-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński4
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać354
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik16
Biblioteczka
Recenzję tej książki znajdziesz także na: www.maagia-ksiazek.blogspot.com
"W każdym obecnie żyjącym kocie pozostały ślady wszystkich wielkich kotów. Nie bylibyśmy nocnymi myśliwymi bez naszych przodków z Klanu Tygrysa, a nasza miłość do ciepła słońca pochodzi od Klanu Lwa".
Wreszcie doczekałam się, już od jakiegoś czasu wyczekiwanego, "nieoklepanego" fantasy. Mam na myśli coś, co nie jest o wampirach, wilkołakach, upadłych aniołach czy innych przereklamowanych istotach nadprzyrodzonych.
Rdzawy jest zwykłym domowym kotem. Pewnego dnia, mimo przestrzeżeń przyjaciela Łatka o dzikich kotach żyjących w lesie, postanawia się tam wybrać. Nie odchodzi daleko, jednak to i tak nie ratuje go przed spotkaniem z Szarą Łapą - uczniem wojowników z Klanu Pioruna. Z początku zapowiada się na walkę, jednak oba koty dają sobie z tym spokój i zaczynają normalnie rozmawiać. Przyłapują ich na tym przywódczyni klanu - Błękitna Gwiazda i jeden z wojowników - Lwie Serce. Widzieli z ukrycia ich krótką walkę i twierdzą, że Rdzawy nadaje się na członka ich klanu. Dają mu jeden dzień do namysłu.
W końcu kot postanawia się zgodzić i od tej pory staje się pełnoprawnym członkiem Klanu Pioruna, uczącym się na wojownika.
Oprócz tego, są jeszcze trzy inne klany: Klan Wiatru, Klan Rzeki i ostatni, który ostatnimi czasy nieco się buntuje - Klan Cienia. Od pokoleń każdy z nich pilnował swego terytorium i nie pozwalał, aby obcy polowali na jego terenie. Klan Cienia jednak postanawia to zmienić i przypisać sobie prawo do polowań na terenie pozostałych klanów, mimo że każdy z nich ledwo sam się wykarmia.
Czy Rdzawy, przeciętny domowy piecuch, okaże się tym, o którym mówiło proroctwo i pomoże ocalić Klan Pioruna przed zagładą?
Z początku naprawdę trudno było mi się w tej książce odnaleźć. Imiona tych wszystkich kotów... Jest ich taki natłok, że nie mogłam tego wszystkiego od razu zapamiętać. Na szczęście autorki to przewidziały i na samym początku powieści stworzyły listę kotów (klan, imię, wygląd, pozycja w klanie), która - nie ukrywam - naprawdę mi się przydała. Zresztą pewnie nie tylko mnie. W każdym razie zaglądałam do niej bardzo często, zanim udało mi się mniej więcej to wszystko spamiętać.
Książka jest pisana bardzo "lekko" i swobodnie. Przeznaczona nawet dla najmłodszych czytelników. Myślę, że nie mieliby z nią problemu. Lubię, kiedy powieść jest pisana właśnie takim stylem. To nie tylko ułatwia czytanie, ale także bardziej pomaga się wczuć.
Sceny walk pomiędzy kotami są bardzo szczegółowe, co także doceniam. Łatwiej to sobie wtedy wyobrazić. Czasem jednak niektóre momenty były monotonne i niepotrzebnie przeciągane, co jest chyba jedyną wadą tej książki. Doceniam także jej oryginalność, bo naprawdę, nie wpadłabym na pomysł napisania książki o gadających kotach mieszkających w lesie, nie wiem jak inni.
W powieści są też wątki humorystyczne, nie tylko same poważne, co również jest plusem. Nie lubię takich całkiem melancholijnych książek. Od czasu do czasu może przecież wydarzyć się też coś zabawnego, prawda?
Reasumując, książka jak najbardziej przypadła mi do gustu i z ogromną chęcią sięgnę po pozostałe części serii "Wojownicy". Mam nadzieję, że na nich także się nie zawiodę.
Gorąco polecam! :)
Recenzję tej książki znajdziesz także na: www.maagia-ksiazek.blogspot.com
"W każdym obecnie żyjącym kocie pozostały ślady wszystkich wielkich kotów. Nie bylibyśmy nocnymi myśliwymi bez naszych przodków z Klanu Tygrysa, a nasza miłość do ciepła słońca pochodzi od Klanu Lwa".
Wreszcie doczekałam się, już od jakiegoś czasu wyczekiwanego, "nieoklepanego" fantasy. Mam na myśli...
Recenzję tej książki znajdziesz na: www.maagia-ksiazek.blogspot.com
"Kiedy spadnie ostatni liść, wyschnie ostatnie drzewo i zostanie złowiona ostatnia ryba, zrozumiemy, że nie można jeść pieniędzy".
Ugh... Tak długo zabierałam się do napisania recenzji tej książki. Boję się, że totalnie po niej pocisnę... Sama nie wiem, od czego tu zacząć.
A więc, jak już większość z Was wie - "Grey" to jest dokładnie ta sama książka, co "Pięćdziesiąt twarzy Greya" z jednym wyjątkiem - jest pisana z perspektywy samego Christiana.
Zacznę od końca - ta książka to totalne dno. Naprawdę. O tyle, o ile uwielbiam całą serię "Pięćdziesiąt odcieni", to E L James zawiodła mnie swoim ostatnim dziełem. Po przeczytaniu "Losing Hope" Colleen Hoover, która była odzwierciedleniem "Hopeless" nie mogłam doczekać się, aż wyjdzie taka sama wersja, tyle, że tym razem z Greyem...
Oj, jak ja się zawiodłam.
Nie, po prostu... aż brakuje mi słów. Ta książka to totalny gniot. Czytając, miałam ochotę wyrzucić ją za okno i już nigdy do niej nie wracać, nawet nie oglądać jej więcej na oczy. E L James zubożała pod względem umiejętności pisania i chociażby nawet słownictwa.
Ci, którzy czytali poprzednie części - pamiętacie, kiedy Anastasia "rozmawiała" ze swoją wewnętrzną boginią? Christian też miał swojego "podświadomego przyjaciela". Zgadnijcie, kim był.
Tak, Christian Grey rozmawiał w tej książce ze swoim penisem. I wiecie, jak go nazwał? Fiutowski.
No po prostu... Ach! Aż mnie złość rozpiera na samą myśl o tym.
Nigdy nie byłam tak rozczarowana żadnym autorem.
Boli mnie to, że E L James tak bardzo zniszczyła tę serię. "Grey" jest kompletnym dnem. Teraz rozumiem, że ludzie, którzy mówili, że książka ta jest pisana na siłę, typowo dla pieniędzy, mówili prawdę. Pani James chciała zabłysnąć, ale coś jej to chyba nie wypaliło.
Podsumowując, straciłam dwa cenne dni na przeczytanie tego gniota, choć i tak zrobiłam to w miarę szybko, ale tylko ze względu na to, że chciałam tę pozycję mieć jak najszybciej za sobą. Już od pierwszych stron książka była monotonna, nudna, nie dowiedziałam się z niej niczego, czego bym już nie wiedziała, oprócz kilku ciekawych faktów z życia Christiana jako małego chłopca, ale to i tak trochę za mało, jak na zakończenie bestsellerowej serii. Do tego ostatnie piętnaście stron jest tak przynudzające i monotnne... Opowiada o tym, jak to Christian strasznie cierpi po odejściu Any i z dokładnością opisuje każdy jego dzień, tj. m. in. wstaje, idzie do pracy, pije kawę, załatwia sprawy biznesowe, wraca do domu, bierze prysznic i idzie spać. I tak kilkanaście stron. Nie wspominając o tym, że przez cały ten czas, przy wykonywaniu każdej czynności myśli o Anastasii.
Z całego serca NIE polecam. Ta książka to totalna strata czasu.
Recenzję tej książki znajdziesz na: www.maagia-ksiazek.blogspot.com
"Kiedy spadnie ostatni liść, wyschnie ostatnie drzewo i zostanie złowiona ostatnia ryba, zrozumiemy, że nie można jeść pieniędzy".
Ugh... Tak długo zabierałam się do napisania recenzji tej książki. Boję się, że totalnie po niej pocisnę... Sama nie wiem, od czego tu zacząć.
A więc, jak już większość z Was...
Recenzję tej książki znajdziesz także na: www.maagia-ksiazek.blogspot.com
"Życie jest jak pudełko czekoladek - nigdy nie wiesz, co dostaniesz..."
Na pewno każdy z Was zna już historię Forresta Gumpa, chociażby z filmu, który na jego podstawie powstał (z Tomem Hanksem w roli głównej). Z tą książką miałam styczność w gimnazjum, jednak ostatnio postanowiłam ją sobie odświeżyć.
