-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik19
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński5
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1159
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać415
Biblioteczka
RECENZJA ZNAJDUJE SIĘ TAKŻE NA BLOGU http://czytam-z-pasja.blogspot.com/
Po śmierci swojego chłopaka Jam jest załamana. Nie umie poradzić sobie z sytuacją i zamyka się w sobie. Jej rodzice nie potrafią do niej dotrzeć, więc dziewczyna trafia do ośrodka terapeutycznego w Vermoncie - Wooden Barn. Tam wybrana przez nauczycielkę, która prowadzi te zajęcia, zaczyna uczęszczać na lekcje zwane "Specjalnymi zagadnieniami z literatury angielskiej". Zajęcia te podobno są niezwykłe, zmieniają życie każdego z nastolatków uczęszczających na nie. Kiedy uczniowie otrzymują od pani Quenell polecenie pisania w pamiętnikach, które im podarowała, nie wiedzą jeszcze, że zyskają możliwość przenoszenia się do Belzharu. Czym okaże się ten 'Belzhar'? Czy Jam nawiąże w ośrodku przyjaźnie i otworzy się na ludzi?
Główną bohaterkę poznajemy w chwili, kiedy jest już w Wooden Barn. Zaczyna opowiadać, dlaczego się tutaj znalazła oraz jak wyglądały jej pierwsze dni w nowym miejscu. Wbrew pozorom, jak twierdzi ona sama, czytelnik nie jest w stanie wyczuć, że dziewczyna jest w depresji. Owszem można przypuszczać, że przechodzi załamanie, jednak autorka nie nadała jej wystarczająco wiele cech osoby chorej na depresję.
Jeśli jesteśmy już przy bohaterach to należy wspomnieć, że Wooden Barn to ośrodek dla nastolatków, których określają tam jako osoby "emocjonalnie nadwrażliwe". Fakt ten sprawia, że "szata" (nadal nie umiem tego inaczej nazwać ;-;) bohaterów jest bardzo różnorodna. Każdy z nich jest inny, a osoby uczęszczające na "Specjalne zagadnienia" po prostu wyjątkowe, oczywiście na swój sposób. Zdecydowanie moim ulubionym bohaterem został Griffin. Zdobył on moją sympatię, ponieważ był postacią, która wyróżniała się najbardziej z całej tej wybranej przez panią Q. piątki.
Styl autorki jest lekki i przystępny czytelnikowi, a pomysł na fabułę oryginalny. Odnoszę jednak wrażenie, że jego potencjał nie został do końca zrealizowany. Zdarzały się momenty, kiedy akcja toczyła się zbyt szybko, a chwilę później zbyt wolno.
Narracja jest prowadzona z perspektywy Jam. Można było nadać głównej bohaterce więcej cech osoby przechodzącej załamanie/depresję i wraz z rozwojem akcji ukazywać jej przemianę pod wpływem spotkań w Belzharze i uczęszczania na "Specjalne zagadnienia".
Wszystko to, co napisałam wyżej, nie wyklucza kwestii, że ta książka jest bardzo dobra. Mimo tych wad Pod kloszem czytało mi się dość szybko i lekko. Zaintrygowana dalszymi losami Jam, Griffina i innych brnęłam przez kolejne strony, czekając końca. Moim zdaniem można było się go po części domyślić z fabuły, mimo to pozostawał on nieprzewidziany do końca.
Pod kloszem to lektura, która w pewnym stopniu pozwala poznać psychikę ludzką. Nie chodzi mi tutaj tylko o sytuację Jam, ale również innych bohaterów, których poznajemy na kartach tej powieści. Autorka przybliża nam problem jakim jest w dzisiejszych czasach bezmyślność młodych ludzi oraz jak wiele spustoszeń w organizmie nastolatka potrafi dokonać zabawa uczuciami. Jeżeli jesteście zainteresowani książkami o tematyce, poruszającej załamania nerwowe młodych ludzi to bardzo serdecznie polecam Wam Pod kloszem. Myślę, że mimo tych wszystkich minusów jest to pozycja warta przeczytania.
RECENZJA ZNAJDUJE SIĘ TAKŻE NA BLOGU http://czytam-z-pasja.blogspot.com/
Po śmierci swojego chłopaka Jam jest załamana. Nie umie poradzić sobie z sytuacją i zamyka się w sobie. Jej rodzice nie potrafią do niej dotrzeć, więc dziewczyna trafia do ośrodka terapeutycznego w Vermoncie - Wooden Barn. Tam wybrana przez nauczycielkę, która prowadzi te zajęcia, zaczyna uczęszczać...
RECENZJA ZNAJDUJE SIĘ TAKŻE NA BLOGU czytam-z-pasja.blogspot.com!!!
Pewno dnia w szkole Miki dochodzi do strzelaniny. Dziewczyna jest w ogromnym szoku, który zwiększa się jeszcze, kiedy rozpoznaje sprawcę. Z czasem okazuje się, że przyczyną tego dramatu może być nowoczesna gra, która nie dawno pojawiła się na rynku i dzięki której w grze możesz odczuwać ból, zapach, smak i temperaturę otoczenia. Policja proponuje Mice dołączenie do tej gry, w której jej zadaniem będzie odszukanie zaginionych nastolatków. Dziewczyna godzi się. Czy zostanie zmanipulowana nowoczesną technologią? Gdzie są w tym wszystkim granice?
Kiedy sięgnęłam po tę książkę nie spojrzałam nawet na autora. Jest genialnie wydana, więc uznałam, że nie może być polskiego autorstwa. Jak wielkie było moje zdziwienie, kiedy po kilku rozdziałach spojrzałam na okładkę i okazało się, że napisała ją Polka! Jak już wspomniałam jakiś czas temu, nie mam nic do książek rodaków, ale traf chce, że rzadko po nie sięgam. Tym razem jednak i wydawnictwo i autorka się postarali!
Małgorzata Warda już od pierwszych stron tworzy napięcie, które zmniejsza się lub zwiększa, ale wciąż jest obecne. Świat wykreowany przez nią jest fenomenalny. Szukałam jakichkolwiek informacji o Work a Dream i We Fly High, ale okazuje się, że zostały stworzone przez autorkę. A jeśli przeczytacie 5 sekund do Io dowiedziecie się, jak profesjonalnie o nich pisała. Stworzyła niesamowitą wirtualną rzeczywistość, która spokojnie mogłaby funkcjonować również w grach w realnym świecie.
Jeżeli chodzi o fabułę to należy wspomnieć o tym, że oprócz wirtualnej rzeczywistości, w 5 sekund do Io możemy odnaleźć rzeczywistość realną. Małgorzata skupia się jednak na tej pierwszej, co czyni tę drugą niedopracowaną. Jednak wszystkie wątki zostają bardziej lub mniej wyjaśnione, żaden zapomniany.
Narracja prowadzona jest z punktu widzenia Miki, dlatego wiemy, co czuje dziewczyna i co myśli, a także co widzi, kiedy zakłada okulary do gry. Sprawia to, że możemy być tam z nią, kiedy tylko zamkniemy oczy i wyobrazimy to sobie, bo autorka szczegółowo, lecz lekko to opisała.
Bohaterowie są całkiem okej. Wszyscy zostali wykreowani w sposób całkowicie realny tak, że można byłoby wyjąć ich z książki i postawić obok, a nie różniliby się wcale od człowieka z krwi i kości. Szkoda tylko, że tak mało pojawia się na kartach tej powieści jednen z nastolatków, który bardzo mi się spodobał.
