-
ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
-
Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz1
-
ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński4
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2014-07-02
2015-10-18
Nie będę owijać w bawełnę i od razu Wam powiem, że Tom Rob Smith jest moim odkryciem roku. "Farma" zapowiadała się bardzo ciekawie, ale nawet przez moment nie sądziłam, że zrobi na mnie aż takie wrażenie.
Chris i Tilde przeprowadzają się do Szwecji, opuszczają Londyn,
by w Skandynawii cieszyć się emeryturą i wreszcie prowadzić spokojne bezstresowe życie. Kilka miesięcy później ich syn Daniel otrzymuje niepokojący telefon od ojca. Zrozpaczony Chris twierdzi, że Tilde przebywa
w szpitalu psychiatrycznym. Matka Daniela ma podobno dziwne omamy, uroiła sobie w głowie spisek i oskarża wielu niewinnych ludzi, w tym właśnie Chrisa,
o popełnienie straszliwych zbrodni. Załamany syn natychmiast postanawia lecieć do chorej Tilde do Szwecji. Wielkie jest jednak jego zdziwienia, gdy na lotnisku odbiera kolejny telefon. Tym razem dzwoni matka, która została wypisana ze szpitala i wykupiła już bilet na samolot do Londynu. Chce opowiedzieć synowi przerażającą historię przestępstwa, któremu winien jest również Chris. Tilde ma ze sobą wielką torbę dowodów, a Daniel musi zdecydować, czy wierzyć ojcu, który twierdzi, że matka jest chora psychicznie, czy matce, która całkiem logicznie i rzeczowo odsłania przed Danielem kulisy czegoś strasznego.
"Farma" to książka na pierwszy rzut oka bardzo niepozorna - praktycznie cała powieść to rozmowa matki z synem, wydawać by się mogło, nuda. Jednak ten dialog z każdą stroną wciąga mocniej, odsłania więcej mrocznych tajemnic, miesza w głowie i już naprawdę nie wiadomo, komu Daniel powinien wierzyć - matce czy ojcu. Okazuje się, że tak naprawdę syn wcale nie zna swoich rodziców, a oni jego. Każde z nich ma wiele sekretów, których nie chce odsłaniać przed innymi. Pomimo sposobu, w jaki prowadzona jest narracja, akcja książki pożera czytelnika w mgnieniu oka. Fabuła jest bardzo niejednoznaczna, dotyka wielu problemów takich jak samotność, wyobcowanie, pedofilia,wstyd, zdrada i przemoc.
Na kartach tej powieści znajdziecie nie tylko zagadkę do rozwiązania, ale będziecie świadkami próby poradzenia sobie z okrutną, niemożliwą do zniesienia przeszłością. Historia zionie chłodem, nienawiścią i wielką tajemnicą. Łatwo się pomylić i źle ocenić pewne sytuacje i ludzi.
Daniel ma naprawdę ciężki orzech do zgryzienia. Kocha oboje swoich rodziców, jego dzieciństwo było wręcz bajkowe, nie umie sobie przypomnieć żadnej kłótni ojca i matki. Tym większy jest jego szok w obecnej sytuacji. Czy wierzyć ojcu, który wydaje się być bardzo przejęty stanem matki ? Czy może matce, która każdą opowiedzianą przez siebie historię popiera dowodami?
Czy choroba psychiczna mogła sprawić, że Tilde to wszystko sobie wymyśliła ? Czy może Chris w ciągu kilku miesięcy w Szwecji zmienił się w potwora?
Jedno jest pewne, "Farma" Was zaskoczy. Odważycie się podjąć wyzwanie i odgadnąć, kto mówi prawdę ?
Nie będę owijać w bawełnę i od razu Wam powiem, że Tom Rob Smith jest moim odkryciem roku. "Farma" zapowiadała się bardzo ciekawie, ale nawet przez moment nie sądziłam, że zrobi na mnie aż takie wrażenie.
Chris i Tilde przeprowadzają się do Szwecji, opuszczają Londyn,
by w Skandynawii cieszyć się emeryturą i wreszcie prowadzić spokojne bezstresowe życie. Kilka miesięcy...
2015-02-19
"To tylko nasza, a nie gwiazd naszych wina" *
Bardzo ciężko mi pisać o tej powieści. Niesie ze sobą tak olbrzymi ładunek emocjonalny, że z miejsca wiem, że trudno mi będzie przekazać Wam chociażby jego maleńki fragment.
Hazel ma szesnaście lat i od trzech lat powinna być martwa.
To właśnie przed trzema laty zdiagnozowano u niej raka tarczycy, potem przerzuty do płuc. Jej stan był bardzo ciężki,
ale eksperymentalny lek sprawił, że guzy się zmniejszyły
i dziewczyna nadal żyje, choć cały czas ma świadomość, że każdy następny dzień może być jej ostatnim. Hazel prowadzi w miarę normalne życie. Poza tym, że nie chodzi do szkoły i musi ciągnąć za sobą wózek z butlą tlenową, jest prawie normalną nastolatką.
Pewnego dnia na spotkaniu grupy wsparcia bohaterka poznaje przystojnego i intrygującego chłopaka - Augustusa. U Gusa półtora roku wcześniej zdiagnozowano kostniakomięsaka, w wyniku czego lekarze musieli amputować mu nogę i teraz Gus nosi protezę. Poza tym, że troszkę utyka, wygląda na całkiem zdrowego nastolatka.