Forrest Gump jest głupkiem. Przynajmniej tak i jeszcze na wiele innych sposobów jest nazywany przez ludzi z jego otoczenia. Może nie słynie ze swojego intelektu, ale uwierzcie mi, nie jest idiotą, choć nawet sam tak o sobie myśli.
Mimo, że czasem mózg mu się "zacina", ten człowiek do czegoś doszedł, coś w życiu osiągnął. I to wielkie COŚ. Ci, co widzieli tylko film, nie widzieli nawet połowy jego przygód. W książce Forrest poleciał w kosmos, cztery lata żył w dżungli wśród tamtejszych, przyjaźnił się z orangutanem, został sławnym zapaśnikiem. I to nie wykształcenie sprawiło, że to wszystko osiągnął. To właśnie jego dziwny sposób myślenia oraz to, że jego losy splatają się z najnowszą historią Ameryki, mu w tym pomogło.
Ta książka udowadnia, że nie trzeba mieć samych szóstek na świadectwie, aby stać się kimś, zaistnieć w tym świecie. Wystarczy chcieć, marzyć i starać się za tymi marzeniami podążać. Chociaż... Forrest nawet o tym wszystkim nie marzył. Ale cóż, to tylko książka. Jednak morałów z niej można wyciągnąć masę.
Winston Groom musiał mieć naprawdę mnóstwo pomysłów na przygody, aby stworzyć tak wspaniałą książkę. Najbardziej chyba w jego stylu pisania przypadła mi do gustu pierwszoosobowa narracja pisana w sposób, jakby naprawdę pisał ją idiota. Można to dostrzec już na pierwszej stronie. Mam na myśli gramatykę. Dzięki temu możemy się poczuć, jakbyśmy naprawdę siedzieli z Forrestem na tej filmowej ławeczce i słuchali, jak opowiada o swoich życiowych przygodach i sukcesach.
Według mnie, w dzisiejszych czasach każdy powinien znać jego historię. Jedni wolą film, ale ja jednak zachęcam Was do sięgnięcia po książkę. :)
Polecam gorąco! :)
Recenzję tej książki znajdziesz także na: www.maagia-ksiazek.blogspot.com
"Życie jest jak pudełko czekoladek - nigdy nie wiesz, co dostaniesz..."
Na pewno każdy z Was zna już historię Forresta Gumpa, chociażby z filmu, który na jego podstawie powstał (z Tomem Hanksem w roli głównej). Z tą książką miałam styczność w gimnazjum, jednak ostatnio postanowiłam ją sobie...
Recenzję tej książki znajdziesz także na: www.maagia-ksiazek.blogspot.com
"Zadowolenie to stan pozwalający odczuwać satysfakcję z tego kim jesteś i jaka jesteś. Zadowolenie jest poczuciem, dzięki któremu nie musisz posiadać tych wszystkich rzeczy, by czuć się z samą sobą bardzo dobrze".
"W poczuciu własnej wartości. Zbuduj swoją wewnętrzną siłę" to książka, która pozwoliła mi dostrzec swoje atuty, ukryte głęboko we mnie i wyciągnąć je na światło dzienne, mimo iż wcześniej nie miałam jakiejś mega fatalnej samooceny. Ideałów oczywiście nie ma, więc wiadomo, miałam kompleksy, dalej mam - zwłaszcza, że jestem nastolatką. Ale dzięki tej książce zaczęłam je rozumieć i rozpoczęłam walkę prowadzącą do ich zniknięcia.
Autorki ułożyły dla nas, czytelników, masę trudnych pytań związanych z naszą osobowością i siłą woli. Nie powiem, do łatwych to one nie należały. Nie udało mi się wszystkich rozwiązać, nad niektórymi spędziłam naprawdę dużo czasu, ale i tak jestem z siebie zadowolona.
Bardzo spodobał mi się wątek dotyczący afirmacji. Ułożyłam takich kilka i muszę przyznać, że to naprawdę genialny pomysł, który daje człowiekowi wiele motywacji.
W książce czytelnik jest przeprowadzany przez poszczególne etapy związane z budowaniem swojej wewnętrznej siły. Każdemu z nich jest przypisany osobny rozdział:
I Poznaj siebie
II Zaakceptuj i pokochaj siebie
III Zaufaj sobie
IV Twoje cudowne myśli
V Bądź z siebie zadowolona
VI Zadbaj o siebie.
Przechodząc przez każdy z nich coraz bardziej czułam, że zaczynam osiągać swój cel, poznawać samą siebie i swoje wewnętrzne potrzeby. Przecież każda ma potrzeby i żadnej z nich nie należy ignorować, a większość z nas niestety to robi, a później... A później wiadomo jak jest. Stajemy się niedowartościowanymi kobietami, snującymi się między domem a pracą/szkołą w niedbałym kucyku i rozciągniętych dresach, zastanawiając się, co dziś ugotować na obiad. Nie mówię, że od czasu do czasu człowiek nie może sobie w dresach poleniuchować na kanapie, ale życie jest zbyt krótkie, aby marnować je na taki tryb życia. Życie jest darem, więc korzystajmy z niego jak należy i cieszmy się nim, póki jeszcze możemy.
Właśnie ta książka uświadomiła mi, jak i dlaczego należy nad sobą popracować. Zarówno w sensie fizycznym jak i duchowym.
Polecam całym sercem! Każdemu, ponieważ nawet ci, co myślą, że mają już idealne życie i znają samych siebie na wylot, na pewno odkryją w sobie jakieś niedoskonałości, które chcieliby zmienić. Ta książka jest po to, aby Wam w tym pomóc. :)
Recenzję tej książki znajdziesz także na: www.maagia-ksiazek.blogspot.com
"Zadowolenie to stan pozwalający odczuwać satysfakcję z tego kim jesteś i jaka jesteś. Zadowolenie jest poczuciem, dzięki któremu nie musisz posiadać tych wszystkich rzeczy, by czuć się z samą sobą bardzo dobrze".
"W poczuciu własnej wartości. Zbuduj swoją wewnętrzną siłę" to książka, która...
Recenzja tej książki znajduje się także na: www.maagia-ksiazek.blogspot.com
"Dla takiego szczęścia, nawet jeśli ma trwać kilka chwil, warto zaryzykować. Bo lepiej je mieć i utracić, niż żałować, że nigdy się go nie zaznało".
Pani Katarzyna Michalak zachwyciła mnie każdą z jej książek, które przeczytałam. Jest moją faworytką, jeśli chodzi o literaturę polską. Tym razem także mnie nie zawiodła...
Klaudia w wieku jedenastu lat zaczęła być molestowana przez ojca - tuż po tym, jak jej matka odeszła bez słowa pożegnania, czy chociażby wyjaśnienia. Horror trwał noc w noc przez siedem lat. Dziewczyna od nieznajomej kobiety dostaje w spadku starą ruderę, ale dzięki temu chwyta się nadziei i w dniu swoich osiemnastych urodzin ucieka z domu. Z kilkoma groszami w kieszeni już pierwszego dnia wyrusza na poszukiwanie pracy, która zapewniłaby jej pieniądze na przeżycie. W dzielnicy, do której się wprowadziła, znajduje ogłoszenie. Waha się jednak, kiedy chodzi o opiekę nad osobą niepełnosprawną. Mimo to postanawia zaryzykować i chociażby dowiedzieć się czegoś więcej na ten temat. Odwiedza więc dom niewidomego, który jest tylko kilkaset metrów dalej. Klaudia spodziewała się starszego pana, a niepełnosprawny okazał się piorunująco urodziwym młodym mężczyzną. Między tym dwojgiem od razu rozkwita coś więcej. Jednak wtedy przeszłość Klaudii postanawia do niej wrócić. Razem z Kamilem starają się stawić jej czoła i pokonać przeciwności losu. Czy będzie on tym razem po ich stronie?
Cudowna, niesamowita, nie do opisania! Rozrywa serce na kawałki, niejednokrotnie doprowadza do łez, wpędza w wir czytania. "Spełnienia marzeń!" to książka dla każdego książkoholika, który spragniony jest wspaniałej powieści obyczajowej. Do tego sposób, w jaki pani Michalak to wszystko opisuje, no po prostu... książka idealna. Dawno nie czytałam tak dobrej obyczajówki i mam nadzieję, że pani Katarzyna napisze ich jeszcze o wiele więcej, bo jestem niesamowicie spragniona jej twórczości.
POLECAM całym sercem! :)
Recenzja tej książki znajduje się także na: www.maagia-ksiazek.blogspot.com
"Dla takiego szczęścia, nawet jeśli ma trwać kilka chwil, warto zaryzykować. Bo lepiej je mieć i utracić, niż żałować, że nigdy się go nie zaznało".
