-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński2
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać311
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik14
Biblioteczka
2017-03-10
2017-01-09
2015-12-13
2015-09-22
2015-09-19
2013-09-18
2014-01-01
2012-05-02
2012-08-03
Richard Feynman to człowiek fascynujący - i wcale nie (tylko) dlatego, że otrzymał nagrodę Nobla w dziedzinie fizyki. To taki trochę człowiek-orkiestra, błyskotliwy, inteligentny, ale i troszeczkę szalony (czy też - cytując z książki - "szajbnięty"). Jego zainteresowanie otaczającym go światem i - nierzadko wyjątkowo zdrowe - spojrzenie na rzeczywistość potrafią zainspirować, zaś barwne opowieści potrafią rozbawić, bo poczucia humoru mu odmówić nie można. Nie ukrywam, chciałabym kiedyś spotkać takiego Feynmana ;) A "Pan raczy żartować..." to lektura wyjątkowo przyjemna i zabawna, która może przypaść do gustu nawet tym, którzy ze słowem pisanym w formie książkowej zazwyczaj wiele wspólnego nie mają (sprawdzone!).
Richard Feynman to człowiek fascynujący - i wcale nie (tylko) dlatego, że otrzymał nagrodę Nobla w dziedzinie fizyki. To taki trochę człowiek-orkiestra, błyskotliwy, inteligentny, ale i troszeczkę szalony (czy też - cytując z książki - "szajbnięty"). Jego zainteresowanie otaczającym go światem i - nierzadko wyjątkowo zdrowe - spojrzenie na rzeczywistość potrafią...
więcej mniej Pokaż mimo to2012-07-30
Bacigalupi mnie zaskoczył. Pozytywnie. Bo nie sądziłam, że zupełnym przypadkiem - wybierając właśnie tę, było nie było, cegiełkę z biblioteki - trafię na takie cudo. Ale od początku.
W opowiadaniach Bacigalupi ukazuje nam swój świat w skali mikro - z punktu widzenia jednostek, pojedynczych ludzi. Na przestrzeni kilkudziesięciu stron odkrywamy ich cechy charakteru, poglądy i obserwacje na temat otaczającej ich rzeczywistości. Bacigalupi tę formę wykorzystuje perfekcyjnie. Czytając ma się wrażenie, że napisał dokładnie tyle, ile trzeba - on po prostu wie, kiedy przerwać opowieść, aby zrobić jak największe wrażenie. Aby zmusić do zastanowienia albo wstrząsnąć czytelnikiem. W efekcie każde opowiadanie stanowi pewną zamkniętą strukturę, obraz ukończony i kompletny, zostawiając jednak pole do kontemplacji i własnych rozważań.
W ten sposób wędrujemy w czasie i przestrzeni, a przed oczami ukazuje nam się pełny obraz wykreowanego przez autora świata. Obserwujemy efekty wynalazków i odkryć biologiczno-genetycznych, które wymknęły się spod kontroli; ich wpływ na środowisko, a także na zachowania i mentalność samych ludzi.
Wyobraźnia Bacigalupiego wydaje się nie znać granic; zaskakuje, szokuje, a jednocześnie jednak zachwyca. Te opowiadania są mocne, zapadają w pamięć, oszałamiają. Chyba dawno nie czytałam tak dobrego zbioru opowiadań.
"Nakręcana dziewczyna" to z kolei już mini-powieść, do której opowiadania stanowią swego rodzaju wstęp, interludium, gdyż rozgrywa się ona w świecie zaprezentowanym nam już na kartach kilku z wcześniejszych opowiadań.
Historia ta nie szokuje już tak bardzo jak opowiadania, wciąż potrafi jednak zaskoczyć. Opowieść jest wielowątkowa, zaś wydarzenia obserwujemy z punktu widzenia kilku różnych, dobrze nakreślonych bohaterów. Galeria postaci jest nietuzinkowa, a każdy bohater to interesująca jednostka, częstokroć złamana i doświadczona przez los, ale przede wszystkim niejednoznaczna - ciężko ocenić jej zachowanie, bo świat Bacigalupiego jest cudownie szarobury, neutralny, i właśnie w tej swojej neutralności boleśnie prawdziwy.
Zaprezentowana nam Tajlandia to kraj na granicy wrzenia, na skraju wielkich przemian polityczno-gospodarczych. W tym świecie bohaterowie starają znaleźć dla siebie miejsce, walczą o przetrwanie, zyski lub własne idee - każdy na swój własny sposób walczy niejako z okrutnym światem. Nietrudno sobie wyobrazić, jak wszystko powoli zmierza w kierunku katastrofy...
Trzeba Bacigalupiemu przyznać, że dobrze i z rozmysłem rozwija wszystkie wątki fabuły. Pozornie niepowiązane ze sobą postaci okazują się mieć ze sobą zaskakująco wiele wspólnego i z każdą kolejną stroną odkrywamy, jak historia konsekwentnie splata się w zgrabną całość. Chyba dobrym podsumowaniem całej książki - zarówno opowiadań, jak i powieści - będą słowa samego autora:
"Short fiction seems more targeted - hand grenades of ideas, if you will. When they work, they hit, they explode, and you never forget them. Long fiction feels more like atmosphere: it's a lot smokier and less defined." - Paolo Bacigalupi
Bacigalupi mnie zaskoczył. Pozytywnie. Bo nie sądziłam, że zupełnym przypadkiem - wybierając właśnie tę, było nie było, cegiełkę z biblioteki - trafię na takie cudo. Ale od początku.
więcej Pokaż mimo toW opowiadaniach Bacigalupi ukazuje nam swój świat w skali mikro - z punktu widzenia jednostek, pojedynczych ludzi. Na przestrzeni kilkudziesięciu stron odkrywamy ich cechy charakteru, poglądy...