Ewolucja piękna. Jak darwinowska teoria wyboru partnera kształtuje świat zwierząt i nas samych
- Kategoria:
- popularnonaukowa
- Tytuł oryginału:
- The Evolution of Beauty: How Darwin's Forgotten Theory of Mate Choice Shapes the Animal World - and Us
- Wydawnictwo:
- Copernicus Center Press
- Data wydania:
- 2019-03-19
- Data 1. wyd. pol.:
- 2019-03-19
- Liczba stron:
- 380
- Czas czytania
- 6 godz. 20 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788378864219
- Tłumacz:
- Krzysztof Skonieczny
- Tagi:
- ewolucja teoria ewolucji dobór płciowy natura ornitologia Darwin
Najlepsza książka popularnonaukowa roku według „New York Times” i „Wall Street Journal”.
Wśród konserwatywnych uczonych XIX-wiecznej Europy pojęcie doboru płciowego – jednego z dwóch głównych mechanizmów selekcyjnych wskazanych przez Darwina – nie zdobyło tak wielkiego uznania, jak idea doboru naturalnego. Wielu biologów nie mogło wyobrazić sobie, że takie wynalazki ewolucji jak pawi ogon służą wyłącznie temu, by ich właściciel skuteczniej podbijał serca partnerek. A jednak współczesne badania nie pozostawiają wątpliwości – dobór płciowy jest potężnym mechanizmem selekcyjnym, który zaszczepił zwierzętom poczucie piękna i obdarzył je wyrafinowanymi ornamentami, wzbudzającymi estetyczne przeżycia nawet u ludzkich obserwatorów.
Richard Prum przez trzydzieści lat badał spektakularne wytwory doboru płciowego u tropikalnych ptaków – od błyszczących ogonów i barwnych ornamentów, aż po niezwykłe zachowania godowe, takie jak budowanie „altanek” służących jako miejsca schadzek, czy wykonywanie pieśni godowych… za pomocą skrzydeł. Prum eksplorował świat, w którym bardziej liczy się skuteczność zalotów i rywalizacja wewnątrz płciowa niż bezpieczeństwo przed drapieżnikami.
Książka Pruma przywraca kluczowe miejsce w przyrodzie doborowi płciowemu, zgodnie z oryginalnym poglądem Darwina. Stawia również pytania o przebieg ewolucji ludzkiej seksualności – i tego, w jaki sposób dobór płciowy ukształtował naszą naturę.
Fascynujący wykład dotyczący piękna i doboru partnera u ptaków i innych zwierząt. Będziecie zdumieni wszystkimi dziwnymi rzeczami, które ptaki robią, by zdobyć partnerów. Dowiecie się także, dlaczego zarówno mężczyznom jak i kobietom rosną włosy pod pachami, dlaczego męskie penisy pozbawione są kości powszechnej u innych ssaków, i co naprawdę wydarzyło się w Rajskim Ogrodzie. - Jared Diamond, antropolog, autor książki Trzeci szympans
Życie to nie tylko ponura żądza przetrwania. Życie to także bujne formy i zachowania - ekstrawaganckie upierzenie i dziwaczne rytuały zalotów. Prum zabiera nas w ten zachwycający świat, by odkryć fascynującą ideę: że piękno odgrywa kluczową rolę w historii życia. - „New York Times”
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Piękno się Zdarza
Zawód ornitologa wymaga mnóstwa cierpliwości i sprytu. Kiedy G.W.H. Davison obserwował gody argusa malajskiego, przez siedemset godzin zanotował tylko jedną wizytę samicy na terytorium samca. Dla Richarda O. Pruma wspomniany gatunek zamieszkujący lasy deszczowe Półwyspu Malajskiego jest niezwykle istotny, gdyż pisał o nim sam Darwin, który twierdził, iż zaloty tego ptaka dowodzą, że „najwytworniejsze piękno może służyć jako podnieta seksualna, a nie do innych celów”. Koncepcja piękna jako wartości samej w sobie stworzona przez wybitnego uczonego wzbudziła jednak mnóstwo kontrowersji wśród „brodatych, odzianych w swetry i wysokie buty” biologów i mało kto o niej pamięta. Matt Ridley w książce „Czerwona Królowa”, wydanej w 1993 roku, stwierdził, iż wśród współczesnych ornitologów dominują stronnicy „Dobrych Genów”. Wywołało to oczywisty sprzeciw Richarda O. Pruma, jako że ten jasno i wyraźnie opowiada się za stworzoną przez siebie koncepcją „Piękno się Zdarza”, będącą pochwałą niemającego celowego wymiaru piękna.
