-
ArtykułyBieszczady i tropy. Niedźwiedzia? Nie – Aleksandra FredryRemigiusz Koziński3
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać271
-
ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel6
-
ArtykułyWyślij recenzję i wygraj egzemplarz „Ciekawscy. Jurajska draka” Michała ŁuczyńskiegoLubimyCzytać2
Biblioteczka
2014-09-27
2013-12
2014-08-21
2014-10-06
Ich "główną siłą napędową" była sława, a moją film. Obejrzałam go dawno temu, jedynie ze względu na Emmę Watson, moją ulubioną aktorkę, a mimo to zarył mi się w pamięci aż do dzisiaj. Przeglądałam książki na półkach w sklepie, i nagle mój wzrok padł na napis "Bling Ring". Zaraz mój mózg zalała fala wspomnień z filmu, więc nie mogłam przejść obok tej książki obojętnie. W sumie przez cały czas myślałam, że to powieść o życiu garstki nastolatków, okradających domy w poszukiwaniu sławy i uznania. Podkreślam: powieść. Tymczasem Bling Ring okazało się być pozycją dokumentalną.
"Chciała być częścią stylu życia, na którym zależy nam wszystkim".
Od początku sądziłam, że film zostałam nakręcony na podstawie książki, opartej na prawdziwych wydarzeniach. Nie zwróciłam uwagi na wyraźne podkreślenie, widniejące na okładce, iż autorka jest dziennikarką. Ani na informację w filmie, że został on nakręcony przy pomocy artykułu Jo Sales dla "Vanity Fair". Dlatego bardzo mocno się zdziwiłam, kiedy zamiast opowieści o włamaniach dostałam opis całego przebiegu akcji, wywiady z Bling Ringiem, ich adwokatami i policjantami, wyjaśnienie całej procedury... Jednak po parunastu stronach, z powrotem przekonałam się do tej książki.
"Kręcono nowy reality show z jej udziałem, zatytułowany Najlepsza przyjaciółka Paris Hilton (uczestniczkom pierwszego sezonu zadawano pytania w rodzaju: "Czy oddałabyś życie za Paris Hilton?", a celebrytka patrzyła na to z boku i miała ubaw."
Książka, pomimo rzucenia światła na motywy i pobudki Bling Ringu, oferuje również ciekawą gamę spojrzeń na Amerykę. Dzięki tej pozycji można dowiedzieć się o obsesji bardzo dużej części nastolatków na punkcie sław, uznania, wyglądu. Przedstawione są naprawdę momentami zatrważające fakty. Nancy Jo Sales stworzyła książkę, która podaje apel krajom nieprzesiąkniętym tymi aspektami życia: Nie idźcie w tę stronę! I ja do jej rady mam zamiar się zastosować.
"Większość młodzieży w krajach rozwijających się chciałaby został lekarzami i nauczycielami. Na pytanie o priorytety wymieniła poprawę sytuacji szkół oraz nakarmienie głodnych. Z kolei młodzież w krajach rozwiniętych marzyła o zawodach, które przysporzą im sławy i pieniędzy: (...) aktor, piosenkarz, projektant mody."
Książka jest napisana w bardzo przyjemny sposób, w sam raz dla "cywilów". Są pozycje dziennikarskie językiem zrozumiałe tylko dla nich, a ja nie zamierzam rzucać się w wir mediów. Autorka zamieściła swoje własne refleksje na temat wyznań, zachować i motywów bohaterów. Czasami wstrząsał mną fakt, że to już nie jest film, który, nawet oparty na prawdziwych zdarzeniach, w dużej części jest fikcją. Jo Sales rozmawiała z prawdziwymi ludźmi, którzy naprawdę okradali domy sław i byli na tyle głupi, żeby się tym szczycić i rozpowiadać na prawo i lewo.
"Bywali też przestępcy, którzy przed popełnieniem najgorszych czynów planowali strategię medialną. Seung-Hui Cho, student z Wirginii, który (...) zamordował trzydzieści dwie osoby, a a następnie popełnił samobójstwo, wysłał nagranie do NBC News. (...) Sprawcy masakry w Columbinie nagrali swoją dyskusję o tym, kto powinien nakręcić film o ich życiu: Steven Spilberg czy Quentin Tarantino?, a nastepnie wprowadzili swoje plany w czyn."
Dzięki Nancy Jo Sales i jej książce reportażowej o Bling Ringu dowiedziałam się naprawdę sporo ciekawych rzeczy na temat amerykańskiej kultury czy historii kryminalnej. Nie twierdzę, że wszystko musi być prawdą, ponieważ to dziennikarka. Mimo tego, jej styl przedstawiania faktów był tak szczery i przekonujący, że nietrudno uwierzyć w każde jej słowo.
"Gdyby Nick nie przyznał się do wielokrotnych włamań, wszyscy zapewne wyszliby z tego obronną ręką. Powód, dla którego sypnął, to jedna z największych zagadek całej tej historii."
