-
Artykuły„Nie ma bardziej zagadkowego stworzenia niż człowiek” – mówi Anna NiemczynowBarbaraDorosz2
-
ArtykułyNie jesteś sama. Rozmawiamy z Kathleen Glasgow, autorką „Girl in Pieces”Zofia Karaszewska2
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Matki. Sprawdź propozycje wydawnictwa Czwarta StronaLubimyCzytać1
-
ArtykułyBabcie z fińskiej dzielnicy nadchodzą. Przeczytaj najnowszą książkę Marty Kisiel!LubimyCzytać2
Biblioteczka
2016-12-13
Nie przepadam za książkami które są zbiorem felietonów/reportaży. Dzieła wtórne nie robią wrażenia, choćby nie wiem jak je przedstawiać.
Prawda jest taka, że historie, które opowiada Pani Justyna i bohaterowie, których spotkała są esencją reportażu. To oni wywierają największe emocje, a nie fikcja stworzona wyobraźnią autora, dlatego ciężko oceniać książkę, która jest prawdziwa. To jakby oceniać czyjeś życie.
Pierwsza historia - kobieta Trynkiewicza - zdystansowana relacja zdarzenia, chłodne fakty bez cienia emocji. We mnie się aż gotuje z każdą następną stroną. Nie mogę przestać myśleć o tym, że są tacy ludzie na świecie jak Ci z kart.
Doceniam opanowanie i profesjonalizm autorki, przy tak trudnych rozmowach łatwo jest się dać ponieść chwili i powiedzieć coś od siebie.
Książka zaczyna się od wysokiego C, potem jest już z górki.
Nie przepadam za książkami które są zbiorem felietonów/reportaży. Dzieła wtórne nie robią wrażenia, choćby nie wiem jak je przedstawiać.
Prawda jest taka, że historie, które opowiada Pani Justyna i bohaterowie, których spotkała są esencją reportażu. To oni wywierają największe emocje, a nie fikcja stworzona wyobraźnią autora, dlatego ciężko oceniać książkę, która jest...
2015-04-24
Niestety nie była to pierwsza część przygód Szackiego, którą przeczytałam. Zaczęłąm, żyjąc w kompletnej nieświadomości i niewiedzy od trzeciej, ostatniej. Kiedy byłam już w połowie, powiedziałam sobie, że na pewno sięgnę po pierwszą i drugą część. Przyznaję, że drugi kontakt nie był już taki fascynujący. Gniew spodobał mi się tak bardzo, że ta książka nie zrobiła na mnie większego wrażenia.
Momentami była tak zawikłana, że musiałam się chwilę zastanowić o co chodzi. Intryga tak poplątana, że aż niewiarygodna. Trochę popsuło mi to ogóle wrażenie, bo kiedy czyta się książkę rozgrywającą się w mieście, które dobrze znasz i miejsca w których bywa bohater są Ci znane, to oczekuje się, że akcja i fabuła nie będą aż takie fikcyjne. Trochę jak kryminał amerykański, jak dla mnie poplątanie światów.
Oczywiście sięgnę po drugą część - ziarno prawdy. Jestem ciekawa co będzie dalej.
Niestety nie była to pierwsza część przygód Szackiego, którą przeczytałam. Zaczęłąm, żyjąc w kompletnej nieświadomości i niewiedzy od trzeciej, ostatniej. Kiedy byłam już w połowie, powiedziałam sobie, że na pewno sięgnę po pierwszą i drugą część. Przyznaję, że drugi kontakt nie był już taki fascynujący. Gniew spodobał mi się tak bardzo, że ta książka nie zrobiła na mnie...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-03-31
Jak do tej pory oceniłam chyba wszystkie książki z serii o Fjallbace 6/10. Tutaj też nic się nie zmieniło, okładka książki i jej tytuł inny, ale historia jakby podobna, forma taka sama jak poprzednie, brak elementu zaskoczenia. Zagadkę rozwiązałam już po pierwszych kilku rozdziałach, każdy kolejny upewniał mnie w przekonaniu.
