-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant1
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
Artykuły„Zaginiony sztetl”: dalsze dzieje Macondo, a może alternatywna historia Goraja?Remigiusz Koziński2
-
Artykuły„Zależy mi na tym, aby moje książki miały kilka warstw” – wywiad ze Stefanem DardąMarcin Waincetel2
Biblioteczka
2019-08-21
2019-03
Karolinę Żebrowską znałam wcześniej z jej twórczości w serwisie YouTube. Jej kanał to wspaniała modowa rzecz, warto tam czasem zaglądnąć i się zainspirować. Szczególnie interesująco wypadają filmiki, które wytykają błędy modowe, popełniane przez wydawałoby się specjalistów w swojej dziedzinie. Któregoś dnia wpadła mi w ucho wiadomość, że ta utalentowana dziewczyna napisała książkę o historii polskiej mody i zamerdał mi szybciutko ogonek (albo na pewno byłoby tak, gdybym taki miała). Choć samą modą nigdy nie interesowałam się bardziej niż przeciętna Kowalska w moim wieku, a i w ubiorze stawiam po prostu na wygodę i spójny styl, to ta książka była dla mnie must-read. Kilka dni później czytałam już własny egzemplarz „Polskiego piękna". Styl pisarski Żebrowskiej, bądź co bądź, reżyserki filmowej z zawodu, nie razi w oczy, a jej tekst czyta się całkiem przyjemnie. Nie jest ani zbyt wydumany, co gryzłoby się z klimatem jej filmów na YouTube, ani nachalnie łopatologiczny, co czasem niestety zdarza się niektórym z jej kolegów i koleżanek po fachu. Ten album to przede wszystkim kobieca wersja wydarzeń sprzed lat. Ta książka to również wizualne cacuszko, gdzie autorka dodała swoje zdjęcia w zrekonstruowanych strojach, rodzinne fotki, artykuły z ówczesnych gazet. Mnie zachwyciła również seria polskich ikon stylu z minionych dekad. Jeśli interesuje Cię, czemu niegdyś kobiety w Polsce nie kopiowały jeden do jednego światowych trendów albo szalejesz na punkcie HERstorii, to, to jest książkowa perełka dla Ciebie.
https://youtu.be/xrEPujmWufU
Gdyby komuś się chciało zaglądnąć na mój kanał:
https://www.youtube.com/channel/UCPUAOIy5AoNb3B-gXb3C8Dg/videos?view_as=subscriber
Karolinę Żebrowską znałam wcześniej z jej twórczości w serwisie YouTube. Jej kanał to wspaniała modowa rzecz, warto tam czasem zaglądnąć i się zainspirować. Szczególnie interesująco wypadają filmiki, które wytykają błędy modowe, popełniane przez wydawałoby się specjalistów w swojej dziedzinie. Któregoś dnia wpadła mi w ucho wiadomość, że ta utalentowana dziewczyna napisała...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-01-06
N°01/2019
Pierwszą książką, za którą zabrałam się w Nowym Roku, był mój prezent gwiazdkowy. Pamiętam, że architekturą zainteresowałam się dosyć wcześnie, bo gdzieś w szóstej klasie podstawówki, kiedy to w nagrodę za czerwony pasek, wychowawczyni podarowała mi encyklopedię światowej architektury. Nie wiem skąd mogła wiedzieć, ale trafiła w dziesiątkę.
Wracając jednak do teraźniejszości, Gajda i Szcześniak są twórcami niezwykle interesującego kanału na YouTube: "Architecture is a good idea". Dla ich fanów, takich jak ja, książka jest pozycją obowiązkową. Wygląda trochę jak podręcznik dla laika. Historia nie jest przedstawiona tutaj chronologicznie, raczej poruszone zostają najważniejsze wątki. Lektura uzmysławia nam jak wielki wpływ na nasze życie mają otaczające nas budowle, w jaki piękny sposób odzwierciedlają ducha swych czasów oraz kształtują naszą codzienność.
Najbardziej zaciekawiły mnie fragmenty o domkach jednorodzinnych w USA, rozdział o Wersalu oraz część o kościele Mariackim w Gdańsku.
Plusy:
- bardzo przystępny język
- szybko się czyta
- 160 ilustracji
Minusy:
- treść znana już z YouTube
- całość wypada monotonnie
- zbyt dużo uwagi poświęcono wieżowcom
Ciekawa lektura, jednak wideo na Youtube lepiej ilustrują architekturę i jej problematykę.
https://www.youtube.com/channel/UCPUAOIy5AoNb3B-gXb3C8Dg
N°01/2019
Pierwszą książką, za którą zabrałam się w Nowym Roku, był mój prezent gwiazdkowy. Pamiętam, że architekturą zainteresowałam się dosyć wcześnie, bo gdzieś w szóstej klasie podstawówki, kiedy to w nagrodę za czerwony pasek, wychowawczyni podarowała mi encyklopedię światowej architektury. Nie wiem skąd mogła wiedzieć, ale trafiła w dziesiątkę.
