Rozmowy o Biblii Anna Świderkówna 7,4
ocenił(a) na 1040 tyg. temu Biblię nie klasyfikuje żaden gatunek literacki, według autorki jest zbiorem ksiąg spisanych na przestrzeni tysiąclecia p.n.e. i przełomu naszej ery.
Najważniejszą systematyzacją jest podział na księgi Starego Testamentu i Nowego Testamentu.
Stary Testament to kompilacja : podania, anachronizmy, mity, legendy, przypowieści, ustne przekazy, przekłady i ich trawestacje, kroniki, opowiadania pouczające, wyrocznie proroków, pieśni, psalmy, modlitwy błagalne, tradycje, wszystko dotyczące na pozór jednej nacji a w rzeczy samej są dziedzictwem kultury starożytnej całego Bliskiego Wschodu.
Nowy Testament roztrząsa jedno wydarzenie bez precedensu: w ewangeliach, dziejach apostolskich i w apokalipsie.
Ale Biblia też jest to kompendium historii judaizmu i chrześcijaństwa, religii skorelowanych, i po części są to dzieje narodu izraelskiego w aspekcie historyczno-teologicznym .
Dylematem jest kim byli autorzy tych treści. Księgi Starego Testamentu pisano w różnym czasie i autorzy korzystali z różnych źródeł; na początku z ustnych relacji, potem z pokolenia na pokolenie z spuścizny literackiej starożytności zapisywanej sukcesywnie: ideogramem, pismem klinowym , hebrajskim, aramejskim. Ludzie, którym nieobca była sztuka pisania, sztuka analizy i interpretacji i potrzeba kreacji i zapisu świadectwa tamtych czasów, potrzeba propagacji dylematów eschatologicznych i sakralnego kodeksu. Większość była anonimowa, albo ukryta pod znanym nazwiskiem z przeszłości: kapłani, mentorzy, krzewiciele kultury starożytnej. Skrybami byli tez stricto prorocy ( doradcy) jako prozaicy lub poeci zapisujący swoje pouczenia w aspekcie teologicznym, swoje edukujące historie i deklaracje, nieraz egzegezy dorobku sakralnego
Autorami ewangelii i dziejów apostolskich w Nowym Testamencie, byli ewangeliści (hagiografowie) znani jako św. Marek, Łukasz, Mateusz, Jan, gdzie ich zapisy nie miały waloru historycznego ale były pisane w intencji propagacji wiary w chrześcijaństwo.
W kwestii treści zawsze ekscytuje apriori prawda i historia.
Zapisywanie historii jest subiektywizmem, pewną wersją i własną interpretacją wziąwszy pod uwagę osobiste przyzwyczajenia myślowe, przekonania i uprzedzenia, a biblia jest twórczością szeregu biblistów, kronikarzy i jahwistów ( proroków, doradców teologicznych, reprezentantów wyroczni, fanatyków religii, mędrców…) , gdzie nie rzadko wetknięta jest ich imaginacja pokrętna z naleciałości i zasłyszeń w afirmacji religii monoteistycznej.
Jak twierdzi autorka, ważne jest trzymanie się reguł genealogii rodów, i tą droga układać łańcuch faktograficzny, bo dawniej dane władztwo (królestwo) lubiło być faworyzowane sukcesem i porażką w zapisie w jakiejkolwiek formie, również ręką skryba.
A biblia jest linearyzmem historiografii. I ze skłonnościami obnażania prawdy o ludziach. Bo na ten przykład Dawid I Salomon dających początek dynastii monarchistycznej Izraela, nie są przedstawiani w wizerunku hieratycznym ( tak jak wzorzec egipski w postaci nieskalanych faraonów) ale ze swoimi ludzkimi ułomnościami i żądzami i ta zasada ciągnie się na generacje, jakby tego wymagał kodeks moralny idący od religii.
