rozwińzwiń

Poza krawędź świata

Okładka książki Poza krawędź świata Laurence Bergreen
Okładka książki Poza krawędź świata
Laurence Bergreen Wydawnictwo: Rebis Seria: Historia do XIX wieku literatura podróżnicza
408 str. 6 godz. 48 min.
Kategoria:
literatura podróżnicza
Seria:
Historia do XIX wieku
Tytuł oryginału:
Over the Edge of the World
Wydawnictwo:
Rebis
Data wydania:
2005-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2005-01-01
Liczba stron:
408
Czas czytania
6 godz. 48 min.
Język:
polski
ISBN:
8373015752
Tłumacz:
Jan Pyka
Tagi:
odkrycia geograficzne Magellan
Średnia ocen

7,9 7,9 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,9 / 10
181 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
173
40

Na półkach: ,

Zajmujący opis podróży flotylli Magellana, zawierający m.in. wiele szczegółów z codziennego życia XVI-wiecznych żeglarzy, ale przede wszystkim świadectwo uporu człowieka w dążeniu do zdobycia wiedzy o nieznanym.

Zajmujący opis podróży flotylli Magellana, zawierający m.in. wiele szczegółów z codziennego życia XVI-wiecznych żeglarzy, ale przede wszystkim świadectwo uporu człowieka w dążeniu do zdobycia wiedzy o nieznanym.

Pokaż mimo to

avatar
376
375

Na półkach:

(2003)
[Over the Edge of the World: Magellan’s Terrifying Circumnavigation of the Globe]

Bergreen (1950) umiejętnie zestawia fakty i anegdoty, podaje wiele informacji z różnych dziedzin, starając się oddać ducha epoki i piękno przyrody. Robi to przystępnie, opierając się na relacjach marynarzy z armady, pamiętniku Pigafetty (kronikarza wyprawy),pismach urzędowych, korespondencji oraz pracach innych autorów.

Tłumaczenie Jana Pyki (z 2005),wyjąwszy drobne niedoskonałości, których nie ma w tekście zbyt wiele, jest bardzo dobre. Zdaje się oddawać styl oryginału: jasne, krótkie zdania, dużo konkretów (mało lania wody),a miejscami odrobina humoru – wszystko to zachęca do czytania i sprawia że obcowanie z tekstem jest bardzo przyjemne.

Bergeen popełnia pewne błędy merytoryczne, które powinny być sprostowane w przypisach (np. wymiary beochuanów, powierzchnia Jawy, kwestia percepcji geograficznej Patagonii i Terra Australis),ale wobec bogactwa całości są to zaledwie drobne skazy.



- who is who w XVI-wiecznej Kastylii i Portugalii (niezbędne minimum)
- układ sił i garść informacji z zakresu handlu, szlaków tranzytowych, cennych towarów
- dygresje i ciekawostki (wcześniejsze odkrycia, dominujące przekonania, przesądy)
- życie na XVI-wiecznym statku: higiena, warunki sanitarne, posiłki, podział obowiązków, czas wolny, sen, codzienne troski i bolączki
- charakterystyka napotkanych plemion (z perspektywy podróżnika i antropologa)
- fauna i flora Nowego Świata oraz Indo-Pacyfiku (wybiórczo – ciekawostki)

Autor pomija dalsze losy żony Magellana, która pozostała w Hiszpanii (pisze o nich natomiast Zweig).



Jest na polskim rynku, dostępna za grosze, książka uznanego pisarza Stefana Zweiga (1881-1942),w której opisuje losy Armady Molukańskiej i wielbi Magellana (niemalże dokonując jego apoteozy)*. Przy pracy Bergreena wypada blado, i mimo pewnych walorów językowych, jest znacznie uboższa. Nie można Zweigowi zarzucić wybielania Magellana, ale jego fascynacja Portugalczykiem nie działa na korzyść całości. Austriak sporo pomija, i wobec braku istotnych informacji serwuje płytkie analizy psychologiczne, oparte na oczywistych wnioskach, a także domniemania (nierzadko błędne, np. to, że kapitan generalny planował opłynięcie świata).

„Jako jego oddany stronnik [Pigafetta] przekonywająco tworzył mit wielkiego, mądrego odkrywcy, przymykając oko na skandale oraz bunty wybuchające częstokroć za przyczyną admirała podczas całego rejsu” (str. 138) – choć Zweig nie ukrywa ciężkiego charakteru Magellana, to jednak powiela w niemalże hagiograficznej formię narrację Pigafetty, twierdząc wręcz, że wielkie czyny zawsze są splamione krwią, i jest to nie do uniknięcia**.

Zweig przemilcza np. egzekucję marynarza, który dopuścił się homoseksualnego stosunku z chłopcem okrętowym (a może gwałtu?),pomija też skutki buntu w Porcie Świętego Juliana: makabryczne tortury i ciężkie prace (w ramach kary); zaniża też ilość tamtejszych ofiar (choć nie można wykluczyć, że robi to uznawszy świadectwa które nie wyszły od Pigafetty za przesadzone lub krzywdzące, tworzone w ramach obrony, przez dezerterów i buntowników).

Magellan. Der Mann und seine Tat – daje nam obraz niepełny i nie zawsze obiektywny. Brakuje w nim licznych detali związanych z podróżą i eksploracją, a austriacki pisarz dokonuje wyraźnych skrótów, przez co pomija np. całkowicie historię Trynidadu i jego drogi powrotnej.

U Bergreena zanurzamy się w historię, poznamy o wiele więcej istotnych detali i niuansów***.

___________________________
* https://lubimyczytac.pl/ksiazka/magellan/opinia/77640646
** Zweig był austriackim żydem, z uwagi na politykę NSDAP, odebrał sobie życie. Zrobił to w ramach protestu, przebywając w bezpiecznej Brazylii. Jednak w tym konkretnym fragmencie, w którym usprawiedliwia Magellana, staje przed oczami Adolf Hitler. Tamta Europa, żyjąca jeszcze mentalnie w poprzednim stuleciu, ceniła rządy silnej ręki i widać to wyraźnie w pracy Zweiga, który zwyczajnie rozgrzesza Magellana.
*** Np. skrzywienie religijne, choć Zweig też o tym pisze.



