-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać319
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant8
-
ArtykułyZapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać4
-
ArtykułyPo raz dziesiąty w Szczebrzeszynie. Nadchodzi Festiwal Stolica Języka PolskiegoLubimyCzytać2
Biblioteczka
2024-05-28
2024-05-26
"Skarby Ziemi. Sześć surowców, które zadecydują o przetrwaniu naszej cywilizacji" Eda Conwaya jest tym typem literatury popularnonaukowej i reporterskiej, który otwiera oczy i pozwala szerzej spojrzeć na otaczający nas świat. Prozaiczny świat - wydawać by się mogło - bo świat surowców. I ja takie książki sobie bardzo cenię.
Publikacja pokazuje, jak współcześnie mało rozumiemy faktyczne procesy powstawania przedmiotów codziennego użytku. Także to, jak wielki jest to stopień złożoności i skala przedsięwzięcia - od produkcji ołówka począwszy. Świat wzajemnych powiązań międzykontynentalnych sprawił, że podstawowe elementy składowe naszej cywilizacji, od materiałów po energię, zaczęły nam się wydawać czymś oczywistym. Zintensyfikowaliśmy globalny przepływ towarów. My, ludzie, ery powszechnej dostępności wszystkiego powoli odzwyczajamy się od fizycznych materiałów. Trwamy w swoich bańkach dobrobytu ani na jotę nie zastanawiając się, skąd to pochodzi, jakiej ceny wymaga i czy kiedyś zapasy surowców się nie wyczerpią. O dbaniu o środowisko nie wspominając. Jesteśmy gotowi zapłacić najwyższą cenę za to, by móc wyrwać z ziemi miedź, ropę, żelazo, kobalt, mangan, lit. Wykopujemy piasek, sól, kamień. I robimy to w niesamowitym tempie. W ciągu roku wydobywamy więcej zasobów niż przez lwią część całej swojej historii - począwszy od najwcześniejszych dni górnictwa aż po rewolucję przemysłową i dwie wojny światowe.
Conway opowiada o sześciu podstawowych substancjach: piasku, soli, żelazie, miedzi, ropie i licie. O tym, jak pogoń za tymi surowcami kształtowała historię geopolityczną świata oraz zaczyna kształtować naszą przyszłość z wszelkimi tego następstwami i konsekwencjami.
Te sześć substancji, to anonimowi bohaterowie współczesności.
Dzięki piaskowi ludzkość stworzyła ogromną część środowiska. Z piasku wytwarza się szkło, jak i półprzewodniki. Sól zaś pozwala surowce przekształcać w produkty oraz jest podstawowym niezbędnym elementem dla naszego zdrowia i żywienia. Za wielkie transformacje energetyczne czasów nowożytnych odpowiada zaś żelazo związane z historią węgla oraz miedź będąca nośnikiem elektryczności.
Za kolejne transformacje energetyczne odpowiada ropa oraz gaz ziemny. W ścisłej czołówce autor uwzględnił też lit, który być może będzie odpowiadał za czwartą transformację energetyczną, w której wielce obiecujące jest odejście od paliw kopalnych w stronę odnawialnych źródeł energii.
Ed Conway podróżując po całym świecie, odkrywa przed nami kuluarowy świat surowców, o którym rzadko myślimy, a na pewno nie zdajemy sobie sprawy, jak wielką i niezbędną jest on częścią naszego życia. To świat surowców pozwolił nam zbudować rzeczywistość w obecnym kształcie. Pochylmy czoła nad "prozaicznymi" surowcami wyciągając z tego naukę i wnioski na przyszłość.
Jeśli podoba Wam się moja recenzja, to zapraszam po więcej:
https://www.instagram.com/anemonenemorose/
"Skarby Ziemi. Sześć surowców, które zadecydują o przetrwaniu naszej cywilizacji" Eda Conwaya jest tym typem literatury popularnonaukowej i reporterskiej, który otwiera oczy i pozwala szerzej spojrzeć na otaczający nas świat. Prozaiczny świat - wydawać by się mogło - bo świat surowców. I ja takie książki sobie bardzo cenię.
Publikacja pokazuje, jak współcześnie mało...
2024-05-21
Dziś fantastyka naukowa coraz dynamiczniej przeistacza się w fantastyczną naukę. Szeroko i bogato mówi o tym Łukasz Kamieński w nadzwyczajnej książce "Mimowolne cyborgi. Mózg i wojna przyszłości".
Początkowo upgradowanie wg autora będzie ściśle związane z leczeniem. Terapeutyczna cyborgizacja pozwala odzyskać wzrok osobom niewidomym, słuch niesłyszącym, kontrolę nad ciałem sparaliżowanym, a dobry nastrój dotkniętym ciężką depresją. Zastosowaniem neuronauki od kilku dekad zainteresowane są siły zbrojne światowych mocarstw. Wojskowe laboratoria badawcze i inżynieryjne pracują nad potencjałem cyborgicznego wzmacniania fizycznego, poszerzenia świadomości i zdolności kognitywnych oraz udoskonalaniem percepcji.
Pisarz obrazowo pokazuje w publikacji, że od dawna bohaterowie m.in. Achilles czy Charlie z "Kwiatów dla Algernona" oraz technologie SF stanowią inspirację dla wojska oraz są impulsem do realizacji - na pozór fantastycznych - militarnych projektów badawczych.
Obecnie jesteśmy na przededniu czegoś, co może nas przerosnąć. Różne spekulacje i testy m. in nt. neurostymulacji; bionicznego oka; implantów ślimaków w uchu; magnetycznego widzenia (magnetorecepcji) czyli wykrywania elektroniki; echolokacji, która dostarczy wyjątkowych informacji nt. środowiska, zagrożeń, rozlokowania, uzbrojenia i intencji przeciwnika; mechanizmów sensorycznych karmiących mózg; warunkowania psychicznego do oddania strzału (killologia stosowana) itp. To tylko kilka przykładów przytaczanych w książce postępującej cyborgizacja zmierzającej do stworzenia superwojownika: od głębokiej neurostymulacji przez interfejs mózg - komputer po usieciowienie mózgów.