Wracając jednak do...
2019-11-27
N°28/2019
Czyja to właściwie wina, że kieruje nami obsesja piękna?... Natury? ewolucji? A może mężczyzn? Jakie są jej konsekwencje? Kogo krzywdzi najbardziej i dlaczego problem wciąż się pogłębia? Albo bardziej osobiście: dlaczego kiedy ostatnio sprawiono mi komplement na ulicy, dotyczący mojego wyglądu poczułam dyskomfort, a nawet uczucie złości? Na te i inne pytania uzyskałam odpowiedzi dzięki lekturze książki Renee Engeln.
Żadnej z nas, kobiet nie jest obce ciągłe poczucie bycia obserwowanymi, właśnie dlatego musimy zawsze dbać o siebie, być perfekcyjne, a przynajmniej do tego przekonuje nas kultura i społeczeństwo od najmłodszych lat. Chłopcy to ci od myślenia i robienia, a dziewczyny? Niech zdobią otoczenie. Niestety takie sygnały dotyczące uprzedmiotowiania kobiet pośrednio lub bezpośrednio odbieramy bez przerwy. Nawet język potwierdza tę postawę: kobieta bierna, mężczyzna aktywny. Słowo "handsome" oznacza: ✋ "handy" czyli zręczny. A "beautiful"? To ta ciesząca zmysły.
Badania naukowe pokazują, że nieustanne myślenie o wyglądzie może zaburzać funkcje poznawcze i utrudniać korzystanie z ciała.
W dodatku, nadmierna troska o urodę odwraca uwagę kobiet od spełniania ich marzeń.
No więc jak opierać się kulturze owładniętej obsesją piękna? Po tego typu cenne rady, odsyłam Was do książki. A już zupełnie tak na koniec pamiętajcie: "nigdy nie szczyćcie się swoją młodością i naturalnym pięknem. Nie zrobiłyście nic aby je uzyskać i nie możecie zrobić nic aby je zachować".
https://www.youtube.com/channel/UCPUAOIy5AoNb3B-gXb3C8Dg
N°28/2019
Czyja to właściwie wina, że kieruje nami obsesja piękna?... Natury? ewolucji? A może mężczyzn? Jakie są jej konsekwencje? Kogo krzywdzi najbardziej i dlaczego problem wciąż się pogłębia? Albo bardziej osobiście: dlaczego kiedy ostatnio sprawiono mi komplement na ulicy, dotyczący mojego wyglądu poczułam dyskomfort, a nawet uczucie złości? Na te i inne pytania...
2019-12-16
N°30/2019
Autorka książki postanowiła przedstawić nam młode pokolenie artystów z całego świata, którzy właśnie tworzą jeszcze nieskalaną żadnym "izmem" estetykę sztuki nowoczesnej. Mamy okazję zapoznać się z malarstwem, rzeźbą, instalacjami, fotografiami, performensami, kolażami,wideoartem jak i z ich problematyką. Najświeższe praktyki artystyczne tworzą się w specyficznym kontekście, w czasach kultu indywidualizmu, epoce autoreklamy, blogów i potężnego Facebooka.
Kiedy tylko dorwałam się do tej publikacji, obejrzałam ją uważnie z każdej strony i od razu się zakochałam! Padłam ofiarą czarująco minimalistycznej okładki, świetnej jakości papieru albumowego, oraz intrygującej oprawy graficznej, która dziarsko łamie wszelkie zasady klasycznej typografii.
W książce znajdziemy kilkaset prac, którym towarzyszą wywiady z artystami. Jeden z nich, Szwed, Bo Christian Larsson przytacza świetny cytat, obrazujący współczesne podejście artysty do widza: "Nie ma publiczności, są tylko uczestnicy". Jego kolega po fachu z Islandii dodaje: "lubię formę instalacji, ponieważ widz może fizycznie zaistnieć w jej przestrzeni." Pada też wiele opinii dotyczących tego czym jest sztuka, jaka jest dziś jej rola i kim jest współczesny artysta. Wielkim plusem jest obecność w książce dwóch polskich artystów, nawet jeśli dorzucono ich tylko do polskiej edycji.
Myślę, że Gavin Francesca wykonała kawał dobrej roboty i należą się jej za to duże brawa.
Gdyby komuś się chciało zaglądnąć na mój kanał:
https://www.youtube.com/channel/UCPUAOIy5AoNb3B-gXb3C8Dg
N°30/2019
Autorka książki postanowiła przedstawić nam młode pokolenie artystów z całego świata, którzy właśnie tworzą jeszcze nieskalaną żadnym "izmem" estetykę sztuki nowoczesnej. Mamy okazję zapoznać się z malarstwem, rzeźbą, instalacjami, fotografiami, performensami, kolażami,wideoartem jak i z ich problematyką. Najświeższe praktyki artystyczne tworzą się w specyficznym...
