-
ArtykułyCi bohaterowie nie powinni trafić na ekrany? O nie zawsze udanych wcieleniach postaci z książekAnna Sierant12
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 24 maja 2024LubimyCzytać413
-
Artykuły„Zabójcza koniunkcja”, czyli Krzysztof Beśka i Stanisław Berg razem po raz siódmyRemigiusz Koziński1
-
ArtykułyCzy to może być zabawna historia?Dominika0
Biblioteczka
Zanim sięgniesz po tę książkę nastaw się na jedno - to nie jest kryminał. Ani thriller. To książka o samotności i na towarzystwo tej emocji musisz znaleźć w sobie siłę biorąc "Świętego Psychola" w dłonie. Jan jest nauczycielem przedszkolnym. Samotnym jak palec. W zasadzie zawsze tak było.
Żyje swoim rytmem, pracuje głównie na zastępstwo, z własną rodziną niewiele go łączy.
Jan lubi swoją pracę – potrafi rozmawiać z dziećmi, dba o nie. Jest dobrym nauczycielem. Ale Jan ma też obsesję – Rami. Rami przez chwilę była znana, nagrała jedną płytę. Jan zna wszystkie jej piosenki na pamięć i dużo o niej myśli. To tylko jedna z wielu jego tajemnic, większość z nich dotyczy przeszłości Jana, ale uwaga (!) będą miały one kolosalne znaczenie dla jego przyszłości.
Myślisz: dziwak. Masz rację, bo Jan jest dziwakiem. Na dodatek zatrudnia się w przedszkolu, w którym przebywają dzieci pacjentów Szpitala Psychiatrycznego Świętej Patrycji. Przedszkole jest tuż obok szpitala, dzieci odwiedzają swoich rodziców, personel nie ma prawa o tym rozmawiać. Taki eksperyment na żywym organizmie. Bo to dobre i dla dorosłych, i dla dzieci. Oczywiście Jana interesuje to, co się dzieje za murami Świętego Psychola, ale dlaczego? Po co mu ta wiedza? Dlaczego praca w „Polanie” nie była przez niego wybrana przypadkowo? Nie będę zdradzała.
Ujmę to tak – mam mieszane uczucia. Nie wiem czy przez konstrukcję (spokojna narracja przez 80% książki, a potem walnięcie jak obuchem w głowę), czy też przez refleksję już po lekturze, bo jest mi po prostu smutno. Czy żałuję, że przeczytałam tę książkę? Nie. Ale czy z czystym sumieniem mogę ją polecić? Też nie. Pod pozorem dość typowej opowieści, „Święty Psychol” zmienia się stopniowo w ciężką lekturę o istocie samotności. O tym, jak kształtuje ona człowieka.
Jest oczywiście zagadka w tej historii, tajemnice i inne elementy, które łapią czytelnika i nawet jeśli lektura mu nie leży, to postanawia ją dokończyć, ale nie zmienia to faktu, że to książka o duszy. A na takie trzeba mieć nastrój i siłę.
Zanim sięgniesz po tę książkę nastaw się na jedno - to nie jest kryminał. Ani thriller. To książka o samotności i na towarzystwo tej emocji musisz znaleźć w sobie siłę biorąc "Świętego Psychola" w dłonie. Jan jest nauczycielem przedszkolnym. Samotnym jak palec. W zasadzie zawsze tak było.
Żyje swoim rytmem, pracuje głównie na zastępstwo, z własną rodziną niewiele go...
Uff. Ileż się działo w tej książce. Ile wątków, ile ludzkiej brzydoty, ile psychologicznych analiz (dobrych!), ile zagadek/zbrodni. Ile domysłów, ile teorii rodziło się w mojej głowie w trakcie lektury.
„Zaklinacz” to naprawdę solidnie napisana powieść kryminalno-psychologiczna. Dobra pod każdym względem. Mamy w niej wszystko to, co czyni ten konkretny gatunek literatury wiarygodnym. Starannie dopracowane wątki, dobrze skonstruowane postacie i znakomita warstwa analityczna. Nie ma nieścisłości, a to sztuka przy takim zagęszczeniu fabuły.
Donato Carrisi pisze bardzo sprawnie, powoli wprowadza czytelnika w historię. Początkowo możecie poczuć się zniechęceni, może nawet pogubieni w zawiłości opisywanego śledztwa. Ale nie odkładajcie książki, wierzcie mi - stopniowo każdy element zacznie się składać w szerszy obraz i zyska sens.
Bardzo lubię taką literaturę, która wymaga koncentracji, która nie łapie się tanich chwytów, uproszczeń, która zostawia pewne kwestie otwarte, bo przecież nie wszystko trzeba opisywać „do kości” (wg mnie autor musi wierzyć w inteligencję czytelnika i jego zdolność do refleksji).
Wiem, że to nie ostatnia książka tego autora, po którą sięgnę. W zasadzie już przebieram nogami, żeby po raz kolejny wejść w ten mroczny świat, który potrafi stworzyć Carrisi.