Jak, drodzy czytelnicy, możemy lepiej zrozumieć adaptacyjną teorię piękna? Otóż bardzo sugestywnie wyjaśniona ona została przez prezesa Rezerwy Federalnej Bena Bernanke’a, który w 2013 roku przestrzegał świeżo upieczonych absolwentów Uniwersytetu Princeton, żeby „pamiętali, że piękno fizyczne to obmyślony przez ewolucję sposób na zapewnienie nas, że druga osoba nie ma zbyt wielu pasożytów jelitowych”. Fakt, iż dany osobnik jest dla innego atrakcyjny seksualnie, to tylko sygnał, że może przekazać potomstwu dobre geny. Jeśli, drogi czytelniku, przeczuwasz, iż nasz świat nie zawsze jest tak prosty i racjonalny, „Ewolucja piękna” będzie lekturą idealną dla ciebie.
Richard O. Prum w swojej książce powołuje się nie tylko na przeprowadzane przez siebie badania ornitologiczne, ale czerpie również z innych dziedzin nauki, takich jak ekonomia. Jego erudycja i poczucie humoru sprawiają, iż z niezwykłą łatwością zjednuje on sobie sympatię czytelnika oraz skutecznie broni własnych teorii. Któż z nas nie zgodzi się z poniższym fragmentem?
Seksualna przewaga przyciągania partnerów może okazać się ważniejsza od wyższej przeżywalności wynikającej z dobrej adaptacji. Innymi słowy, przystojny, brawurowy, młodo umierający samiec w typie Jamesa Deana może pozostawić po sobie więcej potomstwa niż cichy bibliotekarz, który dożyje osiemdziesiątki.
Zapewne wielu z nas wprawi w konsternację część książki poświęcona zwyczajom kaczek, których samce nie tylko jako nieliczne z ptaków posiadają penisy, ale również stosują przemoc wobec samic, z którymi chcą kopulować. Opowieść o kaczych zwyczajach będzie tym samym „bardziej pasować do dystopijnej powieści science fiction niż dziecięcej opowieści na dobranoc”. Autor przyznaje zresztą, że badania nad kaczymi obyczajami wzbudziły szeroką dyskusję na temat marnotrawienia publicznych środków budżetowych. Może byłoby inaczej, gdyby debatujący przeczytali „Ewolucję piękna”, gdyż w ostatniej części publikacji dostrzegamy wyraźnie, jak światy zwierząt i ludzi przeplatają się nawzajem.
Książka Richarda O. Pruma okazuje się nie tylko pasjonującą podróżą w bajecznie barwny świat ptaków. Dowiemy się z niej również, dlaczego natura wyposażyła kobiety i mężczyzn w takie, a nie inne atrybuty i dlaczego właśnie one czynią nas atrakcyjnymi w oczach potencjalnych partnerów. Tym samym od rajskich ptaków budujących „altanki” dla swych wybranek przejdziemy do męskich penisów, pozbawionych kości obecnych u innych ssaków.
„Ewolucja piękna” znalazła się m.in. wśród pięciu pozycji nominowanych do Pulitzera w kategorii non-fiction. To znakomita publikacja, mogąca zainteresować miłośników ptaków, lecz także idealna propozycja dla osób ciekawych świata oraz tego, jak działają jego mechanizmy. Czy piękno istniejące samo dla siebie musi oznaczać czystą dekadencję? Jeśli tak sądziliście, po przeczytaniu książki Richarda O. Pruma na pewno zmienicie zdanie.
Ewa Szymczak
Książka na półkach
- 292
- 66
- 39
- 12
- 9
- 4
- 4
- 3
- 3
- 3
Cytaty
Kluczową różnicą pomiędzy tym, czego doświadcza obserwator ptaków, a prostym spacerem po lesie, jest to, co dzieje się w mózgu. Język angielski nie pozwala przekazać tej różnicy, ponieważ posiada tylko jeden czasownik oznaczający "wiedzieć/znać" (to know). Jednakże w wielu innych językach istnieją dwa różne czasowniki. Jeden z nich oznacza wiedzę dotyczącą faktu czy zrozumienia...
Rozwiń
OPINIE i DYSKUSJE
Dużo ciekawych faktów (fascynujący rozdział o konflikcie płci u kaczek) i erudycyjna, całkiem przekonująca polemika z wallace-owską teorią ewolucji wyłącznie adaptacjonistycznej i eugenicznej. Intrygujące teorie na temat rozwoju ludzkiej anatomii, struktur społecznych i zachowań homoseksualnych - wszystko zdaniem Pruma wzięło się stąd, że samice homininów starały się rozszerzać swoją autonomię seksualną. Chwilami trochę za dużo trochę publicystycznej żonglerki słownej, ale z drugiej strony książka dzięki temu zyskuje więcej werwy. W tłumaczeniu zdarzają się kalki z angielskiego, ale ogólnie jest zupełnie dobre. Książka popularnonaukowa w sam raz: bez uproszczeń, stymulująca intelektualnie, ale niemęcząca.
