-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński2
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać311
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik14
Biblioteczka
2024-05-14
2023-08-15
Całościowo to przede wszystkim spore wyzwanie intelektualne. Łatwo o lekceważące nastawienie ze względu na rok wydania (93), ale lektura się broni i poza kilkoma fragmentami praktycznie ciężko wyczuć te minione lata; Michio Kaku rozpisuje się o tematach fundamentalnych i dlatego książka nie ma za bardzo szansy żeby się zdezaktualizować.
Poza tytułowymi zagadnieniami mamy tu omówienie wszystkich najważniejszych teorii współczesnej fizyki, właściwie to one są tu punktem wyjścia do naszej Hiperprzestrzeni. Autor dość obszernie omawia historię rozwoju fizyki oraz towarzyszących temu procesów myślowych, porusza osobliwe idee i wybiega daleko w przyszłość, a przede wszystkim - i to jest tu najważniejsze - pomaga nieco bardziej się oswoić z dziesięciowymiarową rzeczywistością.
Całościowo to przede wszystkim spore wyzwanie intelektualne. Łatwo o lekceważące nastawienie ze względu na rok wydania (93), ale lektura się broni i poza kilkoma fragmentami praktycznie ciężko wyczuć te minione lata; Michio Kaku rozpisuje się o tematach fundamentalnych i dlatego książka nie ma za bardzo szansy żeby się zdezaktualizować.
Poza tytułowymi zagadnieniami mamy...
2023-05-14
Tytuł genialnie chwytliwy ale delikatnie mylący, w kwantechiźmie zawiera się sugestia, jakoby treść skupiała się wyłącznie wokół fizyki kwantowej (a przynajmniej ja tak sobie wykoncypowałem). Tak oczywiście nie jest a lektura zaskakuje ilością okołotematycznych dygresji i przykładami, które z fizyką się nie kojarzą ale niespodziewanie do niej nawiązują. Książka intrygująca i oryginalna w swojej koncepcji, autor nie tłumaczy popularnych zagadnień z pomocą oklepanych przykładów ale stara się iść swoją drogą i wychodzi mu to całkiem dobrze.
Ciekawymi ścieżkami wędrują myśli Andrzeja Dragana, czasem prowadzą do nieoczywistych i zastanawiających wniosków, jego styl charakteryzuje się też subtelnym i trafiającym w punkt poczuciem humoru. Uczy, bawi, skłania do refleksji - jest to rzecz którą warto mieć na półce, zwłaszcza że treść jeszcze długo nie straci na aktualności.
Ps. swoją drogą jestem ciekaw, jaki procent czytelników zaczął czytać książki do góry nogami po jednej z dygresji zawrtej w tej lekturze.
Tytuł genialnie chwytliwy ale delikatnie mylący, w kwantechiźmie zawiera się sugestia, jakoby treść skupiała się wyłącznie wokół fizyki kwantowej (a przynajmniej ja tak sobie wykoncypowałem). Tak oczywiście nie jest a lektura zaskakuje ilością okołotematycznych dygresji i przykładami, które z fizyką się nie kojarzą ale niespodziewanie do niej nawiązują. Książka intrygująca...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-03-01
Nie jest to moje pierwsze spotkanie z autorem, dużo wcześniej przerobiłem Elantris. Styl w obu tych książkach jest tak uderzająco podobny, że momentami niemal spodziewałem się, że w Drodze królów pojawią się bohaterowie z tej właśnie książki. Jeśli ktoś się waha, czy warto sięgnąć po pierwszy tom Archiwum burzowego światła, proponuję wcześniej przeczytać Elantris – to pierwsza książka napisana przez Sandersona i jeśli ona się spodoba, to można spokojnie brać się za Drogę królów.
Zanim zacznie się czytać Sandersona, żeby się nie rozczarować, warto od razu zdać sobie sprawę z jednego faktu – Droga królów to lektura, z którą NIE WOLNO się spieszyć. Dla zwykłego czytelnika przerobienie blisko tysiąca stron drobnej czcionki w dwa-trzy tygodnie jest po prostu niemożliwe; trzeba wygospodarować na to dużo więcej czasu niż zwykle.