5 sekund do Io to opowieść o zagubieniu i trafieniu na bardziej skomplikowaną niż dotychczas drogę. To historia o porzuceniu, stracie, relacjach, które powoli zanikają między ludźmi, o tym, jak wirtualna rzeczywistość w grach potrafi na nas wpłynąć. Autorka stworzyła genialny świat i tak, wiem, że się powtarzam, ale muszę to podkreślić. Sięgnij po tę książkę, bo naprawdę warto!
RECENZJA ZNAJDUJE SIĘ TAKŻE NA BLOGU czytam-z-pasja.blogspot.com!!!
Pewno dnia w szkole Miki dochodzi do strzelaniny. Dziewczyna jest w ogromnym szoku, który zwiększa się jeszcze, kiedy rozpoznaje sprawcę. Z czasem okazuje się, że przyczyną tego dramatu może być nowoczesna gra, która nie dawno pojawiła się na rynku i dzięki której w grze możesz odczuwać ból, zapach, smak i...
RECENZJA ZNAJDUJE SIĘ TAKŻE NA BLOGU http://czytam-z-pasja.blogspot.com/
"Uważam, że sami podejmujemy decyzje i wykonujemy własne działania. A nasze działania mają swoje skutki. Świat jest taki, jakim go uczynimy."
Pewnego dnia wszyscy dorośli znikają. Puff! i ich nie ma. Nauczyciele, strażacy, lekarze, policjanci, sprzedawcy, rodzice... Nie został żaden dorosły, tylko nastolatki, dzieci, niemowlęta... Nie działa Internet, telewizory, telefony. I nikt nie potrafi wytłumaczyć, dlaczego tak się dzieje. Mija kilka dni i nic się nie zmienia. Okazuje się, że kiedy skończysz piętnaście lat znikniesz... Puff! i cię nie będzie! Co zrobić, żeby tak się nie stało? Gdzie szukać pomocy?
Bohaterów Gone poznajemy, kiedy cały ETAP się zaczyna, czyli w chwili, kiedy podczas lekcji w szkole znikają nauczyciele. Nastolatki mają zaledwie czternaście lat i muszą poradzić sobie w nowej sytuacji. Michael Grant nadał im cechy osób doroślejszych, przynajmniej w moim odczuciu. Rozważam jednak też opcję, że w USA pełnoletność osiągamy już w wieku szesnastu lat, więc tamtejsza młodzież jest dojrzalsza, dlatego autor wcale nie musiał ich "wydoroślać" (?). Jeżeli mówimy już o bohaterach to muszę przyznać, że mamy tu całą bardzo bogatą ich gamę, jeśli tak to można nazwać. Pojawiają się tchórze, geniusze, osiłki, twardziele, po prostu dobrzy. Są bardzo różnorodni i to sprawia, że każdy z nas może znaleźć w tej książce swojego faworyta.
Cała akcja Fazy Pierwszej trzyma nas w napięciu non stop. Zastanawiamy się, po której stronie stanie bohater, co zdecyduje. Jest genialnie opracowana i oryginalna. Pomysł na nią bardzo mi się spodobał. Nie należy zapominać jeszcze o tym, że niejednokrotnie autor opisuje bardzo brutalne, okrutne momenty, w które czytelnik czasami nie może wręcz uwierzyć. Przecież bohaterami są czternastolatki! Jak one mogą robić coś takiego?
"- Ściga nas terenówka - zauważyła Astrid. - Musimy zjechać.
- Nie uderzą w nas - odparł Quinn. - Nawet Orc nie jest aż takim wariatem.
- Może chcą w nas uderzyć, a może nie - powiedziała dziewczyna - ale tego hummera prowadzi czternastolatek. Naprawdę chcesz być na jego drodze?"
Jeżeli chodzi o styl autora, jest bardzo przyjemny. Mimo że, tak, jak wspomniałam wcześniej, pojawiają się momenty grozy, pojawiają się także prześmieszne dialogi, sarkastyczne wymiany zdań. A wszystko utrzymane jest na odpowiednim poziomie.
Tak, to odpowiedni moment, żeby się to tego przyznać. Mimo że Faza Pierwsza pojawiła się na mojej liście "100 książek, które chcę przeczytać", nie była do końca do niej przekonana. Nie spodziewałam się zbyt wiele. Otrzymałam miażdżącą powieść, która znalazła się wśród moich ulubionych. Wzbudza bardzo wiele emocji - strach, przerażenie, radość. Uświadamia, że nawet bardzo młodzi ludzie są zdolni do poświęceń i mogą kochać naprawdę, a także to, że niekiedy pod ich pozornym spokojem kryje się gdzieś bardzo głęboko lęk i gniew. Michael Grant pokazuje, czym może być wsparcie oraz że prawdziwa przyjaźń zwycięży każdą przeszkodę.
Faza Pierwsza bardzo mi się spodobała. Z niecierpliwością czekam kolejnych części, których będę szukać w bibliotece i bardzo gorąco Wam ją polecam!
RECENZJA ZNAJDUJE SIĘ TAKŻE NA BLOGU http://czytam-z-pasja.blogspot.com/
"Uważam, że sami podejmujemy decyzje i wykonujemy własne działania. A nasze działania mają swoje skutki. Świat jest taki, jakim go uczynimy."
Pewnego dnia wszyscy dorośli znikają. Puff! i ich nie ma. Nauczyciele, strażacy, lekarze, policjanci, sprzedawcy, rodzice... Nie został żaden dorosły, tylko...
RECENZJA ZNAJDUJE SIĘ TAKŻE NA BLOGU http://czytam-z-pasja.blogspot.com/
Czasami przychodzi taki czas, że zamiast lekkich powieści obyczajowych, mam ochotę na jakąś ambitniejszą lekturę i poruszającą wcale nie błahy temat. Taką książką jest Galop '44 i właśnie wcześniej opisana chęć była jedną z przyczyn sięgnięcia po tę pozycję.
Mikołaj i Wojtek są braćmi. Mieszkają w Warszawie, dlatego co roku wybierają się na obchody rocznicy powstania warszawskiego. Młodszy z braci - Mikołaj bardzo lubi Muzeum Powstania Warszawskiego i zna w nim praktycznie każdy zakątek. Kiedy, jak co roku, rodzice polecają chłopcom pójście do muzeum, nie wiedzą, że zmieni to bieg zdarzeń. Tego dnia Mikołaj w przedziwny sposób trafi w sam środek powstania warszawskiego, a starszy brat, żeby go ratować, podąży za nim. Jak pojawienie się chłopców ze współczesności wpłynie na przebieg walk?
"(...) w tym dziwnym świcie życie nieustannie przeplatało się ze śmiercią, która stała się dla powstańców codziennością. Nie było czasu na żałobę, nie było czasu na rozpacz, bo każda chwila mogła okazać się ostatnia."
Galop '44 to niesamowicie napisana książka. Monika Kowaleczko-Szumowska dostosowała styl tak, żeby nie był on zbyt lekki i niepoważny. Idealnie wymierzyła te proporcje. Sprawia to, że książkę czyta się całkiem szybko. Dlaczego napisałam "całkiem"? Ponieważ temat tej powieści nie jest lekki. Osobiście Galop '44 czytało mi się dość wolno, ale spowodowane to było tym, że musiałam skupić się na wydarzeniach, a także czytanie kilku rozdziałów naraz nie zdawało egzaminu, ponieważ akcji było jak dla mnie za dużo. Dlatego stopniowo pochłaniałam tę pozycję, ale nie czułam się nią zmęczona.
Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie. Niejednokrotnie narrator zdradza nam, że coś potoczyło się inaczej niż myśleli bohaterowie, co daje nam obraz tego, że jest on obserwatorem z przyszłości i historię zna.
Jeżeli chodzi o bohaterów to w takcie czytania na pewno nie raz zmienimy o nich całkiem zdanie. Obaj przechodzą przemianę, co wyraźnie widać w ich zachowaniach. Autorka wprowadziła tak, jak należało, bohaterów historycznych.
Pod koniec książki, kiedy jesteśmy ciekawi, jak to się wszystko zakończy, autorka miażdży nam serca. Nikt nie spodziewał się takiego obrotu sprawy.
"- Chcę umrzeć.
- Nie szkodzi - odpowiedział spokojnie Janek. - To bez znaczenia. Ja nie chce umszeć i musze. Ty wracaj. Tam nas zabiesz.
- Zabiesz?
- Pamięć o nas. Nic tu po tobie. Ić jusz. You can't fight our battle, you have to fight your own."
Galop '44 to książka, która idealnie oddaje klimat powstania i jego tragizm. Daje wyobrażenie, jak pewne doświadczenia potrafią zmienić człowieka. Pokazuje, czym jest męstwo, prawdziwa przyjaźń "do grobowej deski" i wielka miłość. To niezwykła opowieść o świecie, w którym nikt z nas nie chciałby żyć, o śmierci i stracie, o poświęceniu. Gorąco polecam ją wszystkim miłośnikom książek o tematyce wojennej.
RECENZJA ZNAJDUJE SIĘ TAKŻE NA BLOGU http://czytam-z-pasja.blogspot.com/
Czasami przychodzi taki czas, że zamiast lekkich powieści obyczajowych, mam ochotę na jakąś ambitniejszą lekturę i poruszającą wcale nie błahy temat. Taką książką jest Galop '44 i właśnie wcześniej opisana chęć była jedną z przyczyn sięgnięcia po tę pozycję.
Mikołaj i Wojtek są braćmi. Mieszkają w...
Katy przeprowadza się wraz z mamą do Zachodniej Wirginii. Ma to być nowy start. Zresztą nie tylko start. Dziewczyna musi przyzwyczaić się do obcego akcentu, nowej szkoły, a także wszechogarniającej nudy. Przynajmniej tak jest dopóki jej mama nie prosi, żeby zrobiła zakupy w sklepie, do którego Katy nie zna drogi. Mimo swoich wcześniej planów, że nie będzie zapoznawać się z sąsiadami, rusza do drzwi w domu naprzeciwko. Otwiera jej półnagi, wysoki, niesamowicie przystojny, zielonooki chłopak. Po krótkiej wymianie zdać okazuje się, że sąsiad jest arogancki, bezczelny, a główna bohaterka określa go mianem zwykłego dupka. Dobra - niezwykłego. Jednak, kiedy ta wpada w kłopoty, to własnie Daemon ratuje ją. Mimo że oboje siebie nie znoszą i często nie mogą się dogadać, tworzy się między nimi pewna relacja. Co z tego wyniknie? I kim tak naprawdę jest ten tajemniczy zielonooki chłopak?
Przed przeczytaniem Obsydianu miałam ogromne oczekiwania. Słyszałam, że książka ta jest genialna, a na okładce z tyłu podano, że otrzymała prawie 30 tysięcy pięciogwiazdkowych recenzji na goodreads. Kiedy zobaczyłam ją na półce w bibliotece, nie mogłam uwierzyć, że tam stoi i bez wahania sięgnęłam po nią. Przeczytałam i sama już nie wiem, co sądzić.
Obsydian to dość intrygująca powieść. Pomysł na jej fabułę nie jest oklepany, ale wybitnie oryginalny też nie jest. A styl autorki pozostawia wiele do życzenia. Jennifer Armentrout pisze na poziomie autorów blogów z opowiadaniami i muszę przyznać, że niektóre publikacje w internecie są momentami lepsze od jej pisaniny. Mimo to czytelnik jest tak zainteresowany losami bohaterów, że przymyka oko i brnie dalej w wykreowany świat.
Jeżeli chodzi o bohaterów to na kartach powieści możemy znaleźć niesamowite postaci, a także takie, które po prostu nas irytują. Katy to infantylna, denerwująca, naiwna i czasami zwyczajnie głupia dziewczyna. Nie wiem, czy tylko mnie ona irytowała, ale zdarzało się, że miałam ochotę odłożyć książkę właśnie z jej powodu. Co innego Daemon! Och... Czy znajduje się na świecie taka dziewczyna, która nie zakochała się w Daemonie Blacku? Wbrew pozorom nie jest on tylko denerwującym dupkiem. Bardzo kocha swoją siostrę i jest gotów oddać za nią życie.
Nie należy zapominać również o przezabawnych dialogach, głównie pomiędzy Katy a Daemonem. Obie te postacie są równie sarkastyczne, a ich wymiany zdań doprowadzają czytelnika do śmiechu.
Sama nie wiem, na ile ocenić Obsydiana. Styl autorki był kiepski, a główna bohaterka niezwykle infantylna i głupiutka. Ale jednocześnie jest Daemon i genialne sarkastyczne teksty. Podobało mi się także nawiązanie do tego, że Katy prowadzi bloga książkowego. W jakiejś tam malutkiej części mogłam się z nią w ten sposób utożsamić. Na pewno, jeśli u nas byłoby goodreads, ja nie należałabym to osób, które dały tej książce 5 gwiazdek. Obsydian jest lekką lekturą na wieczory, kiedy chcemy się trochę odmóżdżyć.
Katy przeprowadza się wraz z mamą do Zachodniej Wirginii. Ma to być nowy start. Zresztą nie tylko start. Dziewczyna musi przyzwyczaić się do obcego akcentu, nowej szkoły, a także wszechogarniającej nudy. Przynajmniej tak jest dopóki jej mama nie prosi, żeby zrobiła zakupy w sklepie, do którego Katy nie zna drogi. Mimo swoich wcześniej planów, że nie będzie zapoznawać się z...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Cadence Sinclair-Eastman to niesamowicie bogata dziewczyna, która mieszka w wypasionym domu wraz ze swoją mamą i trójką psów. Co roku przyjeżdża na rodzinną wyspę Beechwood. Tam spędza wakacje, spotyka się z kuzynami i kuzynkami, ciociami, dziadkiem i babcią. Wspólnie z kuzynostwem cieszy się latem, wygłupia i smakuje życia jako nastolatka. Wszystko zmienia się pewnego dnia. Cady traci pamięć w wyniku tragicznego wypadku. Nie pamięta niczego, co dotyczy ubiegłego lata i nie rozumie, dlaczego nikt nie chce wyjaśnić jej, co wydarzyło się tamtego dnia. Wszystko prowadzi do rozwiązania zagadki, która okaże się... No właśnie, jaka?
Jeżeli słyszałam już jakieś recenzje czy też czytałam, to najczęściej były to negatywne opinie o tej książce. Osobiście jednak odniosłam mieszane uczucia.
Pomysł na fabułę spodobał mi się bardzo. Jest niepowtarzalny i wyjątkowy. Owszem, momentami gubiłam się w akcji, ale mogę na to przymknąć oko i uznać, jako specjalny zabieg autorki, żebyśmy wraz z bohaterką docierali do prawdy. Natomiast styl autorki jest prosty i bardzo przystępny dla czytelnika. Byliśmy łgarzami czytało mi się szybko i przyjemnie.
