-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik242
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2010-11
2010-12-19
Desperacja to książka, która jest dość kontrowersyjna pod względem werdyktu.
Trafiłam na takich, co uważają ją za majstersztyk, ale i na tych, którzy ocenili ją za przeciętną lub poniżej. Zaliczę się do tych pierwszych.
Zaczynam od początku. Młode małżeństwo przejeżdża autostradą. Na jednym ze znaków drogowych widnieje zdechłe zwierzę. Ulatnia się zapach grozy. Po chwili samochód zatrzymuje policjant. Woń unosi się wyżej. Woń, która zwiastuje piekło.
Książka oczywiście dostarcza nam dużo więcej bohaterów. W prawdzie początek może lekko znużyć, ale za akcje toczącą się po tym wstępie warto przeboleć.
Opowieść posiada plakietkę "Horror", "Psychologia" i "Dramat". Z pewnością wszystkie te gatunki zostały wykorzystane. Został poruszony wątek chrześcijański. Jakże ważny wątek dla tej książki.
Więcej grzechów nie pamiętam. Dłuższa recenzja obfitowałaby w spoilery. Polecam książkę, ale nie gwarantuje, że się spodoba. Jeśli jednak lektura wpadnie wam w ręce, proszę, nie zniechęcajcie się po pierwszych stronach. Akcja się rozkręci, daję słowo.
Desperacja to książka, która jest dość kontrowersyjna pod względem werdyktu.
Trafiłam na takich, co uważają ją za majstersztyk, ale i na tych, którzy ocenili ją za przeciętną lub poniżej. Zaliczę się do tych pierwszych.
Zaczynam od początku. Młode małżeństwo przejeżdża autostradą. Na jednym ze znaków drogowych widnieje zdechłe zwierzę. Ulatnia się zapach grozy. Po chwili...
Ale bałagan. Zbezcześcili słowem jedyne arcydzieło romantyzmu. Co gorsza, nie wydaje mi się by krytykanci wywodzili się z antagonistycznego obozu wieszczów. Waryjaci. Przy książkach tego typu dobrze jest podzielić wypowiedź na dwie osoby. W pierwszym akapicie wypowie się uczennica, drugim absolwentka.
Aby pojąć fenomen rozgorączkowanych chłopców należało wpierw romantyka zrozumieć. Postać Kordiana to doskonałe uosobienie postaci werterycznej, bajronicznej, reneistycznej i co to nam jeszcze trzeba było wypunktować. Jeżeli odbiorcy działa na nerwy wahadełko w głowie main hero, to super. Słowacki też nie znosi swojego bohatera. Robi wszystko, by zsolidaryzowany z nim odbiorca poczuł niechęć do cech w nim (Kordianie) zespolonych, a co istotniejsze - nie utożsamiał się z nim. Słowacki mógłby dopisać mu do biografii słowo o impotencji, zsiadłym mleku i diastemie, ale po co miał się staruszek wysilać, kiedy najgorsza obelga dla postaci literackiej leżała sobie w rozwartej księdze podpisanej przez Adama M. Jako uczennica, krzywiłam się gdy tylko widziałam to nazwisko, a podczas recytowania Ody wiązałam sobie bucik. Wprowadzenie "Kordiana" do kanonu lektur (niestety nieobowiązkowych w przeciwieństwie do M.) widzę jako prezent dla osób, którym nie podchodziła epoka romantyzmu, a zatem największy polski wieszcz; za pośrednictwem tej satyry (powtarzam, satyry, żeby nikomu nie przyszło brać wydarzeń na poważnie) można było przyjemnie przyswoić sobie obligatoryjne terminy. Słowacki obnażył naiwność przekonania, jakoby cierpienie było gwarancją odkupienia (kult idei mesjanizmu). Wyraźnie nakreślił klęskę na skutek nieetycznych poczynań bohatera romantycznego oraz skompromitował jego motor działań (wszak wiadomo, że podejście emocjonalne zwykle prowadzi do klęski).
