-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
-
ArtykułyMoa Herngren, „Rozwód”: „Czy ten, który odchodzi i jest niewierny, zawsze jest tym złym?”BarbaraDorosz1
-
Artykuły„Dobry kryminał musi koncentrować się albo na przestępstwie, albo na ludziach”: mówi Anna SokalskaSonia Miniewicz1
-
ArtykułyDzień Dziecka już wkrótce – podaruj małemu czytelnikowi książkę! Przegląd promocjiLubimyCzytać2
Biblioteczka
2017
2017-08-05
Przepiękna historia. Dopiero co skończyłam czytać i jeszcze przepełniają mnie emocje, także nie mam pojęcia jakich słów użyć, aby wyrazić jak bardzo ta książka mi się podoba i jak bardzo ją pokochałam.
Polubiłam prawie wszystkich, jak nie wszystkich bohaterów co nie często się zdarza. Szczególnie spodobał mi się wątek Seana i Corra. Wzruszający wątek. Jak o tym pomyślę to znów chce mi się płakać. Po prostu pokochałam tę książkę i z pewnością znajdzie miejsce wśród moich najukochańszych książek i w moim sercu oczywiście też. Są takie książki, o których nie potrafię dużo pisać, chociaż bym chciała, ponieważ boję się, że nie znajdę odpowiednich słów, aby opisać ich piękno i najzwyczajniej w świecie je popsuje. To jest właśnie jedna z tych książek, dlatego więcej już nie piszę :)
P.S. GORĄCO POLECAM !!!!!!!
Przepiękna historia. Dopiero co skończyłam czytać i jeszcze przepełniają mnie emocje, także nie mam pojęcia jakich słów użyć, aby wyrazić jak bardzo ta książka mi się podoba i jak bardzo ją pokochałam.
Polubiłam prawie wszystkich, jak nie wszystkich bohaterów co nie często się zdarza. Szczególnie spodobał mi się wątek Seana i Corra. Wzruszający wątek. Jak o tym pomyślę to...
2017-06-16
SPOJLERY
Pierwsze co mi się nasuwa po przeczytaniu tej pozycji to: Jak autor mógł zakończyć książkę w takim momencie? Moje serce płacze, naprawdę.
Tyle czekałam na przeczytanie drugiej części Fobosa, a kiedy w końcu zrobiłam to, to można powiedzieć że znowu historia zatoczyła koło, ponieważ tak samo jak w przypadku zakończenia pierwszej części tak i teraz czytelnik czuje ogromny niedosyt i lęk i niepewność!
Ale przejdźmy do rzeczy.
Książka zaczyna się w momencie, w którym skończyła się 1 cześć, a mianowicie jak Leonor wyjawia pozostałym uczestnikom programu że ich życie jest zagrożone. Że nie jest tak kolorowo jak Serena im obiecywała.
Spodobało mi się to że mimo iż na początku wszyscy są nieufni, kłócą się ze sobą, dzielą się na tych którzy chcą powrócić na ziemię i na tych którzy chcą dokończyć lot i wylądować na Marsie to na końcu wszyscy się dogadają. Współpracują ze sobą. Jak drużyna.
To mi się podobało.
Nie będę ukrywać, najbardziej do czytania tej serii zachęcił mnie wątek miłosny Leonor i Marcusa. Od samego początku wiedziałam, że oni są dla siebie stworzeni. Mimo że nie widzieliśmy ich często w 1 części to jednak te spotkania, których byliśmy świadkami były bardzo intensywnie i z niecierpliwością na nie czekałam.
W tej części bohaterka uświadamia sobie że to zawsze był Marcus i że to zawsze będzie tylko i wyłącznie Marcus.(YAY) Wie że bezsensowne się broniła przed tym uczuciem, ponieważ przy nim czuje się wolna, szczęśliwa, czuje że jest sobą.
Salamandra często wprowadzała wątpliwości. Czy na pewno dobrze robi ze się przed nim otwiera? Zastanawiała się czy Marcus nie pożałuje swojej decyzji- ich związku. Ale zawsze wtedy patrzyła na niego i odnajdywała w jego spojrzeniu całkowitą akceptację i wszelkie wątpliwości i strach momentalnie odstępowały.
I TO WŁAŚNIE LUBIĘ!
Jak bohaterka nie daje stłamsić siebie i swoich uczuć.
Również Marcus się przed nią otwiera. Poznajemy jego przeszłość i dowiadujemy się co było przyczyną jego działań , dlaczego zgłosił się do programu oraz co kryją jego tatuaże,jaki mają przekaz.
Oboje przez całą książkę są dla siebie niesamowitym wsparciem. Polegają na sobie i się o siebie troszczą, przezwyciężają nieporozumienia i co najważniejsze ROZMAWIAJĄ.
Leonor nie ma żadnych wątpliwości co do uczuć jakie żywi do Marcusa i nie mamy tutaj żadnego trójkąta miłosnego co jest na duuży plus. Tak teraz myślę i wydaje mi się że nie było żadnej sceny między nią a Mozartem... chyba tylko na początku, jeszcze w kapsule.
Dlaczego o tym wspominam? A dlatego żeby powiedzieć że nie mamy tutaj roztrzepanej dziewczyny która nie wie którego chłopaka wybrać, tylko już dorastająca kobietę.
"Nagle ogarnia mnie oszałamiające poczucie, że jesteśmy dwójką nieznajomych.