Jeżeli chodzi o bohaterów to wiemy o nich praktycznie tyle, co o głównej bohaterce. Całkiem sporo, ale nic tak naprawdę szczególnego. Mamy trochę napisane o tym, jak wyglądało ich dzieciństwo i wspomniane o ich rodzinnych domach.
Mimo to główna bohaterka jest dość interesującą postacią, a po wypadku jeszcze bardziej intryguje. Każdy z czytelników może wyrobić sobie o niej zdanie.
Byliśmy łgarzami to opowieść o trudnych relacjach w rodzinie, o manipulacji i nietypowym radzeniu sobie z problemami. O tym, że ludzie wbrew pozorom nic tak naprawdę o sobie nie wiedzą. To wstrząsająca powieść, kończąca się w całkowicie nieprzewidywalny dla czytelnika sposób. Autorka tworzy iluzję do samego końca. Ta książka niesamowicie mąci w głowie czytelnika. Nawet kilka godzin po jej przeczytaniu nadal zastanawiałam się, jak to możliwe. Jeżeli szukacie pełnej intrygi, wciągającej, a przy tym miażdżącej na końcu książki to sięgnijcie po Byliśmy łgarzami.
Cadence Sinclair-Eastman to niesamowicie bogata dziewczyna, która mieszka w wypasionym domu wraz ze swoją mamą i trójką psów. Co roku przyjeżdża na rodzinną wyspę Beechwood. Tam spędza wakacje, spotyka się z kuzynami i kuzynkami, ciociami, dziadkiem i babcią. Wspólnie z kuzynostwem cieszy się latem, wygłupia i smakuje życia jako nastolatka. Wszystko zmienia się pewnego...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
RECENZJA ZNAJDUJE SIĘ TAKŻE NA BLOGU: http://czytam-z-pasja.blogspot.com/
Laurence ma piętnaście lat. Jego brat czasami udaje psa, a mam prawie nigdy nie jest trzeźwa. Chłopak musi kontrolować sytuację non stop, aby nikt nie dowiedział się, co dzieje się u niego w domu. Stara nie rzucać się w oczy i z czasem udaje mu się nawet zostać prawie niewidzialnym. Pewnego dnia jednak jego mama nie wraca do domu na noc. Chłopak przekonany jest zabalowała gdzieś i w zaniedbanym mieszkaniu pojawi się za dwa, trzy dni. Mija jednak tydzień, a ona nie wróciła do domu. Laurence zmuszony jest zadbać o młodszego brata i o to, żeby nikt nie dowiedział się o zniknięciu mamy. Ten okres będzie dla niego trudny i przyniesie mu wielu doświadczeń.
15 dni bez głowy to już druga przeczytana przeze mnie książka autorstwa Dave'a Cousinsa. Pierwszą z nich była Czekając na Gonza. Jeżeli jesteście ciekawi, co pisałam o niej to recenzję znajdziecie TUTAJ. Jak się okazało 15 dni bez głowy jest debiutancką powieścią tego autora, czego nie da się wyczuć.
Lektura ta znalazła się na mojej liście 100 książek, które chcę przeczytać, ponieważ spodziewałam się wzruszającej historii, dobrze napisanej, czyli takiej, jakie lubię. Otrzymałam szokującą, napisaną słowami, które idealnie oddają stan rzeczy. Dave Cousins idealnie dobiera słowa. Można powiedzieć, że jest jak kompozytor, dobierający odpowiednie dźwięki, aby powstała określona melodia. Jego styl nie należy jednocześnie do tych najwybitniejszych i wyszukanych, wręcz przeciwnie - jest prosty i swobodny, a mimo to dojmujący.
Bardzo spodobali mi się bohaterowie 15 dni... Postać Jaya jest przegenialna! Chłopiec, który szczeka, gryzie ludzi - spotkaliście się już gdzieś z taki bohaterem? Albo Laurence czy jego mama, a nawet pan Buchan. Każda z tych postaci jest po prostu świetna. Chodzi mi tutaj o to, że została opisana w szczególny sposób, który pozwala wyrobić sobie o niej zdanie.
15 dni bez głowy to powieść, która porusza kilka poważnych aspektów. Są nimi alkoholizm, brak opieki rodzicielskiej, wychowywanie (jeżeli w tym przypadku w ogóle można to nazwać wychowywaniem) dzieci przez samotną matkę, po części także tęsknota za rodzicem. Nie jest to lekka lektura, po którą sięgniecie w ciepłe popołudnie. To pozycja, która szokuje, skłania do refleksji. Całkiem prawdopodobna historia o mocnej więzi między braćmi, o nieufności, o życiu w cieniu. Historia, która pokazuje, że czasami nie można tracić nadziei, bo los ma dla nas niespodziankę, która odmieni nasze życie.
Podsumowując: książka była dobra, ale nie wybitna. Nie zaskoczyła mnie niczym i nie zachwyciła. Bohaterowie szczególnie przypadli mi do gustu i cenię sobie ich oryginalność. Pomysł na fabułę też jest świetny i nietuzinkowy. Mimo to książka średnio mi spodobała i jeżeli chcecie poświęcić jej czas i sami przekonać się, jaka jest, to dajcie mi znać o tym po przeczytaniu ;)
RECENZJA ZNAJDUJE SIĘ TAKŻE NA BLOGU: http://czytam-z-pasja.blogspot.com/
Laurence ma piętnaście lat. Jego brat czasami udaje psa, a mam prawie nigdy nie jest trzeźwa. Chłopak musi kontrolować sytuację non stop, aby nikt nie dowiedział się, co dzieje się u niego w domu. Stara nie rzucać się w oczy i z czasem udaje mu się nawet zostać prawie niewidzialnym. Pewnego dnia...
Rewolucja trwa. Odmieńcy wreszcie postanowili się ujawnić i zmienić dotychczasową rzeczywistość. Lena tkwi w centrum działań wojennych rozdarta pomiędzy Alexem i Julianem, a także zaczyna wahać się, czy na pewno walczy o właściwe wartości.
W tym samym czasie Hana zostaje narzeczoną burmistrza Portland i razem z nim prowadzi politykę przeciw Odmieńcom. Obawia się też, że remedium nie zadziałało.
Los znów połączy ich ścieżki i doprowadzi do konfrontacji, która okaże się rozstrzygającą.
Jak żyć z poczuciem winy? Czy można oszukać samego siebie?
Po Pandemonium dość niechętnie sięgnęłam po kolejną część. Zrobiłam sobie dwutygodniową przerwę i dopiero rozpoczęłam.
W Requiem pojawia się mnóstwo nowych postaci. Wpływa to na lepszą fabułę powieści. W tej części możemy lepiej poznać Tacka i Raven. Autorka pokazuje nam na ich przykładzie, jak człowiek potrafi -----> całość na http://czytam-z-pasja.blogspot.com/2015/09/35-requiem-lauren-oliver-krotkie-info.html
Rewolucja trwa. Odmieńcy wreszcie postanowili się ujawnić i zmienić dotychczasową rzeczywistość. Lena tkwi w centrum działań wojennych rozdarta pomiędzy Alexem i Julianem, a także zaczyna wahać się, czy na pewno walczy o właściwe wartości.
W tym samym czasie Hana zostaje narzeczoną burmistrza Portland i razem z nim prowadzi politykę przeciw Odmieńcom. Obawia się też, że...
Paula po otrzymaniu stypendium w Anglii wyjeżdża, zostawiając Alexa w Hiszpanii. Chłopak otworzył bibliokafejkę i pracuje właśnie nad swoją drugą książką. Rozłąka i tęsknota nie wpływa dobrze na ich związek, a rozmowy przez komunikatory nie mogą równać się z fizycznymi bliskościami.
