-
ArtykułySztuczna inteligencja już opanowuje branżę księgarską. Najwięksi wydawcy świata korzystają z AIKonrad Wrzesiński2
-
ArtykułyNie jestem prorokiem. Rozmowa z Nealem Shustermanem, autorem „Kosiarzy” i „Podzielonych”Magdalena Adamus9
-
ArtykułyEdyta Świętek, „Lato o smaku miłości”: Kocham małomiasteczkowy klimatBarbaraDorosz3
-
ArtykułyWystarczająco szalonychybarecenzent0
Biblioteczka
2020-01-19
2020-04-30
Młoda tatuażystka podczas przerwy na konwencie tatuaży znajduje w śmietniku rozczłonkowane ciało. Policja z czasem odkrywa, że morderca wyciął fragment skóry swojej ofiary, na której znajdował się tatuaż. Brzmi mrocznie i intrygująco, prawda?
"Łowca tatuaży", bo o tej książce dzisiaj chciałam wam powiedzieć, okazała się być niesamowicie wciągającą lekturą, choć muszę przyznać, że odczuwam lekki niedosyt po jej przeczytaniu. Sam pomysł z zawarciem motywu tatuażu był moim zdaniem świetny i widać, że autorka poświęciła dużo czasu, aby jak najlepiej oddać charakter świata tatuażystów. Sam morderca również był świetnie wykreowany - autorce udało się przedstawić go w sposób mrożący krew w żyłach. Nie zdradza od razu, kto zabija i jaki jest jego cel. Wszystkiego dowiadujemy się z czasem.
Ciekawe było też przedstawienie historii z perspektywy świadka, czyli naszej głośnej bohaterki oraz policji, czyli młodego śledczego, który musi zdecydować, czy będzie kierował się swoim wewnętrznym kodeksem, czy jednak najważniejsze okażą się statystyki. Jak mówiłam, odczuwam lekki niedosyt, jednak widziałam, że prawdopodobnie ukaże się jakaś kontynuacja, więc kto wie, co będzie dalej.
Młoda tatuażystka podczas przerwy na konwencie tatuaży znajduje w śmietniku rozczłonkowane ciało. Policja z czasem odkrywa, że morderca wyciął fragment skóry swojej ofiary, na której znajdował się tatuaż. Brzmi mrocznie i intrygująco, prawda?
"Łowca tatuaży", bo o tej książce dzisiaj chciałam wam powiedzieć, okazała się być niesamowicie wciągającą lekturą, choć muszę...
2020-11-30
Książka zaczyna się bardzo intrygującą historią, która ma duży wpływ na pozostałą fabułę. Jack zaledwie kilka lat temu stracił matkę w przygnębiających okolicznościach. Teraz ma 14 lat i to on musi pełnić funkcje przywódcy. Morderstwo jego matki nie daje mu jednak spokoju i gdy przez przypadek, w okradanym przez siebie domu, natrafia na taki sam nóż, jakim zamordowano kobietę, obiecuje sobie, że zrobi wszystko, aby znaleźć sprawcę. Brzmi intrygująco, prawda?
Niestety sposób przedstawienia trzeci przez autorkę już nie był taki świetny... Całość ciągnęła mi się niemiłosiernie. Pełno było tu zbędnych opisów, czy zdarzeń, które spokojnie można by było pominąć. Ta część, która zdecydowanie mogłaby zostać bardziej rozwinięta została natomiast mocno pominięta i autorka tylko wspomniała o niektórych fragmentach. To zaowocowało zakończeniem jak dla mnie pozostawiającym bardzo dużą lukę i ogólnie wieloma niedopowiedzeniami.
Jak mówiłam sam pomysł na fabułę na prawdę mi się spodobał i można by zrobić z tego coś świetnego, ale mam wrażenie, że książka została zrobiona tak po łebkach. Szczerze mówiąc teraz, gdy już znam swoje odczucia w stosunku do niej, trochę żałuję, że zmarnowałam tyle czasu w jej towarzystwie. Także raczej jej wam nie polecam...
Książka zaczyna się bardzo intrygującą historią, która ma duży wpływ na pozostałą fabułę. Jack zaledwie kilka lat temu stracił matkę w przygnębiających okolicznościach. Teraz ma 14 lat i to on musi pełnić funkcje przywódcy. Morderstwo jego matki nie daje mu jednak spokoju i gdy przez przypadek, w okradanym przez siebie domu, natrafia na taki sam nóż, jakim zamordowano...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-10-01
W książce tej przedstawiona została grupka uczniów, których samolot, w drodze na szkolny obóz, rozbija się na bezludnej wyspie, gdzieś... Tak na prawdę nie wiadomo gdzie. Mamy tu, w pewnym sensie, przedstawicieli wszystkich grup występujących w typowej fikcyjnej szkole i jak się szybko okazuje, ten podział całkowicie zmienia się podczas próby przetrwania na wyspie. Ale mamy tutaj także Linka, który pełni funkcje naszego narratora. Jego postać niesamowicie mnie wręcz oczarowana! Nosz kurczę, tak przyjemnie mi się ją odkrywało, że nawet ciężko mi to opisać.
Na przykładzie Linka autorka świetnie przedstawiła wszystkie zmiany, jakie mogą zachodzić w człowieku, gdy znajdzie się na miejscu chłopaka. To również bardzo mądra postać, która zdecydowanie różni się od większość bohaterów z młodzieżówek. Na prawdę jestem pod jej wrażeniem.
Całą książkę można podzielić na część przed i po - "przed" czyli wszystko to, co działo się w szkole naszych bohaterów i w życiu Linka przed wypadkiem, a "po" to już sam ich pobyt na wyspie i próba przetrwania. Mamy tutaj niezwykle wciągającą historię i to jest super, ale mamy jeszcze zakończenie, które po prostu ścina z nóg, bo niby człowiek się coś tam troszkę domyśla, a tu nagle mamy wielkie BUM!
