Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

-Bello!
-Tak, Edwardzie...?
-Co ja zrobię, Bello?
-Co się stało, Edwardzie?
-Kompletnie nie wiem, co z tym zrobić, Bello...
-Co się stało, Edwardzie?
-Co ja pocznę, Bello?
-Co się stało, Edwardzie?
-Przez to wszystko błyszczę się bez słońca, Bello.
-Co się stało, Edwardzie?
-Teraz nie mogę nawet przenieść naszego domu w inne miejsce.
-Dlaczego, Edwardzie?
-Straciłem wszystkie moje wampirze zdolności, Bello.
-Co się stało, Edwardzie?
-Jak mogłaś mi to zrobić, Bello?
-Co się stało, Edwardzie?
-Jestem zdruzgotany, Bello.
-Co się stało, Edwardzie?
-Wczoraj znalazłem w twojej torbie eliksir, Bello.
-Jak to się stało, Edwardzie?
-Nie wiem, Bello.
-Dlaczego to zrobiłeś, Edwardzie?
-Nie wiem, Bello.
-Wypiłeś go, Edwardzie?
-Tak, Bello.
-Co się stało, Edwardzie?
-Nie mogę już czytać w myślach innych ludzi, Bello...
-To ja chciałam go wypić, Edwardzie.
-Dlaczego, Bello?
-Chciałam czytać w twoich myślach, Edwardzie?
-No to mamy problem, Bello.
-Dlaczego, Edwardzie?
-Bo teraz ja czytam w twoich, Bello.
-Ups, Edwardzie.
-Tak, Bello.
-Od kiedy czytasz mi w myślach, Edwardzie?
-Od wczoraj, Bello.
-Ojoj, Edwardzie.
-Tak, Bello.
-Przeczytałeś...
-Tak, Bello. Skąd o tym wiesz, Bello?
-Nie ważne skąd, Edwardzie?
-Teraz musimy się zastanowić, dlaczego, Bello.
-I zrobić coś z tym, Edwardzie.
-Mam pomysł, Bello.
-Jaki, Edwardzie?
-Musimy ją przemienić, Bello.
-Dobry pomysł, Edwardzie.
-Jutro jest zjazd naszych fanów, Bello.
-Ona tam będzie, Edwardzie.
-Przemienimy ją i zmusimy do napisania kolejnych dziesięciu części naszych wspaniałych przygód, Bello.
-Ale jest jeszcze jeden problem, Edwardzie
-Jaki, Bello?
-Jacob jest na Bora Bora, Edwardzie.
-To chyba jego sprawa, co robi...i z kim, Bello.
-Na wyspach takich, krety... tzn. Edwardzie.
-Też pojedziemy tam, Bello? Bardzo lubię krety.
-Jakie krety?! Zresztą, nieważne. Trzeba go ściągnąć. Inaczej Stefka nie będzie mogła dopisać naszej kontynuacji, Edwardzie. Zginiemy marnie, Edwardzie. Ludzie dowiedzą się, że nie jesteśmy nieśmiertelni. Wszyscy nas znienawidzą, Edwardzie.
-Już nas nienawidzą. Wszyscy stają na drodze do naszego szczęścia, Bello.
-Nie martw się, Stefka coś wymyśli, Edwardzie.
-Dziękuję, Bello.
-Za co, Edwardzie?
-Że jesteś przy mnie, Bello.
(cmoooooooooooooooooooook)
...
-Co dziś na obiad, Bello?
-Zupa zmierzchowa książkowa, Edwardzie.
-Znowuuuuu, Bello?
-To nie moja wina, że nikt nie chce nas kupić. Nie jesteśmy już popularni, Edwardzie.
-A może wypuścić limitowaną serię papieru toaletowego z naszymi podobiznami, Bello?
-Papier toaletowy nie wystarczy. Może jeszcze do tego cukierki z krwionadzieniem, Edwardzie?
-Tylko że wiesz, moje nasienie jest cenne, Bello.
-Nadzienie, ty dur...tzn. Edwardzie.
-Dobry pomysł, Bello.
-A co byś powiedział na serię dezodorantów 'Vampire Spice-siedzę na szczurze' z twoją podobizną, Edwardzie?
-Mamy to, Bello.
-Teraz już nie będą czytać tylko 17 stron naszej książki (jak Agueda-przyp.red.), Edwardzie.
-Z tą kampanią dojdziemy daleko, Bello.
-Dobra, Ziemię mamy opanowaną, ale chciałabym, żeby Marsjanie też o nas usłyszeli, Edwardzie.
- No i musimy znowu zacząć wszystko od początku, Bello...
*******************************************************************
Jeżeli chcesz zamówić najnowszy dezodorant z serii 'Vampire Spice-siedzę na szczurze'-zadzwoń na gorącą linię 0 700 700 700
Jeżeli zadzwonisz w ciągu najbliższych 15 minut - papier toaletowy z podobizną Edwarda GRATIS. Nie zwlekaj. Ilość papierów toaletowych OGRANICZONA.*