Pani Katarzyna Michalak zachwyciła mnie każdą z jej książek, które przeczytałam. Jest moją faworytką, jeśli chodzi o literaturę polską. Tym razem...
Recenzję tej książki znajdziesz także na: www.maagia-ksiazek.blogspot.com
"Kiedy jego usta dotknęły jej ust, poczuła, że cały świat, nie, raczej wszystkie światy, znikają, roztapiają się w nicość. Czuła jak wypełnia ją słodycz jego oddechu, jak jego serce bije mocno tuż obok jej serca.
- Kocham cię - szepnął. To już nie była gra."
Elfy od zawsze były stworzeniami, które mnie fascynowały, więc kiedy trafiłam w księgarni na "Oddech Nocy" nie zawahałam się ani chwili, aby ją przeczytać.
Kelley od zawsze marzy się aktorska kariera. Jak na razie występuje w małym teatrze, gdzie obecnie przygotowuje się do przedstawienia "Snu nocy letniej" Williama Szekspira, w którym ma zagrać jedną z najważniejszych ról - królową Tytanię. Trema zżera ją nawet przed próbą, ale dziewczyna daje radę. Kelley nie zdaje sobie sprawy z prawdziwości tej historii. Nie wie też, że jej kolega z teatru, który ma odgrywać rolę Puka, jest... prawdziwym Pukiem.
Nic jednak nie jest tak kolorowe, jak może się wydawać, ponieważ pilnie strzeżona przez trzynastu Janusów Brama, która prowadzi do świata elfów raz w roku uchyla skrawek wejścia, co jest niebezpieczne dla świata ludzi. Elfy i stworzenia, które chcą się przedostać ze swojego świata wcale nie mają dobrych zamiarów. Owy dzień ma nastąpić już w Halloween. Jaką rolę w tym wszystkim odegra Kelley? I kim jest tajemniczy Sonny, jeden z Janusów, którego spotyka w parku oraz czego od niej chce? Jak zareaguje na wieść o swoim prawdziwym pochodzeniu?
Książka pisana bardzo swobodnym stylem, przez co łatwo się ją czyta. Nie brakuje w niej cytatów ze "Snu nocy letniej", która, jak podejrzewam, jest inspiracją napisania tej powieści. Rzadko spotykam się z książkami opisującymi elfy w tej postaci, dlatego, jak mówiłam, chwytam się każdej napotkanej i nigdy się nimi nie rozczarowywuję. Wiele z nich niestety jest podobnych do siebie, gdyż wszystkie oparte są na dramacie Szekspira, lecz zawsze znajdzie się nutka oryginalności, która zawróci mi w głowie. Mam w planach przeczytanie dalszych części tej serii. Autorka zauroczyła mnie "Oddechem Nocy".
Gorąco polecam! :)
Recenzję tej książki znajdziesz także na: www.maagia-ksiazek.blogspot.com
"Kiedy jego usta dotknęły jej ust, poczuła, że cały świat, nie, raczej wszystkie światy, znikają, roztapiają się w nicość. Czuła jak wypełnia ją słodycz jego oddechu, jak jego serce bije mocno tuż obok jej serca.
- Kocham cię - szepnął. To już nie była gra."
Elfy od zawsze były stworzeniami, które...
Recenzję tej książki znajdziesz także na: www.maagia-ksiazek.blogspot.com
"Zostaliśmy dla siebie napisani i nie zmieniłbym w naszej powieści ani jednej linijki".
Emily po tym, jak w noc poprzedzającą jej ślub z Dillonem po cichu wymyka się na zawsze, aby być z mężczyzną, którego kocha naprawdę, nie zastaje go w jego mieszkaniu. Okazuje się, że wyjechał i nikt nie ma z nim kontaktu. Zrozpaczony Gavin nie potrafi poradzić sobie ze stratą ukochanej i zatraca się w alkoholu oraz pięknych kobietach na jedną noc na wyspach kanaryjskich. W końcu Emily udaje się go odnaleźć. Czy ten będzie w stanie jej wybaczyć, przyjmie ją z powrotem i puszczą przeszłość w niepamięć, budując razem wspaniałą przyszłość, jakiej oboje pragną? Jeśli tak się stanie, jak stawią czoła mściwemu i opanowanemu żądzą krwi Dillonowi, który nie ma zamiaru odpuścić byłej narzeczonej tego, że od niego odeszła?
Pamiętacie, jak pisałam, że "Collide" rozbiło mnie na kawałki? A więc to była nie do końca prawda. Dlatego, że to dopiero "Pulse" pokazało mi, co znaczy być rozbitym na kawałki.
Ta książka pochłonęła mnie żywcem, przeczytałam ją jednym tchem. Ona jest, jest po prostu... no nie da się tego określić słowami!
Znajdują się w niej wszystkie możliwe emocje i uczucia, wymieszane ze sobą i sprawiające, że aż brakuje Ci tchu. Płaczesz, śmiejesz się, dziwisz i złościsz na przemian. Nie można oderwać się od niej choćby na minutę. Mówisz sobie, że to ostatni rozdział, ale jego koniec jest tak pełen napięcia, że musisz rozpocząć następny i ani się oglądasz, a tu już koniec książki.
To cudowne, że autorka ma aż tak ogromny talent, żeby zrobić z czytelnikiem coś takiego. Dawno się z tym nie spotkałam i "Pulse" przypomniała mi, co znaczy prawdziwa magia czytania książki. Jak można zatracić się w każdym słowie, wersie, zdaniu, stronie... No po prostu coś pięknego!
Mam nadzieję, że przeczytam jeszcze niejedną w swoim życiu powieść, która doprowadzi mnie do takiego stanu, jak książki pani McHugh.
Polecam całym sercem! :)
Recenzję tej książki znajdziesz także na: www.maagia-ksiazek.blogspot.com
"Zostaliśmy dla siebie napisani i nie zmieniłbym w naszej powieści ani jednej linijki".
Emily po tym, jak w noc poprzedzającą jej ślub z Dillonem po cichu wymyka się na zawsze, aby być z mężczyzną, którego kocha naprawdę, nie zastaje go w jego mieszkaniu. Okazuje się, że wyjechał i nikt nie ma z nim...
Recenzję tej książki znajdziesz także na: www.maagia-ksiazek.blogspot.com
"Nigdy nie czułem się jednocześnie tak wstrząśnięty i tak zakochany. Gdybyś mi powiedziała w dniu, kiedy się poznaliśmy, że złamiesz mi serce i że miną dni, miesiące, nawet lata, a ból nie przeminie, i tak bym się w tobie zakochał."
Wyobraź sobie, że jesteś rozdarta pomiędzy dwoma mężczyznami: jednego kochasz, drugiego pożądasz. Ten pierwszy jest ideałem, jednak z czasem pokazuje swoją mroczną stronę, a ten drugi jest tajemniczym i zamkniętym w sobie podrywaczem, który jednak z czasem powoli się w Tobie zakochuje. Co robisz? No właśnie, Emily też tego nie wie. Najlepsze jest to, że Ci dwaj są najlepszymi przyjaciółmi - to jeszcze bardziej komplikuje sprawę. Ta dziewczyna kocha Dillona, jednak nie potrafi przestać myśleć o Gavinie od czasu ich pierwszego spotkania. Czy uda jej się o nim zapomnieć i pozostać wierną i lojalną wobec ukochanego? A może Dillon pozostanie tylko wspomnieniem, a to Gavin zagości w jej sercu na zawsze?
Czasem główna bohaterka doprowadzała mnie do szału, nie mogąc się zdecydować. Raz Dillonowi mówiła jedno, potem drugie i z Gavinem tak samo. Zdarzyło mi się nawet rzucić książką w róg łóżka (przepraszam! emocje :c). Miałam ochotę wytargać ją za włosy z tej książki i pożądnie nią potrząsnąć, żeby się w końcu opamiętała i przejrzała na oczy.
Na "Collide" trafiłam całkiem przypadkowo, robiąc spontaniczne zakupy w księgarni. Po przeczytaniu opisu od razu zapragnęłam ją mieć, bo spodziewałam się zwykłego love story ze zwyczajnym happy endem (czasem lubię takie odskocznie), nic nadzwyczajnego. Jednak książka ta rozdarła mnie powoli na kawałki, po czym zaczęła składać, a następnie znów sprawiła, że się rozleciałam. Doprowadziła mnie do łez i do śmiechu. Ta książka jest tym, czego szukałam od dawna.
