-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel9
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant10
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Biblioteczka
2017-04-27
2017-04-26
2017-04-16
2017-04-19
2017-04-09
2017-04-07
2017-04-04
2017-03-30
2017-03-25
O Somalii wiedziałam do tej pory pewnie mniej więcej tyle, co Wy - upadły kraj, wojna, piraci, terroryści z Asz-Szabab, imigranci przybywający do Europy na przepełnionych łodziach... I pewnie tak, jak większość z Was, nigdy z żadnym Somalijczykiem nie rozmawiałam. Dlatego z ogromną ciekawością przeczytałam świetny reportaż Konrada Piskały, który postanowił zobaczyć ten kraj na własne oczy i poznać jego mieszkańców.
Więcej na blogu: https://mariannainafricapl.wordpress.com/2017/03/25/konrad-piskala-dryland/
O Somalii wiedziałam do tej pory pewnie mniej więcej tyle, co Wy - upadły kraj, wojna, piraci, terroryści z Asz-Szabab, imigranci przybywający do Europy na przepełnionych łodziach... I pewnie tak, jak większość z Was, nigdy z żadnym Somalijczykiem nie rozmawiałam. Dlatego z ogromną ciekawością przeczytałam świetny reportaż Konrada Piskały, który postanowił zobaczyć ten kraj...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-03-21
Fajnie jest poczytać tego najwcześniejszego Kapuścińskiego, zadziornego i szydzącego niemiłosiernie z kolonialistów. Przypisy i posłowie bardzo użyteczne i rozjaśniające wiele kwestii.
Fajnie jest poczytać tego najwcześniejszego Kapuścińskiego, zadziornego i szydzącego niemiłosiernie z kolonialistów. Przypisy i posłowie bardzo użyteczne i rozjaśniające wiele kwestii.
Pokaż mimo to2017-03-18
2017-03-16
Z reportażami Jeana Hatzfelda, francuskiego pisarza, reportera i korespondenta wojennego (pisał m.in. o upadku komunizmu w Europie Środkowej i o “Solidarności”), zapoznałam się już kilka lat temu dzięki Wydawnictwu Czarne. Jego trylogia rwandyjska (“Nagość życia. Opowieści z bagien Rwandy”, “Sezon maczet” i “Strategia antylop”) zapadła mi bardzo głęboko w pamięć, a niedawno zakupiłam oryginalne wersje francuskie, żeby jeszcze raz te książki przeczytać. Niesamowite, że przyszło mi mieszkać w tym kraju… W 2014 roku ukazała się czwarta jego książka o Rwandzie, “Englebert z rwandyjskich wzgórz”. Ma jedynie 104 strony, ale dzięki niej chyba właśnie lepiej zrozumiałam Rwandyjczyków… Więcej na blogu: https://mariannainafricapl.wordpress.com/2017/03/18/jean-hatzfeld-englebert-z-rwandyjskich-wzgorz/
Z reportażami Jeana Hatzfelda, francuskiego pisarza, reportera i korespondenta wojennego (pisał m.in. o upadku komunizmu w Europie Środkowej i o “Solidarności”), zapoznałam się już kilka lat temu dzięki Wydawnictwu Czarne. Jego trylogia rwandyjska (“Nagość życia. Opowieści z bagien Rwandy”, “Sezon maczet” i “Strategia antylop”) zapadła mi bardzo głęboko w pamięć, a niedawno...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-03-15
2017-02-15
2017-04-22
Nie była to łatwa lektura. Książki Vaculika nie da się przeczytać jednym tchem, nie jest to też literatura do pociągu, a raczej do zacisznego kąta, gdzie nic nie będzie czytelnika rozpraszać. Mnie chwilami trochę frustrowała narracja - brak chronologii, strumień świadomości, nagłe przeskoki między głosami syna i ojca - lecz mimo to bardzo doceniam treść tej książki i w sumie wszystko układa się ostatecznie w sensowną całość.
Powieść Vaculika, napisana w latach 60. (a przetłumaczona na język polski dopiero niecałe dwa lata temu) to historia rodziny, a zwłaszcza relacji bezimiennego narratora z ojcem, osadzona w realiach powojennej i komunistycznej Czechosłowacji. Narrator jest praskim dziennikarzem, który wraca w rodzinne strony, na Morawy, by dokonać swego rodzaju życiowego bilansu. Wspomina swoje dzieciństwo, dojrzewanie, i przede wszystkim nieżyjącego już ojca, prostego człowieka, który ślepo wierzył w ustrój i niestety bardzo się nim rozczarował. Tak, jak cała Czechosłowacja. Syn odkrywa, że choć całe życie dążył do tego, by być inny, niż ojciec, powielił bardzo wiele z jego zachowań i wpadł w podobną pętlę. W rodzinne strony przybył z powodu konfliktu w pracy, gdyż jego sposób dziennikarzenia nie przypadł do gustu reżimowi. I to właśnie rozliczenie z własną przeszłością i z rodziną są głównym tematem tej powieści; widmo i absurdy komunizmu stanowią wprawdzie integralną część historii, lecz są bardziej tłem, niż głównymi bohaterami. I chyba to właśnie sprawia, że książka ta pozostaje nadal aktualna, jej wydźwięk jest ponadczasowy.