*Wszelka zbieżność postaci, sytuacji i numeru telefonu przypadkowa :)

-Bello!
-Tak, Edwardzie...?
-Co ja zrobię, Bello?
-Co się stało, Edwardzie?
-Kompletnie nie wiem, co z tym zrobić, Bello...
-Co się stało, Edwardzie?
-Co ja pocznę, Bello?
-Co się stało, Edwardzie?
-Przez to wszystko błyszczę się bez słońca, Bello.
-Co się stało, Edwardzie?
-Teraz nie mogę nawet przenieść naszego domu w inne miejsce.
-Dlaczego, Edwardzie?
-Straciłem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nie będę się rozpisywać.
Zalety:
-krótka
-szybko się czyta
-dość ciekawa

Wady:
-stara, brak wątków współczesnych
-miejscami nudna
-postaci nie wyróżniają sie niczym nadzwyczajnym, wszystkie są podobne

To by było na tyle.

Podsumowanie: Jak na lekturę fajna, ale gdybym nie musiała czytać tego do szkoły, na pewno bym po nią nie sięgnęła. A.

Nie będę się rozpisywać.
Zalety:
-krótka
-szybko się czyta
-dość ciekawa

Wady:
-stara, brak wątków współczesnych
-miejscami nudna
-postaci nie wyróżniają sie niczym nadzwyczajnym, wszystkie są podobne

To by było na tyle.

Podsumowanie: Jak na lekturę fajna, ale gdybym nie musiała czytać tego do szkoły, na pewno bym po nią nie sięgnęła. A.

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie będe przyznawała gwiazdek, bo ciężko ocenić gazetę... Jedne artykuły zasługują na 5 a inne na 1. Ogólnie czasopismo całkiem fajne. Można dowiedzieć sie wielu ciekawych rzeczy. Na pewno bardziej wartościowych niż z Brawo lub Twista...

Nie będe przyznawała gwiazdek, bo ciężko ocenić gazetę... Jedne artykuły zasługują na 5 a inne na 1. Ogólnie czasopismo całkiem fajne. Można dowiedzieć sie wielu ciekawych rzeczy. Na pewno bardziej wartościowych niż z Brawo lub Twista...

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Jeden dzień - 15 lipca. Em i Dex.

Dexter i Emma spotykają się 15 lipca 1988 - w dzień św. Swithina. Rzadko zdarza się, że dwoje ludzi, którzy nie mają ze sobą wiele wspólnego, są tak dobrze dopasowani.

Na okładce znajduje się zdanie JEDNEGO człowieka - "Odkaładając tę książkę masz niesamowite wrażenie, że znasz jej bohaterów jak najlepszych przyjaciół". Autorem tych słów jest Jonathan Coe (tak na marginesie, urodził się on tego samego JEDNEGO DNIA, 19 sierpnia, co ja:)). Zgadzam się z tym stwierdzeniem w stu procentach. Tych bohaterów nie da się zapomnieć. Wiele jest książek, których bohateroów po prostu po kilku dniach nie pamiętamy, jedynie kojarzymy. Czytając "Jeden dzień" wydaje nam się, jakbyśmy znali Emmę i Dextera od 20 lat...

