-
ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
-
Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz2
-
ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński13
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika
Jedna z książek, które zostają w człowieku... Klasyka XX wieku, która robi wrażenie także dziś. Nie dla każdego. Raczej dla świadomych tego na co się decydują. Podobno z gatunku książek, które warto czytać kilka razy, na kilku etapach życia. Powiedziałbym, że po pierwszym "oseskowym" czytaniu mam już apetyt na drugie, dojrzalsze.
Warto czytać, tak samo jak warto odwiedzić Rzym, słuchać Bacha itd...
Jedna z książek, które zostają w człowieku... Klasyka XX wieku, która robi wrażenie także dziś. Nie dla każdego. Raczej dla świadomych tego na co się decydują. Podobno z gatunku książek, które warto czytać kilka razy, na kilku etapach życia. Powiedziałbym, że po pierwszym "oseskowym" czytaniu mam już apetyt na drugie, dojrzalsze.
Warto czytać, tak samo jak warto odwiedzić...
To żelazna pozycja w kanonie sf. Absolutnie nie tylko dla zagorzałych wielbicieli gatunku. Doskonale odbierana przez osoby spoza tego światka. Doskonała, inteligentna lektura. Mało technologii, strzelanek, dużo polityki, dyplomacji, błyskotliwych dialogów. To się odnosi do całego cyklu. Przyjemność z lektury i satysfakcja intelektualna w jednym. Polecam!
To żelazna pozycja w kanonie sf. Absolutnie nie tylko dla zagorzałych wielbicieli gatunku. Doskonale odbierana przez osoby spoza tego światka. Doskonała, inteligentna lektura. Mało technologii, strzelanek, dużo polityki, dyplomacji, błyskotliwych dialogów. To się odnosi do całego cyklu. Przyjemność z lektury i satysfakcja intelektualna w jednym. Polecam!
Pokaż mimo toPierwsza z trzech książek Mievile'a, rozgrywająca się w tych samych realiach. Zdecydowanie jedno z wydarzeń literackich w tym gatunku i zasłużenie jedna z najbardziej nagradzanych książek w jego całej historii. Bogactwo wyobraźni zdumiewa, szokuje i powala. Przejawia się w konstrukcji świata i niesamowitych postaciach. Z tego powodu tę książkę pamięta się długo po przeczytaniu i (u mnie to absolutny wyjątek) chce się do niej po jakimś czasie wrócić. Również "Blizna" i "Żelazna rada" nie zawodzą bardzo wysokich oczekiwań.
Pierwsza z trzech książek Mievile'a, rozgrywająca się w tych samych realiach. Zdecydowanie jedno z wydarzeń literackich w tym gatunku i zasłużenie jedna z najbardziej nagradzanych książek w jego całej historii. Bogactwo wyobraźni zdumiewa, szokuje i powala. Przejawia się w konstrukcji świata i niesamowitych postaciach. Z tego powodu tę książkę pamięta się długo po...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-12-02
Każdy kolejny tom utwierdza mnie w ogromnym wrażeniu. Niezmiennie uważam książkę za ważne, wybitne dzieło i niezmiennie uważam połączenie dziennika z opowiadaniami za magiczne. Warto dodać, że najwyższa nota należy się obu tym składnikom. W związku z krótkimi tekstami krytycznymi, które pojawiają się w kolejnych tomach, trudno nie zastanowić się przez chwilę i spróbować określić czym konkretnie tak imponuje ten dziennik. Dochodzę do wniosku, że język dziennika, o którym często się pisze, a który rzeczywiście jest wybitny, to nie jest tzw. piękna polszczyzna. Nie, ja bym określił klasę tego języka całkowicie bez związku z narodowością autora. To jest wielki język, którym wyraża się wielki intelekt i wielkie serce. Język, który z niesamowitą kulturą (także logiczną) wyraża myśli, a te myśli nigdy nie są byle myślami, przelotnymi, błahymi. Słowem - to rzeczywiście poważna literatura. Absolutnie nie uważam, żeby nadawała się dla każdego. Herling nie żartuje sobie, nie rozładowuje napięcia, które tworzą wielkie, ciężkie, obsesyjnie powracające tematy. Nie pisze, co często się powtarza, o sobie i swojej