Chłopak praktycznie od pierwszego wejrzenia zakochuje się
w Hazel, ale dziewczyna zgadza się jedynie na przyjaźń, boi się że jej śmierć złamie Augustusowi serce. Jej obawy najlepiej odzwierciedlają słowa, które skierowała do swoich rodziców:
"- Jestem granatem - powtórzyłam. - Chcę trzymać się z dala
od ludzi, czytać książki, rozmyślać i spędzać czas z wami, ponieważ i tak nie mogę zrobić nic, żeby was nie zranić. Jesteście zbyt zaangażowani, więc pozwólcie mi po prostu żyć tak, jak chcę, dobrze ? Nie mam depresji. Nie muszę nigdzie wychodzić.
I nie mogę być typową nastolatką, ponieważ jestem granatem" *
"Gwiazd naszych wina" to z założenia książka dla nastolatków,
ale moim zdaniem ta powieść poruszy serce każdego dorosłego.
To uniwersalna i mądra przypowieść o miłości. Takiej prawdziwej, pisanej nam z góry, jednej na całe życie Miłości przez duże M.
" Nie uważam, że wszyscy powinni mieć oboje oczu, nie chorować
i tak dalej, ale każdy powinien przeżyć prawdziwą miłość, a ona powinna trwać przynajmniej do końca jego życia."*
Podczas lektury płakałam, ryczałam jak bóbr, dławiłam się własnymi łzami i nie mogłam złapać tchu. Książka wyrywa serce
z korzeniami i zostawia w Czytelniku głęboki ślad. To jedna z tych lektur, których raz poznanych, już nigdy się nie zapomina.
To nie jest książka o umieraniu, choć ono jest cały czas gdzieś obok nas.
To nie jest też książka o raku, choć on towarzyszy nam tutaj od pierwszych stron. To jest książka o wszechobecnym
i wszechpotężnym uczuciu, o walce, o upływającym czasie i o sile, z jaką młodzi bohaterowie znoszą każdy cios, jaki na nich spada.
Bezdyskusyjnie, to trzeba przeczytać.
* cytaty pochodzące z książki "Gwiazd naszych wina", wyd. Bukowy Las
Recenzja pochodzi z mojego bloga : http://cowartoczytac.blogspot.com
"To tylko nasza, a nie gwiazd naszych wina" *
Bardzo ciężko mi pisać o tej powieści. Niesie ze sobą tak olbrzymi ładunek emocjonalny, że z miejsca wiem, że trudno mi będzie przekazać Wam chociażby jego maleńki fragment.
Hazel ma szesnaście lat i od trzech lat powinna być martwa.
To właśnie przed trzema laty zdiagnozowano u niej raka tarczycy, potem przerzuty do płuc. Jej...
2015-02-22
Na "Kasację" zachorowałam już daaaaawno temu, gdy na blogu Anity z Book Reviews pojawił się entuzjastyczny filmik, zapowiadający premierę tejże książki. Od razu wiedziałam, że nowy thriller prawniczy bardzo młodego (27 lat!) Remigiusza Mroza to strzał w dziesiątkę! Bezdyskusyjnie zostałam kolejną zakasacjowaną!
Kordian Oryński ma przed sobą pierwszy dzień pracy ( właściwie aplikacji) w najlepszej kancelarii prawnej w Warszawie. Jest zupełnym świeżakiem, zielonym jak szczypiorek na wiosnę. Przed wejściem do biurowca poznaje dość ekscentryczną postać, możnaby rzec - kobietę terminatora. Gdy okazuje się, że ta pani jest adwokatem w kancelarii, w której właśnie zatrudnił się Kordian, chłopak zaczyna się zastanawiać, czy aby na pewno nowa praca okaże się pracą marzeń. Gdy nowo poznana kobieta każe mu skierować się do recepcji po " talon na k*** i balon" Oryński chce uciekać w podskokach , a czarę goryczy dopełnia fakt, że kobieta - terminator okazuje się być patronką i przełożoną Kordiana ( dla szefowej od teraz Zordona ). Jak zapewne się domyślacie, ta barwna i nietuzinkowa postać to słynna już w Internetach, kochana przez tłumy Joanna Chyłka. Pani adwokat najwyższej klasy.
Nie dość, że Chyłka i Zordon mają trudne początki z powodu różnic charakterologicznych ( ona stara wyjadaczka - on zupełnie zielony, ona kocha mięso - on sałatę i łososia, ona pali Marllboro - on Davidoffy, ona kocha Iron Maiden - on Willa Smitha), to na start dostają naprawdę trudnego klienta. Piotr jest oskarżony o zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem. Mało tego, ze swoimi rozkładającymi się ofiarami spędził dziesięć dni. Sprawa jest tym trudniejsza, że oskarżony nie chce rozmawiać ze swoimi obrońcami, prawie cały czas milczy, nie próbuje nawet współpracować.
Co w tej książce jest takiego dobrego, że mnie zakasjacowała?
Wszystko, a w szczególności:
Dobrze ułożona spójna intryga. Zakończenie, które omija wszelkie schematy, zaskakuje i zostawia Czytelnika z szeroko otwartą ze zdziwienia buzią.
Bohaterowie, których pokochacie całym sercem. Szczególnie pyskatą mistrzynię ciętej riposty, adwokatkę Joannę Chyłkę, która jest od dziś moją ulubioną bohaterką literacką, żadna inna nie dorasta jej do pięt.