Pomysły rodem z SF stają się rzeczywistością. Zespolenie ciała z elektroniką przestało być futurystyczną mrzonką. Następuje cyborgiczna transformacja człowieka i przyspieszenie nadejścia kondycji postludzkiej.
Wątpliwości stosowania kolejnych przełomowych odkryć, eksperymentów i antropotechnicznych innowacji jest całe multum. Wraz z podstępem dylematów i złożonych problemów w rozmyślaniach nad transformacją żołnierza w cyborga będzie przybywać.
Być może natura sama określi granice, po której przekroczeniu pojawią się niemożliwe do przewidzenia skutki uboczne. Jedno jest pewne, wkroczyliśmy na ścieżkę technoewolucji.
Łukasz Kamieński w swoją opowieść wplata futurystyczne i antyczne przykłady odwołań do literatury i popkultury. Uplastycznia to bardzo i tak trudne w odbiorze bioinżynieryjne zagadnienia.
Opisywana technonauka mnie fascynuje, ale i przeraża. Książka godna polecenia!
Jeśli podoba Wam się moja recenzja, to zapraszam po więcej:
https://www.instagram.com/anemonenemorose/
Dziś fantastyka naukowa coraz dynamiczniej przeistacza się w fantastyczną naukę. Szeroko i bogato mówi o tym Łukasz Kamieński w nadzwyczajnej książce "Mimowolne cyborgi. Mózg i wojna przyszłości".
Początkowo upgradowanie wg autora będzie ściśle związane z leczeniem. Terapeutyczna cyborgizacja pozwala odzyskać wzrok osobom niewidomym, słuch niesłyszącym, kontrolę nad ciałem...
2024-01-19
2024-01-17
Przyznajcie, że tytuł "Sekrety dawnych zbrodni" brzmi frapująco. No cóż.
Napiszę brutalnie. Spodziewałam się o wiele więcej po tej książce. O. Wiele. Więcej.
To jest książka, gdzie wybitny paleopatolog, archeolog i antropolog kultury Philippe Charlier snuje opowieści o słynnych historycznych morderstwach. Wybrane postaci, poza Lwem Trockim czy Abrahamem Lincolnem są mi jednak mało znane, a nawet rozdziały poświęcone wymienionym powyższym postaciom historycznym są nudne, niewciągające i bez polotu. Niestety, opisy natury patologicznej i archeologicznej są także w zastraszającej mniejszości. A na tym mi - przeciętnemu czytelnikowi - najbardziej zależało. Ewidentnie brak tu rozmachu, pomysłu, iskry tworzenia. Z książki mającej popularyzować wiedzę wyszło przydługie, nudnawe piśmidło z nadmiarem cytatów tekstów źródłowych i nie wnoszących nic w rozwój szczegółów matrymonialnych.
Nie rozumiem też zamysłu autora, kiedy komponował zbiór wybranych zbrodni. Wygląda na to, że nie przyświecał mu jakikolwiek pomysł. Raczej jest to zbieranina przeciętnych wykładów nt. postępu medycyny sądowej , bowiem książka pozbawiona jest spójności i jakiejkolwiek kategoryzacji. Całość traci sens, ponieważ brak tu wszelkiej logiki, zazębiania się wątków czy chociażby formalnego układu dzielącego zbrodnie np. sposobem zabójstwa.
Nudna. Nie wciągająca. Mało ambitna. Trywialna.
Jeśli podoba Wam się moja recenzja, to zapraszam po więcej:
https://www.instagram.com/anemonenemorose/
Przyznajcie, że tytuł "Sekrety dawnych zbrodni" brzmi frapująco. No cóż.
Napiszę brutalnie. Spodziewałam się o wiele więcej po tej książce. O. Wiele. Więcej.
To jest książka, gdzie wybitny paleopatolog, archeolog i antropolog kultury Philippe Charlier snuje opowieści o słynnych historycznych morderstwach. Wybrane postaci, poza Lwem Trockim czy Abrahamem Lincolnem są mi...
2023-12-29
Nie byłabym sobą, gdyby chociaż jedna pozycja podczas maratonu nie była popularnonaukową. "Wielka księga zwierząt morskich", to lektura przeznaczona zarówno dla dużych, jak i małych odbiorców, ale przede wszystkim to prawdziwa gratka dla miłośników oceanów.
Cała składa się z przepięknie i bogato ilustrowanych stron, na których jest mnóstwo ciekawostek o mieszkańcach mórz i oceanów. Zagadnienia poświęcone są żółwiom morskim, rybom latającym, pławikonikom, meduzom, ośmiornicom, wielorybom, krabom, fokom i uchatkom, rekinom, krylowi, lirom, wężom morskim, rybom głębinowym, miecznikom, płaszczkom, rybom koralowym, tuńczykom, pingwinom, najeżkom i delfinom. Z książki też dowiemy się o sposobach poruszania się zwierząt w wodzie, o skrzelach i płucach oraz niebezpieczeństwach zagrażających morzom i oceanom.
Przedstawię 7 ciekawostek, które mnie zachwyciły podczas lektury:
- Żółwie morskie mają przezroczyste powieki, które chronią ich oczy niczym okulary pływackie
- Ośmiornica ma 3 serca
- Wieloryb jest największym zwierzęciem wszech czasów. Większym nawet od największego przedstawiciela dinozaurów
- "Kolana" krabów skierowane są na boki, co sprawia, że mogą chodzić tylko w prawo lub lewo, nigdy prosto
- Młody miecznik, dorastając traci wszystkie zęby. Jest też jedną z najszybszych ryb świata - w wodzie rozwija prędkość do 80 km/h
- Tuńczyk pospolity żyje nawet 40 lat, osiąga 3m długości i waży do 680kg czyli więcej niż koń. Jego mięsem można by napełnić ponad 5500 puszek
- Rozgwiazdy to dziwaczne zwierzęta - pozbawione są głowy, za to mają do 40 ramion. W ich ciele zamiast krwi krąży woda morska.