Okładka książki nadaje jej całkiem innego charakteru. Z zewnątrz wydaje się lekką młodzieżówką, w sam raz na plażę. Za to również wzięłam ją i ja, co było błędem, ponieważ najlepiej czytało mi się ją w domu, kiedy na spokojnie mogłam usiąść i zastanawiać się nad głębokim sensem każdej myśli autorki. "Bling Ring" to pozycja naprawdę wymagająca, na pewno nie przeznaczona dla leniwych - po pewnym czasie po prostu im się znudzi. (Chociaż patrząc na mój przypadek...). Książka została wydana w ładny i przyjemny sposób, co tylko potęguje moją dobrą opinię na jej temat. Polecam każdemu, ale najbardziej nastolatkom (mam na myśli obie płci). "Bling Ring" rzuca inne spojrzenie na świat, dzięki któremu można ochłonąć. Jeśli myślisz, że liczy się tylko modny ciuch i fajna fryzura, a do tego papieros w ręku - przeczytaj. Jeśli jesteś normalny, i tak przeczytaj!
"Czternastoletnia modelka Monika Schnarre (...) pojawiła się w numerze poświęconym kostiumom kąpielowym. Obecnie wspomina, jak fotograf poprosił ją kiedyś, aby wyglądała seksownie. "Słuchaj, wiem, że jesteś dziewicą, ale czy nie mogłabyś udawać?""
Ich "główną siłą napędową" była sława, a moją film. Obejrzałam go dawno temu, jedynie ze względu na Emmę Watson, moją ulubioną aktorkę, a mimo to zarył mi się w pamięci aż do dzisiaj. Przeglądałam książki na półkach w sklepie, i nagle mój wzrok padł na napis "Bling Ring". Zaraz mój mózg zalała fala wspomnień z filmu, więc nie mogłam przejść obok tej książki obojętnie. W...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-01-09
BZRK to pierwszy tom trylogii Michaela Granta, autora "GONE: Zniknęli". W Polsce niestety następne tomy nie zostały wydane z powodu braku popularności książki, co jest według mnie nieco dziwne.
W powieści mamy do czynienia z dwoma światami - nano i makro. W makro, czyli rzeczywistości Nowego Jorku, zostały utworzone dwie grupy, specjalizujące się w badaniach nad nanotechnologią. Każda społeczność dzieli się na kilka "działów" - jednym z nich są tikerzy, czyli osoby, które za pomocą maleńkich (mam na myśli naprawdę maleńkie) botów mogą śledzić człowieka bądź namieszać mu w głowie, ostatecznie nawet zabić. Zagadką nie jest, iż obie wkroczyły na wrogą ścieżkę.
W tym momencie wkracza duet naszych głównych bohaterów, Sadie i Noah. Oboje przeżyli wielkie straty w jakiś sposób powstałe z winy organizacji nano. Są sobie nieznajomi, nie mają prawa używać swoich prawdziwych imion, a ich przydomkami są nazwiska stukniętych poetów. Mają wgląd do swoich mózgów, i nie mam tu na myśli myśli, tylko narządy.
"Walczymy o prawo bycia tym, kim chcemy, do odczuwania tego, co chcemy. Nawet jeśli to, czego chcemy, wydaje się innym szalone."
Książka przyciągnęła mnie pomysłem na fabułę, a także nazwiskiem autora. Z twórczością pana Granta miałam okazję zapoznać się dzięki serii "GONE". Byłam ciekawa, jak wypadnie w innej literaturze, czy może wypalił się na cyklu dla młodzieży. I muszę przyznać - dostałam więcej niż oczekiwałam.
Książkę czyta się bardzo szybko. Chociaż często musiałam robić sobie przerwy "dla ochłonięcia" - o czym zaraz wspomnę - kiedy już czytałam, strony śmigały jak szalone. "BZRK" jest napisane przystępnym językiem, jednak nie łatwym. Jest wiele wymyślonych nazw bądź naukowych zwrotów, którym trzeba poświęcić trochę chwil. Na początku powieści pojawia się też bardzo dużo postaci, przez co nie byłam w stanie ogarnąć, co się dzieje. Potem jednak czytelnik łączy coraz więcej faktów w całość i wszystko zaczyna rozumieć.
"Od tej chwili waszemu życiu grozi niebezpieczeństwo. Od tej chwili zrzekacie się wszelkiego prawa do prywatności. Od tej chwili istnieją dla was tylko dwa rozwiązania: śmierć albo szaleństwo."
Na okładce możemy przeczytać "Uwaga! Książka zawiera sceny okrucieństwa i przemocy". Muszę przyznać, że jako osoba wrażliwa na tego typu sprawy miałam mocne wątpliwości po przeczytaniu pierwszych paru stron. Nie byłam pewna, czy w ogóle zdołam dokończyć książkę.