W tym samym czasie Miriam pakuje się w kłopoty. Jej brat Mario ze swoją dziewczyną Dianą chcą jej pomóc i w ten sposób zostają wplątani w niebezpieczną grę z miejscowymi mafiosami.
Paczka sugusek przestała istnieć kilka miesięcy temu. Czy uda im się połączyć znów, by ratować jedną z nich?
Z niecierpliwością czekałam na kolejny tom tego cyklu w bibliotece. Byłam mega-zadowolona, kiedy zobaczyłam Ucisz mnie pocałunkiem na półce. Kilku miesięczna przerwa od przygód hiszpańskich przyjaciół wzmogła moją ciekawość.
Tak, jak w przypadku Czy wiesz, że Cię kocham?, nadal myślę, że autor zdobył już swoje doświadczenie przy pierwszej i drugiej części, dlatego trzecia była równie dobra jak poprzednia. W Ucisz mnie pocałunkiem jest naprawdę sporo akcji, ale nie dzieje się ona zbyt szybko ani zbyt wolno.
Do stylu autora przyzwyczajamy się przez dwie wcześniejsze części, do narracji również.
Mimo że ten cykl składa się z trzech grubaśnych ksiąg, to bardzo Wam go polecam! Cały cykl to historia o prawdziwej przyjaźni, o wsparciu, o konsekwencjach pochopnych decyzji, o miłości, która jest w stanie przezwyciężyć wiele przeszkód, o zawodzie miłosnym. Tak naprawdę, chyba mogłabym wymieniać jeszcze bardzo długo. Praktycznie każdy motyw został w nim zawarty. Jeżeli szukacie takiego cyklu to łapcie po Piosenki dla Pauli.
http://czytam-z-pasja.blogspot.com/
Paula po otrzymaniu stypendium w Anglii wyjeżdża, zostawiając Alexa w Hiszpanii. Chłopak otworzył bibliokafejkę i pracuje właśnie nad swoją drugą książką. Rozłąka i tęsknota nie wpływa dobrze na ich związek, a rozmowy przez komunikatory nie mogą równać się z fizycznymi bliskościami.
W tym samym czasie Miriam pakuje się w kłopoty. Jej brat Mario ze swoją dziewczyną Dianą...
Lana Jean ma nietypowy sposób na radzenie sobie z uczuciami, którymi darzy niektórych chłopców. Pisze do nich listy i przechowuje je na dnie starego pudełka na kapelusze. Dziewczyna bez skrępowania wylewa na papier wszystkie myśli dotyczące ukochanego. Pewnego dnia pudełko na kapelusze znika, a wraz z nim listy. Pięciu chłopców dostaje adresowaną do siebie pocztę. Wtedy wszystko zaczyna się komplikować.
O polskim wydaniu Do wszystkich chłopców... dowiedziałam się od Klaudii z bloga totallnerdbook7 i jeszcze raz bardzo jest za to dziękuję!
Ta książka "opanowała" cały zagraniczny bookstagram. Miałam wielką nadzieję, że wkrótce przetłumaczą ją na polski, bo bardzo chciałam ją przeczytać (tak, mondra Ada nie sprawdzała nigdzie w księgarniach, czy jest dostępna w naszym języku), a potem obejrzałam filmik Klaudii. Dosłownie skakałam z radości. Obiecałam sobie, że kupię ją, a kilka tygodni później na empik.com była niesamowita przecena i Do wszystkich chłopców... kupiłam za jedyne 12 złotych!
Do wszystkich chłopców, których kochałam było moją przyjemnym przerywnikiem od science-fiction. To niesamowicie wciągająca książka. Jeżeli macie coś do zrobienie to na pewno jej nie zaczynajcie. Czyta się bardzo szybko i lekko. Mimo że ma siedemdziesiąt trzy rozdziały to w ogóle się tego nie odczuwa podczas czytania, a wręcz chciałoby się, żeby było ich jeszcze więcej, bo książka kończy się w takim momencie, że... no!
Styl Jenny Han bardzo mi się spodobał. Jest prosty, ale jednocześnie nie taki zwykły, pospolity. Z pewnością sięgnę jeszcze po twórczość tej autorki.
Muszę pochwalić też oryginalność fabuły. Akcja dobrze rozwinięta, choć trochę przewidywalna.
Uwielbiam książki, w których bohaterki wykreowane są do tego stopnia, że mają własne przyzwyczajenie, nawyki, styl. Taką właśnie postacią jest Lara Jean. Nie mogę się przyczepić także do reszty bohaterów. Oni również są cudowni! Charakterna mała Kitty, doskonała Margot, wspaniały Josh. No i nie można zapomnieć też o tym, że rzadko w literaturze pojawiają się boahterki z korzeniami azjatyckimi. Lara Jean jest pół-Koreanką.
Jedyne do czego mogę się przyczepić nie zależało od autorki. Wydanie. Nie podoba mi się ta okładka i uważam, że czasami nie powinno się w ogóle zmieniać zagranicznych okładek lub po prostu projektować takie, które pasowałyby do książki i były ładne.
Do wszystkich chłopców, których kochałam to urocza historia. Moim zdaniem, jest nawet lepsza od Eleonory i Parka i szkoda, ze nie jest tak popularna, jak powieść Rainbow Rowell. Książka ta to opowieść o pierwszych zauroczeniach, rodzinnych rozterkach, siostrzanych więziach i przyjaźni. Nie jest to banalna miłosna powiastka dla nastolatek, ale historia pełna morałów. Jeżeli jeszcze nie czytaliście tej pozycji to koniecznie sięgnijcie po nią. Gwarantuję, ze się nie zawiedziecie.
http://czytam-z-pasja.blogspot.com/
Lana Jean ma nietypowy sposób na radzenie sobie z uczuciami, którymi darzy niektórych chłopców. Pisze do nich listy i przechowuje je na dnie starego pudełka na kapelusze. Dziewczyna bez skrępowania wylewa na papier wszystkie myśli dotyczące ukochanego. Pewnego dnia pudełko na kapelusze znika, a wraz z nim listy. Pięciu chłopców dostaje adresowaną do siebie pocztę. Wtedy...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Lena Halloway była zmuszona pogrzebać swoją osobowość zaraz po przekroczeniu ogrodzenia. Nowa Lena Morgan Jones rodzi się na nowo w bólu, dymie, krok po kroku. Teraz należy do ruchu oporu i ma do wypełnienia misję, podczas której wydarzyć się może wszystko. Czy jest w stanie panować nad swoimi uczuciami? Czy uda jej się walczyć z nimi, kiedy zechcą ujrzeć światło dzienne?
Po Delirium błyskawicznie sięgnęłam po Pandemonium. Byłam bardzo ciekawa, jak ułożyło się życie Leny w Głuszy, i zaintrygowana światem wykreowanym przez Lauren Oliver.
W przeciwieństwie do pierwszego tomu tej trylogii Pandemonium czytało mi się szybko i przyjemnie. Podział na "wtedy" i "teraz" pozwolił mi stopniowo zorientować się, co się wydarzyło po przeskoczeniu Leny przez ogrodzenie i jak wszystko "dotarło" do tego momentu.
W Pandemonium dużo więcej się dzieje. Akcja rozwija się umiarkowanie i nie jest przewidywalna.