W książce poznajemy kilku głównych bohaterów z innymi problemami, statusem społecznym i punktem widzenia. Każdy powinien tu znaleźć coś dla siebie. Autor wprowadził też poboczne postaci, jednak biorąc pod uwagę objętość książki jest ich względnie niewiele. Pojawiają się retrospekcje, ale są raczej uporządkowane i czasem nawet pisane na potrzebę chwili. Dzięki temu całość jest niezwykle spójna, nie ma problemu utraconego wątku, gdy zrobi się nawet kilka dni przerwy w czytaniu.
Na uwagę zasługuje dbałość, z jaką Sanderson kreuje świat w swoich książkach – choć prawie cała akcja (poza kilkoma wyjątkami) rozgrywa się w dwóch z dziesięciu królestw Rosharu, dostajemy dość szczegółowy zarys kilku pozostałych i w większości są to naprawdę oryginalne pomysły.
W moim przypadku najtrudniej czytało się książkę w okolicy 150-300 strony, kiedy kilku bohaterów już polubiłem, a do kilku jeszcze się musiałem przyzwyczaić i przyznam, że w tym momencie nawet trochę się nudziłem - trzeba po prostu wczuć się w klimat. Z czasem było coraz lepiej, chociaż ciężko powiedzieć, w którym momencie książka wciąga na dobre. Od ostatnich 200-300 stron ciężko już się było oderwać, a końcówka była naprawdę świetna.
Nie jest to moje pierwsze spotkanie z autorem, dużo wcześniej przerobiłem Elantris. Styl w obu tych książkach jest tak uderzająco podobny, że momentami niemal spodziewałem się, że w Drodze królów pojawią się bohaterowie z tej właśnie książki. Jeśli ktoś się waha, czy warto sięgnąć po pierwszy tom Archiwum burzowego światła, proponuję wcześniej przeczytać Elantris – to...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-09-22
Nie mój klimat, może dlatego nie potrafiłem się jakoś szczególnie zafascynować lekturą. Mimo wszystko trzeba panu Simmonsowi przyznać, że całość łatwo wciąga a strony przelatują bardzo szybko, zróżnicowanie charakterów głównych bohaterów i realizm psychologiczny stoją na wysokim poziomie. Każde z opowiadań jest na swój sposób unikalne i nieschematyczne, książka już po przeczytaniu zachęca do dyskusji o tym, które z nich było najlepsze.
To pierwszy tom z cyklu i zamysłem autora na tym etapie było raczej zbudowanie świata i wprowadzenie w niego czytelnika, znaczna część wydarzeń dzieje się w przeszłości. Nie znaczy to wcale że nic się tu nie dzieje, jest wręcz odwrotnie – zwroty akcji pojawiają się regularnie, nie można też nie docenić emocji bohaterów i złożoności intrygi, której są częścią.
Nie mój klimat, może dlatego nie potrafiłem się jakoś szczególnie zafascynować lekturą. Mimo wszystko trzeba panu Simmonsowi przyznać, że całość łatwo wciąga a strony przelatują bardzo szybko, zróżnicowanie charakterów głównych bohaterów i realizm psychologiczny stoją na wysokim poziomie. Każde z opowiadań jest na swój sposób unikalne i nieschematyczne, książka już po...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-03-19
Po delikatnie słabszym i męczącym tomie tutaj wyraźne odbicie, książkę charakteryzuje zdrowy balans objętości poszczególnych rozdziałów i poza kilkoma akapitami, które chętnie bym wyrzucił, czytało się świetnie. Pan Robert po raz kolejny pokazał klasę dostosowując narrację do aktualnych potrzeb - wprowadzając na scenę postacie włodarzy imperium Mekhańskiego oraz rozwijając wątek zagrożenia z Mroku i perturbacji w boskim panteonie, udało mu się płynnie przejść przez pierwsze pierwsze rozdziały, gdzie akcja dopiero nabierała tempa, oraz scalić słabo lub w ogóle do tej pory ze sobą niepowiązane historie wszystkich głównych bohaterów w kompletną, imponującą całość.