Mam jeszcze jedną refleksję. „Zaklinacz” to w zasadzie gotowy scenariusz na dobry serial. I wiecie co? Klimat tej książki bardzo przypominał mi pierwszy sezon „True detective” – pod względem ciężkości, wielowymiarowości, psychologicznych zawiłości. Aż żal, że to nie ona służyła twórcom jako inspiracja dla drugiej serii tego (skądinąd rewelacyjnego) serialu.
Polecam. Z czystym sumieniem.
Uff. Ileż się działo w tej książce. Ile wątków, ile ludzkiej brzydoty, ile psychologicznych analiz (dobrych!), ile zagadek/zbrodni. Ile domysłów, ile teorii rodziło się w mojej głowie w trakcie lektury.
„Zaklinacz” to naprawdę solidnie napisana powieść kryminalno-psychologiczna. Dobra pod każdym względem. Mamy w niej wszystko to, co czyni ten konkretny gatunek literatury...
2021-01-21
To będzie moja pierwsza tak krytyczna recenzja. Myślę jednak, że uzasadniona, bo "Dotyk zła" to bardzo nierówna książka.
Mamy tu solidny wątek kryminalny, dość intrygujący i zagadkowy. Seryjny morderca, tajemnica spowiedzi, bezbronni chłopcy i wielu podejrzanych.
Mamy też, niestety, słabe próby nadania książce psychologicznego sznytu. Nie zrozumcie mnie źle, nie oczekiwałam dogłębnej analizy postaci, wręcz przeciwnie - uważam, że jeśli autor nie ma wiedzy psychologicznej powinien powstrzymać się od takowej, zostawiając wnioski czytelnikowi. Alex Kava niestety nie jest powściągliwa w tym zakresie (wielka szkoda, bo przez to Maggie i Nick są nieznośnie papierowi). Na dodatek główna bohaterka jest agentką FBI z prestiżowego wydziału BAU (Behavioral Analysis Unit). Duży błąd, bo biorąc się za tę tematykę trzeba naprawdę sporo o niej wiedzieć, żeby być przekonywującym. To zdecydowanie nie wyszło.
Jednak najsłabszym wątkiem książki jest nieznośnie prowadzony motyw romansu. Naprawdę czułam się tak, jakbym czytała harlequina. Autorka nie przepuściła żadnej okazji, żeby nie opisać wstrząsu, jaki odczuwali bohaterowie za każdym razem, gdy przypadkiem się dotknęli. Opisów męskości głównego bohatera jest mnóstwo, bohaterka jest wyjątkowo seksowna (nawet poobijana), a pożądanie pączkuje w nich niemal na każdej stronie. Czy naprawdę mam jako czytelnik uwierzyć, że ścigając potwora mordującego małych chłopców bohaterowie tak bardzo koncentrują się na swoim wyglądzie? Przeczytałam w życiu mnóstwo kryminałów, gdzie wątki sercowe były chętnie eksploatowane, ale nigdy nie spotkałam się z takim przegięciem tej formuły.
Pani Kava to marketingowiec, więc wie, co się sprzedaje. Mam niestety wrażenie, że stworzyła twór, który właśnie na sprzedaż jest obliczony – seryjny morderca, wątek miłosny, psycholog z FBI i piękni bohaterowie.
Ka-ching i maszynka do robienia pieniędzy działa jak marzenie. Ja zdecydowanie nie będę już jej napędzała.
To będzie moja pierwsza tak krytyczna recenzja. Myślę jednak, że uzasadniona, bo "Dotyk zła" to bardzo nierówna książka.
Mamy tu solidny wątek kryminalny, dość intrygujący i zagadkowy. Seryjny morderca, tajemnica spowiedzi, bezbronni chłopcy i wielu podejrzanych.
Mamy też, niestety, słabe próby nadania książce psychologicznego sznytu. Nie zrozumcie mnie źle, nie oczekiwałam...
Właśnie skończyłam czytać tę książkę. Gdybyście zapytali mnie w trakcie lektury, jaka będzie ocena, stwierdziłabym, że pozytywna, ale na pewno nie bardzo dobra. Nie wiem dlaczego, może przez retrospekcje, brak w nich chronologii, mocno rozwinięte wątki obyczajowe, widmo barbarzyńskiego zwyczaju polowania na gugę/głuptaka.
Ale mniej więcej w połowie powieści wszystko zaczęło się składać. To, co początkowo uznawałam za słabość konstrukcji, stało się jej mocną stroną. Każda retrospekcja miała sens, każdy urywek historii był kolejnym elementem układanki, która miała rozwiązać zagadkę (a w zasadzie kilka zagadek). To tak jak przy układaniu puzzli, najpierw staramy się zrobić ramkę, a potem czasami składamy skrawki, które tworzą ze sobą spójną część, ale jeszcze nie są elementem całości.