Całość czyta się jednym tchem i jestem przekonana, że spodoba się ona każdemu, kto po nią sięgnie. Ja jestem nią wręcz oczarowana!
W książce tej przedstawiona została grupka uczniów, których samolot, w drodze na szkolny obóz, rozbija się na bezludnej wyspie, gdzieś... Tak na prawdę nie wiadomo gdzie. Mamy tu, w pewnym sensie, przedstawicieli wszystkich grup występujących w typowej fikcyjnej szkole i jak się szybko okazuje, ten podział całkowicie zmienia się podczas próby przetrwania na wyspie. Ale mamy...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-12-30
Recenzja dostępna na blogu about-katherine.blogspot.com
Święta Bożego Narodzenia i historia z nutką pikanterii - no czyż to połączenie nie brzmi idealnie? A coś takiego właśnie zaproponowało nam Wydawnictwo Lipstick Books prezentując zbiór opowiadań wielu różnych polskich autorek. Sięgając po "Gorącą gwiazdkę" (bo to właśnie o niej chciałabym wam dzisiaj opowiedzieć) możemy spodziewać się jakże klimatycznych historii z pod pióra takich świetnych pisarek romansów, jak chociażby Katarzyny Bereniki Miszczuk, K.A. Figaro, czy Alexy Lavender! Oczywiście mamy tutaj jeszcze dziewięć innych autorek, ale nie będę ukrywać, że to właśnie te nazwiska najbardziej przekonały mnie do zapoznania się z "Gorącą gwiazdką". Tak więc pojawiają się dwa najważniejsze pytania - czy było świątecznie i czy było pikantnie? Na pierwsze mogę z całą pewnością powiedzieć TAK! Na drugie.... no tu miejscami było różnie (raz bardziej hot, raz mniej), ale niech będzie, bo większość zdecydowanie sprawiła, że na moich policzkach zagościły gorące wypieki.
Jak wspomniałam, za sprawą dwunastu autorek mamy dwanaście świąteczno-erotycznych opowiadań. Większość z nich było dla mnie pierwszym spotkaniem z twórczością konkretnej pisarki i tu muszę przyznać, że udało mi się wyhaczyć kilka perełek, które bardzo zachęciły mnie do poznania kunsztu danej autorki już w pełnej okazałości! Takim przykładem może być Maya Frost i jej "Świąteczna kwarantanna" (swoją drogą opowiadanie bardzo na czasie). Bardzo spodobał mi się sposób przedstawienia historii przez autorkę, jej styl, kreowanie opisów oraz stworzeni przez nią bohaterowie. Z wielkim zapałem śledziłam ich losy i bardzo żałowałam, że "Świąteczna kwarantanna" to tylko krótkie opowiadanie, bo chciałam zdecydowanie więcej! Kolejnym przykładem może być "Odwołany lot" Jagny Rosolskiej. Niesamowicie urzekło mnie to, że autorka przeniosła nas w iście świąteczny klimat, czyli aż do Laponi! Początkowo obawiałam się, jak autorka poradzi sobie z przedstawieniem historii w tym miejscu, ale zrobiła to po mistrzowsku! Czytając dosłownie widziałam te wszystkie świąteczne dekoracje, śnieg i cały zimowy krajobraz. Sam wątek romantyczny również świetnie jej się udał, a to tylko bardziej sprawiło, że bardzo polubiłam bohaterów opowiadania.
Jeśli jeszcze jestem przy tych pozytywach, to zaskoczyły mnie również opowiadania K.A. Figaro oraz Alexy Lavender. Niesamowicie mi się one spodobały i utwierdziły w przekonaniu, że z wielką chęcią poznałabym kolejne historie z pod pióra tych dwóch autorek.
Jednakże żeby nie było tylko, że ciągle chwalę, to nie będę ukrywać, że jednym z większych zawodów było dla mnie opowiadanie "Przyprawy" Katarzyny Bereniki Miszczuk. Owszem, było tam to, co w autorce uwielbiam najbardziej, czyli nieodzowny humor, jednakże bardzo zabrakło mi tu pikanterii. Opowiadanie to całkowicie różniło się od pozostałych, bo tylko tutaj występowały postacie fantastyczne (co akurat mi kompletnie nie przeszkadzało), ale wątek romantyczny/erotyczny był dla mnie bardzo niewielki. A szkoda, bo dużo oczekiwałam po tym opowiadaniu.
Ze zbiorami opowiadań różnych autorów już tak jest - inne podobają się nam mniej, a inne wręcz zachwycają. Cieszę się, że w moim przypadku było zdecydowanie więcej tych zachwytów! Sama bardzo lubię książki w takiej formie, więc tym bardziej cieszę się, że "Gorąca gwiazdka" nie okazała się być klapą. Większości autorek udało się sprostać wyzwaniu i bardzo jestem z tego zadowolona. Jeśli więc, mimo że święta już za nami, szukacie jeszcze książek w tym bożonarodzeniowym klimacie, to myślę, że "Gorąca gwiazdka" sprawdzi się tutaj idealnie!
Recenzja dostępna na blogu about-katherine.blogspot.com
Święta Bożego Narodzenia i historia z nutką pikanterii - no czyż to połączenie nie brzmi idealnie? A coś takiego właśnie zaproponowało nam Wydawnictwo Lipstick Books prezentując zbiór opowiadań wielu różnych polskich autorek. Sięgając po "Gorącą gwiazdkę" (bo to właśnie o niej chciałabym wam dzisiaj opowiedzieć)...
2020-05-07
2020-12-16
Ostatni tom serii "Rozchwiani" to z całą pewnością ten tom, przez który wylałam morze łez! Śmiało mogę też powiedzieć, że "Bez tchu" całkowicie różni się od poprzednich tomów serii - zarówno jeśli chodzi o dojrzałość emocjonalną postaci, jak i charakter historii.