Książka składa się z pięciu części, każda zawiera kilka rozdziałów, czyli kilka lat z życia głównych bohaterów. Po przeczytaniu trzech części miałam wiele pomysłów na ciekawą recenzję. Chciałam napisać o tym, jak bardzo denerwował mnie Ian (były chłopak Emmy). Czytając dialogi z nim w roli głównej miałam ochotę wyrzucić książkę za okno. Nie wiem dlaczego Emma związała się z tym pseudośmiesznym typem. Nigdy go nie kochała. Myślała, że może kiedyś pokocha, ale to oczywiste, że nigdy by go nie pokochała. Albo Suki (była dziewczyna Dextera). Równie wkurzająca jak Ian. Sylvie (była żona Dextera), jej rodzinka i ich, no cóż, mało inteligentne zabawy, które stały sie już tradycją. Jedną z nich było rzucanie w siebie nawzajem zwiniętą gazetą. Momentami nawet główni bohaterowie mnie denerwowali. Chciałam o tym wszystkim napisać, ale zmieniłam zdanie po przeczytaniu czwartej części. To wszystko nie miało już po prostu znaczenia. I to właśnie przez tą czwartą część wszystkie moje błyskotliwe pomysły na recenzję wylądowały w koszu na śmieci.

Nie chcę spoilerować, dlatego nie napiszę, co się wydarzyło, gdyż nie chcę nikomu odbierać przyjemności czytania. Kiedy doszłam do strony, na której było JEDNO zdanie przesądzające o dalszym życiu bohaterów, myślałam, że to żart. W miarę dalszego czytania, coraz bardziej cieszyłam się, że autor poprowadził akcję właśnie w taki sposób. Gdyby nie to wydarzenie, Emma i Dexter prawdopodobnie rozstaliby się, a tego bym nie zniosła. A poza tym nie jest to kolejna książka z cyklu "I żyli długo i szczęśliwie". A propos 15 lipca - "Jak Święty Swithin rozchlapany, czterdzieści dni zapłakanych". W ten właśnie, moim zdaniem najważniejszy w życiu Emmy i Dextera JEDEN DZIEŃ 15 lipca 2004 padało...

Książka bardzo mi się podobała. Mimo że nie była to komedia romantyczna, a raczej dramat, zakończenie było szczęśliwe. Główni bohaterowie na pewno na długo pozostaną w mojej pamięci.

A na koniec jeszcze dodam, że moje ulubione postaci (zaraz po Dexterze i Emmie oczywiście) to Lech i Jerzy, jak można się domyślić - Polacy. Mimo że wystąpili w dwóch scenach, zdobyli moją sympatię :)

Jeden dzień - 15 lipca. Em i Dex.

Dexter i Emma spotykają się 15 lipca 1988 - w dzień św. Swithina. Rzadko zdarza się, że dwoje ludzi, którzy nie mają ze sobą wiele wspólnego, są tak dobrze dopasowani.

Na okładce znajduje się zdanie JEDNEGO człowieka - "Odkaładając tę książkę masz niesamowite wrażenie, że znasz jej bohaterów jak najlepszych przyjaciół". Autorem tych słów...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Baśni nie czytałam oczywiście od deski do deski, ale znam chyba je wszystkie. Moja ulubiona to (nie będę oryginalna) "Dziewczynka z zapałkami". Pamiętam, że w dzieciństwie bardzo często po nią sięgałam. Teraz oczywiście nie czytam już tych baśni, ale książka cały czas stoi u mnie na półce. Mam do niej sentyment...

Baśni nie czytałam oczywiście od deski do deski, ale znam chyba je wszystkie. Moja ulubiona to (nie będę oryginalna) "Dziewczynka z zapałkami". Pamiętam, że w dzieciństwie bardzo często po nią sięgałam. Teraz oczywiście nie czytam już tych baśni, ale książka cały czas stoi u mnie na półce. Mam do niej sentyment...

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Nawet nie wiesz kiedy się zakochasz. Takie zdanie widnieje na okładce książki jednej z moich ulubionych polskich autorek. Marek czy Wiktor? Obaj przystojni, ale czy uczciwi? Czy są tymi, za których się podają? Zabawię się więc w "Matkę Swatkę" (jak na matkę jestem może jeszcze za młoda, chociaż z tym można polemizować) i porównam obu kandydatów.