prywatności. Wzmiankę o jego synu znalazłem w jednym tomie (z pięciu, które mam na razie za sobą). Jest to rzecz pod tymi względami bardzo bezkompromisowa. Natomiast za każdym razem, gdy powracam do Herlinga po innych lekturach, wraca podziw, wielkie, rosnące uznanie. Kręgosłup moralny, który jest też kośćcem Dziennika, pozwala widzieć w autorze autorytet. Wszystkie teorie o tym, żeby oddzielać biografię, prawdę psychologiczną o autorze, od jego dzieła, wyglądają w obliczu tego dzieła bardzo wątło, a w zasadzie są całkowicie ośmieszone. Naprawdę trudno nie ulec wpływowi Herlinga, jego ocenom. Choć jest dość jasne, że ma swoje obsesje i jest ostry w sądach, uważam, że w ogromnej większości kwestii ma ku temu poważne podstawy. W tomie 1989-1992 ciekawe są komentarze odnoście przemian w Polsce, w tym stanu wojennego, ponownie pojawia się wiele bardzo dobrych fragmentów o klasyce literatury XX wieku (Kafce, Schulzu), znowu nie brakuje dzieł sztuki. I wielkie, naprawdę wielkie opowiadania. Polecam jak niewiele innych książek, a sam oczywiście niebawem sięgnę po przedostatni tom Dziennika.
Każdy kolejny tom utwierdza mnie w ogromnym wrażeniu. Niezmiennie uważam książkę za ważne, wybitne dzieło i niezmiennie uważam połączenie dziennika z opowiadaniami za magiczne. Warto dodać, że najwyższa nota należy się obu tym składnikom. W związku z krótkimi tekstami krytycznymi, które pojawiają się w kolejnych tomach, trudno nie zastanowić się przez chwilę i spróbować...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-08-04
Przedostatni już tom. Pojawia się narastające uczucie żalu. Imponujący rozmiarami, po raz kolejny dający bezwarunkowy komfort czytelniczy. Powrót do Herlinga to za każdym razem ogromna przyjemność. Czy to po przerwie między kolejnymi tomami, czy w momentach, gdy lekturę jednego z tomów zawieszam na chwilę, by szybko do niej powrócić od innej książki. Powiedzmy od razu - Najczęściej znacznie słabszej. Pod tym względem przychodzi na myśl określenie dotyczące Glenna Goulda wykonań muzyki Bacha - trudno po nich słuchać jakichkolwiek innych. Trochę tak jest z Herlingiem. "Dziennik" zawiesza poprzeczkę wysoko i dalsza selekcja lektur staje się problematyczna.
Zasadnicze pytanie odnośnie przedostatniego tomu: czy trzyma poziom. Szybka odpowiedź: tak, bez wątpliwości. Wszystko to, co najlepsze u tego autora, jest obecne w tomie 1993-1996. Przejdźmy do elementu, który dla niektórych (cóż, na przykład dla Giedroycia kończącego współpracę ze swoim przyjacielem) może być problematyczny, czyli jasno określonego światopoglądu, w pewnych kwestiach nie uznającego szarości. To według mnie samo sedno tej twórczości, wykraczające oczywiście poza sferę literatury, estetki, sztuki. W moim przypadku konstrukcja intelektualna i moralna (taki właśnie tandem) Herlinga jest imponująca i bardzo inspirująca. To tu właśnie można mówić o autorytetach. Bardziej przystające do naszych czasów postawy takie jak relatywizowanie, ahistoryczność, abstrahowanie od osoby autora - wydają mi się niebezpieczne. Po przeczytaniu kilku tomów takiego dziennika, pogląd, według którego liczy się tekst, dzieło (stanowisko Giedroycia) w oderwaniu od biografii autora i jego wiarygodności, jest dla mnie absolutnym nieporozumieniem. Zaryzykowałbym, że poglądy tego typu odpowiadają za wiele patologii współczesnej Polski po 1989 roku. W jakiś sposób skoncentrowanie Herlinga-Grudzińskiego na kwestiach totalitaryzmów, zła i postaw moralnych, nie jest dla mnie mankamentem. Owszem, ja też lubię, gdy unika zapalczywości i decyduje się na uszczypliwość, ironię. Ale oczywiście nie oddałbym serca i umysłu pisarza za złagodzenie jego poglądów. Po raz kolejny jestem zachwycony opowiadaniami. I po raz kolejny polecam poręczne wydanie Czytelnika z reprodukcjami dzieł sztuki ważnych dla autora. Ocena musi być maksymalna.