Główni bohaterowie - Dymitr i Łucja (a w szczególności Dymitr) przechodzą tutaj bardzo dużą zmianę, która mocno wpływa na klimat książki. Mam z resztą wrażenie, że w tej części najmocniej widać, jak bardzo dojrzali nasi bohaterowie - a to bardzo mi się spodobało. W poprzednich częściach trochę denerwowało mnie podejście Dymitra i Łucji do niektórych aspektów życia - Łucja wydawała mi się być bardzo niezdecydowana i taka rozkapryszona jak małe dziecko. Już na przestrzeni kolejnych części widziałam, że przechodzi ona w sobie jakąś zmianę, ale to właśnie w "Bez tchu" widać to najmocniej.
Nie chce zdradzać za dużo z fabuły (wspomnę tylko, że na prawdę sporo się tam dzieje!), ale powiem jedynie, że książka ta złamała mi serce wiele razy i sprawiła, że chusteczka higieniczna stała się moim nieodłącznym towarzyszem. Bardzo dużo bowiem się tam dzieje, mamy liczne zwroty akcji, ale co najważniejsze - w końcu wszystko nam się wyjaśnia. Wszelkie wątpliwości i pytania, jakie miałam podczas przygody z tą serią zostały rozwiązane. Super, że autorka tak postąpiła, bo gdy skończyła całą serię "Rozchwiani" w końcu poczułam takie czytelnicze spełnienie.
Owszem w "Bez tchu" było kilka wątków, które były dla mnie przesadzone. Kilka razy zdarzało się, że przewracałam oczami i zastanawiałam się "co ta pani Figaro tu jeszcze wymyśli", ale jestem w stanie przymknąć na to oko. Zgadza się, ten jeden raz (bo w przypadku poprzednich tomów mi się to raczej nie zdarzało) nie chcę zwracać uwagi na te kilka rzeczy, które sama na pewno bym zmieniła. A to wszystko przez całokształt, który zasłużył na jeden wielki plus!
Podsumowując - czytanie tej serii było jedną wielką przygodą. Czasem było tak, że uwielbiałam głównych bohaterów, a czasem też miałam ochotę ich zwyczajnie pozabijać. Jednak koniec końców bardzo się cieszę, że mogła poznać historię Dymitra i Łucji. Nawet teraz jest mi trochę smutno, że mam już serię "Rozchwiani" za sobą, bo bardzo przyzwyczaiłam się do świata wykreowanego przez autorkę. "Bez tchu" jest idealnym uzupełnieniem całości a to mówi samo za siebie.
Zarówno ten tom, jak i całą serię, jak najbardziej wam polecam - okej, nie oczekujcie od niej Bóg wie czego. Jednak jest to świetna, odprężająca seria, która świetnie nada się na lekturę po ciężkim dniu w pracy!
Ostatni tom serii "Rozchwiani" to z całą pewnością ten tom, przez który wylałam morze łez! Śmiało mogę też powiedzieć, że "Bez tchu" całkowicie różni się od poprzednich tomów serii - zarówno jeśli chodzi o dojrzałość emocjonalną postaci, jak i charakter historii.
Główni bohaterowie - Dymitr i Łucja (a w szczególności Dymitr) przechodzą tutaj bardzo dużą zmianę, która mocno...
2020-11-09
2020-04-07
Ah co to była za przygoda! Seria cynamonowa już od samego początku zagościła w moim sercu, a to wszystko za sprawą fantastycznego humoru i niezwykłej wyobraźni Dagmar Bach. Dzisiaj więc chcę wam opowiedzieć o moim ostatnim spotkaniu z Victorią i Konstantinem z "Cynamon, sekrety i ja", bo jeśli jeszcze nie mieliście okazji sięgnąć po całą serię to ja ciągle będę wam o tym nawijać, że wręcz musicie ją poznać.
W tym tomie, w końcu, wyjaśnia się sekret tajemniczych przeskoków Vicki do pararelnej rzeczywistości. Najlepsze jest to, że od pierwszego tomu zastanawiałam się, jak mogło do tego dojść, a nie od razu wpadłam na rozwiązanie, które wydało się wręcz oczywiste. Trzeci tom to jak przejażdżka kolejką górską - ciągłe zmiany w życiu Vicki, wciąż nowe wątki i co rusz jedno wielkie zaskoczenie i do tego ten humor, to wspaniałe poczucie humoru... Uwielbiam! Nawet nie wiecie, jak bardzo chciałabym się przenieść do świata z książek autorki.
Co więcej powiedzieć - polecam, polecam i jeszcze raz POLECAM!!!
Ah co to była za przygoda! Seria cynamonowa już od samego początku zagościła w moim sercu, a to wszystko za sprawą fantastycznego humoru i niezwykłej wyobraźni Dagmar Bach. Dzisiaj więc chcę wam opowiedzieć o moim ostatnim spotkaniu z Victorią i Konstantinem z "Cynamon, sekrety i ja", bo jeśli jeszcze nie mieliście okazji sięgnąć po całą serię to ja ciągle będę wam o tym...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-02-18
2020-11-18
Czytając książkę przenosimy się do słonecznej Australii, gdzie poznajemy młodą Polkę Patrycję, która stara się wykorzystać szanse, jaką dało jej życie i na wszelkie możliwe sposoby uczy się oraz pracuje, aby osiągnąć cel, jaki sobie wybrała. Nie może jednak zabraknąć młodego, przystojnego miliardera, który przewróci życie dziewczyny do góry nogami.
Oceniając książkę tak ogólnie, śmiało mogę powiedzieć, że na prawdę dobrze mi się ja czytało. Z wielkim zapałem śledziłam losy bohaterów i z wielką niecierpliwością czekałam na wszystkie zwroty akcji. Styl autorki jest na prawdę przyjemny i bardzo zachęca do czytania. Z drugiej jednak strony kilka rzeczy mi się tu nie podobało - przede wszystkim zabrakło mi tej tytułowej Australii.