KANDYDAT NR 1
imię: Marek
nazwisko: Kochanowski
wiek: ok. 30 lat (nie wiadomo dokładnie, nikt nie chce głośno mówić o swoim wieku)
zawód: policjant (oficjalnie)
miejsce zamieszkania: Kraków (oficjalnie), dokładny adres nieznany
nr. telefonu: brak danych w systemie
adres e-mail: brak danych w systemie
stan cywilny: wolny (póki co)
rodzina: babcia Genowefa Grzyb, Gienia (jak kto woli)
przyjaciele: brak danych

KANDYDAT NR 2
imię: Wiktor
nazwisko: Małaszyński (jak ten znany aktor, ale nie są spokrewnieni)
wiek: ok. 30 lat (nie wiadomo dokładnie, nikt nie chce głośno mówić o swoim wieku)
zawód: malarz pokojowy(oficjalnie)
miejsce zamieszkania: Kraków (oficjalnie), dokładny adres nieznany
nr. telefonu: brak danych w systemie
adres e-mail: brak danych w systemie
stan cywilny: wolny (póki co)
rodzina: brak danych
przyjaciele: Bodzio

Kwestionariusz osoby najbardziej zainteresowanej, swatanej
imię: Anna
nazwisko: Romantowska
wiek: ok. 30 lat (nie wiadomo dokładnie, nikt nie chce głośno mówić o swoim wieku)
zawód: nauczycielka (na celowniku dyrektora szkoły)
miejsce zamieszkania: Kraków (gdyby ktoś chciał ją odwiedzić - mieszkanie z drzwiami "zwyczajnej urody, pozbawionymi cech szczególnych, z gdzieniegdzie łuszczącym się lakierem"
nr. telefonu: brak danych w systemie
adres e-mail: brak danych w systemie
stan cywilny: wolna (póki co)
rodzina: Beata (matka swatka, należąca do KMS*), Michał (brat opętany gorączką przygotowań do ślubu), dziadek Franek, babcia sklerotyczka
przyjaciele: Matylda (Afropolka, psycholog), Fryderyk Szopa (pianista, nauczyciel muzyki)

*KMS - Klub Matek Swatek (a nie Konsulting Management Szkolenia, jak na początku myślała Beata), kwatera główna w Krakowie
Członkowie KMS
Beata - matka Anki
Danuta - nałogowa palaczka
Jadwiga - była pracownica wywiadu, przyjaciółka bezdomnego Mariana
Krystyna - spóźnialska, która pisze artykuł o elementach podobnych do Jadwigi
Jolka - sekretarka, tleniona blondynka

To już prawie wszyscy bohaterowie. A przepraszam, jeszcze Sowa. Ale o tym, kto to jest, dowiecie się z książki. A ja w tym czasie będę czekać na kolejną część, mam nadzieję, że równie wspaniałą jak pierwsza :)

Nawet nie wiesz kiedy się zakochasz. Takie zdanie widnieje na okładce książki jednej z moich ulubionych polskich autorek. Marek czy Wiktor? Obaj przystojni, ale czy uczciwi? Czy są tymi, za których się podają? Zabawię się więc w "Matkę Swatkę" (jak na matkę jestem może jeszcze za młoda, chociaż z tym można polemizować) i porównam obu kandydatów.

KANDYDAT NR 1
imię:...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Damian, kilkunastoletni chłopak, miał problemy z narkotykami. Jednak to już przeszłość. Po śmierci jego babci Marysi, jedynej bliskiej mu osoby, Elwira i Julian (przyjaciele Marysi) postanawiają się nim zaopiekować. Damian przeprowadza się więc do nich i poznaje Zuzannę - wnuczkę Pawła, który jest mężem Baśki, która jest, a właściwie była, niedoszłą żoną Juliana i również przyjaciółką Marysi i poniekąd przyjaciółką Elwiry. To "trochę" skomplikowane.

Czytając "Piątkową sobotę" poznajemy nie tylko losy Damiana i Zuzanny, ale również wydarzenia z przeszłości związane z Pawłem, Baśką, Elwirą i Julianem.

Książkę kupiłam w ciemno. Można by powiedzieć, że kupiłam właściwie kota w worku. Opis na okładce powiedział mi "baaardzo duuużo". Pozwolę sobie nawet go zacytować: "Chciałabym przedstawić jakoś tę książkę. Więc może tak: to opowieść o miłości. I o niczym więcej" oraz oczywiście podpis (K. Siesicka). Pod tym jakże obszernym streszczeniem resztę strony (ok. 2/3) zajmują tytuły książek wspomnianej przeze mnie autorki, które zostały wydane przez wydawnictwo A********** (zero reklamy :-)).