Komiczne dialogi, dzięki którym "Kasację" czyta się z głupkowatym półuśmieszkiem na twarzy.
Momenty grozy, które sprawią, że poczujecie ciary na kręgosłupie.
"Kasacja" to czysta, niczym niezmącona przyjemność czytania.
Ma tylko jedną wadę - jest za krótka, ale na szczęście Autor przyznaje, że istnieje szansa na kolejne przygody Chyłki i Zordona.
Autorze - czekamy z nieciepliwością!
Na "Kasację" zachorowałam już daaaaawno temu, gdy na blogu Anity z Book Reviews pojawił się entuzjastyczny filmik, zapowiadający premierę tejże książki. Od razu wiedziałam, że nowy thriller prawniczy bardzo młodego (27 lat!) Remigiusza Mroza to strzał w dziesiątkę! Bezdyskusyjnie zostałam kolejną zakasacjowaną!
Kordian Oryński ma przed sobą pierwszy dzień pracy ( właściwie...
2014-08-13
Opowieść o chłopcu, który odwiedził niebo to opowieść wyjątkowa, poruszająca, wprawiająca w osłupienie i sprawiająca, że wierzący się
w swej wierze się utwierdzą, a niewierzący zaczną się zastanawiać, czy aby na pewno nie zacząć wierzyć...
Kiedy Colton Burpo miał trzy latka, trafił do szpitala w bardzo ciężkim stanie. Lekarze nie potrafili postawić diagnozy, dni upływały,
a chłopczyk był coraz słabszy. Wreszcie padła wiadomość: Colton ma rozlany wyrostek, jego wnętrze trawi trucizna, trzeba natychmiast operować ! Dziecko udało się uratować, a prócz poważnej operacji, chłopiec w tym samym czasie przeżył coś nadprzyrodzonego - spotkał Jezusa. Colton wychował się w chrześcijańskiej rodzinie, jego ojciec jest pastorem, Bóg w domu rodziny Burpo zajmuje ważne miejsce. Rodzice nie spodziewali się tego, jak piękną i niesamowitą historię opowie im synek w ciągu kolejnych kilku lat. Przypadkowo, w rozmowie wymykają się Coltonowi słowa, że w szpitalu śpiewały mu anioły, że widział, co robili mama i tata, gdy on sam był operowany. Gdy Todd i Sonja zaczynają podejrzewać, że ich syn przeżył śmierć kliniczną i trafił do nieba,
z premedytacją zaczynają zadawać pytania. I tak dowiadują się jak wygląda Jezus, dlaczego w niebie nie ma nocy, jakiej płci jest ich nienarodzone, zmarłe w brzuchu dziecko...
Colton opowiada o spotkaniu z dziadkiem, który zmarł wiele lat przed przyjściem na świat chłopca,ale wygląda w niebie jak za swoich młodzieńczych lat.
Ciężko nie wierzyć w historię trzyletniego dziecka, które choćby najuważniej słuchało kazań w kościele, nie byłoby w stanie tyle zrozumieć i tak dokładnie opisać. Nie mam wątpliwości,
że historia Coltona jest prawdą.
Jak możecie się domyślać, książkę czytałam z otwartą ze zdziwienia buzią. Sama lektura była niesamowitym przeżyciem, sprawiającym, że milion pytań tłoczyło się w głowie.
Dodatkowym atutem wydania, które miałam okazję czytać są wkładki
z rodzinnym zdjęciami rodziny Burpo, dzięki czemu wiadomo jak wygląda bohater historii, a także wywiad z jedenastoletnim dziś Coltonem - chłopcem, jak wielu innych, a jednocześnie tak wyjątkowym.
Kochani, naprawdę warto sięgnąć po tą pozycję i warto zakupić ją dla siebie, by w chwilach słabości, nieszczęścia, czy choroby w rodzinie była pod ręką i dodawała otuchy.
Serdecznie polecam !
Opowieść o chłopcu, który odwiedził niebo to opowieść wyjątkowa, poruszająca, wprawiająca w osłupienie i sprawiająca, że wierzący się
w swej wierze się utwierdzą, a niewierzący zaczną się zastanawiać, czy aby na pewno nie zacząć wierzyć...
Kiedy Colton Burpo miał trzy latka, trafił do szpitala w bardzo ciężkim stanie. Lekarze nie potrafili postawić diagnozy, dni...
2014-11-01
Rozpadło mi się serce na kawałki. "Niezbędnik obserwatorów gwiazd" mnie poranił, znokautował, ale zostawił pełną nadziei.
W książce poznacie kilku interesujących nastolatków, którym życie
nie szczędziło ciosów, i których rzeczywistość nie należy do lekkich. Finley, Erin i Russ mieszkają w Bellmont - brzydkim miasteczku, pełnym przemocy, narkotyków, gangów i dziwnych wypadków. Taki właśnie "dziwny wypadek" sprawił, że Finley nie ma mamy, a jego dziadek obu nóg. Doświadczenia
z przeszłości sprawiły, że chłopak bardzo mało mówi i jest zamknięty w sobie. Finley ma w życiu trzy miłości: koszykówkę, Erin i obserwowanie gwiazd
z dachu swojego domu. Pewnego dnia trener jego koszykarskiej drużyny prosi go o dziwną przysługę - Finley ma zaprzyjaźnić się z Russem, nowym chłopakiem
w mieście, który trafił do Bellmont po tym, jak zamordowano mu rodziców.