Wybierając tą książkę jednak oczekiwałam, że trochę tego klimatu australijskiego dostanę, a w książce było go na prawdę mało... Dalej, z kwestii technicznych, nie bardzo przypadło mi do gustu to, że nie było tutaj rozdziałów i na zmianę czytaliśmy o tym co myśli Max i Patrycja. Stworzył się z tego pewnego rodzaju misz masz, który niesamowicie mnie denerwował i często skutecznie utrudniał czytanie. W takim przypadku zdecydowanie wolałabym podział na rozdziały i mogłoby to wówczas być raz z perspektywy jednego a raz z drugiego bohatera.
Książka ma na prawdę spory potencjał, historia jaką wykreowała autorka jest bardzo interesująca a bohaterowie dają się lubić, jednak nie można powiedzieć, że jest ona bez wad. Mimo wszystko cieszę się, że poznałam "Żar Australii" i jestem bardzo ciekawa, co autorka zamierza pokazać nam w jej kontynuacji.
Czytając książkę przenosimy się do słonecznej Australii, gdzie poznajemy młodą Polkę Patrycję, która stara się wykorzystać szanse, jaką dało jej życie i na wszelkie możliwe sposoby uczy się oraz pracuje, aby osiągnąć cel, jaki sobie wybrała. Nie może jednak zabraknąć młodego, przystojnego miliardera, który przewróci życie dziewczyny do góry nogami.
Oceniając książkę tak...
2020-11-01
Myślę, że sumie śmiało mogę powiedzieć, że to jedna z lepszych książek, jakie ostatnio czytałam. Po pierwsze bardzo spodobało mi się to, że akcja książki ma miejsce w Nigerii i że dzięki niej mogłam poznać chociaż trochę tą całkowicie dla mnie obcą kulturę. Dalej historia Korede oraz sama jej postać bardzo mnie zaintrygowała. Z wielkim zaciekawieniem poznawało mi się jej osobę oraz to co dotyczyło jej i jej siostry. Sama książka bardzo mnie zaskoczyła, bo kurcze była tak dziwna, tak specyficzna, że jednocześnie nie mogłam się od niej oderwać! Całość jest na prawdę krótka, bo sama książka ma zaledwie 218 stron, a co za tym idzie, nie mamy czasu, żeby przesadnie mocno zagłębiać się w cała historie oraz jej bohaterów. I to jest na prawdę dobre, bo mimo wszystko autorce udało się przekazać wszystko to, co jest istotne dla czytelnika. Bardzo mnie to urzekło. Jak mówiła, to książka bardzo specyficzna, ale sądzę, że to ją właśnie wyróżnia i czyni z niej coś wyjątkowego!
Myślę, że sumie śmiało mogę powiedzieć, że to jedna z lepszych książek, jakie ostatnio czytałam. Po pierwsze bardzo spodobało mi się to, że akcja książki ma miejsce w Nigerii i że dzięki niej mogłam poznać chociaż trochę tą całkowicie dla mnie obcą kulturę. Dalej historia Korede oraz sama jej postać bardzo mnie zaintrygowała. Z wielkim zaciekawieniem poznawało mi się jej...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-10-22
To, co najbardziej urzekło mnie w tej książce, to po prostu pokazanie problemu nękania w szkołach i tego, jak obojętni potrafią być na to ludzie. To smutne, jak bardzo obraz, który w swojej książce ukazała autorka, jest prawdziwy, bo tak nie powinno być! Wzruszyła mnie historia Niny, Kacpra i Magdy, bo to właśnie oni, jako jedyni, mimo wielu przeciwności, postanowili sprzeciwić się systemowi i coś z tym w końcu zrobić.
Cieszę się także, że Martyna Senator nie wykreowała swoich bohaterów w sposób nierealistyczny i wyidealizowany. Pokazała ich jako zwykłych ludzi, zwyczajnych nastolatków, którzy się boją tego, co może ich spotkać, ale jednocześnie znajdują w sobie siłę. Dodatkowo występujący wątek miłosny, który nie jest nachalny, ale stanowi świetne uzupełnienie całej historii niesamowicie mi się spodobał i aż żałuję, że nie mogłam przebywać w towarzystwie Niny i Kacpra nieco dłużej.
Bardzo mocno urzekła mnie ta książka i cieszę się niezmiernie, że tak ważna pozycja wyszła z pod pióra polskiej autorki. Mam wielką nadzieję, że okaże się ona pomocna niejednemu czytelnikowi.
To, co najbardziej urzekło mnie w tej książce, to po prostu pokazanie problemu nękania w szkołach i tego, jak obojętni potrafią być na to ludzie. To smutne, jak bardzo obraz, który w swojej książce ukazała autorka, jest prawdziwy, bo tak nie powinno być! Wzruszyła mnie historia Niny, Kacpra i Magdy, bo to właśnie oni, jako jedyni, mimo wielu przeciwności, postanowili...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-09-11
Nie mam pojęcia, czemu cały czas myślałam, że "Hazel Wood" to thriller młodzieżowy. Nawet przez pierwsze rozdziały byłam przekonana, że to właśnie ten gatunek, a tu proszę, taka niespodzianka. Mogę więc powiedzieć, że "Hazel Wood" to na prawdę zaskakująca i przede wszystkim pomysłowa książka. A wszystko kręci się tu wokół... książek, a w zasadzie takiej jednej książki, która jest istnym białym krokiem. To dzięki niej, razem z główną bohaterką Alice przenosimy się do niesamowitego, ale i równie mrocznego i groźnego świata. I to właśnie ten baśniowy świat wykreowany przez autorkę "Hazel Wood" na prawdę mnie zauroczył. Widać jaki ogrom pracy włożyła ona w to, aby całość wykreować. Miejscami jednak trochę się gubiłam w tym wszystkim, bo odnoszę wrażenie, że chociaż pomysł był świetny, to jednak z przedstawieniem czytelników i tej wizji świata Hazel Wood było miejscami gorzej. I to chyba było najgorsze w tym wszystkim, bo bardzo mi to utrudniało czytanie.
