Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Lektura dla tych raczej pewnych swojego zainteresowania tematem, warto przeczytać ze względu na postać samego autora i możliwość spojrzenia na opisywaną wojnę bezpośrednio z jego perspektywy, ja dzięki temu trochę lepiej uświadomiłem sobie skalę konfliktu. Książka daje unikalne spojrzenie na sposób walki plemion Germańskich oraz Galijskich, stojący na wyższym poziomie od tego obecnego w naszej świadomości.

Swoją drogą książkę można też polecić wszystkim współczesnym wyznawcom Sztuki wojny Sun Zi, złote myśli które mają tam jakiś wyjątkowy charakter tutaj są po prostu jedym ze środków, korzystał z nich Cezar, korzystali również jego przeciwnicy-barbarzyńcy oraz wielu przed nimi.

Lektura dla tych raczej pewnych swojego zainteresowania tematem, warto przeczytać ze względu na postać samego autora i możliwość spojrzenia na opisywaną wojnę bezpośrednio z jego perspektywy, ja dzięki temu trochę lepiej uświadomiłem sobie skalę konfliktu. Książka daje unikalne spojrzenie na sposób walki plemion Germańskich oraz Galijskich, stojący na wyższym poziomie od...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka pozornie kontrowersyjna ze względu na początkowo wyraźnie wyczuwalne, duże podobieństwo do historii pewnego hrabiego z Transylwanii. Pozornie, bo jeśli wczytać się w Miasteczko Salem z zaangażowaniem trochę większym niż żadne to spokojnie można wychwycić nawiązanie do Drakuli, sam Bram Stoker też jest tu wprost wspominany (podobni jemu zresztą też). Opowieść Stephena Kinga nabiera w tym kontekście własnego sensu, to nie jest kopiowanie klasyka tylko na swój sposób jego kontynuacja.

Autor faktycznie nie zrobił tu nic nowego a fundamentem jego powieści są znanie i sprawdzone motywy, do których dokleił swoich bohaterów i odświeżoną historię. Stephen King zaciągał w ten sposób pewien kredyt zaufania wobec czytelników, który ostatecznie spłacił z nawiązką a samo bazowanie na dorobku poprzedników nie wystarczyłoby przecież do napisania czegoś, co odniesie aż taki sukces.

Ps. Drakuli dorównać się nie udało:)

Książka pozornie kontrowersyjna ze względu na początkowo wyraźnie wyczuwalne, duże podobieństwo do historii pewnego hrabiego z Transylwanii. Pozornie, bo jeśli wczytać się w Miasteczko Salem z zaangażowaniem trochę większym niż żadne to spokojnie można wychwycić nawiązanie do Drakuli, sam Bram Stoker też jest tu wprost wspominany (podobni jemu zresztą też). Opowieść...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Gabarytowo niepozorna książeczka o znacznym ciężarze gatunkowym. Dopracowana w najmniejszym szczególe, doskonale przemyślana i wyważona, znakomicie oddaje klimat eksploracji kosmosu. Gdyby oceniać tylko warstwę fabularną i tak byłoby super, ale Odyseja kosmiczna to nie tylko opowieść.

Autor przedstawia swoją wizję narodzin inteligencji u naszych przodków, zastanawia się nad innymi formami życia w kosmosie i dzieli swoimi przemyśleniami. Mijają kolejne dekady od pierwszego wydania Odysei, świat zmieniał się nie całkiem tak jak przewidywał Arthur C. Clarke, ale trzeba przyznać że część jego przypuszczeń była szokująco trafna, niektóre z nich zaczynają być aktualne dopiero dziś. Odyseja nie jest całkowitą fantastyką oderwaną od rzeczywistości, to historia która w zasadzie mogła by zacząć się dziać dziś czy za kolejne dekady.

Gabarytowo niepozorna książeczka o znacznym ciężarze gatunkowym. Dopracowana w najmniejszym szczególe, doskonale przemyślana i wyważona, znakomicie oddaje klimat eksploracji kosmosu. Gdyby oceniać tylko warstwę fabularną i tak byłoby super, ale Odyseja kosmiczna to nie tylko opowieść.

