-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński3
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1158
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać413
-
ArtykułyLubisz czytać? A ile wiesz o literackich nagrodach? [QUIZ]Konrad Wrzesiński23
Biblioteczka
2012-11-03
2012-08-27
2012-05-02
Bacigalupi mnie zaskoczył. Pozytywnie. Bo nie sądziłam, że zupełnym przypadkiem - wybierając właśnie tę, było nie było, cegiełkę z biblioteki - trafię na takie cudo. Ale od początku.
W opowiadaniach Bacigalupi ukazuje nam swój świat w skali mikro - z punktu widzenia jednostek, pojedynczych ludzi. Na przestrzeni kilkudziesięciu stron odkrywamy ich cechy charakteru, poglądy i obserwacje na temat otaczającej ich rzeczywistości. Bacigalupi tę formę wykorzystuje perfekcyjnie. Czytając ma się wrażenie, że napisał dokładnie tyle, ile trzeba - on po prostu wie, kiedy przerwać opowieść, aby zrobić jak największe wrażenie. Aby zmusić do zastanowienia albo wstrząsnąć czytelnikiem. W efekcie każde opowiadanie stanowi pewną zamkniętą strukturę, obraz ukończony i kompletny, zostawiając jednak pole do kontemplacji i własnych rozważań.
W ten sposób wędrujemy w czasie i przestrzeni, a przed oczami ukazuje nam się pełny obraz wykreowanego przez autora świata. Obserwujemy efekty wynalazków i odkryć biologiczno-genetycznych, które wymknęły się spod kontroli; ich wpływ na środowisko, a także na zachowania i mentalność samych ludzi.
Wyobraźnia Bacigalupiego wydaje się nie znać granic; zaskakuje, szokuje, a jednocześnie jednak zachwyca. Te opowiadania są mocne, zapadają w pamięć, oszałamiają. Chyba dawno nie czytałam tak dobrego zbioru opowiadań.
"Nakręcana dziewczyna" to z kolei już mini-powieść, do której opowiadania stanowią swego rodzaju wstęp, interludium, gdyż rozgrywa się ona w świecie zaprezentowanym nam już na kartach kilku z wcześniejszych opowiadań.
Historia ta nie szokuje już tak bardzo jak opowiadania, wciąż potrafi jednak zaskoczyć. Opowieść jest wielowątkowa, zaś wydarzenia obserwujemy z punktu widzenia kilku różnych, dobrze nakreślonych bohaterów. Galeria postaci jest nietuzinkowa, a każdy bohater to interesująca jednostka, częstokroć złamana i doświadczona przez los, ale przede wszystkim niejednoznaczna - ciężko ocenić jej zachowanie, bo świat Bacigalupiego jest cudownie szarobury, neutralny, i właśnie w tej swojej neutralności boleśnie prawdziwy.
Zaprezentowana nam Tajlandia to kraj na granicy wrzenia, na skraju wielkich przemian polityczno-gospodarczych. W tym świecie bohaterowie starają znaleźć dla siebie miejsce, walczą o przetrwanie, zyski lub własne idee - każdy na swój własny sposób walczy niejako z okrutnym światem. Nietrudno sobie wyobrazić, jak wszystko powoli zmierza w kierunku katastrofy...
Trzeba Bacigalupiemu przyznać, że dobrze i z rozmysłem rozwija wszystkie wątki fabuły. Pozornie niepowiązane ze sobą postaci okazują się mieć ze sobą zaskakująco wiele wspólnego i z każdą kolejną stroną odkrywamy, jak historia konsekwentnie splata się w zgrabną całość. Chyba dobrym podsumowaniem całej książki - zarówno opowiadań, jak i powieści - będą słowa samego autora:
"Short fiction seems more targeted - hand grenades of ideas, if you will. When they work, they hit, they explode, and you never forget them. Long fiction feels more like atmosphere: it's a lot smokier and less defined." - Paolo Bacigalupi
Bacigalupi mnie zaskoczył. Pozytywnie. Bo nie sądziłam, że zupełnym przypadkiem - wybierając właśnie tę, było nie było, cegiełkę z biblioteki - trafię na takie cudo. Ale od początku.
W opowiadaniach Bacigalupi ukazuje nam swój świat w skali mikro - z punktu widzenia jednostek, pojedynczych ludzi. Na przestrzeni kilkudziesięciu stron odkrywamy ich cechy charakteru, poglądy...
2012-02-24
2012-08-03
Richard Feynman to człowiek fascynujący - i wcale nie (tylko) dlatego, że otrzymał nagrodę Nobla w dziedzinie fizyki. To taki trochę człowiek-orkiestra, błyskotliwy, inteligentny, ale i troszeczkę szalony (czy też - cytując z książki - "szajbnięty"). Jego zainteresowanie otaczającym go światem i - nierzadko wyjątkowo zdrowe - spojrzenie na rzeczywistość potrafią zainspirować, zaś barwne opowieści potrafią rozbawić, bo poczucia humoru mu odmówić nie można. Nie ukrywam, chciałabym kiedyś spotkać takiego Feynmana ;) A "Pan raczy żartować..." to lektura wyjątkowo przyjemna i zabawna, która może przypaść do gustu nawet tym, którzy ze słowem pisanym w formie książkowej zazwyczaj wiele wspólnego nie mają (sprawdzone!).
Richard Feynman to człowiek fascynujący - i wcale nie (tylko) dlatego, że otrzymał nagrodę Nobla w dziedzinie fizyki. To taki trochę człowiek-orkiestra, błyskotliwy, inteligentny, ale i troszeczkę szalony (czy też - cytując z książki - "szajbnięty"). Jego zainteresowanie otaczającym go światem i - nierzadko wyjątkowo zdrowe - spojrzenie na rzeczywistość potrafią...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2012-11-09
2012-10-19
2012-09-08
2012-09-06
2012-08-25
2012-08-20
2012-07-28
2012-07-30
2012-07-26
2012-07-22
2012-02-23
Póki co - chyba najlepsza część cyklu, choć jednocześnie najbardziej brutalna. Martin nie przestaje zaskakiwać, a bohaterowie wciąż są świetnie nakreśleni i są niewątpliwe machiną napędową całej powieści.
Póki co - chyba najlepsza część cyklu, choć jednocześnie najbardziej brutalna. Martin nie przestaje zaskakiwać, a bohaterowie wciąż są świetnie nakreśleni i są niewątpliwe machiną napędową całej powieści.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2012-06-23
2012-06-08
2012-05-16
2012-04-14
Mało jest książek tak przesyconych magią jak ta - tak bardzo, że każda strona wydaje się nią wręcz ociekać. Zachwycająca książka, której poszczególne fragmenty chciałoby się czytać bez końca.
Mało jest książek tak przesyconych magią jak ta - tak bardzo, że każda strona wydaje się nią wręcz ociekać. Zachwycająca książka, której poszczególne fragmenty chciałoby się czytać bez końca.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to