W przebłysku przenikliwości dociera do mnie, że wbrew temu, co próbuje wmówić wszystkim program Genesis, kilka chwil w Kuli Spotkań to nic nieznaczące ziarenko w klepsydrze życia. Nie wiem nic o Marcusie. A on nie wie nic o dziewczynie, dla której ryzykował życie. Czy to nas od siebie oddala?
Wręcz przeciwnie. Mam tylko jedno pragnienie: spędzić każdą minutę, jaka mi
została, przy tym chłopcu, być w jego ramionach, kiedy ziarenka w mojej
klepsydrze się przesypią."
Co do pozostałych bohaterów to nie było takich którzy by mnie drażnili, naprawdę i to jest trochę dziwne.. ale nie przeszkadza mi to.
W sumie to fajnie jest od czasu do czasu przeczytać jakaś jakąś książkę, która po prostu pozwoli się odprężyć i zrelaksować.
I ta książka właśnie do takich należy.
Chociaż zaczekajcie chwilkę..
Ta końcówka...
To było COŚ naprawdę, czytałam to z zapartym tchem i nadal nie mogę uwierzyć że coś takiego się stało.
Jestem całym sercem za Leorcus i mam szczerą nadzieję że dojdą do porozumienia i że czyny Marcusa mają naprawdę mocne uzasadnienie.
Ich związek był naprawdę mocnym plusem tej książki i mam nadzieje że tak zostanie.
To jak Leo myślała na koniec że Marcus jest okropny i fałszywy i że ich związek jest jednym wielkim kłamstwem złamało mi serce.
Ale ja wciąż wierzę w mojego chłopca i wiem że coś się kryje za jego zachowaniem, wiem że on ją kocha...
I to jest niemożliwe, żeby udawał ,że ją kocha!
Odmawiam uwierzenia w coś takiego, o nie!
I tutaj mam dowód,że to jest MIŁOŚĆ:
"LÉONOR + MARCUS
Właśnie to wyryte jest w opalu, pięknym prostym pismem, podobnym do
tego, jakie zdobi fasady świątyń.
– Skoro nie pozwoliłaś mi wypisać swojego imienia na piersi, postanowiłem
zrobić to tutaj – mówi Marcus. – A obok dodałem swoje.
Odwracam się do niego z sercem ściśniętym ze wzruszenia.
Zachodzące słońce tworzy świetliste refleksy na zaokrąglonej powierzchni
wizjera hełmu Marcusa, ale jego uśmiech jest jeszcze jaśniejszy.
– Czy uznasz, że jestem głupi, jeśli powiem, że dla mnie nasza miłość jest
wieczna? – pyta mnie cicho, niemal nieśmiało. – Czy pomyślisz, że jestem
cholernym, bezużytecznym poetą, jak by powiedział Aleksiej?
– Marcus…
– Bo ja naprawdę tak myślę. To, co razem przeżyliśmy, to, co przeżywamy
w tej chwili, będzie gdzieś trwało zawsze, nawet kiedy my znikniemy. Zostanie
wyryte tu, w marsjańskim opalu."
A WŁAŚNIE a propo miłości to muszę tutaj od razu wtrącić, że to trochę dziwne że tak wszyscy się dobrali w pary i się kochają, nie myślicie? Okej, okej może Mozart dalej czuje coś do Leo, ale pozostali hmm jakoś mi się nie wydaje że byłoby to możliwe w prawdziwym życiu. No ale to książka także,co się przejmuję.
Okej wróćmy do tematu..
...Marcus i Leonor są w sobie zakochani a ja jestem #teamLeorcus
i mam nadzieję że w następnej części wszystko się wyjaśni i moje bobaski będą szczęśliwe.
Prooosze niech tylko Leo go nie zostawi dla Mozarta, bo coś mi się wydaje, że on może teraz wyczuć swoją szansę i popsuć ich relacje.
I jeszcze tylko wspomnę że wątki poboczne o Serenie i jej intrygach, jej córce Harmonie i Andrew też były przyjemnie do czytania.
Ogólnie książka bardzo mi się podobała i wszystkim polecam, może nie jest to jakaś wybitna pozycja, ale ma coś takiego w sobie co interesuje i przyciąga.
Pamiętajcie #teamLeorcus, ja wciąż w nich wierzę!
"Kiedy on zastanawiał się nad sensem swojego istnienia pod niebem pełnym gwiazd, ja mieszałam psią karmę pod dachem fabryki.
Stracone lata, których nigdy nie odzyskamy. Ale to już nieważne. Zrobię wszystko, by każdy dzień, który spędzę u boku Marcusa, był intensywny jak cały rok.
Delikatnie biorę go za rękę, ponieważ mam ogromną ochotę go dotknąć, tu
i teraz, poczuć jego skórę. A także dlatego, że wydaje mi się, że jak długo go trzymam, śmierć nie ma do niego dostępu. Na chwilę odwraca wzrok od tabletu; półuśmiech rozjaśnia jego poważną twarz.
– W porządku, Léo? – pyta z czułością. – Chciałabyś, żebym coś powtórzył?
– Nie, mów dalej, proszę.
Kiwa głową i kontynuuje swoje wyjaśnienia."
SPOJLERY
Pierwsze co mi się nasuwa po przeczytaniu tej pozycji to: Jak autor mógł zakończyć książkę w takim momencie? Moje serce płacze, naprawdę.