Dużo ciekawych faktów (fascynujący rozdział o konflikcie płci u kaczek) i erudycyjna, całkiem przekonująca polemika z wallace-owską teorią ewolucji wyłącznie adaptacjonistycznej i eugenicznej. Intrygujące teorie na temat rozwoju ludzkiej anatomii, struktur społecznych i zachowań homoseksualnych - wszystko zdaniem Pruma wzięło się stąd, że samice homininów starały się...
więcej Pokaż mimo toNa wstępie przyznam się, że biologia ewolucyjna to mój temat nr 1 jeśli chodzi o książki popularno-naukowe. Z racji zupełnie innego profilu wykształcenia absolutnie nie nazwę się żadnym ekspertem. Niemniej jednak uważam, że takie autorytety jak Richard Dawkins, Matt Ridley, Robert Sapolsky, Jared Diamond, czy Frans de Waal sporo mnie nauczyły. Wymienieni przeze mnie popularyzatorzy biologii, poza pewnymi oczywistymi różnicami zdecydowanie mogą zostać zaliczeni do "wyznawców" czysto adaptacyjnej ewolucji, socjobiologii i psychologii ewolucyjnej, dlatego z dużym zdziwieniem odebrałem fakt, że są też naukowcy krytykujący te gałęzie biologii.
Na takiej pozycji stoi właśnie Richard Prum. Oczywiście nie jest żadnym (tfu) kreacjonistą, ani w żaden sposób nie podważa teorii ewolucji - wręcz przeciwnie, wielokrotnie podkreśla, że podąża ścieżką Karola Darwina wierniej, niż niektórzy ze słynnych ewolucjonistów. Zasadnicza różnica tkwi w tym, iż Prum dopuszcza możliwość, a wręcz ją promuje, że cechy epigamiczne w świecie ptaków i ssaków nie mają żadnej wartości adaptacyjnej. Piękny, czy udziwniony wygląd i ekstrawaganckie, kosztowne energetycznie gody nie stanowią sygnałów jakości genów, zdrowia osobnika, czy celowego upośledzenia, mającego pokazać wybitny fitness, a są (zaledwie i aż) spełnieniem kapryśnych preferencji płci przeciwnej. Na 400 stronach autor przytacza kolejne przykłady i argumentacje tej tezy, co momentami bywa ciut nużące, jeśli nie podziela się jego ornitologicznej pasji. Ale już rozdziały na temat cech i zachowań naczelnych, w szczególności hominidów z gatunku homo sapiens, to bardzo świeże i dające do myślenia spojrzenie na ewolucję i wplataną w nią "walkę płci".
Chociaż nie wszystkie z pomysłów i wyjaśnień Richarda Pruma mnie przekonują, to lektura była to cenna, gdyż pozwoliła w ogóle dowiedzieć się, że nawet wśród ewolucjonistów są podziały i że faktycznie szukanie dla wszystkiego i wszędzie wartości adaptacyjnej potrafi prowadzić do absurdalnych teorii.
Na wstępie przyznam się, że biologia ewolucyjna to mój temat nr 1 jeśli chodzi o książki popularno-naukowe. Z racji zupełnie innego profilu wykształcenia absolutnie nie nazwę się żadnym ekspertem. Niemniej jednak uważam, że takie autorytety jak Richard Dawkins, Matt Ridley, Robert Sapolsky, Jared Diamond, czy Frans de Waal sporo mnie nauczyły. Wymienieni przeze mnie...
więcej Pokaż mimo toKsiążka „Ewolucja piękna. W jaki sposób teoria Darwina kształtuje świat i nas samych.”
Książka Pruma przywraca kluczowe miejsce w przyrodzie doborowi płciowemu. Pomysł, że dobór płciowy stoi za powstaniem wielu cech, które doświadczane są jako piękne i niekoniecznie stanowiące adaptacje, jest powrotem i odnowieniem starej koncepcji Darwina, którego następcy nie do końca zrozumieli i uprościli mechanizmy ewolucji do jednego – doboru naturalnego. Autor ponad 30 lat poświęcił na obserwacje egzotycznych ptaków, wykazując, że dobór płciowy ma miejsce i stanowi naturalną siłę napędzającą ewolucję biologiczną i kulturową, sprzyjającą powstawaniu i doskonaleniu różnych form piękna.
