-
ArtykułyKulisy fuzji i strategii biznesowych wielkich wydawców z USAIza Sadowska5
-
Artykuły„Rok szarańczy” Terry’ego Hayesa wypływa poza gatunkowe ramy. Rozmowa z autoremRemigiusz Koziński1
-
Artykuły„Nie ma bardziej zagadkowego stworzenia niż człowiek” – mówi Anna NiemczynowBarbaraDorosz4
-
ArtykułyNie jesteś sama. Rozmawiamy z Kathleen Glasgow, autorką „Girl in Pieces”Zofia Karaszewska2
Biblioteczka
2015-12-03
2020-08-09
Widzę, że trudno mi ocenić jakąkolwiek pracę Gaimana wyżej niż "Nigdziebądź" (które przeczytałam jako pierwsze). "Amerykańscy bogowie" zaczęli się dobrze, potem nastał długi czas oczekiwania na akcję. I oczywiście doczekałam się jej na jakieś 100 stron przed końcem książki, więc teoretycznie nie jest źle. Było też kilka momentów, które naprawdę mnie zaskoczyły.
Główny bohater, mimo iż nie należał do najbystrzejszych, zdecydowanie wzbudzał sympatię, choć zabrakło mi jego przemyśleń. Wszystkie postacie, jak zwykle u Gaimana, były wyraźne i interesujące.
Widzę, że trudno mi ocenić jakąkolwiek pracę Gaimana wyżej niż "Nigdziebądź" (które przeczytałam jako pierwsze). "Amerykańscy bogowie" zaczęli się dobrze, potem nastał długi czas oczekiwania na akcję. I oczywiście doczekałam się jej na jakieś 100 stron przed końcem książki, więc teoretycznie nie jest źle. Było też kilka momentów, które naprawdę mnie zaskoczyły.
Główny...
Ta książka to energia. To moc endorfin. Napełnia człowieka radością, wzbudza jego całą sympatię :). A już miałam się poddać, nudził mnie nadmiar opisów... Jeśli będziecie mieć jak ja, dajcie jej szansę, a na pewno Was nie zawiedzie.
Błyskotliwy pomysł: książka o książkach. Można by pomyśleć, że chyba nie ma nic nudniejszego, ale proszę - Walter Moers potrafił zaskoczyć. Nie tylko treścią, ale także ilustracjami, które sam tworzy. Okładka przykuwa wzrok i to ona sprawiła, że zainteresowałam się tą książką, choć równie mocno zaintrygował mnie tytuł.
"Miasto śniących książek" to przepiękna podróż do Księgogrodu w towarzystwie przesympatycznego smoka Hildegunsta Rzeźbiarza Mitów. Spotykamy tam wiele dziwnych stworzeń i zakochujemy się w całym tym świecie podziemnych labiryntów. Ja tak miałam. Jeszcze teraz serce tłucze się we mnie jak oszalałe i już pragnę wrócić do Katakumb Księgogrodu. Ach, gdyby można było się tam dostać naprawdę...
Książka pełna jest humoru. Rozmowy smoka z Królem Cieni - bezbłędne. Po prostu zakochałam się :).
Ta książka to energia. To moc endorfin. Napełnia człowieka radością, wzbudza jego całą sympatię :). A już miałam się poddać, nudził mnie nadmiar opisów... Jeśli będziecie mieć jak ja, dajcie jej szansę, a na pewno Was nie zawiedzie.
Błyskotliwy pomysł: książka o książkach. Można by pomyśleć, że chyba nie ma nic nudniejszego, ale proszę - Walter Moers potrafił zaskoczyć....
Pierwsza opowieść trochę mnie zniechęciła i jak odłożyłam "Hyperiona" "na chwilę" tak trudno mi było do niego powrócić. Ale każda kolejna opowieść okazywała się lepsza, ciekawsza. A najulubieńsza okazała się historia Poety, bo była przezabawna :). Pasuje tutaj cytat z jego opowieści:
"Uświadomiłem sobie, że po to, by zostać poetą - p r a w d z i w y m poetą - trzeba najpierw stać się awatarą całej ludzkości. Okrywając się płaszczem poety, biorę na barki krzyż Syna Człowieczego i czuję skurcze porodowe, szarpiące trzewiami Matki Ziemi.
Stając się poetą, staję się Bogiem.