Tyle czekałam na przeczytanie drugiej części Fobosa, a kiedy w końcu zrobiłam to, to można powiedzieć że znowu historia zatoczyła koło, ponieważ tak samo jak w przypadku zakończenia pierwszej części tak i teraz czytelnik...
"Życie jest krótkie, więc łam zasady, wybaczaj szybko, całuj powoli, kochaj szczerze."
„Genesis” pierwsze reality show w kosmosie.
Sześć dziewczyn i sześciu chłopaków wybranych w ogólnoświatowym castingu ma założyć pierwszą ludzką kolonię na Marsie.
Będą poznawać się podczas sześciominutowych randek, by zdecydować, z kim założą rodzinę, gdy dotrą do celu....
Pierwszy raz o czymś takim czytałam i muszę powiedzieć, że się nie zawiodłam.
Pomysł naprawdę interesujący, już nie mogę się doczekać drugiej części.
Spodobało mi się to, że każdy bohater został przedstawiony czytelnikowi, w takim stopniu, że jest się go jeszcze bardziej ciekawym. Co więcej każdy jest inny, chociaż wiele ich łączy. Naprawdę muszę przeczytać drugą część!
"Leonor: A ty, Marcusie, jesteś arogancki. "Niezdecydowana"... "Hazardzistka"... Jakim następnym epitetem mnie obdarzysz, choć wcale mnie nie znasz?
Marcus: A co byś powiedziała na "urocza"?"
Polecam!
"Życie jest krótkie, więc łam zasady, wybaczaj szybko, całuj powoli, kochaj szczerze."
„Genesis” pierwsze reality show w kosmosie.
Sześć dziewczyn i sześciu chłopaków wybranych w ogólnoświatowym castingu ma założyć pierwszą ludzką kolonię na Marsie.
Będą poznawać się podczas sześciominutowych randek, by zdecydować, z kim założą rodzinę, gdy dotrą do celu....
Pierwszy...
...dopóki świeci słońce, nie jest jeszcze tak źle...
Bardzo spodobała mi się historia Avery i Cama.
Od samego początku jak Avery na niego wpadła.. byli sobie przeznaczeni.
A co najbardziej mi się spodobało to to, że ich uczucie zostało zbudowane na przyjaźni i zaufaniu, co moim zdaniem jest najważniejsze.
To, że mimo kłótni, nieporozumień, zranienia i odrzucenia, Cam tak naprawdę nigdy nie zrezygnował z Avery, nigdy nie przestał się o nią troszczyć, nigdy nie przestał o nią walczyć, zawsze tam był dla niej...czekał na nią.
"- Dziękuję ci. Lekko uniósł kącik ust.
- Za co?
- Że zaczekałeś na mnie ..."
Idealny mężczyzna...
A co do Avery,do denerwowała mnie tym, że nie wyjawiła wszystkiego od razu, ale to dzięki temu ta historia była jeszcze ciekawsza, także wybaczam jej to.
POLECAM!
...dopóki świeci słońce, nie jest jeszcze tak źle...
Bardzo spodobała mi się historia Avery i Cama.
Od samego początku jak Avery na niego wpadła.. byli sobie przeznaczeni.
A co najbardziej mi się spodobało to to, że ich uczucie zostało zbudowane na przyjaźni i zaufaniu, co moim zdaniem jest najważniejsze.
To, że mimo kłótni, nieporozumień, zranienia i odrzucenia, Cam tak...
Do przeczytania tej książki zachęcił mnie opis, który sugerował,że będzie to coś więcej niż zwykły romans. Spodziewałam się więcej uciekania, buntowania się, więcej mrożących krew w żyłach sytuacji. Teraz po przeczytaniu tej pozycji wiem, że za dużo sobie wyobrażałam i oczekiwałam po opisie, ponieważ "Niebezpieczne kłamstwa" są na swój sposób sielankowe.
Naprawdę czytało mi się tę książkę bardzo swobodnie, bez nerwów, chociaż nie.. były też sceny, które trzymały w dużym napięciu, ale szybko się wszystko wyjaśniało. Nie jest to złe, jednak. Mimo, że myślałam, że ta lektura nie pozwoli mi zmrużyć oka w nocy to jestem zadowolona, że jest taka jaka jest.
A jest naprawdę dobra! Od początku do końca, wszystko dobrze przedstawione, bohaterowie dobrze wykreowani, mimo, że akcja trochę do przewidzenia to i tak czytelnikowi się podoba.
Polubiłam Stellę i cieszyło mnie to, że mogłam dostrzec to jak stopniowo zmienia się jej charakter i nastawienie do świata.
Chet, niby zły chłopiec, ale ja nic złego w nim nie widziałam. W moich oczach to idealny facet, który doświadczył wiele cierpienia,a jednak się nie załamał. Popełnił w życiu błędy, ale kto tego nie robi?
Zasługuje na szczęście, najchętniej sama bym go przytuliła i się nim zaopiekowała.
Jest zabawny, kochany, opiekuńczy. Doskonały przyjaciel, idealny, troskliwy chłopak.
Pasują do siebie ze Stellą.
A co naprawdę cieszy to to, że od ich pierwszej rozmowy oboje wiedzą, że to jest TO. Oczywiście Stella ma już chłopaka i czuje się zobowiązana dochować wierności, ale nie oszukuje siebie, wie że coś się między nimi dzieje, zdaje sobie z tego sprawę ale nie chce ranić Cheta, ponieważ wie też że za niedługo wyjeżdża.