Jak przystało na czeską literaturę, znajdziemy tu też sporo myśli, które chyba tylko Czesi potrafią tak wyrazić, żeby człowiek parsknął śmiechem, a następnie pokiwał głową nad ich prawdziwością. Żeby nie być gołosłowną:
"Z tego, co dotychczas powiedziałem wynika, że dobrze byłoby wygrzebać się z sentymentalnego kosza, by zrobić coś całkiem praktycznego, i powiem to wprost, iść do sklepu po wkładki do butów."
"Moje dziecięce przeczucia się sprawdziły. Człowiek nie powinien tak dążyć do poznania wszystkiego, co na świecie mają i co robią. Nie powinien wciąż porównywać się z innymi ludźmi, a różnicy zawsze interpretować na swoją niekorzyść. Nie powinien tak się starać, by trzymać z czymś krok, bo zazwyczaj wszystko kroczy do rzyci."
"To jest właśnie cały ten czeski wynalazek: sterroryzować się tak demokratycznie, że nawet nie ma na kogo dokonać zamachu."
Bywa lapidarnie, choć też uniwersalnie:
"(...) w naszych rękach leży decyzja, na jak wielkie kurwy ten naród może sobie pozwolić."
Bywa też filozoficznie i znów - bardzo trafnie:
"Dziś uważam, że jedynie bracia bliscy wiekiem rodzą się naprawdę jako bracia, natomiast jeśli dzieli ich różnica wieku, muszą dopiero stać się braćmi z biegiem lat."
"A przecież najlepszą rzecz w swoim życiu człowiek powinien zrobić szybko, dopóki jest trochę dobry. Niestety sprzeczność, której nie da się pogodzić, tkwi w tym, że dobra rzecz powinna być mądra, lecz mądrość pojawia się w wieku, kiedy od dawna nie jesteśmy nieugięci i kiedy nasza słabość podszeptuje: zostawmy to kolektywowi, on ma większą głowę."
W pierwszym odruchu dałam książce Vaculika sześć gwiazdek, lecz po napisaniu tego tekstu i przemyśleniu doszłam do wniosku, że to utwór, którego moc dociera do czytelnika z opóźnieniem. Trzeba więc nie tylko czytać go w skupieniu, powoli, ale także dać sobie czas na jego przetrawienie. Zdecydowanie polecam "Siekierę" i przy okazji chylę też czoła przed tłumaczem, który świetnie poradził sobie nie tylko z mocno zagmatwanym tekstem, ale też z przekładem praskiej gwary.
Nie była to łatwa lektura. Książki Vaculika nie da się przeczytać jednym tchem, nie jest to też literatura do pociągu, a raczej do zacisznego kąta, gdzie nic nie będzie czytelnika rozpraszać. Mnie chwilami trochę frustrowała narracja - brak chronologii, strumień świadomości, nagłe przeskoki między głosami syna i ojca - lecz mimo to bardzo doceniam treść tej książki i w...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-02-11
Krótki, acz bardzo treściwy reportaż na temat, o którym za wiele się nie mówi. Jak wyglądały Niemcy tuż po zakończeniu wojny? W czasach tzw. denazyfikacji, w czasach sankcji nałożonych przez aliantów? Szwedzki dziennikarz postanowił się o tym przekonać i napisał ten bardzo ciekawy i przejmujący tekst. Warto przeczytać, by zobaczyć tę drugą stronę medalu - pełną biedy, głodu, beznadziei, i czystej walki o przetrwanie.
Krótki, acz bardzo treściwy reportaż na temat, o którym za wiele się nie mówi. Jak wyglądały Niemcy tuż po zakończeniu wojny? W czasach tzw. denazyfikacji, w czasach sankcji nałożonych przez aliantów? Szwedzki dziennikarz postanowił się o tym przekonać i napisał ten bardzo ciekawy i przejmujący tekst. Warto przeczytać, by zobaczyć tę drugą stronę medalu - pełną biedy,...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-02-10
2017-01-24
2017-01-27
2017-01-28
"Nas w naszej historii tylko mordowali, nie ma miejsca na takich, co próbowali ratować, ani na takich, którzy się modlą i którzy nam wieszają ruczniki i poprawiają, jak ktoś zerwie.
Nie dajemy swoim sprawiedliwym medali, nie sadzimy im drzewek. Nie dajemy im też telewizorów. Szczerze mówiąc, to w ogóle o nich nie pamiętamy."
Całe szczęście są tacy reporterzy, jak Witold Szabłowski, którzy nam o nich przypominają. Wspaniała książka.
"Nas w naszej historii tylko mordowali, nie ma miejsca na takich, co próbowali ratować, ani na takich, którzy się modlą i którzy nam wieszają ruczniki i poprawiają, jak ktoś zerwie.
Nie dajemy swoim sprawiedliwym medali, nie sadzimy im drzewek. Nie dajemy im też telewizorów. Szczerze mówiąc, to w ogóle o nich nie pamiętamy."
Całe szczęście są tacy reporterzy, jak Witold...
Prawdziwa uczta dla wielbicieli reportażu! Świetnie się czytało, cieszę się, że mam w zapasie sporo książek autorów przedstawionych w antologii :)
Prawdziwa uczta dla wielbicieli reportażu! Świetnie się czytało, cieszę się, że mam w zapasie sporo książek autorów przedstawionych w antologii :)
Pokaż mimo to