Autor przedstawia swoją wizję narodzin inteligencji u naszych przodków, zastanawia się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zakończenie cyklu godne mistrza, będąc w połowie tonu nigdy bym nie przypuszczał że to już koniec gdybym wcześniej tego nie wiedział. Nie wierzyłem że się uda ale się udało, domknięcie całości w taki sposób wymagało dużego kunsztu pisarskiego.

Po wszystkim Jarosław Grzędowicz zostawia czytelnika z tym charakterystycznym dla dobrze napisanej opowieści poczuciem pustki, emocjonalnym mętlikiem i podświadomą chęcią dokładania własnych zwrotek do epilogu.

Pan Lodowego Ogrodu ma swoje lepsze i gorsze momenty, klasyk gatunku to może nie jest, ale dla miłośnika (lub miłośniczki) Fantasy to poważny punkt do odhaczenia na liście; autor oferuje nam własną perspektywę na to, czym jest znana wszystkim magia.

Zakończenie cyklu godne mistrza, będąc w połowie tonu nigdy bym nie przypuszczał że to już koniec gdybym wcześniej tego nie wiedział. Nie wierzyłem że się uda ale się udało, domknięcie całości w taki sposób wymagało dużego kunsztu pisarskiego.

Po wszystkim Jarosław Grzędowicz zostawia czytelnika z tym charakterystycznym dla dobrze napisanej opowieści poczuciem pustki,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

To nie jest horror tylko dramat z elementami horroru. Całość szokuje tym bardziej, że gdzieś w trakcie czytania cały czas ma się z tyłu głowy że ta historia wydarzyła się na prawdę (oczywiście nie dosłownie tak jak przedstawia to autor, ale jednak).

Dan Simons po raz kolejny gładko wciąga w swoją narrację, opowieść jest z gatunku tych, które jak już zainteresują, to nie chcemy brnąć dalej ze względu na potencjalnie przykre zakończenie. Rzadko z takimi miewam styczność i gdybym wcześniej wiedział, że w trakcie czytania Terroru takie emocje będą dominować to chyba nigdy bym po niego nie sięgnął.

Mimo wszystko losy samej wyprawy warte są poznania
- wiemy kim byli Kolumb, Vasco Da Gama i Magellan, ale wspominając ich fantastyczne opowieści czasem można zapomnieć, że na każdego z nich przypadło wielu innych, którzy mieli trochę mniej szczęścia. Takimi ludzmi byli właśnie John Franklin i Francis Crozier.

W Terrorze nie ma momentów wytchnienia i sielanki, jest głównie beznadziejna walka o przetrwanie, a tematyka wypraw polarnych to zupełnie inna dziedzina, zaskakująco odmienna od tego co przeżyli wyżej wspomniani. Dzięki Terrorowi można zacząć ją odkrywać.

To nie jest horror tylko dramat z elementami horroru. Całość szokuje tym bardziej, że gdzieś w trakcie czytania cały czas ma się z tyłu głowy że ta historia wydarzyła się na prawdę (oczywiście nie dosłownie tak jak przedstawia to autor, ale jednak).

Dan Simons po raz kolejny gładko wciąga w swoją narrację, opowieść jest z gatunku tych, które jak już zainteresują, to nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Początek książki jest mocno irytujący bo można odnieść wrażenie, że życie na ziemi rozwijało się tylko na terenie USA. Chciałem nawet z tego powodu wybitnie zaniżyć ocenę, na szczęście autor ma farta i w późniejszych etapach daje do zrozumienia że o innych kontynentach coś jednak słyszał.

Dziedzina dość trudna więc lektura czyta się bardzo różnie, poszczególne strony potrafią męczyć lub inspirować na przemian. Peter Brannen opiera narrację na rozmowach z naukowcami zajmującymi się konkretnymi dziedzinami, stara się przy tym przedstawić złożone procesy w sposób zrozumiały. Trzeba mu też przyznać, że pisze z widoczną pasją i wiele wysiłku wkłada w zafascynowanie czytelnika, dygresje ma ciekawe, potrafi pobudzić wyobraźnię czytelnika.

Bez względu na zgrzyty, książka zostawia z kilkoma głębszymi refleksjami, uświadamia jak bardzo zróżnicowane i jednocześnie kruche było życie na ziemi. W odniesieniu do każdego z wymierań mamy nienachalne nawiązanie do współczesnego świata - te rzeczy akurat udały się tu bardzo dobrze.