Zakończenie to na tym etapie chyba najważniejsze kilkadziesiąt stron z punktu widzenia całego cyklu. Wypełnia luki w pojmowaniu świata i daje odpowiedzi na pytania z dosłownie pierwszych tomów cyklu, których osobiście nie spodziewałem się już poznać i uznałem, że czegoś wcześniej nie wychwyciłem. Końcówka to również świetny punkt wyjścia pod ambitną, wielotomową kontynuację, którą ja jeszcze po 600 stronach tej części wyobrażałem sobie zupełnie inaczej.
Po delikatnie słabszym i męczącym tomie tutaj wyraźne odbicie, książkę charakteryzuje zdrowy balans objętości poszczególnych rozdziałów i poza kilkoma akapitami, które chętnie bym wyrzucił, czytało się świetnie. Pan Robert po raz kolejny pokazał klasę dostosowując narrację do aktualnych potrzeb - wprowadzając na scenę postacie włodarzy imperium Mekhańskiego oraz rozwijając...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-01-31
Sam tytuł i wstęp rozbudzają niemałe oczekiwania względem lektury, ale dopiero zagłębienie się w treść uświadamia, jak bardzo rozległy jest temat, który Adrian Goldsworthy zdecydował się poruszyć. Mimo wszystko Pax Romana omówiony jest w chyba każdym możliwym aspekcie.
Pierwsze rozdziały są prawie w całości rysem historycznym dwóch epok (republika + początki pryncypatu). Przytaczane są tu wątki poruszane w podobnych pozycjach - relacje Cezara, Cycerona i Pliniusza w kontekście sprawowania władzy w prowincjach to chyba klasyk - i kiedy już pojawia się lekki zawód z tym związany i świadomość, że cała reszta będzie tu tylko tłem, autor przechodzi do esencji swojego wywodu.
Na pewno jest to pozycja na długie godziny czytania, ma swoje lepsze i gorsze momenty, niewątpliwie jej mocną stroną jest omówienie wielu aspektów władzy,
polityki i sposobów zarządzania imperium. Zasób wiedzy jest spory i unikalny, można tu znaleźć wiele ciekawostek a miłośnik-amator świata starożytnego może dosłownie odkryć tu Rzym na nowo.
Sam tytuł i wstęp rozbudzają niemałe oczekiwania względem lektury, ale dopiero zagłębienie się w treść uświadamia, jak bardzo rozległy jest temat, który Adrian Goldsworthy zdecydował się poruszyć. Mimo wszystko Pax Romana omówiony jest w chyba każdym możliwym aspekcie.
Pierwsze rozdziały są prawie w całości rysem historycznym dwóch epok (republika + początki pryncypatu)....
2023-01-04
2022-11-14
Książka z którą żal się spieszyć. Poszczególne elementy i pomysły zlewają się w unikalną całość, autor stworzył świetną opowieść o podróży, która w tamtych czasach właściwie nie miała prawa się udać a fart tych, którzy ją przeżyli, można chyba przyrównać do dzisiejszych zwycięzców eurojackpota.
L. Bergreen cytuje całe akapity z materiałów pozostawionych przez bezpośrednich uczestników wyprawy; styl jaki obrał łatwo angażuje, lekko i wyraziście udaje mu się przekazać całą gamę uczuć, które towarzyszyły poszczególnym członkom załogi, genialnie i obrazowo pokazuje różnorodność kulturową i biologiczną ówczesnego świata. Autor nie unika trudniejszych pytań i wniosków, nikogo nie wybiela ani nie osądza, stara się przekazać tą historię możliwie bezstronnie a jej uczestników przede wszystkim jako ludzi postawionych nieraz w ekstremalnie trudnej sytuacji. Książka oczywiście nie traktuje tylko o wyprawie Magellana, mamy tu obszerny (bynajmniej nie przynudzający!) wstęp historyczny, który pozwala zrozumieć kontekst całej wyprawy oraz ostatnie rozdziały, opisujące czasy po zakończeniu wyprawy; lektura jest wyjątkowo kompletna.
Książka z którą żal się spieszyć. Poszczególne elementy i pomysły zlewają się w unikalną całość, autor stworzył świetną opowieść o podróży, która w tamtych czasach właściwie nie miała prawa się udać a fart tych, którzy ją przeżyli, można chyba przyrównać do dzisiejszych zwycięzców eurojackpota.