„Schoener*, podobnie jak inni kartografowie tej epoki, pomniejszył ogromny Pacyfik do rozmiarów małej […] zatoki. […] Magellan był przekonany, że pokonawszy cieśninę, zdoła dotrzeć do Wysp Korzennych w kilka tygodni, jeśli nie dni” (str. 170) – nie w głowie mu było opływanie Ziemi, chciał ominąć terytoria przyznane Portugalii i wytyczyć nowy szlak handlowy.

„Pod wpływem map, które widział w Portugalii, nabrał błędnego przekonania, że cieśnina jest pojedynczym kanałem biegnącym przez ogromny ląd broniący dostępu do Indii, podczas gdy w rzeczywistości była to plątanina kanałów prowadzących między górzystymi wyspami u południowego krańca Andów. Zamiast na prosty skrót w drodze na Pacyfik, Magellan wprowadził swoją flotyllę do niebezpiecznego labiryntu […]” (str. 176-177).

___________________________
* Johann Schöner (1477-1547),mapa bieguna południowego z 1533 r.: https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/5/5b/Johannes_Sch%C3%B6ner%2C_globe_of_1533%2C_southern_hemisphere.jpg; mapa sprzed ustaleń Magellana, o której mowa w cytacie: https://www.istockphoto.com/pl/wektor/mapa-%C5%9Bwiata-z-1520-gm510688592-86358297; https://historyarchive.org/works/images/magalhaes-strasse-und-austral-continent-1881/03-globus-des-johannes-schoner-aus-dem-jahre-1520



Autor napisał genialną biografię Marco Polo (1254-1324),jednego z pierwszych globtroterów, wspominanego na kartach Poza krawędź świata wielokrotnie. Dzięki niej, lektura Opisania świata – podyktowanego Rustichello z Pizy, kiedy garowali razem podczas wojny wenecko-genueńskiej (1298-1299) – była mniej onieśmielająca.

Czytałem ją na jesieni 2009, i niestety nie mam z niej żadnych notatek, ale była świetna. Bergreen ma smykałkę do zestawiania ciekawych informacji, dobrze buduje klimat i dba o właściwe proporcje.

___________________________
* Marco Polo. Od Wenecji do Xanadu [Marco Polo: From Venice to Xanadu] (2007).



UWAGI (wyd. I, dodruk z 2014, tłum. Jana Pyki z 2005):

„Zaprezentowawszy niewolników, Magellan zaczął mówić z podnieceniem, że chciałby pożeglować wzdłuż wschodniego wybrzeża Ameryki południowej, aż ląd się skończy i będzie mógł skręcić na zachód, w stronę Wysp Korzennych […]” (str. 45).

„Sądził, że gdy tylko znajdzie drogę przez Amerykę Południową lub wokół niej, stanie na progu Indii” (str. 46).

Ówczesne mapy obrazują Amerykę scaloną z Terra Australis, co było odwzorowaniem aktualnych domniemywań, ale trafiały się również takie wizje jak Johanna Schönera, gdzie przestrzeń między lądami jest szersza. Magellan spodziewał się cieśniny podobnej do Gibraltarskiej (wariant optymistyczny) lub takiej jak cieśniny czarnomorskie (wariant mniej optymistyczny). Gdyby postawił na opłynięcie kontynentu, gdyby w to wierzył – kierowałby armadą konsekwentnie na południe, rezygnując z pokonywania ryzykownego przejścia. Warto zauważyć, że bezpośrednio po rejsie Magellana kreślono mapy na których Tierra del Fuego (Ziemia Ognista) jest częścią wielkiego kontynentu południowego (np. mapa świata Rumolda Merkatora z 1597 r.: https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/5/58/Mercator_World_Map.jpg),a zatem nie doszło do przekształcenia wyobrażenia o tej części planety.

Magellan ani współcześni nie brali pod uwagę istnienia Cieśniny Drake’a, nazwanej od imienia angielskiego korsarza, który trafił na jej wody przypadkiem, w wyniku sztormu (1578),a przynajmniej nie w takim rozmiarze. Dopiero w kolejnym stuleciu, prawie sto lat po wyprawie Magellana, Niderlandczyk Willem Corneliszoon Schouten (1616) świadomie pokonuje Cieśninę Drake’a i nanosi na mapy Przylądek Horn. Od tego momentu staje się jasne, że jeśli istnieje, Terra Australis znajduje się poniżej Patagonii i Ziemi Ognistej. Cook dochodzi do wniosku, że jej nie ma, a w pierwszej połowie XIX wieku staje się jasne, że Terra Australis jest, choć nieco mniejsza i trochę dalej na południe. Jej nazwę otrzymała Australia, a szósty kontynent ochrzczono Antarktydą.

Str. 71 – Bergreen pisze, że Pigafetta w roku wypłynięcia Armady był już dojrzałym mężczyzną: „miał wtedy około czterdziestu lat […]” ale encyklopedie podaj różnie, raz 1491, raz 1492 lub między 1480 a 1491 – mógł więc być młodszy. Zweig w swojej książce nazywa go „chłopakiem” co brzmi protekcjonalnie, i jest przesadą w przeciwną stronę. Austriak, jako zawodowy literat, nie oceniał pracy Pigafetty zbyt wysoko (w przeciwieństwie do Bergreena; ten pierwszy akcentuje braki tekstu, niedociągnięcia warsztatowe i luki w opowieści; drugi z kolei zwraca uwagę na ogrom detali, masę szczegółów i humor).

Str. 116 – „Fach okrętowego cyrulika, […] nosił nieco zwodniczą nazwę, gdyż strzyżenie należało do jego najmniej ważnych obowiązków. Pełnił on przede wszystkim funkcję pokładowego dentysty, lekarza i chirurga” – wszystko co wymienił Bergeen, było nieodłączną częścią fachu cyrulika.

Str. 87-88/407 – Rusticiaus z Pizy, tj. Rustichello da Pisa (z Pizy),Rusticiano. Skąd taka forma imienia?

Str. 93-95/99 – Bergreen informuje nas, że Magellan z rozmysł nadkładał drogi płynąć wzdłuż Afryki, obawiać się portugalskiego pościgu, przed którym miał przestrzec go teść (Diogo Barbosa),tymczasem Zweig w swojej książce z ‘38 pisze, że Magellan bezsensownie tracił czas, i uznał to za zwyczajny błąd admirała.