A bohaterowie? Alice czasem mnie irytowała i trochę nie rozumiałam jej postępowania, jednak z każdą kolejną stroną nazbierało to sensu. O! I koniecznie muszę jeszcze powiedzieć, że baaardzo spodobało mi się polskie tłumaczenie imion bohaterów ze świata baśni, jak na przykład Alice Trzykrotka.
Podsumowując więc moje odczucia względem tej książki są na prawdę mieszane. Z jednej strony jestem na tak, z drugiej mam jakieś swoje uwagi. Ale chyba koniec końców polecam, bo dla takiego fajnego motywu, jakim są baśnie, myślę, że warto poznać "Hazel Wood".
Nie mam pojęcia, czemu cały czas myślałam, że "Hazel Wood" to thriller młodzieżowy. Nawet przez pierwsze rozdziały byłam przekonana, że to właśnie ten gatunek, a tu proszę, taka niespodzianka. Mogę więc powiedzieć, że "Hazel Wood" to na prawdę zaskakująca i przede wszystkim pomysłowa książka. A wszystko kręci się tu wokół... książek, a w zasadzie takiej jednej książki,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-09-08
W sumie nie wiem, czemu tak długo odwlekałam przeczytanie tej książki, ale grunt, że nie zawiodłam się na niej. Bardzo zainteresowała mnie relacja pomiędzy Sarą a Michałem i z wielkim zniecierpliwieniem obserwowałam jej rozwój. Z drugiej strony cały czas chciałam wiedzieć, co takiego wydarzyło się w życiu dziewczyny, że próbowała ona odtrącić od siebie wszystkich. Niby domyślałam się mniej więcej, o co może tu chodzić, ale no... Chciałam to usłyszeć z ust Sary. Z minusów przeszkadzało mi to, że autorka tak mało uwagi poświęciła osobowościom głównych bohaterów. Owszem dowiadujemy się co nieco o ich życiu, czy relacji z rodziną, ale o nich samych wiemy trochę mało. Mi na przykład to przeszkadzało, bo nie mogłam tak dobrze wczuć się w Sarę i Michała, jakbym tego chciała.
No i jest jeszcze zakończenie, które mnie kompletnie niezadowoliło i myślę, że możnaby nad nim jeszcze popracować. Ale mimo wszystko to na prawdę dobra książka, którą warto przeczytać i bardzo się cieszę, że sama w końcu to zrobiłam. No i fajnie, że się nie rozczarowana bo w planach mam już kolejne książki z pod pióra autorki.
W sumie nie wiem, czemu tak długo odwlekałam przeczytanie tej książki, ale grunt, że nie zawiodłam się na niej. Bardzo zainteresowała mnie relacja pomiędzy Sarą a Michałem i z wielkim zniecierpliwieniem obserwowałam jej rozwój. Z drugiej strony cały czas chciałam wiedzieć, co takiego wydarzyło się w życiu dziewczyny, że próbowała ona odtrącić od siebie wszystkich. Niby...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-04-12
2020-02-13
Pewnego dnia Magda budzi się w łazience swojego mieszkania, cała obolała i zakrwawiona. Nie ma jednak pojęcia, co się wcześniej wydarzyło, kto wyrządził jej taką krzywdę i co najważniejsze - gdzie jest jej mąż. Kobieta stara się przypomnieć sobie stopniowo, jak do tego doszło, ale z powodu wypadku sprzed kilku lat, ma ona ogromne problemy z pamięcią. Razem z koleżanką ze szkolnych lat stara się dojść do prawdy śledząc kolejno wszystkie elementy życia męża. Szybko okazuje się jednak, że mężczyzna nie jest do końca tym, za kogo się podaje.
Gdy tylko przeczytałam pierwsze strony "Kroku trzeciego" coś mi mówiło, że to będzie genialna książka. Nie chodzi tu tylko o samą fabułę, ale przede wszystkim o sposób, w jaki całość została napisana. Autor już od pierwszych stron rzuca swoich czytelników na głęboką wodę, rozpoczynając akcję od intrygującego momentu. Byłam na prawdę pod wielkim wrażeniem i miałam ogromną nadzieję, że dalej będę tak samo wbita w fotel, jak to było wcześniej. Niestety... im dalej w las, tym odniosłam wrażenie, że to jednak nie jest do końca to, czego się spodziewałam.
Zacznijmy jednak od samej fabuły. Mamy tutaj dorosłą kobietę, która posiniaczona i dotkliwie zraniona budzi się w łazience swojego mieszkania. Nie ma pojęcia, co mogło jej się wydarzyć, jednak jest pewna, że to właśnie jej mąż wyrządził jej krzywdę. Gdyby Magda mogła z nim porozmawiać byłoby znacznie lepiej, lecz mężczyzny nie ma i wychodzi na to, że przepadł jak kamień w wodę. Ten motyw bardzo mi się spodobał. Cały czas miałam wrażenie, że to mąż Magdy jest tym złym w powieści, że będzie on typowym czarnym charakterem z thrillera. Choć to wydawało mi się być trochę za proste, byłam mimo wszystko pewna, że taką właśnie książkę trzymam w ręku. Jednakże dla urozmaicenia fabuły pojawia się kolejna postać, a mianowicie przyjaciółka z czasów szkolnych naszej narratorki. Bardzo mocno różni się ona od Magdy - jest jej totalnym przeciwieństwem, ale przez to właśnie dodaje do powieści takiego kopa. To właśnie ta bohaterka najbardziej ze wszystkich postaci mnie zaintrygowała.