Być może fakt, że kilka miesięcy wcześniej przeczytałam "Kwiaty na poddaszu" miał wpływ na to jak postrzegałam zakończenie. Historia wydała mi się nieco inspirowana tamtejszym.
Zaraz po tym jak zamknęłam książkę na ostatniej stronie zabrałam się do kolejnej części - więc autorka osiągnęła sukces.
Jak do tej pory oceniłam chyba wszystkie książki z serii o Fjallbace 6/10. Tutaj też nic się nie zmieniło, okładka książki i jej tytuł inny, ale historia jakby podobna, forma taka sama jak poprzednie, brak elementu zaskoczenia. Zagadkę rozwiązałam już po pierwszych kilku rozdziałach, każdy kolejny upewniał mnie w przekonaniu.
Być może fakt, że kilka miesięcy wcześniej...
2016-03-31
Przeczytałam, a następnie wzięłam się za kolejną część. Z każdą kolejną stroną wątek był ciekawszy, co prawda książka nie zaskoczyła mnie w jakiś szczególny sposób, forma dość przewidywalna, a sama konstrukcja thrillera powtarzalna. W pierwszej części był dokładnie ten sam schemat - jest akcja, potem trochę mydlenia oczu, w połowie książki pojawia się wątek który naprowadza czytelnika na właściwy trop a na końcu BOOM - rozwiązanie zagadki.
Przyjemnie się czyta, dobra książka do czytania na leniwych wakacjach na plaży.
Przeczytałam, a następnie wzięłam się za kolejną część. Z każdą kolejną stroną wątek był ciekawszy, co prawda książka nie zaskoczyła mnie w jakiś szczególny sposób, forma dość przewidywalna, a sama konstrukcja thrillera powtarzalna. W pierwszej części był dokładnie ten sam schemat - jest akcja, potem trochę mydlenia oczu, w połowie książki pojawia się wątek który naprowadza...
więcej mniej Pokaż mimo to2011
Niestety nie skończyłam czytać, poddałam się w połowie. Steve nie byłby moim dobrym kolegą, jest dziwakiem i raczej buduje wokół siebie mur i dopuszcza tylko tych najlepszych jego zdaniem.
Jak na biografię, książka bardzo dobra. Dużo faktów i ciekawostek z życia rodziny. Autor nie stara się pokolorować Steve'a tylko pokazuje go jakim jest naprawdę, czyli - wymagający, złośliwy, samolubny i nieliczący się z niczyim zdaniem. Książka dla maniaków apple i SJ.
Niestety nie skończyłam czytać, poddałam się w połowie. Steve nie byłby moim dobrym kolegą, jest dziwakiem i raczej buduje wokół siebie mur i dopuszcza tylko tych najlepszych jego zdaniem.
Jak na biografię, książka bardzo dobra. Dużo faktów i ciekawostek z życia rodziny. Autor nie stara się pokolorować Steve'a tylko pokazuje go jakim jest naprawdę, czyli - wymagający,...
2014-03
Książka popularnonaukowa którą czyta się jak dobrą lekturę. Zimabardo czytam dla przyjemności, bo lekkość jego słów nie utrudnia odbioru, a wręcz zachęca do dalszego zgłębiania. To już któraś pozycja z tej dziedziny tego autora, którą czytam dla relaksu.
Dosyć monotonny moment z historią eksperymentu więziennego, ciągnie się przez kilkadziesiąt stron i co chwila autor odsyła nas do innych źródeł w celu poszukania więcej.
Zimbardo to już marka i biznes kręcący się tym nazwiskiem, a mimo całego szumu związanego z jego osobą, każda książka napisana jego ręką jest dla mnie czymś fascynującym, ale i trochę nierealnym. Warto sięgać po literaturę psychologiczną - jesteśmy ludźmi,a te książki są właśnie autobiografią ludzkości.