Str. 120 – „Antonio Galvão, który został później gubernatorem Moluków, pisał o »niezmiernie rzadkiej, doskonałej mapie świata, która była wielką pomocą dla Dom Henryka [Żeglarza*] w jego odkryciach«. W roku 1428, pisał dalej Galvão, najstarszy syn króla Portugalii odbył podróż do Anglii, Francji, Niemiec i Włoch, »gdzie zakupił mapę świata, na której były wszystkie części świata i ziemi opisane. Cieśnina Magellana nazwana na niej była ogonem smoka« [tutaj jest gwiazdka, odsyłająca do źródła tych rewelacji]. […] Kolumb także wierzył w jej istnienie”.

Cytat z jakiego korzysta Bergreen, pochodzi z książki Gavina Menziesa (1937-2020) 1421. Rok, w którym Chińczycy odkryli Amerykę i opłynęli świat [1421: The Year China Discovered the World, 2002], idąc za ciosem, autor napisał również: 1434. Rok, w którym wspaniała chińska flota pożeglowała do Włoch i zapoczątkowała renesans [1434: The Year a Magnificent Chinese Fleet Sailed to Italy and Ignited the Renaissance, 2008] a także Atlantyda odnaleziona. Rozwiązanie największej zagadki w dziejach świata [The Lost Empire of Atlantis: History’s Greatest Mystery Revealed, 2011] oraz Who Discovered America? The Untold Story of the Peopling of the Americas [Kto odkrył Amerykę? Nieopowiedziana historia zaludniania Ameryk, 2013]. Wszystkie wymienione tytuły, klasyfikuje się jako pozycje pseudonaukowe, zaliczane do tzw. „wiedzy alternatywnej”, pokrewne w swej „metodologii” „pracom” Ericha von Dänikena czy Zecharii Sitchina: „Tezy Menziesa zostały określone jako nonsens przez profesjonalnych historyków. Krytycy zarzucają Menziesowi m.in. fałszowanie źródeł, na co dowodem jest fakt iż na rzekomych »historycznych« mapach na które ten się powołuje pojawiają się liczne błędy rzeczowe, np. napisy w piśmie uproszczonym, opracowanym w ChRL w latach 50. XX wieku. Sam Menzies zdecydowanie odrzuca jakąkolwiek krytykę swoich teorii, twierdząc że na poparcie jego tez istnieją stosy dowodów, a nauczana obecnie historia to śmieci” (https://pl.wikipedia.org/wiki/Gavin_Menzies). Czemu Bergreen, którzy bierze się za historię Magellana na poważnie, korzysta z takiego źródła? „Wydawało się, że bezcenne mapy [sporządzone podczas rejsu dookoła świata] przepadły na zawsze...
Zostały jednak ocalone prawdopodobnie przez pasażera jednego z okrętów. Sporządził on kopie i przekazał je następcy tronu portugalskiego. Na ich podstawie stworzono mapę świata, która w roku 1428 trafiła do Lizbony. Z tej kopii korzystali: Kolumb, Dias, da Gama, Magellan, Cook...” (opis wydawcy, tył polskiego wydania). Podsumowując: nazwa cieśniny, związana z kulturą Państwa Środka, oraz przypis błędnie sugerują, że Magellan korzystał kopii chińskiego portolanu lub mapy. Na str. 222-223 Bergreen przedstawia już stan faktyczny: admirał Zheng He (1371-1433) pływał po Indo-Pacyfiku, odwiedził Indie, Arabię i Wschodnią Afrykę, ale do Ameryki nie dotarł**. Optymistycznie wspomina o Australii, ale nie jest to pewne.

Wówczas, tj. przed rejsem Kolumba (1492) musiał istnieć różne mapy, w tym te na których nanoszono fikcyjne treści, zmyślone kontynenty, zgodnie z ówczesną tendencją, a wspomniany Antonio Galvão (Galvano),który zmarł Anno Domini 1557, nie miał możliwości rzetelnej oceny ich dokładności.

Od stuleci zastanawiano się, czy do Nowego Świata nie dotarli już starożytni (np. Fenicjanie, plemiona murzyńskie, ocaleńcy z Atlantydy itd.),czy u jej brzegów nie łowili Baskowie. Czy ludność Polinezyjska nie docierała do dzisiejsze Peru i Chile. Poza potwierdzoną obecnością Skandynawów na terenie Nowej Fundlandii, Labradoru, Ziemi Baffina i Grenlandii, nie mamy żadnych dowodów na inne fale osiedleńcze niż te, które przedarły się w prehistorii przez Beringię. (Są pewne przesłanki wskazujące na kontakty pomiędzy Polinezją a ludami Andów, ale dowody są dyskusyjne).

Poza tym, jest tutaj jeden istotny błąd: Kolumb zmarł będąc przekonany że dopłynął do Indii, dopiero po jego wyprawach, i w ramach własnej aktywności – nierzadko kwestionowanej – Amerigo Vespucci (1451-1512) doszedł do wniosku, że ląd za Oceanem... to jednak nie Indie. Gdyby było inaczej, gdyby Kolumb planował podróż w oparciu o chińskie mapy, ogłosiłby odkrycie Nowego Świata, a jego mieszkańcy nie zyskaliby błędnego miana Indian. Poza tym, postawiłby na eksploracje kontynentu, a jak wiemy, nie miało to miejsca. Do wybrzeży Ameryki Południowej dopłynął dopiero podczas trzeciej wyprawy (1498-1500) a do Środkowej podczas czwartej (1502-1504),wcześniej krążył po Karaibach, ale to tyle.

Choć autor tytułuje rozdział w którym opisuje pokonanie cieśniny „Ogon smoka” (str. 167) i raz korzysta z tej nazwy (str. 192),to jednak padają tam słowa, które można odczytać jako zejście na ziemię; o ówczesnych obrazach ziem zaatlantyckich pisze tak: „Było to raczej wezwanie do wyruszenia na poszukiwanie przygody niż zbiory wskazówek geograficznych, raczej ilustracje hipotez niż wniosków […]”.