Ale właśnie za to ją polubiłam.
Za to, że jest naturalna i nie okłamuje siebie.
"Orientujesz się może, o której zaczyna się mój dyżur w budce?
– O ósmej. Wszystkie oczy, to znaczy usta, będą skierowane na ciebie. – Wydobyłam z torebki pomadkę ochronną do ust i wsunęłam ją Chetowi do kieszeni z przodu koszulki. –Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. Tak mniej więcej w połowie swojej zmiany podziękujesz mi za to.
Chet wyjął pomadkę i przeczytał na etykiecie: „o smaku crème de menthe”.
– Serio? – zapytał zdziwiony. – Ta pomadka to jedyna forma kontaktu z twoimi ustami, na jaki mogę dziś liczyć? – Pokręcił głową i westchnął rozczarowany."
A Carmina to taka twarda babka, bez której to nie byłoby to samo.
Wydaje mi się, że Stella pojawiła się w odpowiednim momencie w jej życiu, w zasadzie obie na tym skorzystały. Obie się czegoś od siebie nauczyły.
"- Przebaczanie to niełatwa sztuka - stwierdziła Carmina. - Trzeba umieć znaleźć równowagę pomiędzy odrzuceniem tego, co nieistotne, a skupieniu się na tym, co najważniejsze."
Bardzo spodobał mi się też opis przestrzeni, wszytko zostało tak zachęcająco ukazane, że z chęcią odwiedziłabym to miejsce. Teraz jak myślę o "Niebezpiecznych kłamstwach" to robi mi się po prostu miło na duszy.
Z przyjemnością przeczytałabym o dalszych losach Stelli i Cheta.
Do przeczytania tej książki zachęcił mnie opis, który sugerował,że będzie to coś więcej niż zwykły romans. Spodziewałam się więcej uciekania, buntowania się, więcej mrożących krew w żyłach sytuacji. Teraz po przeczytaniu tej pozycji wiem, że za dużo sobie wyobrażałam i oczekiwałam po opisie, ponieważ "Niebezpieczne kłamstwa" są na swój sposób sielankowe.
Naprawdę czytało...
"Życie nie jest sprawiedliwe, ale to, jak je przeżyjemy - to właśnie jest cudowne. To dar."
Bardzo, bardzo dobra książka.
Chociaż na początku nie wydawało mi się, że cokolwiek mi się w niej spodoba.
Przeczytałam ją w całości dopiero za trzecim razem. Po prostu zaczynałam czytać i coś nie szło, ale w końcu się przemogłam i dałam rade.
A teraz? Nie mam pojęcia dlaczego taka sytuacja miała miejsce.
Teraz wiem, że dobrze zrobiłam, dając tej pozycji kolejną szansę, nie żałuję.
Może to banalnie zabrzmi, ale ta książka jest o życiu.
O prawdziwym, o takim z wzlotami, upadkami, gorszymi i lepszymi chwilami.
Motywuje i daje nadzieję.
Miałam takie momenty podczas czytania, w których myślałam, że czytam poradnik pełen sentencji poprawiających nastrój. Ponieważ, tak, bardzo dobrze się czułam czytając ją. Mimo tego, że jest w niej wiele smutnych scen, wszystko ma dobra, pocieszającą stronę.
I zakończenie, pełne nadziei.
Piękna, wzruszająca historia i świetni bohaterowie z pięknymi osobowościami.
To wsparcie, które sobie okazują, miłość, przyjaźń, to, że są dla siebie w każdej chwili, niby zwykłe, ale tak niesamowicie wzruszające.
I tyle humoru, tyle zabawnych sytuacji.
Wystarczy sobie przeczytać jakiś fragment książki, aby od razu poczuć się lepiej.
"-Powiedziała mi, że jestem miły.
-Auć - Wes się skrzywił.
-Wiem. To jak wykastrować psa bez narkozy. Nawet mnie nie ostrzegła, tylko walnęła:"hej, jesteś miły".
-Nadal dochodzisz do siebie? - spytał Wes.
-Może pod koniec tygodnia zacznę puszczać się na prawo i lewo, żeby udowodnić jej, że się myli."
Cudowna książka.
POLECAM!
"Życie nie jest sprawiedliwe, ale to, jak je przeżyjemy - to właśnie jest cudowne. To dar."
Bardzo, bardzo dobra książka.
Chociaż na początku nie wydawało mi się, że cokolwiek mi się w niej spodoba.
Przeczytałam ją w całości dopiero za trzecim razem. Po prostu zaczynałam czytać i coś nie szło, ale w końcu się przemogłam i dałam rade.
A teraz? Nie mam pojęcia dlaczego...
2016-02-29
ARCYDZIEŁO.
KOCHAM TĘ KSIĄŻKĘ TAK MOCNO ŻE AŻ BOLI.
Ale spokojnie, od początku.
Koncept na książkę jest genialny.
W pełni wykorzystany.
Idealny.
Ona ma totalną obsesję na punkcie jakiegoś kolesia.
On traktuje ją jako niezłą laskę, która pomaga mu w nauce.
Hannah chce zwrócić na siebie uwagę Justina (faceta w którym się buja), a Garret chce poprawić stopnie, aby dalej być w zespole i grać w hokeya,
którego tak bardzo kocha.
Tak dochodzą do porozumienia.
Ona pomoże mu z nauką, a on jej z życiem miłosnym.
I tak właśnie zaczynamy.