Przedostatni już tom. Pojawia się narastające uczucie żalu. Imponujący rozmiarami, po raz kolejny dający bezwarunkowy komfort czytelniczy. Powrót do Herlinga to za każdym razem ogromna przyjemność. Czy to po przerwie między kolejnymi tomami, czy w momentach, gdy lekturę jednego z tomów zawieszam na chwilę, by szybko do niej powrócić od innej książki. Powiedzmy od razu -...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-09-04
Ocena całego dziennika, ale od razu piszę, że ostatni tom nie zawodzi oczekiwań. Owszem, sędziwy pisarz rytualnie odwiedza wszystkie zagadnienia, do których zdążył już przyzwyczaić; owszem - zdarzają mu się powtórzenia. Ale to nie zmienia oceny całości dziennika, który dla mnie jest wielką i ważną lekturą. I to pod wieloma względami. Potwierdzam opinię, że to nie są książki dla nastolatków. Może nawet nie dla 20-latków. A dlaczego? Na pewno nie ze względu na jakieś niesamowicie duże wyrafinowanie treści lub stylu, choć Herling jest intelektualistą pierwszej wody. Chodzi o ciężar gatunkowy, rangę podejmowanych tematów. To chyba najlepszy przykład poważnej literatury, która dotyka tego, co najważniejsze, w tym głównie tematu walki dobra ze złem i historii XX wieku. Postawa autora, tzn. twardy kręgosłup moralny i zdystansowanie wobec wątpliwej wartości mód intelektualnych Europy, zrobiła na mnie duże wrażenie, tym bardziej, że towarzyszą im zawsze intelekt i klasa artystyczna pisarza. Świetne połączenie dziennika z opowiadaniami (warto czytać właśnie takie wydania, o czym pisze sam Herling!) skłaniać chyba powinno do zaliczenia "Dziennika pisanego nocą" do ważniejszych dzieł polskiej literatury 2 połowy XX wieku. Dla mnie na pewno jedna z najważniejszych. Dla nie skorych do tracenia czasu na lektury błahe, byle jakie - rekomendacja szczególna.
Ocena całego dziennika, ale od razu piszę, że ostatni tom nie zawodzi oczekiwań. Owszem, sędziwy pisarz rytualnie odwiedza wszystkie zagadnienia, do których zdążył już przyzwyczaić; owszem - zdarzają mu się powtórzenia. Ale to nie zmienia oceny całości dziennika, który dla mnie jest wielką i ważną lekturą. I to pod wieloma względami. Potwierdzam opinię, że to nie są książki...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-05-31
Jedna z najważniejszych książek jednego z największych umysłów-sumień XX wieku. Innymi słowy - lektura poważna, ale dająca oprócz intelektualnej także czytelniczą satysfakcję. Okładka zaproponowana przez Znak doskonała - podsyca refleksję prowokowaną przez Arendt o tytułowej "banalności zła". Już samo zaproponowanie i naświetlnie tej idei na przykładzie Eichmanna to wystarczający powód, by sięgnąć po tę książkę. Należy ona moim zdaniem do najciekawszych, najbardziej niepokojących idei, które pozostawił po sobie XX wiek, co w zasadzie pozwala określić "Eichmanna w Jerozolimie" jako lekturę obowiązkową. Od pierwszej strony czuje się siłę intelektu Arendt, który demonstruje się nie w nagromadzeniu zawiłych kwestii, trudnego słownictwa, lecz w nasyceniu treścią. Przy czym jest to treść związana z moralnością, więc jednak sama w sobie o dużym ciężarze gatunkowym (abstrahując już nawet od kontekstu Zagłady). Ciężar czuje się podczas lektury i po - nie tylko dlatego, że autorka stawia pewne wymagania, ale dlatego, że jej koncepcja dotyczy wszystkich nas i skłania do zadania sobie wielu trudnych pytań. Dodatkową korzyścią jest możliwość zapoznania się z ważnym rozdziałem historii, przedstawionym rzetelnie przez wybitny intelekt. Bardzo polecam.