No i jak tu nie kochać przyrody? Kiedy ona jest tak fascynująca!
Jeśli podoba Wam się moja recenzja, to zapraszam po więcej:
https://www.instagram.com/anemonenemorose/
Nie byłabym sobą, gdyby chociaż jedna pozycja podczas maratonu nie była popularnonaukową. "Wielka księga zwierząt morskich", to lektura przeznaczona zarówno dla dużych, jak i małych odbiorców, ale przede wszystkim to prawdziwa gratka dla miłośników oceanów.
Cała składa się z przepięknie i bogato ilustrowanych stron, na których jest mnóstwo ciekawostek o mieszkańcach mórz i...
"Atlas tamtych światów. Nieba, piekła i zaświaty - przewodnik odkrywcy" jest rezultatem wieloletnich poszukiwań Edwarda Brooke-Hitchinga boskich i diabelskich fresków, wielkich dzieł opiewających niematerialne krainy czy murali nawiązujących do sądu ostatecznego. Atlas zachwyca bogactwem i pieczołowitością zebranych obrazów, mnóstwem zdjęć przedmiotów funeralych, map, manuskryptów, a opisy tu zawarte są szczególnie interesujące, bowiem to próby zastosowania ziemskich miar do opisu życia pozagrobowego.
Autor zebrał rozmaite przykłady, jak na przestrzeni wieków uczeni, artyści i kartografowie próbowali sobie radzić z paradoksalnym wyzwaniem, jakie wiąże się z takimi pytaniami, na które odpowiedzi nie leżą w zasięgu ludzkiego poznania. To opowieść o mapowaniu, czego nie da się zmapować; zobrazowaniu, czego nie można zobaczyć; eksplorowaniu, czego zbadać nikt nie zdoła.
Przedstawia wędrówki po piekielnych światach, skomplikowanych podziemnych kontynentach z różnymi strefami i krainami duchów. Fizyczne opisy zaświatów wziął z najstarszych i najbardziej czczonych źródeł, jak judeochrześcijańskie Pismo Święte, Koran i islamskie hadisy, a także z bardziej ezoterycznych dzieł w rodzaju świadectw apokaliptycznych, objawień i barwnych teorii outsiderskich.
Atlas podzielił na części poświęcone Piekłu i Podziemiom, Czyśccu i innym światom pośrednim, Niebom i Rajom oraz Utopiom.
Dzięki "Atlasowi..." można poznać wiele ciekawostek, m.in. o tym, że Zaratusztra stworzył prawdopodobnie pierwszą w dziejach religię monoteistyczną, a w indyjskiej Atarwedzie mamy pierwszy w dziejach przykład motywu infernalnych podróży, o wiele wcześniejszy od chrześcijańskiego wątku zstąpienia Jezusa do piekieł.
Nie wiem, czy wiecie, ale prócz Styksu Hades przecinają inne rzeki, np. Acheron, Kokytos, Flegeton i Lete, a rozpowszechniony dogmat o zbawieniu i potępieniu nie był znany w kulturze nordyckiej, dopóki nie nasiakła ona chrześcijaństwem.
Nie powinno to być zaskoczeniem, bowiem Brooke-Hitching stworzył kolejny niesamowity Atlas w pięknym jakościowo wydaniu od @dom_wydawniczy_rebis, który jest skarbnicą niesamowitej wiedzy oraz fascynującym studium nieznającej granic ludzkiej wyobraźni.
Jeśli podoba Wam się moja recenzja, to zapraszam po więcej:
https://www.instagram.com/anemonenemorose/
"Atlas tamtych światów. Nieba, piekła i zaświaty - przewodnik odkrywcy" jest rezultatem wieloletnich poszukiwań Edwarda Brooke-Hitchinga boskich i diabelskich fresków, wielkich dzieł opiewających niematerialne krainy czy murali nawiązujących do sądu ostatecznego. Atlas zachwyca bogactwem i pieczołowitością zebranych obrazów, mnóstwem zdjęć przedmiotów funeralych, map,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Ciekawość to cecha łącząca wszystkich wielkich filozofów, uczonych i odkrywców w historii. Geniusze nigdy nie przechodzą obojętnie obok zamkniętych drzwi ani żadnego kamienia, pod który mogą zajrzeć. Dzięki takim ludziom żyjemy m.in. w świecie szczepionek, antyseptyki, przeszczepów, w oświetlonych domach, dojeżdżamy do pracy samochodami, a na wakacje możemy udać się w każde miejsce globu dzięki GPS i samolotom.
Celem książki Jonny'ego Thomsona @philosophyminis pt. "Wielkie idee dla zabieganych. Mała książeczka o przełomowych koncepcjach" jest przedstawienie najciekawszych i najważniejszych odkryć ludzkości. Autor przyjął formę rozdziałów skondensowanych (co nie powinno dziwić, biorąc pod uwagę ilość omawianych zagadnień), a treść zmyślnie podzielił na obszerne działy biologii, chemii, fizyki, medycyny, społeczeństwa, polityki, technologii, kultury i religii.
Tę bogatą w różnorodne treści "książkę dla zabieganych" czytało mi się wyśmienicie, bowiem Thomson pisze z ogromnym poczuciem humoru! Piktogramy sygnujące każdy rozdział spełniły dodatkowe zadanie - stymulowały mój mózg dodatkowymi skojarzeniami, rozszerzały odbiór znaczeniowy omawianej idei.
