-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
Artykuły„Zaginiony sztetl”: dalsze dzieje Macondo, a może alternatywna historia Goraja?Remigiusz Koziński1
-
Artykuły„Zależy mi na tym, aby moje książki miały kilka warstw” – wywiad ze Stefanem DardąMarcin Waincetel1
-
ArtykułyMagdalena Hajduk-Dębowska nową prezeską Polskiej Izby KsiążkiAnna Sierant2
Biblioteczka
2024-04-23
2024-05-07
Opowiadania Grabińskiego to historie niesamowite, niesłychane, lekko fantastyczne, osnute mrokiem, ale i powleczone kurzem. Gdzie różnego rodzaju zjawy i demony przenikają do świata, by zasiać ziarno niepokoju; czasem przerazić, innym razem wprowadzić zamieszanie w uporządkowanej przestrzeni. Niektóre opowieści przesycone są erotyką, inne skupiają się na elementach parapsychologicznych. Jedne bardziej absorbują czytelnicze zmysły, inne wydają się być jedynie błahostką.
Groza jaką funduje Grabiński utrzymuje w lekkim napięciu, jak delikatne rażenie w zetknięciu z prądem. W pierwszych zdaniach każdego opowiadania jest jakieś zawieszenie, wyczekiwanie i stąd nabieramy wrażenia, że coś nieoczekiwanie się zdarzy w kolejnym akapicie, na następnej stronie. I czasem płyniemy przez następne i kolejne słowa, a puenta bywa rozczarowaniem. Jest "Smoluch", jest "Demon ruchu" podkręcające duszną kolejową atmosferę, jest też taki sobie w wyrazie "Ślepy tor" i rozczarowujący "Błędny pociąg". Ale co kto lubi.
To co łączy teksty to oczywiście podstawa, czyli główny motyw: kolei. Miejscem akcji w takiej scenerii, nie inaczej jak dworce, te spokojne, ciche bądź przeciwnie przeludnione, tętniące życiem oraz pociągi mknące bez przystanków, jakieś widma albo zatłoczone, jak dzisiejsze podmiejskie. Główni bohaterowie to pracownicy kolei lub maniacy podróżowania pociągiem, ludzie których łączy jakiś fatalizm. Wydaje się, że w niektóre postaci jakby wstępował demon, za którego sprawą stają się nieobliczalni, skłonni do złośliwości, wywołujący tragiczne w skutkach działania, a nawet posuwający się do morderstw.
Może za kolejnym zakrętem pociąg się wykolej? Może konduktor zmieni się w jaszczura? A może psychodelia zasiewa ziarno w naszej podświadomości by nadać niesamowitej powłoki temu co bardziej zwyczajne, typowe, a jednocześnie niepozorne, niż chcemy przyznać. To wszystko zależy od naszej wyobraźni. Moja jest przeciętna, ale jako fanka kolejowych przygód jestem zadowolona z tematyki. Uważam, że najciekawsze upiorne historie mogą powstać na trasie z miejsca A do miejsca B, bez wyraźnej przyczyny. Po prostu, los spłata takiego figla. A wśród szybujących maszyn ciężkich lokomotyw uzbrojonych w sprawne jaszczyki i kilku wagonów niejeden fanatyk ruchu kolejowego poczuje się jak w domu, znajdując rozkosznie zaciszny kącik, by się tym wszystkim nacieszyć.
Opowiadania Grabińskiego to historie niesamowite, niesłychane, lekko fantastyczne, osnute mrokiem, ale i powleczone kurzem. Gdzie różnego rodzaju zjawy i demony przenikają do świata, by zasiać ziarno niepokoju; czasem przerazić, innym razem wprowadzić zamieszanie w uporządkowanej przestrzeni. Niektóre opowieści przesycone są erotyką, inne skupiają się na elementach...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-05-01
Po pierwszej przeczytanej książce Autorki wiedziałam, że będę kontynuować tę smakowicie rozpoczętą przygodę, mimo iż lektury Magdaleny Zimniak nie należą do lekkich, banalnych konstrukcji. Dawno jej u mnie nie było i zatęskniłam za tym co znajome i dobre. Z zaciekawieniem podchodzę do kolejnej, zastanawiając się czym tym razem zaskoczy, w jaki sposób uwikła swoich bohaterów i czy będzie autentycznie?