Świetne jest to, że ani Garret ani Hannah nie interesują się sobą na początku.
Po prostu pomagają sobie, są tam dla siebie w trudnych momentach.
Potrafią żartować, spędzać ze sobą czas, bawić się.
Są przyjaciółmi.
I to jest właśnie to co mnie urzekło. Od samego początku pokochałam tę książkę, ale ten moment w którym jest pokazane jak o siebie dbają?
Po prostu zwaliło mnie to z nóg.
To na tę książkę czekałam. TAK! I niech mnie, jeżeli nie czuje olbrzymiej satysfakcji, że w końcu ją odnalazłam.
No ale znowu zboczyłam z tematu, wracamy.
Ich relacja rozwija się powoli, dlatego możemy dokładnie zauważyć moment, w którym przeradza się w coś więcej.
Pocałunek. Tak, pierwszy pocałunek. Niby wezwanie tak po prostu rzucone, taki żart, ale oboje dzięki niemu dowiadują się, że coś się zmieniło..
Mogłabym, a nawet bardzo bym chciała opisywać każdą scenę, wszystko krok po kroku, ale jeszcze bardziej bym chciała żebyście sami przeczytali i przekonali się jaka cudowna jest ta książka.
Dlatego lepiej przejdźmy do postaci.
“Why don’t you want to kiss me?” I narrow
my eyes. “Oh shit. There’s only one explanation
I can think of.” I pause. “You’re a bad kisser.”
Her jaw drops in outrage. “I most certainly am not.”
“Yeah?” I lower my voice to a seductive
pitch. “Prove it.”
Hannah, uwielbiam ją, po prostu. Jest maga zabawna, ma silny charakter i wie czego chce.
I mimo że możecie myśleć, że pewnie będzie niezdecydowana kogo wybrać Justina czy Garreta, to się mylicie, bo tak nie jest.
I własnie ten fakt, że wie czego chce i nie boi się tego osiągnąć pomimo traumatycznych przeżyć, urzekł mnie w niej. Nie jest taka jak inne bohaterki.
Roztrzepana czy robiąca wielkie halo wokół własnej osoby. Jest po prostu zwykłą, kochaną, uroczą dziewczyną. Uwielbiam wszystko co jej dotyczy.
Garret...
Bezpowrotnie, bezapelacyjnie, nieskończenie, totalnie zakochałam się w tym człowieku..naprawdę.
Zrozumiecie mnie jak przeczytacie tę książkę. Zapewniam.
Jest zabawny, słodki, czuły, opiekuńczy, kochany, ale jednocześnie niemożliwie męski i pewny siebie.
A i oczywiście, uparty. Zdecydowany osiągnąć to co sobie wyznaczył, co jest jeszcze bardziej ekscytujące. Nigdy się nie poddaje, jak już na hokeiste przystało, co się dziwić.
Jest tak złożony, tak interesujący, że mam ochotę go poznać, wiem że to niemożliwe z oczywistych powodów, ale wciąż..
chciałabym go poznać osobiście.
Wszystko co tworzy tę postać, to jaki jest, jest fantastyczne i urzekające.
"She's not getting rid of me that easily.
Clearly Hannah Wells hasn’t been around
many athletes. We’re a stubborn lot, and the
main thing we all have in common? We never,
ever give up.
God help me, but I’m going to convince
this girl to tutor me, even if I die trying."
Logan, Tucker i Dean, najlepsi przyjaciele Garreta też są naprawdę świetnie przedstawieni. Mimo że nie wiemy o nich wiele,
to i tak potrafią wzbudzić ciekawość.
Mam nadzieję, że moje, chociaż chaotyczne, ale szczere zdanie na temat tej książki kogoś zachęci do przeczytania.
Mnie naprawdę urzekła i nieodwracalnie zdobyła moje serce. Jest to zdecydowanie jedna z najlepszych książek jakie czytałam.
Na dzień dzisiejszy moja ulubiona.
Wszystkim baaardzo gorąco polecam.
ARCYDZIEŁO.
KOCHAM TĘ KSIĄŻKĘ TAK MOCNO ŻE AŻ BOLI.
Ale spokojnie, od początku.
Koncept na książkę jest genialny.
W pełni wykorzystany.
Idealny.
Ona ma totalną obsesję na punkcie jakiegoś kolesia.
On traktuje ją jako niezłą laskę, która pomaga mu w nauce.
Hannah chce zwrócić na siebie uwagę Justina (faceta w którym się buja), a Garret chce poprawić stopnie, aby dalej być...
Z N I E W A L A J Ą C A
Jedno słowo.
Ale naprawdę ono wszystko w sobie zawiera.
Przeczytajcie.
Przekonacie się.
Z N I E W A L A J Ą C A
Jedno słowo.
Ale naprawdę ono wszystko w sobie zawiera.
Przeczytajcie.
Przekonacie się.
Fantastyczna książka, która zabiera w świat pełen magi i tajemnic.
Oczarowała mnie i bardzo się z tego cieszę.
Polubiłam jeszcze bardziej Gwen, ale największą moją sympatią cieszy się zdecydowanie Logan.
Ten Spartanin po prostu ma coś w sobie..
Akademia Mitu czaruje swoją niezwykłością i już nie mogę się doczekać kiedy wchłonę następną część :D
POLECAM !!!
Fantastyczna książka, która zabiera w świat pełen magi i tajemnic.
Oczarowała mnie i bardzo się z tego cieszę.