W tej części pojawiają się nowi bohaterowie. Niezmiennie pozostaje Lena i jeszcze jedna postać, o której sami dowiecie się podczas czytania. Wyjawienie, kim ona jest, byłoby niewybaczalnym spoilerem. Jeżeli chodzi o postać Leny- zmieniła się i w tej części nie mogłabym już się z nią utożsamić.
Podsumowując Pandemonium okazało się lepszą lekturą niż Delirium. Tutaj więcej się działo, czytało mi się przyjemniej i szybciej. Bohaterowie okazali się równie intrygujący co w pierwszym tomie. A do miażdżącego zakończenia w książkach tej autorki chyba muszę się po prostu przyzwyczaić.
http://czytam-z-pasja.blogspot.com/
Lena Halloway była zmuszona pogrzebać swoją osobowość zaraz po przekroczeniu ogrodzenia. Nowa Lena Morgan Jones rodzi się na nowo w bólu, dymie, krok po kroku. Teraz należy do ruchu oporu i ma do wypełnienia misję, podczas której wydarzyć się może wszystko. Czy jest w stanie panować nad swoimi uczuciami? Czy uda jej się walczyć z nimi, kiedy zechcą ujrzeć światło dzienne?...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Sześćdziesiąt cztery lata temu prezydent Ameryki i Konsorcjum zakwalifikowali miłość jako najbardziej niebezpieczną chorobę na świecie. Minęły czterdzieści trzy lata od kiedy naukowcy znaleźli na nią lek. Od tamtej pory każdy obywatel po skończeniu osiemnastego roku życia lub w szczególnych przypadkach wcześniej przechodzi zabieg, podczas którego zostaje wyleczony z miłości lub "zaszczepiony" przeciw niej do końca życia. Ludzie stworzyli społeczeństwo, w którym zbyt czułe zachowanie wobec dziecka, małżonka, rodzeństwa jest podejrzane i uznawane za sprzeciwianie się władzy. Po wynalezieniu leku na miłość wszyscy, którzy nie chcieli poddać się zabiegowi, zostaje wymordowani. Postawiono nowe granice państwa, w którym ludzie nie chorują na miłość - są z niej wyleczeni na zawsze.
O Delirium słyszałam wiele pozytywnych opinii. Mi osobiście książka się spodobała, choć czytało mi się ją bardzo wolno. Jednak to mogę usprawiedliwić czcionką w tym wydaniu. Lauren Oliver stworzyła od zera całkiem nowy, dla niektórych przerażający, świat. Dopracowała go w każdym calu. Co udowodnić można "Księgą SZZ", która jest jej pomysłem. Bardzo mi się spodobało to, że autorka postanowiła stworzyć kodeks czy też konstytucję do swojego stworzonego świata.
Jeśli chodzi o styl Oliver to nie wiem, co o nim sądzić. Powtarza się sytuacja, która wynikła przy czytaniu Wszechświatów Leonarda Patrignaniego, kiedy to byłam zaintrygowana nowym światem, ale czytało mi się wolno. Nie wiem, czy problem leży tym razem we mnie, czy książce.
Postać Leny przypominała nieco mnie i stała się kolejną bohaterką, z którą mogę się utożsamić w pewnym względzie. Hana- najlepsza przyjaciółka Magdaleny była bardzo intrygującą i zaskakującą postacią, ale bardzo ją polubiłam, podobnie jak Alexa i Grace. Autorka stworzyła niesamowicie bogatą i zróżnicowaną "obsadę"(?) książki.
Podsumowując Delirium czytało mi się bardzo wolno, ale tak, jak pisałam wyżej, prawdopodobnie spowodowane to jest czcionką. Mimo tego świat stworzony przez Lauren Oliver zaintrygował mnie i książka spodobała mi się. To opowieść o prawdziwej przyjaźni, tęsknocie, sile uczuć. Z tyłu okładki czytamy: "Delirium" to niepokojący thriller, który sprawi, że błyskawicznie sięgniesz po kolejny tom". Nie poczułam, czytając tę książkę, że to thriller, chociaż momentami trzymała w napięciu, ale niewątpliwie błyskawicznie sięgnę po Pandemonium.
http://czytam-z-pasja.blogspot.com/
Sześćdziesiąt cztery lata temu prezydent Ameryki i Konsorcjum zakwalifikowali miłość jako najbardziej niebezpieczną chorobę na świecie. Minęły czterdzieści trzy lata od kiedy naukowcy znaleźli na nią lek. Od tamtej pory każdy obywatel po skończeniu osiemnastego roku życia lub w szczególnych przypadkach wcześniej przechodzi zabieg, podczas którego zostaje wyleczony z miłości...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
W czasie przerwy wiosennej Britt wcale nie zamierza jechać na Hawaje, jak większość znajomych. Postanawia wraz Korbie i jej chłopakiem udać się w góry Teton do letniej rezydencji rodziców przyjaciółki. Towarzyszyć im ma niestety brat Korbie, który jest jednocześnie byłym chłopakiem Britt. Dziewczynie nie podoba się ten pomysł, ponieważ nadal nie jest pewna swoich uczuć do niego. Mimo zapowiadanych burz przyjaciółki wyruszają. Warunki pogodowe pogarszają się do tego stopnia, że zmuszone są do poszukania innego schronienia niż własny samochód. Oddychają z ulgą, kiedy znajdują małą chatkę, w której spotykają dwóch niesamowicie przystojnych mężczyzn. Z czasem okazuje się, że to zbiegi, a dziewczyny stały się ich zakładniczkami i przeżyją tylko, jeśli wyprowadzą ich z gór.
Black Ice było moim pierwszym spotkaniem z tą autorką. Na początku - do piątego rozdziału - książka nie interesowała mnie do tego stopnia, że nie mogłam się od niej oderwać. Później z każdym kolejnym rozdziałem byłam ciekawa, czy Britt uda się wybrnąć z tej beznadziejnej sytuacji.
Styl Becci bardzo mi się spodobał. Na pewno sięgnę po inne książki jej autorstwa.
Fitzpatrick dopracowała bohaterów w każdym calu. Spodobało mi się, że mieli swoje nawyki, a ich nastroje były szczegółowo opisane.
To thriller pełen zwrotów akcji. Były momenty, kiedy sama już gubiłam się we własnych myślach i przypuszczeniach. Nie bez powodu możemy przeczytać z tyłu okładki napis: NIE DAJ SIĘ ZWIEŚĆ POZOROM. Autorka udowadnia jak prawdziwe jest stwierdzenie, że pozory mylą. Wielokrotnie "obstawiałam", kto jest mordercą i nie trafiłam ani razu.
Jeżeli szukacie lekkiego romansu na letnie dni to Black Ice nie jest dla Was. To książka, która zmrozi Waszą krew w żyłach i sprawi, że nawet w upalne popołudnie zrobi Wam się chłodno. Black Ice bardzo mi się spodobała. To nieprzewidywalny w żadnym stopniu thriller. Najlepszy jaki czytałam.
http://czytam-z-pasja.blogspot.com/
W czasie przerwy wiosennej Britt wcale nie zamierza jechać na Hawaje, jak większość znajomych. Postanawia wraz Korbie i jej chłopakiem udać się w góry Teton do letniej rezydencji rodziców przyjaciółki. Towarzyszyć im ma niestety brat Korbie, który jest jednocześnie byłym chłopakiem Britt. Dziewczynie nie podoba się ten pomysł, ponieważ nadal nie jest pewna swoich uczuć do...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Od tragicznego wypadku Mii minęły trzy lata. W tym czasie dziewczyna stała się sławną wiolonczelistką, a Adam - jej chłopak - rockmanem z tysiącami fanek. Każde z nich zajęło się własnym życiem i poszło w swoją stronę. Jednak pewnego wieczoru los postanawia znowu ich połączyć. Przynajmniej na jedną noc! Co wydarzy się, kiedy zapadnie zmrok? Czy młodzi wrócą do siebie?