Mam tylko jedno malutkie "ale". Rozumiem, że jeden autor może w tak szeroko zakrojonej zagadnieniowo książce popełnić jakieś drobne błędy merytoryczne. "Wielkie idee..." nie uniknęły pewnych nieścisłości. W części biologicznej znalazło się kilka drobnych pomyłek, ale ostatecznie przy takim ogromie poruszanych kwestii mogę to wybaczyć autorowi 😉
"Wielkie idee dla zabieganych" to imponujący zestaw informacji, napisany rzutkim językiem, ze swadą i ogromnym poczuciem humoru.
Momentami (licznymi!) miałam niedosyt. Tak potraktowane zagadnienia mogłabym czytać w rozwinięciu. Chociaż... Już takie rozwinięcie mamy w fascynującej, genialnie napisanej książce Billa Brysona - "Krótka historia prawie wszystkiego".
_______
Dla tych, co mają jeszcze troszkę czasu, przytaczam cytaty, w których są humorystycznie ujęte wiadomości stricte nt. gatunku Homo sapiens. Jedna z nich jest totalnie błędna, ale można się przy tym co nieco uśmiechnąć 😉 zgadniecie, która?
-"Nieupierzony dwunóg ze słabością do wojny i piękna" (rozdz.Klasyfikacja organizmów żywych)
-"Produkt końcowy kilku tysiącleci szczęśliwych mutacji i mnóstwa seksu" (rozdz.Darwinizm)
-"Wielkogłowe naczelne, które postanowiły zejść z drzew" (rozdz.Darwinizm)
-"Będziemy istnieć wiecznie... Choć niekoniecznie w takiej postaci, jak byśmy chcieli. Ciesz się zatem tymczasową konfiguracja cząstek, którą zwiesz "sobą" (rozdz.Prawo zachowania masy)
-"Postrzegamy siebie jako najważniejsze ogniwo łańcucha ekologicznego, a nie jako część symbiotycznego układu wzajemnych zależności" (rozdz.Ruch na rzecz ochrony środowiska)
-"Ludzie to gawędziarski gatunek" (rozdz.Powieść)
-"Dzięki technologii czynimy sobie świat podanym (i czasem go w ten sposób psujemy)" (dział Technologii)
-"Może rzeczywiście jesteśmy tylko aktualną manifestacją jakiejś podstawowej substancji?" (rozdz.Panteizm)
Jeśli podoba Wam się moja recenzja, to zapraszam po więcej:
https://www.instagram.com/anemonenemorose/
Ciekawość to cecha łącząca wszystkich wielkich filozofów, uczonych i odkrywców w historii. Geniusze nigdy nie przechodzą obojętnie obok zamkniętych drzwi ani żadnego kamienia, pod który mogą zajrzeć. Dzięki takim ludziom żyjemy m.in. w świecie szczepionek, antyseptyki, przeszczepów, w oświetlonych domach, dojeżdżamy do pracy samochodami, a na wakacje możemy udać się w każde...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Łukasz Lamża w popularnonaukowej pozycji "Trudno powiedzieć" mierzy się z pojęciami rasy, choroby, inteligencji i płci. W dzisiejszych czasach te na pozór proste słowa nabierają nowych, wielopłaszczyznowych znaczeń, bo rzeczywistość, którą definiują, staje się coraz bardziej skomplikowana.
Biologia i psychologia nabierają naukowego rozpędu, medykalizacja postępuje w zastraszające tempie (w podręcznikach diagnozujących przybywa chorób), a "rasowe" i "płciowe" konflikty społeczne się pogłębiają.
Lamża opowiada o współczesnej medykalizacji powszechnych procesów życiowych: jak żałoba, łysienie czy problemy z erekcją.
Stara się ustalić, jak bardzo powinny być wyśrubowane normy np. przy nadciśnieniu, wskaźniku BMI czy poziomie cukru?
Potwierdza fakt, że coraz więcej pacjentów zaczyna się zachowywać jak konsumenci, a świadczą o tym gigantyczne wyniki sprzedaży leków i suplementów diety.
Wszystko to powoduje, że dzisiaj nikt albo prawie nikt nie jest zdrowy. Zjawisko medykalizacji postępuje, ale to są tzw. problemy Pierwszego Świata. W Afryce ludzie stawiają czoła poważnym dolegliwościom jak denga, malaria, AIDS i nikt tam nie myśli o drobnych trudnościach zdrowotnych, jak w krajach rozwiniętych. Prawda jest taka, że nam - żyjącym w krajach rozwiniętych jest za dobrze, lubimy sobie ponarzekać, mnożymy coraz mniej poważne problemy, a producenci i sprzedawcy leków na tym korzystają.
Lamża opowiada także o środowiskowym i medycznym aspekcie inteligencji. Poddaje też analizie współczesne testy IQ. Dowodzi, że standardowe testy inteligencji nie są stuprocentowym psychologicznym narzędziem badania, dającym wgląd w subtelności ludzkiego mózgu. Przytaczane argumenty m.in. różnice w stylach myślenia czy intuicyjne rozumowanie umysłu pokazują, że psychotesty powinny być jednym z wielu narzędzi służącym "szybkiej diagnozie".
Pisarz podejmuje również próbę racjonalnej odpowiedzi na pytania czym jest rasa oraz płeć.
Rzeczowo przygląda się płynności ras, grupom etnicznym oraz płci biologicznej, fenotypowej, psychologicznej i społecznej. Przy okazji cudownie opowiada o zjawisku manipulowania definicją w celu uzyskania pożądanych statystyk.
Mówi także o tym, że same warianty różnych tożsamości płciowych, to nie problem sam w sobie - to problem, który się pojawia dopiero w kontekście z "nieprzygotowanym", uprzedzonym i niedoedukowanym społeczeństwem.
