Absolwent polonistyki na Uniwersytecie Gdańskim, odkrywca i edytor młodzieńczej powieści Marka Hłaski Wilk, a także tomu juweniliów pisarza Najlepsze lata naszego życia. Uczestniczył w pracach nad wydaniem listów i pamiętnika Hłaski, a także serii jego utworów wybranych. Współzałożyciel działającej przy Instytucie Filologii Polskiej Uniwersytetu Gdańskiego pracowni naukowej „Literackie Trójmiasto. Pracownia badań nad literacką obecnością Gdańska, Gdyni i Sopotu od początku XX wieku do współczesności", stypendysta Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego.
Gdyby ta książka nosiła tytuł "Hłasko. Uwagi na marginesie poszukiwań, redakcji i lektury "Wilków" wraz z biograficznym kontekstem", wszystko byłoby w porządku. Ponieważ jednak w założeniu książka ma polemizować z oficjalnymi biografiami i panującą recepcją osoby Hłaski, jest nieco rozczarowująca.
Dobitnie wyłania się z niej obraz chłopaka, który w pierwszym okresie życia wybrał sobie konkretną modną pozę i z jej pomocą (oraz dzięki autentycznemu talentowi rzecz jasna) zrobił karierę. W drugim etapie życia określiła go tęsknota za Polską i niemożnosc podjecia wolnej i świadomej decyzji o emigracji. Czuł się nagle wyrwany z dotychczasowego świata. Bardzo wyrażnie pojawia się też wątek gry z jego męskimi adoratorami - ale bez oceny postępowania samego Hłaski. A trzeci i ostatni etap życia, czyli próby radzenia sobie z sytuacją, przesycone są rozczarowaniem tym, że się one ewidentnie nie udają albo nie udają w takim stylu, który znał z Polski. W tej końcówce słychać moim zdaniem brak harmonii, której brakowało w tej ostatniej fazie jego życia.
Książka daje niewątpliwe świadectwo obeznania autora z sylwetką i twórczością pisarza, ale moim zdaniem nie jest to biografia, na to niektóre wątki wydają się potraktowane zbyt pobieżnie. Nadto autor opisuje (przedrukowane) zdjęcia z dzieciństwa Marka i snuje róźne przypuszczenia na tle tego opisu, jednak nie może on zastąpić faktografii, głębszego uzasadnienia dla wrażeń i wniosków. Wystarczyłby jako dodatek, np. opis pod spodem zdjęcia lub na jego marginesie.
Jednak spotkań z legendą Marka Hłaski nigdy dość i dlatego nie mogę powiedzieć, że lektury żałuję.
Można powiedzieć, że w pewien sposób "wychowałem się" na utworach Hłaski. Gdy w latach młodzieńczych zaczytywałem się w "kaskaderach polskiej literatury" jednym z nich był Marek Hłasko. Był jednym z Nich ale to właśnie Jego utwory a nie pozostałych wryły się w moją pamięć. To "Ósmy dzień tygodnia", "Pętla", "Pierwszy krok w chmurach" "Miesiąc Matki Boskiej" czy "Baza sokołowoska" kształtowały moje pierwsze "dorosłe" doznania literackie i pozostały ze mną, gdzieś pod skórą, do dzisiaj.
Biografia "Hłasko. Proletariacki książę" to książka która jest dla mnie uzupełnieniem twórczości Hłaski (posiadam wszystkie jego utwory i listy),to inne głębsze spojrzenie na Hłaskę, ale też na tych z którymi żył, przyjaźnił się czy których kochał. To również inne spojrzenie na Polskę powojenną, komunistyczną (ten element jest na prawdę świetnie tu przedstawiony). Książka nadaje inny wymiar jego twórczości. Może nie aż tak mocno i radykalnie, zgodnie z zapowiedziami autora, kruszy mity o nim ale daje szerszą perspektywę poznawczą jednego z największych buntowników polskiej literatury. Dzięki czemu łatwiej jest zrozumieć jego utwory, a może po trosze też jego samego.