L. Bergreen cytuje całe akapity z materiałów pozostawionych przez bezpośrednich...
2022-08-13
Bez rewelacji, książka nie jest aż tak wyjątkowa jak można by sądzić po tytule i opisie. Nie opowiada o samych tylko pretorianach, odnosi się też do pozostałych Rzymskich formacji kreśląc prosty schemat zależności i różnic między nimi. Lwia część tekstu obraca się wokół kolejnych władców Imperium oraz najważniejszych postaci ich dworu, całe fragmenty książki wzbudzają tutaj podobne przemyślenia i uczucia co Poczet Cesarzy Rzymskich u Aleksandra Krawczuka. Ogólnie można ją postrzegać jako przeprawę przez najistotniejsze, często omawiane w innych pozycjach, fragmenty historii starożytnej, opowiedziane z perspektywy dotąd nieporuszanej.
Autor ma irytujący zwyczaj powtarzania wcześniej przytoczonych informacji (tutaj zdarza się to notorycznie). Można dyskutować nad przyczynami i skutkami takiego posunięcia, mi to zawsze jakoś źle się kojarzy i trochę przez to zaniżyłem ocenę. Z drugiej strony trzeba dopowiedzieć, że naprawdę dobrze się to czytało i z czystym sumieniem książkę można polecić każdemu.
Bez rewelacji, książka nie jest aż tak wyjątkowa jak można by sądzić po tytule i opisie. Nie opowiada o samych tylko pretorianach, odnosi się też do pozostałych Rzymskich formacji kreśląc prosty schemat zależności i różnic między nimi. Lwia część tekstu obraca się wokół kolejnych władców Imperium oraz najważniejszych postaci ich dworu, całe fragmenty książki wzbudzają tutaj...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-07-23
Książka jest czymś trochę więcej, niż sugeruje sam tytuł i blurb. Skupia się na Atenach, ale sporo miejsca poświęca się tu również innym Greckim miastom czy Persji, dostajemy więc zgrabny zarys historii całego regionu od najdawniejszych czasów.
Zdecydowanie największym atutem Anthonego Everitt'a jest umiejętność przedstawienia złożonych wydarzeń/zagadnień w sposób konkretny, bez zarzucania zbędnymi szczegółami, oszałamiająco przejrzyście. To w połączeniu ze stylem jaki autor obrał sprawia, że łatwo się wciągnąć, a potem już tylko lecieć do przodu bez zastojów.
Lektura porusza bardzo wiele tematów, nie koniecznie związanych z samą wielką polityką. Dlatego na końcu można odczuć lekki zawód, że przy takiej różnorodności wątków kwestia rozwoju technologicznego, wynalazków, inżynierii i ogólnie nauk ścisłych tamtych czasów właściwie tu nie istnieje. Ostatecznie nie warto się czepiać, bo prawda jest taka, że czyta się to jak najlepszą powieść.
Książka jest czymś trochę więcej, niż sugeruje sam tytuł i blurb. Skupia się na Atenach, ale sporo miejsca poświęca się tu również innym Greckim miastom czy Persji, dostajemy więc zgrabny zarys historii całego regionu od najdawniejszych czasów.
Zdecydowanie największym atutem Anthonego Everitt'a jest umiejętność przedstawienia złożonych wydarzeń/zagadnień w sposób...
2020-07-05
W siódmym tomie cyklu po raz kolejny dostajemy nowego kronikarza, zwracającego z początku uwagę na różnice we wcześniejszych opowieściach Pani i Konowała; różnice na tyle subtelne, że większość czytelników chyba by ich nie wychwyciła. Narracja Murgena mimo wszystko podobna jest do tej Konowała, z tym wyjątkiem, że chorąży Kompani ma możliwość wrzucania do swoich kronik relacji wielu innych bohaterów, zapewniając szerszą perspektywę. Z pozytywów to by było na tyle, finalnie to niestety najsłabsza część w cyklu.