To teologia paradoksalnie jest czynnikiem , który wpłynęła na zapisy historyczne w biblii, afirmacja Boga rosła symultanicznie w miarę przypisywania mu interwencji w wydarzenia dziejowe ludu; exodus z Egiptu był sprawstwem Jahwe, to Jahwe zapewniał permanencję dynastii Dawida, wygnanie do Babilonu było nadzieję zawarcia Nowego Przymierza z Jahwe, czasy diaspory (rozproszenia) żydowskiej było oczekiwaniem na Mesjasza, wysłannika Boga, który scali rozbity naród w suwerenną federecję. Świadectwa teologiczne, jako echo wydarzeń bilateralnie i bezwiednie pisały historiografię.
Ale biblia też zadaje kłam i manipulacje w doktrynie religii, tam gdzie polityka, nie piętnuje aż tak dosadnie wielożeństwa, cudzołóstwa, mordów cynicznych i intryg w drodze do intronizacji nawet tej po linii sukcesji. Na początku sagi monarchii izraelskiej, religia nie jest aktem czystym moralnie, jest wpasowywana do charakteryzacji tamtych realiów, głównie na dworach królewskich. Królowi wolno było wszystko, jakoby był wskazany z poręczycielstwa bóstwa, a doradcy-prorokowie potrafili użyć wszelkiej konfabulacji ( szukanie znaków, symptomatów) aby spreparować motywacje królewskich wyborów.
Zwykło się podważać wiarygodność biblii w aspekcie historycznym, a jednakowoż biblia ma walor historyczny, bo odnosi się za przyczyną tradycji ustnych i profetyzmu do dziejów narodu izraelskiego na przestrzeni wieków XVIII – I n.e.
Autorka nawet posuwa się do nazwania tego typu historii, historią deuteronomiczną ( wtórną) wyjaśniającą bieg zdarzeń po swojemu a nie idącej z rzetelności kronikarskiej.
Popatrzmy oczami tamtych ludzi na ich realia, mówi autorka i upatruje w tej tezie klucz zrozumienia treści biblijnych. „Dla ludzi tamtych czasów było co innego ważne nie to co jest ważne dla nas” aczkolwiek wszystko wychodzi z jednego źródła: egzystencjalizmu, innego dawniej innego dzisiaj.
Bo rzeczywistą dywersyfikacją: jest dany stan wiedzy i i wynikająca z niej świadomość człowieka.
Czy w obecnych czasach jest sens inicjacji jakiejkolwiek religii, jej wariantu, kiedy nauka i inna świadomość zrazu rozetną tego typu zamysły jako absurdalne.
A dawne realia były surowe, niepoznane i nieprzewidywalne, i w tym ogromie niewytłumaczalności zjawisk świata i natury i wydarzeń, upatrywano istnienie siły nadnaturalnej, boskiej. Dojrzewająca świadomość ludzka poszła na symplifikację, z kontrowersyjnego politeizmu ( wiele spersonifikowanych bóstw) narodził się monoteizm, wiara w jedno bóstwo. Narody miały swoich faworytów kultu sakralnego, Babilończycy Marduka, poganie kananejscy Baala , Izraelici Jahwe…
Każdy naród wyróżniała inna specyfika kultu. Dlaczego kult Jahwe historia obdarzyła szczególnym względami, dlaczego z tego kultu wyrosła najważniejsza religia: chrześcijaństwo, nie łatwo przedłożyć argumentację i determinizm takiej malwersacji dziejów.
Naród Izraelski przecież był znikomy populacją, rozproszony na przestrzeni stuleci, światem starożytnym rządziły potęgi ; Babilonia, Asyria, Persja, Hellenizm, które miały większa siłę marketingu swoich wyznań i kultów sakralnych.
Czy zatem nie będzie śmiałym eksperymentem myślowym, gdy za przyczynę tego stanu rzeczy wskaże się dorobek starożytnej kultury, utrwalanego z pokolenia na pokolenie w postaci zachowanych ksiąg biblijnych, zawsze w każdym wieku stanowiących jedyny obfity zachówek kultury i wzorzec do nowych konkluzji i inspiracji teologicznych. Czy chrześcijaństwo wyrosłoby bez istnienie tego biblistycznego literackiego dorobku.