2019-02-09
N°6/2019
Komu nie obiło się o uszy nazwisko autora? … Pewnie ktoś by się znalazł, ale nie zmienia to faktu, że chodzi o najsłynniejszego fizyka teoretycznego naszych czasów. Zmarły w 2018 roku, dokładnie w dzień urodzin d'Albert Einsteina, człowiek legenda pozostawił nam w spadku nie tylko spektakularny dorobek naukowy (np. teorie o „parowaniu” czarnych dziur), ale i swoją ostatnią książkę: „Krótkie Odpowiedzi ...".
Udało mi się ją kupić na lotnisku w Gdańsku i od tamtej pory nie sposób było się od niej oderwać. Kiedy nie czytałam, to wlepiałam gały w okładkę. Muszę przyznać, że jest trafna, hipnotyzująca i po prostu śliczna. Jak na udaną literaturę popularno-naukową przystało, całość została napisana bardzo prostym, przystępnym językiem z zabawnymi nawiązaniami do świata polityki i popkultury. Nie oznacza to wcale, że niektóre fragmenty nie nastręczają problemów z odnalezieniem się w świecie wielkiego zderzacza hadronów, ładunków super obrotowych czy fluktuacji kwantowych.
Mnie jednak ta lektura niesamowicie wciągnęła i przysporzyła wiele frajdy. Autor wyłożył w niej swoje odpowiedzi na najistotniejsze pytania o nasze pochodzenie, miejsce i przyszłość we wszechświecie. Z książki dowiedziałam się również całkiem sporo o samym autorze, o jego początkach, nieuleczalnej chorobie, upośledzeniu fizycznym, życiu prywatnym.
Jestem mu ogromnie wdzięczna, że postanowił „zmarnować” swój czas na tłumaczenie zwykłym szarakom niedostępnych nam zawiłych teorii naukowych. Przykro mi, że nie udało mu się zdobyć zasłużonej nagrody Nobla, której niestety nie przyznaje się za badania na etapie teoretycznym, ani pośmiertnie. Jednak tego, że zmienił nasze postrzeganie świata nikt i nic już mu nie odbierze.
Gdyby komuś się chciało zaglądnąć na mój kanał:
https://www.youtube.com/channel/UCPUAOIy5AoNb3B-gXb3C8Dg
N°6/2019
Komu nie obiło się o uszy nazwisko autora? … Pewnie ktoś by się znalazł, ale nie zmienia to faktu, że chodzi o najsłynniejszego fizyka teoretycznego naszych czasów. Zmarły w 2018 roku, dokładnie w dzień urodzin d'Albert Einsteina, człowiek legenda pozostawił nam w spadku nie tylko spektakularny dorobek naukowy (np. teorie o „parowaniu” czarnych dziur), ale i...
2020-11-11
N°2/2019
Książkę najpierw przeczytał i zarekomendował mi mój Michał. Powtarzał w kółko: musisz ją przeczytać, zobaczysz, że bardzo ci się spodoba. Zwlekałam jakiś rok, czekałam na odpowiedni czas.
Nie ma dla mnie ostatnio nic wspanialszego niż literatura faktu, niż coś tak ujmującego jak dobry reportaż. A "Zabójca z ..." okazał się być rewelacyjny. Nic dziwnego, że Szabłowski został nominowany za niego do Nagrody Literackiej Nike 2011.
Reportaże jeden po drugim przybliżają nam szeroką gamę barw tureckiej kultury. Każda historia z tej książki odsłania nam wartości oraz życiowe siły napędowe które determinują turecką rzeczywistość: religia, polityka, obyczajowość oraz historia, rozpisane na zaledwie dwustusiedmiu stronach.
Szabłowskiemu udało się stworzyć intrygujący przewodnik po współczesnej tureckiej mentalności i wynikającemu z niej stylu życia. Spore emocje wywołały u mnie fragmenty dotyczące płci pięknej: prostytucji, handlu kobietami i obyczajowości. A najsłabszym punktem książki okazują się czarno-białe fotografie, których mogłoby być więcej, a ich wydruk w lepszej jakości. Niemniej jednak gorąco polecam!
W razie gdyby kogoś interesowały moje recenzje wideo, podaję linka: https://www.youtube.com/watch?v=Fgo5G_cqaW0
N°2/2019
Książkę najpierw przeczytał i zarekomendował mi mój Michał. Powtarzał w kółko: musisz ją przeczytać, zobaczysz, że bardzo ci się spodoba. Zwlekałam jakiś rok, czekałam na odpowiedni czas.