Jednym z głównych wątków książki jest powrót do oblężenia Dedżagore i dokładniejsze przedstawienie wcześniej omówionych wątków z innej perspektywy. Może się to podobać lub nie, ale "Ponure lata", poza skokami w przeszłość, przedstawiają też dość istotne wydarzenia obecne i, dla dobrego zrozumienia całości, pominąć tej części raczej nie można. Przemyślenia Murgena bywają trudne w interpretacji, dodatkowo właściwie już na samym początku Glen Cook zaczyna trochę mieszać, bo nasz kronikarz swobodnie łączy sobie teraźniejszość z przeszłością, a czasem nawet przeszłość z przyszłością (!). Autora chyba poniosło i wyszedł mu trochę za duży chaos, po raz pierwszy czytając Czarną Kompanię od początku do końca nie wiedziałem, o czym tak naprawdę jest ta część.
"A imię jej Ciemność" bardziej przypomina tomy 5-6, tutaj żadnych eksperymentów nie ma i autor prezentuje tylko bieżące wydarzenia. To najdłuższa do tej pory część cyklu i można to odczuć, mnie osobiście bardziej wciągnęła pierwsza połowa książki, później już trochę nudziła i w pewnych fragmentach sprawiała wrażenie przegadanej. Zakończenie jak zwykle mocne, Glen Cook ma do tego bardzo duży talent, pozytywem jest też częściowe wyjaśnianie tajemnic, które zaczęły się pojawiać kilka tomów wcześniej.
W siódmym tomie cyklu po raz kolejny dostajemy nowego kronikarza, zwracającego z początku uwagę na różnice we wcześniejszych opowieściach Pani i Konowała; różnice na tyle subtelne, że większość czytelników chyba by ich nie wychwyciła. Narracja Murgena mimo wszystko podobna jest do tej Konowała, z tym wyjątkiem, że chorąży Kompani ma możliwość wrzucania do swoich kronik...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-07-31
Tom numer trzy jest tym, co zwiastowały dwa pierwsze – momentem, na który podświadomie czekamy, zaczynając każdy kolejny cykl. Świat i zasady nim rządzące z grubsza udało się nam poznać w serii krótszych opowiadań, więc teraz czas na właściwą opowieść, a ta póki co może konkurować z najlepszymi w gatunku.
Świetny klimat udało się tu stworzyć, doskonale wywarzona mieszanka tajemniczego dark i military fantasy z wątkiem szpiegowskim i subtelnym poczuciem humoru, gdy się w to wkręcić, pozwala galopem przebrnąć przez fabułę.
Książka imponuje rozmachem i realizmem opisu końcowej bitwy, autor postawił na rzadko spotykaną koncepcję w tego typu produkcjach – wojny to gra pozorów i podstępu, strategię trzeba cały czas dostosowywać do zmieniających się warunków a ostateczny wynik to w dużej mierze dzieło przypadku.
Tom numer trzy jest tym, co zwiastowały dwa pierwsze – momentem, na który podświadomie czekamy, zaczynając każdy kolejny cykl. Świat i zasady nim rządzące z grubsza udało się nam poznać w serii krótszych opowiadań, więc teraz czas na właściwą opowieść, a ta póki co może konkurować z najlepszymi w gatunku.
Świetny klimat udało się tu stworzyć, doskonale wywarzona mieszanka...
2022-07-17
Zaskakująco mnie to wymęczyło, mój problem z książką polegał na tym, że nie jest to typowa opowieść o historii a raczej chronologiczna i dokładna analiza konkretnych problemów i masy zagadnień, kierowana raczej do czytelników pewnych swojego zainteresowania tematem i mających w nim rozeznanie. Znaczna część objętości obejmuje najwcześniejsze czasy i republikę, sami rzymscy cesarze są tu postaciami zaskakująco drugoplanowymi. Odhaczone na liście przeczytanych, ale bez większego żalu nad straconym czasem. Niewątpliwą zaletą tej pozycji jest przełamywanie schematów i błędnych wyobrażeń.