Dlaczego Biblia jest najważniejszą schedą, jest równoznaczne z pytaniem dlaczego w sferze epiki literackiej Iliada Homera jest najważniejszą sukcesją starożytności . Ale jest w tym błąd analizy konceptualnej. Bo trzeba wziąć najważniejszą konkluzję pod uwagę, że to chrześcijaństwo, jego zawrotna dynamika ekspansji, zwróciła oczy świata na Stary Testament, chrześcijaństwo które było w sprzężeniu zwrotnym z tradycjonalizmem żydowskim ( bez kultu Jahwe nie byłoby chrześcijaństwa).
Kult izraelski był innej specyfik i esencji, oparty z aksjomatu na przymierzu z Jahwe. I ten kult rozwijał się w nieistotnym małym kraju ale topograficznie ulokowanym w korytarzu łączącym Azję i Afrykę, na traktach handlowych, w kraju zjednoczonym pod protektoratem pierwszego króla Saula, w kraju nękanym notorycznie agresjami sąsiedztwa. Kraju Semitów wcześniej rozsianych po życiodajnym Kanaanie i tych przybyłych z emigracji egipskiej. Nacji jak wszystkie sąsiednie, potrzebującej kultu w bóstwo, które całą specyfikę ówczesnego świata wyjaśniało.
I ten kult stawał się rdzenną tradycją z pokolenia na pokolenie, tradycją kształtowaną, z ingerencją dopracowywaną przez profetyzm i wyrocznie na przestrzeni wieków, tradycją ściśle powiązaną z wydarzeniami historycznymi, tradycją w momencie zaistnienie pisma alfabetycznego zapisywaną jak dorobek w księgach ( świętych).
Intuicja historyczna podpowiada: najlepiej jak prawo idzie od Jahwe, wtedy ma moc przesłania i respektu i łatwo zasadza się w umysły, umysły wtedy lepne na awangardę i novum. A czy dekalog jako kodeks prawny był wynikiem sprytnego zakulisowego ustawodawstwa, czy wersetami wybitymi w płytach kamiennych w spotkaniu na górze Synaj, jest rzeczą wiary i rzeczą manipulacji politycznej.
No bo najlepiej uzasadnić szczęśliwy exodus z Egiptu sprawstwem Jahwe, najlepiej powiązać zażyłość z Bogiem z obopólnymi profitami w imię kultu przez nadanie ludowi statusu narodu wybranego przez Jahwe, najlepiej jak utratę suwerenności granic ( kiedy po agresji Asyrii wygnanie do Babilonu) powiązać z nadzieją na Nowe Przymierze z Jahwe dla otuchy każdego serca zjednanego z Bogiem, najlepiej jak myślową desperację z niemożności powrotu do wolnego państwa ( hellenizm) zastąpić pokornym oczekiwaniem na mesjasza ( pomazańca królewskiego) który przywróci suwerenność i możliwość kultu.
Monarchia scalonych narodów semickich (izraelskich) miała na początku wizję wiekowego rozwoju i stabilizacji z racji stagnacji i niemocy sąsiednich potęg. Ale wewnętrznie miała tendencje rywalizacji i manipulacji chociażby w kwestii dojrzewającej nowej religii. Rozpadła się na Królestwo Izraela i Judeę, potem została zniszczona wraz z miejscem kultu przez Babilonię, potem odbudowana na chwilę pod zwierzchnictwem Persji, znowuż potem skolonizowana hellenizmem i cesarstwem rzymskim. W tych dziejach potrzebna była ciągle nadzieja, krzepienie serc i duchowe wsparcie , i najlepiej nie bezsensowne ( militarnie niewspółmierne) walki powstańcze ale duchowe i mentalne oparcie w Bogu, który naród wybrał i z racji tego wyboru pozwoli na przetrwanie.