"Trudno powiedzieć" to podjęcie udziału w publicznej dyskusji. Lamża w bardzo subtelny sposób rozmawia o wartościach, o wielu znaczeniach kryjących się pod pozornie prostymi pojęciami, jak "czarny", "biały", "kobieta", "mężczyzna", "chory", "mądry". Sam przyznaje, że jest to skomplikowane i zawiłe. Czy uda nam się kiedykolwiek poprawnie zdefiniować te pojęcia? Naprawdę trudno powiedzieć...
Jeśli podoba Wam się moja recenzja, to zapraszam po więcej:
https://www.instagram.com/anemonenemorose/
Łukasz Lamża w popularnonaukowej pozycji "Trudno powiedzieć" mierzy się z pojęciami rasy, choroby, inteligencji i płci. W dzisiejszych czasach te na pozór proste słowa nabierają nowych, wielopłaszczyznowych znaczeń, bo rzeczywistość, którą definiują, staje się coraz bardziej skomplikowana.
Biologia i psychologia nabierają naukowego rozpędu, medykalizacja postępuje w...
Ekscytujący tytuł Krzysztofa Rejmera "Zapomniana historia nauki czyli fantazje i facecje naszych dziadków" zobowiązuje! To publikacja, której celem jest przywrócenie pamięci tego, o czym - słusznie czy nie - zapomniano.
***
"Zapomniana historia nauki..." to zbiór opowieści o ideach i ludziach, zapomnianych lub zlekceważonych przez świat. To kondensacja historii nt. optymizmu poznawczego, tak charakterystycznego dla ludzi XIX wieku. W większości te mistyfikacje, fikcje, marzenia i niedostateczne koncepcje przekute w wynalazki i inicjatywy dotyczą głównie nauki, techniki i sztuki. Historie opisane przez Rejmera bawią, dziwią i czasami przerażają. Łączą je na pewno uniwersalne mechanizmy rządzące myślą ludzką od zarania dziejów cywilizacji - próby stworzenia wygodnych urządzeń, uzyskania rozgłosu, dorobienia się fortuny, wiary w poznawalność i możliwość ujarzmienia świata. Jednakże to, co dzisiaj może kompromitować, śmieszyć i wprawiać w osłupienie, stanowi pouczenie dla nas - ludzi teraźniejszości - dla których przyszłość i osiągnięcia pozostają w pewnym stopniu nadal potencjalnością. Historie ukazane w książce pokazują imponujący niezłomny optymizm w dążeniu do stworzenia czegoś, co przeczy prawom fizyki i zwykłej życiowej mądrości.
Książka niosła ogromny potencjał. Dzieje rozwoju homo sapiens, w które wplecone są porażki i głód wiedzy, to piękny obraz własnych słabości, popędów i dociekliwości.
Jednakże w pewnym momencie autor chyba sam do końca nie wiedział, w którym kierunku pójść i co począć z nadmiarem "szufladowych" zapomnianych sensacji. Ilość, różnorodność i rozrzut tematyczny historii były dla mnie męczące. Ewidentnie zabrakło usystematyzowania czy to tematyką czy umiejscowieniem historii na osi czasu. Nużące i zniechęcające dla mnie było także nadmierne cytowanie oryginalnych fragmentów pamiętników i gazet.
I o tyle, o ile większość historii jest ogromnie ciekawych, o tyle wdarł się tutaj niekontrolowany chaos, skakanie z tematu na temat i przytłoczenie szczegółami. Głównie opowieści poświęcone balonom i sterowcom ewidentnie tłamszą pozostałe, równie ciekawe zapomniane historie.
Na wzmiankę zasługują tematy, które szczególnie zapadły mi w pamięci:
- fenomen pchlego cyrku,
- cytowany fragment "Lalki" Bolesława Prusa, w którym Wokulski - bogacz - miał okazję podróżować balonem,
- dzieje życia Alberta Goringa, brata jednego z najpotężniejszych ludzi III Rzeszy, czynnego antyfaszysty, który uratował wielu Żydów,
- zjednanie sobie rzesz wierzących i porażka kryptobotaniki - roślina ludojad z Madagaskaru.
Czy książkę polecam? Chyba jednak nie do końca. Sama tematyka jest rewelacyjna i atrakcyjna, niesie ogromny potencjał, jednak forma podania okazuje się być mdła i niestrawna.
Jeśli podoba Wam się moja recenzja, to zapraszam po więcej:
https://www.instagram.com/anemonenemorose/
Ekscytujący tytuł Krzysztofa Rejmera "Zapomniana historia nauki czyli fantazje i facecje naszych dziadków" zobowiązuje! To publikacja, której celem jest przywrócenie pamięci tego, o czym - słusznie czy nie - zapomniano.
***
"Zapomniana historia nauki..." to zbiór opowieści o ideach i ludziach, zapomnianych lub zlekceważonych przez świat. To kondensacja historii nt....
"Dowody zbrodni. Jak rośliny rozwiązują zagadki kryminalne" Davida J. Gibsona - profesora biologii roślin to udane naukowe rozważania o tym, jak rośliny mogą stanowić niejednokrotnie kluczowe, choć na pierwszy rzut oka niedostrzegalne dowody pomagające wyjaśnić zbrodnie.
Materiał botaniczny koleruje z systemem prawnym w różnych aspektach. Rośliny, grzyby i porosty mogą być bezpośrednim narzędziem zbrodni (trucizny), ich obecność może łączyć domniemanych sprawców z miejscami zbrodni, a także bywają przetwarzane w celu otrzymania nielegalnych substancji psychoaktywnych (np. narkotyków). Ponadto są jeszcze akty biopiractwa łamiące konwencję CITES, np. nielegalny przemyt rzadkich i zagrożonych gatunków, rabunkowe pozyskiwanie drewna z gatunków drzew zagrożonych czy nieustająca nielegalna zbiórka roślin dziesiątkująca gatunki.
Zgodnie z Zasadą wymiany Locarda przestępcy mogą nieumyślnie zabierać ze sobą z miejsc zbrodni fragmenty roślin, które potem mogą okazać się cennymi dowodami.