Wróć, jeśli pamiętasz to historia spisana z punktu widzenia Adama trzy lata później. To właśnie w niej dowiadujemy się, jak Mia wychodziła ze śpiączki i co się wydarzyło kilka miesięcy po wypadku.
Autorka po raz kolejny zaskakuje nas, a jej prosty i łatwy w odbiorze styl pozostaje nie zmienny. Czytelnik szybko przekłada kolejne strony, a na końcu dostaje tyle, że jest zaspokojony. Forman ponownie wywołuje w czytelniku różne emocje. Płaczemy, śmiejemy się i jesteśmy zamyśleni.
Postać Adama polubiłam już w pierwszym tomie cyklu. Cieszę się, że w tej części mogłam poznać ją bliżej.
Dzięki tej powieści możemy przekonać się, że niektóre sprawy wyglądają całkiem inaczej z różnych punktów widzenia, a także, że los kieruje naszym życiem niespodziewanie i nie zawsze mamy wpływ na to, co się dzieje.
Wróć, jeśli pamiętasz nie potrzebuje długiej recenzji, aby uzasadnić, że to bardzo dobra książka. Jeżeli spodobała Wam się pierwsza część, to z pewnością spodoba Wam się i druga. Mimo wielu opinii, że jest nawet lepsza od Zostań, jeśli kochasz, uważam, że jest tak samo dobra!
http://czytam-z-pasja.blogspot.com/
Od tragicznego wypadku Mii minęły trzy lata. W tym czasie dziewczyna stała się sławną wiolonczelistką, a Adam - jej chłopak - rockmanem z tysiącami fanek. Każde z nich zajęło się własnym życiem i poszło w swoją stronę. Jednak pewnego wieczoru los postanawia znowu ich połączyć. Przynajmniej na jedną noc! Co wydarzy się, kiedy zapadnie zmrok? Czy młodzi wrócą do...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
W Oregonie spada śnieg. Władze stanu odwołują w tym dniu zajęcia w szkole. Mia z rodzicami i bratem Teddy'm wybiera się na wycieczkę do rodziny. Niestety, w czasie podróży zderzają się z samochodem ciężarowym, wskutek czego bliscy dziewczyny umierają. Po tym tragicznym wypadku siedemnastolatka znajduje się w dziwnym stanie. Widzi co się dzieje, ale inni jej nie widzą. Nie jest jednak duchem, więc nie może przenikać przez ściany. Śledzi wszystko, co się dzieje z boku i zastanawia się, jaką decyzję podjąć. Zostać czy odejść?
Czytałam tę książkę w tamtym roku, zanim jeszcze powstała ekranizacja i już wtedy mi się spodobała. To niesamowita historia, która wciąga już od pierwszych zdań. Styl autorki jest bardzo przyjemny. Czyta się lekko i szybko. Wielokrotnie się przy niej śmiałam, ale i płakałam. Mimo że akcja dzieje się w przeciągu kilku godzin, razem z Mią wspominamy minione wydarzenia. Spodobały mi się te retrospekcje, które pozwalają czytelnikowi bliżej poznać bohaterów.
Kiedy dostawałam pytania, np. przy Liebster Blog Award lub w tagach, z jakim bohaterem się utożsamiam, odpowiadałam, że nie natrafiłam jeszcze na taką postać. Myliłam się. Przeczytawszy tę książkę jeszcze raz mogę powiedzieć, że postacią, która jest najbardziej podobną bohaterką do mnie jest właśnie Mia.
To historia o potędze miłości, przyjaźni i podejmowaniu trudnych decyzji. To książka, po którą na pewno sięgnę jeszcze nie raz i nie żałuję nawet minuty spędzonej z nią.
http://czytam-z-pasja.blogspot.com/
W Oregonie spada śnieg. Władze stanu odwołują w tym dniu zajęcia w szkole. Mia z rodzicami i bratem Teddy'm wybiera się na wycieczkę do rodziny. Niestety, w czasie podróży zderzają się z samochodem ciężarowym, wskutek czego bliscy dziewczyny umierają. Po tym tragicznym wypadku siedemnastolatka znajduje się w dziwnym stanie. Widzi co się dzieje, ale inni jej nie widzą. Nie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
August ma dziesięć lat i przeszedł już 27 operacji z powodu zdeformowanej twarzy. Jest inteligenty i dowcipny, a na punkcie Gwiezdnych wojen ma obsesję. Do tej pory chłopiec uczył się w domu, w tym roku jednak rodzice postanowili wysłać go do szkoły. Auggie musi zmierzyć się z okrutnością świata i przeróżnymi reakcjami ludzi na jego widok. Jakie skutki poniesie ze sobą decyzja rodziców chłopca? Czy Augustowi uda się znaleźć prawdziwych przyjaciół?
Przy tej pozycji nie trzeba wiele mówić. To książka, która powinna znajdować się na liście powieści, które każdy z nas musi przeczytać. Świetnie napisana, niezwykle poruszająca i skłaniająca do refleksji lektura o walce z przeciwnościami losu. Autorka tak dokładnie opisała całą akcję, że żaden reżyser nie miałby problemu, jeśli zechciałby zekranizować Cud chłopaka, a i my możemy podczas czytania bardzo dokładnie sobie wszystko wyobrazić. Spodobało mi się to, że Palacio dostosowała styl pod osobę, w imieniu której pisała. Rozdziały są króciutkie, więc lektura jest przyjemna i lekka.
Cud chłopaka na pewno umieściłabym w must have na lato. Ta książka jest absolutnie niesamowita. Zachwyciła mnie i na pewno dołączę ją do mojej ogromnej listy książek, które w przyszłości chcę mieć u siebie. Jeżeli jeszcze jej nie czytaliście to koniecznie idźcie do biblioteki, pożyczcie od znajomych, kupcie i przeczytajcie!
http://czytam-z-pasja.blogspot.com/
August ma dziesięć lat i przeszedł już 27 operacji z powodu zdeformowanej twarzy. Jest inteligenty i dowcipny, a na punkcie Gwiezdnych wojen ma obsesję. Do tej pory chłopiec uczył się w domu, w tym roku jednak rodzice postanowili wysłać go do szkoły. Auggie musi zmierzyć się z okrutnością świata i przeróżnymi reakcjami ludzi na jego widok. Jakie skutki poniesie ze sobą...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Elodie jest załamana po śmierci ojca. Jej mama postanawia wysłać ją do ciotecznej babci Grace na jedną z wysp Guernsey, aby tam córka odpoczęła i przemyślała kilka spraw. Wszystko się komplikuje, kiedy dziewczyna dociera na miejsce i spotyka miejscową starą wariatkę, która przepowiada, że to właśnie przyjazd Elodie będzie przyczyną katastrof i śmierci. Kiedy następnego dnia zostaje znaleziona martwa znajoma dziewczyny, siedemnastolatka zaczyna wierzyć w przepowiednie staruszki. Dodatkowo co jakiś czas w jej snach pojawia się pewien tajemniczy mężczyzna. Kim się on okaże? Czy staruszka miała rację? Jaką rolę w tej historii odegra Ruby, Cyril i Ashton?