Uwierzcie mi - to nie jest ZWYKŁE love story. To jest fenomenalny gorący romans, z elementami erotyki i dramatu. Sprawi, że Twoje serce rozbije się na milion kawałków, po czym znów się pozbiera. Sprawi, że zapragniesz więcej. Nigdy nie będziesz miał(a) dość. Czytając ją, po prostu nie mogłam przestać - musiałam wiedzieć, co będzie dalej.
Zakończenie mnie zniszczyło - na całe szczęście będąc w księgarni kupiłam od razu drugą część, zatytułowaną "Pulse", w trakcie której czytania jestem.
To nie jest ksiązka ala "Pięćdziesiąt Twarzy Greya", jak wydawało mi się na początku. To książka z zupełnie innej półki, która wciągnie Cię w wir niesamowitych przeżyć, których nigdy nie będziesz miał(a) dość i która sprawi, że zapragniesz niejednokrotnie do niej wrócić.
Pokochałam tę książkę i wierzę, że Ty też ją pokochasz. Nie pozwoli mi ona na długo o sobie zapomnieć.
Polecam gorąco! :')
Recenzję tej książki znajdziesz także na: www.maagia-ksiazek.blogspot.com
"Nigdy nie czułem się jednocześnie tak wstrząśnięty i tak zakochany. Gdybyś mi powiedziała w dniu, kiedy się poznaliśmy, że złamiesz mi serce i że miną dni, miesiące, nawet lata, a ból nie przeminie, i tak bym się w tobie zakochał."
Wyobraź sobie, że jesteś rozdarta pomiędzy dwoma mężczyznami:...
Recenzję tej książki znajdziesz także na: www.maagia-ksiazek.blogspot.com
"Życie to wspaniała rzecz, ale jeśli trwa za długo, zużywa się, zanim się skończy".
Szczerze mówiąc, jest to dopiero czwarta z książek Kinga, która wpadła w moje ręce i przy tym pierwsza w formie zbioru opowiadań. Poprzednie, jakie czytałam to "Joyland", "Cmętaż zwieżąt" i "Zielona mila". Jakoś nigdy nie pociągały mnie książki tego autora, może dlatego, że nie przepadam za horrorami w formie literackiej, mimo że nie wszystkie jego książki są horrorami.
Dotychczas tylko jeden z niewielu horrorów, które czytałam mnie przeraził i były to "Powroty Zmarłych" Johna Ajvide Lindqvista (wolę tego szwedzkiego autora od Kinga, serio). Ogólnie, ciężko wystraszyć mnie słowem pisanym - w kategorii horrorów, niestety preferuję filmy.
"Bazar złych snów" nie przeraził mnie ani trochę, mimo iż niektóre z opowiadań zawartych w tej książce niby były horrorami.
Książka ma opowiadania w różnych gatunkach (horror, sensacja, fantastyka, thriller), ale każde z nich ma dać czytelnikówi do myślenia. Zawarty jest w nich ukryty morał, którego po przeczytaniu opowiadania musimy się samodzielnie doszukać i wywnioskować coś z niego.
Najbardziej spodobały mi się chyba opowiadania "130. kilometr" i "Życie po życiu".
To pierwsze opowiadało o dziwacznym, mrocznym samochodzie (kombi, o ile dobrze pamiętam, ale nikt nie wiedział, czy ford czy chevrolet), który samoistnie zaparkował się na parkingu przy opuszczonej restauracji. Ludzie, pojedynczo, którzy w małych odstępach czasu zjeżdżali z autostrady, aby sprawdzić, czy z rzekomym kierowcą tajemniczego kombi wszystko w porządku, ginęli bez śladu. Co się działo? Samochód zjadał ich. Tak, dosłownie. Pochłaniał ich żywcem, kawałek po kawałku, baaardzo boleśnie. I z człowieka nie zostawało już nic.
W tym drugim opowiadaniu natomiast, Stephen King opowiedział historię człowieka, który (jak w opisie widać) zmarł na raka okrężnicy. Trafia do czyśćca (tak podejrzewam) i rozmawia z pośrednikiem. Ten opowiada mu historię o tym, że rozmawia z nim już piętnasty raz i oznajmia, że może wybrać jedne z dwóch par drzwi. Lewe - przeżyje swoje życie na nowo, bez możliwości jakichkolwiek zmian w nim. Każdy błąd, każdą decyzję popełni dokładnie tak samo. Jeśli wybierze drzwi prawe zniknie na zawsze. Mężczyzna tyle razy wybierał już lewe. Czy tym razem zmieni zdanie i postanowi nie przechodzić już tego po raz kolejny? A może iskierka nadziei pozwoli mu uwierzyć, że tym razem uda mu się zmienić popełnione błędy?
"Bazar złych snów" pomijając "Cmętaż zwieżąt" jest moją ulubioną książką tego autora, choć przeczytałam ich naprawdę namiastkę. Może moim postanowieniem na nowy rok będzie przeczytać kilka kolejnych jego książek? Kto wie... :)
Niektóre z opowiadań zawartych w tej książce jest dość humorystycznych i naprawdę można się pośmiać. Są nawet wiersze i mimo iż nie jestem zwolenniczką poezji, także mi się spodobały.
Polecam każdemu, bo każdy czytelnik znajdzie w tym zbiorze przynajmniej jedno opowiadanie, które przypadnie mu do gustu. :)
Recenzję tej książki znajdziesz także na: www.maagia-ksiazek.blogspot.com
"Życie to wspaniała rzecz, ale jeśli trwa za długo, zużywa się, zanim się skończy".
Szczerze mówiąc, jest to dopiero czwarta z książek Kinga, która wpadła w moje ręce i przy tym pierwsza w formie zbioru opowiadań. Poprzednie, jakie czytałam to "Joyland", "Cmętaż zwieżąt" i "Zielona mila". Jakoś...
Recenzję tej książki znajdziesz także na moim blogu: www.maagia-ksiazek.blogspot.com
"Ona jest odporna na Pożogę. Użyjcie jej. Zróbcie to zanim szaleni ludzie was znajdą."
Po przeczytaniu całej serii "Więzień Labiryntu" tak bardzo czekałam na "Rozkaz Zagłady"... Wreszcie trafił on w moje ręce! :'))
Zanim Thomas i inni Streferzy znaleźli się w Labiryncie, zanim powstał DRESZCZ rozbłyski słoneczne wypaliły Ziemię, co zabiło większość ludzkiej populacji.
Mark, Trina i grupa ich przyjaciół byli tam, gdy to się stało. Udało im się przetrwać, lecz teraz wśród niewielu ocalałych szerzy się wirus zwany Pożogą, który sprawia, że ludzie najpierw tracą rozum i wpadają w morderczy szał, aż w końcu umierają. Wszyscy są przekonani, że na Pożogę istnieje lek. sposób, aby uratować tych, którzy ocaleli i chcą do niego dotrzeć - pod warunkiem, że uda im się przeżyć, bo w tym nowym, spustoszonym świecie każde życie ma swoją cenę, a dla niektórych jesteś więcej wart martwy niż żywy. Koniec to zarazem początek.
Już od pierwszych stron pokochałam tę część. Stała się moją drugą ulubioną książką z tej serii - zaraz po "Próbach Ognia". Mark i Trina byli tylko bliskimi przyjaciółmi. Mark nigdy nie wyznał jej swoich uczuć. Poza tym ona była dziewczyną lubianą przez wszystkich, a on tylko cieniem, kręcącym się za nią. Jednak po rozbłyskach słonecznych, które nastąpiły tak nagle, niespodziewanie wszystko się zmieniło. Mark i Trina mają tylko siebie. Stają się nierozłączni. Jedno dba o drugiego jak o samego siebie. I to najbardziej mi się podobało w tej książce, jeśli chodzi o wątek ludzi. Tak samo było z pewną dwójką, która była w ich grupie (nie będę zdradzać imion, żeby nie było spoilerów - nazwę ich X i Y). X i Y byli przyjaciółmi, tak samo jak Mark i Trina. Kiedy X zachorowała na Pożogę i była już na skraju śmierci, grupa postanowiła się do niej nie zbliżać. X nie chciała iść z nimi dalej - chciała, żeby ją zostawili. Wtedy Y postanowił, że nie idzie, że zostanie z X do końca - i tak właśnie zrobił. Podoba mi się taka postawa. X nie umierała sama w cierpieniach i samotności, bo miała przy sobie Y, który wspierał ją do samego końca. Uwielbiam takie wątki w książkach, zwłaszcza jeśli dotyczą one wizji świata.
"Rokaz Zagłady" jest pozycją obowiązkową dla wszystkich miłośników serii "Więzień Labiryntu". A tych, którzy jeszcze nie sięgneli po żadną część zachęcam do przeczytania, bo naprawdę warto!