Próbowałem wytłumaczyć to moim przyjaciołom z Bramy Niebios.
- Sikać, gówno - powiedziałem.- Dupa matkojebca, cholera gówno cholera! Cipa. Siusiu cipa. Cholera!
Pokręcili głowami, uśmiechnęli się i poszli sobie. Wielcy poeci rzadko kiedy znajdują zrozumienie za życia."
Ten, kto czytał, wie o co chodzi, a kto jeszcze nie sięgnął po tę książkę, może ów cytat go zachęci. Mnie rozbawił do łez ;).
Pierwsza opowieść trochę mnie zniechęciła i jak odłożyłam "Hyperiona" "na chwilę" tak trudno mi było do niego powrócić. Ale każda kolejna opowieść okazywała się lepsza, ciekawsza. A najulubieńsza okazała się historia Poety, bo była przezabawna :). Pasuje tutaj cytat z jego opowieści:
"Uświadomiłem sobie, że po to, by zostać poetą - p r a w d z i w y m poetą - trzeba...
2015-12-20
2015-12-09
"Marina" wciągnęła mnie szybko i nie dawała o sobie zapomnieć, za to sprawiała, że zapominałam przy niej o całym świecie. Zdecydowanie lepsza od "Świateł września", choć przyznam, że polowałam na "Cień wiatru"... Opisy Barcelony faktycznie urzekające. A sama historia opowiedziana w sposób ciekawy i lekki. Mieszanka sensacji, kryminału, ale też horroru, z przewijającym się wątkiem miłosnym.
"Marina" wciągnęła mnie szybko i nie dawała o sobie zapomnieć, za to sprawiała, że zapominałam przy niej o całym świecie. Zdecydowanie lepsza od "Świateł września", choć przyznam, że polowałam na "Cień wiatru"... Opisy Barcelony faktycznie urzekające. A sama historia opowiedziana w sposób ciekawy i lekki. Mieszanka sensacji, kryminału, ale też horroru, z przewijającym się...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-11-09
"Lesia" męczyłam kilka miesięcy. Kupiłam w antykwariacie i od razu zabrałam się do czytania, ale szybko dopadła mnie rezygnacja. Zastanawiałam się: "I to? To ma być to śmieszne, co ludzie tak opisywali??" Pomimo zniesmaczenia, wracałam co jakiś czas do tej książki, czytałam po kilka stron i znów odkładałam. A potem nadszedł zwrot, którego już się nawet nie spodziewałam. Gdzieś w połowie - zaczęło się. Świetne, prześmieszne sytuacje! Absurdalność, która tak mnie z początku denerwowała, połączyła się z humorem. A humor mnie zmiękczył i przyciągnął.
A może dopiero w połowie doceniłam dowcip autorki? Będę musiała przeczytać od początku "Lesia", aby to sprawdzić. Tymczasem proponuję się nie zniechęcać :).
"Lesia" męczyłam kilka miesięcy. Kupiłam w antykwariacie i od razu zabrałam się do czytania, ale szybko dopadła mnie rezygnacja. Zastanawiałam się: "I to? To ma być to śmieszne, co ludzie tak opisywali??" Pomimo zniesmaczenia, wracałam co jakiś czas do tej książki, czytałam po kilka stron i znów odkładałam. A potem nadszedł zwrot, którego już się nawet nie spodziewałam....
więcej mniej Pokaż mimo to2015-10-23
"Kraina Chichów" to książka klimatyczna, momentami zabawna. Czy straszna? Początek na to wskazywał, ale potem jakoś groza się rozwiała. Była tajemnica, zagadka.
Na początku byłam zachwycona. Czułam, że nie ma jednego zbędnego zdania. A potem wszystko się rozwlekło. Czytało się przyjemnie, ale nic poza tym. Mimo to świat przedstawiony przez autora wciągnął mnie, choć postacie dalszoplanowe nie były zbyt dobrze wykreowane i nie do końca mnie przekonały. No i nieścisłości... Może tylko ja nie zrozumiałam początku (momentu, w którym Tomasz przychodzi do swojego mieszkania z kobietą, ona ogląda jego maski z przerażeniem, a potem zostajemy poinformowani, że jej już nie ma, a on dopracowuje kolejną maskę), który, miałam wrażenie, jest właśnie początkiem horroru, ale jakoś ten wątek nie został rozbudowany...