Początek książki jest mocno irytujący bo można odnieść wrażenie, że życie na ziemi rozwijało się tylko na terenie USA. Chciałem nawet z tego powodu wybitnie zaniżyć ocenę, na szczęście autor ma farta i w późniejszych etapach daje do zrozumienia że o innych kontynentach coś jednak słyszał.

Dziedzina dość trudna więc lektura czyta się bardzo różnie, poszczególne strony...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Całościowo to przede wszystkim spore wyzwanie intelektualne. Łatwo o lekceważące nastawienie ze względu na rok wydania (93), ale lektura się broni i poza kilkoma fragmentami praktycznie ciężko wyczuć te minione lata; Michio Kaku rozpisuje się o tematach fundamentalnych i dlatego książka nie ma za bardzo szansy żeby się zdezaktualizować.

Poza tytułowymi zagadnieniami mamy tu omówienie wszystkich najważniejszych teorii współczesnej fizyki, właściwie to one są tu punktem wyjścia do naszej Hiperprzestrzeni. Autor dość obszernie omawia historię rozwoju fizyki oraz towarzyszących temu procesów myślowych, porusza osobliwe idee i wybiega daleko w przyszłość, a przede wszystkim - i to jest tu najważniejsze - pomaga nieco bardziej się oswoić z dziesięciowymiarową rzeczywistością.

Całościowo to przede wszystkim spore wyzwanie intelektualne. Łatwo o lekceważące nastawienie ze względu na rok wydania (93), ale lektura się broni i poza kilkoma fragmentami praktycznie ciężko wyczuć te minione lata; Michio Kaku rozpisuje się o tematach fundamentalnych i dlatego książka nie ma za bardzo szansy żeby się zdezaktualizować.

Poza tytułowymi zagadnieniami mamy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Strony uciekały w miarę sprawnie ale i tak męcząca to była przeprawa, syndrom drugiego tomu objawił się tu w pełni jeśli wierzyć w takie rzeczy. Dwaj główni bohaterowie cały czas gdzieś idą, autor na tym etapie skupia się na ich dalszym rozwoju oraz rozbudowie świata i nie zdradza nic z kierunku, w którym zmierzać będzie zakończenie cyklu. Historia nic nie straciła ze swojej unikalności, potencjał dalej jest ogromny a dwa ostatnie rozdziały to doskonały punkt wyjścia pod kontynuację, której tempo może wyraźnie przyspieszyć.

Strony uciekały w miarę sprawnie ale i tak męcząca to była przeprawa, syndrom drugiego tomu objawił się tu w pełni jeśli wierzyć w takie rzeczy. Dwaj główni bohaterowie cały czas gdzieś idą, autor na tym etapie skupia się na ich dalszym rozwoju oraz rozbudowie świata i nie zdradza nic z kierunku, w którym zmierzać będzie zakończenie cyklu. Historia nic nie straciła ze...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Porównując do Jana Parandowskiego - koncepcja identyczna, zakres materiału porównywalny, styl i słownictwo też bardzo zbliżone, może nawet jedna książka była inspiracją do stworzenia drugiej (Wanda Markowska miała 12 lat kiedy Parandowski publikował swoje pierwsze wydanie greckich mitów). Obie lektury tak podobne ale jednocześnie skrajnie odmienne w odbiorze (na plus dla Wandy Markowskiej). Autorka lekko tworzy ten niepowtarzalny klimat mitu i z łatwością wciąga w swoją opowieść, poszczególnym wydarzeniom poświęca odpowiednią ilość miejsca i nie zostawia niedomówień, pozwala lepiej zrozumieć historię starożytnej Grecji. U Parandowskiego tego zabrakło. Największa różnica między obiema książkami - Parandowski przedstawia skompresowane fakty i wydarzenia, Markowska skupia się na opowiedzeniu historii.