Przedstawiony świat w którym gorzyki, altanniki, argusy, kaczki, a nawet maskonury kierują się przede wszystkim zachęceniem samic do kopulacji poprzez wymyślne tańce godowe, budowanie pięknie ozdobionych altan, jak i własne upierzenie którego piękno również i nas urzeka, jest dla Richarda Pruma światem gdzie „Piękno się zdarza” na „Drzewie Życia” i kształtuje wybór partnera oraz relacje społeczne samców. Piękno upierzenia, śpiew, ornamenty, kształt, wielkość organów płciowych są rezultatem gry pomiędzy samicą i samcem, pomiędzy pożądaniem a cechami pożądanymi.
Dla ornitologów książka łatwa, lekka i przyjemna. Mnie czytało się ciężko, ponieważ egzotyczne ptaki, odległe na mapie świata miejsca, nie są mi znane. Pomimo barwnych tablic trudno mi było sobie wyobrazić życie tych ptaków w przyrodzie. Z pomocą przyszedł internet gdzie można oglądnąć wiele filmików z życia godowego tych ptaków. Wtedy dopiero zaczęłam bardziej rozumieć te wszystkie opisy zalotów zawarte w książce przez autora. Zobaczyć piękno upierzenia, uroki zawiłych budowli okraszonych kolorowymi ozdobami czy wymyśle trele i śpiewy towarzyszące zalotom ptasich samców.
książkę bardzo polecam.
Książka „Ewolucja piękna. W jaki sposób teoria Darwina kształtuje świat i nas samych.”
więcej Pokaż mimo toKsiążka Pruma przywraca kluczowe miejsce w przyrodzie doborowi płciowemu. Pomysł, że dobór płciowy stoi za powstaniem wielu cech, które doświadczane są jako piękne i niekoniecznie stanowiące adaptacje, jest powrotem i odnowieniem starej koncepcji Darwina, którego następcy nie do końca...
Bardzo ciekawa pozycja mająca aspiracje do bycia opracowaniem naukowym. Autor stawia odważne tezy, a później argumentuje ich słuszność. Naukowy charakter przeplata się z zachwytem nad pięknem ptaków, co bardzo mi odpowiadało.
Bardzo ciekawa pozycja mająca aspiracje do bycia opracowaniem naukowym. Autor stawia odważne tezy, a później argumentuje ich słuszność. Naukowy charakter przeplata się z zachwytem nad pięknem ptaków, co bardzo mi odpowiadało.
Pokaż mimo toSeks – między estetyką a ewolucyjnym zdeterminowaniem
Ponieważ biologia musi lawirować między wyjaśnieniami natury redukcyjnej a holizmem bliższej nam codzienności, to w jej ramach napięcia intelektualne różnych trendów, hipotez, szkół badawczych, perspektyw przykładów ziemskiego życia, są nieuchronne. W szczególności, sfera płciowości w kontekście doboru naturalnego i kulturowych potrzeb człowieka nigdy chyba nie zniknie z naszych debat namiętnie konfrontujących sprzeczności. Nie mamy pewności dlaczego jest jak jest, a już waga pytań o to, jak być powinno, dobudowuje do przyrodniczego namysłu społeczno-kulturową lawinę niejednoznaczności. Jeśli opisów przemocy seksualnej, tańców godowych, penisów dłuższych od reszty ciała samca kaczki, patriarchatu, homoseksualizmu i innych zjawisk można dokonywać wyłącznie darwinowskim doborem naturalnym i adaptacjami, to ornitolog Richard Prum mówi – nie tak szybko. W swojej dość prowokacyjnej intelektualnie książce „Ewolucja piękna. Jak darwinowska teoria wyboru partnera kształtuje świat zwierząt i nas samych” postawił kilka hipotez, które nie tylko wspierają wagę doboru płciowego, ale wręcz domagają się uwzględnienia jednostkowego poczucia piękna, które formuje życie w równym stopniu samic i samców altanników jak i ludzi. Książka wyraźnie porusza się na trzech poziomach. Nie do końca idealnie się wpasowały w całość. Do tego mam kilka wątpliwości co do doboru przedstawicieli fauny ziemskiej do wykazania stawianych tez. Ostatecznie całość to bardzo dobra lektura o fascynującym świecie poligynicznych (*) ptaków, z ich tokowiskami, wabieniem bajecznie kolorowymi piórami, budowlami zachęcającymi samiczki do seksu i z całym tym płciowym wyścigiem zbrojeń. Jest co czytać.