Polubiłam jeszcze bardziej Gwen, ale największą moją sympatią cieszy się zdecydowanie Logan.
Ten Spartanin po prostu ma coś w sobie..
Akademia Mitu czaruje swoją niezwykłością i już nie mogę się doczekać kiedy wchłonę następną część :D
POLECAM !!!
Wzruszająca historia.
Wszystko co ważne i piękne zostało w niej poruszone.
Cieszę się że ją przeczytałam.
Mam nadzieję, że znajdę trochę czasu i do niej wrócę, ponieważ naprawdę warto.
Wiem, że nie pożałuję i Wy też nie pożałujecie.
Wiecie..jest w niej Ash. Naprawdę, nie pożałujecie.
Moje serce już podbił, teraz pora na Wasze.
Eh piszę to z niejakim smutkiem, ale też z radością.
Cieszę się, ponieważ poznałam świetnie wykreowany fikcyjny świat, a smutno mi, no właśnie, bo [Ash jest] fikcyjny..
Mimo to cieszę się, że ją przeczytałam i wszystkim bardzo polecam!
"Cóż za kłamstwo. Nawet jak skończę dziewięćdziesiątkę, zapadnę na starczą demencję i zapomnę wszystko, to wspomnienie zimowego księcia będzie jak świecąca latarnia morska, która nigdy nie gaśnie."
"- Nie odchodź - wyszeptałam, obejmując go mocniej. - Nigdy więcej mnie nie opuszczaj. Zostań ze mną. Na zawsze.
Zimowy książę uśmiechnął się delikatnie i zbliżył swoje usta do moich.
- Przysięgam."
Wzruszająca historia.
Wszystko co ważne i piękne zostało w niej poruszone.
Cieszę się że ją przeczytałam.
Mam nadzieję, że znajdę trochę czasu i do niej wrócę, ponieważ naprawdę warto.
Wiem, że nie pożałuję i Wy też nie pożałujecie.
Wiecie..jest w niej Ash. Naprawdę, nie pożałujecie.
Moje serce już podbił, teraz pora na Wasze.
Eh piszę to z niejakim smutkiem, ale też z...
I G N I T E
I grieve nothing. I take everything.
Jak zwykle jestem oczarowana tak bardzo, że nie mogę tego znieść.
W tej części Julia wie czego chce i to mi się bardzo podoba. Uświadamia sobie co jest prawdą, a co tylko mrzonkami. Czego tak naprawdę chce od życia i z kim chce je dzielić.
Naprawdę polubiłam ją i przywiązałam się do niej bardzo mocno. Mimo swoich gorszych stron rozumiem ją i darzę ogromną sympatią.
W Dotyku Julii, była rozchwianą emocjonalnie dziewczyną. Było tam pełno przekreśleń dotyczących jej emocji, odczuć, myśli.
W Sekrecie Julii staje się postacią bardziej zdecydowaną, chociaż wciąż zagubioną, ale widać, że jest coraz mniej przekreślonych zdań.
W Darze Julii widać,że dorosła, stała się kobietą, nie widać takiego strachu w niej.
"I niestraszny mi strach, nie pozwolę mu już sobą rządzić. To strach powinien się mnie bać."
Nie ma żadnego przekreślonego słowa.
Warner...
Aaron... zawsze był moją ulubioną postacią.
Zawsze był, jest i będzie.
Ta jego niewymuszona gracja, atrakcyjność, szczerość, to, że jest sobą, nie udaje kogoś innego, wszystko to sprawiło, że oddałam mu swoje serce już, gdy zaczęłam czytać pierwszą część.
Zawsze podobało mi się w nim wszystko, nawet to, że był oschły, arogancki, nieczuły, ponieważ to wszystko składa się na to kim jest, to wszystko sprawia, że chcesz poznać przyczynę takiego zachowania, jesteś zaintrygowana, oczarowana.
I ja taka właśnie byłam od pierwszych scen z jego udziałem w Dotyku Julii.
Dowiadujemy się bardzo dużo na jego temat. Już wiemy dlaczego postępował tak jak postępował. Pozwala zajrzeć w głąb siebie i swojego serca, swoich słabości i najgłębszych pragnień. Widzimy, że nie jest takim bezdusznym człowiekiem za jakiego chciałby być brany.
"Nie mam przyjaciół – mówi. – Dlaczego nie możesz spróbować? Kręci głową. – Dlaczego? Dlaczego nie dasz sobie szansy... – Bo się boję – mówi wreszcie drżącym głosem. – Boję się, że twoja przyjaźń będzie moim końcem."
Jest bardzo dobrze wykreowaną postacią za co należą się wyrazy uznania dla autorki. Rzadko ma się okazję "poznać" tak skomplikowanego i fascynującego mężczyznę, chociaż ten temat często jest podejmowany w książkach to uważam, że naprawdę udaje się to niewielu autorom.
Co do reszty bohaterów to polubiłam Kenjego, za jego humor.
Adam nie zrobił na mnie żadnego wrażenia, był dla mnie obojętny, ale szczerze nigdy nie lubiłam tej postaci. Zawsze męczyła mnie i nie rozumiem, dlaczego tak wiele osób go lubi. Dla mnie jest taki...nijaki.
A co do treści?
Akcja toczy się w szalonym tempie, dostarcza nam wiele wrażeń, dlatego jest mi bardzo, bardzo przykro, że to była ostatnia część :(
Koniec jest bardzo dziwny, są pozostawione nierozwiązane wątki, nie wiem co o tym myśleć. W głębi duszy mam nadzieję, że wyjdzie jeszcze jakaś część.