Także niby widzicie, wszystko ładnie pięknie, jednakże mnie przez większość czasu książka po prostu nudziła. Zdecydowanie za dużo było tutaj, moim zdaniem, takich zbędnych i niejasnych elementów. Odniosłam przez to wrażenie, że historia nie wciąga już tak bardzo, jak na początku, tylko niesamowicie się wlecze, przez co ja na przykład nie miałam miejscami ochoty, aby bardziej się w nią zagłębiać. Środek książki był z resztą momentem, który najbardziej mi się dłużył i przez który najciężej było mi przebrnąć. Warto jednak było trochę pocierpieć, bo końcówka "Kroku trzeciego" to istna petarda! Jak już wspominałam wcześniej, przez większą część książki zdawało mi się, że wiem, jak ona się zakończy i kto okaże się być tym złym. Ostatnie rozdziały niesamowicie mnie więc zaskoczyły i sprawiły, że nie mogłam się od nich oderwać. Śmiało mogę nawet powiedzieć, że nie cierpię Bartosza Szczygielskiego za to, na jakie zakończenie się zdecydował. Ten szok był za duży, aby móc wszystko racjonalnie ogarnąć.
Po zakończeniu książki czuję lekki niedosyt, bo mam sporo pytań, na które chciałabym znać odpowiedzi, jednakże sądzę, że za to zakończenie autorowi należą się ogromne brawa!
Trochę szkoda mi w taki sposób podsumować lekturę "Koku trzeciego", jednakże dobry początek i zaskakujące zakończenie nie wystarczą, abym uznała ten tytuł za w pełni godny uwagi. Autor miał na prawdę świetny pomysł na stworzenie takiej fabuły, jego styl również okazał się być dla mnie niesamowicie intrygujący i podejrzewam, że prędzej czy później sięgnę po kolejne książki Bartosza Szczygielskiego. Szkoda tylko, że patrząc na całość nie wyszło to już tak dobrze.
Na pewno nie mogę powiedzieć, że książka była zła - co to, to na pewno nie. Jednak ja się przy niej po prostu wynudziłam. I tyle.
Pewnego dnia Magda budzi się w łazience swojego mieszkania, cała obolała i zakrwawiona. Nie ma jednak pojęcia, co się wcześniej wydarzyło, kto wyrządził jej taką krzywdę i co najważniejsze - gdzie jest jej mąż. Kobieta stara się przypomnieć sobie stopniowo, jak do tego doszło, ale z powodu wypadku sprzed kilku lat, ma ona ogromne problemy z pamięcią. Razem z koleżanką ze...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-02-26
Gdy tylko zapoznałam się z opisem "Reputacji" odniosłam wrażenie, że książka ta jest wprost idealna dla mojej osoby. W końcu mamy tutaj do czynienia z social mediami i wizerunkiem publicznym - a to nie dość, że element moich studiów, to także coś, czym sama się interesuję poprzez publikowanie w sieci. No wprost książka w sam raz dla mnie! Jest to też kolejna polska pozycja, na którą postanowiłam się zdecydować. Nie spodziewałam się jednak czegoś tak... odmiennego w stosunku do reszty powieści, jakie miałam już okazję poznać w swoim czytelniczym życiu. To lektura zdecydowanie odbiegająca od zatartych schematów, jeśli chodzi o sposób jej napisania. Czy więc warto było po nią sięgać, aby przekonać się na własnej skórze o czym pisze Marcin Kiszela?
W dalszej części recenzji na pewno się tego dowiecie!
Milena to ikona polskiej muzyki. Każdy zna chociaż jedną z jej piosenek, chyba każdy kiedykolwiek o niej słyszał, na każdego jej twórczość wpłynęła w taki, czy inny sposób i oczywiście każdy z dostępem do internetu śledzi jej internetową karierę w social mediach. Za jej wizerunek w sieci odpowiada jednak po części ktoś inny. To dzięki Alicji Milena znajduje się na ustach wszystkich. Kobieta dba o to, aby żadne złe słowo na temat idolki wszystkich polaków (i nie tylko) nie znalazło się w internecie - pilnuje, aby jej gwiazda wciąż świeciła jak najjaśniej. Czy jednak takie nadzorowanie treści ma jakieś granice? Co zrobić, gdy utrata reputacji może stać się kluczem do ocalenia życia?
Pierwsze, co przychodzi mi do głowy, kiedy myślę o "Reputacji" Marcina Kiszeli to zdecydowanie niekonwencjonalny styl. O co chodzi? Już tłumaczę. Codziennością stało się dla nas, że narratorem w książce jest jej główny bohater, lub osoba trzecia, która zwyczajnie opowiada nam historię postaci. W "Reputacji" mamy jednak coś całkowicie innego. Jest to pewnego rodzaju zapis rozmów z osobami zamieszanymi w porwania Mileny, które przeprowadzał z nimi najprawdopodobniej autor. Brzmi ciekawie, prawda? Kwestie osoby przeprowadzającej wywiad zostały tutaj jednak całkowicie pominięte i skupiono się tylko i wyłącznie na tym, co miał do powiedzenia rozmówca (głównie jest to Alicja, ochroniarz Mileny i jej menadżer). Odrębny element stanowią rozdziały przedstawiające postać Szymona - dość specyficznego mężczyzny, który jak się okazuje jest punktem kulminacyjnym całej powieści. Próbowałam przypomnieć sobie wszystkie książki, jakie do tej pory czytałam i nie przypominam sobie niczego (jeśli chodzi oczywiście o powieści), co chociaż w najmniejszym stopniu można by porównać do "Reputacji" Marcina Kiszeli. Powiem tak - bardzo mnie to zaintrygowało. Na samym początku jednak miałam spore problemy z odnalezieniem się w tym wszystkim. Nie pasowało mi takie przedstawienie historii i szczerze mówiąc miejscami dość mocno zniechęcałam się przez to do całej książki. Z czasem jednak przestałam zwracać na to uwagę. Styl ten stał się dla mnie dość naturalny. Wydaje mi się, że moje zagubienie mogło wiązać się z tym, że całość brakuje lekkiego dopracowania. Może jakiegoś wprowadzenia, czy czegoś podobnego, aby czytelnik wiedział, z czym ma do czynienia. Taki styl też pozostawia po sobie również spory niedosyt. Zakończenia było dla mnie po prostu mało. Nie wiadomo, co stało się z bohaterami, jaką ponieśli karę, no i co z tą tytułową reputacją? Może jest to powód, aby popracować nad kontynuacją tej historii? Jeśli jednak autor postanowił całkowicie zakończyć książkę w tym przedstawionym przez siebie miejscu, myślę, że jest to kompletny niewypał.