Wychodząc poza ramy szkolne, dostrzegam w książce wiele uniwersalnych wartości. Główny morał zawiera krytykę postawy biernej oraz przestrzega przed znieczulicą wobec tego, co dzieje się na około. Zachęca do krytycznego, samodzielnego myślenia, gromadzenia informacji o świecie (motyw podróży), zdystansowanego punktu widzenia (konfrontacja różnych postaw życiowych - przypowieści Grzegorza, wizerunek społeczeństwa polskiego, przedstawienie konfliktu braci). Wyjątkowo spodobała mi się scena przed (uwaga, tutaj spoiler) wyrokiem Kordiana. "Wy młodzi chcecie schodząc ze świata, ślad wieczny zostawić". Temat bardzo aktualny, ponadczasowy, kompleks człowieka nietkniętego produktem z kolagenem. Kordian pragnie, aby jego imiennikiem został wnuk Grzegorza, jednakże w momencie, gdy ten obrazuje mu tą wizję, wycofuje się ze swojej prośby, określając ją "przekleństwem". Pragnienie nieśmiertelności bywa szkodliwe. Autor zachęca do stopniowego budowania swojego monumentu i jednoczesnego skupienia się na sytuacji bieżącej. Niezdrowe wizjonerstwo (znowuż odwołanie do nieprzyjaciela epoki) sprawi, że ani jedno, ani drugie nie będzie osiągnięte.
Ale bałagan. Zbezcześcili słowem jedyne arcydzieło romantyzmu. Co gorsza, nie wydaje mi się by krytykanci wywodzili się z antagonistycznego obozu wieszczów. Waryjaci. Przy książkach tego typu dobrze jest podzielić wypowiedź na dwie osoby. W pierwszym akapicie wypowie się uczennica, drugim absolwentka.
Aby pojąć fenomen rozgorączkowanych chłopców należało wpierw romantyka...
2011-01-01
2010-01-01
2010-10
"Ziemia serca mężczyzny jest kamienista. Tuż pod nią kryje się skała. Mężczyzna hoduje w niej to, co zdoła i... opiekuje się tym"
Jedna z najlepszych powieści mistrza grozy. Muszę przyznać, że po książkę sięgnęłam ... ze względu na okładkę. Po przeczytaniu muszę stwierdzić, że zawartość jest stokrotnie bardziej warta uwagi. Doskonały, nietuzinkowy pomysł. Czytając nasuwa się pytanie "do czego zdolny jest zdesperowany mężczyzna?" Louis to przykład maniakalnego ogrodnika (w odniesieniu do powyższego cytatu, który sam w sobie jest treścią "Cmętarza"), który zrobi wszystko by uchronić to co starannie wyścielił.
Akcja trzyma w napięciu "od deski do deski". Element horroru robi wrażenie. Zakończenie sprawia, że czytelnik stawia liczne znaki zapytania, aż w końcu daje upust - przy tak fenomenalnej lekturze czasem niedopowiedzenia są po prostu wskazane.
"Ziemia serca mężczyzny jest kamienista. Tuż pod nią kryje się skała. Mężczyzna hoduje w niej to, co zdoła i... opiekuje się tym"
Jedna z najlepszych powieści mistrza grozy. Muszę przyznać, że po książkę sięgnęłam ... ze względu na okładkę. Po przeczytaniu muszę stwierdzić, że zawartość jest stokrotnie bardziej warta uwagi. Doskonały, nietuzinkowy pomysł. Czytając nasuwa...
2012-05-01
2011-07-11
"Przeżegnaj się i módl, by umrzeć szybko."
Jednym słowem - rewelacja. Niewiele jest takich książek, które czytam z zapartym tchem "od deski do deski". Niebanalny morderca, inteligentni detektywi oraz cała spójna atmosfera. Podziwiam pana Cartera za zbudowanie takiego klimatu.
"Przeżegnaj się i módl, by umrzeć szybko."
Jednym słowem - rewelacja. Niewiele jest takich książek, które czytam z zapartym tchem "od deski do deski". Niebanalny morderca, inteligentni detektywi oraz cała spójna atmosfera. Podziwiam pana Cartera za zbudowanie takiego klimatu.