Recenzję tej książki znajdziesz także na moim blogu: www.maagia-ksiazek.blogspot.com
"Ona jest odporna na Pożogę. Użyjcie jej. Zróbcie to zanim szaleni ludzie was znajdą."
Po przeczytaniu całej serii "Więzień Labiryntu" tak bardzo czekałam na "Rozkaz Zagłady"... Wreszcie trafił on w moje ręce! :'))
Zanim Thomas i inni Streferzy znaleźli się w Labiryncie, zanim powstał...
Recenzję tej książki znajdziesz także na: www.maagia-ksiazek.blogspot.com
"Facet i Kuchnia" nie jest książką o zwykłych potrawach, które jada praktycznie każdy z nas na codzień. Przepisy, którymi pan Szymon dzieli się z nami w swojej książce mogą nauczyć Cię zdrowszego odżywiania, a także poznania odmiennych smaków, niekoniecznie składających się z mąki przennej. I nie chodzi mi tutaj o zamianę tego składnika na inny odpowiednik.
Książka składa się z 20 części, a każda z nich skupia się na innym składniku:
I Szparagi, bób, groszek
II Cukinia i kwiaty cukinii
III Pomidory
IV Truskawki, maliny, jagody, wiśnie...
V Dynia
VI Jabłka i gruszki
VII Marchew i buraki
VIII Ziemniaki i bataty
IX Pory
X Szpinak i jarmuż
XI Soczewica
XII Kasze
XIII Ryż i komosa ryżowa
XIV Mąka
XV Jaja
XVI Sery
XVII Ryby i owoce morza
XVIII Mięso
XIX Bakalie
XX Czekolada
Jak większość ludzi na tym świecie, uwielbiam czekoladę. Dlatego właśnie ten rozdział najbardziej przypadł mi do gustu (a zwłaszcza przepis na domową nutellę :D), choć jest też kilka innych, które górują na mojej liście, np. "Jabłka i gruszki", "Truskawki, maliny, jagody, wiśnie..." z racji gdyż uwielbiam owoce
. :)
W przyszłości na pewno będę z nich korzystać, choć teraz jeszcze rzadko mam okazję coś upichcić. :) Wiele spośród tych przepisów zaciekawiło mnie i pobudziło moją wyobraźnię, a że bardzo lubię jeść, spróbuję tej odmiany na potrawy bezglutenowe, choć na pewno nie zrezygnuję z glutenu na stałe, tylko od czasu do czasu. Pan Szymon zachęca nas w swojej książce także do tego, aby niekoniecznie w całości przygotowywać wszystko według tego, co napisał, lecz używać wyobraźni, eksperymentować, zamieniać niektóre składniki, może coś dodawać... Bądźmy kreatywni. :)
Książkę polecam jak najbardziej i osobiście sama zachęcam do spróbowania takiej bezglutenowej diety - chociażby na jakiś czas. :)
Recenzję tej książki znajdziesz także na: www.maagia-ksiazek.blogspot.com
"Facet i Kuchnia" nie jest książką o zwykłych potrawach, które jada praktycznie każdy z nas na codzień. Przepisy, którymi pan Szymon dzieli się z nami w swojej książce mogą nauczyć Cię zdrowszego odżywiania, a także poznania odmiennych smaków, niekoniecznie składających się z mąki przennej. I nie...
Recenzję tej książki znajdziesz także na: www.maagia-ksiazek.blogspot.com
"Nie powiedziałem tak dlatego, że 'kochany ze mnie chłopak'. Powiedziałem tak, bo zawsze cię kochałem i nadal kocham. Nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo."
Powieść "Pamiętnik", czyli debiut Nicholasa Sparksa, to podstawa dla każdego fana książek tego autora. Ja osobiście czytałam kilka jego powieści, które bardzo mi się spodobały, gdyż uwielbiam literaturę obyczajową, jednak do "Pamiętnika" nie udało mi się jeszcze dostać, mimo iż film na jego podstawie widziałam już dawno temu. W jednym z moich ostatnich postów dodałam informację na temat najnowszej kolekcji zatytułowanej "Wszystkie Kolory Miłości - Nicholas Sparks". Dzięki niej udało mi się wreszcie sięgnąć po "Pamiętnik". Szczerze mówiąc, po obejrzeniu filmu i przeczytaniu masy negatywnych opinii na temat tej książki bałam się do niej zajrzeć. Nie pożałowałam jednak, gdy to zrobiłam.
"Pamiętnik" to opowieść o ogromnej miłości, uczuciu, które zdarza się tylko raz na całe życie. Allie i Noah poznali się w wakacje, kiedy to jej rodzina przyjechała na krótki czas do jego miasta. Zakochali się w sobie od pierwszego wejrzenia i tak przez następne dwa tygodnie nie rozstawali prawie wcale. Jednak wszystko, co dobre szybko się kończy i przyszedł czas na to, by Allie z rodzicami (którzy swoją drogą nie akceptowali jej związku z Noahem, gdyż był on z niższych sfer) wróciła do domu. Młodzi obiecali, że będą do siebie pisać, jednak listy Noaha, które wysyłał przez dwa lata, pozostawały bez odpowiedzi. W końcu chłopak wziął się za siebie, napisał list pożegnalny, wysłał go i zaczął nowe życie. Po kilkunastu latach Allie zjawia się pod jego domem. Cóż takiego przywiodło ją po tak długim czasie z powrotem do swej młodzieńczej miłości? Czy ich uczucie zrodzi się na nowo i tym razem już się nie rozpadnie?
Książkę przeczytałam w kilka godzin. Pochłonęła mnie całkowicie. Jak na razie należy do moich ulubionych powieści tego autora, choć przeczytałam ich niewiele. Jeśli szukasz romansu, który porwie Cię w wir niesamowitych przeżyć, który pozwoli Ci się śmiać i płakać równocześnie, i który na długo nie pozwoli Ci o sobie zapomnieć, to "Pamiętnik" jest powieścią dla Ciebie!
Recenzję tej książki znajdziesz także na: www.maagia-ksiazek.blogspot.com
"Nie powiedziałem tak dlatego, że 'kochany ze mnie chłopak'. Powiedziałem tak, bo zawsze cię kochałem i nadal kocham. Nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo."
Powieść "Pamiętnik", czyli debiut Nicholasa Sparksa, to podstawa dla każdego fana książek tego autora. Ja osobiście czytałam kilka jego...
Recenzję tej powieści znajdziesz także na: www.maagia-ksiazek.blogspot.com
Niesamowita powieść, w której bariera pomiędzy czytelnikiem a bohaterem książki została przerwana, a świat rzeczywisty z fikcją się zlewają. ;)
Kiedyś urzekła mnie pewna powieść autorstwa Jodi Picoult i jej córki, Samanthy van Leer pt.: „Z innej bajki”. Opowiadała ona o Delilah, nastolatce, w której ręce, całkowicie przypadkowo, wpadła bajka dla dzieci. Od razu jednak przypadła jej do gustu i potajemnie postanowiła ją przeczytać. Opowieść tak jej się spodobała, że czytała ją non stop, aż znała ją praktycznie słowo w słowo na pamięć. Pewnego razu jednak, główny bohater bajki, książę Oliver, przemówił do niej z książki. Początkowo Delilah była pewna, że zwariowała, jednak po czasie zdała sobie sprawę, że to się dzieje naprawdę, że postać z książki naprawdę do niej przemówiła. Nastolatkowie bardzo dużo ze sobą rozmawiali, mimo iż byli z dwóch różnych światów: Oliver ze świata dwuwymiarowego, a Delilah trójwymiarowego. Mimo to świetnie się dogadywali. W końcu młodzi zapałali do siebie uczuciem i Oliver zapragnął wydostać się z książki. Jednak zadanie nie okazało się tak proste, jak im się na początku wydawało.
Fakt faktem powieść ta została nie do końca dopowiedziana, aczkolwiek myślałam, że autorki po prostu takie zakończenie ustaliły. Różne są książki, różni autorzy i różne zakończenia. Kiedy jednak dostałam od wydawnictwa Prószyński i S-ka propozycje zrecenzowania powieści - „Po drugiej stronie kartki” - kontynuującej przygody Olivera i Delilah, nieco się zdziwiłam. Po prostu myślałam, że dalszych części nie będzie, że „Z innej bajki” zakończyła się tak, jak się zakończyła.
Widać autorki miały jeszcze coś do powiedzenia w historii Delilah i Olivera.
"(...) Na tym polega aktorstwo. Wcale nie tak trudno być kimś, kogo inni spodziewają się w nas zobaczyć. Zdecydowanie trudniej pamiętać o tym, kim się jest naprawdę."
