopak w którym się zakochuje jest... facetem jej przybranej siostry. Jednak oboje nie mogą się powstrzymać i poddają się temu uczuciu. Jak się można domyślić od tej pory stosunki między siostrami pogorszą się. Ponadto w życiu Gosi pojawi się były chłopak – Lucas, jednocześnie brat Krzysztofa, który nie utrzymuje ścisłych kontaktów z rodziną. Jest uwikłany w jakieś ciemne interesy. Te wszystkie wydarzenia, powodują, że dochodzi do tragedii, a Kasia obwiniając się za to zostawia swojego chłopaka znika na długie trzynaście lat.
Powraca po latach jako prokurator ściągający handlarzy narkotyków. Wybór jej zawodu wiązał się z tym, co się stało w jej życiu w przeszłości.
Ponowne spotkanie z Krzyśkiem uzmysławia jej, że nigdy nie przestała go kochać. Dalsze losy tych dwojga są nierozerwalnie związane z Lucasem i obfituje w dużo niebezpieczeństw. Nie będę się zagłębiać w szczegóły, żeby za dużo nie zdradzać i nie odbierać przyjemności czytania.
Powiem a raczej napisze tylko jedno: książkę czytało się jednym tchem. To jest to czego w polskich powieściach mi brakowała: romans z kryminałem w tle. Uwielbiam takie historie i autorka trafiła doskonale w mój gust. Wartka akcja, rozbudowana fabuła, dobrze wykreowani bohaterowie. No prawie ideał. Prawie, bo mam pewne ale... W pierwszej części denerwowało mnie afiszowanie się uczuciem. Dla mnie wydawało się to aż przesłodzone. Sporo było erotyki, ale w dobrym smaku. Druga część – ta dorosła, wydawała mi się bardzo ciekawsza. Autorka zaserwowała mi porządną dawkę emocji. Do tego wątek mafii, który po prostu uwielbiam w literaturze.
O ile uwielbiałam Krzysia i Kasię, o tyle wprost nie znosiłam Lucasa. Zastanawiałam się jak to możliwe, że on i Krzysiek są braćmi – było tak różni. Lucas wydawał mi się od początku zimnym draniem, którego nie wyobrażałam sobie, że można by polubić. Jednak pod koniec książki pokazał ludzką twarz i wydobył z siebie jakieś ludzkie uczucia.
Mi książka bardzo się podobała i z pewnością mogę ją polecić innym.
Od jakiegoś czasu unikałam książek polskich autorów? Dlaczego? Bo wydawały mi się, że są na jedno kopyto. Widocznie ciągle na takie trafiałam. Myślałam, że książka będzie kolejną naiwną opowiastką o miłości, ale na szczęście rozczarowałam się – w pozytywnym znaczeniu.
Zakręty losu jest to pierwszy tom trylogii o braciach Borowskich i kobietach z nimi związanych. Cykl jest...
2015-04-01
Książka podobała mi się, ale mam pewne ale. Za dużo fachowych opisów, przez co gubi się trochę wątek. Początek nie zachwyca, ale potem akcja się rozkręca.
Tom Carter wybitny naukowiec w dziedzinie genetyki w zamachu traci ukochaną żonę. To on miał być celem. Morderca zwany Kaznodzieję w imieniu Bractwa pozbywa się ludzi, którzy według niego szkodzą wierze. Kolejne zamachy nie udają się. Poza tym okazuje się, że córka Toma, Holly jest chora i tylko cud może pomóc. Tym cudem jest znalezienie kodu DNA samego Chrystusa.
Ogólnie, mimo nieobiecującego początku książka fajna, wciągająca. Odstrasza mnie tylko właśnie fachowa terminologia dotycząca genetyki.
Książka podobała mi się, ale mam pewne ale. Za dużo fachowych opisów, przez co gubi się trochę wątek. Początek nie zachwyca, ale potem akcja się rozkręca.
Tom Carter wybitny naukowiec w dziedzinie genetyki w zamachu traci ukochaną żonę. To on miał być celem. Morderca zwany Kaznodzieję w imieniu Bractwa pozbywa się ludzi, którzy według niego szkodzą wierze. Kolejne zamachy...
2014-04
Moją uwagę ta książka zwróciła swoim tytułem. Pomyślałam, że to może być coś ciekawego. Nie myliłam się. Dostałam naprawdę świetną powieść pióra Królowej Kryminału.
Narratorem powieści jest proboszcz małego miasteczka. Saint Mary Meade. Pewnego dnia w swoim gabinecie znajduje ciało pułkownika Protheoe. Mężczyzna nie należał do lubianych i miał w miasteczku więcej wrogów niż przyjaciół. Do zbrodni przyznaje się jego żona Anna i malarz Lawrence Redding. Czy któreś z nich jest mordercą? A jeśli nie, to kto zabił?
"Morderstwo na plebanii" jest pierwszą książką z serii o pani Marple, która ma żyłkę detektywistyczną i w zasadzie to jej uda się rozwiązać całą zagadkę tajemniczej zbrodni. Jej inteligencja zadziwi policjantów. Mnie też zadziwiła, nie spodziewałam się takiego rozwiązania. Co prawda podejrzewałam tą osobą, ale potem ktoś całkiem inny chodził mi po głowie i zostałam całkowicie wywiedziona w pole. Na uwagę zasługuje także postać proboszcza, który od początku prowadzonego śledztwa był nim zainteresowany i pomagał stróżom prawa. Troszczę przypominało mi to "Ojca Mateusza" z tym, że to nie proboszcz rozwiązał zagadkę, ale niepozorna mieszkanka miasteczka.
Autorka wprowadziła w akcję powieści sporą dozę humoru. Doskonale przedstawiała mentalność małego miasteczka, gdzie wszyscy się wszystkim interesują i o wszystkim wiedzą. Nieraz się uśmiałam. Na uwagę zasługuje właśnie pani Marple, dzięki której udało się rozwiązać zagadkę. Mimo, że nie pojawia się ona zbyt często to od razu ja polubiłam. W miasteczku jet uważana za starą pannę, zajmującą się swoim ogrodem. Ale kobieta umie obserwować i wyciągać odpowiednie wnioski i dzięki tamu udało się odkryć kto jest mordercą. Brawo! Jak już wspomniałam mnie nie udało się jej rozwikłać i to jest plus dla autorki. Książkę czyta się szybko i przyjemnie. Była naprawdę wciągająca. Polecam.
Moją uwagę ta książka zwróciła swoim tytułem. Pomyślałam, że to może być coś ciekawego. Nie myliłam się. Dostałam naprawdę świetną powieść pióra Królowej Kryminału.
więcej Pokaż mimo toNarratorem powieści jest proboszcz małego miasteczka. Saint Mary Meade. Pewnego dnia w swoim gabinecie znajduje ciało pułkownika Protheoe. Mężczyzna nie należał do lubianych i miał w miasteczku więcej wrogów...