Na początku książka wydawała mi sie trochę dziwna. Nie mogłam ogarnąć tych wszystkich związków między postaciami. Nie było jeszcze do końca wyjaśnione, kim kto dla kogo jest, dlatego ciężko mi było się połapać. I chciałam dać 3/5. Ale książka z każdą stroną podobała mi się coraz bardziej. I zakończenie właściwie znowu się nie skończyło, jak to u Siesickiej. Nie wszystko było wyjaśnione, ale tak czy siak mi sie podobało...

Poza tym stałam się fanką grubych skarpet Zuzanki (co za okropne zdrobnienie!).

Mimo że bardziej podobała mi się "Zapałka...", to "Piątkowa sobota" też była całkiem całkiem. Polecam na zimowe wieczory (albo letnie jak ktoś chce poczuć klimat zimy, bo ma już dość upałów):)

Damian, kilkunastoletni chłopak, miał problemy z narkotykami. Jednak to już przeszłość. Po śmierci jego babci Marysi, jedynej bliskiej mu osoby, Elwira i Julian (przyjaciele Marysi) postanawiają się nim zaopiekować. Damian przeprowadza się więc do nich i poznaje Zuzannę - wnuczkę Pawła, który jest mężem Baśki, która jest, a właściwie była, niedoszłą żoną Juliana i również...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Uwaga, uwaga!!! Utworzyłam nową półkę. A winna temu jest Klaudyna. Półka nazywa się "Nieskończone". Po 82 stronach poddałam się. Po książce spodziewałam się czegoś zupełnie innego. Nigdy nie przyszłoby mi na myśl, że 100 lat temu pisano o fantazjach uczennicy do swojej nauczycielki (i vice versa!!).
Może sam pomysł nie jest zły, ale powieśc napisana językiem cukierkowo-dziecinnym(cytat - moja malutka Aimee albo Klaudynka). Powtarza się to non-stop. Nie wiem co moge jeszcze napisać. Nudaaaaa. Akcja cały czas stoi w miejscu, jakby czekała na przystanku na autobus, który nigdy nie przyjedzie i przez to nie dojedzie ona (akcja - przyp. aut.:) ) na kolejny.
Może kiedyś powrócę do porzuconej przeze mnie Klaudyny(jestem już drugą, po Aimee, osobą, która ja porzuciła, ale na razie nie mam tego w planach. Mam nadzieję, że moja nowa półka nie zapełni sie zbyt szybko kolejnymi klaudynopodobnie nudnymi pozycjami.

Uwaga, uwaga!!! Utworzyłam nową półkę. A winna temu jest Klaudyna. Półka nazywa się "Nieskończone". Po 82 stronach poddałam się. Po książce spodziewałam się czegoś zupełnie innego. Nigdy nie przyszłoby mi na myśl, że 100 lat temu pisano o fantazjach uczennicy do swojej nauczycielki (i vice versa!!).
Może sam pomysł nie jest zły, ale powieśc napisana językiem...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Każdy to zna. I co tu więcej powiedzieć. W dzieciństwie był to jeden z moich ulubionych wierszy. Ale dopiero w gimnazjum dowiedziałam się, że napisał to Fredro (podczas omawiania "Zemsty" ktoś o tym wspomniał), a kilka dni temu dowiedziałam się też, że ta opowiastka pochodzi z dramatu Fredry "Pan Jowialski". W dzieciństwie miałam książkę (która zresztą do dziś stoi na mojej półce), w której zebrane były wiersze głównie Brzechwy i Tuwima (do dziś nie wiem który co napisał, zawsze ich myliłm:)). Znalazł się również ten jeden -Paweł i Gaweł... czasem do niego wracam. A kto tego nie zna to nawet jeśli na 15, 25 czy 30 lat powinien przeczytać...