Jeśli w trakcie lektury Wasze wrażenia będą takie same - nie zniechęcajcie się. To naprawdę misterna opowieść o tym, jak oczywiste staje się nieoczywiste, jak ludzie potrafią zaskakiwać, jak ciężar wspomnień i historia naszego życia kładą się cieniem na nas samych, determinują codzienność i przyszłość. "Czarny dom" nie jest klasycznym kryminałem, jego mocną stroną jest psychologiczne zacięcie autora w konstruowaniu charakterów. I to, co niezwykłe - każdy z bohaterów, nawet ten, który pojawia się w historii zaledwie przez moment ma znaczenie dla fabuły. Rzadko się to spotyka, taki brak przegadania, unikanie wierszówek bez potrzeby. Polecam, bo warto.
Właśnie skończyłam czytać tę książkę. Gdybyście zapytali mnie w trakcie lektury, jaka będzie ocena, stwierdziłabym, że pozytywna, ale na pewno nie bardzo dobra. Nie wiem dlaczego, może przez retrospekcje, brak w nich chronologii, mocno rozwinięte wątki obyczajowe, widmo barbarzyńskiego zwyczaju polowania na gugę/głuptaka.
Ale mniej więcej w połowie powieści wszystko zaczęło...
2015-04-08
Od czego zacząć… Może od kluczowej informacji, a w zasadzie ostrzeżenia.
Jeśli jeszcze nie przeczytaliście notki od wydawcy, to jej nie czytajcie!
Osobiście uważam za zbrodnię, że istotna część zagadki została w tak obcesowy sposób zdradzona w kilku zdaniach, które dopiero mają zachęcić do lektury.
Naprawdę można ją było zredagować w bardziej tajemniczy sposób, bo „Trybunał dusz” to zaiste książka bardzo tajemnicza.
Sięgnęłam po nią z nadzieją na ucztę dla wielbicieli kryminałów. Po lekturze „Zaklinacza” ostrzyłam sobie zęby na kolejną dobrą i solidnie napisaną powieść z dreszczem.
Nie zawiodłam się. Carrisi po raz kolejny układa swoją powieść jak mozaikę, przeskakuje od jednego bohatera do drugiego, z jednego miejsca do kolejnego, od akcji, która dzieje się współcześnie do retrospekcji. Nie zdziwiło mnie to, choć muszę obiektywnie przyznać, że nie ułatwia to lektury jego książek – taki już urok narracji, którą stosuje. Ten, kto już zetknął się z Carrisim wie, że autor plecie te różne wątki, zawija z nich supełki, żeby na końcu pokazać czytelnikowi jaką misterną historię utkał.
Zaczyna się mocnym akcentem, znika dziewczyna – Lara – studentka. Początkowo policja sądzi, ze zniknęła, bo chciała. Z jej mieszkania zabrano kilka osobistych rzeczy, takich, jakie sami zabralibyśmy w podróż. Nie ma śladu walki, trudno zauważyć w tej całej sytuacji udział osób trzecich (jak się mawia fachowo ;)). Ale coś jest nie tak i ktoś to podejrzewa.
W mieszkaniu dziewczyny, pod osłoną nocy, pojawia się dwóch mężczyzn – przyszli, żeby spojrzeć na to miejsce w inny sposób – poza schematem policyjnego myślenia. Są uważni i wnikliwi, analizują każdy detal, stawiają hipotezy i szukają argumentów na ich potwierdzenie. Kim są? Wiemy na pewno, że zależy im na bezpieczeństwie Lary, chcą ją odnaleźć, ale gdzie ich to zaprowadzi?
Jednocześnie w innej części miasta karetka pogotowia odpowiada na wezwanie do pacjenta. W pustym mieszkaniu znajdują nieprzytomnego mężczyznę – w trakcie reanimacji lekarka zauważa but, a w zasadzie łyżworolkę – nic dziwnego, zwykły przedmiot, ale …kobieta rozpoznaje w niej własność swojej zamordowanej siostry.
I od tego momentu/momentów fabuła zaczyna się zagęszczać. Jak te dwa wątki się łączą? Co ma wspólnego seryjny morderca z zaginioną dziewczyną? Co oznacza tatuaż „zabij mnie” na jego piersi?
Nie będę zdradzała dalej fabuły – nie umiałabym zresztą zrobić tego odpowiednio, oddając sprawiedliwość historii, którą stworzył Carrisi. Jedno jest pewne – siedziałam nad książką do 4 nad ranem, bo musiałam się dowiedzieć do końca co i jak. To chyba jest najlepsza rekomendacja, jaką mogę dać. Przyjemnej lektury!
Od czego zacząć… Może od kluczowej informacji, a w zasadzie ostrzeżenia.
więcej Pokaż mimo toJeśli jeszcze nie przeczytaliście notki od wydawcy, to jej nie czytajcie!
Osobiście uważam za zbrodnię, że istotna część zagadki została w tak obcesowy sposób zdradzona w kilku zdaniach, które dopiero mają zachęcić do lektury.
Naprawdę można ją było zredagować w bardziej tajemniczy sposób, bo...