Książka zbudowana jest na trzech poziomach. Pierwszy to konflikt środowiskowy wokół rozumienia ewolucji darwinowskiej. Ornitolog domaga się uwzględnienia w głównym nurcie akademickim konsekwencji doboru płciowego, który umożliwił pojawienie się cech estetycznych rozwijanych dzięki subiektywnym decyzjom wyboru partnera do przekazania genów następnemu pokoleniu. Chciałby ponownego odczytania „O pochodzeniu człowieka i doborze w odniesieniu do płci”, mniej znanej publicznie pracy Darwina. Dla Pruma obserwowane bogactwo form życia zwierząt to ewolucja nie tylko w wyniku doboru naturalnego i poszukiwania pragmatycznie-gatunkowych zmian przydatnych w przetrwaniu. Ponieważ to dość niszowa postawa wymagająca solidnej podbudowy dowodowej, ornitolog musiał przystąpić do uzasadnienia swoich apelów środowiska przyrodników. Stąd w drugiej warstwie, przywołał kilkanaście przykładów etologii godowej ptaków, głównie tropikalnych. To zdecydowanie najbardziej barwny (i najmniej kontrowersyjny) składnik książki. Tej wielości technik uwodzenia nie warto przytaczać, bo okradałoby się innych z przyjemności samodzielnego ich wyczytania. Jednak w kontekście ostatnich rozdziałów, w których zastanawia się nad seksualnością ewolucyjno-kulturową człowieka, ujętą w zaprezentowane wcześniej ramy i postulat rozszerzenia adaptacji do estetyki „tańca pomiędzy pożądaniem i cechami epigamicznymi”, skupienie się wcześniej na ptakach pobudziło mnie do pytań. Czemu tylko kilkanaście gatunków ptaków i człowiek wsparty szczątkowymi obserwacjami zaledwie innych naczelnych? Gdzie pozostałe gromady, czy rzędy ssaków? Jeśli miała książka być prezentacją piękna w świecie altanników, argusów, gorzyków, ozdobników czy ogrodników, to jest w tym zadaniu spełnionym dziełem. Ale skoro autor szuka fundamentalnego rozszerzenia paradygmatów neodarwinizmu, to oczekiwałbym pełniejszej perspektywy filogenetycznej. Przeniesienie dyskusji na ‘płciową kondycję’ człowieka, która stanowi trzeci składnik opowieści, dokłada sporo kontrowersji, choć w świetle przekonań Pruma, już tak bardzo nie dziwi.
Ponieważ dla ornitologa dobór płciowy nie jest prostym wariantem doboru naturalnego, to stara się bardzo często przywoływać przykłady etologii, z którymi adaptacja ewolucyjna ma kłopot. Szukając źródeł skomplikowanych relacji płciowych ptaków, przyczyn spędzania życia na popisach samczych, na zbieraniu i segregowaniu różnobarwnych przedmiotów w celu zaimponowania samiczkom, odrywa profesor te rytuały od genetyki i snuje opowieści o potrzebie piękna i o subtelnej walce samiczek o mniej przemocowe techniki doczekania się potomstwa. Jest w tym sporo wzniosłych idei, ciekawego uzasadnienia estetycznych potrzeb. Z drugiej strony da się wyczuć idealizm autora i niechęć do ‘chłodnej genetyki’, redukcjonizmu, materializmu, unifikacyjnego podejścia do biologii. To taki marzyciel, który godzi się na to, jak jest, ale odpowiedzi na pytania ‘dlaczego tak jest?’, stara się rozszerzać w kierunku humanistycznie wypracowanych pojęć typowych dla sztuki. Przy tym chyba jednak dość nieprzekonująco dekonstruuje mechanizmy niedopuszczania do głosu wyznawanych poglądów (str. 80-85),szczególnie, jeśli przyznaje się do frustracji z pomijania własnego nazwiska w debacie o ewolucji biologicznej (str. 61). Z drugiej strony zgadzam się z jego postulatem, by zrezygnować w złożoności biologicznej z zasady restrykcyjnego trzymania się optymalnego kierunku ewolucji, jako wyjaśnienia zmian fenotypowych i behawioralnych (str. 145):
„Każda cecha epigamiczna powinna, zgodnie z przewidywaniami, ewoluować w kierunku równowagi pomiędzy przewagą seksualną a kosztami dla przeżycia, a ta równowaga może być odległa od optimum przeżywalności i płodności preferowanego przez dobór naturalny. Seksualna przewaga przyciągania partnerów może okazać się ważniejsza od wyższej przeżywalności wynikającej z dobrej adaptacji. Innymi słowy, przystojny, brawurowy, młodo umierający samiec w typie Jamesa Deana może pozostawić po sobie więcej potomstwa niż cichy bibliotekarz, który dożyje osiemdziesiątki.”