W Księdze Rodzaju naiwna eksplikacja kosmogonii idzie ze wzorów dawnych mitów babilońskich, aczkolwiek z pewną zmianą, dawnej niebo, ziemia , morze… były personifikowanym bóstwami, w religii judaistycznej ( monoteistycznej) wszechświat stwarza Bóg, w siedem dni ( bo od dawna naród żydowski przed powołaniem Jahwe celebrował sabat i schemat tygodnia : sześć dni pracy siódmy dzień wolny),stwarza człowieka na swoje podobieństwo ( bo Bóg nie może być bezosobowy, musi być wyobrażalny najlepiej jak jest podobny do człowieka) ulepiony z gliny adekwatnie jak głosi mit egipski o rękodziele Boga Chnum (Chnum ulepił człowieka z gliny) na kole garncarskim, jedynej znanej technologii, usprawniającej codzienność.
Niezaprzeczalnie idzie konkluzja, jak człowiecza jest idea stworzenia Boga i jego dzieła. Boga który musi być enigmatyczny, samotny, bezosobowy ale jedyny i wszechmocny, dający porządek świata i prawo dla ludzi. Człowiek jego namiestnikiem, który w jego imieniu sprawuje władzę nad resztą stworzenia.
Jak pogodzić dylemat sprzecznego wizerunku: człowiek zrodzony przez Boga z istoty nieśmiertelny i dobry, w świecie realnym kontestuje z jego obrazem podatnym na zło i śmierć.
Niewiadomym jest geneza wymysłu ( spisana przez Jahwistę) Ogrodu Rajskiego, miejsca nieśmiertelności człowieka a w nim drzewa zakazu „dobra i zła” z paradoksalną regułą, miejsca, które rozwiązuje rzeczone kwestie. Wprowadza nawet pojęcie grzechu śmiertelnego.
Imaginacja Jahwisty ( spisującego swój aspekt myślowy oparty na wyobraźni i przekazach ustnych) preparuje fabułę zdarzeń, która prowadzi do kreacji kobiety, pokusy zła ( kusicielstwo węża, symbolu pokrętności i fałszu),wygnania i rzucenia pary na ich własny los, własny kierat, rodzicielstwo i śmierć. Tym samym Jahwista wikła w percepcji ludzkiej, dramat wyboru wolności, i tego ludzkiego behawiorystycznego węzła: winy i kary.
Autorka interpretuje dwa głośne biblijnie zdarzenia; potop i exodus egipski.
Podważa wiarygodność historyczną incydentu z potopem i Arką Noego, zapisanym w sposób bezkrytyczny na stan ówczesnej recepcji. W starożytności każda organizująca się wspólnota, po rewolucji agrarnej (osiadły tryb życia) wymagała ramowego kodeksu w jakiej słuszności w niej żyć z gratyfikacją za etykę i cnotę i karą za zło. Jakże sprawczy był lęk przed karą gdy szedł z mocy Jahwe. Nie ma wątpliwości, ze potop z ocaleniem Noego jest przypowieścią z puentą akcentującą wszechmoc Boga i ostrzeżeniem, aby żyć podług kodeksu koegzystencji.
Skąd ta osnowa fabularna, zapewne z dawnej epopei babilońskiej o Gilgameuszu, gdzie zalewanie ( jako kataklizm idący ze zmianą klimatu: topnienie lodowców)) było karą za złorzeczenie bóstwom.
Znacznie większy wymiar ma exodus egipski. A przecież kiedyś był inny układ polityczny, to Semici kolonizowali życiodajne tereny Nilu, a tubylcza ludności uległa i płocha pozwalała na asymilacje obcej ekspansji. Kiedy urosła w siłę, wypychała obce rasy, a Semici osaczenie, pozbawiani wolności praw, dostrzegali jedyne remedium na taki stan rzeczy w zorganizowanej ucieczce w swoje dawne kananejskie rodzime strony.