Nie ma dla mnie ostatnio nic wspanialszego niż literatura faktu, niż coś tak ujmującego jak dobry reportaż. A "Zabójca z ..." okazał się być rewelacyjny. Nic dziwnego, że...
2019-06
N°14/2019
Pewnie tego o mnie nie wiecie, ale jestem od urodzenia introwertykiem, typem osobowości któremu publiczne przemawianie nie wychodzi najlepiej, a prawdę mówiąc wcale. Także po co mi podręcznik do retoryki? A no po to aby skutecznie komunikować. Warto uświadomić sobie jak mówić aby być zrozumiałym. Autorzy nie dostarczają co prawda gotowych recept na sukces komunikacyjny, bo twierdzą że takie nie istnieją, jednak uczą nas, że od tego jak budujemy zdania, często zależy sens wypowiedzi.
Bardzo spodobała mi się fluorescencyjna okładka. Zawiadziacki, jaskrawy, drapieżny pomarańczowy kolor uderza w oczy, kusi i intryguje.
Książka ta nie jest jednak pozycją dla każdego. Podręcznik Rusinka i Załasińskiej charakteryzuje raczej styl akademicki wzbogacony o dowcipny ton. To pozycja wymagająca i zarezerwowana dla ambitnych.
Świetne okazały się faktyczne przykłady przemówień z życia polityków czy księży. Bardzo fajnie ilustrują część teoretyczną.
Motywacją do przebrnięcia przez tę niełatwą lekturę, może być fakt że zgrabną mową zjednać można sobie każdego. W dzisiejszym świecie wszechobecnej komunikacji wygrywa ten kto potrafi sprawnie komunikować.
W razie gdyby kogoś interesowały moje recenzje wideo, podaję linka: https://www.youtube.com/watch?v=Fgo5G_cqaW0
N°14/2019
Pewnie tego o mnie nie wiecie, ale jestem od urodzenia introwertykiem, typem osobowości któremu publiczne przemawianie nie wychodzi najlepiej, a prawdę mówiąc wcale. Także po co mi podręcznik do retoryki? A no po to aby skutecznie komunikować. Warto uświadomić sobie jak mówić aby być zrozumiałym. Autorzy nie dostarczają co prawda gotowych recept na sukces...
2019-02-22
N°7/2019
Jak sam tytuł już zdradza, rzecz traktuje o pamięci, jej funkcjonowaniu, prawdopodobnym umiejscowieniu w mózgu człowieka oraz historii odkryć naukowych z tejże dziedziny.
Myśląc o „pamięci”, od razu przypominam sobie dwa wydarzenia z mojego życia. Pierwsze to obejrzenie filmu: „Memento” – z 2000 roku w reżyserii Christophera Nolana, który zrobił na mnie ogromne wrażenie! Druga myśl, to wspomnienie dnia, w którym usłyszałam w wiadomościach o pamięci zapachowej. Stwierdziłam wtedy, że skoro łatwiej i szybciej zapamiętujemy w obecności intensywnych zapachów, to może warto spróbować i właśnie tak pouczyć się do klasówki. Cała historia skończyła się zatruciem kilkuletniego siostrzeńca olejkami eterycznymi i oblaną kartkówką. No cóż, eksperymenty nie zawsze kończą się powodzeniem.
Wracając do norweskich sióstr, muszę przyznać, że ich książkę czyta się bardzo szybko, lekko i przyjemnie, no może poza dwoma niezwykle nużącymi fragmentami. Autorki w dosyć klarowny i ciekawy sposób zaznajamiają nas z historią oraz współczesnym stanem wiedzy i badań nad pamięcią. Odpowiadają na konkretne pytania, które być może każdy z was zadawał lub zadaje sobie w momencie błogiego zamysłu: Czy istnieje już czytnik myśli? Po co nam pamięć? Skąd biorą się fałszywe wspomnienia? Ile czasu zajmuje zapominanie? Czemu mamy problem z zapamiętaniem imion? Dlaczego nie pamiętamy pierwszych lat dzieciństwa?
Ogromnym plusem tej pozycji jest urozmaicona forma: mamy tu opisy doświadczeń na ludziach i zwierzętach, wywiady, definicje podstawowych pojęć, nawiązania do historii, popkultury i sztuki (pierwszy w dziejach pamiętnik: Rozmyślania (Marka Aureliusza), film „Memento” czy powieść „W poszukiwaniu straconego czasu” Marcela Prousta), oraz sporo bardzo chwytliwych anegdot.
Jest to typ książek, które uwielbiam, bo dostarcza rozrywki oraz stanowi remedium na mój nieustający głód wiedzy i ciekawość świata. Polecam.
Gdyby komuś się chciało zaglądnąć na mój kanał:
https://www.youtube.com/channel/UCPUAOIy5AoNb3B-gXb3C8Dg/videos?view_as=subscriber
N°7/2019
Jak sam tytuł już zdradza, rzecz traktuje o pamięci, jej funkcjonowaniu, prawdopodobnym umiejscowieniu w mózgu człowieka oraz historii odkryć naukowych z tejże dziedziny.