Każdy to zna. I co tu więcej powiedzieć. W dzieciństwie był to jeden z moich ulubionych wierszy. Ale dopiero w gimnazjum dowiedziałam się, że napisał to Fredro (podczas omawiania "Zemsty" ktoś o tym wspomniał), a kilka dni temu dowiedziałam się też, że ta opowiastka pochodzi z dramatu Fredry "Pan Jowialski". W dzieciństwie miałam książkę (która zresztą do dziś stoi na mojej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książkę oceniam tak naprawdę na 3,5. Skoro jednak nie można dać trzech i pół gwiazdki, zdecydowałam się dać cztery. Byłam tak naprawdę pod presją jaką wywarła na mnie Ariadna Olivier. To właśnie ta postać "zmusiła" mnie do podwyższenia oceny na cztery :)arto jeszcze wspomnieć, że po tytułowej Wigilii Wszystkich Świętych ta właśnie bohaterka przestaje lubić jabłka, które kiedyś jadła tonami. Zastępuje je… daktylami. Ale przejdźmy do rzeczy.

W Woodleigh Common odbywa się przyjęcie z okazji Hallowe'en. Jak co roku. Ale ten wieczór na długo pozostanie w pamięciach jego uczestników. Bo to właśnie w ten wieczór ginie kilkunastoletnia dziewczyna. Ginie dwie godziny po tym jak powiedziała wszystkim, że widziała morderstwo…Kiedyś, dawno temu, kilka lat temu, sama dokładnie nie pamięta kiedy… Wśród wszystkich krąży jednak opinia o niej jako o osobie lubiącej koloryzować, zmyślać, kłamać. Ale czy tym razem mówiła prawdę? I czy będzie to jedyna ofiara? Tego nie zdradzę, żeby nie zabić przyjemności czytania i czekania w napięciu aż do rozwiązania zagadki.

Moja imienniczka ma to do siebie, że do ostatniej strony trzyma w napięciu i nie pozwala oderwać się od książki. Do końca nie wiadomo, kto jest mordercą. Czytając tą powieść mniej więcej w połowie zorientowałam się, kto jest zabójcą (no może po części, ale jednak). Pierwszy raz mi się to zdarzyło. Może to kwestia tego, że nie jest to pierwsza książka tej autorki, którą przeczytałam i nabrałam już doświadczenia :)

Książki Christie oceniam według skali Christie, więc jak na nią był to kryminał na niepełne cztery. Po książce spodziewałam się czegoś lepszego. Bardzo łatwo było pogubić się w postaciach, kto jest kim. Poirot, w swoich za małych lakierkach, starał się wyjaśniać morderstwa sprzed kilku lat, które mogły mieć związek z zabójstwem dziewczynki. Wiele zawiłości. Zbyt wiele.

Mimo wszystko książka podobała mi się, jak zresztą każdy kryminał Christie. Na pewno warto sięgnąć po ten tytuł.

Książkę oceniam tak naprawdę na 3,5. Skoro jednak nie można dać trzech i pół gwiazdki, zdecydowałam się dać cztery. Byłam tak naprawdę pod presją jaką wywarła na mnie Ariadna Olivier. To właśnie ta postać "zmusiła" mnie do podwyższenia oceny na cztery :)arto jeszcze wspomnieć, że po tytułowej Wigilii Wszystkich Świętych ta właśnie bohaterka przestaje lubić jabłka, które...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książka mnie nie zachwyciła, ale może najpierw zacznę od krótkiego opisu.

Ewa, fotograficzka, dostaje tytułowe zamówienie z Francji. Aby zrealizować zlecenie wyjeżdża na dwa tygodnie do Prowansji. Ma zrobić zdjęcia do prospektów reklamujących kwiaciarnię "U Flory". Mieszka w pięknym domu razem z właścicielami kwiaciarni i powoli odkrywa ich rodzinne tajemnice oraz historię wielopokoleniowej rodziny...

Gdy zaczęłam cztać ksiązkę, bardzo mi się spodobała i zamierzałam dać
jej ocenę 5 gwiazdek. Z czasem czytało sie coraz gorzej. Ale na 3 gwiazdki zasługuje. No i zakończenie ciekawe.