Całe to zdarzenie, jeżeli uznać je za fakt historyczny (federalizacja miała miejsce po emigracji egipskiej ),jahwisci opletli ingerencją Jahwe ( swojego Boga),który w tym opisie zdarzenia nabrał znaczenia i wzmocnił wiarę zniewolonego, zdezorientowanego ludu w jego kult. No bo jakim cudem naród wycieńczony, zdeprawowany przeszedł taki dystans w karkołomnej przyrodzie i klimacie jak nie z mocy bożej, szła konstatacja jahwistów. Ażeby jeszcze bardziej wpleść moc bożą, wygrzebano z pamięci traumę dawnych plag, klęsk, kataklizmów i zaciągnięto w opisywany barwny obraz wyjścia z niewoli. Aby w euforii lud nie zachłysnął się wolnością i samowolą, wprowadzono kodeks postępowania w dekalogu przykazań za sprawą Jahwe. Słano ludowi taktyką propagandy o zawarciu z Jahwe przymierza, jako traktatu na obopólnych profitach: żydowskich zobowiązaniach i boskiej obietnicy.
W analizie logika nie pozwala na akceptację biblijnej konstatacji w kwestii faworyzacji jednego narodu a odrzucenia reszty ludzkości jako tej o statusie dyskryminacji. I zaplątuje się biblijna niedorzeczność i antynomia w pojęciu majestatu Jahwe i boskości, niosących wszechdobro dla ludzi.
Septuaginata ( tłumaczenie biblii na grecki) zamiast pojęcia przymierze wprowadziła pojęcie tożsame: testament( ogólnie przyjęte) jakby Bóg dał w spadku swoje zobowiązania i uwierzytelnienie swojej promesy aby chronić swój lud po wieczne czasy.
Jaka jest egzegeza biblijnego profetyzmu, pada w narracji autorskiej rozprawy pytanie. Wbrew pozorom powszechny profetyzm w całej starożytności to nie wizjonerstwo, a sposób poznawania woli bogów, a zapotrzebowanie na ich domniemywane dezyderaty i dyspozycje w tym nieznanym i niewytłumaczonym świecie było na porządku dziennym, i tylko bóstwo natchnionym umysłem wybranego człowieka ( proroka jako rzecznika Boga, doradcy króla, wyroczni..) miało wskazać najwłaściwszy w nim sposób działania.
Ten kontakt z bóstwem był rytuałem, stanem ekstazy ( kaleczenie się, samochłosty, samolincze …) pewną odgrywaną sceną aktorską w zaaranżowanej scenerii i miejscu ( wyrocznie greckie) i przez ludzi uznawanych za proroków lub ludzi samozwańczo uzurpujących sobie prawo do tej funkcji..
Prorocy wypowiadają słowa, które rzekomo sam Jahwe wkłada im do ust.
Najstarsi biblijni prorocy Samuel, Natan, Eliasz nie pozostawili żadnych po sobie dzieł tylko przekaz ustny jako tradycję ustną.
Od VIII wieku p. n. e. prorocy zapisywali swoje wypowiedzi, do ich dopisywali się w innych pokoleniach ich wyznawcy i uczniowie, aktualizując i rozszerzając interpretację. Tym sposobem na przykład chrześcijanie wertując księgi, szukali na siłę wszelkiej symboliki, przepowiedni w zapisach proroków uzasadniających zdarzenia narodzin chrześcijaństwa i jego całego dogmatu.
Nawet dziewictwo św.Marii idzie nadinterpretacją ze zdania proroka Izajasza z VIII wieku p.n.e.: „Oto Almach jest brzemienna porodzi syna i nazwie go imieniem Emanuel”, gdzie greckie tłumaczenie biblii ( Septuaginta ) zmieniło intencyjnie znaczenie słowa Almach ( z hebrajskiego to kobieta która jeszcze nie rodziła) na parthenos ( dziewica po grecku). A Emanuelem w czasach Izajasza miał być syn Achaza, Ezechiasz, który wydawał się w tym czasie jedynym wybawcą dla Izraela i mesjaszem królewskim.