Zaskakująco mnie to wymęczyło, mój problem z książką polegał na tym, że nie jest to typowa opowieść o historii a raczej chronologiczna i dokładna analiza konkretnych problemów i masy zagadnień, kierowana raczej do czytelników pewnych swojego zainteresowania tematem i mających w nim rozeznanie. Znaczna część objętości obejmuje najwcześniejsze czasy i republikę, sami rzymscy...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-06-08
Mam niemały problem z oceną tej książki, główny zarzut jaki mogę względem niej mieć i z którego wynikały moje trudności to jej monumentalna objętość. Przy 860 stronach trafiłem na jeden wątek o którym poczytałbym trochę więcej, resztę notorycznie bym skracał o całe akapity. Dan Simmons rzetelnie wszystko pozamykał i dostarczył wyczerpujących odpowiedzi na wszystkie pytania które kiedyś się pojawiły, zakończenie wzbudza całą gamę uczuć i refleksji, na pewno można je uznać za udane.
Książka z potencjałem na 10-tkę, gdyby nie za duże gabary – trochę za bardzo wymęczyła i wynudziła.
Mam niemały problem z oceną tej książki, główny zarzut jaki mogę względem niej mieć i z którego wynikały moje trudności to jej monumentalna objętość. Przy 860 stronach trafiłem na jeden wątek o którym poczytałbym trochę więcej, resztę notorycznie bym skracał o całe akapity. Dan Simmons rzetelnie wszystko pozamykał i dostarczył wyczerpujących odpowiedzi na wszystkie pytania...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-05-08
Drugi tom kładzie nacisk przede wszystkim na głębsze poznanie geografii, praw rządzących przedstawionym światem oraz kolejnych szczegółów dotyczących jego historii. Książka oferuje kolejne opowiadania o punktach wyjścia i pomysłach bardziej niespotykanych, momentami sprawiła trochę więcej trudności w odbiorze, jednocześnie opowiadania wydają się coraz ambitniejsze - z perspektywy kolejnych tomów Opowieści to na pewno krok do przodu.
Przypuszczalnych inspiracji innymi cyklami z gatunku dalej można się tu dopatrywać, z tym że jedynie w ramach ciekawostki i pewnego wyzwania dla fanów Dark i High Fantazy; Meekhan na tym etapie to zdecydowanie oryginalny twór.
Drugi tom kładzie nacisk przede wszystkim na głębsze poznanie geografii, praw rządzących przedstawionym światem oraz kolejnych szczegółów dotyczących jego historii. Książka oferuje kolejne opowiadania o punktach wyjścia i pomysłach bardziej niespotykanych, momentami sprawiła trochę więcej trudności w odbiorze, jednocześnie opowiadania wydają się coraz ambitniejsze - z...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-04-17
Książka bije po oczach swoją unikalnością, tam gdzie wiele pozycji o starożytnej Grecji kończy ostatnie zdanie i stawia kropkę, tutaj opowieść dopiero się zaczyna. Znajomość legendy Aleksandra Wielkiego i głównych uczestników jego wyprawy wiele tu ułatwia, nie jest jednak niezbędna. Anna Świderkówna świetnie utrzymała tempo i spójność, przekuła swoją wiedzę w znakomitą prozę z żywą narracją, kładąc duży nacisk na emocje i przemyślenia historycznych postaci, niejako budując most między czytelnikiem a bohaterami tamtych czasów.
Lektura nie taka krótka jak można by sądzić po samej objętości bo czyta się dość długo, co bynajmniej nie przeszkadza przy wszystkich jej zaletach. Książkę trzeba zaliczać do tych przekazujących i porządkujących w łatwy sposób znaczny zasób wiedzy, a także poszerzających horyzonty – ja dzięki niej do swoich skromnych historycznych zainteresowań ostatecznie dorzuciłem kolejną cegiełkę, jaką jest świat hellenistyczny.