No więc ci, co czytali część pierwszą, wiedzą, że Oliverowi za pomocą Delilah udało się wreszcie wydostać spomiędzy okładek. Pomimo przeróżnych zabawnych komplikacji, Oliverowi udało się w końcu odnaleźć w nowym, rzeczywistym świecie, który z fascynacją poznaje. Jednak jak to się mówi, wszystko co dobre, szybko się kończy, i książka w końcu zaczęła się upominać o swojego księcia. Niektóre zdarzenia wymykają się spod kontroli i sprawy rzeczywistości z opowieści i tej z prawdziwego świata zaczynają się komplikować. Również tak zwane prawdziwe życie daje o sobie w końcu znać. Na szczęście okazuje się, że bajka kryje w sobie naprawdę niezwykłą moc.
Powieść, nie powiem, trochę nie w moim guście, ale „Z innej bajki” tak bardzo mi się spodobała, że koniecznie zapragnęłam przeczytać także tę drugą część. I nie pożałowałam. Obie książki są naprawdę warte uwagi. Można też w nich dostrzec, że porusza sprawy dotyczące problemów doskwierających wielu matkom i ich dzieciom.
Bardzo spodobało mi się również to, że książka jest ilustrowana. Co prawda, nie ma tam masy obrazków nawiązujących do każdego wątku, jednak kilka się ich znajdzie.
Naprawdę gorąco polecam! :)
Recenzję tej powieści znajdziesz także na: www.maagia-ksiazek.blogspot.com
Niesamowita powieść, w której bariera pomiędzy czytelnikiem a bohaterem książki została przerwana, a świat rzeczywisty z fikcją się zlewają. ;)
Kiedyś urzekła mnie pewna powieść autorstwa Jodi Picoult i jej córki, Samanthy van Leer pt.: „Z innej bajki”. Opowiadała ona o Delilah, nastolatce, w...
Recenzję tej książki znajdziesz także na: www.maagia-ksiazek.blogspot.com
"Z dziewczynami jest jak z łowieniem ryb - wieczorem rozstawiasz sieci, idziesz się zająć swoim życiem, a ryba sama w nie wpada."
Wreszcie!
Nareszcie doczekałam się książki, która nie tylko nie jest pisana z punktu widzenia dziewczyny, ale i opowiada o relacjach damsko-męskich. Wszystkie myśli, marzenia, fantazje... O wszystkim, co chłopakowi siedzi w głowie dowiecie się z tej ksiażki!
Adam jest zwyczajnym osiemnastolatkiem, który za niedługo ma egzaminy maturalne. Jednak mimo swej wysokiej inteligencji, nie jest nimi zainteresowany. Ostatnimi czasy wszystkie jego myśli zajmują dziewczyny. Paulina, Ania, Hela, Madziarska... Każda z nich jest inna, ale i każda z osobna w jakiś sposób przykuła jego uwagę. Zadziwiające jest to, że Adam idealnie potrafi sobie owinąć je wokół palca. Wie, z której strony do czego podejść i - o dziwo - dziewczyny same do niego przybiegają. Skąd tyle o nich wie? Dowiecie się tego i wiele innych rzeczy sięgając po tę książkę!
Mam pewne domysły co do autentyczności historii opisanej w tej książce.
A mianowicie, pozwolę sobie przytoczyć pewien cytat ze strony Wydawnictwa Literackiego:
"Nawet w najgorszym liceum świata, takim jak moje, znajdzie się jeden dobry nauczyciel. W moim przypadku była to polonistka. Już po maturze przyszedłem do szkoły i powiedziałem jej, że chcę napisać powieść. Spojrzała na mnie z niedowierzaniem pomieszanym z przerażeniem. Dość długą chwilę milczała, w końcu powiedziała: 'Jeśli to ma być dobra powieść, masz tylko dwie możliwości: Być do bólu szczerym albo cały czas zmyślać'. Dziękuję, Pani Profesor. Posłuchałem Pani rady".
Tak właśnie Adam Lang napisał na okładce swojej książki. Weźmy też pod uwagę fakt, że bohater książki także nazywa się Adam Lang. Autor jest matematykiem, a w książce napisane jest, że bohater świetnie radzi sobie z matematyką. Jakie tego wnioski? Wydaje mi się, lecz to tylko domysły, że autor jest też bohaterem książki. Jeśli to prawda, to Panie Adamie, ciekawe miał Pan życie w liceum, nie powiem. :) Fascynująca powieść.
Zachęcam wszystkich do sięgnięcia po nią. Miła taka odmiana raz na jakiś czas przerzucić się z powieści o dziewczynach na powieści o chłopakach. Oby więcej było takich ksiażek. :)
Recenzję tej książki znajdziesz także na: www.maagia-ksiazek.blogspot.com
"Z dziewczynami jest jak z łowieniem ryb - wieczorem rozstawiasz sieci, idziesz się zająć swoim życiem, a ryba sama w nie wpada."
Wreszcie!
Nareszcie doczekałam się książki, która nie tylko nie jest pisana z punktu widzenia dziewczyny, ale i opowiada o relacjach damsko-męskich. Wszystkie myśli,...
Recenzję tej powieści znajdziesz także na: www.maagia-ksiazek.blogspot.com
"W wychowaniu nie jesteś w stanie przewidzieć wszystkich konsekwencji swoich decyzji. Druga, że podejmujesz, jako matka, zawsze najlepsze decyzje, na jakie cię w danej chwili stać. Jeżeli podejmujesz takie, a nie inne, to oznacza, że cię na nie stać".
Kolejna powieść obyczajowa, w której poruszono temat niemożności zajścia w ciążę. Jak wspomniałam w którymś z moich poprzednich postów, zauważyłam, że ostatnimi czasy bardzo często porusza się ten temat w powieściach tego gatunku. Jednak ta jest pod dużym względem odmienna od pozostałych...
Ewelina i Adam od lat na wszystkie możliwe sposoby starają się o dziecko - jednak bezskutecznie. Kiedy wreszcie lekarz oznajmia im, że tym razem się udało, że Ewelina zaszła w ciążę, po kilku tygodniach dziecko w jej brzuchu okazuje się martwe...
Wyobrażacie sobie być na miejscu głównej bohaterki w tej sytuacji? Ja też nie.
Kobieta całkowicie zamyka się w sobie. Odtrąca wszystkich dookoła siebie, a zarazem wykorzystuje ich. Całymi dniami i nocami spędza czas na operowaniu i dyżurowaniu w szpitalu.
Jej małżeństwo, rodzina, przyjaźnie... Wszystko zaczyna się rozsypywać.
Czy kobieta zdąży się opamiętać i odwrócić źle podjęte decyzje? Czy uda jej się cofnąć rzucone na wiatr słowa i odzyskać to, co straciła?
Powieść już od pierwszego rozdziału przypadła mi do gustu. Po kilku następnych zrozumiałam, że ta nie będzie taką typową, zwyczajną powieścią obyczajową. Z każdą stroną, z każdym rozdziałem z coraz większymi emocjami śledziłam losy bohaterów powieści.
Książka opowiada także losach kilku innych bohaterów, a ich historie z czasem układają się w jedną spojną całość. Jest to powieść nie tylko o miłości (także tej nieodwzajemnionej), bólu po stracie dziecka i kłamstwie, ale i o zemście. Słodkiej zemście po latach.
Przy tej książce nie da się nudzić. Na pewno jeszcze kiedyś do niej wrócę.
Polecam jak najbardziej! :)
Recenzję tej powieści znajdziesz także na: www.maagia-ksiazek.blogspot.com
"W wychowaniu nie jesteś w stanie przewidzieć wszystkich konsekwencji swoich decyzji. Druga, że podejmujesz, jako matka, zawsze najlepsze decyzje, na jakie cię w danej chwili stać. Jeżeli podejmujesz takie, a nie inne, to oznacza, że cię na nie stać".
Kolejna powieść obyczajowa, w której poruszono...
Recenzja znajduje się także na moim blogu: www.maagia-ksiazek.blogspot.com
Po przeczytaniu "Prób Ognia", w następnej kolejności od razu zabrałam się za "Lek na Śmierć". Cała seria zachwyciła mnie niesamowicie.
Thomas i jego przyjaciele przeszli już wiele. Najpierw Labirynt, później Pogorzelisko, a teraz przyszedł czas na ostateczne starcie z DRESZCZem. Każdy z nich dostaje indywidualne zadanie. Thomas został zamknięty w pomieszczeniu, które z opisu przypominało mi izolatkę w szpitalu psychiatrycznym, gdzie spędził wiele dni tracąc zmysły i powoli wariując. Pewnego dnia odwiedził go wreszcie Janson, tak zwany Szczurowaty. Na wiele sposobów próbował przekonać Thomasa, że DRESZCZ jest dobry. W końcu oznajmił mu, że zamierzają mu i pozostałym Streferom przywrócić wspomnienia, by ci mogli podjąć ostateczne decyzje. Kiedyś Thomas nie zawahałby się ani przez moment, lecz teraz nie jest już taki pewny... Nie wie, czy może zaufać swoim wspomnieniom, więc razem z Newtem i Minho buntują się. Czy decyzja ta jednak będzie tak dobrowolna jak zapowiada DRESZCZ? Przyszedł czas na ostateczną próbę, czas, by odnaleźć lek. Tylko za jaką cenę?