Nie byłoby to takie trudne, gdyby nie fakt, że Russ w wyniku stresu po stracie mamy i taty zaczął nazywać się Numerem 21 i uparcie twierdzić,
że jest z kosmosu.
Więcej na temat fabuły Wam nie powiem.
"Niezbędnik obserwatorów gwiazd" to jedna z najbardziej poruszających historii, jakie było mi dane przeczytać. Do lektury zabrałam się bez przekonania, tym bardziej, że nie znałam żadnych innych książek Matthew Quicka i nie bardzo wiedziałam, czego się spodziewać. Teraz mogę tylko powiedzieć, że miałam ogromne szczęście, że "Niezbędnik" wpadł w mi w ręce. Powieść pełna jest prostych, surowych, męskich emocji. Podświadomie jednak czytelnik czuje, pomimo oszczędnych
w słowa wypowiedzi bohaterów, co tak naprawdę dzieje się w ich sercach. Poczułam się mieszkanką Bellmont i przyjaciółką trójki mieszkańców tego miasteczka, a jednocześnie doceniłam miejsce, gdzie mieszkam i żyję.
Powieść Matthew Quick'a jest z jednej strony przygnębiająca, pełna bólu
i cichej rozpaczy, z drugiej jednak napawa nadzieją na lepsze jutro, opowiada o prawdziwej miłości i przyjaźni.
"Niezbędnik", pomimo iż jest to książka młodzieżowa, nie jest lekkim czytadełkiem. Ten tytuł poruszy każdego, nie tylko nastolatka, ale również dorosłego, dojrzałego czytelnika, niesie ze sobą kilka ważnych przesłań, przewartościowuje priorytety, jest piękny i mądry.
Rozpadło mi się serce na kawałki. "Niezbędnik obserwatorów gwiazd" mnie poranił, znokautował, ale zostawił pełną nadziei.
W książce poznacie kilku interesujących nastolatków, którym życie
nie szczędziło ciosów, i których rzeczywistość nie należy do lekkich. Finley, Erin i Russ mieszkają w Bellmont - brzydkim miasteczku, pełnym przemocy, narkotyków, gangów i dziwnych...
2014-10-01
Uroczyście oświadczam, że miłością szczerą i dozgonną pokochałam Martę Kisiel. Ileż mi ona uciechy i rechotu ostatnimi dniami dostarczyła ! Mięśnie brzucha śmiechem przećwiczyłam lepiej niż zrobiłabym to z Ewą Chodakowską !
Bohaterką książki jest przeurocza Salomea Klementyna Przygoda,dwudziestopięcioletnia, ruda, dość mocnej postury dziewoja. Jak przeczytacie w "Nomen Omen":
"Istne dzieło sztuki. Z figury Rubens, z fryzury Tycjan, z gęby zaś, wypisz, wymaluj,Picasso."
Salka, prócz zachwycającej urody i równie zachwycającego imienia, jest członkiem niebanalnej, jedynej w swoim rodzaju rodziny. Matka, mająca, w moim mniemaniu, poważne problemy psychiczne, która usilnie pragnie uwolnić "rozbuchany erotyzm córki", stawiając ją tym samym
w szeregu krępujących sytuacji. Ojciec " żyjący mentalnie w dziewiętnastym wieku" i wreszcie największa zakała - brat Niedaś - wieczny student, fan gry w Warcrafta, ciągle nienajedzony lekkoduch. Nikt z nas nie dałby rady żyć
z taką rodzinką, również i Salka podejmuje decyzję życia
i wyprowadza się z domu do Wrocławia, by zamieszkać z... trzema podejrzanymi, żółtookimi staruszkami i łakomą, przemądrzałą papugą o wdzięcznym imieniu Roy Keane, pod adresem, który wzbudza przerażenie we wrocławskich taksówkarzach... Cóż, nie zaczyna się dobrze, a będzie jeszcze gorzej i bardziej pechowo ! Salka ma naturalną zdolność ściągania na siebie problemów
i gdziekolwiek nie ucieknie, kłopoty podążą w ślad za nią.
"Nomen Omen" to książka, z której dowcipy leje się wiadrami. Cięte riposty, młodzieżowy slang w ustach staruszek ( i jeszcze gorzej -w dziobie papugi !) zabawne neologizmy, komizm sytuacyjny - to wszystko sprawia, że powieści tej nie powinniście czytać w miejscach publicznych, no chyba, że chcecie zostać uznani za nie do końca zrównoważonych ( możecie dziwnie wyglądać, próbując usilnie powstrzymać chichot).
Marta Kisiel mnie kupiła, dołącza do grona moich ulubionych Autorów !
Choć nie przepadam za fantastyką, a "Nomen Omen" wątki fantastyczne posiada, to jest to podane w najsmaczniejszy z możliwych sposobów.
Idealna lektura na jesienną chandrę ! Kocham, kocham, POLECAM !!!
Opinia ta pochodzi z mojego bloga : http://cowartoczytac.blogspot.com/
Uroczyście oświadczam, że miłością szczerą i dozgonną pokochałam Martę Kisiel. Ileż mi ona uciechy i rechotu ostatnimi dniami dostarczyła ! Mięśnie brzucha śmiechem przećwiczyłam lepiej niż zrobiłabym to z Ewą Chodakowską !
Bohaterką książki jest przeurocza Salomea Klementyna Przygoda,dwudziestopięcioletnia, ruda, dość mocnej postury dziewoja. Jak przeczytacie w "Nomen...
