-
ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
-
Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz2
-
ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński13
Biblioteczka
2023-10-14
2023-08-22
2023-07-30
2022-11
2022-10-05
2022-09-30
2022-07-07
2021-11-20
2021-02-16
2021-02-07
Po kilku pierwszych stronach myślałam, że będzie super. Niestety w jakiejś 1/3 treści z niezłej historii robi się niezły chaos. Mam wrażenie, że autorka miała dobry pomysł, ale za bardzo nie wiedziała jak go dalej poprowadzić. Do tego nawiązania do słowiańskości jakby na siłę, poszczególne fantastyczne postacie nie mają żadnych charakterystycznych cech, kolejne ich rodzaje wrzucane są do historii jako swoista deus ex machina. Przy okazji w każdym rozdziale dostajemy takie głupie zapychacze, typu: bohaterowie jedzą lody, dziewczyny piją piwo, itd.
Jest w tym jednak jakaś wrażliwość i nie skreślałabym autorki, ale przez powyższe ta akurat seria chyba jest skierowana raczej do młodzieży (i to raczej młodej młodzieży), więc niestety nie do mnie :)
Po kilku pierwszych stronach myślałam, że będzie super. Niestety w jakiejś 1/3 treści z niezłej historii robi się niezły chaos. Mam wrażenie, że autorka miała dobry pomysł, ale za bardzo nie wiedziała jak go dalej poprowadzić. Do tego nawiązania do słowiańskości jakby na siłę, poszczególne fantastyczne postacie nie mają żadnych charakterystycznych cech, kolejne ich rodzaje...
więcej mniej Pokaż mimo to2019
To nie jest dobra książka. Jednak równocześnie trudno stwierdzić, że jest zła. Pierwszy raz spotykam się z sytuacją kiedy prawie każda zaleta utworu prędzej czy później przekuta jest w jego wadę.
Kossakowska przede wszystkim tworzy ciekawe uniwersum, jakby brata przyrodniego serii gier Diablo, żeby równie sprawnie zniszczyć je ilością i jakością opisywanych bohaterów. Naprawdę, w książce jest kilkunastu czy nawet kilkudziesięciu bohaterów, którzy w żaden sposób nie różnią się od siebie - nie licząc może koloru włosów - wszyscy mają dokładnie taki sam charakter, zachowanie, styl mówienia. Psychologia postaci właściwie nie istnieje, oprócz może delikatnych prób opisania przeżyć głównego bohatera, który oczywiście musi być tym stereotypowym brutalem o złotym sercu. Autorka wprowadza wreszcie i żeńskie bohaterki które rzeczywiście różnią się od siebie, aspirują do wprowadzenia ciekawego backstory, ale co z tego jeśli znaczące sceny z ich udziałem policzyć można na palcach jednej ręki. Przy okazji nagminne stosowanie zwrotów takich jak "mała", "maleńka" zamiennie z ich imionami ma nie tylko szowinistyczne nacechowanie, ale w tekście tego typu wygląda po prostu strasznie.
Największy plus tej książki to chyba opisy, szczególnie te związane z poszczególnymi bitwami. Są bardzo obrazowe, poważne, szczegółowe. Jednak co z tego, jeśli w historii przeważają dialogi i to na poziomie korytarza w liceum, co zestawione z postaciami tysiącletnich aniołów brzmi po prostu groteskowo, w negatywnym tego słowa znaczeniu. Większość rozmów zmierza donikąd, jest raczej wymianą napompowanych frazesów. I tak płynie to 650 stron.
Ostatni minus to duży brak konsekwencji. Z jednej strony zdaje się, że Kossakowska chciała stworzyć epicką opowieść na miarę klasyki fantasy, a z drugiej lekką historyjkę o niegrzecznych aniołach wyjętych rodem z najprostszych fanfiction. Przy okazji sam główny wątek poprzeszywany jest bzdurnymi wstawkami, rozwiązaniami fabularnymi, które wyglądają jakby nagle przyszły autorce do głowy, bez konkretnego planu i znaczenia w dalszych wydarzeniach.
Koniec końców, książkę można przeczytać, ale trudno traktować ją na poważnie. I tylko jeśli ktoś naprawdę lubi fantasy i będzie to dla niego guilty pleasure. Do kolejnych części jednak ja na pewno nie zajrzę.
To nie jest dobra książka. Jednak równocześnie trudno stwierdzić, że jest zła. Pierwszy raz spotykam się z sytuacją kiedy prawie każda zaleta utworu prędzej czy później przekuta jest w jego wadę.
Kossakowska przede wszystkim tworzy ciekawe uniwersum, jakby brata przyrodniego serii gier Diablo, żeby równie sprawnie zniszczyć je ilością i jakością opisywanych bohaterów....
2020-09
Czuję się oszukana - opis, okładka i tytuł udanie oszukały mnie, że będzie to ciekawa historia. W zamian dostałam kilka opowiadań napisanych na kolanie. Autor może i miał kilka ciekawych pomysłów, ale zrealizował je tak, że nie są ani trochę angażujące. Pseudonauka - bo trudno to nazwać sci-fi, jest tak niedorzecznie przedstawiona, że momentami idzie popukać się w głowę. I nie chodzi o kreatywność pomysłów, a raczej brak logiki. To wszystko okraszone typowym już chyba dla polskich pisarzy fantasy mizoginizmem i hurapatriotyzmem.
Czuję się oszukana - opis, okładka i tytuł udanie oszukały mnie, że będzie to ciekawa historia. W zamian dostałam kilka opowiadań napisanych na kolanie. Autor może i miał kilka ciekawych pomysłów, ale zrealizował je tak, że nie są ani trochę angażujące. Pseudonauka - bo trudno to nazwać sci-fi, jest tak niedorzecznie przedstawiona, że momentami idzie popukać się w głowę. I...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-08-24
2020-09
2019-05-28
Kolejny raz daję szansę polskiej fantastyce i niestety kolejny raz kończy się tak samo. W krótkich słowach, dla mnie ta książka jest po prostu nudna i brzydko napisana. Sam pomysł nie jest zły, ale treść wygląda jakby nie widziała korekty: błędy, nielogiczne zdania, niechlujne dialogi. Momentami miałam wrażenie, że czytam literacką wersję polskiego filmu z białym plakatem, tylko zamiast ekologicznej piekarni czy aplikacji randkowej mamy temat czarownic. Przy okazji autor czasem bardziej skupia się nad tym jakim autem przyjechała bohaterka, albo że scena rozgrywa się koło Lidla, niż nad tym żeby przekazać jakiś konsekwentny opis.
Co do plusów: niektórzy bohaterowie są interesująco przedstawieni (Gniewko, Bunia), a początek książki (jakieś pierwsze 7 rozdziałów) bywa ciekawy. Do tego umiejscowienie akcji w Głuchołazach było dobrym pomysłem, miasteczko nadaje fajny klimat. Tylko, że po tak znanym w polskiej fantastyce nazwisku spodziewałam się naprawdę dużo więcej. A temat czarownic przechodzi obecnie swojego rodzaju renesans, więc wydawałoby się, że z tego choćby względu jest to samograj. Nie jest.
Kolejny raz daję szansę polskiej fantastyce i niestety kolejny raz kończy się tak samo. W krótkich słowach, dla mnie ta książka jest po prostu nudna i brzydko napisana. Sam pomysł nie jest zły, ale treść wygląda jakby nie widziała korekty: błędy, nielogiczne zdania, niechlujne dialogi. Momentami miałam wrażenie, że czytam literacką wersję polskiego filmu z białym plakatem,...
więcej Pokaż mimo to