Anatomia drzewa, sposób rozkładu ściółki czy czas wzrostu roślin, jak dowodzi Gibson, również może mieć wartość dowodową w sądzie, a powołanie zawodowego botanika do sprawy, w której znaleziono materiał botaniczny ma często kluczowe znaczenie na drodze ujęcia sprawcy. Są sytuacje, w których makroskopowy materiał i fragmenty roślin odzyskuje się bezpośrednio od podejrzanych - z ich ubrań lub pojazdów lub identyfikuje się treści ustrojowe, takie jak zawartość żołądka ofiary. Istotnych dowodów sądowych dostarczają mikroskopowe dowody, np. pyłki kwiatów, okrzemki oraz zarodniki grzybów, a także analiza molekularna DNA roślin. Pomocne przy ustalaniu czasu zgonu ofiary przez patologa sądowego mogą też być szacunki określane na podstawie fenologii roślin.
Lektura jest idealną lekturą dla pasjonatów zagadek kryminalnych, gdyż autor podaje mnóstwo przykładów z wykorzystaniem roślin, jako niemych bohaterów pomocnych przy dochodzeniach dotyczących zbrodni.
Znaczna ilość ciekawostek sprawia, że książka skierowana jest też do miłośników botaniki i genetyki w ogóle.
Napisana przystępnym rzeczowym językiem sprawia, że czytałam ją z prawdziwą ciekawością i zainteresowaniem.
Jeśli podoba Wam się moja recenzja, to zapraszam po więcej:
https://www.instagram.com/anemonenemorose/
"Dowody zbrodni. Jak rośliny rozwiązują zagadki kryminalne" Davida J. Gibsona - profesora biologii roślin to udane naukowe rozważania o tym, jak rośliny mogą stanowić niejednokrotnie kluczowe, choć na pierwszy rzut oka niedostrzegalne dowody pomagające wyjaśnić zbrodnie.
Materiał botaniczny koleruje z systemem prawnym w różnych aspektach. Rośliny, grzyby i porosty mogą być...
Ależ mądrą książkę przeczytałam! W jaką cudowną podróż po neuronauce, psychiatrii, historii ogrodnictwa i sile oddziaływania natury na nas zabrała mnie Sue Stuart-Smith w swojej książce "Kwitnący umysł"! Kilka słów przemyśleń poniżej.
***
Obecnie żyjemy w epoce oddzielenia od natury, które w historii naszego gatunku nigdy nie przybrało tak ekstremalnych rozmiarów. Oddalamy się od natury nie tylko na skutek rozwoju dużych miast, ale również z powodu technologii, razem z jej wszechobecną kulturą ekranu.
Carl Jung pisał: "Człowiek czuje się samotny w kosmosie. Nie odczuwa już więzi z naturą i utracił zaangażowanie emocjonalne w zjawiska naturalne".
Okazuje się, że ogrodnictwo i praca na roli mają uzdrawiającą moc. Hortiterapia (terapia ogrodem) daje ludziom ważne poczucie sensu i celu w życiu. Tworzenie i pielęgnowanie ogrodu pociąga za sobą procesy egzystencjalne. Sprawia, że się rozmyśla, analizuje, w ciszy można usłyszeć siebie. Połączenie aktywności na świeżym powietrzu i aktywności, która pochłania nasz umysł dla wielu osób jest zajęciem uspakajającym i inspirującym.
Sue Stuart-Smith - wybitna psychoterapeutka i zapalona ogrodniczka - opisuje wpływ zajęć w ogrodzie na zdrowie oraz zbawienne oddziaływanie kwiatów na nasze samopoczucie. Hortiterapia, jak udowadnia na przykładach, pomaga ludziom z depresją, u dzieci buduje poczucie sprawczości, dla więźniów staje się m.in. źródłem nadziei i motywacji. Ogrody korzystnie oddziałują na ludzi po urazach głowy i z amputacjami. To doskonały rodzaj terapii także dla pacjentów z zespołem stresu pourazowego.
Uprawianie ogrodu poprawia nastrój i zwiększa poczucie własnej wartości. Pomaga złagodzić depresję, stany lękowe oraz wspomaga przepracowanie żałoby. Obcowanie z przyrodą pozytywnie wpływa na ludzi żyjących w miastach, którzy zmagają się z chorobami psychicznymi.
Uprawianie ziemi jest także sposobem na kwestie społeczno-gospodarcze jak rozpad społeczności, brak dostępu do naturalnej żywności i degradację miast.
Na świecie powstaje mnóstwo organizacji zajmujących się Hortiterapią. Growing Options, Cieplarnia, ogrodnictwo HighGround, ruch Idealne Jadalne, farma Oranjezicht, kampania "Let's Move!" Michelle Obamy jako reakcja w walce z otyłością i cykrzycą wśród amerykańskich dzieci, aktywiści Zieloni Partyzanci, którzy założyli 800 ogrodów w Nowym Jorku czy organizacja charytatywna Horatio's Garden to tylko kilka przykładów działań mających na celu promowanie ogrodnictwa.
Pewnie nieraz sami odczuliście dobroczynny czynny wpływ zieleni na Wasze samopoczucie. Sue Stuart - Smith potwierdza, że fizyczny kontakt z naturą diametralnie wpływa na zdrowie, szczęście i spokój emocjonalny. To potwierdzenie gwarancji dla poszukujących satysfakcjonującego życia. Warto się nad tym pochylić, wyciągnąć wnioski i spróbować.
Jeśli podoba Wam się moja recenzja, to zapraszam po więcej:
https://www.instagram.com/anemonenemorose/
Ależ mądrą książkę przeczytałam! W jaką cudowną podróż po neuronauce, psychiatrii, historii ogrodnictwa i sile oddziaływania natury na nas zabrała mnie Sue Stuart-Smith w swojej książce "Kwitnący umysł"! Kilka słów przemyśleń poniżej.