Myśląc o „pamięci”, od razu przypominam sobie dwa wydarzenia z mojego życia. Pierwsze to obejrzenie filmu: „Memento” – z 2000 roku w reżyserii Christophera Nolana, który zrobił na mnie ogromne...
2020-08-11
2019-04-02
N°10/2019
„Łączniczki” przywędrowały do mnie przypadkiem, odkupiłam je od innej książkoholiczki.
Od pierwszego wejrzenia bardzo spodobało mi się wydanie: kieszonkowy format, duże literki, czytelna czcionka, piękna okładka. Minusem okazały się zdjęcia archiwalne, które ktoś powklejał do środka niby od niechcenia, bez ładu ani zauważalnej logiki. Totalnie pogubiłam się w tym, kto był kim i czyją fotografię oglądałam.
Dziewięć niepowtarzalnych, autentycznych, a na pewno poruszających opowieści kobiet, które jako 14-15-letnie łączniczki lub sanitariuszki uczestniczyły w powstaniu warszawskim.
Nie wiem jak tę lekturę oceniłby specjalista w temacie, ale mi bardzo się spodobała ze względu na kobiecą wizję historycznych wydarzeń. Bardzo ciekawiło mnie jaką rolę w powstaniu odegrały właśnie kobiety? Czym się zajmowały? Co czuły i myślały o samym przedsięwzięciu? Kim były, zanim wybuchła wojna, jak te tragiczne wydarzenia je ukształtowały, jak je zapamiętały, jak potoczyły się ich późniejsze losy?
Bez łączniczek powstanie Warszawskie nie mogłoby prawdopodobnie mieć w ogóle miejsca, to one, ryzykowały życie, przenosząc meldunki, broń czy paczki. Szkoda, że nie wiele osób dziś zdaje sobie z tego sprawę. Tym bardziej zachęcam do lektury.
https://www.facebook.com/katarzyna.pi/posts/10156967310827988
N°10/2019
„Łączniczki” przywędrowały do mnie przypadkiem, odkupiłam je od innej książkoholiczki.
Od pierwszego wejrzenia bardzo spodobało mi się wydanie: kieszonkowy format, duże literki, czytelna czcionka, piękna okładka. Minusem okazały się zdjęcia archiwalne, które ktoś powklejał do środka niby od niechcenia, bez ładu ani zauważalnej logiki. Totalnie pogubiłam się w...
2020-08-11
N°19/2019
Ładnie wydana, przystępnie napisana, jedyny zgrzyt to trochę zbyt wygórowana cena jak na godzinkę czytania.
Ta mini książka to resumé z dwóch wykładów wygłoszonych przez Hawkinga w 2016 roku plus komentarze objaśniające reportera BBC, które rzeczywiście pomagają w zrozumieniu słynnego naukowca. Jeśli ktoś potrzebuje szybciutko zapoznać się z wiedzą o czarnych dziurach, to, tutaj znajdzie idealny podręcznik, go ahead!
Na negatywne wyróżnienie zasługuje artykuł o miękkich włosach czarnych dziur bo nie da się z niego nic zrozumieć.
https://www.facebook.com/katarzyna.pi/posts/10157277068637988
Gdyby komuś się chciało zaglądnąć na mój kanał:
https://www.youtube.com/channel/UCPUAOIy5AoNb3B-gXb3C8Dg/videos?view_as=subscriber
N°19/2019
Ładnie wydana, przystępnie napisana, jedyny zgrzyt to trochę zbyt wygórowana cena jak na godzinkę czytania.
Ta mini książka to resumé z dwóch wykładów wygłoszonych przez Hawkinga w 2016 roku plus komentarze objaśniające reportera BBC, które rzeczywiście pomagają w zrozumieniu słynnego naukowca. Jeśli ktoś potrzebuje szybciutko zapoznać się z wiedzą o czarnych...
2019-08-28
N°20/2019
"Ostatnią miłość..." kupiłam w Rowach nad polskim morzem na straganie z przecenionymi książkami. Cena, wakacyjny klimat i inne okoliczności sprawiły, że skusiłam się na to romansidło.