Książka popularnonaukowa którą czyta się jak dobrą lekturę. Zimabardo czytam dla przyjemności, bo lekkość jego słów nie utrudnia odbioru, a wręcz zachęca do dalszego zgłębiania. To już któraś pozycja z tej dziedziny tego autora, którą czytam dla relaksu.
Dosyć monotonny moment z historią eksperymentu więziennego, ciągnie się przez kilkadziesiąt stron i co chwila autor...
2014-10-28
Przeczekałam wielki boom na Greya z nadzieją, że znajdę lepszy moment na cieszenie się lekturą. Książka nie rozczarowała mnie, bo słyszałam wiele nieprzychylnych opinii na jej temat i nie nastawiałam się na arcydzieło. Postać Greya jest bardzo ciekawa, pełna kontrastów i tu trafnie określiła autorka: odcieni.
Druga postać pierwszoplanowa - Anastasia, już nie jest taka interesująca, wręcz drażni i jest natarczywa.
Dla wielu kobiet książka ta będzie przyjemnym rozpoczęciem upojnego wieczoru, ja nie znalazłam w niej tych ekscytujących wartości.
To bajka dla współczesnych kobiet. Piękny Książę w sportowym samochodzie z apartamentem na szczycie wieży o nienagannych manierach, ale z pazurem.
Jak też na bajkę przystało, bohaterka na samo imię reaguje orgazmem i "rozpada się na milion kawałków" po raz setny przeżywając uniesienie.
Język niestety ubogi, czytam przekład, ale tym razem nie wolno winić tłumacza, bo z pustego i Salomon nie naleje...
Jak gdzieś przeczytałam, autorka wzorowała się na sadze Zmierzch, chciała stworzyć swoją alternatywną wersję historii miłosnej Edwarda i Belli, brakowało jej ognia więc go wykrzesała.
Czytałam jedno i drugie i widzę podobieństwo - Grey to Edward, tylko perwersyjny.
Mimo wszystko, warto zabrać na wakacje z ukochanym do poczytania w ciągu dnia przy basenie, być może komuś uda się tym samym podnieść temperaturę w sypialni kiedy dzień się skończy.
Przeczekałam wielki boom na Greya z nadzieją, że znajdę lepszy moment na cieszenie się lekturą. Książka nie rozczarowała mnie, bo słyszałam wiele nieprzychylnych opinii na jej temat i nie nastawiałam się na arcydzieło. Postać Greya jest bardzo ciekawa, pełna kontrastów i tu trafnie określiła autorka: odcieni.
Druga postać pierwszoplanowa - Anastasia, już nie jest taka...
2015-12-22
Historia, która dzięki specjalnym zabiegom autorki wydaje się być oparta na faktach przez co wciąga od pierwszej strony. Sama łapałam się co chwilę na tym, że wierzyłam w autentyczność wydarzeń. To bardzo podkreśla dramatyzm akcji i losów bohaterów.
Przyznaję, że momentami książka dłużyła mi się niemiłosiernie. W połowie chciałam ją nawet zamknąć bo bohaterowie postępowali zupełnie niezrozumiale i niezgodnie z jakąkolwiek logiką.
Książka z półki klasyków, więc warto po nią sięgnąć, by móc wyrobić sobie opinię na jej temat.
Historia, która dzięki specjalnym zabiegom autorki wydaje się być oparta na faktach przez co wciąga od pierwszej strony. Sama łapałam się co chwilę na tym, że wierzyłam w autentyczność wydarzeń. To bardzo podkreśla dramatyzm akcji i losów bohaterów.
Przyznaję, że momentami książka dłużyła mi się niemiłosiernie. W połowie chciałam ją nawet zamknąć bo bohaterowie...
Mimo iż jest to debiut Miłoszewskiego, dla mnie była to ostatnia jego książka z którą się zetknęłam.
Znając jego styl nie jestem obiektywna w ocenie tej książki, bo jego następna seria o Teodorze Szackim jest fenomenalna, a ta - jakoś mnie nie urzekła.