Autor poświęcił wiele uwagi na opisywanie obrzydliwych momentów - a to czerwono-biała tkanka mózgu, rozpłaszczona na ziemi, a to z człowieka robią się dwie części... Również, jako że "BZRK" opowiada o nano-wojnie, przedstawionych jest wiele organów wewnętrznych. Myślę jednak, że nie będzie to zbyt wielkim obciążeniem dla czytelnika, skoro nawet ja dałam radę (a po jakimś czasie stwierdziłam, że owe opisy dodają pazura książce i zaczęły mi się podobać).
"Przedziwne zjawisko. Człowiek mógł zaakceptować zagracone laboratorium na strychu albo potężny cud technologii, ale odnosił wrażenie, że jedno i drugie nie powinno egzystować w tej samej rzeczywistości."
Kiedy wreszcie pogodzę się z myślą, że "BZRK" było naprawdę świetne, i to mnie tak zdziwiło, patrzę na okładkę i wciąż nie mogę określić, co jest w niej najlepsze. Czy są to świetnie wykreowani, nietuzinkowi bohaterowie, czy całkiem oryginalny świat i nowatorskie podejście do sprawy, czy styl pana Granta. Niezmiernie przygnębia mnie fakt, iż wydawnictwo Amber nie zdecydowało się na wydanie kolejnych tomów (DLACZEGO?!?!?!), ale z pewnością sięgnę po nie w oryginale. Na pewno nie teraz, ale w przyszłości, kiedy podszkolę swój angielski. Wydaje mi się bowiem, że ta książka potrzebuje odpowiedniego rytuału, a co chwila przerywając lekturę na sprawdzenie i zapisanie jakiegoś słówka, mogłabym go zbezcześcić. Może to, co właśnie napisałam, wydaje się z deka szalone, jednak na swoje usprawiedliwienia wysuwam argument: klimat książki. Wszystko jest takie tajemnicze, nierealne, ale jednocześnie jak najbardziej prawdziwe, inne.
"- Raczej i tak ją rozpoznasz. Tatiana Featherstonehaugh.
Niżyński spojrzał na niego z pobłażaniem.
- To się wymiana Fanshaw.
Vincent zmarszczył brwi.
- Naprawdę? Tyle liter i wychodzi Fanshaw?"
Co do bohaterów: są cudowni. Nie w sensie, że każdy z nich ma swoją osobną tęczę, piękny wygląd i słodkie życie. Wręcz przeciwnie, zarówna członkowie BZRK jak i przeciwnicy są nieprzejednani. Możemy znaleźć kobietę, matkę, która na co dzień pracuje jako likwidatorka (czyt. zabija zbędnych). Jest także okropna postać bliźniaków, którzy są złączeni - nie jak bliźniaki syjamskie, oni dosłownie mają trzy nogi, trzy oczy, jedna usta i jedną głowę. Na szczęście odgrywają rolę postaci mocno drugoplanowej, choć w hierarchii rządowej są na samym szczycie. Główni bohaterowie, Sadie i Noah, są naprawdę bardzo ciekawymi i złożonymi osobami. Pozostali przedstawiciele BZRK - Niżyński, Ofelia, Vincent - również są niesamowici i czytelnik czuje ich prawdziwość.
"- Co ważniejsze: wolność czy szczęście? (...)
- Nie możesz być szczęśliwy, jeśli nie jesteś wolny."
"BZRK" wywarło na mnie ogromne wrażenie. Może ta recenzja była nieco chaotyczna, ale w pełni odzwierciedla moje uczucia co do tej książki. Pozycja ta na pewno na długo wyryje się w mojej pamięci (nie mam co do tego żadnych wątpliwości). "BZRK" mogę polecić fanom twórczości Michaela Granta, jak i tym, którzy się z takową jeszcze nie zapoznali. Nie jest to ani dystopia, choć o wojnie opowiada, ani horror, choć niektóre opisy z pewnością można by w jakimś zamieścić, ani typowa fantastyka. Stawiałabym na coś pomiędzy sci-fi a fantasy właśnie w wydaniu zarówno dla młodzieży, jak i dorosłych. Jeśli zaś mieliście okazję zapoznać się z "GONE" i nie przypadła wam ta seria do gustu, mogę zapewnić, że w BZRK nie wyczułam do niej podobieństw. Jest to pozycja godna uwagi, jednak nie radzę się za nią zabierać, jeśli angielski u was leży - nie ma co potem chodzić i głowić się nad dalszą akcją, nie mając możliwości zapoznania się z jej oficjalną wersją.
Chociaż najchętniej i tak napisałabym petycję o przywrócenie trylogii, wiem, że Amber nie podejmie się tego pomysłu, a szkoda.
BZRK to pierwszy tom trylogii Michaela Granta, autora "GONE: Zniknęli". W Polsce niestety następne tomy nie zostały wydane z powodu braku popularności książki, co jest według mnie nieco dziwne.
więcej Pokaż mimo toW powieści mamy do czynienia z dwoma światami - nano i makro. W makro, czyli rzeczywistości Nowego Jorku, zostały utworzone dwie grupy, specjalizujące się w badaniach nad...