Profetyzm izraelski datuje się w ramach czasowych od VIII wieku do IV wieku p.n.e. kiedy zanika dynastia Dawidowa, wskutek zdarzeń dziejowych i aneksji Izraela.
Prorocy izraelscy na wzór proroków pogańskich z Mezopotamii, Syrii są mentorami, doradcami króla, hamują zapędy królewskie na absolutyzm władzy, uzasadniaja tryumf i porażkę. Dla uwiarygodnienia posługują się symboliką znaków, których w rzeczywistości było mnóstwo.
Idą wyżej w swoich prerogatywach: piętnują króla za nietyczne decyzje, ganią możnych i bogatych, nieuczciwych kupców i urzędników, sędziów, wojskowych w imię zasad współżycia społecznego. Interweniują w każdej dziedzinie życia; społecznej, politycznej , obyczajowej wszystko z istoty poręczenia Jahwe dla większej sprawczości.
Inna jest radość, poczucie bezpieczeństwa, oczekiwania gdy narodem opiekuje się Jahwe. Patronat hierarchizuje wspólnotę wobec pogan, złych i zagrażających agresorów. Prorok Ozeasz upodabnia przymierze Jahwe z narodem do swojego mariażu z Gomerą, nadając temu aliażowi zgoła inny wymiar, ostrzegając, że kategoria związku ma wymiar ludzki, może być więc nawet zerwany. Echo tej alegorii będzie zakończeniem Apokalipsy św. Jana w Nowym Testamencie.
Jednakowoż widać, że miłość Jahwe do wybranego narodu jest wybaczająca, wszechmocna, stwórcza z wydźwiękiem jakże bliskim Ewangelii Jezusa, jakby chrześcijaństwo propagowało nauki dawno ustalone w judaizmie.
Chrześcijaństwo w pismach proroków chciało odnaleźć zapowiedzi przyjścia Mesjasza króla. ( Syna Bożego). W pismach proroków Mesjasz był pomazańcem (Christos greckie) królewskim, tytuł nadany podczas intronizacji na króla, w rytuale sakralnym namaszczenia, oczyszczenia i koronacji. W starożytnością król był wybrańcem Boga, w izraelskiej monarchii prawdziwym królem był Jahwe, a ten realny jego sługą, tak wiec mesjaszem był król panujący.
Autorka kluczem uzmysławia jak ważna jest wieloaspektowość odczytów biblijnych, że zdarzenia Ewangelii, wywodzą swoje źródła z wczesnych przekazów biblijnych spisanych p.n. e., a drogą pokrętnej , przewrotnej dedukcji Ewangelistów symptomaty z z tych zapisów stają się meritum propagacji doktryny chrześcijańskiej.
To ciągłe powtarzanie w czasach okupacji Izraela, o powrocie dynastii Dawida jako minionych czasów splendoru świetności państwa, powtarzanie o pragnieniu odzysku niepodległości, ukonstytuowało się religijnie jako oczekiwanie na sprawczość w postaci objawienia się wybawcy: króla, Mesjasza , co wykorzystała esseńska sekta Jezusa. Znaczenie słowa Mesjasz ewoluowało, najpierw był to król, pomazaniec, potem jako syn człowieczy stawał się kimś transcendentnie nadludzkim należącym do sfery w niebiosach.
Autorka zwraca na wielotorowość odczytów proroctw: pierwszy odczyt to sens pierwotny, historyczny, w czasie kiedy autor-prorok po raz pierwszy je wypowiadał, następstwem było znajdowanie w interpretacjach wtórnego sensu aktualnego dla danego pokolenia w każdej epoce i w tej z formalizowaniem się chrześcijaństwa.