2014-09-17
Bardzo, ale to bardzo smutna opowieść o tym jak sąsiad może obrócić się przeciw sąsiadowi z powodu różnic etnicznych.
Od kwietnia do lipca 1994 roku w Ruandzie dokonała się jedna z największych zbrodni w historii ludzkości - około 1000 000 ludzi pochodzących z plemienia Tutsi zostało zakatowanych przez ekstremistów z plemienia Hutu.
Immaculee Ilibagiza jest jedną z niewielu, której udało się przeżyć holokaust. Ukryta wraz z kilkoma innym kobietami Tutsi w maleńkiej łazience w domu pastora przetrwała trzy najstraszniejsze miesiące jej życia. W tym czasie bardzo zbliżyła się do Boga, modlitwie poświęcała cały swój czas i to modlitwa i wiara pozwoliły jej znieść cierpienie, opłakać zabitych rodziców i rodzeństwo, aż wreszcie przebaczyć sprawcom...
"Ocalona aby mówić" to bardzo bolesna i przejmująca historia, czytałam ją z rosnącym niedowierzaniem i przerażeniem. Ludzie, którzy byli przyjaciółmi rodziny Immaculee, stali się jej oprawcami. Przez trzy miesiące w Ruandzie trwało polowanie na ludzi, stosy ciał przy drogach rosły, zapach rozkładu czuć było wszędzie. Jeżeli chcecie na własne oczy zobaczyć, co wydarzyło się w 1994 roku i jaki był tego efekt, zapraszam Was do lektury artykułu i obejrzenia tej galerii , ostrzegam jednak, że zdjęcia są bardzo drastyczne.
"Ocalona aby mówić" to książka, którą czyta się z zaciśniętym gardłem i lektura nie jest przyjemnością, ale daje pewną siłę i zmusza do refleksji. Ten tytuł należy czytać w ciszy i skupieniu, oddając tym samym hołd ofiarom holokaustu.
Nigdy tej książki nie zapomnicie - tego możecie być pewni.
Bardzo, ale to bardzo smutna opowieść o tym jak sąsiad może obrócić się przeciw sąsiadowi z powodu różnic etnicznych.
Od kwietnia do lipca 1994 roku w Ruandzie dokonała się jedna z największych zbrodni w historii ludzkości - około 1000 000 ludzi pochodzących z plemienia Tutsi zostało zakatowanych przez ekstremistów z plemienia Hutu.
Immaculee Ilibagiza jest jedną z...
2019-07-29
2014-12-26
"Pan Mercedes" to książka, którą chciałam przeczytać od momentu, w którym dowiedziałam się, że jest w planach wydawniczych. Jakoś tak się z nią mijałam, że dopiero teraz udało mi się zapoznać
z jej zawartością. King po raz kolejny mnie nie rozczarował, wbił w fotel, sprawił że w trakcie czytania pociłam się ze stresu, mięśnie miałam napięte, a oczy otwarte najszerzej jak się da.
Tytułowy "Pan Mercedes" to młody, niezrównoważony mężczyzna, który podczas targów pracy wjeżdża samochodem (mercedesem) w tłum bezrobotnych. Skutków tego czynu możecie się domyślić. Od początku wiadomo kto jest mordercą, bo ten właśnie jest narratorem dużej części książki na zmianę z detektywem Hodgesem, który od niedawna jest na emeryturze, a jego ostatnią (niedokończoną) sprawą jest właśnie sprawa zabójcy z mercedesa. Hodges nie radzi sobie ze zbyt dużą ilością wolnego czasu, zaczyna za dużo popijać, coraz częściej też ma myśli samobójcze.
Z codziennej rutyny i nudy wyszarpuje go list od...Pana Mercedesa, który chce popchnąć detektywa do skończenia ze sobą, ale efekt jego działania jest wręcz odwrotny i Hodges z maniakalną zaciekłością rozpoczyna prywatne śledztwo...
Książka jest tym bardziej intrygująca, że Czytelnik od samego początku wie kto jest zabójcą i jakie ma plany, ale w żaden sposób nie może pomóc Hodgesowi ani dwójce jego pomocników-amatorów.
Autor powieści nie jest tu typowym, znanym wszystkim Kingiem, ale nie jest to też ten King od "Joylandu". Poznajemy tu zupełnie nieznaną stronę znanego wszystkim Kinga.
Bohaterowie książki są tu "dopracowani" co do włoska, psychologicznie złożeni, bardzo charakterystyczni, nie do pomylenia z nikim innym.
"Pan Mercedes" to powieść, która dała mi tony czytelniczej satysfakcji, jednym z moich noworocznych życzeń jest, bym trafiała cały 2015 rok właśnie na takie perełki!
"Pan Mercedes" to książka, którą chciałam przeczytać od momentu, w którym dowiedziałam się, że jest w planach wydawniczych. Jakoś tak się z nią mijałam, że dopiero teraz udało mi się zapoznać
z jej zawartością. King po raz kolejny mnie nie rozczarował, wbił w fotel, sprawił że w trakcie czytania pociłam się ze stresu, mięśnie miałam napięte, a oczy otwarte najszerzej jak...
2015-01-23
Rozpadłam się na kawałki. Jestem totalnie rozbita, nie mogę przestać myśleć o historii, którą Pani Magdalena Witkiewicz opowiedziała na stronach "Pierwszej na liście".