(...)
Przerabianie przez bohaterkę scen z życia, gdy była nastolatką daje początkowo fragmentaryczny obraz jak wyglądała ta przeciętna rodzina z Nasielska. Jak zaburzony rodzic wpływa na kształtowanie się młodego człowieka i do czego jest zdolny w swym obsesyjnym egoizmie. Jak choroba psychiczna może zdominować umysł i przejąc władzę nad poczynaniami człowieka. Kluczowe są tu rozważania Bianki nad sytuacją w jakiej się obecnie znalazła i kto może za tym stać. Praktycznie każda z wymienianych postaci może być tym zamaskowanym porywaczem, zarówno kobieta jak i mężczyzna. Czy to desperacja otumanionej kobiety podpowiada jej takie scenariusze? czy realnie każdy z podejrzanych mógłby dokonać takiego czynu i odgrywać grę, która przywodzi tyle wspomnień?
Teraźniejszość przeplatana jest ze zdarzeniami z przeszłości. I teraz i przedtem wypełniają tajemnice oraz niedopowiedzenia, a po tragicznych przeżyciach zacierają się pewne wspomnienia, które z czasem upomną się o ujawnienie. Wygląda na to, że należałoby przechowywać w pamięci ciągłość zdarzeń, by uchronić się przed kolejnymi kryzysami.
Zimniak umiejętnie prowadzi grę z czytelnikiem podsuwając osoby do kręgu podejrzanych, to znów negując ich udział. To za łatwe, tamto zbyt oczywiste. Ale przecież tak właśnie może być. Najczęściej to najbliżsi stoją za zniknięciami kogoś z rodziny. To ci zaufani, okazujący pomoc, przychylność, a nawet miłość, są zdolni do niewiarygodnych czynów. Przyjaciel w każdej chwili może stać się wrogim, więc komu zaufać?
W tym wypadku proponuję zaufać dobrej, wciągającej lekturze i podarować sobie wieczór na rozwikłanie psychologicznej zagadki. Trzymająca w napięciu fabuła, narracja współtworzona przez każdego z bohaterów zdarzeń, kompilacja ich przemyśleń odkrywająca stopniowo początkowo niejasny, rozmyty obraz przeszłości. Każdy ma coś na sumieniu i każdy mógłby okazać się winnym, ale tu do końca nic nie będzie oczywiste.
Całość: https://nakanapie.pl/recenzje/rozpocznijmy-te-gre-nasza-prywatna-gra
Po pierwszej przeczytanej książce Autorki wiedziałam, że będę kontynuować tę smakowicie rozpoczętą przygodę, mimo iż lektury Magdaleny Zimniak nie należą do lekkich, banalnych konstrukcji. Dawno jej u mnie nie było i zatęskniłam za tym co znajome i dobre. Z zaciekawieniem podchodzę do kolejnej, zastanawiając się czym tym razem zaskoczy, w jaki sposób uwikła swoich bohaterów...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04-11
Dla mnie opowiadania w większości bardzo dobre, spójnie zawiązują się wokół osi, którą jest schronisko Pod Jemiołą w czasie Bożego Narodzenia.
