-
ArtykułyCzytamy w weekend. 24 maja 2024LubimyCzytać292
-
Artykuły„Zabójcza koniunkcja”, czyli Krzysztof Beśka i Stanisław Berg razem po raz siódmyRemigiusz Koziński1
-
ArtykułyCzy to może być zabawna historia?Dominika0
-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant4
Biblioteczka
2017-09-08
2017-08-03
2016-11-01
2016-12-26
2016-11-18
2016-11-01
2016-10-25
2014-11-25
2016-07-28
2016-07-28
2013-11-30
2016-06-26
2016-06-25
2014-06-16
2014-12-30
Mam szczególnie wysokie oczekiwania względem książek poświęconych ewolucji, gdyż jej zgłębianie jest jedną z moich pasji. Dlatego pozwolę sobie na bardziej krytyczny głos:
Co mi się spodobało:
-chronologiczne przedstawienie ewolucji kultury;
-zwięzłe opisanie największych sił napędzających rozwój kultury (pismo, pieniądz, rolnictwo, nauka);
-odważne stawianie własnych tez takich jak „To nie my udomowiliśmy pszenicę, to pszenica udomowiła nas”.
Co mnie drażniło:
- skażenie niektórych wywodów naukowych ideologicznymi poglądami autora. W niektórych rozdziałach wychwala socjalizm i postmodernizm, twierdząc na przykład że: „nie można obiektywnie stwierdzić jakie czynniki sprzyjają życiu człowieka, wszystko jest względne”;
-rozpowszechnianie wątpliwych informacji, takich jak: „iloraz inteligencji nie zależy od genów. Wszyscy ludzie na Ziemi posiadają ten sam potencjał mózgu, którego inteligencja jest zależna jedynie od otoczki kulturowej”;
-krytykowanie wolnego rynku w oparciu o fałszywe przesłanki. Autor twierdzi że wolny rynek jest jedynie ulotną religią. Krytykuje kapitalizm wskazując jako jego złe strony te elementy, które w rzeczywistości nie mają z nim nic wspólnego, a są głównie wadami etatyzmu i socjalizmu (system rezerw cząstkowych, cykle koniunkturalne wynikające z centralnego sterowania rynkiem).
Mam szczególnie wysokie oczekiwania względem książek poświęconych ewolucji, gdyż jej zgłębianie jest jedną z moich pasji. Dlatego pozwolę sobie na bardziej krytyczny głos:
Co mi się spodobało:
-chronologiczne przedstawienie ewolucji kultury;
-zwięzłe opisanie największych sił napędzających rozwój kultury (pismo, pieniądz, rolnictwo, nauka);
-odważne stawianie własnych tez...
2016-06-14
Gdyby przyrównać książki do posiłków, wówczas na mój gust ta pozycja byłaby niczym osiemsetstronicowy garnek mocno rozwodnionej zupy. W 80 % składa się z historiograficznej wody, głównie na temat Europy i Chin. Jedynie pozostałe 20% to treściwe kawałki poświęcone refleksjom na pograniczu geopolityki i mechaniki rozwoju cywilizacji.
Opisy historii poszczególnych państw czyta się całkiem przyjemnie. Jednak w mojej ocenie są one nieproporcjonalnie rozbudowane w porównaniu do wyciąganych z nich wniosków. Najciekawsze z nich są następujące:
- różnice biologiczne pomiędzy ludźmi zamieszkującymi Europę oraz Chiny są zbyt niewielkie, by mogły one oddziaływać na poziom cywilizacyjnego rozwoju poszczególnych ośrodków,
- wpływ decyzji przywódców na bieg historii jest przeceniany. Ich indywidualne postanowienia mogą co najwyżej przyspieszyć lub opóźnić bieg wydarzeń, które zazwyczaj i tak są nieuchronne, gdyż wynikają z uwarunkowań geograficznych lub "ducha czasów",
-geografia ma istotny wpływ na tempo rozwoju społecznego. Zarazem rozwój społeczny z czasem zmienia sposób oddziaływania owej geografii (przykładowo morza stanowiące niegdyś barierę stały się głównym łącznikiem),
- przez ostatnie kilka tysięcy lat Wschód i Zachód rozwijał się generalnie w podobnym tempie. Zachód zyskał przewagę dzięki mniejszej odległości pomiędzy Europą a Ameryką, oraz dzięki rewolucji przemysłowej. Przewaga ta według autora zostanie zniwelowana na początku XXIIw.