Jedno, czego jestem pewna, to fakt, że ta książka jest najlepszą w całym dorobku Autorki. Nie umiem wyjść z podziwu.
"Pierwsza na liście" to powieść, której bohaterkami są...tytanki. Kobiety niezwykle silne, odważne, i co najważniejsze - dobre.
Karolina (dla znajomych Ina) jest kobietą sukcesu, prawdziwą dziennikarską hieną, skupioną tylko na sobie i na pracy.
Pewnego deszczowego dnia do jej drzwi puka zmoknięta nastolatka i twierdzi, że Ina jest "pierwsza na liście". Wspomniana "lista" okazuje się być fragmentem listu do córek, w którym ciężko chora Patrycja wskazuje dzieciom na kogo mogą liczyć w wypadku jej śmierci...
Tak zaczyna się historia, która Was odmieni i sprawi, że nagle odnajdziecie w swoich sercach dobro. Zwyczajnie, po prostu zechcecie komuś pomóc.
"Pierwsza na liście" porusza wiele ważnych problemów i edukuje. Czy wiecie jak pobiera się szpik kostny do przeszczepu? Ja zawsze myślałam, że wielką igłą z kręgosłupa, i że to bardzo bolesne.
W takim przekonaniu żyje wiele osób i wiele ze strachu przed bólem nie rejestruje się w Bazie Dawców Szpiku. Pani Magdalena w prosty i zrozumiały sposób opowiada jak to się odbywa,
to naprawdę nic takiego, a może dać komuś nowe życie.
Zastanawiam się, czy pisząc "Pierwszą na liście" Autorka domyślała się jaki efekt powieść wywoła, bo według mnie każdy, kto skończy książkę, poszuka w internecie informacji o ostrej białaczce szpikowej, może nawet zgłosi swój szpik do bazy, a jeśli szczęście dopisze - uratuje komuś życie.
Pani Magdalena nie napisała zwykłej książki, Ona zrobiła dobry uczynek, otworzyła ludziom oczy, pomogła zajrzeć w swoje serce.... Wszystkie książki Pani Witkiewicz uwielbiam,
ale ta po prostu nie mieści się w skali, to bezbłędny podręcznik o tym, jak być dobrym człowiekiem.
Serdecznie polecam !
Rozpadłam się na kawałki. Jestem totalnie rozbita, nie mogę przestać myśleć o historii, którą Pani Magdalena Witkiewicz opowiedziała na stronach "Pierwszej na liście".
Jedno, czego jestem pewna, to fakt, że ta książka jest najlepszą w całym dorobku Autorki. Nie umiem wyjść z podziwu.
"Pierwsza na liście" to powieść, której bohaterkami są...tytanki. Kobiety niezwykle...
2015-04-12
Skończyłam czytać wczoraj, ale nadal mam taki natłok myśli,
jakby przez głowę biegło mi stado słoni. Dawno nie czytałam tak mądrej i tak życiowej książki. Wiem, że będę do niej wracać, żeby nie zapomnieć, że "razem będzie lepiej".
Bohaterką najnowszej powieści autorstwa Jojo Moyes jest Jess, samotna matka i głowa bardzo nietypowej rodziny. Jess ma dopiero 27 lat, a dźwiga na swoich barkach olbrzymi ciężar. Każdego dnia zastanawia się jak wykarmić swoją córkę, przygarniętego pod swój dach "dziwnego" nastolatka i olbrzymiego, śmierdzącego psa. Nie jest to łatwe, ale Jess z podniesioną do góry głową próbuje walczyć z codziennością. Życiowa mantra kobiety, którą każdego dnia stara się wpajać dzieciom to słowa: "Dobrych ludzi spotykają dobre rzeczy", ale w obliczu co raz większych nawarstwiających się problemów, nawet i ona zaczyna wątpić w prawdziwość tego motta. Pewnego dnia dla Jessici i jej rodziny pojawia się światełko nadziei. Jej wybitnie uzdolniona matematycznie córka może wziąć udział w olimpiadzie, w której wygrana zapewni jej naukę w bardzo dobrej prywatnej szkole. Ładuje więc swoją rodzinę wraz z puszczającym bąki psem do niekoniecznie sprawnego auta
i wyrusza do Szkocji. Na drodze do szczęścia staje jednak kontrola policyjna i wygląda na to, że wycieczka jednak się nie odbędzie. Nagle pojawia się jednak on - bogaty, przystojny i równie poturbowany przez los i proponuje...podwózkę! Wspólna eskapada nie należy do przyjemnych, po drodze na bohaterów czeka mnóstwo problemów,
a choroba lokomocyjna córki Jess jest chyba najmniejszym z nich....
Tak, wiem - książka jest romansidłem. Jest ona, jest on, i nie ma co się oszukiwać, jest też romans. Jednak ta historia niesie ze sobą mnóstwo emocji, prawdy, żalu i bólu. Bo jak nie mieć w sobie żalu, gdy życie skopało Cię do tego stopnia, że jak Jess uważasz, że "bogaty jesteś wtedy, kiedy terminowo opłacasz każdy rachunek i nie musisz się nad tym zastanawiać. Jesteś bogaty, jeżeli możesz wyjechać na wakacje albo przeżyć Boże Narodzenie,
nie zapożyczając się na styczeń i luty. Właściwie być bogatym to by znaczyło nie myśleć w kółko o pieniądzach". Książka pełna jest takich cytatów, uświadamiających Czytelnikowi,jak źle może być. Bo rodzina Thomasów od dawna to wie. Jessica, aby utrzymać rodzinę pracuje na dwóch etatach i własnoręcznie szyje ubrania dla córki,a i to nie wystarcza, żeby spokojnie przeżyć do kolejnej wypłaty. Ile można jeść najtańsze jedzenie i odmawiać sobie najmniejszych przyjemności? Wbrew przeciwnościom losu Jess jednak nie poddaje się i nie załamuje, w którymś momencie książki zostaje porównana do Tygryska z Kubusia Puchatka, który na swoim ogonku odbija się i cały czas biegnie do przodu. Największy nawet tytan przy którymś kolejnym ciosie jednak padnie i tak dzieje się też niestety z naszą bohaterką.