Czytało się je wyśmienicie: lekko, przyjemnie, z niedowierzaniem i w dwa dni. Książka napisana została z perspektywy siostry ostatniego męża Edith Piaf. Tak jak można się było tego spodziewać, jej bohaterowie to plastikowe lalki barbie bez wad, za to piękni młodzi, albo chociaż piekielnie utalentowani. Niestety mało to wszystko wiarygodne, chociaż sprawdzi się jako książka przerywnik, chwilunia na nasze guilty pleasure. Wymagającym czytelnikom nie polecam, chyba, że psychofanom Edith Piaf. Ja osobiście byłam ciekawa ostatnich dwóch lat życia słynnej piosenkarki i tego jakim cudem udało jej się uwieść o dwadzieścia lat młodszego mężczyznę. Poza tym zachwycały mnie opisy funkcjonowania świata showbuisnesu muzycznego sprzed lat. No i w końcu Paryż w tle to dla mnie zawsze gradka!
https://www.facebook.com/katarzyna.pi/posts/10157375478947988
Gdyby komuś się chciało zaglądnąć na mój kanał:
https://www.youtube.com/channel/UCPUAOIy5AoNb3B-gXb3C8Dg/videos?view_as=subscriber
N°20/2019
"Ostatnią miłość..." kupiłam w Rowach nad polskim morzem na straganie z przecenionymi książkami. Cena, wakacyjny klimat i inne okoliczności sprawiły, że skusiłam się na to romansidło.
Czytało się je wyśmienicie: lekko, przyjemnie, z niedowierzaniem i w dwa dni. Książka napisana została z perspektywy siostry ostatniego męża Edith Piaf. Tak jak można się było tego...
2019-09-15
N°21/2019
Kolejny bardzo udany reportaż z wydawnictwa Czarne. Tym razem o zapracowanych Polakach. O tym jak się ciężko, a czasami absurdalnie pracuje w tej naszej ojczyźnie. Kiedy czyta się o zmuszaniu do przejścia na śmieciowe umowy, o szukaniu inwalidów na stanowiska ochroniarskie, albo o branży call center to, aż krew zastyga w żyłach z przerażenia. Książka jest dosyć smutna, wręcz pesymistyczna jednak warto ją przeczytać aby docenić własny los. Z wnioskami w zakończeniu książki nie do końca się zgadzam, bo aby całą odpowiedzialność za biedę i urobienie Polaków zwalać na neoliberalizm, którego w czystej formie nigdy de facto nie było w Polsce, to trzeba mieć jednak tupet. Nie znam się na modelach kapitalizmu, jednak gołym okiem widać, że nigdy nie doszło w Polsce do skopiowania jeden do jednego amerykańskiej ideologii neoliberalnej. No więc mój własny wniosek brzmi następująco: rzeczywiście aktualne tendencje na polskim rynku pracy nie są nastawione na pracownika, a pracodawca ma silniejszą pozycję niż zatrudniony. Należało by zastanowić się jak zaradzić nadużyciom w tym sektorze zamiast na oślep, za wszelką cenę próbować udowodnić jak złe jest podejście neoliberalne.
https://www.facebook.com/katarzyna.pi/posts/10157387656647988
Gdyby komuś się chciało zaglądnąć na mój kanał:
https://www.youtube.com/channel/UCPUAOIy5AoNb3B-gXb3C8Dg/videos?view_as=subscriber
N°21/2019
Kolejny bardzo udany reportaż z wydawnictwa Czarne. Tym razem o zapracowanych Polakach. O tym jak się ciężko, a czasami absurdalnie pracuje w tej naszej ojczyźnie. Kiedy czyta się o zmuszaniu do przejścia na śmieciowe umowy, o szukaniu inwalidów na stanowiska ochroniarskie, albo o branży call center to, aż krew zastyga w żyłach z przerażenia. Książka jest dosyć...
2019-11-27
2019-10-23
N°25/2019
O tym tytule słyszałam tyle co nic, no może, że powinnam go przeczytać. Miesięczny darmowy dostęp do bazy audiobooków Empika, był świetnym pretekstem do sięgnięcia po pierwszą książkę Piotra C. który jest podobno blogerem i pisarzem, a swoją tożsamość trzyma w tajemnicy. Bez żadnych zbędnych oczekiwań zabrałam się za odsłuch.
Od samego początku było intrygująco, cynicznie, śmiesznie i brzmiało mi to dziwnie znajomo. Głównym bohaterem jest 35 latek – Czarny- mieszkający w dużym mieście prawnik z korpo. Jego życie to nie do końca moja bajka, ale to co obserwuję wokół siebie wystarczy aby się utożsamić z jego historią.
Na próżno by szukać w tej książce konkretnej fabuły, jest to raczej ciąg gagów, które bardzo fajnie sprawdziłyby się jako stand-up. Opowieść skupia się głównie na przypadkowym seksie, używkach oraz relacjach koleżeńskich w życiu profesjonalnym. Jest tak śmiesznie, że czasem trudno oderwać się od słuchawek. Nie jest to głęboka analiza społeczna XXI wieku, za to znajdziemy tutaj niezliczoną ilość wulgaryzmów, skrajnie szowinistyczne refleksje o kobietach, elokwentne paplanie o niczym, prostackie i mało wysublimowane żarty o kupie. Tak! Może te ostatnie trochę mnie zniesmaczyły, ale powiedzmy sobie szczerze, w każdym z nas tkwi sobie malutki prostaczek, który tylko czeka na takie momenty, aby zrobić swój coming out.