Zdecydowanie jest to najlepsza część!
Najbardziej będę tęskniła za Warnerem <3
Kocham jego relacje z Julią.
To napięcie pomiędzy nimi.
Chciałaby, więcej się o nich dowiedzieć.
Chciałabym przeczytać więcej części.
Chciałabym przeczytać więcej o nich jako parze.
O ich miłości.
I mam taką nadzieję, że kiedyś to zrobię.
"- Kocham cię - szepczę. - Kocham cię takiego jaki jesteś."
PS. Jeszcze jedno:
Kocham to jak Warner mówi do Julii SKARBIE.. :D
I G N I T E
I grieve nothing. I take everything.
Jak zwykle jestem oczarowana tak bardzo, że nie mogę tego znieść.
W tej części Julia wie czego chce i to mi się bardzo podoba. Uświadamia sobie co jest prawdą, a co tylko mrzonkami. Czego tak naprawdę chce od życia i z kim chce je dzielić.
Naprawdę polubiłam ją i przywiązałam się do niej bardzo mocno. Mimo swoich...
Co tu wiele pisać. Ta książka jest świetna.
Przenosi w inny świat i rozwija naszą wyobraźnię
I Ash.. eh.. Dlaczego ty jesteś taki cudowny?!
Zakochałam się :D
Naprawdę jego sposób bycia mnie uwiódł.
"Miał na sobie proste ciemne spodnie i białą koszulę, a u pasa miecz. Nadal niebezpieczny. Nadal nieludzki i zabójczy. Nadal był najpiękniejszą istotą, jaką kiedykolwiek widziałam. Jego srebrzyste oczy odnalazły mnie i skłonił głowę."
"- Puk, nie! - Złapałam go za rękaw. - Nie walcz z nim. Ktoś może zginąć.
- Pojedynki na śmierć i życie zwykle kończą się w ten sposób."
"Nikomu nie wolno jej tknąć - odezwał się lodowatym tonem Ash. - Dotknijcie jej, a zamrożę i zawekuję wam jaja. Jasne?"
Co tu wiele pisać. Ta książka jest świetna.
Przenosi w inny świat i rozwija naszą wyobraźnię
I Ash.. eh.. Dlaczego ty jesteś taki cudowny?!
Zakochałam się :D
Naprawdę jego sposób bycia mnie uwiódł.
"Miał na sobie proste ciemne spodnie i białą koszulę, a u pasa miecz. Nadal niebezpieczny. Nadal nieludzki i zabójczy. Nadal był najpiękniejszą istotą, jaką kiedykolwiek...
„Skacz - i lecąc w dół, pozwól, by wyrosły ci skrzydła”
"Zieleń szmaragdu" jest to książka, którą jak weźmiesz w swoje ręce to nie wypuścisz jej dopóki nie skończysz czytać. Świat, który ci przedstawia jest niezwykle magiczny i hipnotyzujący. Każdy moment, każda sytuacja dobrze przemyślana. Akcja nie zanudza, cały czas coś się dzieje Po prostu spełnienie marzeń każdego czytelnika.
Gideon, Gwedolyn, Leslie, Raphael, Xemerius są to bardzo interesujące i żywe postaci, z którymi czytelnik nie chce się rozstawać. Zaświadczam sobą!
Główną bohaterkę, Gwenny bardzo szybko i mocno polubiłam.
Ta dziewczyna jest nieziemska!
Ma mocną osobowość i charakter i w ogóle nie zanudza (!!!) co mi się bardzo spodobało. Oprócz niej mocno polubiłam także Gideona.
Ja po prostu kocham tego gościa!!!!
Zdobył moje serce już w pierwszej książce.
Ta jego arogancja i subtelny urok mnie uwiodły...
Co poradzić? Zawsze podobali mi się tacy niegrzeczni przystojniacy :D
A co do Xemeriusa to ujęło mnie jego boskie poczucie humoru :D
Tak więc POLECAM GORĄCO tę książkę oraz wcześniejsze części oczywiście też!
Na pewno się nie zawiedziecie!
P.S. Zapomniałam dodać, że zakończenie było bombowe. Miło mnie zaskoczyło :D
„Skacz - i lecąc w dół, pozwól, by wyrosły ci skrzydła”
"Zieleń szmaragdu" jest to książka, którą jak weźmiesz w swoje ręce to nie wypuścisz jej dopóki nie skończysz czytać. Świat, który ci przedstawia jest niezwykle magiczny i hipnotyzujący. Każdy moment, każda sytuacja dobrze przemyślana. Akcja nie zanudza, cały czas coś się dzieje Po prostu spełnienie marzeń każdego...
Na wstępie muszę zaznaczyć,że możliwe są spoilery,przepraszam po prostu inaczej nie potrafię ;)
Główna bohaterka Ella Harper to siedemnastoletnia dziewczyna, która musi sama siebie utrzymywać,ponieważ jej mama nie żyje.
Posługując się jej dowodem osobistym pracuje w barze ze striptizem.
Dziewczyna chodzi do szkoły i udaje, że wszystko jest w porządku, nikt nie wie o śmierci jej matki.
Pewnego dnia w jej szkole pojawia się mężczyzna,który twierdzi że jest jej opiekunem i że był przyjacielem jej zmarłego ojca,którego dziewczyna nigdy nie poznała. I tak właśnie zaczyna się książka.