Nie zaprzeczę, że część ta była najgorszą z całej trylogii. Zbyt dużo rzeczy na raz, nieszczegółowe opisy zdarzeń, gwałtowne przeskoki z jednego zdarzenia do drugiego, niewyjaśnione sprawy. Jak dla mnie książka ta powinna być bardziej rozwinięta. Jest zbyt ogólnikowa. Do tego te zakończenie (ci, co czytali, znają mój ból). No naprawdę, czy Jamesa Dashnera po takich zdolnościach pisarskich nie było stać na nic lepszego? Fakt faktem, sama bym na to nie wpadła, ale mogło się to lepiej zakończyć. Niemniej i tak jest to moja ulubiona trylogia fantasy i polecam ją jak najbardziej. :) Wielokrotnie doprowadziła mnie do łez. :')
Nie mogę się także doczekać "The Kill Order" w polskiej wersji językowej. Opis prequela zapowiada się bardzo ciekawie.
Recenzja znajduje się także na moim blogu: www.maagia-ksiazek.blogspot.com
Po przeczytaniu "Prób Ognia", w następnej kolejności od razu zabrałam się za "Lek na Śmierć". Cała seria zachwyciła mnie niesamowicie.
Thomas i jego przyjaciele przeszli już wiele. Najpierw Labirynt, później Pogorzelisko, a teraz przyszedł czas na ostateczne starcie z DRESZCZem. Każdy z nich...
Recenzję tej książki znajdziesz także na: www.maagia-ksiazek.blogspot.com
"(...) - Włączyłem ci blokadę, więc mnie nie zdradzisz - wybrnął Krzysiek.
- Przynajmniej nie będzie mnie podrywał żaden spam.
- Nie ma szans. Chociaż przecież uwielbiasz te tysiące reklam, które trafiają za twoją zgodą do twojej skrzynki."
W książce zakochałam się już po przeczytaniu pierwszego rozdziału. Zauważyłam, że dużo powieści obyczajowych porusza tematy niemożności zajścia w ciążę. Spotykałam ich już dziesiątki na swojej czytelniczej drodze i może tylko dwie lub trzy z nich nie przypadły mi do gustu. Ta jednak do nich nie należy.
Karolina ma szczęśliwe życie, kochającego męża, dobrą sytuację finansową i wreszcie wymarzony dom. Do szczęścia brakuje jej tylko dziecka. Razem z mężem, Krzyśkiem, starają się o nie od lat. Regularnie chodzą do poradni leczenia bezpłodności. Lecz jednego, jedynego dnia, świat Karoliny przewraca się do góry nogami. Jej mąż ulega poważnemu wypadkowi i umiera. W ten sam dzień kobieta dowiaduje się, że jest w ciąży. Chyba każdy na jej miejscu załamałby się podwójnie, prawda? Wreszcie będzie miała dziecko, którego tak bardzo z Krzysiem pragnęli i nawet nie zdążyła mu o tym powiedzieć. Czy Karolina poradzi sobie jakoś z żałobą po mężu i zadba o siebie i wciąż nienarodzone dziecko? Czy uda jej się stworzyć życie, jednak tym razem bez ukochanego?
Czytając powieść, znienawidziłam teściów Karoliny. Zwłaszcza teściowej. Zamiast razem łączyć się w bólu i żałobie, ta uprzykrzała jej życie jeszcze bardziej niż dotychczas. Chciała pokazać, jaką to ona jest pogrążoną w smutku po stracie syna matką i upokarzała Karolinę na każdym kroku, do tego wykorzystywała ją do swoich niemoralnych celów. Wygarniała przyszłej mamie, jaką to ona jest i była okropną żoną, bo nie cierpi wystarczająco mocno po stracie męża, że nigdy go nie kochała i była z nim tylko dla pieniędzy. Co gorsza, próbowała zagarnąć dla siebie majątek, który Karolina odziedziczyła po mężu. Kiedy tylko ta kobieta wchodziła na plan, miałam dość. Chciałam wykrzyczeć jej w twarz, co myślę o niej i jej egocentrycznych postępowaniach.
"(...) - I pomyślałam - ciągnęła Grażyna - że jak już się do nas przeprowadzisz, to twoje mieszkanie można by było wynająć. Zawsze to dodatkowy grosz. Twoje nowe mieszkanie może zająć Dominika. Myślę też, że nie poskąpisz pieniędzy z tego firmowego funduszu z korporacji..."
"(...) - Ja wiem, że pozbierałaś się po stracie Krzyśka. Był dla ciebie obcą osobą, ale dla nas... Z nami był całe życie. A teraz chcesz czuć się wolna i bez obowiązków kosztem zdrowia dziecka! Zapomniałaś już, jak długo się o nie staraliście?! - Krzyk teściowej paraliżował Karolinę. Nie potrafiła zrozumieć, czemu Grażyna tak ją ocenia. - Masz prawo układać sobie życie, ale nie pozwolę skrzywdzić tego niewinnego maleństwa! - ciągnęła - Proszę, opamiętaj się. Zrozum, że to jest mój wnuk! Straciłam syna, nie możesz odebrać mi wnuka... - Jej krzyk przeszedł w szloch. (...)"
To by było tyle na temat wrednej i egoistycznej teściowej.
Przejdźmy do innych bohaterów.
Marta... Marta jest dawną koleżanką Karoliny ze szkoły. Kobiety spotykają się po latach w poradni ginekologicznej w dniu wypadku Krzysia. Marta jest świetnie wykreowaną postacią. Zakręconą, szaloną, rozgadaną. Buzia non stop jej się nie zamyka. Dziewczyny bardzo zbliżają się do siebie i nawiązują przyjaźń. Marta na swój sposób pomaga Karolinie pozbierać się po stracie męża i przygotować na bycie matką. Dzięki niej Karolina choć na krótki czas rozpromienia się i nie myśli tylko o śmierci ukochanego.
Książka jest po prostu świetna. Wciągająca, wyciskająca masę łez, ale i rozbawiająca. W niektórych momentach nie mogłam powstrzymać się, by nie wybuchnąć śmiechem.
Przypadł mi do gustu także sposób pisania pani Katarzyny Woźniczki. W przyszłości pewnie sięgnę po inne jej książki, gdy tylko się ukażą.
Jak najbardziej polecam! :)
Recenzję tej książki znajdziesz także na: www.maagia-ksiazek.blogspot.com
"(...) - Włączyłem ci blokadę, więc mnie nie zdradzisz - wybrnął Krzysiek.
- Przynajmniej nie będzie mnie podrywał żaden spam.
- Nie ma szans. Chociaż przecież uwielbiasz te tysiące reklam, które trafiają za twoją zgodą do twojej skrzynki."
W książce zakochałam się już po przeczytaniu pierwszego...
Recenzję tej książki znajdziesz także na: www.maagia-ksiazek.blogspot.com
Marcina i Marka łączy więź. Nie telepatyczna, w której istnienie u bliźniaków wierzą ludzie, lecz emocjonalna. Są nierozłączni. Jednak pewnego dnia Marek rzuca pracę i bez słowa wyjeżdża. Marcin zaś, milczy.
W końcu, po kilku miesiącach Marek postanawia wrócić. Przywozi ze sobą Anię - dziewczynę, którą uważa za miłość swojego życia. Jest jednak przerażony, gdy dowiaduje się, że jego bratowa jest w ciąży. Niestety ginie w wypadku, nim zdąży podjąć jakąkolwiek decyzję, co zrobić.
Kilka lat po wypadku Anna wraca do Poznania i spotyka na swojej drodze drugiego z braci. Tylko czy aby na pewno?
"Żeby dostrzegł, jak podłe jest to, co chce zrobić, i może, może wreszcie zrozumiał, że kiedy to się stanie, nic już nie będzie takie samo."
W powieści pani Rudnik bardzo zaintrygowali mnie idealnie dopracowani bohaterzy. Zarówno pod względem fizycznym, jak i tym psychologicznym. Poznajemy ich pod każdym względem, a ułatwia nam to także trzecioosobowa narracja, która umożliwia "przemieszczanie się" pomiędzy postaciami, a nie skupianie się tylko na jednym z nich.