Jedna z najważniejszych książek jednego z największych umysłów-sumień XX wieku. Innymi słowy - lektura poważna, ale dająca oprócz intelektualnej także czytelniczą satysfakcję. Okładka zaproponowana przez Znak doskonała - podsyca refleksję prowokowaną przez Arendt o tytułowej "banalności zła". Już samo zaproponowanie i naświetlnie tej idei na przykładzie Eichmanna to...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-12-01
Jedno z moich objawień literackich tego roku. Oczywiście jest to klasyka i zgadzam się, że dla niektórych powinna być lekturą obowiązkową. Mówiąc o objawieniu, trzeba to rozszerzyć także na sferę intelektualną, bo satysfakcja z czytania Stempowskiego jest literacka i (chyba przede wszystkim) intelektualna. Ciemną stroną naszych czasów jest m.in. to, że nazwisko tego wybitnego autora nie zawsze zajmuje należne mu miejsce w świadomości czytelników, szczególnie młodych. To ogromna strata. Gdyby było inaczej, wyższy byłby poziom szacunku, zrozumienia, wiedzy, kultury w dyskusjach i rozmowach Polaków. Bo Stempowski był autorytetem (dla mnie teraz jest), takim których dzisiaj brakuje. W tym co pisze połączył rzadkie cnoty. Poza doskonałym władaniem językiem zwróciłbym uwagę na dwie rzeczy. Po pierwsze treść - po tylu latach jego eseje nie tracą wartości, a to chyba ze względu na fakt, że autor nie tylko umiał pisać, ale też miał wiele do powiedzenia. Jego obserwacje, analizy są doskonałe, głębokie, odkrywcze. Szczególnie trafiły mi do serca uwagi na temat wychowania i edukacji, jakże aktualne po kilkudziesięciu latach. Zresztą trudno w ogóle mówić o dezaktualizacji Stempowskiego, gdyż był on intelektualistą takiego kalibru, że ogarniał swymi horyzontami okres znacznie dłuższy niż jedno lub dwa pokolenia. Ta szerokość horyzontów, głębia zrozumienia i kultura umysłowa robią ogromne wrażenie podczas czytania jego esejów. Po drugie - bardzo rzadko spotykana - wiedza ekonomiczna. To składnik erudycji eseistów, który jest bardzo nieoczywisty, a w przypadku Stempowskiego daje wspaniałe efekty, np. w eseju na temat społeczno-ekonomicznych uwarunkowań rozwoju awangardowych nurtów literackich w Europie. Czuje się, że ta tradycja (z pierwiastkiem ekonomicznym) była niesamowicie cenna i nie kontynuując jej Polska kultura odstaje za Europą.
"Eseje" to wybór z dość skromnej objętościowo twórczości. Bezwzględnie zamierzam czytać wszystko co Stempowski napisał, np. o Ukrainie (zapowiada się fascynująco w 2017 roku), ale też cały Notatnik niespiesznego przechodnia czy pełne teksty dzienników (Austria, Niemcy, Włochy). Fragmenty dzienników wybrane do "Esejów" to rewelacja. Dla wielu fragmentów tego wydania brakuje zresztą skali. Dziękuję Herlingowi za ten czytelniczy drogowskaz.
Uwaga - w moim przypadku lektura tego wydania w 2016 roku była drogą przez mękę. Wszystkie strony osobno. W razie możliwości polecam inne wydania lub eseje w tomach macierzystych.
