-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel17
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik272
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
2019-02-23
2019-01-20
2015-01-17
2015-07-21
2015-07-24
2015-07-23
2014-01-25
Konstrukcja typowa dla XIX/XX w. powieści. Bogactwo językowe. Makaronizmy? Pięknie i wiernie zaprezentowane tło historyczne epoki. Elementy epistolarne jako uzupełnienie ciągłości fabularnej oceniam bardzo dobrze. Brak psychologii postaci i szczegółowych opisów oraz motywów ich poczynań. Są tłem dla historii upadku rodziny. Upadku moralności epoki? Wiele dla siebie można wyciągnąć. Czasy się zmieniają, ale ludzie nie. A zwłaszcza ich mentalność. Jednakowoż jest to trudna i wymagająca pewnej wiedzy historycznej proza. Zwłaszcza warto sobie odświeżyć XVIII-XIX w. Bardzo wartościowe dzieło. Minusik właśnie za pewną nieprzystępność, ale cenę taką płacę z przyjemnością. Dojrzalszy czytelnik może śmiało wystawić najwyższą ocenę.
Konstrukcja typowa dla XIX/XX w. powieści. Bogactwo językowe. Makaronizmy? Pięknie i wiernie zaprezentowane tło historyczne epoki. Elementy epistolarne jako uzupełnienie ciągłości fabularnej oceniam bardzo dobrze. Brak psychologii postaci i szczegółowych opisów oraz motywów ich poczynań. Są tłem dla historii upadku rodziny. Upadku moralności epoki? Wiele dla siebie można...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-11-27
2016-11-27
2016-11-21
Zły kryminał. Podobnie jak produkcje spod znaku "Krajewski-Czubaj". Dolegliwości niniejszego dziełka koncentrują się jednak na odmiennym biegunie, niż przy wspominanym wyżej tandemie, a mianowicie chodzi o zły balans pomiędzy realizmem, fantazją oraz zbytnią i niepotrzebną szczegółowością co do wydarzeń. Nie przeszkadza mi ona, jeśli ma fabularne uzasadnienie. Tutaj jednak stanowi jedynie swoiste wypełnienie pomiędzy kolejnymi momentami kulminacyjnymi. Przykładowo wątek księdza - zajmuje dość sporo miejsca, a wykreowany został zupełnie byle jak. Inny problem, to bohater - zupełnie nijaki i nieinteresujący. Kolejny rozwodnik, miłośnik swojej pracy i muzyki. Warto również wspomnieć o dialogach - nędza. Żeby nikt mi nie zarzucił braku argumentacji - fabularnie książka jest dość sztampowa, zawiera kilka ciekawostek związanych z pracą w "firmie". Jednakże pod względem warsztatowym stwierdzić należy, że książka jest napisana językiem bardzo topornym. Utknęła gdzieś pomiędzy realizmem a fantazją. Na zakończenie warto wspomnieć, że "żarcików" autora nikt spoza Polski nie zrozumie. Wątpię również, żeby osoba niezainteresowana historią/politologią zrozumiała, o co mu chodzi. Tak to jest, jak się pisze o sobie, a miejsce i czas akcji osadza wokół "samego siebie". Nie skomentuję kwestii nazwisk - wygląda to jakby autor miał tak bardzo "wylane" na postacie, że nie chciało mu się nawet wykreować ciekawszych, nie mówiąc już o historii i psychologii postaci. Stąd "bohaterów" określają dwie, maksymalnie trzy cechy - Adam Nowak, rozwodnik i pracoholik; Józef Markowski - pieniacz; Anna - drobna blondynka po trzydziestce, wygadana. I oczywiście niechlujstwo jeśli chodzi o dobór nazwisk jest pretekstem do kolejnego żarciku. Maksymalnie irytował mnie wątek piłki nożnej - jednak więcej osób się nią nie interesuje, niż się nią interesuje. Jeszcze mniej można znaleźć entuzjastów polskiej ligi. W efekcie naszego bohatera - Adama Nowaka - można postrzegać jedynie jako łysego "dresa", swoistego smutnego klauna, machającego łapami na meczu piłkarskim drugoligowej drużyny, zdzierającego gardło i przewracającego puste puszki po piwie - swoisty symbol przemijania życia naszego "dzielnego" policjanta. Chyba jednak nie tak miało być, Panie Tomaszu. Na marginesie warto dodać, że w Polsce mieliśmy i mamy tak wiele fajnych spraw, że wystarczyłoby sięgnąć do akt i oblec historię w pewną fabułę - np. opowiedzieć na nowo sprawę Gorgonowej. Ponadto autor porusza fenomenalne kwestie które wystarczyłoby odrobinę rozwinąć również w oparciu o autentyczne sprawy - np. używanie broni. Bohater mógłby nawiązać do tego i wskazać, że sam kiedyś użył bez ostrzeżenia broni i poszedł siedzieć, etc. Ale niestety - to wymaga pewnego "wysiłku", na co nie stać nie tylko naszych krajowych bajkopisarzy, ale również światowej sławy kreatorów pseudokryminałów - w tym najbardziej poczytnych w stylu Mankell czy -mój Boże...- Lackberg. I wreszcie - czy bohater każdej książki, to musi być jakiś patol? Szczytem jest Indriadson, którego bohater nie dość, że rozwiedziony pracoholik, to jeszcze mu się córka puszcza i narkotyzuje. To jest nudne...
Zły kryminał. Podobnie jak produkcje spod znaku "Krajewski-Czubaj". Dolegliwości niniejszego dziełka koncentrują się jednak na odmiennym biegunie, niż przy wspominanym wyżej tandemie, a mianowicie chodzi o zły balans pomiędzy realizmem, fantazją oraz zbytnią i niepotrzebną szczegółowością co do wydarzeń. Nie przeszkadza mi ona, jeśli ma fabularne uzasadnienie. Tutaj jednak...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-11-22
2016-11-21
Nic nadzwyczajnego ani odkrywczego. Ścinki z wywiadów. Dla zorientowanych w temacie - nic nowego. Ładnie wygląda na półce.
Nic nadzwyczajnego ani odkrywczego. Ścinki z wywiadów. Dla zorientowanych w temacie - nic nowego. Ładnie wygląda na półce.
Pokaż mimo to2016-11-21
2016-10-24
2016-11-20
2016-11-19
2016-11-18
2014-11-17
Jaki jest koń, każdy widzi.
Jaki jest koń, każdy widzi.
Pokaż mimo to