* Uzupełnienie autora lub tłumacza. Połączono tu tytuł portugalski i spolszczoną wersję imienia z przydomkiem; w oryginale: Dom Henrique o Navegador.
** „W latach 1430-1433 odbyła się siódma wyprawa [admirała Zhen He]. Gavin Manzies twierdzi, że chińskie statki opłynęły Przylądek Dobrej Nadziei, popłynęły wzdłuż zachodniego wybrzeża Afryki na Wyspy Zielonego Przylądka, przepłynęły Atlantyk, a następnie dotarł aż do Ziemi Ognistej i wybrzeża Australii; oraz że jeden z admirałów Zheng He mógł dotrzeć na Grenlandię, skąd wrócił do Chin wzdłuż północnego wybrzeża Syberii i przez Cieśninę Beringa. Dowody na te twierdzenia są w najlepszym razie poszlakowe, a w najgorszym – nie istnieją” (Niall Ferguson, Cywilizacja. Zachód i reszta świata [2011], Wydawnictwo Literackie, Kraków 2014, str. 57).
„Zheng He stał się bohaterem dwóch książek Gavina Menziesa: 1421. Rok w którym Chińczycy opłynęli świat, w której twierdził, że chińska flota pod dowództwem Zheng He, Hong Bao, Zhou Mana, Zhou Wena i Yang Qinga odkryła Amerykę 70 lat przed Kolumbem, Australię 350 lat przed Cookiem, Antarktydę i opłynęła Eurazję przejściem północno-wschodnim; oraz 1434 rok, w którym wspaniała chińska flota pożeglowała do Włoch i zapoczątkowała renesans, w której rozwinął swoje tezy. Książki spotkały się z poważną krytyką, podaje się je jako przykład pseudohistorii” (https://pl.wikipedia.org/wiki/Zheng_He).

Str. 173 – „Chociaż Magellan przemierzał cieśninę w najcieplejszej porze roku, […] a linia wiecznego śniegu cofnęła się w góry […]” – śnieg w wysokich partiach gór, zgodnie ze swoją nazwą, zalega stulecia i tysiąclecia, i zmiany pór roku nie powodują jego cofania (co najwyżej wpływa na grubość pokrywy); jeśli to zachodzi, oznacza to że mamy do czynienia z ociepleniem klimatu.

Str. 218 – „Były osiem do dziesięciu razy dłuższe od statków Kolumba i pięć do sześciu razy od każdego z tych, na których wypłynął Magellan” – odnośnie wymiarów beochuanów, oceanicznych dżonek Zheng He, które na wizualizacjach wyglądają jak drewniane tankowce czy lotniskowce. Santa Maria miała ok. 21 m, 8 x 21 = 168 m, 10 x 21 = 210, dla porównania, Pałac Kultury ma 237 m. Jakim cudem taka „Arka Noego” miałaby trzymać się kupy, być sterowna i wykorzystywać siłę wiatru?

„Baochuany są znane jedynie z późniejszych grafik i fragmentarycznych wykopalisk; oceny ich wielkości są rozbieżne, ale bez wątpienia były podówczas to największe jednostki pływające, dorównujące lub przewyższające długością i wypornością późniejsze europejskie okręty liniowe z XVIII w. takie jak HMS Victory.

W 1962 w Nankinie archeolodzy odkryli pozostałości mingowskiej stoczni, a w niej kolumnę od steru wysoką na 11 m i grubą na 0,38 m, z rudlem długim na 6 m. Na podstawie wymiarów steru, długość statku oceniono na 120-160 m, a szerokość na ok. 40-50 m, co czyniłoby je największymi jednostkami drewnianymi w historii. Krytycy, odwołując się do doświadczeń ze stumetrowymi okrętami z XIX w. (jak HMS Orlando),które wykazywały słabości strukturalne mimo stalowych wzmocnień, twierdzą, że okręty skarbowe Zheng He miały w rzeczywistości ok. 60 m (co jest porównywalną wielkością do HMS Victory Nelsona). Okręty takie, o 5-6 masztach, wyporności ok. 2000 t i zabierające ok. 500-1000 ludzi były opisywane przez podróżników europejskich jak Marco Polo i Nicolo Da Conti. Nawet te »mniejsze« baochuany byłyby dużo większe niż ówczesne statki europejskie” (https://pl.wikipedia.org/wiki/Baochuan).

Str. 229 – Filipińczycy (którzy wówczas nazywają się jeszcze inaczej) wymieniają z żeglarzami różne dobra, w ramach barteru, w tym słodkie ziemianki (bataty); jest to roślina z Ameryki Południowej i Środkowej.

„The sweet potato was grown in Polynesia before Western exploration, generally spread by vine cuttings rather than by seeds. Sweet potato has been radiocarbon-dated in the Cook Islands to 1210–1400 CE. A common hypothesis is that a vine cutting was brought to central Polynesia by Polynesians who had traveled to South America and back, and spread from there across Polynesia to Easter Island, Hawaii and New Zealand. Genetic similarities have been found between Polynesian peoples and indigenous Americans including the Zenú, a people inhabiting the Pacific coast of present-day Colombia, indicating that Polynesians could have visited South America and taken sweet potatoes prior to European contact. Dutch linguists and specialists in Amerindian languages Willem Adelaar and Pieter Muysken have suggested that the word for sweet potato is shared by Polynesian languages and languages of South America: Proto-Polynesian *kumala (compare Rapa Nui kumara, Hawaiian ʻuala, Māori kūmara) may be connected with Quechua and Aymara k'umar ~ k'umara. Adelaar and Muysken assert that the similarity in the word for sweet potato is proof of either incidental contact or sporadic contact between the Central Andes and Polynesia” (https://en.wikipedia.org/wiki/Sweet_potato).