Profetyzm w miarę dynamiki zmienności dziejów narodu zmienia proroctwa ( deklaracje boskie). Prorok Jeremiasz kiedy naród żydowski w rozproszeniu po dewastacji miejsca kultu przez agresora babilońskiego rozszerza relatywizm prawa, niegdyś wykute na górze Synaj, teraz wyryte w sercu ludzkim, Bóg zwraca się do każdego z osobna. Ta deklaratywność scalała rozproszoną wspólnotę, i aktywizowała kult bez składania ofiar w świątyni, ale z celebracją w miejscach zastępczych: synagogach. Na wygnaniu było oczekiwanie na nowego Mesjasza i zawarcie Nowego Przymierza, po lamencie narodu na Pierwsze Przymierze. W antycypacji Nowego Przymierza wprowadzono dowody wierności: sabat i obrzezanie jak znak tożsamości.
Wyrocznia Drugiego Izajasza ( określenie zastępcze na anonimowość tego proroctwa) dopasowując do kolejnego aktu dziejowego, kiedy Persowie i król Cyrus zwracają Izraelitom wolność i zgodę na restytucję kultu, uzasadnia ten stan rewolucyjnej odmiany, jakby Jahwe powołał króla pogańskiego do ważnej misji.
Diametralnie to proroctwo Drugiego (Deutero) Izajasza lub jego ucznia zmienia postrzeganie Boga, który zaczyna być uniwersalnym, bogiem wszystkich narodów. Wersety jego pieśni przesycone są Jahwe, to Jahwe rozkazuje, wszystko wyjaśnia, pociesza, kocha, wymaga miłości. Jest fraza o słudze oszpeconym przez ludzi, wywyższonym przez Boga, zabitym za cudze grzechy, nie wyrządziwszy nikomu krzywdy. Jakże to rezonuje w interpretacji chrześcijaństwa, w sensie przyjścia a na świat Jezusa, i nie bez przyczyny jego uczniowie rozpoznali w słudze Swojego mistrza i eschatologicznego Mesjasza.
Księga Jonasza z IV wieku p.n. e. dowodzi jak Bóg Izraelitów się przeobraża, ingeruje w obce pogańskie narody, które wcześniej odrzucał jako drugiego sortu wobec swojego prymatu.
Jonasz ma ostrzec pogańską Niniwę przed gniewem Boga w intencji nawrócenia, wzbrania się przed takim bezeceństwem bo intuicyjnie dostrzega taktyka boską, ale los doprowadza go do posłuszeństwa. Bóg widząc szybką reakcję Niniwy, która się nawraca przebacza poganom, Bóg staje się Bogiem wszystkich narodów.
Rzekłoby się że jest to manipulacja boska dyktowana ludzką miarą, która od początku powinna być constans w aspekcie boskich reguł, stricto niezmiennych. Sedno tej konkluzji mierzy ostrzem wobec wierzących.
Rzucając na stół analizy chronologię proroctw w kontekście teologicznym nie można dostrzec jak księgi z pokolenia na pokolenie, aksjomatycznie zawsze w odniesieni u do historycznych dziejów, stają się gruntem głębszych analiz, namnażaniem nowych sugestii, śmielszych i odkrywczych i spekulacyjnych. Jakby ta preferencja wynikała z natury tego narodu. Nie analiza stricto Nieznanego ale analiza losu narodu za ślepym ciągiem zdarzeń historycznych i wplatania w te ślepe zaułki historii eksplikujących tez w oparciu o założenie bytu nadnaturalnych sił boskich.
Religia narodu izraelskiego staje się religią wariantu historycznego. Jedne księgi notują wydarzenia, drugie wyjaśniają, nieraz powstaje obraz sam w sobie sprzeczny, samowolny, kreując tym samym historie deuteronomiczną (wtórną, paralelną).