Jedno z moich objawień literackich tego roku. Oczywiście jest to klasyka i zgadzam się, że dla niektórych powinna być lekturą obowiązkową. Mówiąc o objawieniu, trzeba to rozszerzyć także na sferę intelektualną, bo satysfakcja z czytania Stempowskiego jest literacka i (chyba przede wszystkim) intelektualna. Ciemną stroną naszych czasów jest m.in. to, że nazwisko tego...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-11-24
Zelazna klasyka, która sìe swietnie czyta. Ja siegnalem, bo jakims cudem ksiazka mnie ominela. Teraz uwazam, ze czytajac jako dojrzaly czlowiek, moge ja wlasciwie docenic. Smarkacz szkolny jest skazany na lekture, podczas ktorej zostaje na wejsciu pozbawiony mozliwosci wychwycenia wszystkich smaczkow, a jest ich bardzo wiele. Orwell jest bystry, wnikliwy. Swietnie zaobserwowal mechanizmy wladzy, zachowania grupowe, rewolucje i wiele innych. Zaobserwowal i zrozumial. Przeczytalem gdzies, ze jego drugie wielkie dzielo "Rok 1984" uwaza sie za najlepiej oddajace historie XX wieku. Mysle, ze to samo mozna powiedziec o "Folwarku zwierzecym". Znac trzeba i warto, ale polecam tez dla przyjemnosci lektury.
Zelazna klasyka, która sìe swietnie czyta. Ja siegnalem, bo jakims cudem ksiazka mnie ominela. Teraz uwazam, ze czytajac jako dojrzaly czlowiek, moge ja wlasciwie docenic. Smarkacz szkolny jest skazany na lekture, podczas ktorej zostaje na wejsciu pozbawiony mozliwosci wychwycenia wszystkich smaczkow, a jest ich bardzo wiele. Orwell jest bystry, wnikliwy. Swietnie...
więcej mniej Pokaż mimo toTo żelazna pozycja w kanonie sf. Absolutnie nie tylko dla zagorzałych wielbicieli gatunku. Doskonale odbierana przez osoby spoza tego światka. Doskonała, inteligentna lektura. Mało technologii, strzelanek, dużo polityki, dyplomacji, błyskotliwych dialogów - stąd ponadczasowe wartości dla wymagających czytelników. To się odnosi do całego cyklu. Przyjemność z lektury i satysfakcja intelektualna w jednym. Polecam!
To żelazna pozycja w kanonie sf. Absolutnie nie tylko dla zagorzałych wielbicieli gatunku. Doskonale odbierana przez osoby spoza tego światka. Doskonała, inteligentna lektura. Mało technologii, strzelanek, dużo polityki, dyplomacji, błyskotliwych dialogów - stąd ponadczasowe wartości dla wymagających czytelników. To się odnosi do całego cyklu. Przyjemność z lektury i...
więcej mniej Pokaż mimo toKlasyk lat 90. Innymi słowy następca Fundacji, Diuny, cyklu o Enderze i innych. Momentami trudno uwierzyć, że opowieści wchodzące w skład tej książki są aż tak dobre. To tak jakby dygresja zapierała dech w piersiach. Pamiętam, że już początkowe akapity przekonały mnie, że to będzie coś wyjątkowego. Żelazna 10-tka gatunku.
Klasyk lat 90. Innymi słowy następca Fundacji, Diuny, cyklu o Enderze i innych. Momentami trudno uwierzyć, że opowieści wchodzące w skład tej książki są aż tak dobre. To tak jakby dygresja zapierała dech w piersiach. Pamiętam, że już początkowe akapity przekonały mnie, że to będzie coś wyjątkowego. Żelazna 10-tka gatunku.