Chyba zbyt wiele się spodziewałam po tej książce, bo trochę się zawiodłam.
"Kraina Chichów" to książka klimatyczna, momentami zabawna. Czy straszna? Początek na to wskazywał, ale potem jakoś groza się rozwiała. Była tajemnica, zagadka.
Na początku byłam zachwycona. Czułam, że nie ma jednego zbędnego zdania. A potem wszystko się rozwlekło. Czytało się przyjemnie, ale nic poza tym. Mimo to świat przedstawiony przez autora wciągnął mnie, choć...
2015-10-13
Już dawno miałam przeczytać "Folwark zwierzęcy", ale jakoś zawsze coś innego wpadało mi w ręce. Książka na jeden dzień, krótka, mądra i nadal aktualna, bo ze zmianą władzy jakoś dziwnie często bywa podobnie.
Już dawno miałam przeczytać "Folwark zwierzęcy", ale jakoś zawsze coś innego wpadało mi w ręce. Książka na jeden dzień, krótka, mądra i nadal aktualna, bo ze zmianą władzy jakoś dziwnie często bywa podobnie.
Pokaż mimo to
"- Noc w sam raz na ożywianie umarłych - zauważył Lascelles. - Tło jest odpowiednie, deszcz i gałęzie uderzają o szyby, wiatr jęczy w kominie. Wciąż miewam dramatopisarskie ciągoty. Może dzisiejsze wydarzenia mnie zainspirują? Napiszę tragikomedię o tym, jak zubożały minister rozpaczliwie próbuje się dorobić, zaczynając od małżeństwa z rozsądku, a na czarach kończąc. Sztuka na pewno odniesie sukces. Chyba dam jej tytuł: >Jaka szkoda, że to trup<."
Książka bardzo wciągająca. Jedna z tych, w których już po połowie przeczytanej strony wie się, że to będzie bardzo dobra książka. Oczywiście, również dostrzegłam, że momentami autorka za bardzo swą powieść "rozciągała", ale doszłam do wniosku, że wcale mi to nie przeszkadza. Trudno się było od niej oderwać. Humor w niej zawarty, jest jak najbardziej w moim guście. Stąd przytoczony przeze mnie jeden z wielu fragmentów, które wywoływały śmiech.
Książka godna polecenia, więc polecam!
"- Noc w sam raz na ożywianie umarłych - zauważył Lascelles. - Tło jest odpowiednie, deszcz i gałęzie uderzają o szyby, wiatr jęczy w kominie. Wciąż miewam dramatopisarskie ciągoty. Może dzisiejsze wydarzenia mnie zainspirują? Napiszę tragikomedię o tym, jak zubożały minister rozpaczliwie próbuje się dorobić, zaczynając od małżeństwa z rozsądku, a na czarach kończąc. Sztuka...
więcej mniej Pokaż mimo to
To była moja ulubiona lektura w podstawówce. Nie wiem, czy przed nią przeczytałam jakąś w całości, a nawet jeśli to, czy jakakolwiek inna mogłaby wywrzeć na mnie większe wrażenie.
Teraz może wydaje mi się nieco naiwna, ale świat w niej ukazany ma nadal swój urok. Może dlatego, że można w niej odnaleźć kawałek własnego dzieciństwa, kiedy cały swój wolny czas spędzało się na dworze, wymyślając coraz to nowe zabawy. Gdy miało się sekrety przed dorosłymi i zasady, których nie można było łamać. Ten świat był bardzo hermetyczny. Ciekawe, jak teraz dzieciaki odbierają tę książkę. To pewnie trochę jak czytanie o epoce dinozaurów ;).
To była moja ulubiona lektura w podstawówce. Nie wiem, czy przed nią przeczytałam jakąś w całości, a nawet jeśli to, czy jakakolwiek inna mogłaby wywrzeć na mnie większe wrażenie.
Teraz może wydaje mi się nieco naiwna, ale świat w niej ukazany ma nadal swój urok. Może dlatego, że można w niej odnaleźć kawałek własnego dzieciństwa, kiedy cały swój wolny czas spędzało się na...