Porównując do Jana Parandowskiego - koncepcja identyczna, zakres materiału porównywalny, styl i słownictwo też bardzo zbliżone, może nawet jedna książka była inspiracją do stworzenia drugiej (Wanda Markowska miała 12 lat kiedy Parandowski publikował swoje pierwsze wydanie greckich mitów). Obie lektury tak podobne ale jednocześnie skrajnie odmienne w odbiorze (na plus dla...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Tytuł genialnie chwytliwy ale delikatnie mylący, w kwantechiźmie zawiera się sugestia, jakoby treść skupiała się wyłącznie wokół fizyki kwantowej (a przynajmniej ja tak sobie wykoncypowałem). Tak oczywiście nie jest a lektura zaskakuje ilością okołotematycznych dygresji i przykładami, które z fizyką się nie kojarzą ale niespodziewanie do niej nawiązują. Książka intrygująca i oryginalna w swojej koncepcji, autor nie tłumaczy popularnych zagadnień z pomocą oklepanych przykładów ale stara się iść swoją drogą i wychodzi mu to całkiem dobrze.

Ciekawymi ścieżkami wędrują myśli Andrzeja Dragana, czasem prowadzą do nieoczywistych i zastanawiających wniosków, jego styl charakteryzuje się też subtelnym i trafiającym w punkt poczuciem humoru. Uczy, bawi, skłania do refleksji - jest to rzecz którą warto mieć na półce, zwłaszcza że treść jeszcze długo nie straci na aktualności.

Ps. swoją drogą jestem ciekaw, jaki procent czytelników zaczął czytać książki do góry nogami po jednej z dygresji zawrtej w tej lekturze.

Tytuł genialnie chwytliwy ale delikatnie mylący, w kwantechiźmie zawiera się sugestia, jakoby treść skupiała się wyłącznie wokół fizyki kwantowej (a przynajmniej ja tak sobie wykoncypowałem). Tak oczywiście nie jest a lektura zaskakuje ilością okołotematycznych dygresji i przykładami, które z fizyką się nie kojarzą ale niespodziewanie do niej nawiązują. Książka intrygująca...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jest coś nieuchwytnie przyciągającego i fascynującego w tym cyklu, bo chociaż jestem pewny, że Diuna nie leży w kręgu moich zainteresowań czytelniczych i nie wzbudza wybitnych emocji, to i tak do niej wróciłem i najpewniej będę jeszcze wracać. Mimo że znacznie krótsza, druga część wymagała wygospodarowania podobnego przedziału czasu co pierwsza, a to z powodu wielu bardziej złożonych niż poprzednio rozważań natury filozoficznej i religijnej. Frank Herbert ostro wrzucił tu wyższy bieg i tym razem część przekazu zwyczajnie mi umknęła, paru tematów niestety nie zrozumiałem, równocześnie jednak coś z niej dla siebie wyciągnąłem, książka raczej nie powinna zostawić czytelnika z niczym.

Jest coś nieuchwytnie przyciągającego i fascynującego w tym cyklu, bo chociaż jestem pewny, że Diuna nie leży w kręgu moich zainteresowań czytelniczych i nie wzbudza wybitnych emocji, to i tak do niej wróciłem i najpewniej będę jeszcze wracać. Mimo że znacznie krótsza, druga część wymagała wygospodarowania podobnego przedziału czasu co pierwsza, a to z powodu wielu bardziej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka bardzo unikalna. Jarosław Grzędowicz zrobił coś dla mnie na pierwszy rzut oka niemożliwego i połączył dwa podgatunki, które nie powinny leżeć obok siebie. Dostajemy więc low fantasy o klimacie znanym z mitologii nordyckiej, osadzone w ramach fantastyki naukowej... i to jakie low fantasy!

Całość na swój sposób oryginalna nawet pomimo skojarzeń z innymi znanymi dziełami z gatunku. Poza tym oczywistym, które u Andrzeja Sapkowskiego musiało wzbudzić szczery uśmiech, przychodzi też na myśl Robert Howard i jego Conan; rozdziały, w których bohaterem jest Vuko notorycznie i subtelnie odwoływały się do tych samych emocji, które można było uświadczyć czytając przygody Barbarzyńcy.

Sama koncepcja dała autorowi niebywałe pole do popisu, między innymi w temacie przemyśleń głównego bohatera, człowieka cywilizowanego zmuszonego żyć według surowych reguł wczesnego średniowiecza. Budzi również zainteresowanie zakończeniem oraz tym, jak Jarosław Grzędowicz pociągnie to dalej. Ze względu na taką a nie inną fabułę, banalne rozwiązania nie wchodzą w grę.