Pierwszą gwiazdkę dałam za to, że w ogóle książka została napisana (poza tym nie można dać 0 gwiazdek (no chyba, że się powieści nie oceni))

Drugą za to, że niektóre wątki były ciekawe (mam na myśli historię Gerarda i Ewy (głównej bohaterki), ich uczucie, które powoli rozkwitało (Ewa nie chciała przyznać się przed samą sobą, że Francuz nie jest jej obojętny, mimo że zawsze w jego obecności robiło jej się gorąco. Zawsze wmawiała sobie, że to nikt ważny, ale chciała zrobić na nim dobre wrażenie (ale jak to zwykle bywa, zazwyczaj robiła z siebie idiotkę (przynajmniej ona tak uważała)).

Trzecią gwiazdkę dałam za barwnych bohaterów. Szczególne wrażenie zrobili na mnie:
-Sophie - żona jednego z członków rodu. Urzekła mnie jej naturalność i język polski, jakim mówiła. Oto przykładowe wypowiedzi bohaterki:
-Ty nie martw się. On znów znajdzie takiego coś, aby tobie uwagę zawrócić na siebie. On lubi w środku uwagi być.
-Ty widzisz Ewa, w ta famille wszystko wydawa się takie proste, ale każdy ma swojego problema.
-Aleks - prawnuk Konstancji - najstarszej z całej rodziny - młody chłopak, którego pasją jest historia.
To są postaci, które lubiłam najbardzie.

Nie podobało mi się natomiast... właściwie nie wiem co mi się nie podobało. Książka niby ciekawa, ale ja zamiast ją czytać to ją męczyłam.
A no i minus za to, że myśli Ewy były pisane od myślników. czasem można było odnieść wrażenie, że są to wypowiadane przez nią zdania.

Warto przeczytać, ale...

Książka mnie nie zachwyciła, ale może najpierw zacznę od krótkiego opisu.

Ewa, fotograficzka, dostaje tytułowe zamówienie z Francji. Aby zrealizować zlecenie wyjeżdża na dwa tygodnie do Prowansji. Ma zrobić zdjęcia do prospektów reklamujących kwiaciarnię "U Flory". Mieszka w pięknym domu razem z właścicielami kwiaciarni i powoli odkrywa ich rodzinne tajemnice oraz historię...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książkę czytałam, mając 13 lat i pamiętam że była to pierwsza tak gruba powieść do jakiej zerknęłam. Historia w niej opisana bardzo mi się podobała. Autorka poruszyła problemy, z jakimi często spotyka się młodzież w wieku głównej bohaterki.
Daję jednak mały minus za to że miejscami książka była nudna. Mimo wszystko polecam dla młodzieży.

Książkę czytałam, mając 13 lat i pamiętam że była to pierwsza tak gruba powieść do jakiej zerknęłam. Historia w niej opisana bardzo mi się podobała. Autorka poruszyła problemy, z jakimi często spotyka się młodzież w wieku głównej bohaterki.
Daję jednak mały minus za to że miejscami książka była nudna. Mimo wszystko polecam dla młodzieży.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zazwyczaj stronię od książek Sienkiewicz, jednak "Latarnik" bardzo mi się podobał. Jest to historia człowieka, patrioty, który bardzo tęskni za Polską i nie widział jej przeszło 40 lat. Całe jego życie było tułaczką i nią pozostało... Wzruszająca nowela...

Zazwyczaj stronię od książek Sienkiewicz, jednak "Latarnik" bardzo mi się podobał. Jest to historia człowieka, patrioty, który bardzo tęskni za Polską i nie widział jej przeszło 40 lat. Całe jego życie było tułaczką i nią pozostało... Wzruszająca nowela...

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Jak do tej pory najlepsza książka Christie, którą przeczytałam. Jak dla mnie bardzo ciekawe, nieprzewidywalne zakończenie. No i Poirot, któremu jak zawsze udaje się rozwiązać zagadkę zagadkowego morderstwa (może nawet nie jednego!!). Polecam serdecznie :):):)

Czy ja nie za często używam słowa "jak"???

Jak do tej pory najlepsza książka Christie, którą przeczytałam. Jak dla mnie bardzo ciekawe, nieprzewidywalne zakończenie. No i Poirot, któremu jak zawsze udaje się rozwiązać zagadkę zagadkowego morderstwa (może nawet nie jednego!!). Polecam serdecznie :):):)

Czy ja nie za często używam słowa "jak"???