Cha! Genialna :) że wcześniej mnie nie podkusiło... Bogaty język, który pokochałam od pierwszej strony, pomysłowość autora i tematyka, którą wybrał... Wszystko to sprawiło, że SPONĘ przeczytałam właściwie w jeden dzień. Momentami przyprawiała mnie o ból brzucha - spowodowany śmiechem, rzecz jasna.
Polecam ją wszystkim, bez wyjątku. Tym, którzy jeszcze nie czytali - szczególnie. Nawet tym, którzy jak ja, wielokrotnie oglądali film.
Cha! Genialna :) że wcześniej mnie nie podkusiło... Bogaty język, który pokochałam od pierwszej strony, pomysłowość autora i tematyka, którą wybrał... Wszystko to sprawiło, że SPONĘ przeczytałam właściwie w jeden dzień. Momentami przyprawiała mnie o ból brzucha - spowodowany śmiechem, rzecz jasna.
Polecam ją wszystkim, bez wyjątku. Tym, którzy jeszcze nie czytali -...
No, wreszcie książka dla mnie! Byłam (jestem) nią zachwycona. Nie mogłam się oderwać. Śmiałam się i płakałam na przemian. Czasami opowieści były tak snute, że śmiałam się, choć historia była smutna. Nie było tu mdłych bohaterek. Opowieść wciągnęła mnie od pierwszej strony i od pierwszej strony wiedziałam, że to będzie świetna książka. Nie byłam przekonana, czy mi się spodoba i trochę zwlekałam z sięgnięciem po nią, ale dobrze, że się nie poddałam, nim wzięłam ją do ręki.
Jakiś czas temu "wpadłam" na temat o tym, czy mamy bohaterów, za którymi tęsknimy po przeczytaniu książki. Zastanawiałam się długo, ale jakoś nie mogłam sobie przypomnieć, czy jest choć jeden bohater, z którym czułabym się naprawdę wyjątkowo związana i nie znalazłam takiego. Teraz wreszcie mogę powiedzieć, że będę tęsknić za "dziewczynami" z powieści Kathryn Stockett. I na pewno za jakiś czas wrócę do nich, aby jeszcze raz przeżywać z nimi te wszystkie historie, które tak mnie urzekły.
No, wreszcie książka dla mnie! Byłam (jestem) nią zachwycona. Nie mogłam się oderwać. Śmiałam się i płakałam na przemian. Czasami opowieści były tak snute, że śmiałam się, choć historia była smutna. Nie było tu mdłych bohaterek. Opowieść wciągnęła mnie od pierwszej strony i od pierwszej strony wiedziałam, że to będzie świetna książka. Nie byłam przekonana, czy mi się...
więcej mniej Pokaż mimo to
Tym razem błędy w tekście mnie nie zdziwiły, a im dalej, tym ich więcej. Nie znaczy to, że nagle przestaną mnie razić.
Treść banalna, przewidywalna, ale tak szybko się czyta "Rywalki", że szkoda się odrywać. Tematyka nadal w moim guście, choć widać, że skierowana jest do młodszych czytelników. Czasami musiałam sobie przypominać, że powinnam czytać "z przymrużeniem oka" książki młodzieżowe. To zawsze pomaga. Wiem, że dawniej na pewno by mi się bardzo podobała. Z wiekiem jednak oczekuje się coraz więcej od tekstu...
Mimo wszystko daję dobrą ocenę, choć widzę, że wszystkie te serie są bardzo do siebie podobne: Igrzyska śmierci, Niezgodna, Delirium i pewnie wiele innych, do których jeszcze nie sięgnęłam.
Tym razem błędy w tekście mnie nie zdziwiły, a im dalej, tym ich więcej. Nie znaczy to, że nagle przestaną mnie razić.
Treść banalna, przewidywalna, ale tak szybko się czyta "Rywalki", że szkoda się odrywać. Tematyka nadal w moim guście, choć widać, że skierowana jest do młodszych czytelników. Czasami musiałam sobie przypominać, że powinnam czytać "z przymrużeniem...
Pierwsza myśl jaka mi się nasuwa po przeczytaniu tej książki to: mieszane uczucia. Znów porównuję do poprzednich utworów Gaimana, które przeczytałam. Muszę przyznać, że nie wciągnęła mnie. Odłożyłam ją na długo, teraz zmusiłam się i dokończyłam czytanie. Oczywiście, doceniam wyobraźnię i wszystkie światy, którymi autor mnie raczy za każdym razem. Jednak tutaj coś nie do końca zagrało... Być może chodzi o to, że nie spodziewałam się horroru, a świat ukazany w "Oceanie na końcu drogi" jest jednym wielkim koszmarem, z którego wreszcie mogłam się obudzić.