Książka bije po oczach swoją unikalnością, tam gdzie wiele pozycji o starożytnej Grecji kończy ostatnie zdanie i stawia kropkę, tutaj opowieść dopiero się zaczyna. Znajomość legendy Aleksandra Wielkiego i głównych uczestników jego wyprawy wiele tu ułatwia, nie jest jednak niezbędna. Anna Świderkówna świetnie utrzymała tempo i spójność, przekuła swoją wiedzę w znakomitą...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-11-21
Lektura zdecydowanie udana, chociaż pierwsza część (czyli jakieś 70 stron tekstu) czytana ze zmiennym szczęściem, chyba głownie przez wzgląd na dość dokładne omówienie poszczególnych elementów uzbrojenia. Poza kilkoma mniej ciekawymi fragmentami całość ma całkiem sporo do zaoferowania, autorowi przez większość czasu udało się zachować zdrowy balans między ilością informacji a przejrzystością tekstu i, co najważniejsze, mówi dokładnie o tym, o czym powinna mówić książka o takim tytule. Można ją polecić każdemu hobbistycznie zainteresowanemu tym tematem i epoką, dokłada swoją cegiełkę do zrozumienia ówczesnego świata.
Jest to pozycja, która ostatecznie nie potwierdza obaw jakie względem niej można żywić. Nie będę się tu rozwodził nad kompetencjami autora do publikowania takich czy innych treści, bo książka moim zdaniem się broni a ja cenię ludzi o zróżnicowanych zainteresowaniach i bogatym życiorysie.
Lektura zdecydowanie udana, chociaż pierwsza część (czyli jakieś 70 stron tekstu) czytana ze zmiennym szczęściem, chyba głownie przez wzgląd na dość dokładne omówienie poszczególnych elementów uzbrojenia. Poza kilkoma mniej ciekawymi fragmentami całość ma całkiem sporo do zaoferowania, autorowi przez większość czasu udało się zachować zdrowy balans między ilością informacji...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-04-28
Brałem się za tą książkę ze świadomością, że nie jest to szczyt możliwości autora, któremu chyba ciężko byłoby napisać coś jeszcze lepszego niż „Sarantyńska mozaika”; mimo wszystko oczekiwania jakieś tam miałem, a Guy Gavriel Kay ostatecznie podołał wyzwaniu.
Całość napisana w bardzo dobrym stylu, autor wymaga od czytelnika trochę zaangażowania, dając w zamian świetnie wykreowanych bohaterów, spójną i zaskakującą historię. Wydarzenia z pierwszych stron książki są decydujące dla całości fabuły i szczerze spodziewałem się, że akcja będzie ciągle przyspieszać ale okazało się, że prawie cały czas utrzymane jest jednak to samo tempo.
Książka ma moim zdaniem jeden mankament – Guy Gavriel Kay stworzył sobie materiał na trochę dłuższą książkę, niektóre wątki kończyły się za szybko, inne opisywane gdzieś jakby od środka i przez to ciężko było się wciągnąć do końca w lekturę. Wydaje mi się też, że styl autora bardziej pasuje do epickich opowieści, cesarskich pałaców i wielowątkowych intryg, a tutaj mamy jednak trochę historii obyczajowej i dużo najzwyklejszych ludzkich uczuć.
Al-Rassan to kraina wzorowana na średniowiecznej Hiszpanii, dlatego przed rozpoczęciem książki warto poświęcić kilka minut i poczytać trochę o historii Półwyspu Iberyjskiego w VII-XI wieku – bez tego bardzo łatwo się pogubić.
Brałem się za tą książkę ze świadomością, że nie jest to szczyt możliwości autora, któremu chyba ciężko byłoby napisać coś jeszcze lepszego niż „Sarantyńska mozaika”; mimo wszystko oczekiwania jakieś tam miałem, a Guy Gavriel Kay ostatecznie podołał wyzwaniu.
Całość napisana w bardzo dobrym stylu, autor wymaga od czytelnika trochę zaangażowania, dając w zamian świetnie...
2019-07-31
O Czarnej Kompanii dowiedziałem się dzięki Stevenowi Eriksonowi, który często zachwalał i ponoć nawet inspirował się książkami Glena Cooka pisząc swoją niesamowitą Malazańską Księgę Poległych. Ponieważ Czarna Kompania miała tak duży wpływ na powstanie najlepszego moim zdaniem cyklu fantazy, trochę się obawiałem brać za tą książkę, bo bardzo dużo po niej oczekiwałem. Ale Glen Cook nie zawiódł.