***
Obecnie żyjemy w epoce oddzielenia od natury, które w historii naszego gatunku nigdy nie przybrało tak ekstremalnych rozmiarów. Oddalamy...
John Lewis-Stempel w swojej pamiętnikarskiej, często poetyckiej prozie pt. ""Prywatne życie łąki" jak prawdziwy magik - przenosi czytelnika w czasie, zapewnia psychiczny relaks, ale i każe połknąć gorzką pigułkę tęsknoty za utraconym krajobrazem. To książka poświęcona tradycyjnemu życiu na wsi i ruchowi ekologicznemu.
***
Pisarz snuje refleksyjną opowieść o niespiesznej sielankowej aurze wsi, gdzie czas na pracę i odpoczynek wytyczają dobowe i miesięczne rytmy natury. Rozpościera przed czytelnikiem obraz życia w zgodzie z otoczeniem i pokazuje prawdziwą wdzięczność za wszelkie błogosławieństwa ziemi.
Pisarz posiada szczególny rytm i tembr narracji, który sprawia, że można poczuć samemu radość i zachwyt płynące z bogactwa przyrody oraz harmonię i błogostan wynikający z obcowania i poddawania się naturze. Pisarz ceni przyjemności prostych czynności, jak np. koszenie trawy. Pokazuje wzajemne relacje człowieka, flory i fauny. A fascynację przyrodą udaje się mu zaszczepić w czytelniku.
W książce przeplatają się wspomnienia pisarza z dzieciństwa, rozważania proekologiczne, ciekawostki nt. angielskiej flory i fauny, nawiązania do tradycji i zwyczai przedchrześcijańskich.
"Prywatne życie łąki" to prawdziwy hołd złożony przyrodzie, opiewający prostotę płynącą z życia i pracy na wsi. Z tej uroczej narracji można między wierszami wyczytać tęsknotę do dawnych łąk - zdewastowanych obecnie, których areały się kurczą. Tempo przyrostu naturalnego jest zastraszające. Ziemia poddawana jest zintensyfikowanej uprawie, co oznacza przenawożenie ziemi herbicydami. Na takich łąkach uzyskuje się większe zbiory trawy, ale ma to swoją cenę... 97% tradycyjnych łąk zniknęło bezpowrotnie.
Książka nie jest dla wszystkich. Brakuje tu fabuły, a głównym bohaterom nie zależy na popularności. Proza specyficzna, pamiętnikarska, refleksyjna, często filozoficzna - nie z tych, co porwą i rzucą na kolana. To proza mająca za główny cel przybliżyć nam naturę, jakiej raczej już na codzień nie widzimy i która każe zatrzymać się na chwilę, by pochylić się nad możliwym - zgoła przyjemnym - scenariuszem życia.
Jeśli podoba Wam się moja recenzja, to zapraszam po więcej:
https://www.instagram.com/anemonenemorose/
John Lewis-Stempel w swojej pamiętnikarskiej, często poetyckiej prozie pt. ""Prywatne życie łąki" jak prawdziwy magik - przenosi czytelnika w czasie, zapewnia psychiczny relaks, ale i każe połknąć gorzką pigułkę tęsknoty za utraconym krajobrazem. To książka poświęcona tradycyjnemu życiu na wsi i ruchowi ekologicznemu.
***
Pisarz snuje refleksyjną opowieść o niespiesznej...
Czy zwierzęta mogą zaskoczyć niebywałymi zdolnościami? Okazuje się, że tak! Mario Ludwig we wspaniałej pozycji "Architekci natury" przedstawia przykłady utalentowanych budowniczych, zmyślnych inżynierów i zręcznych rzemieślników.
Także w świecie zwierząt kopie się, muruje, skleja, zszywa i splata. Ba! Produkuje się własny materiał budowlany, montuje konstrukcje z własnych ciał i bywa się zacnym dekoratorem wnętrz! Różnorodność technik odpowiada zróżnicowaniu produktów - mamy kawalerki, napowietrzne rezydencje i podwodne pałace, podziemne gigantyczne metropolie, zadziwiająco wytrzymałe drapacze chmur, więzienia, kampery i budownictwo socjalne. Zwierzęta zadziwiają pełnym wachlarzem umiejętności, pomysłowości, zaradności i pracowitości.
Mario Ludwig jest rewelacyjnym gawędziarzem, a sposób przedstawiania faktów wzbudza zachwyt i rozpala ciekawość.
Cała książka "Architekci natury" składa się z informacyjnych smaczków i intrygujących kąsków. Pisarz udowadnia, że nie tylko człowiek jest zdolny do ogromnej pracy twórczej i fizycznej oraz wykorzystujący prawa fizyki, chemii i mechaniki.
Niewiarygodnie ciężko było mi wybrać garść ekscytujących wiadomości, ponieważ cała książka jest niezmiernie ciekawa - w zasadzie zbudowana z samych zachwycających wiadomości.
Przytoczę kilka, które najbardziej zapadły mi w pamięci:
💡Samica Dzioborożca wielkiego dokonuje samo uwięzienia z potomstwem w gnieździe, zdana na karmienie przez partnera.
💡Największe odkryte gniazdo Bielika białego mierzyło 3 x 6 m i ważyło 2,7 tony
💡Jaskółcze gniazda (salangany), zrobione prawie w 100% ze śliny tych ptaków, są najdroższą zupą świata. "Kawior wschodu" przyrządza się w Chinach.
💡Pingwiny Adeli prostytuują się w zamian za kamyki do budowy gniazd.
💡Obecnie największe "nieświszczukowe miasto" na świecie można podziwiać w Meksyku. Metropolia gryzoni obejmuje 350 km kw. i ma milion mieszkańców.