Historia Hioba pokazuje do jakich granic dopuszczały się rozważania w aspekcie teologii: jest śmiałość oskarżenia Boga, medium z istoty nieoskarżalne i nietykalne. Oskarżenie Boga za bezsens cierpienia, które on dopuszcza. W opowieści upatruje się konotacji mądrości ludowej Sumerów sprzed 3000 lat p.n.e., bo motyw skargi cierpiącego niewinnie a potem losem obłaskawionego przewijał się od prahistorii. Defacto epilog w opowieści wskazuje, że jest to próba wiary, ale jest w niej bez liku dylematów, wyborów egzystencjonalnych, ludzkiego mentalu i miary ludzkiej w kontrapunkcie wobec tej transcendentnej, dylematów z którymi ludzkość nie może się uporać.
Hellenizm szczególnie od IV wieku p.n.e. do 200 lat p.n.e. pod jurysdykcją Ptolemeuszów, wpłynął na masowe migracje żydowskie. Łakomstwem lepszej egzystencja pchano się tam gdzie awans społeczny, postęp i bezpieczeństwo. Takim miejscem była Aleksandria, ekspansywna, z naciskiem na rozwój cywilizacyjnej kultury z potężnym zasobem wolumenów bibliotecznych. I w tej aglomeracji stworzyła się wielka żydowska wspólnota, dla niej przetłumaczono Biblię (Septuaginta, która stała się podwaliną chrześcijaństwa),to w niej wyrosła nowa kontynuacja kultu oparta na słowie i etycznych pouczeniach , w tym miejscu po raz pierwszy narodził się antysemityzmu, protest na dominację żydowską.
Biblia nie pomija spuścizny werbalnych form kultu: pieśni, psalmy, modły. lamentacje Te pierwsze są wariacją na miłość, afirmację związku dwojga ludzi. Powstawały na okazję celebracji weselnych, na przykład pieśni miłosne na zdarzenie zaślubin króla Salomona z księżniczką egipską.
Warto zwrócić uwagę, że z kanonu pieśni wychodzi słowo Oblubienica i Oblubieniec, i a jak zwykle chrześcijaństwo wszystko kopiowało i transponowało na swój dogmat, tak i te słowa wzięło do swojej nomenklatury; Maria jako Oblubienica, Jezus jako Oblubieniec.
Psalmy były hymnami pochwalnymi, dziękczynnymi, błagalnymi, kształtowały modlitwę liturgiczną i to z tego dziedzictwa psalmów utkana jest modlitwa chrześcijańska. W psalmach użyto różnych technik lingwistycznych dla amplifikacji treści, zaplątania w umysłach celowych słów kultu i znaczeń: są akrostychy( wiersze zaczynające się od tej samej litery alfabetów innej dla każdej strofy),są paralelizmy ( powtórzenia :drugi człon każdego wiersza powtarza pierwszy).
Biblie kończy Nowy Testament jako kontynuacja Starego. Nowy Testament to plik 27-dmiu pism czterech Ewangelistów, zapisanych po śmierci Jezusa. Wszystko w języku greckim obowiązującym urzędowo w czasie okupacji rzymskiej.
Wbrew pozorom ewangelie wcale nie są dokładną biografią Jezusa a dzieje apostolskie spisane przez św. Łukasza nie są relacją historyczną oddającą co się rzeczywiście wydarzyło. Celem ewangelii było kształtowanie wspólnoty chrześcijańskiej, podsycanie i krzewienie wiary słowem i obrazem, bez dbałości o faktografię historyczną. Ewangeliści czerpali treści z pamięci, ze wspomnień, z zachowanych pism, opierali się na świadectwach innych, którzy byli naocznymi świadkami wydarzeń.
Wiele ewangelii pominięto jako te niekanoniczne, chociaż obfite w treści.
Nasuwa się domniemanie że źródła mogły ulec zniekształceniu, z drugiej strony w starożytności tradycje ustne przekazywano z dużą wiernością, co wyradza w analizie kolizję prawdy i zafałszowania.
Autorka bardzo dyplomatycznie i z rezerwą omija interpretacje w tych kwestiach, rozróżnia treści po kątem wiary i jej braku a nie apriori w sensie historycznym lub z nadmiarem konfabulacji.