[Słodki ziemniak był uprawiany w Polinezji przed przybyciem Europejczyków, na ogół rozpowszechniano go przy pomocy sadzonek winorośli, a nie przez nasiona. Słodki ziemniak został datowany radiowęglowo na Wyspach Cooka na lata 1210–1400 n.e. Powszechną hipotezą jest to, że sadzonki winorośli zostały przywiezione do środkowej Polinezji przez Polinezyjczyków, którzy podróżowali do Ameryki Południowej i z powrotem, i rozprzestrzenili się stamtąd przez Polinezję na Wyspę Wielkanocną, Hawaje i Nową Zelandię. Stwierdzono podobieństwa genetyczne między ludami Polinezji a rdzennymi Amerykanami, w tym Zenú, ludem zamieszkującym wybrzeże dzisiejszej Kolumbii, co wskazuje, że Polinezyjczycy mogli odwiedzić Amerykę Południową i jeść słodkie ziemniaki przed kontaktem z Europą. Holenderscy lingwiści i specjaliści od języków indiańskich Willem Adelaar i Pieter Muysken zasugerowali, że słowo oznaczające słodki ziemniak jest wspólne dla języków polinezyjskich i języków Ameryki Południowej: Protopolinezyjski mógł mieć związki z keczua i aymara k'umar ~ k'umara. Adelaar i Muysken twierdzą, że podobieństwo w słowie oznaczającym słodki ziemniak jest dowodem przypadkowego lub sporadycznego kontaktu między środkowymi Andami a Polinezją.]

Jednak: „Sweet potatoes were first introduced to the Philippines during the Spanish colonial period (1521–1898) via the Manila galleons, along with other New World crops” (tamże).

[Słodkie ziemniaki zostały po raz pierwszy introdukowane na Filipinach w hiszpańskim okresie kolonialnym (1521–1898),przez galeony z Manili, wraz z innymi uprawami Nowego Świata.]

Biorąc pod uwagę, że ludy austronezyjskie* dotarły aż na Madagaskar (II-V wiek),i miały istotny udział w etnogenezie Malgaszów, oraz zasiedliły cały Pacyfik – kontakty z ludami Ameryki Środkowej czy obszarów które weszły w skład imperium inkaskiego, nie wydają niczym sensacyjnym**.

* https://pl.wikipedia.org/wiki/Ludy_austronezyjskie
** Nie jest to oczywiście dowód wskazujący na istnienie pradawnej, międzykontynentalnej cywilizacji obejmującej kilka kontynentów, ze wspólnym językiem, powiązaniami gospodarczymi i architekturą.

Str. 237 – „Pokonali ogromny ocean i rozprawili się z pokutującym od tysięcy lat błędnymi wyobrażeniami o świecie, wskazując dobitnie, że Ziemia jest kulą” – ile ludzi, tyle opinii. Zawsze funkcjonowały wyobrażenia ludowe, bliższe lub dalsze prawdy, oraz „naukowe” (czy też protonaukowe, filozoficzne),i identycznie: odległe od faktów lub zaskakująco precyzyjne (choć nie poparte dowodami):
„[…] zbudował bóg świat jeden, całkowity, ze wszystkich części […]. […] wytoczył bóg świat na okrągło, w postaci kuli, on się w każdym kierunku ciągnie równie daleko od środka aż do krańców. To kształt najdoskonalszy ze wszystkich, najzupełniej wszędzie do siebie podobny. […] wprowadził go w ruch obrotowy jednostajny, po tym samym torze i w obrębie własnego ciała. Świat kręci się w kółko, obraca się. A wszystkie inne ruchy mu odjął, przez co świat błądzić nie może” (Platon, Timajos, ok. 360 p.n.e., str. 14, tłum. Władysław Witwicki, https://wolnelektury.pl/media/book/pdf/platon-timajos.pdf).

Kolumb wierzył w kulistość ziemi, dlatego wyruszył na zachód aby dotrzeć na Wschód, nie przewidział tylko, że na drodze do celu staną mu dwie Ameryki (o bezkresie Pacyfiku nie wspominając),i zmarło mu się w przekonaniu że dotarł do Indii...

Str. 298 – część Baskonii leży po francuskiej stronie Zatoki Biskajskiej.

Str. 336 – marynarze popłynęli „kierując się ku Jawie, największej i najbardziej znanej wyspie tego rejonu”.

Największa wyspą Archipelagu Indonezyjskiego jest Nowa Gwinea (785 000 km²),na drugim miejscu plasuje się Borneo (736 000 km²),potem jest Sumatra (425 000 km²),a Jawa jest dopiero czwarta (126 000 km²) (dane za Wielkim Atlasem Świata, wyd. Demart, Warszawa 2006).

Marco Polo wspomina o Wielkiej Jawie, tj. Jawie właściwej, oraz Małej Jawie – Sumatrze; w polskim wydaniu Il Millione jest interesujący przypis, który próbuje wyjaśnić tę osobliwość (Opisanie świata, wyd. W.A.B., Warszawa 2010, str. 686).

(Wedle indeksu Jawa pojawia się tylko raz, na str. 336, ale jest też wspominana jako Wielka Jawa, co zostało zapożyczone od Marco Polo, znanego marynarzom).