Pokrótce opisują to, co rzutuje na naszą spokojną codzienność, a mianowicie: stresy, niekomfortowe sytuacje, nawarstwiające się konflikty z bliskimi. A z uwagi na czas, w którym poznajemy bohaterów obserwujemy te zdarzenia w okresie tuż przedświątecznym, nieco magicznym, a z drugiej strony ostatecznym do podejmowania decyzji przed końcem roku. Z takich czy innych względów osoby trafiają do schroniska w górach by odpocząć, nabrać dystansu lub po prostu cieszyć się chwilą z kimś wyjątkowym. Sytuacje, które przybrały w ostatnich miesiącach ich życia niepomyślny obrót w czasie Bożego Narodzenia mogą ujrzeć w innym świetle, w końcu podejmą wiążące decyzje, nie zawsze w duchu "żyli długo i szczęśliwie".
Najbardziej mistyczna w tej opowieści jest jemioła wraz z całą swą symboliką narosłą od stuleci. Spaja ludzi tak, jak opowieści różnych autorów w tym tomie.
Dla mnie opowiadania w większości bardzo dobre, spójnie zawiązują się wokół osi, którą jest schronisko Pod Jemiołą w czasie Bożego Narodzenia.
Pokrótce opisują to, co rzutuje na naszą spokojną codzienność, a mianowicie: stresy, niekomfortowe sytuacje, nawarstwiające się konflikty z bliskimi. A z uwagi na czas, w którym poznajemy bohaterów obserwujemy te zdarzenia w okresie...
2024-04-03
2024-04-02
Nie znam książek Marii Paszyńskiej i gdy do wyzwania naKanapie wybrałam właśnie jedną z jej powieści dość powściągliwie podeszłam do lektury. Trafiło do mnie już tyle miernych książek na temat wydarzeń z czasów II wojny światowej, że w tym wypadku nawet wzmianka, iż Autorka korzystała z pamiętników, wspomnień oraz bezpośrednich przekazów świadków historii nie robił większej różnicy. Jednak opowieść "Jeśli jutra nie będzie" jest bardziej realna niż można się było spodziewać.
O przedstawionych zdarzeniach w getcie warszawskim czytelnik (raczej starszy) powinien mieć niemałe wyobrażenie; sama odkrywałam pojawiające się na kartach książki elementy jako te poznawane jeszcze na lekcji historii dalej uzupełniane przez lata różnymi publikacjami oraz opowieściami uczestników zdarzeń. Co prawda Paszyńska nie tworzy historycznego dzieła, nie opiera się na źródłach naukowych, a oddaje hołd tysiącom, które zapędzono na ograniczony murem teren, gdzie mieli wkrótce pożegnać się z życiem.
Główni bohaterowie "Jeśli jutra nie będzie" to młodzi ludzie, jeszcze nastolatkowie, którzy nie mają czasu by rozsmakować się w życiu, bo tak za nich zdecydowano i na starcie w dorosłość skazano na Zagładę. Zresztą - wedle nazistowskich kategorii - nie są ludźmi, są Żydami, chwastami, których trzeba się pozbyć.
Marek i Franek, Anna i Andrzej, Neomi, Lucyna - tak różni, a tak mocno uwikłani. Pochodzą z różnych środowisk, prezentują różne postawy, nie wszyscy są Żydami, ale poznają się i tworzą w tym czasie grupkę, która może na sobie polegać. Są też budzące się uczucia, wyrażone lub zaprzepaszczone, spełnione i tragicznie przerwane. Na kanwie ich losów pokazane jest budowanie nowego ograniczonego terytorium dla Żydów oraz życie w getcie, które jest jak umieralnia biorą pod uwagę niski przydział racji żywieniowych, brak możliwości leczenia i obowiązek pracy. A mimo to ludzie postanawiają żyć, troszczą się o najbliższych, pragną też zachować dowody tego co robi okupant oraz pozostawić świadectwo życia społeczności żydowskiej i w tym celu prowadzone jest konspiracyjne archiwum getta.