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jak na lekturę całkiem niezła. Opowiada o losach polskiego dywizjonu w Wielkiej Brytanii. Są to czasy II Wojny Światowej, a dokładniej rok 1940 - Bitwa o Brytanię. Z doświadczenia wiem, że powieść bardziej przypadnie do gustu męskiej części czytelników.

Jak na lekturę całkiem niezła. Opowiada o losach polskiego dywizjonu w Wielkiej Brytanii. Są to czasy II Wojny Światowej, a dokładniej rok 1940 - Bitwa o Brytanię. Z doświadczenia wiem, że powieść bardziej przypadnie do gustu męskiej części czytelników.

Pokaż mimo to

Okładka książki Balsam dla duszy dziewczyny Jack Canfield, Irene Dunlap, Mark Victor Hansen, Patty Hansen
Ocena 6,5
Balsam dla dus... Jack Canfield, Iren...

Na półkach: , ,

Książkę polecam na zimowe wieczory szczególnie dziewczynom. Są to ciekawe historie nie tylko o pierwszej miłości, ale też o przyjaźni, problemach w szkole, w domu... Szybko się czyta.

Książkę polecam na zimowe wieczory szczególnie dziewczynom. Są to ciekawe historie nie tylko o pierwszej miłości, ale też o przyjaźni, problemach w szkole, w domu... Szybko się czyta.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jest to chyba najsłabsza książka Agathy Christie jaką dotąd czytałam. Zakończenie takie sobie. Mogłoby być lepsze. Mimo wszystko szybko się czyta. Jednak dla kogoś kto dopiero zaczyta swoją przygodę z kryminałem polecam "Zbrodnię na festynie".

Jest to chyba najsłabsza książka Agathy Christie jaką dotąd czytałam. Zakończenie takie sobie. Mogłoby być lepsze. Mimo wszystko szybko się czyta. Jednak dla kogoś kto dopiero zaczyta swoją przygodę z kryminałem polecam "Zbrodnię na festynie".

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książka bardzo mi się podobała. Zakończenie jak z "Romea i Julii". Powieść szybko sie czyta od momentu pierwszego morderstwa. Początkowa faza kryminału, którą ja nazywam fazą zapoznawczą, trwa wyjątkowo długo, bo ponad 100 stron. Ten fragment czytałam dość długo i odłożyłam tę książkę na półkę. Drugą część tzn. śledztwo Poirota i Race'a pochłonęłam w trzy dni. Powieśc trzyma w napiępięciu do samego końca. Polecam każdemu.

Książka bardzo mi się podobała. Zakończenie jak z "Romea i Julii". Powieść szybko sie czyta od momentu pierwszego morderstwa. Początkowa faza kryminału, którą ja nazywam fazą zapoznawczą, trwa wyjątkowo długo, bo ponad 100 stron. Ten fragment czytałam dość długo i odłożyłam tę książkę na półkę. Drugą część tzn. śledztwo Poirota i Race'a pochłonęłam w trzy dni. Powieśc...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nie rozumiem zachwytu tą książką. Podczas jej czytania uśmiech pojawił mi się na twarzy dwa, no może trzy razy. Polecano mi ją jako jedną z najlepszych komedii na papierze. Na różnych forach też o tym czytałam. Do mnie jednak ona nie przemawia. Widocznie mam inne poczucie humoru...

Nie rozumiem zachwytu tą książką. Podczas jej czytania uśmiech pojawił mi się na twarzy dwa, no może trzy razy. Polecano mi ją jako jedną z najlepszych komedii na papierze. Na różnych forach też o tym czytałam. Do mnie jednak ona nie przemawia. Widocznie mam inne poczucie humoru...

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książkę czyta się szybko, zawiera wiele prawd życiowych. Ja najbardziej polubiłam Lisa. Polecam każdemu. Nie tylko dzieciom, które widzą w powieści ciekawą bajkę o chłopcu, ale też dorosłym, którzy, mam nadzieję, doszukają się głębszego przesłania "Małego Księcia".

Książkę czyta się szybko, zawiera wiele prawd życiowych. Ja najbardziej polubiłam Lisa. Polecam każdemu. Nie tylko dzieciom, które widzą w powieści ciekawą bajkę o chłopcu, ale też dorosłym, którzy, mam nadzieję, doszukają się głębszego przesłania "Małego Księcia".

Pokaż mimo to