UWAGI TECHNICZNE: str. 40 – nie znany (nieznany); str. 44 – Odysea (Odyseja); str. 61 – nie uzbrojony (nieuzbrojony); str. 72 – „Szybko zaczął go idealizować i był pod wielkim wrażeniem ambitnych celów i niebezpieczeństw wyprawy. Mimo to postanowił wziąć w niej udział” – plusy przeważają nad minusami, powinno być nie MIMO a DLATEGO; str. 77 – brak otwarcia cudzysłowu; str. 82 – nie odkrytych, nie odkryta, nie zbadana (?); str. 118 – zbędna kropka w nawiasie; str. 120 – „dla Dom Henryka” (port. Dom Henrique o Navegador); str. 132 – okaleczyć (uszkodzić, statek nie jest organizmem żywym); str. 141 – bunt-buntu; str. 142 – nie zauważony (niezauważony); str. 144-145 – zbyt wiele razy, pada tu że tortury były wówczas czymś całkiem normalnym; str. 150 – długiej-długi; str. 171 – „co na co” (na co, pierwsze „co” dom skasowania); str. 181 – „Dowodzona przez Magellana Trynidad płynęła na zachód […]” (Dowodzony, płynął? W innych miejscach też w formie żeńskiej); str. 195 – nie znanym (nieznanym); str. 213 – „Ale tutaj i na otwartych wodach Pacyfiku, żył lud, który kierował się innymi zasadami lub nie przestrzegał w ogóle żadnych zasad” (Ale tutaj i na otwartych wodach Pacyfiku, żył lud, który kierował się innymi WARTOŚCIAMI lub nie przestrzegał w ogóle żadnych zasad [?]); str. 233 – nie znanego (nieznanego); str. 257 – nie osłonięte (nieosłonięte); str. 260 – „umarł z ran” (lepiej: od ran); str. 270 – pojawia się Juan de Solis (Juan Díaz de Solís, 1470-1516),niestety nie ma go w indeksie (INDEKS JEST BARDZO WYBIÓRCZY, I WIELE NAZW GEOGRAFICZNYCH POJAWIA SIĘ ZNACZNIE CZĘŚCIEJ; CZĘŚĆ NAZWISK I MIEJSC NIE ZOSTAŁA W NIM W OGÓLE UWZGLĘDNIONA); str. 288 – nie zamieszkanej (niezamieszkanej); str. 295 – „Po drugiej nocy spędzonej na brzegu delegacja wróciła na słoniach na brzeg oceanu” (na lądzie); str. 298 – jego-jego (drugie można skasować); str. 299 – „wstąpił do szkoły nawigatorów […] i przeszedł szkolenie nawigatorów […]” (wystarczy samo „szkolenie”); str. 302 – z Pulawanu (Palawanu, Pulaoanu [?], wg indeksu na tej str. powinien być Pulaoan); str. 322 – nie sprzyjającą (niesprzyjającą); str. 331 – porać (borykać się – jeden z kilku archaizmów użytych przez tłumacza, które czytelnik może uznać za błąd); str. 363 – nie przespanych (nieprzespanych),nie przypadkowo (nieprzypadkowo?); str. 384 – nie opublikowanego (nieopublikowanego); str. 400 – NIE PUBLIKOWANE (NIEPUBLIKOWANE).

Na str. 74-75 mamy fragment testamentu, wedle przypisu podany w tłumaczeniu Zofii Petersowej, przekładającej z niemieckiego, pochodzący od austriackiego pisarza Stefana Zweiga. Wcześniej, tj. na str. 48 ma miejsce podobna sytuacja. Jeśli jednak zestawimy tekst Zweiga i ten przytoczony u Bergreena, wyraźnie się różnią:

„»Oświadczam i zarządzam w sprawie mojego niewolnika i jeńca Enrique, mulata [???], zrodzonego w mieście Malakka i mniej więcej dwadzieścia szesć lat sobie liczącego, by od dnia mojej śmierci rzeczony Enrique był zwolniony od wszelkich obowiązków niewolnictwa lub poddaństwa, i aby czynić mógł oraz postępować według własnej woli«”.

„[…] Magellan nie che z niepokojem duszy stanąć przed Bogiem; dlatego nakazuje, aby »od dnia mej śmierci niewolnik mój i jeniec Enrique, zrodzony w mieście Malakka, mniej więcej dwadzieścia sześć lat sobie liczący, zwolniony był od wszelakich obowiązków niewolnictwa lub poddaństwa i aby czynić mógł oraz postępować według własnej woli” (Stefan Zweig, Magellan [1938], wydawnictwo Śląsk, Katowice 1983, wyd. 2 z 1984).

Jaki jest sens podpierać się przekładem z przekładu (jakiś język romański: łacina lub hiszpański, następnie na niemiecki, a potem na polski, z możliwością jeszcze kilku etapów, bo nie wiemy czy Zweig tłumaczył na własną rękę, korzystał z czyjego przekładu, czy też z bazowego były jeszcze jakieś stadia pośrednie, np. francuski),a finalnie dawać własną wersję i serwować przypis błędnie informujący że dane linijki skopiowano od Petersowej?

(2003)
[Over the Edge of the World: Magellan’s Terrifying Circumnavigation of the Globe]

Bergreen (1950) umiejętnie zestawia fakty i anegdoty, podaje wiele informacji z różnych dziedzin, starając się oddać ducha epoki i piękno przyrody. Robi to przystępnie, opierając się na relacjach marynarzy z armady, pamiętniku Pigafetty (kronikarza wyprawy),pismach urzędowych,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
6
5

Na półkach:

Niesamowita historia. Świetna książka! Najlepsza jaką czytałem o wyprawach.

Niesamowita historia. Świetna książka! Najlepsza jaką czytałem o wyprawach.

Pokaż mimo to

avatar
310
110

Na półkach: ,

Książka z którą żal się spieszyć. Poszczególne elementy i pomysły zlewają się w unikalną całość, autor stworzył świetną opowieść o podróży, która w tamtych czasach właściwie nie miała prawa się udać a fart tych, którzy ją przeżyli, można chyba przyrównać do dzisiejszych zwycięzców eurojackpota.

L. Bergreen cytuje całe akapity z materiałów pozostawionych przez bezpośrednich uczestników wyprawy; styl jaki obrał łatwo angażuje, lekko i wyraziście udaje mu się przekazać całą gamę uczuć, które towarzyszyły poszczególnym członkom załogi, genialnie i obrazowo pokazuje różnorodność kulturową i biologiczną ówczesnego świata. Autor nie unika trudniejszych pytań i wniosków, nikogo nie wybiela ani nie osądza, stara się przekazać tą historię możliwie bezstronnie a jej uczestników przede wszystkim jako ludzi postawionych nieraz w ekstremalnie trudnej sytuacji. Książka oczywiście nie traktuje tylko o wyprawie Magellana, mamy tu obszerny (bynajmniej nie przynudzający!) wstęp historyczny, który pozwala zrozumieć kontekst całej wyprawy oraz ostatnie rozdziały, opisujące czasy po zakończeniu wyprawy; lektura jest wyjątkowo kompletna.

Książka z którą żal się spieszyć. Poszczególne elementy i pomysły zlewają się w unikalną całość, autor stworzył świetną opowieść o podróży, która w tamtych czasach właściwie nie miała prawa się udać a fart tych, którzy ją przeżyli, można chyba przyrównać do dzisiejszych zwycięzców eurojackpota.