Pokaż mimo to2019-10-22
Cóż, Carl Sagan wyznacza dla mnie najwyższy standard literatury popularnonaukowej. Powiem więcej - książki S. Hawkinga wyglądają przy tym słabiuteńko. O ile Hawking jest w swoich książkach belfrem, który zniża się do poziomu czytelnika i tłumaczy zawiłe zagadnienia, to Sagan jest przede wszystkim pasjonatem swoich tematów i to się czuje. Zgłębia jakieś zagadnienie nie tylko dlatego, że to jest cel naukowy, akademicki, ale dlatego, że jest to kluczowe dla (może odległej) przyszłości ludzi, kolejnych pokoleń. Ale jego wyjątkowość nie polega tylko na tym. Wspaniała jest pozycja, którą prezentuje i którą proponuje czytelnikowi, a mianowicie stanowisko mieszkańca kosmosu, wszechświata i gospodarza jednej z planet. Rozszerzenie horyzontu dokonuje się za sprawą Sagana bardzo skutecznie i jest świetnym doświadczeniem. Sposób rozumowania autora jest bardzo błyskotliwy, i choć dotyczy zagadnień wielokrotnie kompromitowanych i upraszczanych, w jego słowach i argumentach staje się to nie tylko najwyższej klasy dyskusją naukową, ale i zagadnieniem najwyższej wagi dla ludzkości i przyszłości. Nie mogę się nachwalić Carla Sagana, a wiem, że najlepsze jego książki prawdopodobnie jeszcze przede mną. Niemniej jednak "Cosmic Connection" była dla mnie rewelacją. Polecam
Cóż, Carl Sagan wyznacza dla mnie najwyższy standard literatury popularnonaukowej. Powiem więcej - książki S. Hawkinga wyglądają przy tym słabiuteńko. O ile Hawking jest w swoich książkach belfrem, który zniża się do poziomu czytelnika i tłumaczy zawiłe zagadnienia, to Sagan jest przede wszystkim pasjonatem swoich tematów i to się czuje. Zgłębia jakieś zagadnienie nie tylko...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-01-01
Arcydzieło literatury XX wieku, może najlepsza książka (cykl), który czytałem. Wielka literatura, wielka sztuka. Szczególnie dla osób, które odczuwają jakiś związek z magią Morza Śródziemnego i jego kultury (a każdy powinien odczuwać...). Ja pokusiłem się o "projekt" czytelniczy jakby ponad własną miarę - czytałem Durrella i przeplatałem tę lekturę wierszami Kawafisa. Minęło tyle lat, a nie żałuję, że postawiłem przed sobą takie zadanie.
Arcydzieło literatury XX wieku, może najlepsza książka (cykl), który czytałem. Wielka literatura, wielka sztuka. Szczególnie dla osób, które odczuwają jakiś związek z magią Morza Śródziemnego i jego kultury (a każdy powinien odczuwać...). Ja pokusiłem się o "projekt" czytelniczy jakby ponad własną miarę - czytałem Durrella i przeplatałem tę lekturę wierszami Kawafisa....
więcej mniej Pokaż mimo toPierwsza dziesiątka polskiej literatury XX wieku. Książka bardzo mocna, indywidualna. Zdecydowanie nie dla każdego. Dla lubiących spotkania z silnymi wrażeniami, gorzką prawdą. Takie uderzenie może na pewien czas ogłuszyć...
Pierwsza dziesiątka polskiej literatury XX wieku. Książka bardzo mocna, indywidualna. Zdecydowanie nie dla każdego. Dla lubiących spotkania z silnymi wrażeniami, gorzką prawdą. Takie uderzenie może na pewien czas ogłuszyć...
Pokaż mimo to
Nie ustępuje wielkiej poprzedniczce (Dworcowi Perdido). Innymi słowy - wielka książka wielkiego cyklu współczesnej science fiction. Drugiej części tak samo się nie zapomina, co stanowi dla mnie dowód na wartość tej książki. Wizja świata niesamowita, wizja postaci - piekielna. Oderwanie, głębokie wciągnięcie w inny wymiar. To wszystko są argumenty za. Bardzo mocna rekomendacja!
Nie ustępuje wielkiej poprzedniczce (Dworcowi Perdido). Innymi słowy - wielka książka wielkiego cyklu współczesnej science fiction. Drugiej części tak samo się nie zapomina, co stanowi dla mnie dowód na wartość tej książki. Wizja świata niesamowita, wizja postaci - piekielna. Oderwanie, głębokie wciągnięcie w inny wymiar. To wszystko są argumenty za. Bardzo mocna rekomendacja!
Pokaż mimo to