Ewidentnie widać inspiracje S.Kingiem, być może jest jego fanem i zafascynowała go historia Lśnienia do tego stopnia, że postanowił odtworzyć swoją własną wersję? alternatywną?
Miałam cały czas wrażenie, że duch Kinga gdzieś krążył po stronach Miłoszewskiego i psuło mi odbiór.
Mimo iż jest to debiut Miłoszewskiego, dla mnie była to ostatnia jego książka z którą się zetknęłam.
Znając jego styl nie jestem obiektywna w ocenie tej książki, bo jego następna seria o Teodorze Szackim jest fenomenalna, a ta - jakoś mnie nie urzekła.
Ewidentnie widać inspiracje S.Kingiem, być może jest jego fanem i zafascynowała go historia Lśnienia do tego stopnia, że...
2015-04-03
Zrobiłam ogromny błąd, zaczęłam trylogię od ostatniej części. Zupełnie nieświadomie, chwyciłam książkę bez uprzedniego zapoznania się z autorem i jego twórczością. Nie wiedziałam o nim absolutnie nic, nawet tego, że dwie pierwsze części doczekały się ekranizacji. Jakie było moje rozżalenie, kiedy to odkrywałam z każdą kolejną stroną, że książka podoba mi się coraz bardziej.
Dlatego potraktowałam ją jako osobną książkę, nie jak kontynuację.
Teodor Szacki - rewelacja, gość który ma charakter i jest "jakiś", skończyła się era super bohaterów bez skazy na życiorysie.
Postać z krwi i kości, prawdziwy, normalny człowiek o nietypowym dla większości społeczeństwa zawodzie - prokurator. To coś nowego w kryminałach. Już nie policjant ani prywatny detektyw.
Długo po tym jak zamknęłam książkę na ostatniej stronie nie mogłam przestać o niej mówić. Zrobiła na mnie dobre wrażenie, na tyle dobre, że polecałam ją każdemu kogo spotkałam przez co najmniej tydzień po jej zakończeniu.
Żałuję, że nie będę mogła się cieszyć naturalnym biegiem wydarzeń w życiu Szackiego, ale z pewnością sięgnę po poprzednie części by zobaczyć jak Szacki zaczynał swoją historię.
Zrobiłam ogromny błąd, zaczęłam trylogię od ostatniej części. Zupełnie nieświadomie, chwyciłam książkę bez uprzedniego zapoznania się z autorem i jego twórczością. Nie wiedziałam o nim absolutnie nic, nawet tego, że dwie pierwsze części doczekały się ekranizacji. Jakie było moje rozżalenie, kiedy to odkrywałam z każdą kolejną stroną, że książka podoba mi się coraz bardziej....
więcej mniej Pokaż mimo to
Powiem tak...Mam tę książkę w domu i przez przypadek wyjeżdżając w podróż chwyciłam ją z myślą, że tej jeszcze nie czytałam, jak się okazało po pierwszym kilku stronach naszło mnie dziwne wrażenie deja vu.
Myślę sobie, chyba już ją kiedyś przeczytałam.... (bo szczerze mówiąc prześwity pamięci zdradzają, że już coś takiego widziałam)
To musiało być kilka miesięcy temu, kiedy jednym tchem pochłonęłam kilka innych książekh tego samego autora. napisałam CHYBA wielkimi literami, bo choćbym się bardzo skupiła to nie jestem w stanie przypomnieć sobie o czym ta książka w ogóle była.
To jasny dla mnie znak, że nie zrobiła na mnie żadnego wrażenia i nie pozostawiła w pamięci niczego prócz okładki i tytułu...
Coben nie był moim ulubionym autorem i po tym zajściu definitywnie kończę romans z jego książkami.
Powiem tak...Mam tę książkę w domu i przez przypadek wyjeżdżając w podróż chwyciłam ją z myślą, że tej jeszcze nie czytałam, jak się okazało po pierwszym kilku stronach naszło mnie dziwne wrażenie deja vu.