L. Bergreen cytuje całe akapity z materiałów pozostawionych przez bezpośrednich...

więcej Pokaż mimo to

avatar
4312
738

Na półkach:

Godny polecenia opis najdramatyczniejszej chyba podróży oceanicznej doby wielkich odkryć geograficznych, czyli „wyprawy dookoła świata Ferdynanda Magellana”. Było tam wszystko: potężne sztormy, dzikość i majestat przyrody, nieznane lądy, przyjaźni albo niebezpieczni mieszkańcy odwiedzanych ziem, odwaga i determinacja, bunty i zdrady, triumfy i klęski, wzniosłe uczucia oraz zwykła chciwość, zazdrość i żądza władzy. Wszystko to ukazane na szerokim tle realiów XVI w., przy obfitym wykorzystaniu źródeł z epoki – szczęśliwie, dość obfitych w odniesieniu do tej akurat wyprawy. Źródła te są, co prawda, obfite, ale często wzajemnie sprzeczne, zwłaszcza w przedstawianiu dowódcy i głównego bohatera wyprawy: Ferdynanda Magellana. Dla jednych wizjoner i bohater, dla innych zdrajca i okrutnik. Istotnie, postać to niejednoznaczna. L. Bergreen konfrontuje różne przekazy i stara się wyważyć racje. Przy całej sympatii dla „generalnego kapitana” (widocznej niemal na każdej stronie pracy) Autor nie ukrywa też jego niecnych postępków i negatywnych cech charakteru, z okrucieństwem oraz megalomanią na czele. Nie ulega jednak wątpliwości, że człowiek ulepiony z innej gliny nie zdołałby poprowadzić wyprawy dookoła świata. Dodając do tego talent pisarski Autora otrzymujemy pracę popularnonaukową, którą czyta się niczym awanturniczą powieść, oferującą przy tym rzetelną wiedzę nie tylko na temat samej wyprawy, ale również całej epoki wielkich odkryć oraz kultury i przeszłości odkrywanych ziem, które często wcale nie były „białymi plamami” na mapie cywilizacji.

Godny polecenia opis najdramatyczniejszej chyba podróży oceanicznej doby wielkich odkryć geograficznych, czyli „wyprawy dookoła świata Ferdynanda Magellana”. Było tam wszystko: potężne sztormy, dzikość i majestat przyrody, nieznane lądy, przyjaźni albo niebezpieczni mieszkańcy odwiedzanych ziem, odwaga i determinacja, bunty i zdrady, triumfy i klęski, wzniosłe uczucia oraz...

więcej Pokaż mimo to

avatar
530
213

Na półkach: , , ,

Książka to historyczna ale czyta się jak wciągająca przygodówkę. Autor, powiadając o wyprawie Magellana, przytacza cytaty z kronik i dzienników pokładowych. Poza tym zdążają się wtrącenia na konkretne tematy, np w miejscu gdzie opisane są problemy marynarzy że szkorbutem autor " wrzuca" tekst o tej chorobie. Tym sposobem dowiedziałem się że przyczynę szkorbutu poznano dopiero w XX wieku, oraz to jak na przestrzeni wieków radzono sobie z nim.
W innym miejscu poruszony jest temat chińskich wypraw dalekomorskich.
Podsumowując: w ciekawie opowiedzianą historię wyprawy dookoła świata wpleciono dużo historycznych wątków. Nauka historii w taki sposób jest bardzo przyjemna. Polecam!

Książka to historyczna ale czyta się jak wciągająca przygodówkę. Autor, powiadając o wyprawie Magellana, przytacza cytaty z kronik i dzienników pokładowych. Poza tym zdążają się wtrącenia na konkretne tematy, np w miejscu gdzie opisane są problemy marynarzy że szkorbutem autor " wrzuca" tekst o tej chorobie. Tym sposobem dowiedziałem się że przyczynę szkorbutu poznano...

więcej Pokaż mimo to

avatar
3058
484

Na półkach: , , , , , ,

Niby prosta sprawa, pamiętamy z podstawówki, że wyprawa Ferdynanda Magellana opłynęła jako pierwsza świat, on sam zginął po drodze na wyspach Pacyfiku, ale reszta jest milczeniem, jak mawiał klasyk. W sumie źródeł pisanych za dużo nie ma, to w końcu szesnasty wiek. Na szczęście w wyprawie brało udział dwóch śmiałków, którzy postanowili dodatkowo prowadzić dzienniki podróży - Antonio Pigafetta i Gines de Mafra. Obie wersje znacznie się różnią od siebie, na co autor zwraca uwagę. Pigafetta był wpatrzony w Magellana jak w króla, nie znajdziemy w jego pismach śladu krytyki kapitana. Za to zawdzięczamy mu piękne opisy zwyczajów napotykanych ludów, ich pożywienia i życia rodzinnego.

I to właśnie z zapisków Pigafetty autor najwięcej korzysta. Ale książka nie jest przecież żywcem przepisanym pamiętnikiem, o nie. Moim zdaniem autor wspaniale oddał klimat epoki wielkich wypraw, ich zagrożeń i spodziewanych zysków. Dowiedzieć się możemy o życiu zwykłych marynarzy, historii na przykład walki ze szkorbutem czy o średniowiecznej chińskiej Flocie Skarbów.

Bardzo dziękuję za polecenie tej książki, którą oczywiście polecam bardzo gorąco wszystkim wielbicielom literatury podróżniczej.

Niby prosta sprawa, pamiętamy z podstawówki, że wyprawa Ferdynanda Magellana opłynęła jako pierwsza świat, on sam zginął po drodze na wyspach Pacyfiku, ale reszta jest milczeniem, jak mawiał klasyk. W sumie źródeł pisanych za dużo nie ma, to w końcu szesnasty wiek. Na szczęście w wyprawie brało udział dwóch śmiałków, którzy postanowili dodatkowo prowadzić dzienniki podróży...

więcej Pokaż mimo to

avatar
443
95

Na półkach:

Bardzo dobra, ale nie wybitna. Momentami wciągająca, momentami wręcz przeciwnie. Historia wyprawy Magellana bardzo ciekawa i mało znana. Historia, podróż i przygoda. Po lekturze (kolejny raz, wcześniej m.in. po książkach Horwitza) nasuwa mi się refleksja na temat postępowań (i ich skutków) pierwszych europejskich odkrywców wobec napotkanych kultur, zwłaszcza jeśli porównamy zachowania Hiszpanów z Chińskimi podróżami w XV wieku. Kolejnym krokiem mogłaby być pozycja "1421 rok, w którym Chińczycy odkryli Amerykę i opłynęli świat", bo nawet jeśli tego nie zrobili to duży szacunek należy się za rozmach i klasę z jaką poruszali się między Afryką a Pacyfikiem.