Na początku Ella nie chce uwierzyć Callumowi- jej opiekunowi- ale kiedy ten jej wszystko wyjaśnia i proponuje 10 tysięcy za każdy miesiąc spędzony w jego domu i uczęszczanie do szkoły, dziewczyna się zgadza.
Wie że już nie musiałaby się rozbierać za pieniądze, miałaby dach nad głową, jedzenie i pewniejszą przyszłość.
Ella wprowadza sie do Colluma , który ma pięciu niesamowicie intrygujących, gorących...synów: bliźniaków Sawyera i Sebastiana, Eastona, Reeda i najstarszego Gideona, który jest tylko w domu co drugi weekend, ponieważ studiuje.
Chłopaki od początku nie kryją swojej niechęci do Elli, traktują ją z jawną wrogością, co nie ułatwia jej życia również w szkole, ponieważ to Royalsi-a szczególnie Reed-nią rządzą i cokolwiek zadecydują tak się dzieje.
Bohaterowie są złożeni, intrygują czytelnika i ciekawią tak,że chce sie dowiedzieć o nich więcej i więcej. Nie wszystkiego jednak dowiadujemy się o nich w pierwszej części, raczej tylko tyle aby zaostrzyło to ciekawość i trzymało w napięciu, co mnie bardzo cieszy, ponieważ lubię jak bohaterowie zostają stopniowo "odkrywani" przed czytelnikiem.
Bardzo spodobała mi się dynamika między nimi, a szczególnie między braćmi,którzy stanowią zgrany zespół, każdy może liczyć
na wsparcie pozostałych, opiekują się sobą i kryją się nawzajem. Można się domyślić, że zżyli się ze sobą jeszcze bardziej po śmierci ich matki Marii,za którą obwiniają ojca. Określenie ich relacji z ojcem jako skomplikowanych to za mało powiedziane.
Widzimy jak stopniowo nienawiść braci do Elli przeradza się w opiekuńczość i przyjaźń, szczególnie widać to między Elą a Eastonem(ehh skradł moje serce..), który traktuje ją jak młodszą siostrę chociaż są w tym samym wieku. Jest to naprawdę urocze jak ich relacja się rozwinęła.
"- Nie możesz odejść - szepcze, jego oddech owiewa moją skórę. - Nie chcę, abyś od nas odeszła.
Całuje mnie w ramię, ale nie ma w tym żadnego podtekstu seksualnego. Ani niczego romantycznego w tym, jak zaciska palce mocniej na mojej dłoni.
- Należysz do nas. Jesteś najlepszym, co kiedykolwiek spotkało naszą rodzinę."
Oczywiście występuje tu też wątek miłosny, który też mi się spodobał, chociaż muszę szczerze przyznać, że byłabym bardziej zadowolona gdyby to uczucie wolniej postępowało, jeżeli wiecie o co mi chodzi.
Mówię tutaj o Reedzie i Elli.
Uwielbiam Reeda i to bez dwóch zdań, jest taki jak właśnie lubię.
Przystojny, pewny siebie, opiekuńczy względem braci, tajemniczy...
No właśnie tajemniczy, ma jakieś tajemnice, które z pewnością wyjdą niebawem na jaw..
I Ella..naprawę ją polubiłam,jest taka konkretna, wie czego chce, nie wstydzi się swojej przeszłości, to znaczy tak, wstydzi się tego,że rozbierała się za pieniądze, ale wie że musiała to robić aby opłacić rachunki za leczenie jej mamy.
Od początku ciągnie ją do Reeda, jednak nie traktują się nawzajem dobrze. Dopiero później dochodzą do porozumienia- do rozejmu. Ale mimo wszystko wolałabym żeby to jeszcze woniej postępowało,nie wiem..chyba po prostu lubiłam czytać o tym jak się "kłócą".
Nie obeszło się też bez "czarnych charakterów" jedni ujawniają się od razu, mam na myśli wdowę po Steavie(ojcu głównej bohaterki),ale są tacy po których nie spodziewalibyśmy się niczego złego.
Daniel, niby taki miły chłopak a jednak zdolny do takiego czynu... Ale dzięki temu widzimy jak rodzina Royalsów potrafi współpracować w obraonie Elli. Naprawdę uwielbiam ten moment!!!
Ogólnie rzecz biorąc książka jest godna polecenia. Mnie się bardzo spodobała, nie mogłam przestać czytać, akcja cały czas brnie do przodu, czytelnik nie ma czasu się nudzić, a zakończenie, no właśnie! Co za zakończenie! Trzyma w ogromnych napięciu, także jedynym wyjściem jest sięgnięcie po drugą część, tak jak właśnie ja zrobiłam, także nie przedłużając-ja idę czytać dalej i wam też radzę! Niby historia jakich wiele to jednak ma coś w sobie czym się wyróżnia. Naprawdę gorąco POLECAM! :)
Na wstępie muszę zaznaczyć,że możliwe są spoilery,przepraszam po prostu inaczej nie potrafię ;)
więcej Pokaż mimo toGłówna bohaterka Ella Harper to siedemnastoletnia dziewczyna, która musi sama siebie utrzymywać,ponieważ jej mama nie żyje.
Posługując się jej dowodem osobistym pracuje w barze ze striptizem.
Dziewczyna chodzi do szkoły i udaje, że wszystko jest w porządku, nikt nie wie o...