Książka będzie mi się kojarzyła z samotnością.
Pierwsza myśl jaka mi się nasuwa po przeczytaniu tej książki to: mieszane uczucia. Znów porównuję do poprzednich utworów Gaimana, które przeczytałam. Muszę przyznać, że nie wciągnęła mnie. Odłożyłam ją na długo, teraz zmusiłam się i dokończyłam czytanie. Oczywiście, doceniam wyobraźnię i wszystkie światy, którymi autor mnie raczy za każdym razem. Jednak tutaj coś nie do...
więcej mniej Pokaż mimo to
Jedno uczucie wygasa, gdy pojawia się drugie. Ale i tak wszystko wydaje się piękne i słodkie. Książę to ten prawdziwy książę - ten z bajki. Ten, który zrobi i odda wszystko dla ukochanej, wszystko wybaczy, a do tego zrozumie i jeszcze pocieszy, bo przecież jego uczucia nie są aż tak ważne. Jak tu nie zazdrościć takiego faceta? Oczywiście, temat niesprawiedliwego ustroju, który trzeba koniecznie zmienić, także i ta autorka wykorzystuje - bo to w modzie. No i niestety, człowiek wsiąka, bo temat sprawdzony i lubiany, i jakoś jeszcze się nie znudził.
Ale żeby nie było aż tak słodko, oczywiście jak już się poprawią stosunki z rywalkami, wtedy wychodzi na scenę zły lew - znaczy zły król.
Mimo to wszystko, myślę, że ta część była najlepsza. Może dlatego, że akcja już dawno się rozkręciła i można było wszystko naturalnie wprowadzać, bez obaw, że znowu powieje fałszem. Choć za każdym razem, gdy bohaterowie wyznawali sobie uczucia, nie mogłam się nie uśmiechnąć pod nosem - nie brzmiało to dla mnie przekonująco, ale może to tylko wina tłumaczenia albo brzmienia naszego języka. Co mnie najbardziej denerwowało, to że ciągle coś zostawało niedopowiedziane, albo nie powiedziane. A z tego potem - oczywiście - rodziły się problemy.
Ogólnie (mimo częściowej wewnętrznej irytacji, że za mało nowego, a za wiele powielania tego, co już było - w "Igrzyskach śmierci", w "Delirium", w "Niezgodnej") oceniam pozytywnie tę serię, obiecując sobie, że następnym razem sięgnę po coś bardziej ambitnego.
Jedno uczucie wygasa, gdy pojawia się drugie. Ale i tak wszystko wydaje się piękne i słodkie. Książę to ten prawdziwy książę - ten z bajki. Ten, który zrobi i odda wszystko dla ukochanej, wszystko wybaczy, a do tego zrozumie i jeszcze pocieszy, bo przecież jego uczucia nie są aż tak ważne. Jak tu nie zazdrościć takiego faceta? Oczywiście, temat niesprawiedliwego ustroju,...
więcej mniej Pokaż mimo to
Nie wiem, jak to jest, że wszelkie serie wzorowane na "Igrzyskach śmierci" tak mnie wciągają. I widzę przecież, że niewiele nowego wnoszą, porywają choć nie zaskakują. Są przewidywalne, a jednak nie potrafię się do nich zniechęcić. A już na pewno nie potrafię się oderwać...
Miałam wrażenie, że "Rywalki" zaczęły się "na siłę" - bo przecież jakoś musiały się zacząć, ale wyczułam w tym początku fałsz i niespecjalnie autorka mnie przekonała. Jednak temat już wcześniej mnie zainteresował, więc brnęłam dalej.
Elita okazała się ciekawsza, choć Ami to wyjątkowo irytująca bohaterka. A może mnie już po prostu takie rozchwiane emocjonalnie postaci znudziły? Bo czy inaczej było z Katniss w "Igrzyskach", czy Thomasem w "Więźniu labiryntu"? Chociaż z drugiej strony, czy nie tacy są właśnie nastolatkowie? Pełni obaw, rozterek. Wystarczy, że sięgnę do swoich pamiętników, aby się przekonać, że właśnie dokładnie taka byłam. I chyba jestem nadal, dlatego podświadomie oczekuję, że bohaterowie książek będą sobie lepiej radzili z problemami. Chyba jednak można im sporo wybaczyć, czytać kolejną część i przekonać się, do czego to wszystko prowadzi.