Książka bardzo unikalna. Jarosław Grzędowicz zrobił coś dla mnie na pierwszy rzut oka niemożliwego i połączył dwa podgatunki, które nie powinny leżeć obok siebie. Dostajemy więc low fantasy o klimacie znanym z mitologii nordyckiej, osadzone w ramach fantastyki naukowej... i to jakie low fantasy!

Całość na swój sposób oryginalna nawet pomimo skojarzeń z innymi znanymi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Po delikatnie słabszym i męczącym tomie tutaj wyraźne odbicie, książkę charakteryzuje zdrowy balans objętości poszczególnych rozdziałów i poza kilkoma akapitami, które chętnie bym wyrzucił, czytało się świetnie. Pan Robert po raz kolejny pokazał klasę dostosowując narrację do aktualnych potrzeb - wprowadzając na scenę postacie włodarzy imperium Mekhańskiego oraz rozwijając wątek zagrożenia z Mroku i perturbacji w boskim panteonie, udało mu się płynnie przejść przez pierwsze pierwsze rozdziały, gdzie akcja dopiero nabierała tempa, oraz scalić słabo lub w ogóle do tej pory ze sobą niepowiązane historie wszystkich głównych bohaterów w kompletną, imponującą całość.

Zakończenie to na tym etapie chyba najważniejsze kilkadziesiąt stron z punktu widzenia całego cyklu. Wypełnia luki w pojmowaniu świata i daje odpowiedzi na pytania z dosłownie pierwszych tomów cyklu, których osobiście nie spodziewałem się już poznać i uznałem, że czegoś wcześniej nie wychwyciłem. Końcówka to również świetny punkt wyjścia pod ambitną, wielotomową kontynuację, którą ja jeszcze po 600 stronach tej części wyobrażałem sobie zupełnie inaczej.

Po delikatnie słabszym i męczącym tomie tutaj wyraźne odbicie, książkę charakteryzuje zdrowy balans objętości poszczególnych rozdziałów i poza kilkoma akapitami, które chętnie bym wyrzucił, czytało się świetnie. Pan Robert po raz kolejny pokazał klasę dostosowując narrację do aktualnych potrzeb - wprowadzając na scenę postacie włodarzy imperium Mekhańskiego oraz rozwijając...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka z potencjałem na lekturę szkolną – autor podejmuje próbę wytłumaczenia po co te lektury w ogóle są. Obarczona swoimi wadami, nieco banalna (chociaż w tym kontekście to może zaleta), prezentuje szereg poglądów, z którymi można się dziś zgodzić lub nie. Minione dekady w znacznym stopniu zweryfikowały tezy autora, ale część jego spostrzeżeń jest dziś nawet bardzo na czasie. Chociaż do podobnych wniosków nietrudno dojść samemu, całość skłania do refleksji i budzi pewien niepokój związany z kierunkiem rozwoju naszej cywilizacji.

Książka z potencjałem na lekturę szkolną – autor podejmuje próbę wytłumaczenia po co te lektury w ogóle są. Obarczona swoimi wadami, nieco banalna (chociaż w tym kontekście to może zaleta), prezentuje szereg poglądów, z którymi można się dziś zgodzić lub nie. Minione dekady w znacznym stopniu zweryfikowały tezy autora, ale część jego spostrzeżeń jest dziś nawet bardzo na...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Wojna w Kosmosie. Przewrót w geopolityce Jacek Bartosiak, George Friedman
Ocena 7,2
Wojna w Kosmos... Jacek Bartosiak, Ge...

Na półkach:

Wojna w komosie ma w sobie wszystkie cechy jakie można przypisywać świetnej książce, wnoszącej swój wkład w życie czytelnika. Daje do myślenia, buduje światopogląd i potrafi zaskakiwać, zaklasyfikowanie jej jako popularnonaukowej ma więcej sensu niż należałoby się spodziewać po tytule i nazwiskach autorów. Całość jest też dużo bardziej interdyscyplinarna niż można by przypuszczać - historia, geopolityka, militaria, nauka i futurologia - elementy każdej z tych dziedzin, i przy okazji kilku innych, da się tu znaleźć. Wszystkie mniej lub bardziej przenikają się wzajemnie, dlatego książka jest dobrą okazją do poszerzenia swoich zainteresowań jeśli interesujemy się którąkolwiek z nich.