"Archiwizowali teraźniejszość, powodowani faktyczną wiarą w przyszłość. Noemi zaś zdawało się, że w pracy Oneg Szabat kryje się jakaś rozpacz wynikająca z pewności, że owo jutro nie nadejdzie, że pewnego dnia wydarzy się coś co sprawi, że nie będzie świadków mogących opowiedzieć o wszystkim, co widzieli i słyszeli." (s.152)
I tak właśnie będzie, gdy w 1943 roku nastąpi Wielka Akcja Likwidacyjna, a wysiedleni przeniosą się prosto do obozów koncentracyjnych tylko po to, żeby trafić do komór gazowych. Od tego momentu jeszcze przez jakiś czas getto będzie obozem pracy dla tych silniejszych, którzy mogą się przydać przemysłowi niemieckiemu. Jeszcze dla niektórych będzie się tlić nadzieja, a inni wątpiąc jakoś przeżywać dzień za dniem lub całkiem poddając się. Będą konać w łóżkach lub na placach, jak chora, zagłodzona matka próbująca przenieś worek żywności upadając pod jego ciężarem na oczach dziecka.
Mieszkańcy getta to ludzie noszący wyrok skazanych na Zagładę. A takim światełkiem w opowieści Paszyńskiej są główni bohaterowie, młodzi ludzie, którzy część dnia będą poświęcać na pracę i kombinację jak przetrwać, a resztę oddawać na myśli o bliskiej osobie. Ci, którzy stracą kogoś z rodziny będą więcej uwagi poświęcać osobie, która ich zafascynowała. Te obiekty zaś stają się światłem ratującym przed ciemnością, chęcią poddania się. To uczucia, troska o innych będą w stanie zmobilizować do działania, dodać wiary, że można być szczęśliwym tu i teraz.
"-To, w jakim jesteśmy świecie, po części zależy od nas - odparła Noemi. - Człowieka można zniewolić tylko, gdy sam na to pozwoli - dodała" (s.148)
Każda strona książki to przesuwające się przed oczami okrutne obrazy tragicznej przeszłości. Wojna to coś czego człowiek żyjący w pokoju nie będzie w stanie objąć rozumem, nawet ci wczuwający się w treść książki z empatią. To doświadczenie tego, co niewyobrażalne, czego nie znamy, a nigdy nie przewidzimy jakbyśmy zareagowali w sytuacjach ekstremalnych. Natomiast obrazowość jaką funduje czytelnikowi Paszyńska jest sugestywna, mocno atakująca wrażliwszą stronę naszej osobowości i trudno pozbyć się tych obrazów nawet po kilku tygodniach od przeczytania. Mimo wszystko uważam, że udało się w sposób subtelny nakreślić dramat ludzkich losów wplecionych w wir wojennej niegodziwości.
Na koniec jeszcze jeden obrazek z codzienności getta:
"Pewnego dnia Noemi zobaczyła dziewczynkę, która siedząc na krawężniku, iskała wszy z posklejanych w długie stronki włosów i wkładała sobie bezskrzydłe owady do ust. Na jej twarzy malowała się całkowita obojętność. Przepełnione pustką oczy patrzyły na toczące się na ulicy życie, ale jakby go nie dostrzegały. Cienkie jak zapałki palce bez trudu natrafiały na robaki i przenosiły je do popękanych bladych ust. Dziewczynka wciąż żyła, a jednak zdawała się nic nie czuć, o niczym nie myśleć, jakby była równie martwa jak leżące nieopodal trupy, które ktoś litościwie nakrył papierem pakowym." (s.153/154)
Nie znam książek Marii Paszyńskiej i gdy do wyzwania naKanapie wybrałam właśnie jedną z jej powieści dość powściągliwie podeszłam do lektury. Trafiło do mnie już tyle miernych książek na temat wydarzeń z czasów II wojny światowej, że w tym wypadku nawet wzmianka, iż Autorka korzystała z pamiętników, wspomnień oraz bezpośrednich przekazów świadków historii nie robił większej...
więcej Pokaż mimo to