Mi osobiście najbardziej podobały się rozdziały z perspektywy Szymona. To on wydał mi się być najbardziej intrygującą i mającą coś do powiedzenia osobą. Z wielkim zaciekawieniem śledziłam jego losy oraz poznawałam jego przeszłość. Szkoda, że autor nie poświęcił mu znacznie więcej czasu. Postać Alicji natomiast niemiłosiernie mnie denerwowała... Teraz tak sobie myślę, że może autor specjalnie przedstawił ją w taki, a nie inny sposób, bo chciał poprzez nią przedstawić wizerunek typowej, stereotypowej osoby z branży muzycznej - uczucia spychamy do kąta, liczy się tylko i wyłącznie sława. W każdym bądź razie o Alicji nie dowiadujemy się za wiele. Wiemy, że miała syna, którego straciła. Wiemy, że bardzo mocno przeżyła jego śmierć. I wiemy również, że była mocno związana z Mileną. To w zasadzie tyle. Jak dla mnie ta postać nie była do końca dopracowana. Chyba nawet mogę powiedzieć, że wszyscy bohaterowie, oprócz Szymona, nie były do końca przemyślane. Ja odbieram je jako takie puste powłoki, które są w książce, ale tak na prawdę nic nie wnoszą i nie nakłaniają czytelnika do poznania ich.
Względem "Reputacji" Marcina Kiszeli mam na prawdę mieszane uczucia. Nie była to książka zła, ciekawie mi się ją poznawało. Ma kilka zalet, które wyróżniają ją na tle innych, ale po prostu nie jest to historia, którą się zapamiętuje. To typowa pozycja na jeden wieczór - do przeczytania i zapomnienia. Szkoda, bo z pomysłu autora można by stworzyć coś na prawdę dobrego, o czym chciano by się mówić częściej. Sama nie żałuję tego, że poświęciłam czas dla tej książki, jednak jestem pewna, że gdybym miała teraz decydować, czy ją przeczytać, czy nie, na pewno bym się na nią nie zdecydowała...
Gdy tylko zapoznałam się z opisem "Reputacji" odniosłam wrażenie, że książka ta jest wprost idealna dla mojej osoby. W końcu mamy tutaj do czynienia z social mediami i wizerunkiem publicznym - a to nie dość, że element moich studiów, to także coś, czym sama się interesuję poprzez publikowanie w sieci. No wprost książka w sam raz dla mnie! Jest to też kolejna polska pozycja,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-06-02
W " Dwóch drogach" ma miejsce chyba najwięcej (jak dotąd) zwrotów akcji! Jak mówi sam tytuł główni bohaterowie całkowicie się rozdzielili i wiodą zupełnie różne życia. Cieszę się bardzo, że autorka postanowiła przedstawić historię z tej części właśnie w taki a nie inny sposób. Idealnie dzięki temu widać, jak bardzo Łucja i Dymitr oddzielili się od siebie. Czytając cały czas też bardzo intrygowało mnie, co będzie dalej z Dymitrem.
Myślę, że mogę powiedzieć, że "Dwie drogi" to chyba jeden z tomów, które najbardziej mi się spodobały. Jak to było wcześniej, dalej uważam, że nad niektórymi elementami autorka mogłaby popracować, ale trzeba przyznać, potrafi ona niesamowicie przyciągnąć uwagę swojego czytelnika oraz że udało jej się na prawdę dobrze wykreować świat ze swoich książek.
I tym razem nie obyło się bez intrygującego zakończenia, dlatego choć premiera "Dwóch dróg" jest właśnie dzisiaj, ja już odliczam dni do premiery kolejnego i ostatniego już tomu z serii. Także jak najbardziej polecam sięgnięcie po ten tom, jeśli już wcześniej poznaliście początki historii Dymitra i Łucji!
W " Dwóch drogach" ma miejsce chyba najwięcej (jak dotąd) zwrotów akcji! Jak mówi sam tytuł główni bohaterowie całkowicie się rozdzielili i wiodą zupełnie różne życia. Cieszę się bardzo, że autorka postanowiła przedstawić historię z tej części właśnie w taki a nie inny sposób. Idealnie dzięki temu widać, jak bardzo Łucja i Dymitr oddzielili się od siebie. Czytając cały czas...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-08-29
Za każdym razem, kiedy sięgałam po książki autorstwa K.A. Figaro budziły one we mnie na prawdę sprzeczne uczucia. Z jednej strony historia, którą wymyślała autorka wydawała mi się ciekawa i taka w moim stylu, jednak z drugiej bardzo przeszkadzała mi kreacja bohaterów, motywy ich działania, zachowanie, czy nawet charakter. Nie da się ukryć, że to często wpływało na moją opinię odnośnie konkretnego tomu serii "Rozchwiani". Mimo to, wciąż wracałam do tego cyklu, bo chęć dowiedzenia się, jak potoczą się dalej losy Łucji i Dymitra zawsze wygrywała. Także i tym razem sięgnęłam po trzeci już tom tej intrygującej serii i jestem zaskoczona, że "Próba życia" tak pozytywnie mnie zaskoczyła.
