-
Artykuły„Cztery żywioły magii” – weź udział w quizie i wygraj książkęLubimyCzytać4
-
ArtykułyMaria Skłodowska-Curie: kobieta, o której słyszał każdy Polak, tym razem mówi sama o sobieAnna Sierant1
-
Artykuły„Książka o górach”, czyli wielkie odkrywanie. Wywiad z Robbem Maciągiem i Patriciją Bliuj-StodulskąAnna Sierant1
-
ArtykułyTak kończy się świat, czyli książki o końcu epokiKonrad Wrzesiński8
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2023-12-14
2023-08-13
Osobiście - zdecydowanie odradzam. Ta pozycja jest... okropna. Pisana chyba przez kobiety, które z pisaniem nigdy nie miały nic wspólnego, co najwyżej własne wypociny w postaci pamiętników w młodości. Męczyłem się przy tym jak przy "Starym człowieku..." Hemingwaya. A już myślałem, że gorzej być nie może...
Praktycznie nigdy nie daję ocen, ale tu już musiałem kliknąć jedną gwiazdkę...
Osobiście - zdecydowanie odradzam. Ta pozycja jest... okropna. Pisana chyba przez kobiety, które z pisaniem nigdy nie miały nic wspólnego, co najwyżej własne wypociny w postaci pamiętników w młodości. Męczyłem się przy tym jak przy "Starym człowieku..." Hemingwaya. A już myślałem, że gorzej być nie może...
Praktycznie nigdy nie daję ocen, ale tu już musiałem kliknąć jedną...
2021-10-10
2023-07-10
2022-10-22
2022-11-26
2022-11-27
2023-02-26
2020-05-26
2024-01-07
Zmienić to można skarpetki, nie płeć. Aż dziw, że pani, która jest tak przywiązana do konceptu "biologicznej" płci, uważa, że jest to coś, co można "zmienić". Tak samo nie ma jednej magicznej operacji "zmieniającej płeć", o jakiej autorka niejednokrotnie wspomina. Brak rozeznania w temacie i brak merytorycznej wiedzy jest PORAŻAJĄCY. Autorka wysnuwa wnioski na podstawie "próby badawczej" złożonej z ledwie ponad 200 osób. Nie podaje praktycznie żadnych rzetelnych badań na poparcie swoich tez, a te istniejące ale zaprzeczające jej wizji uparcie neguje. Stosuje nieadekwatne porównania, wyśmiewa autorytety naukowe, podważa zdolność logicznego myślenia u sporej części transpłciowych osób. Chłam i propaganda, jakich mało.
Oprócz tego ciężko to odnieść do naszych realiów, bo autorka opisuje sytuację w USA. U nas nie ma możliwości przejścia terapii hormonalnej bez diagnozy co najmniej 2 niezależnych specjalistów, a operacji na nieletnich mało kto się podejmuje - z resztą większość operacji nie jest "na życzenie", tylko po sądownej zmianie danych i wyroku zmieniającym oznaczenie płci w dokumentach. Autorka zjawisko detranzycji przedstawia jako tragedię i zjawisko występujące często, przy czym odsetek detranzycji to jakiś 1-2%... Poza tym podaje nieprawdziwe medyczne informacje dotyczące przyjmowania hormonów i skutków różnych operacji - nie znam pacjenta po obustronnej mastektomii, który, niezależnie czy przyjmuje testosteron, czy nie - miałby jakikolwiek wysięk z amputowanych piersi, bzdura kompletna... Ponadto stwierdzanie, że skąd te dziewczynki mogą wiedzieć, że są trans, skoro nigdy nie uprawiały seksu... obrzydliwe. Serio. Nie każdy chce uprawiać seks, istnieją ludzie aseksualni. A jeśli ta "dziewczynka" stwierdza, że jest trans w wieku lat 12-15 to co, najpierw musi iść z kimś do łóżka, żeby się przekonać, co "traci"? Piątka z plusem za podejście...
Z drugiej strony - autorka stara się poruszyć dość istotną i problematyczną kwestię, jaką jest "wysyp" młodych transpłciowych osób, które transpłciowe wcale nie są, a głównie szukają uwagi, zrozumienia i przegadania niektórych rzeczy. Podążają za modą i chcą się "wyróżnić". I to jest rzeczywisty problem, wymagający przyjrzenia mu się i nie przyklaskiwania każdej osobie, która przyjdzie do psychologa i powie "jestem trans", bo jednak medyczne interwencje nie zawsze są odwracalne i decyzję o nich należy gruntownie przemyśleć.
Także mimo iż autorka zauważyła pewien problem społeczny, to książka pod względem merytorycznym i traktowania osób trans jest TRAGICZNA.
A podtytuł - "tragiczne losy nastolatek..." - trochę nie współgra z ostatnim rozdziałem książki, gdzie te "biedne nastolatki" wcale nie żałują swoich decyzji...
Do książki trzeba podchodzić z ogromną dozą dystansu i krytycyzmu, gdyż autorce udało się przeinaczyć nawet FAKTY i DANE.
Zmienić to można skarpetki, nie płeć. Aż dziw, że pani, która jest tak przywiązana do konceptu "biologicznej" płci, uważa, że jest to coś, co można "zmienić". Tak samo nie ma jednej magicznej operacji "zmieniającej płeć", o jakiej autorka niejednokrotnie wspomina. Brak rozeznania w temacie i brak merytorycznej wiedzy jest PORAŻAJĄCY. Autorka wysnuwa wnioski na podstawie...
więcej Pokaż mimo to