Z początku czyta się trochę dziwnie ze względu na narrację w formie kroniki prowadzonej przez jednego tylko bohatera. Ciężko też zżyć się z niektórymi postaciami ze względu na ich ksywki -Porucznik to tylko Porucznik, Kapitan to po prostu Kapitan (zwłaszcza z tymi dwoma miałem problem); nazwy własne też nie są wyszukane, np. Urok, Wiosło, Wielka Tragiczna Rzeka. Magia, może poza paroma przypadkami, nie jest zbyt wykwintna i raczej brutalna, ma zapewnić przewagę nad wrogiem. Gdy już się do tego przywyknie, Czarna Kompania wciąga na dobre.
Nie jest to pierwsza książka tego autora z którą mam styczność. Parę lat wcześniej czytałem Imperium Grozy, z którego między innymi pamiętam, że poszczególne tomy były pod względem poziomu dość nierówne. Tutaj – zaskoczenie – 900 stron czytałem cały czas z dużym albo bardzo dużym zainteresowaniem. Efekt trochę tylko psuje skłonność Cooka do pisania przez pół tomu o wydarzeniach toczących się w dwóch lub więcej miejscach na raz. Nie ma problemu, kiedy wątki od razu przeplatają się ze sobą (jak tutaj w „Cieniu w ukryciu”), ale gdy akcja dzieje się w odstępie lat (tutaj „Biała Róża”), ciężko wciągnąć się w losy jednych bohaterów, gdy nagle przechodzimy do następnych, a postaci drugoplanowe zaczynają się trochę mieszać.
Stworzony świat, sposób prowadzenia fabuły i wszystkie pomysły są oryginalne, akcja szybko gna do przodu, a opisy bitew przemawiają do wyobraźni. Cook pisze dość prostym językiem, w porównaniu do Eriksona czyta się to błyskawicznie, wbrew temu co napisano na okładce oba cykle bardzo się różnią. Czarna Kompania nie zrobiła na mnie tak ogromnego wrażenia jak Malazańska księga Poległych, ale i tak wypadła świetnie; każdy fan gatunku powinien kiedyś zapoznać się z tą pozycją.
O Czarnej Kompanii dowiedziałem się dzięki Stevenowi Eriksonowi, który często zachwalał i ponoć nawet inspirował się książkami Glena Cooka pisząc swoją niesamowitą Malazańską Księgę Poległych. Ponieważ Czarna Kompania miała tak duży wpływ na powstanie najlepszego moim zdaniem cyklu fantazy, trochę się obawiałem brać za tą książkę, bo bardzo dużo po niej oczekiwałem. Ale...
więcej mniej Pokaż mimo to
O wszystkim po trochu i o niczym szczegółowo, ale w tym przypadku to zdecydowanie zaleta a nie wada; książka idealnie wypełniła pewną tematyczną lukę na rynku, drugiej takiej w naszym języku nie ma.
Autor zaczyna od czasów najdawniejszych, klarownie opisując pochodzenie Persów, ich współzależności z innymi ówczesnymi ludami, dojście do hegemonii. Dużo energii wkłada też w pokazanie wpływu wczesnych wieków na późniejsze, i tak na przykład w historii imperium perskiego pobrzmiewa echo jego koczowniczych początków. Lektura o niskim progu wejścia, jednocześnie z dedykacją dla szerokiego grona odbiorców - ucieszy czytelników Aleksandra Krawczuka lub Anny Świderkówny, równocześnie przemówi do wyobraźni fanów gier lub filmu Prince of Persia.
Czytało się bardzo dobrze i chętnie bym tu zakończył, z oceną o jedną gwiazdkę wyżej, ale książka ma jedną potężną wadę - autor pisząc o Persji czasem na siłę umniejsza innym starożytnym mocarstwom, trochę do siebie zrażając.
O wszystkim po trochu i o niczym szczegółowo, ale w tym przypadku to zdecydowanie zaleta a nie wada; książka idealnie wypełniła pewną tematyczną lukę na rynku, drugiej takiej w naszym języku nie ma.
więcej Pokaż mimo toAutor zaczyna od czasów najdawniejszych, klarownie opisując pochodzenie Persów, ich współzależności z innymi ówczesnymi ludami, dojście do hegemonii. Dużo energii wkłada też w...