Wczytując się w zdumiewające przykłady z życia ptaków, dochodzę niemal do kuriozalnego wniosku, że to samiczki z kolejnymi pokoleniami wymusiły na samcach, by swój cały ‘czas wolny’ (czyli ten poza etapami skupienia się na zdobywaniu pożywienia) przeznaczyły nie na maltretowanie ich, ale na przygotowywanie się do wywierania wrażenia na samiczkach, na imponowaniu sobie i konkurentom walorami różnego typu. Jakby walczyły o ‘ptasio-samczą’ resocjalizację i mniej przemocowy świat. To taka moja antropomorfizacja przesłania Pruma, chyba świadomie przez niego promowana, szczególnie, że wraca ten motyw ukierunkowanego ‘kulturowo-etycznego’ rugowania przemocy w przypadku ludzi. Kobiece potrzeby intymności i subtelności (z prawem do wyboru form własnej seksualności) w narracji ornitologa prezentują się jako długofalowy proces biologiczno-społecznego zmagania międzypłciowego (str. 369):
„Mimo że estetyczne remodelowanie u ludzi zapewniło wielki postęp seksualnej autonomii samic, myślę, że późniejsza ewolucja ludzkiej kultury poskutkowała pojawieniem się nowych kulturowych mechanizmów konfliktu seksualnego. Innymi słowy twierdzę, że kulturowe ideologie męskiej siły, dominacji seksualnej i hierarchii społecznej – to jest patriarchat – zostały rozwinięte, aby na powrót zapewnić mężczyznom kontrolę nad zapłodnieniem, reprodukcją i inwestycjami rodzicielskimi jako przeciwśrodkami w stosunku do ewolucyjnego rozwoju seksualnej autonomii kobiet. Wynikiem jest nowy, ludzki konflikt seksualny i wyścig zbrojeń – walka toczy się poprzez mechanizmy kultury.”
Powyższy cytat, to ciekawa próbka z poprowadzonej szeroko narracji, która przeszła od ornitologii w kierunku antropologii i finalnie do żywej dyskusji o równouprawnieniu. Bez demagogii, doktrynerstwa czy jednostronności, Prum ciekawie zabrał głos w społecznie otwartych debatach. Upraszczające sprowadzenie męskiej dominacji do ewolucyjnej nieuchronności, nie tylko nie wytrzymuje zderzenia z faktami natury przyrodniczej, ale i z uformowaną w holoceńskim świecie kulturą (str. 370-371):
„Analiza historii konfliktu seksualnego u ludzi wskazuje, że mężczyźni zostali rozbrojeni ewolucyjnie, i dopiero kultura włożyła im broń z powrotem do ręki. Pamiętajmy, że mężczyźni mają mniejszą fizyczną przewagę w rozmiarze ciała nad kobietami niż słynne z pokojowego nastawienia samce bonobo. Społeczne i seksualne przewagi, którymi obecnie mężczyźni cieszą się wobec kobiet, nie mogą być wyjaśnione jako nieuniknione rezultaty samej naszej biologicznej, ewolucyjnej historii.”
Ornitolog w części dotyczącej konstrukcji człowieka, z jego seksualnością zasadniczo niespotykanie wieloaspektową (kopulacje innych naczelnych to zupełnie inny świat liczony w sekundach, a penisy tych kilku procent gatunków ptaków, którym się one jeszcze ostały, z reguły odpadają lub przechodzą w stan uśpienia do kolejnej wiosny),wyciąga wnioski z ‘rozszerzonego darwinizmu’, którego wprowadzenie zapostulował we wstępie książki. Jest tu miejsce na ciekawe analizy: sensu orgazmu u kobiet, walorów pięknych relacji, które jeśli sprowadzić związek do wąskiej definicji jako pary dążącej do prokreacji, byłyby bezwartościowe, koewolucyjnego festiwalu miłości, w którym człowiek nie jest jedynym gatunkiem poszukującym piękna.
„Ewolucja piękna” nie do końca okazała się tym, na co się przygotowałem, co okazało się z reguły atutem. To z jednej strony ciekawy namysł nad zbyt wąskim odczytaniem ewolucjonizmu – zarówno w wymiarze zoologii jak i psychologii, z drugiej piękna opowieść o ptakach, a z trzeciej głos w dyskusji społecznej. Piękna wkładka z kolorowymi zdjęciami kilkunastu barokowo ubarwionych ptaków jest jakąś namiastką i aktywatorem dla wyobraźni. Nie wszystkie wnioski Pruma mnie przekonały. Jego apel o poważne traktowanie przez kolegów skupionych na wytłumaczeniu adaptacyjnym, to zapewne subtelny konflikt, który wymaga więcej wiedzy o strukturze uprawiania nauki w biologii, niż moje fragmentaryczne rozeznanie. Książka jest tak tematycznie niejednoznaczna do zaklasyfikowania, jak trudna w zdiagnozowaniu jej języka i przez to docelowego odbiorcy. Starałem się oddać kilka głównych myśli, by inni czytelnicy sami zdecydowali. Za to myśl przewodnia, wbrew tym niejednoznacznościom, jest jasna – wpisać seksualność ziemskich stworzeń w kontekst wykraczający poza fatum genetycznego dziedzictwa i spróbować opowiedzieć o pięknych wytworach fauny, jako zmienności poszukującej spełnienia jednostkowego.