Przyznam, że od pierwszych stron po prostu zostałam wessana w tę powieść. Siedziałam i czytałam, jednocześnie śmiejąc się. Styl tej autorki bardzo przypadł mnie do gustu - prześmieszne dialogi i sarkastyczne teksty to coś, co baardzo lubię. Te prawie 350 stron pochłonęłam w dwa dni, bo czyta się lekko. Jeżeli chodzi o akcję to wszystko rozgrywa się stopniowo do momentu. Pod koniec odniosłam wrażenie, jakby autorka zapomniała dopisać, co się działo w międzyczasie, bo wszystko toczy się dalej, ale my nie wiemy co zaszło chwilę przedtem. A jest to istotna informacja.
Jeżeli macie taką możliwość to koniecznie czytajcie tę powieść gdzieś nad wodą. Z pewnością jeszcze bardziej poczujecie jej klimat.
Po Morza szepcie nie spodziewałam się wiele. A dostałam pełną tajemnicy, intrygującą powieść, przy której miło spędziłam czas. Teraz z niecierpliwością czekam na przetłumaczenie kolejnych tomów.
http://czytam-z-pasja.blogspot.com/
Elodie jest załamana po śmierci ojca. Jej mama postanawia wysłać ją do ciotecznej babci Grace na jedną z wysp Guernsey, aby tam córka odpoczęła i przemyślała kilka spraw. Wszystko się komplikuje, kiedy dziewczyna dociera na miejsce i spotyka miejscową starą wariatkę, która przepowiada, że to właśnie przyjazd Elodie będzie przyczyną katastrof i śmierci. Kiedy następnego dnia...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Cztery przyjaciółki po raz pierwszy mają spędzić wakacje oddzielnie. W przeddzień wyjazdu Carmen chce wyrzucić stare dżinsy, które kupiła w second-handzie przez przypadek. Jej decyzja spotyka się z sprzeciwem ze strony przyjaciółek. Okazuje się, że spodnie po przymierzeniu pasują idealnie na każdą z dziewczyn mimo różnic w budowie. Dziewczyny zafascynowane tym faktem postanawiają założyć Stowarzyszenie Wędrujących Dżinsów i co tydzień przesyłać sobie spodnie.
Kilka lat temu sięgnęłam po tę powieść. Zaczęłam czytać, ale nie przypadła mi do gustu. Niedawno, tworząc listę '100 książek, które chcę przeczytać', umieściłam ją na niej.
Z początku w ogóle nie byłam zainteresowana losami dziewczyn, ale z każdą kolejną przeczytaną kartką stawałam się ciekawa, co dalej. Polubiłam prosty styl autorki. Pisze przystępnie dla czytelnika, dlatego czytało mi się Stowarzyszenie... przyjemnie i szybko. Spodobał mi się pomysł, żeby każdy rozdział poprzedzić cytatem z nim związanym. Dzięki temu kilka złotych myśli dołączyło do mojego zbioru.
Książkę polecam wszystkim, którzy oczekują lekkiej i łatwej lektury na letnie dni. Nie zawiedziecie się. Ta książka, mimo że na taką nie wygląda, potrafi rozśmieszyć, wzruszyć, a także nakłania do chwilowej refleksji nad naszymi czynami i pokazuje potęgę przyjaźni.
http://czytam-z-pasja.blogspot.com/
Cztery przyjaciółki po raz pierwszy mają spędzić wakacje oddzielnie. W przeddzień wyjazdu Carmen chce wyrzucić stare dżinsy, które kupiła w second-handzie przez przypadek. Jej decyzja spotyka się z sprzeciwem ze strony przyjaciółek. Okazuje się, że spodnie po przymierzeniu pasują idealnie na każdą z dziewczyn mimo różnic w budowie. Dziewczyny zafascynowane tym faktem...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
RECENZJA ZNAJDUJE SIĘ TAKŻE NA BLOGU http://czytam-z-pasja.blogspot.com/
Larysa wierzy w przeznaczenie i szuka miłości swojego życia. Właśnie skończyła osiemnaście lat, a w dniu urodzin wypowiedziała życzenie i wkrótce w jej życiu pojawia się dwóch tajemniczych i niesamowicie przystojnych mężczyzn - Gabriel i Daniel. Obaj skrywają coś, co przyciąga dziewczynę. Jej spokojna codzienność się zmienia, a życie nabiera tempa, kiedy dowiaduje się kim tak naprawdę są mężczyźni i co mają ze sobą wspólnego.
Zacznijmy od tego, że autorka jest Polką i przybrała pseudonim artystyczny. Mimo to już od pierwszych słów możemy wyczuć, że nie jest to autorka zagraniczna. Jej przeciętny styl po prostu ją wydał.
Cały pomysł na fabułę był dość oklepany. Zwykła dziewczyna i tajemniczy mężczyzna, a nawet dwóch mężczyzn. Jednak okazało się, że pojawia się nowy motyw - Guardianów. Czyli coś nowego - fajnie. Teraz należałoby to dobrze rozegrać tak, żeby zakończenie nie było całkiem do przewidzenia. No i takie właśnie było. Chyba każda nastolatka, która czyta książki z wątkiem romantycznym, wie jak się kończą. Tutaj do przewidzenia był właśnie ten wątek, ale losy Larysy już nie. Autorka bardzo zaskoczyła czytelnika!
Cała akcja o dziwo dzieje się w Polsce. Jakoś nie spodobało mi się to. Może dlatego, że wszystkie książki paranormalne swoją akcję lokują w jakiś większych miastach USA czy Anglii. Paranormal romance (chyba można tę książkę zaliczyć do tego gatunku) jest mało wiarygodne z akcją w Polsce.
Narracja prowadzona jest z punktu widzenia Larysy, dlatego wiemy dokładnie, co dziewczyna odczuwa przy spotkaniach z Danielem i Gabrielem. Dokładny opis tego, sprawia, że jesteśmy w stanie poczuć nawet zapach.
Bohaterowie są całkiem okej. Larysa, jak również Gabriel i Zuza - jej przyjaciółka, zostali wykreowani w dokładny sposób. Bardzo mi się to spodobało. Zuza zdobyła moją sympatię całkowicie, co jest dość dziwne, bo nie jest nawet główną bohaterką.
Larista to opowieść tak naprawdę o zwykłej dziewczynie, o jej problemach w szkole, z przyjaciółmi. Melissa świetnie połączyła powieść obyczajową z paranormal romace. Tak jak zawsze w podsumowaniu piszę o wartościach zawartych w danej pozycji, tak teraz nie mam pojęcia, co napisać. Główną wartością jest miłość, plus trochę zaufania i szczypta relacji w rodzinie. Nic prócz tego. Książka nie jest zła, jest dobra. Czytało się ją bardzo lekko i przyjemnie, a po jej zakończeniu nadal byłam przez jakieś pół godziny w jej świecie. Mimo tych wszystkich wad, które opisałam wyżej, myślę, że ta powieść nie należy do chłamów. Jeżeli macie chwilę czasu i sami chcecie się przekonać, jaka jest Larista, to przeczytajcie.
RECENZJA ZNAJDUJE SIĘ TAKŻE NA BLOGU http://czytam-z-pasja.blogspot.com/
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toLarysa wierzy w przeznaczenie i szuka miłości swojego życia. Właśnie skończyła osiemnaście lat, a w dniu urodzin wypowiedziała życzenie i wkrótce w jej życiu pojawia się dwóch tajemniczych i niesamowicie przystojnych mężczyzn - Gabriel i Daniel. Obaj skrywają coś, co przyciąga dziewczynę. Jej spokojna...