Sama treść przez długie lata się nie zdezaktualizuje, całość jest pisana tak żeby dotrzeć do jak największej grupy odbiorców. Czytanie o technologiach, które lata temu były bardziej fiction niż science wywołuje lekki dysonans w głowie, zwłaszcza kiedy piszą o tym autorzy o takich biografiach, lektura pozwala też spojrzeć na eksplorację kosmosu z nowej, dużo mniej idealistycznej perspektywy.

Wojna w komosie ma w sobie wszystkie cechy jakie można przypisywać świetnej książce, wnoszącej swój wkład w życie czytelnika. Daje do myślenia, buduje światopogląd i potrafi zaskakiwać, zaklasyfikowanie jej jako popularnonaukowej ma więcej sensu niż należałoby się spodziewać po tytule i nazwiskach autorów. Całość jest też dużo bardziej interdyscyplinarna niż można by...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Sam tytuł i wstęp rozbudzają niemałe oczekiwania względem lektury, ale dopiero zagłębienie się w treść uświadamia, jak bardzo rozległy jest temat, który Adrian Goldsworthy zdecydował się poruszyć. Mimo wszystko Pax Romana omówiony jest w chyba każdym możliwym aspekcie.

Pierwsze rozdziały są prawie w całości rysem historycznym dwóch epok (republika + początki pryncypatu). Przytaczane są tu wątki poruszane w podobnych pozycjach - relacje Cezara, Cycerona i Pliniusza w kontekście sprawowania władzy w prowincjach to chyba klasyk - i kiedy już pojawia się lekki zawód z tym związany i świadomość, że cała reszta będzie tu tylko tłem, autor przechodzi do esencji swojego wywodu.

Na pewno jest to pozycja na długie godziny czytania, ma swoje lepsze i gorsze momenty, niewątpliwie jej mocną stroną jest omówienie wielu aspektów władzy,
polityki i sposobów zarządzania imperium. Zasób wiedzy jest spory i unikalny, można tu znaleźć wiele ciekawostek a miłośnik-amator świata starożytnego może dosłownie odkryć tu Rzym na nowo.

Sam tytuł i wstęp rozbudzają niemałe oczekiwania względem lektury, ale dopiero zagłębienie się w treść uświadamia, jak bardzo rozległy jest temat, który Adrian Goldsworthy zdecydował się poruszyć. Mimo wszystko Pax Romana omówiony jest w chyba każdym możliwym aspekcie.

Pierwsze rozdziały są prawie w całości rysem historycznym dwóch epok (republika + początki pryncypatu)....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka z którą żal się spieszyć. Poszczególne elementy i pomysły zlewają się w unikalną całość, autor stworzył świetną opowieść o podróży, która w tamtych czasach właściwie nie miała prawa się udać a fart tych, którzy ją przeżyli, można chyba przyrównać do dzisiejszych zwycięzców eurojackpota.

L. Bergreen cytuje całe akapity z materiałów pozostawionych przez bezpośrednich uczestników wyprawy; styl jaki obrał łatwo angażuje, lekko i wyraziście udaje mu się przekazać całą gamę uczuć, które towarzyszyły poszczególnym członkom załogi, genialnie i obrazowo pokazuje różnorodność kulturową i biologiczną ówczesnego świata. Autor nie unika trudniejszych pytań i wniosków, nikogo nie wybiela ani nie osądza, stara się przekazać tą historię możliwie bezstronnie a jej uczestników przede wszystkim jako ludzi postawionych nieraz w ekstremalnie trudnej sytuacji. Książka oczywiście nie traktuje tylko o wyprawie Magellana, mamy tu obszerny (bynajmniej nie przynudzający!) wstęp historyczny, który pozwala zrozumieć kontekst całej wyprawy oraz ostatnie rozdziały, opisujące czasy po zakończeniu wyprawy; lektura jest wyjątkowo kompletna.

Książka z którą żal się spieszyć. Poszczególne elementy i pomysły zlewają się w unikalną całość, autor stworzył świetną opowieść o podróży, która w tamtych czasach właściwie nie miała prawa się udać a fart tych, którzy ją przeżyli, można chyba przyrównać do dzisiejszych zwycięzców eurojackpota.