Jeśli więc jesteście ciekawi, jakie są moje wrażenia po poznaniu dalszych poczynań Łucji i Dymitra, zapraszam was do zapoznania się z całą recenzją!
Po wyjawieniu Dymitrowi, że Łucja jest z nim w ciąży i kategorycznym rozpadzie ich nietuzinkowej relacji, dziewczyna robi wszystko, aby jak najmocniej odciąć się od swojej przeszłości. Dzięki pomocy Sebastiana wiedzie teraz spokojne życie za granicami swojego rodzinnego kraju. Na świat przyszła też jej cudowna córeczka, która choć daje jej masę miłości i radości, przy każdym spojrzeniu wzbudza wspomnienia, przez które serce dziewczyny ponownie rozpada się na kawałki. Dymitr ją porzucił, nazwał dziwką i wyrzekł się ich wspólnego dziecka - tego nie da się tak łatwo zapomnieć. Lecz również i życie mężczyzny zaczęło sypać się odkąd po Łucji zaginął najmniejszy ślad. Choć Dymitr nie chce się do tego przyznać nie potrafi pogodzić się ze stratą dziewczyny, która znaczyła dla niego tak wiele. Co raz bardziej stacza się więc w mroczną otchłań swojej osobowości.
"Próba życia" to pierwszy z tomów, w którym nasi główni bohaterowie rozstają się na tak długo. Praktycznie przez całą książkę nie mają ze sobą żadnej styczności. I ja wam powiem, że to było świetne posunięcie. Często mówi się, że przy kłótni w związkach, najlepszy jest "odpoczynek od siebie", aby móc na spokojnie przemyśleć wszystko to, co zaprząta nam głowę. Myślę, że w przypadku historii Łucji i Dymitra wyszło to autorce na prawdę dobrze - nie dość, że obserwujemy to, co dzieje się z bohaterami po rozłące, widzimy, jak oni radzą sobie z rozstaniem i jak przez to zmienia się ich sposób myślenia, to jeszcze sami mamy taką możliwość. Możemy poznać obydwie postaci z całkiem innej strony, a to pozwala nam przemyśleć wszystko, co się wydarzyło dotychczas znacznie lepiej. Ja sama na przykład zmieniłam nieznacznie postrzeganie Dymitra - przez cały czas uważałam go za najpodlejszego człowieka na świecie i chociaż w tej części staje się swojego rodzaju kwintesencją tego słowa, to pozwoliło mi to znacznie bardziej wczuć się w "jego skórę". Dzięki temu bardziej zrozumiałam sposób jego postępowania w niektórych sytuacjach i dało mi to nadzieję, że może jednak z tym facetem stanie się coś lepszego.
Zawsze miałam mieszane uczucia w stosunku do samego sposobu, w jaki K.A. Figaro kreuje swoich bohaterów i jaki daje im tok rozumowania. Bardzo często nie rozumiałam jej wyborów i to co przedstawiała wydawało mi się niekiedy kompletnie nieprawdopodobne. Im bardziej jednak zagłębiam się w lekturę jej książek, tym bardziej jednak zaczynam się do niej przekonywać. Oczywiście nadal nie do końca zgadzam się ze wszystkim, co autorka przedstawia w swoich powieściach, jednak z całą pewnością zaczynam lubić się z jej stylem. Jestem bardzo ciekawa, jak to będzie dalej, czy przy kolejnych książkach będę mogła powiedzieć to samo.
"Próba życia" zdecydowanie czytała mi się najlepiej ze wszystkich dotychczasowych części, jednak z drugiej strony czuję tutaj pewien niedosyt. Odniosłam wrażenie, że jest to swego czasu taki zapychacz, jakby autorka nie bardzo wiedziała, co zrobić dalej. Niczego szczególnego, tak na dobrą sprawę, się z tej części nie dowiedzieliśmy, a i całość mi na przykład bardzo się dłużyła. Wiem, że jest to trochę sprzeczne z tym, o czym wspominałam wyżej, jednak tak właśnie było. Cały czas czekałam na jakiś zwrot akcji, coś, po czym stwierdzę, że na to właśnie warto było czekać, ale niestety się zawiodłam. Jedynym plusem jest tutaj zakończenie, które wgniata w fotel i budzi ogromną ciekawość względem następnego tomu. Tego się nie spodziewałam i już snuję teorie, co dalej może się wydarzyć.
Podsumowując więc, "Próba życia" to kolejna z serii "Rozchwiani", która wzbudziła we mnie tak sprzeczne uczucia. Z jednej strony znajduję w niej kilka plusów, które mocno wpływają na to, jak postrzegam cały cykl, z drugiej jednak wciąż mocno przeszkadza mi to, z czym miałam problem w przypadku dwóch poprzednich tomów. Jednakże dzięki temu, że K.A. Figaro zawsze zostawia nas z jakimś zaskakującym zakończeniem, już teraz mocno czekam na kontynuację przygód Łucji i Dymitra i coś mi mówi, że może się tam na prawdę sporo zmienić. Zobaczymy... A co do "Próby życia" polecam, jeśli polubiliście bohaterów w poprzednich częściach.
Za każdym razem, kiedy sięgałam po książki autorstwa K.A. Figaro budziły one we mnie na prawdę sprzeczne uczucia. Z jednej strony historia, którą wymyślała autorka wydawała mi się ciekawa i taka w moim stylu, jednak z drugiej bardzo przeszkadzała mi kreacja bohaterów, motywy ich działania, zachowanie, czy nawet charakter. Nie da się ukryć, że to często wpływało na moją...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to