Zazwyczaj nie sięgam po typowo rozrywkową polską literaturę, bo jakoś nigdy mnie szczególnie nie przyciągała, jednak ta pozycja udowadnia, że błyskotliwy humor też powinien znaleźć swoje miejsce w moim książkowym życiu.
Tak więc, jeśli macie ochotę się pośmiać z siebie, otaczającego was świata, a przy tym przemyśleć konsekwencje gonitwy za ułudą szczęścia, to „Pokolenie Ikea” to pozycja wprost dla was.
N°25/2019
O tym tytule słyszałam tyle co nic, no może, że powinnam go przeczytać. Miesięczny darmowy dostęp do bazy audiobooków Empika, był świetnym pretekstem do sięgnięcia po pierwszą książkę Piotra C. który jest podobno blogerem i pisarzem, a swoją tożsamość trzyma w tajemnicy. Bez żadnych zbędnych oczekiwań zabrałam się za odsłuch.
Od samego początku było...
2019-09-21
N°22/2019
Książka była w 2015 roku nominowana do Nagrody Literackiej Nike i do Nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego. To zbiór historii o sukcesach i porażkach naszych rodaków na obczyźnie. O tym jakie niespodzianki czy zagrożenia czekają chętnych do emigracji.
Według ostrożnych szacunków w ciągu ostatnich dziesięciu lat wyemigrowało z Polski na Wyspy ponad siedemset tysięcy Polaków. Mówi się o milionie, a wiadomo że prawdopodobnie chodzi o dwa.
Autorka pyta polskich inteligentów, drobnych przedsiębiorców, studentów, robotników, sprzątaczki, czy nawet bezdomnego jak im się tam żyje. Niemal każdy z nich opowiada historię godną nakręcenia filmu.
Pozytywnie zaskoczyła mnie liczba zdjęć, żałuję tylko, że tak niewiele z nich było portretami bohaterów. Forma książki, podział na krótkie kilkustronicowe rozdziały sprzyja przyjemnej i płynnej lekturze. "Angole" nie tylko opisują perypetie Polaków na wyspach, ale co ciekawe zahaczają o takie tematy jak rozwarstwienie społeczeństwa brytyjskiego, różnice kulturowe czy nastawienie tubylców do polskich emigrantów. Mimo że książkę czyta się ekspresowo, to zostaję po niej dziwny niesmak. Niestety z każdej strony bucha powiew pesymizmu, depresji i patologii. Także jest ciekawie, ale trochę smutno.
Cytat który rzucił mi się w oczy:"Jeśli w Polsce nie układa się z pracą i rodziną, w innym kraju ułoży się znacznie gorzej”.
N°22/2019
Książka była w 2015 roku nominowana do Nagrody Literackiej Nike i do Nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego. To zbiór historii o sukcesach i porażkach naszych rodaków na obczyźnie. O tym jakie niespodzianki czy zagrożenia czekają chętnych do emigracji.
Według ostrożnych szacunków w ciągu ostatnich dziesięciu lat wyemigrowało z Polski na Wyspy ponad siedemset...
2019-06-12
N°15/2019
Skusiłam się na „Wypędzone”, bo historia opowiadana jest tutaj z perspektywy kobiet, a herstorii nigdy za wiele. Wracając do Niemek, to zostały bezlitośnie i brutalnie wysiedlone ze swoich rodzimych stron zaraz po przegranej wojnie. Smutne, wstrząsające i niesprawiedliwe? Owszem. Jednak w czasie lektury nigdy nie zapominałam, kto tak naprawdę był w tej zawierusze katem, a kto ofiarą. Czytając o tych tragicznych losach, wzrastała we mnie złość i totalne osłupienie na ogrom zła, który spotkał Niemki po zakończeniu wojny. Z drugiej jednak strony czułam satysfakcję, karma wraca i przyszło tym biedaczkom zapłacić za to, co ich naród, mężowie i w końcu one same, wyczyniali z Żydami, Polakami i całą resztą poszkodowanych. Jest to trudna lektura, bo wyzwala w czytelniku szereg skrajnych emocji. Jednak warto po nią sięgnąć, gdyż napisana jest lekkim piórem, a w dodatku zawiera fragmenty autentycznych pamiętników. Szczególnie interesujące są rozważania nad winą, karą, katem, który staje się ofiarą albo temat kobiety jako „zdobyczy wojennej”.
- „… musiałam przysłuchiwać się, jak porucznik brał moją siostrę w ciąży. Mnie wziął lekarz, chociaż miałam okres […]”.
Największą mądrością życiową oraz głębią refleksji wykazała się w moich oczach ostatnia z relacjonujących, Ursula PLESS-DAMM.