Myślę sobie, chyba już ją kiedyś przeczytałam.... (bo szczerze mówiąc prześwity pamięci zdradzają, że już coś takiego widziałam)
To musiało być kilka miesięcy temu,...
Zacznę od tego, że ta książka mnie nie porwała, ale nie oceniam jej nisko. Bo jednak coś po niej pozostało i dalej do niej wracam.
Nie jest to pierwsza książka Murakami, podoba mi się styl autora, książka jest zaskakująca i jeśli można użyć określenia "nieobliczalna" w stosunku do książki, to tak właśnie ją określę.
Niby historia o niczym, z każdą stroną fabuła rozwija się w nieznanym kierunku, by w połowie książki zapytać czym jest istota?
Bardzo specyficzny styl, nie najłatwiejszy do przyswojenia. Można przez nią szybko przebrnąć i odłożyć na półkę, ale mi z nią nie poszło tak łatwo.
Raz czytałam wciągnięta treścią, innym razem męczyłam się kilka dni.
Teraz, nauczona kolejnym doświadczeniem z Haruki Murakami, wiem, żeby nie sięgać po jego książki gdy głowa przepełniona przyziemnymi sprawami odwracającymi uwagę od książki.
Zacznę od tego, że ta książka mnie nie porwała, ale nie oceniam jej nisko. Bo jednak coś po niej pozostało i dalej do niej wracam.
Nie jest to pierwsza książka Murakami, podoba mi się styl autora, książka jest zaskakująca i jeśli można użyć określenia "nieobliczalna" w stosunku do książki, to tak właśnie ją określę.
Niby historia o niczym, z każdą stroną fabuła rozwija...
2015-02-08
Dość przeciętna lektura. Smutna historia tajskich dziewcząt i "prawda" o seks biznesie w Tajlandii. Prawda jest taka, że treści jest tam bardzo mało i jedyne czego się dowiadujemy, to kilka powierzchownych faktów o społeczeństwie tajskim urozmaicających kolejne strony. Więcej prywatnych zapisków i przeżyć narratora niż treści merytorycznej.
Jeśli chcesz się dowiedzieć dlaczego seks w Tajlandii to towar numer jeden? Czy kobiety uprawiające zawód prostytutki chcą się wyrwać ze swojej rzeczywistości? Kto nakręca ten biznes i kto płaci najwyższą cenę? W końcu - kim są dziewczyny jak "Miss Bangkok" ?
Ta książka nie pomoże znaleźć odpowiedzi na żadne z powyższych pytań.
Dość przeciętna lektura. Smutna historia tajskich dziewcząt i "prawda" o seks biznesie w Tajlandii. Prawda jest taka, że treści jest tam bardzo mało i jedyne czego się dowiadujemy, to kilka powierzchownych faktów o społeczeństwie tajskim urozmaicających kolejne strony. Więcej prywatnych zapisków i przeżyć narratora niż treści merytorycznej.
Jeśli chcesz się dowiedzieć...
2014-10-28
Przeczytałam tę książkę kilka tygodni temu, do tej pory pamiętam pewne historie które przeczytałam na stronach. Szokująca? Dla większości prawych obywateli na pewno TAK. Sama żyłam w przeświadczeniu, że Warszawa nie może być tak zepsuta i ludzie tu mieszkający tacy okrutni. A tu się okazuje, że burdel na burdelu, kobiety niby z klasą co coś osiągnęły, dostały się na szczyt tylko dlatego, że zapłaciły za sławę swoim ciałem.
Pruszkowska grupa miała swoją niepisaną zasadę kolejnych kroków gwałcenia kobiet. Nie chodziło o to by mężczyzna zaznał jak najwięcej przyjemności, a o to by kobieta poczuła się upodlona i nic nie warta. A może to właśnie w ten sposób czerpali oni satysfakcję seksualną?