Głównym miernikiem rozwoju społecznego stosowanym przez autora, jest wskaźnik oparty o 4 komponenty: poziom zużycia energii, poziom urbanizacji, potencjał militarny oraz przepływ informacji.
Powyższą książkę stawiam na trzecim miejscu w moim prywatnym rankingu dzieł opisujących ewolucję cywilizacji. Na pierwszym miejscu (za doniosłość, esencjonalność i oryginalność stawianych tez) pozostaje bezkonkurencyjna "Strzelby, maszyny, zarazki" Jareda Diamonda, zaś na drugim "Od zwierząt do bogów" Harariego.
Gdyby przyrównać książki do posiłków, wówczas na mój gust ta pozycja byłaby niczym osiemsetstronicowy garnek mocno rozwodnionej zupy. W 80 % składa się z historiograficznej wody, głównie na temat Europy i Chin. Jedynie pozostałe 20% to treściwe kawałki poświęcone refleksjom na pograniczu geopolityki i mechaniki rozwoju cywilizacji.
Opisy historii poszczególnych państw...
2016-06-09
2016-05-17
2016-04-23
2016-04-10
Merytoryczna jakość poszczególnych rozdziałów książki jest skrajnie zróżnicowana. Stąd moja przeciętna ocena całości. Początek jest rewelacyjny! Na wstępie autor oddaje hołd geopolityce i skutecznie przekonuje czytelnika, by nie odklejał nosa od książki. W kolejnych rozdziałach płyniemy przez historię filozofii mechanistycznej. Zarysowane tu przykłady wzajemnego zarażania się ideami nauk humanistycznych i nauk ścisłych, były dla mnie wyjątkowo inspirujące. Nie miałem pojęcia, że dziewiętnastowieczna fizyka mogła czerpać z odkryć protoplastów socjologii (krzywa Gaussa). Dalej mamy równie ciekawe próby przyrównania praw termodynamiki do zjawisk społecznych (przemiany fazowe). Przy kolejnym rozdziale przyrównującym ruch pieszych oraz samochodów do przepływu cieczy, byłem przekonany że trzymam w dłoni jedną z najciekawszych książek w życiu. To przekonanie niestety legło w gruzach po przeczytaniu rozdziałów, w których autor próbuje opisywać społeczne aspekty ekonomii.
W mojej ocenie Philip Ball przy ekonomii całkowicie się kompromituje! Uporczywie forsuję tezę za Marksem, że załamania gospodarki i krachy wynikają z automatyzacji produkcji. Autor powtarza za Keynesem, że interwencje rządowe są najlepszym lekarstwem na kryzysy, ignorując przy tym całkowicie fakt, że interwencja rządowa przedłuża kryzys poprzez dalsze ograniczanie prywatnego kapitału i zafałszowanie informacji o wartości pieniądza, napędza inflację, której koszt jest większy od strat wynikających z samego krachu. Krytykuje zwolenników wolnego rynku, drwiąc z ich przekonania o większej efektywności gospodarki kapitalistycznej od socjalistycznej. Straszy przy tym czytelnika, że to właśnie wolny rynek jest odpowiedzialny za pedofilię i handel ludźmi (str. 593). Koszmar! Philip Ball jest tu bardziej czerwony od Karola Marksa. Rozdziały poświęcone ekonomii zawierają fałszywe tezy. Nie zmienia to jednak faktu, że w rozdziałach dotyczących fizyki , daje niezwykły pokaz swojej przenikliwości
W ostatnich rozdziałach autor zgrabnie przedstawia kwestie związane z polityczną równowagą sił oraz zwięźle opisuje teorię gier. Umieszczone tam ryciny były dla mnie niezwykle pomocne w zrozumieniu niektórych niuansów, których nie pojąłem studiując dzieła innych autorów. Podsumowując, rozdziały poświęcone fizyce są wyjątkowo inspirujące. Natomiast rozdziały dotyczące ekonomii wzbudzają konsternację i niezrozumienie, dlaczego tak inteligentny fizyk forsuje tezę, że socjalizm lepiej zaspokaja nasze potrzeby niż wolny rynek...
Merytoryczna jakość poszczególnych rozdziałów książki jest skrajnie zróżnicowana. Stąd moja przeciętna ocena całości. Początek jest rewelacyjny! Na wstępie autor oddaje hołd geopolityce i skutecznie przekonuje czytelnika, by nie odklejał nosa od książki. W kolejnych rozdziałach płyniemy przez historię filozofii mechanistycznej. Zarysowane tu przykłady wzajemnego zarażania...
więcej Pokaż mimo to