"Razem będzie lepiej" jest więc romansidłem, ale Romansidłem przez duże R! To lektura, która daje mnóstwo przyjemności i rozrywki, ale niesie też ze sobą ważną naukę, o której w dzisiejszym świecie często zdarza się nam zapomnieć, przeczytajcie więc tę powieść i pamiętajcie, że DOBRO WRACA.
Ta śliczna miętowa książeczka sprawi, że nad jej kartami będziecie się uśmiechać, ale też płakać, bo smutku tutaj całe tony,
ale najważniejsze, że jest nadzieja, że może dobro wróci....
Bardzo serdecznie polecam! Naprawdę warto przeczytać!
Skończyłam czytać wczoraj, ale nadal mam taki natłok myśli,
jakby przez głowę biegło mi stado słoni. Dawno nie czytałam tak mądrej i tak życiowej książki. Wiem, że będę do niej wracać, żeby nie zapomnieć, że "razem będzie lepiej".
Bohaterką najnowszej powieści autorstwa Jojo Moyes jest Jess, samotna matka i głowa bardzo nietypowej rodziny. Jess ma dopiero 27 lat, a dźwiga...
2014-09-11
Nie mam ostatnio zbyt wiele czasu na czytanie, ale na szczęście jakieś krótkie minuty wieczorem zawsze wyskrobię i mam choć chwilkę przyjemności
z książką. Ostatnio ta przyjemność była większa niż zwykle, a to za sprawą "Sekretu mojego męża".
Cecilia Fitzpatrick jest idealną żoną i ma równie idealną rodzinę.
Piękne córki, kochającego oddanego męża. Pewnego dnia na strychu odnajduje list zaadresowany ręką męża właśnie do niej, na kopercie widnieje notatka, aby list otworzyć tylko w wypadku jego śmierci. Jak się domyślacie, list zostaje otwarty i uwalnia skrywaną od lat tajemnicę. Jeżeli podejrzewacie,
że mąż Cecilii po prostu ją zdradził, to ...może macie rację, a może nie :) Rozumiecie chyba, że niewiele z fabuły mogę Wam zdradzić, ale z całego serca Was namawiam do przeczytania tej powieści. Cała historia jest bardzo ciekawie i spójnie skonstruowana, pozornie niewiele wspólnego mąjący ze sobą bohaterowie mają faktycznie ogromny wzajemny wpływ na wydarzenia, prowadzące nieuchronnie do katastrofy.
"Sekret mojego męża" to historia o miłości, zdradzie, zbrodni, tajemnicach, żałobie i sprawiedliwości. Liane Moriarty stworzyła niepowtarzalną, pachnącą świeżością galerię postaci. Wiele w tej książce dobra, bólu, łez i ... mądrości.
"Sekret" jest drugą książką spod patronatu Klubu Kobiety to czytają !, którą miałam przyjemność przeczytać, i drugą która powaliła mnie na kolana. Okrągła naklejka na okładce książki staje się dla mnie powoli gwarancją jakości książki.
Powieść Liane Moriarty zaliczam do grona najlepszych w 2014 roku, pozwala rozkoszować się lekturą, ale też bezlitośnie zmusza do myślenia i ... śni się po nocach !
Serdecznie polecam !!!
Nie mam ostatnio zbyt wiele czasu na czytanie, ale na szczęście jakieś krótkie minuty wieczorem zawsze wyskrobię i mam choć chwilkę przyjemności
z książką. Ostatnio ta przyjemność była większa niż zwykle, a to za sprawą "Sekretu mojego męża".
Cecilia Fitzpatrick jest idealną żoną i ma równie idealną rodzinę.
Piękne córki, kochającego oddanego męża. Pewnego dnia na...
2015-01-05
„Sońka” kusiła mnie z półek piękną, prostą okładką, która sugerowała,
że w środku kryje się coś niepowtarzalnego i niespotykanego. Okładka nie kłamie, „Sońka” okazała się pięknym przeżyciem, historią krótką, bolesną,
ale jasną i szczerą.
Tytułowa Sonia to wiekowa już bardzo mieszkanka Podlasia, mieszkająca z psem, kotem i krową. Któregoś dnia bohaterka spotyka Igora – młodego, zadufanego reżysera sztuk teatralnych z Warszawy. Mężczyźnie psuje się samochód i siłą rzeczy musi spędzić trochę czasu z Sonią, która wykorzystuje go jako słuchacza historii jej życia.