L. Bergreen cytuje całe akapity z materiałów pozostawionych przez bezpośrednich...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Krótka lektura, którą powinien, choćby pobieżnie, przerobić każdy Polak i to bez względu na zainteresowania czy poglądy. Wszelkie wątpliwości dotyczące formy czy niewielkich gabarytów Tomasz Rożek bezsprzecznie rozwiewa świetnie skomponowaną treścią, w której udało się uchwycić esencję trzydziestu dwóch żywotów (nieraz bardzo skomplikowanych) oraz problemów, z którymi musieli mierzyć się nasi wybitni rodacy. Książka wstrzeliła się w swoją niszę w której do tej pory chyba zionęło pustką, poszczególne rozdziały potrafią wbrew pozorom skłonić do refleksji, nasi bohaterowie mogą być prawdziwą inspiracją – to na pewno nie jest pozycja tylko dla dzieci!

Szczerze polecam.

Krótka lektura, którą powinien, choćby pobieżnie, przerobić każdy Polak i to bez względu na zainteresowania czy poglądy. Wszelkie wątpliwości dotyczące formy czy niewielkich gabarytów Tomasz Rożek bezsprzecznie rozwiewa świetnie skomponowaną treścią, w której udało się uchwycić esencję trzydziestu dwóch żywotów (nieraz bardzo skomplikowanych) oraz problemów, z którymi...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Nie mamy pojęcia. Przewodnik po nieznanym wszechświecie Jorge Cham, Daniel Whiteson
Ocena 8,1
Nie mamy pojęc... Jorge Cham, Daniel ...

Na półkach:

Autor pisał głównie z myślą o nastoletnich odbiorcach, pozostałych czytelników klimat i lekko żenujące poczucie humoru mogą nieco zrazić. Obiektywnie trzeba jednak przyznać, że Daniel Whiteson świetnie wszystko przemyślał i zaplanował, poziom jest optymalny dla hobbysty-amatora. Większość akapitów to mimo wszystko dalej próba wytłumaczenia obowiązujących praw fizyki, tylko tym razem z wyraźnie innej perspektywy niż zwykle. Książka opiera się na podstawach spotykanych w wielu tego typu pozycjach ale daje też mnóstwo od siebie. Bardzo dobrze się to czytało, do pełni szczęścia brakowało tu jednak więcej fantazji, „Wszechświat w twojej dłoni” pod tym względem dalej jest tu niedoścignionym ideałem.

Autor pisał głównie z myślą o nastoletnich odbiorcach, pozostałych czytelników klimat i lekko żenujące poczucie humoru mogą nieco zrazić. Obiektywnie trzeba jednak przyznać, że Daniel Whiteson świetnie wszystko przemyślał i zaplanował, poziom jest optymalny dla hobbysty-amatora. Większość akapitów to mimo wszystko dalej próba wytłumaczenia obowiązujących praw fizyki, tylko...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Od samego początku ten serial wydawał się jakoś tak podejrzanie dobry; dopiero po kilku sezonach, i to całkiem przypadkiem, trafiłem na cykl Ekspansji. Książka lekkostrawna i niezwykle łatwo angażująca, radość z poznawania losów bohaterów nieco może była stłumiona przez złożoność całego łańcucha przyczynowo-skutkowego, który doprowadził do takiego rozwoju opowieści.

Serialowa historia opiera się na solidnych książkowych fundamentach, ale pewne różnice są i nawet znając ekranizację warto sięgnąć po książkę. W wersji literackiej korzystniej prezentują się bohaterowie, serial z kolei daje duuużo szerszą perspektywę oraz mniej banalne obrazy pierwszych kontaktów z protomolekułą. Swoją drogą, gdybym nie znał serialu, przez wzgląd na tak kontrastujący ze stopniem skomplikowania reszty fabuły wątek prawdopodobnie nie sięgnął bym po drugi tom książki. Póki co porównując lektura vs serial jednak prowadzi to drugie.

Od samego początku ten serial wydawał się jakoś tak podejrzanie dobry; dopiero po kilku sezonach, i to całkiem przypadkiem, trafiłem na cykl Ekspansji. Książka lekkostrawna i niezwykle łatwo angażująca, radość z poznawania losów bohaterów nieco może była stłumiona przez złożoność całego łańcucha przyczynowo-skutkowego, który doprowadził do takiego rozwoju opowieści....

więcej Pokaż mimo to