Bardzo dobra, ale nie wybitna. Momentami wciągająca, momentami wręcz przeciwnie. Historia wyprawy Magellana bardzo ciekawa i mało znana. Historia, podróż i przygoda. Po lekturze (kolejny raz, wcześniej m.in. po książkach Horwitza) nasuwa mi się refleksja na temat postępowań (i ich skutków) pierwszych europejskich odkrywców wobec napotkanych kultur, zwłaszcza jeśli porównamy...

więcej Pokaż mimo to

avatar
22
22

Na półkach: ,

Znakomita książka o wyprawie dookoła świata poprowadzonej przez charyzmatycznego kapitana Ferdynanda Magellana. Daje ona obraz niesamowitych trudów i niebezpieczeństw z jakimi musiała się mierzyć załoga. Nikt by tego lepiej nie wymyślił niż samo życie, bo jest tu dosłownie wszystko: zwroty akcji, bunty, nieoczywiste wybory, pokonywanie niemożliwego, ślepe dążenie do celu, oraz wielka siła i determinacja.

Była to jedna z moich pierwszych książek osadzona w realiach podróży oceanicznych i wcale się nie zawiodłem. Wyprawa Armady Molukańskiej rozbudza wyobraźnię i sprawia, że nie da się przejść obojętnie wobec odwagi i determinacji wszelkich wielkich odkrywców, niezależnie jakimi ludźmi byli.

Fakt, że Armada opłynęła świat pojmując go wówczas zupełnie inaczej, niż wyglądał w rzeczywistości nadaje samego przedsięwzięciu dodatkowego znaczenia.

Miłośnikom żeglarstwa można polecać w ciemno, pozostali też się nie zawiodą.

Znakomita książka o wyprawie dookoła świata poprowadzonej przez charyzmatycznego kapitana Ferdynanda Magellana. Daje ona obraz niesamowitych trudów i niebezpieczeństw z jakimi musiała się mierzyć załoga. Nikt by tego lepiej nie wymyślił niż samo życie, bo jest tu dosłownie wszystko: zwroty akcji, bunty, nieoczywiste wybory, pokonywanie niemożliwego, ślepe dążenie do celu,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
644
487

Na półkach: , , , , ,

Kiedy byłam mała moimi idolami byli Limahl, George Michael, Krzysztof Kolumb i Ferdynand Magellan, przy czym pierwsze miejsce zajmował Kolumb mimo niedostępności plakatów do powieszenia na makatce.
Jak na osobę zaczytującą się w opowieściach o odkryciach geograficznych po latach w mojej pamięci niewiele zostało faktów dotyczących wyprawy Magellana. Pamiętałam, że to był mniej więcej rok 1520, że sam kapitan zginął na Filipinach, że z uporem maniaka szukali przesmyku prowadzącego na drugą stronę Ameryki Południowej i że rozmiar Pacyfiku był dla wszystkich niemiłym zaskoczeniem. Do tego dochodziły niezmiennie przerażające relacje o szkorbucie.

Na szczęście trafiłam na książkę "Poza krawędź świata", która nie tylko odświeżyła informacje ale dostarczyła mnóstwa szczegółów, dzięki którym dużo łatwiej wyobrazić sobie tę wyprawę oraz docenić jej wagę. Autor nie ogranicza się do odtworzenia trasy, ale pokazuje tło polityczne i kulturowe - traktat z Tordesillas dzielący strefy wpływów Portugalii i Hiszpanii, znaczenie przypraw korzennych (trudno mi było sobie wyobrazić, że ktoś mógłby tak bardzo pragnąć gałki muszkatołowej czy goździków, żeby opłynąć cały świat w poszukiwaniu lepszej drogi handlowej),sposób finansowania takich przedsięwzięć, warunki życia na statkach itp. Wszystko to składa się na fascynującą opowieść. Magellan borykał się nie tylko z żywiołami ale przede wszystkim z niesubordynacją części załogi oficerskiej i powtarzającymi się buntami. Jako Portugalczyk w służbie króla Hiszpanii nigdy nie był traktowany jako równy Kastylijczykom, gdzieś się czaiło podejrzenie szpiegostwa. Z drugiej strony król Portugalii, mimo że odmówił Magellanowi finansowania wyprawy do Wysp Korzennych, nie mógł wybaczyć zdrady i kazał ścigać Magellana.
Lektura uświadomiła mi jak bardzo europocentrycznie patrzyłam zawsze na historię odkryć geograficznych - zawsze wydawało mi się, że wielcy odkrywcy docierali do miejsc zamieszkałych przez dzikusów bez rozwiniętej cywilizacji (w końcu kto rozsądny dałby się nabierać na numery ze szklanymi paciorkami) i nieśli kaganek oświaty, rozwoju i prawdziwej wiary...

Polecam serdecznie przeczytanie tej relacji o wyprawie Magellana. Ja miałam podwójną przyjemność bo słuchałam skróconej wersji książki czytanej przez autora, którą uzupełniałam lekturą pięknie wydanej i zawierającej ilustracje wersji drukowanej.

Kiedy byłam mała moimi idolami byli Limahl, George Michael, Krzysztof Kolumb i Ferdynand Magellan, przy czym pierwsze miejsce zajmował Kolumb mimo niedostępności plakatów do powieszenia na makatce.
Jak na osobę zaczytującą się w opowieściach o odkryciach geograficznych po latach w mojej pamięci niewiele zostało faktów dotyczących wyprawy Magellana. Pamiętałam, że to był...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    470
  • Przeczytane
    215
  • Posiadam
    77
  • Historia
    14
  • Ulubione
    8
  • Teraz czytam
    6
  • Chcę w prezencie
    5
  • Marynistyka
    5
  • Z historią w tle
    4
  • Biografie
    4

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Poza krawędź świata


Podobne książki

Przeczytaj także