BARDZO DOBRE – 8/10
-------------
* ‘Poligynia’ (z greki) jest formą poligamii. W kontekście książki zastosowano to pojęcie do grupy gatunków ptaków, które nie łączą się w pary, stanowiąc 5% z ok. 10000 gatunków. To ten niewielki ułamek ptaków stanowi przedmiot ciekawej obserwacji Pruma i samczych ‘seksualnie nacechowanych pawich piór autoprezentacji’.
Seks – między estetyką a ewolucyjnym zdeterminowaniem
więcej Pokaż mimo toPonieważ biologia musi lawirować między wyjaśnieniami natury redukcyjnej a holizmem bliższej nam codzienności, to w jej ramach napięcia intelektualne różnych trendów, hipotez, szkół badawczych, perspektyw przykładów ziemskiego życia, są nieuchronne. W szczególności, sfera płciowości w kontekście doboru naturalnego i...
Jak na popularnonaukową, to wydała mi się nudnawa. Bardziej ta książka moim zdaniem idzie w stronę opracowania naukowego, ale z subiektywnymi komentarzami autora, gdy jakieś zjawisko, odkrycie lub obserwowane ptaki go zadziwiły czy doprowadziły do nowej myśli. I jedynie te fragmenty bywały ciekawe, bo pozostałe wywody naukowe znużyły na tyle, że część akapitów niestety ominęłam. Zbyt przegadane. W sumie autor zaczynając od ptaków doszedł do seksualnej autonomii kobiet, ale np. wkładka zdjęciowa dotyczy tylko ptaków, więc nie potrafię powiedzieć, co było główną osią książki. Zaś trzeba przyznać, że przypisy i bibliografia porządna, jak na opracowanie przystało (prawie 50 stron z tej grubawej książeczki).
Jak na popularnonaukową, to wydała mi się nudnawa. Bardziej ta książka moim zdaniem idzie w stronę opracowania naukowego, ale z subiektywnymi komentarzami autora, gdy jakieś zjawisko, odkrycie lub obserwowane ptaki go zadziwiły czy doprowadziły do nowej myśli. I jedynie te fragmenty bywały ciekawe, bo pozostałe wywody naukowe znużyły na tyle, że część akapitów niestety...
więcej Pokaż mimo toPrzez pierwszą połowę książki brnęłam siłą uporu. Anegdoty z życia autora wymieszane ze zdaniami pięciokrotnie złożonymi naszpikowane żargonem naukowym to nie jest w mojej opinii optymalne połączenie. Jednak informacje te były niezbędne do zrozumienia dalszej części książki. A ta okazała się warta poświęcenia.
Cześć o ewolucji estetycznej ludzi oraz ich preferencji seksualnych była odświeżająca. Trochę przygnebiajaca, ale jednocześnie miała więcej sensu niż większość teorii, z którymi się zetknęłam w tej tematyce.
Zdecydowanym minusem samego wydania są przypisy, które są umieszczone w osobnym rozdziale na końcu książki, co mnie nieodmiennie irytuje, szczególnie, że zauważyłam je w połowie czytania.
Przez pierwszą połowę książki brnęłam siłą uporu. Anegdoty z życia autora wymieszane ze zdaniami pięciokrotnie złożonymi naszpikowane żargonem naukowym to nie jest w mojej opinii optymalne połączenie. Jednak informacje te były niezbędne do zrozumienia dalszej części książki. A ta okazała się warta poświęcenia.
więcej Pokaż mimo toCześć o ewolucji estetycznej ludzi oraz ich preferencji...
Na początku trzeba zauważyć, że książka wymaga pewnego rozeznania w teorii ewolucji. Jeśli obce ci są pojęcia adaptacji i dryfu genetycznego, samolubnego genu czy doboru krewniaczego, zapewne lepiej będzie zacząć od tych spraw. Książka to bowiem mocno teoretyczna.
Prum przeciwstawia się tutaj tezie, jakoby wszystko w biologii ewolucyjnej dało sie zredukować do doboru naturalnego. Broni realności doboru płciowego jako alternatywnej siły ewolucyjnej, która niekiedy bywa wręcz przeciwstawna doborowi naturalnemu, czyli zmniejsza poziom przystosowania gatunku. Pierwsza część pokazuje to na przykładzie ptaków, druga - ekstrapoluje na ewolucję człowieka.
Jego argumentacje są przekonujące w części "ptasiej", zaś w części "ludzkiej" są spekulatywne, jak sam zaznacza - a więc mają na celu sformułować nowe propozycje hipotez bez podania silnych dowodów. Całość zrobiona zgrabnie. Ogółem - duża uczta intelektualna, być może zwiastun zmiany paradygmatu w naukach ewolucyjnych.