Kiedyś Sonia była piękna, przykuwała wzrok gęstymi włosami, grubym warkoczem i sukienką w niezapominajki. Wydawać by się mogło, że ktoś tak piękny powinien mieć wspaniałe życie, być noszony na rękach, hołubiony i po prostu kochany… Przyszła wojna, wraz z wojną do Soni przyszła miłość. Nie była to jednak miłość jak z bajki. To zakazane uczucie poprowadziło wszystkich bohaterów książki do katastrofy. Było przyczyną wielu cierpień, przelanej krwi, miało na swoim koncie wiele ofiar. Pomimo tego była to miłość,
o której marzy każdy z nas: obezwładniająca, wszechmocna i prawdziwa.
Nie dało się z nią walczyć.
Historia Soni zapadnie Wam w serca, jest wzruszająca i jednocześnie okrutna, wyciska łzy z oczu, ale jednocześnie leczy serce…
„Sońka” to pierwsza pozycja autorstwa Ignacego Karpowicza, z jaką się zapoznałam i czyni w moich oczach z Autora prawdziwego Mistrza prozy.
Każde słowo, zdanie, każda litera brzmią w tej książce idealnie.
Wszystko jest tak spójne, melodyjne i wykwintne, że „Sońkę” powinno czytać się w odświętnym ubraniu, przy stole nakrytym białym obrusem, nie wypada czytać jej w łóżku, czy wyciągniętym na fotelu.
Lektura tej powieści powinna być Wydarzeniem i tak trzeba ją traktować.
„Sońka” kusiła mnie z półek piękną, prostą okładką, która sugerowała,
że w środku kryje się coś niepowtarzalnego i niespotykanego. Okładka nie kłamie, „Sońka” okazała się pięknym przeżyciem, historią krótką, bolesną,
ale jasną i szczerą.
Tytułowa Sonia to wiekowa już bardzo mieszkanka Podlasia, mieszkająca z psem, kotem i krową. Któregoś dnia bohaterka spotyka Igora –...
Jestem przerażona, wnętrzności ściśnięte, sceny z książki przed oczyma.
Po raz kolejny utwierdziłam się w przekonaniu, że King to Mistrz !
"Cmętarz zwieżąt" to pierwsza powieść, która wywołała u mnie koszmary.
Sama jest koszmarem sennym wyjętym z umysłu czytelnika !
Książka zaczyna się spokojnie i nic nie zapowiada dalszej tragedii : rodzina Creed'ów wprowadza się do nowego wielkiego domu położonego w niewielkiej miejscowości. Louis, Rachel, oraz dwójka ich małych dzieci są zachwyceni nową okolicą,
szybko zaprzyjaźniają się też z najbliższymi sąsiadami - starszym małżeństwem - Judem
i Normą. Mieścina jest cicha i spokojna, niepokoi trochę droga przebiegająca koło domu Creed'ów, którą mkną wściekle rozpędzone olbrzymie ciężarówki. To właśnie ta niebezpieczna trasa była powodem stworzenia przez miejscowe dzieci dziwnego
i niepokojącego miejsca - tytułowego Cmętarza, gdzie pochowane są wszystkie okoliczne zwierzaki, które poniosły śmierć pod kołami ciężarówek. Ellie, córeczka Creed'ów ma kota i bardzo boi się, aby i on nie skończył żywota na ulicy... Dzieje się jednak inaczej. Pod nieobecność żony i dzieci Louis znajduje ciało martwego Churcha na trawniku sąsiadów. Przerażony koniecznością powiedzenia córce o śmierci ukochanego pupila daje się namówić staremu sąsiadowi na coś, co zmieni całe jego życie, będzie miało wpływ na każdy kolejny dzień jego rodziny i otoczenia. Louis nie wie, że ulegając Judowi tak naprawdę uległ mocy o wiele potężniejszej, mrocznej i bardzo, bardzo, bardzo złej. Od tego momentu rodzina Creed'ów doświadcza bardzo dziwnych i bolesnych doświadczeń. Wpadają w spiralę, o której nie wiedzą, że nie ma sposobu, by z niej uciec... Z góry skazani są na porażkę.
"Cmętarz zwieżąt" to powieść, która zostawiła we mnie swoje piętno. Męczyłam się, bałam, denerwowałam czytając tę książkę, ale jest w niej jakiś magnes, który nakazuje czytać
dalej i dalej. Pisząc, że się męczyłam nie mam na myśli tego, że powieść jest zła, chodzi mi po prostu o to, że tak bardzo się stresowałam i niepokoiłam, że w ogóle nie umiałam odpocząć podczas lektury. Dlatego cieszę się, że już skończyłam, ale wiem też, że na pewno sięgnę po kolejne dzieła Kinga, bo facet po prostu zwyczajnie uzależnia ! Od początku czuje się w kościach, że coś wisi w powietrzu.
Ten niepokój i atmosfera, którą czuje się od pierwszych stron podnosi poziom adrenaliny
i sprawia, że pomimo nerwów i strachu podczas czytania czytelnik cieszy się, że coś tak niesamowitego miał okazję poznać !
Włączcie więc lampkę w środku wietrznej,deszczowej nocy i dajcie się ponieść "Cmętarzowi zwieżąt" !
Jestem przerażona, wnętrzności ściśnięte, sceny z książki przed oczyma.
więcej Pokaż mimo toPo raz kolejny utwierdziłam się w przekonaniu, że King to Mistrz !
"Cmętarz zwieżąt" to pierwsza powieść, która wywołała u mnie koszmary.
Sama jest koszmarem sennym wyjętym z umysłu czytelnika !
Książka zaczyna się spokojnie i nic nie zapowiada dalszej tragedii : rodzina Creed'ów wprowadza się do...