- „Niektórzy nie mogli się opanować, rzucali kamieniami, pluli i przeklinali. Tak odreagowywali swe świeże jeszcze wspomnienia o nas, Niemcach. Nie zdziwiła mnie taka reakcja, bo któż by odpowiadał miłością na nienawiść?” - „w jednym momencie czekało się na śmierć, a zaraz za chwilę chciało się przed nią uciekać. Myślę, że my wszyscy nie byliśmy już całkiem normalni”.
N°15/2019
Skusiłam się na „Wypędzone”, bo historia opowiadana jest tutaj z perspektywy kobiet, a herstorii nigdy za wiele. Wracając do Niemek, to zostały bezlitośnie i brutalnie wysiedlone ze swoich rodzimych stron zaraz po przegranej wojnie. Smutne, wstrząsające i niesprawiedliwe? Owszem. Jednak w czasie lektury nigdy nie zapominałam, kto tak naprawdę był w tej zawierusze...
2019-06-29
N°16/2019 Najpierw zaintrygował mnie tytuł, następnie okładka a potem jeszcze cała oprawa graficzna wraz z kolorowymi dużymi zdjęciami.
Chociaż sama biografia napisana jest średnio fascynująco.
Najbardziej spodobał mi się fragment o próbie zmierzenia się z Bajkałem oraz samo zderzenie kulturowe z rosyjskim stylem życia, picia i myślenia. Nie jestem fanatyczką książek z wypraw, ani biografii znanych podróżników. Ta książka też nie zrobiła na mnie wielkiego wrażenia.Samo życie Aleksandra Doby jest całkiem interesujące a jego dokonania zasługują na zachwyty, jednak "Na oceanie nie ma ciszy" to lektura przeciętna aby nie napisać raczej słaba.
N°16/2019 Najpierw zaintrygował mnie tytuł, następnie okładka a potem jeszcze cała oprawa graficzna wraz z kolorowymi dużymi zdjęciami.
Chociaż sama biografia napisana jest średnio fascynująco.
Najbardziej spodobał mi się fragment o próbie zmierzenia się z Bajkałem oraz samo zderzenie kulturowe z rosyjskim stylem życia, picia i myślenia. Nie jestem fanatyczką...
N°19/2019
Jeśli ktoś tak jak ja, potrzebuje lekkiego czytadełka na wakacyjny urlop, to polecam książkę Olgi Kuczyńskiej, polskiej blogerki i stewardesy w jednym. Jej dziennik czyta się wspaniale, szybciutko, przyjemnie, a w dodatku bez poczucia straconego czasu.
Nie należy przy tym być zbytnim purystą językowym, bo wtedy banalny styl, powtórzenia i bardzo potoczne wyrażenia mogą popsuć całą przyjemność z czytania.
Samej autorki nie znałam wcześniej, oglądałam natomiast kiedyś kanał Youtubowy innej polskiej stewardesy, która autentycznie mnie sobą zaciekawiła.
Wracając do Oli Kuczyńskiej, lektura jej pamiętnika jest bardzo przyjemna, ciekawa a przede wszystkim napisana łatwym w odbiorze językiem. Spodobała mi się duża ilość zdjęć autorki, kolorowa oprawa graficzna, duża czcionka i krótkie rozdziały ułatwiające szybkie czytanie.
Książka nie wychodzi poza ramy pamiętników czy poradników blogerów, ale jeśli z takim nastawieniem i oczekiwaniem przystępujemy do jej kupna, to gwarantuję satysfakcję z dokonanego zakupu.
Co może irytować, to fakt, że autorka czasami wpada w sidła swojego samolotowego uwielbienia co skutkuje drażniącym patosem i grafomanią.
Rozumiem, że latanie to jej konik, życiowa pasja, ale odrobina humoru i mniej wydumanych refleksji na pewno nie zaszkodziłoby jej czytance.
W skrócie, jeśli interesuje Cię zawód stewardesy od kuchni i masz chwilę na rozrywkę polecam książkę Olgi.
Nieśmiało zapraszam na mój kanał YouTube:
https://www.youtube.com/channel/UCPUAOIy5AoNb3B-gXb3C8Dg
#taksobieczytam #czytambolubie #zksiazkaprzezswiat #kasiarecenzuje #recenzja #książka #ksiazka
N°19/2019
więcej Pokaż mimo toJeśli ktoś tak jak ja, potrzebuje lekkiego czytadełka na wakacyjny urlop, to polecam książkę Olgi Kuczyńskiej, polskiej blogerki i stewardesy w jednym. Jej dziennik czyta się wspaniale, szybciutko, przyjemnie, a w dodatku bez poczucia straconego czasu.
Nie należy przy tym być zbytnim purystą językowym, bo wtedy banalny styl, powtórzenia i bardzo potoczne...