Na początku trzeba zauważyć, że książka wymaga pewnego rozeznania w teorii ewolucji. Jeśli obce ci są pojęcia adaptacji i dryfu genetycznego, samolubnego genu czy doboru krewniaczego, zapewne lepiej będzie zacząć od tych spraw. Książka to bowiem mocno teoretyczna.
więcej Pokaż mimo toPrum przeciwstawia się tutaj tezie, jakoby wszystko w biologii ewolucyjnej dało sie zredukować do doboru...
Książka z gatunku niezwykle inspirujących, choć nie powiedziałabym, że jest pozycją stricte popularnonaukową. "Ewolucja piękna" to raczej studium i manifest w jednym. Zarzuciłabym jedynie Prumowi nierówność pierwszej i drugiej części pracy.
O ile do połowy, istotnie "Ewolucja piękna" przybliżała ewolucyjne i biologiczne zjawiska w świecie ptaków (na przykładzie głównie gorzyków, altanników oraz kaczek) i serwowała solidną dawkę wiedzy, pojęć, posiłkując się bogatą literaturą oraz autorskimi badaniami naukowca; o tyle pozostała część książki to dość luźne dywagacje na temat ewolucji ludzkiej seksualności. To, rzecz jasna, rozważania szalenie ciekawe, jednak widać, że cały poprzedni wywód ornitologiczny miał służyć prezentacji własnej hipotezy Pruma na temat epigamicznych cech człowieka, jego zachowań społecznych, reprodukcyjnych itp. Mniej w tych rozdziałach o Homo sapiens szczegółowych danych, stosunkowo niewiele odwołań do antropologicznej literatury, a więcej filozoficznych spostrzeżeń. Po prostu treść jest bardziej rozproszona, a mniej nasycona naukowym żargonem. Osobiście wydaje mi się również nieco uproszczone przedstawienie relacji społecznych szympansów oraz goryli, nie do końca zgodne z tym, co pojawia się w literaturze (Goodall, de Waal wskazują, że szympansy oraz goryle to nie jedynie brutalne bestie i zasadniczo agresja w ich społecznościach jest bardziej zrytualizowana),ale to być może moje czepialstwo. Sam badacz zresztą podkreśla w tekście, że jego spojrzenie na ewolucję naczelnych jest hipotetyczne i wymaga dalszego testowania, niemniej podaje sporo argumentów i przykładów na obronę własnej perspektywy.
Dobrze, aby ten dualizm książki miał na uwadze ktoś, kto głównie sięgnął po nią dla ptaków, ponieważ końcowe rozdziały jedynie się do nich odwołują, ale wyłącznie w kontekście ewolucji ludzi.
Warto "Ewolucję piękna" przeczytać nie tylko dla walorów edukacyjnych, ale też dla samego autora, który jest utytułowanym ornitologiem, barwnie prowadzącym narrację. To też interesujące spojrzenie na różnorodność przyrody, szczególnie ptaków oraz historię człowieka i jego miejsce w świecie. Prum kończy swą pracę apelem społecznym, swego rodzaju manifestem, by na ewolucję spojrzeć nie tylko pod kątem doboru naturalnego, ale piękna samego w sobie. Jednocześnie, zachęca, aby to nowe podejście odnieść także do człowieka.
Książka z gatunku niezwykle inspirujących, choć nie powiedziałabym, że jest pozycją stricte popularnonaukową. "Ewolucja piękna" to raczej studium i manifest w jednym. Zarzuciłabym jedynie Prumowi nierówność pierwszej i drugiej części pracy.
więcej Pokaż mimo toO ile do połowy, istotnie "Ewolucja piękna" przybliżała ewolucyjne i biologiczne zjawiska w świecie ptaków (na przykładzie głównie...
To jedna z najważniejszych pozycji w tym roku dla mnie, i pewnie wypadnie ją ogłosić przeczytaną roku. Znakomite wnioskowanie, ogromna wiedza i doświadczenie autora i rewolucyjne tezy. Dla mnie najważniejsze to - rola piękna jako celu ewolucji, rola w ewolucji homoseksualizmu (ochrona i negowanie agresji) oraz teorie piękno i przyjemność się zdarza. To trzeba czytać
To jedna z najważniejszych pozycji w tym roku dla mnie, i pewnie wypadnie ją ogłosić przeczytaną roku. Znakomite wnioskowanie, ogromna wiedza i doświadczenie autora i rewolucyjne tezy. Dla mnie najważniejsze to - rola piękna jako celu ewolucji, rola w ewolucji homoseksualizmu (ochrona i negowanie agresji) oraz teorie piękno i przyjemność się zdarza. To trzeba czytać
Pokaż mimo to