2015-08-11
Lotnictwem się interesowałam na równi z zaplataniem warkoczy i kolekcjonowaniem kapselków. Ale nie tymi chłopięcymi bombardowcami, tylko potężnymi biznesem jakim jest lotnictwo cywilne. Lotniska to taka trochę osobna przestrzeń, usytuowana na obrzeżach miasta, gdzie życie działa jak w zegarku a każdy człowiek posłusznie poddaje się niekoniecznie zrozumianym regulacjom. To tutaj kupisz prawdopodobnie najdroższą kawę i bez wyrzutów sumienia zdrzemniesz się rozciągnięty na czterech krzesełkach. No mówię, kosmos.
Dla takiego laika, który z ów branżą nie ma nic wspólnego, za to targany jest przez wieloletnią ciekawość, ta książka to lektura obowiązkowa. Autor wnikliwie, choć nie zatracając się w drobnostkach, tłumaczy ten skomplikowany mechanizm. Odpowiada na nurtujące pytania, sypie ciekawostkami, jednym słowem zaspokaja głód wiedzy. Krótkie rozdziały i lekki styl pisania czynią lekturę łatwo przyswajalną. Dwie gwiazdki odebrałam proporcjonalnie do dwóch "ale": tytuł może być mylący, spodziewałam się większej dawki informacji o zawodzie pilota, w zamian otrzymujemy krótkie, raczej zbędne, wstawki biograficzne Mikosza. Chyba już każdemu Polakowi włos się jeży na głowie, gdy wyczytuje hasło "Sm*****k". Specjalnie zerknęłam na rok wydania książki - wzdycham i wybaczam.
Lotnictwem się interesowałam na równi z zaplataniem warkoczy i kolekcjonowaniem kapselków. Ale nie tymi chłopięcymi bombardowcami, tylko potężnymi biznesem jakim jest lotnictwo cywilne. Lotniska to taka trochę osobna przestrzeń, usytuowana na obrzeżach miasta, gdzie życie działa jak w zegarku a każdy człowiek posłusznie poddaje się niekoniecznie zrozumianym regulacjom. To...
więcej mniej Pokaż mimo to2012-08-15
Wielki Marsz ... Jest zdecydowanie moim faworytem. To najlepsza powieść, jaka wypłynęła spod pióra Kinga. Wróć. Z jakiegokolwiek pióra, jest to po prostu mój numer jeden.
Wszystko rozpoczyna się niewinnie. Marsz. Każdy zawodnik podekscytowany. Każdy jednakowo emanuje pewnością wygranej (ach, jakby był jakiś inny wybór). Pierwszy rozdział to dopiero cisza przed burzą. W momencie postawienia pierwszego kroku na przód, poza linię startu, każdy zaczyna sobie zdawać sprawę z sytuacji, w jakiej się znalazł. Odwraca głowę ku linii przecięcia dnia codziennego, a horroru. Nie ma odwrotu.
Książka dostarczyła mi sporo emocji. Płakałam, śmiałam się, odczuwałam strach, za każdym strzałem ściskało mnie w sercu. Bardzo się zżyłam z głównym bohaterem. Myślę, że nikt nie byłby w stanie go nie polubić. Wierny Garraty oprowadza nas po tym koszmarze, plastycznie opisując własny ból (psychiczny i fizyczny), tudzież ból towarzyszy, których stopniowo dane będzie nam poznać. Ci chłopcy to postacie niezwykle barwne. Znalazłam w każdym coś niezwykłego, jednego z nim upodobałam sobie szczególnie. Ale akcja trwa. Na kogo padnie strzał? Ściskasz książkę i w duchu powtarzasz "Dalej! Tępo! Nie daj się i wygraj! "
Koniec książki jest niewątpliwe intrygujący. W internecie znalazłam kilkadziesiąt interpretacji. Dacie wiarę?
Wielki Marsz ... Jest zdecydowanie moim faworytem. To najlepsza powieść, jaka wypłynęła spod pióra Kinga. Wróć. Z jakiegokolwiek pióra, jest to po prostu mój numer jeden.
więcej Pokaż mimo toWszystko rozpoczyna się niewinnie. Marsz. Każdy zawodnik podekscytowany. Każdy jednakowo emanuje pewnością wygranej (ach, jakby był jakiś inny wybór). Pierwszy rozdział to dopiero cisza przed burzą. W...