(ur. 1942 w Paryżu) francuska pieśniarka, siostra Theo Sarapo, który poślubił Edith Piaf w 1962 roku. Autorka zamieszkała z nimi i przyjaźniła się ze słynną pieśniarką aż do jej śmierci
Myśl: siostra Sarapo uznała, że ponieważ jej brat kiedyś był młody, przystojny i żonaty z Edith Piaf, zasłużył na książkę o sobie. Drogie dzieci, nie idźcie tą drogą!
Książka oryginalnie wyszła w pięćdziesięciolecie śmierci Edith Piaf, co automatycznie rzuca cień na intencje autorki. Jeśli jednak miał to być skok na kasę, to wyjątkowo nieudany, bezkrwisty i mdły. Laume o wszystkich osobach, przewijających się przez te wspomnienia stara się pisać wyłącznie dobrze. W rezultacie Piaf, kobieta nadzwyczaj charakterna - co poświadczają relacje jej współpracowników - tutaj jawi się jako dobra ciocia, która w przerwach między szeptaniem i otaczaniem Theo ramionami zajmuje się głównie rozpieszczaniem rodziny Lamboukasów, piciem herbatki, konsumpcją królika w sosie musztardowym i dawaniem mini recitali dla przyjaciół, nieodmiennie kończących się uroczystym odśpiewaniem "Non, je ne regrette rien". Marnotrawstwo papieru; książka najzupełniej zbędna. Boli tym bardziej, że tego literackiego babola wypuściło na polski rynek całkiem przyzwoite wydawnictwo. Shame on you, Marginesy!
(Żeby jednak oddać sprawiedliwość - okładka jest w pytkę! Szkoda, że tylko ona)
Plusem tej książeczki jest fakt, że czyta się ją szybko i przyjemnie, ale i też z lekkim niedowierzaniem. Z drugiej strony nie sądzę, by autorce chodziło o wzbudzenie sensacji związanych z życiem Edith Piaf. Na ten temat powiedziano i napisano sporo. W moim osobistym odczuciu to pragnienie pokazania siły miłości dwojga ludzi bez względu na różnicę wieku jaka ich dzieli. Chęć pokazania cząstki normalności w burzliwym świecie artysty.