Marcina i Marka poznajemy jako braci nierozłącznych. Od dzieciństwa robią wszystko razem i dzielą wspólne sekrety i tajemnice. Każdą decyzję podejmują wspólnie. Kiedy z jednym jest coś nie tak, drugi ma takie jakby przeczucie, które nakazuje mu zatelefonować bądź pojechać do tego pierwszego. Więź ta jednak zostaje zerwana, gdy Marcin prosi Marka o niewybaczalną i niemoralną przysługę. Marek po długim zastanowieniu i pod wpływem szantażu spełnia jego prośbę, lecz to niszczy relację między nimi i mężczyzna bez wyjaśnień wyjeżdża z miasta.
Pani Rudnik zadbała o każdy najdrobniejszy szczegół powieści. Dokładnie zaplanowała każdą decyzję podejmowaną przez bohaterów, każdy ich ruch.
W książce przeplatają się wydarzenia z roku 2007 i 2012. Po dłuższym czasie można zauważyć, że dopełniają się one nawzajem i w końcu układają w spójną całość.
Powieść pokazuje, jak wpływa na nasze życie każda podjęta przez nas decyzja. Jak nieodwracalne mogą być ich skutki. Oraz jak wiele można stracić posługując się kłamstwem.
Twórczość pani Rudnik bardzo przypadła mi do gustu, więc mam nadzieję na kolejne jej książki.
Gorąco polecam! :)
Recenzję tej książki znajdziesz także na: www.maagia-ksiazek.blogspot.com
Marcina i Marka łączy więź. Nie telepatyczna, w której istnienie u bliźniaków wierzą ludzie, lecz emocjonalna. Są nierozłączni. Jednak pewnego dnia Marek rzuca pracę i bez słowa wyjeżdża. Marcin zaś, milczy.
W końcu, po kilku miesiącach Marek postanawia wrócić. Przywozi ze sobą Anię - dziewczynę,...
Recenzja znajduje się także na moim blogu: www.maagia-ksiazek.blogspot.com
Przeczytanie "Losing Hope" miałam w planach od razu po przeczytaniu "Hopeless". Pierwsza część, pisana z perspektywy Sky tak niesamowicie mnie urzekła, że natychmiast chciałam poznać całą historię z punktu widzenia Holdera.
Pierwsza część pokazała mi siłę przebaczenia, lecz dzięki części drugiej nauczyłam się, że zawsze warto mieć nadzieję i nigdy nie wolno jej tracić.
Niektórzy ludzie twierdzą, że pisanie tej samej powieści, tyle że z perspektywy innego bohatera jest bez sensu, że taka książka jest jak odgrzewany kotlet. Ja jednak mam inne zdanie na ten temat. Bez "Losing Hope", "Hopeless" jest niczym. Czytając tylko pierwszą część, czytelnik pozna tylko połowę prawdy. Gdy czytałam "Losing Hope" dowiadywałam się zupełnie nowych rzeczy, odkryłam tajemnice niewyjaśnione w "Hopeless" i oczywiście bliżej poznałam Holdera. Jego myśli, uczucia, każdą podejmowaną decyzję.
Pierwsze dwie strony książki zawierają fragmenty recenzji blogerek. Bardzo spodobała mi się opinia Agnieszki Świetlik z bloga lifemanagerka.pl:
"Losing Hope to książka nie tylko o nadziei. To poruszająca historia o tym, jak ogromny wpływ na dorosłe życie mają wydarzenia z dzieciństwa".
Zgadzam się z tym całkowicie. Gdyby to, co przydarzyło się Sky w wieku pięciu lat, potoczyło się inaczej, jej dorosłe życie mogłoby wyglądać zupełnie odmiennie. Może nie musiałaby tak bardzo cierpieć. Tak samo jest z każdym innym człowiekiem. Także każde najdrobniejsze wydarzenie z przeszłości ma wpływ na naszą teraźniejszość i na naszą przyszłość.
Jeśli ktoś przeczytał "Hopeless", koniecznie musi przeczytać "Losing Hope", a jeśli ktoś nie przeczytał żadnej, to jak najbardziej polecam. Są to książki warte uwagi. ;)
Recenzja znajduje się także na moim blogu: www.maagia-ksiazek.blogspot.com
Przeczytanie "Losing Hope" miałam w planach od razu po przeczytaniu "Hopeless". Pierwsza część, pisana z perspektywy Sky tak niesamowicie mnie urzekła, że natychmiast chciałam poznać całą historię z punktu widzenia Holdera.
Pierwsza część pokazała mi siłę przebaczenia, lecz dzięki części drugiej...
"(...) Ukląkł tam na ziemi, patrząc tępo przed siebie. Spojrzenie miał szkliste, a jego twarz wyrażała coraz głębszą rozpacz. Klęczał tak przez długi czas, a Thomas pomyślał, że nietrudno zgadnąć, co kotłuje się w głowie przyjaciela. Obezwładniające poczucie winy z powodu wszystkich, którzy zginęli. Myśl, że może jakimś sposobem mógł ich wyratować od śmierci. Smutek wywołany całą sytuacją - zagrożenie, nuda, frustracja spowodowana brakiem wiedzy, czemu się tu znaleźli. Frustracja z powodu utraty wspomnień. A ponadto gdzieś w głębi serca być może pamiętał o siostrze, którą wymazano z jego pamięci".
Wreszcie w moje ręce wpadła piąta i ostatnia część mojej ukochanej serii "Więzień Labiryntu". Część, w której wszystkie sekrety i tajemnice w końcu ujrzą światło dziennie. Wierzcie mi lub nie, ale na 20. Międzynarodowych Targach Książki w Krakowie - o których swoją drogą opowiem Wam w osobnym poście - najpierw pobiegłam wprost do stoiska Wydawnictwa Papierowy Księżyc, gdzie przedpremierowo udało mi się dostać egzemplarz tej powieści.
Prequel opowiada o tym, co działo się z Thomasem od początku, a dokładniej od momentu odebrania go rodzicom i umiejscowienia w siedzibie DRESZCZU. Zaczęło się na brutalnym i bolesnym wpajaniu mu jego nowego imienia, a zakończyło na momencie obudzenia się w Pudle, wiodącym do Labiryntu. Możemy dowiedzieć się i zaobserwować jak dorasta, w jaki sposób poznał Teresę i pozostałych, jeszcze niedoszłych wtedy, Streferów. Jak współpracuje z DRESZCZEM, pomaga im stworzyć Labirynt, by przyczynić się do wynalezienia leku na Pożogę. Nie zdaje sobie jednak sprawy z tego, że ta organizacja ma także inne, ukryte zamiary. W końcu zaczyna coś podejrzewać. Sam już nie wie, komu może ufać. Wydaje mu się, że Teresa także coś ukrywa. Nie wie, o czym może ją informować, jednocześnie nie mogąc uwierzyć, że jego wieloletnia najlepsza przyjaciółka mogłaby go zdradzić.
Czy może zaufać jej, albo najmilszej - jak mu się wydaje - z całej załogi DRESZCZU doktor Paige, którą także zna od początku jego pobytu w tym miejscu?
Uwielbiam Dashnera i jego twórczość. Styl pisania i język, jakimi się posługuje. Dlatego m. in. nie mogłam się doczekać kolejnego prequela, który powstał zaraz po "Rozkazie Zagłady".
Oczekiwałam go również dlatego, i to był chyba główny powód, ponieważ chciałam wreszcie dowiedzieć się, jak to wszystko się zaczęło, poznać tajemnice, które trzymały czytelnika w napięciu przez pierwsze cztery tomy. Szczerze mówiąc, nie zawiodłam się ani trochę. Z zachwytem czytałam stronę za stroną, rozdział za rozdziałem, aż dotarłam do końca. Epilog powalił mnie na łopatki. Ostrzegam osoby, które lubią czasem czytać ostatnią stronę, zanim zaczną książkę (też tak kiedyś robiłam, ale z czasem przestałam) - nie róbcie tego. Zostawcie to sobie na koniec, tak jak być powinno.
W każdym razie uważam, że każdy fan "Więźnia Labiryntu" powinien tę część koniecznie przeczytać. Polecam całym sercem! :)
"(...) Ukląkł tam na ziemi, patrząc tępo przed siebie. Spojrzenie miał szkliste, a jego twarz wyrażała coraz głębszą rozpacz. Klęczał tak przez długi czas, a Thomas pomyślał, że nietrudno zgadnąć, co kotłuje się w głowie przyjaciela. Obezwładniające poczucie winy z powodu wszystkich, którzy zginęli. Myśl, że może jakimś sposobem mógł ich wyratować od śmierci. Smutek...
więcej Pokaż mimo to