Nie wiem czy Masa jest wiarygodnym źródłem i czy można mu wierzyć w kwestii zwyczajów i wydarzeń, ale opisy dotyczące roli kobiet w mafii, wydają się być prawdziwe. Kobieta była jedynie ozdobą i trofeum, po które się sięga. Trofeum? To źle dobrane słowo, o trofeum trzeba walczyć, a oni te kobiety po prostu brali.
Wszystkie zachowania tłumaczy stylem życia gangstera, mówi, że to taki kodeks, każdy musiał przestrzegać zasad, chociaż mógł się z nimi nie zgadzać.
Historia pokazująca naiwne kobiety oraz to ile są w stanie poświęcić swojej godności by poczuć się przez chwilę bliżej realizacji marzeń.
Przeczytałam tę książkę kilka tygodni temu, do tej pory pamiętam pewne historie które przeczytałam na stronach. Szokująca? Dla większości prawych obywateli na pewno TAK. Sama żyłam w przeświadczeniu, że Warszawa nie może być tak zepsuta i ludzie tu mieszkający tacy okrutni. A tu się okazuje, że burdel na burdelu, kobiety niby z klasą co coś osiągnęły, dostały się na szczyt...
więcej mniej Pokaż mimo to2013
Pan Martin tłumaczy nam nasze zachowania konsumenckie i stara się uzmysłowić, że to nie my mamy kontrolę nad naszymi decyzjami. Choćbyśmy bardzo chcieli naszego mózgu nie da się oszukać i wiele dzieje się poza poziomami naszej świadomości.
Pan Martin również na każdej stronie stara się nam powiedzieć, że jego racja jest najlepsza i najmądrzejsza, przez to, że książka pisana jest w pierwszej osobie, co jest nowatorskie w przypadku książek popularnonaukowych, można wyrobić sobie opinię na temat samego autora. Sam namalował sobie oraz swoimi słowami. Ja go nie polubiłam, mam wrażenie, że książka ta to hołd sobie samemu i swoim śmiałym ideom, którym nikt nie chciał dać wiary kilka lat temu.
Tak czy siak, książka szczególnie polecana wszystkim którzy zajmują się marketingiem i pracują w retail
Pan Martin tłumaczy nam nasze zachowania konsumenckie i stara się uzmysłowić, że to nie my mamy kontrolę nad naszymi decyzjami. Choćbyśmy bardzo chcieli naszego mózgu nie da się oszukać i wiele dzieje się poza poziomami naszej świadomości.
Pan Martin również na każdej stronie stara się nam powiedzieć, że jego racja jest najlepsza i najmądrzejsza, przez to, że książka pisana...
Wiele słyszałam o tej książce. To jedna z tych książek, o której mówi sie "musisz ją przeczytać". Taka legenda.
Zaczęłam ją czytać w styczniu, pół roku później zamknęłam ja na ostatniej stronie. Ktoś może powiedzieć... ksiązka ma ponad 800 stron, ale żeby czytać ją aż pół roku? Lekka przesada. No i pewnie ma racje. Co dziwniejsze, książka jest typu przygodówka, więc powinno mi pójść znacznie szybciej, ale z jakiegoś powodu momentami strasznie mnie męczyła.
Pierwsze rozdziały, były cudowne. Dawno nie czytałam książki przygodowej i miło było sobie przypomnieć jaka to przyjemość.
Było wiele momentów gdzie śmiałam się głos, a książek, które to potrafią ze mną zrobić mogę policzyć na palcach jedej ręki.
Czy przeczytam Cień Góry? Zapewne tak.
Wiele słyszałam o tej książce. To jedna z tych książek, o której mówi sie "musisz ją przeczytać". Taka legenda.
więcej Pokaż mimo toZaczęłam ją czytać w styczniu, pół roku później zamknęłam ja na ostatniej stronie. Ktoś może powiedzieć... ksiązka ma ponad 800 stron, ale żeby czytać ją aż pół roku? Lekka przesada. No i pewnie ma racje. Co dziwniejsze, książka jest typu przygodówka, więc powinno...