Biorę do ręki "Jedyną" i niebawem dowiem się, czy moje przepowiednie się sprawdzą.
Nie wiem, jak to jest, że wszelkie serie wzorowane na "Igrzyskach śmierci" tak mnie wciągają. I widzę przecież, że niewiele nowego wnoszą, porywają choć nie zaskakują. Są przewidywalne, a jednak nie potrafię się do nich zniechęcić. A już na pewno nie potrafię się oderwać...
Miałam wrażenie, że "Rywalki" zaczęły się "na siłę" - bo przecież jakoś musiały się zacząć, ale...
"Dawca" niby nie wciągnął mnie jakoś szczególnie, ale oderwać też się jakoś nie mogłam. Czyta się go lekko i bardzo szybko - pracując, przeczytałam go w dwa dni. Szkoda, że ma jeszcze tyle części, miałam nadzieję, że opowieść skończy się w miarę szybko. Męczą mnie już trochę te "serie". Pierwszy tom to chyba wprowadzenie do akcji - żywię nadzieję, że "teraz się dopiero zacznie". Ale też nie wiem, kiedy sięgnę po kolejną część - pierwsza wpadła przypadkiem w kolejkę.
"Dawca" niby nie wciągnął mnie jakoś szczególnie, ale oderwać też się jakoś nie mogłam. Czyta się go lekko i bardzo szybko - pracując, przeczytałam go w dwa dni. Szkoda, że ma jeszcze tyle części, miałam nadzieję, że opowieść skończy się w miarę szybko. Męczą mnie już trochę te "serie". Pierwszy tom to chyba wprowadzenie do akcji - żywię nadzieję, że "teraz się dopiero...
więcej mniej Pokaż mimo toNie pamiętam, czy w dzieciństwie czytałam "Czarne stopy". Ale skoro nie pamiętam, to pewnie nie. Na pewno oglądaliśmy całą klasą film i kilka jego fragmentów zapamiętałam. Książka zabawna, pouczająca. Nie tylko dla dzieci. Świetnie się bawiłam czytając ją i wspominając te milsze chwile związane z harcerstwem.
Nie pamiętam, czy w dzieciństwie czytałam "Czarne stopy". Ale skoro nie pamiętam, to pewnie nie. Na pewno oglądaliśmy całą klasą film i kilka jego fragmentów zapamiętałam. Książka zabawna, pouczająca. Nie tylko dla dzieci. Świetnie się bawiłam czytając ją i wspominając te milsze chwile związane z harcerstwem.
Pokaż mimo to
A więc dobrze... Teraz muszę opisać, jak wielki zawód sprawiła mi ta książka. Niby tak się nie mogłam zabrać, niby potem się wkręciłam, wciągnęłam, a następnie byłam nią tak mocno oczarowana i zachwycona... A potem czytam ostatnią stronę i brakuje mi słów. Bo liczyłam na powrót do dzieciństwa, na przygodę i zabawę, a tu takie zakończenie... Kto przeczytał, ten wie. Ale, czy tylko ja (wraz z głównym bohaterem) poczułam się zawiedziona i oszukana?
Cieszę się, że nie czytałam tej powieści w dzieciństwie. Być może zbyt szybko wypaczyłaby mi umysł. Po przeczytaniu dochodzę do wniosku, że może jednak nie warto znać siódmego wtajemniczenia...
Oceniam wysoko, bo mimo wszystko nie wyobrażam sobie, abym mogła po nią nie sięgnąć.
A więc dobrze... Teraz muszę opisać, jak wielki zawód sprawiła mi ta książka. Niby tak się nie mogłam zabrać, niby potem się wkręciłam, wciągnęłam, a następnie byłam nią tak mocno oczarowana i zachwycona... A potem czytam ostatnią stronę i brakuje mi słów. Bo liczyłam na powrót do dzieciństwa, na przygodę i zabawę, a tu takie zakończenie... Kto przeczytał, ten wie. Ale, czy...
więcej Pokaż mimo to