💡Betonowy odlew podziemnej metropolii mrówek parasolowych potwierdził, że to prawdziwy labirynt pionowych i poziomych korytarzy i tuneli o powierzchni 60 m kw., sięgający 8m w głąb oraz posiadający ponad 2 tysiące podziemnych komór różnej wielkości.
💡Do budowy plastrów grupa pszczół woszczarek dostarcza substancję budowlaną, którą wypaca w postaci maleńkich woskowych łusek ze specjalnych gruczołów woskowych na swoich brzuchach.
💡 Wielką Rafę Koralową można dostrzec gołym okiem nawet z Księżyca. Łączna jej powierzchnia wynosi 345 tys. km kw, co sprawia, że to największa budowla na Ziemi stworzona przez żywe istoty.
Jeśli powyższe wiadomości Was zaciekawiły, koniecznie sięgnijcie po "Architektów natury". Książka ta, to prawdziwa skarbnica zadziwiających cudów techniki stworzonych przez zwierzęta!
Jeśli podoba Wam się moja recenzja, to zapraszam po więcej:
https://www.instagram.com/anemonenemorose/
Czy zwierzęta mogą zaskoczyć niebywałymi zdolnościami? Okazuje się, że tak! Mario Ludwig we wspaniałej pozycji "Architekci natury" przedstawia przykłady utalentowanych budowniczych, zmyślnych inżynierów i zręcznych rzemieślników.
Także w świecie zwierząt kopie się, muruje, skleja, zszywa i splata. Ba! Produkuje się własny materiał budowlany, montuje konstrukcje z własnych...
2023-09-20
"Motyle" autorstwa zoologa i biologa ewolucyjnego Josefa H. Reichholfa to wartościowa literatura faktu, opowiedziana z niemałym oddaniem, popartym wieloletnimi licznymi badaniami, o wymierających gatunkach motyli wydana w cudownej serii #nauka @wydawnictwo.uj
***
Sami możemy zauważyć, a Reichholf potwierdza spostrzeżenie, że motyle stały się znacznie rzadsze, niż przed pół wiekiem. Na intensywnie zagospodarowanych polach nie ma ich już prawie wcale... Zresztą, innych owadów także. Najlepiej zachowały się jeszcze wśród ogrodów i zieleni miejskiej.
Powodów jest kilka. Jednym z nich jest przenawożenie zmieniające warunki życia. Winne są też środki ochrony roślin. To też ograniczanie bioróżnorodności przez zanik struktur w krajobrazie oraz monokultury drzewostanu. Ruchy ekologiczne straciły swoją naukową niewinność. Motylom szkodzą nawet zabiegi pielęgnacyjne typu koszenie czy odchwaszczonie muraw. Wprowadzanie nowych gatunków roślin nierodzimych ma również duże konsekwencje dla przestrzeni życiowej tych wdzięcznych i pożytecznych owadów. Nadmienić należy także zanieczyszczenia świetlne, które wpływają diametralnie na życie motyli nocnych.
Reichholf udowadnia, że zmniejszenie populacji motyli i ich gąsienic przyczynia się do zmniejszenia liczebności populacji ptaków. A co za tym idzie, łańcuch biologicznych zależności ulega wahaniom i załamaniu.
Jednocześnie autor podkreśla, że najgorsze skutki działalności ludzkiej (dobrej i złej) dostrzegalne są na obszarach wiejskich. W miastach tak motyle, jak i ptaki mają się dobrze. Świadczy to nie tyle o korzystnych cechach miasta, ile o tym, jak niesprzyjające stały się warunki życia na polach.
Kurczące się populacje motyli to cenne dobro zasługujące na odpowiednie traktowanie. Nie potrzebujemy odwoływać się do prymitywnych argumentów użyteczności, by uzasadnić, dlaczego nie chcemy, żeby zniknęły motyle, wymarły ptaki i przestały kwitnąć kwiaty...
Nie chcę kończyć wypowiedzi smutnym akcentem, zatem łapcie jeszcze garść ciekawostek o tych delikatnych wyjątkowych stworzonkach
🦋 U motyli płeć żeńska ma chromosommy XY, a męska XX (czyli odwrotnie niż u nas), dlatego samice mogą o wiele łatwiej niż samce wykształcić dwie różne postaci. Właściwość ta ujawnia się szczególnie wyraźnie w zjawisku mimikry (kamuflażu). Z cennym depozytem jaj w swoim ciele samice mają dobre powody, aby się ukrywać 😊
🦋 Motyle nie widzą koloru czerwonego. Odczytują go jako buro-szary.
🦋 Paratyzoidy to organizmy pasożytujące m.in. na gąsienicach motyli, często zabijają swoich żywicieli
🦋Bielinek kapustnik jest trujący! Gąsienica przyswaja ogromne ilości glikozydów gorczycznych zawartych w kapuście, którą zjada. Bielinki fruwają sobie zupełnie beztrosko, bowiem żaden ptak nie odważy się na nie zapolować.
Jeśli podoba Wam się moja recenzja, to zapraszam po więcej:
https://www.instagram.com/anemonenemorose/
"Motyle" autorstwa zoologa i biologa ewolucyjnego Josefa H. Reichholfa to wartościowa literatura faktu, opowiedziana z niemałym oddaniem, popartym wieloletnimi licznymi badaniami, o wymierających gatunkach motyli wydana w cudownej serii #nauka @wydawnictwo.uj
***
Sami możemy zauważyć, a Reichholf potwierdza spostrzeżenie, że motyle stały się znacznie rzadsze, niż przed pół...
Nigdy nie zagłębiałam się w szczegóły życia Frances Glessner Lee. Wiedziałam, że była milionerką i konstruowała dioramy poświęcone miejscom zbrodni. Okazuje się jednak, że była kimś dużo więcej. Cieszę się, że Bruce Goldfarb zdecydował się opowiedzieć historię jej życia, a przy okazji przybliżył trudne początki tworzącej się kryminalistyki i medycyny sądowej w Stanach Zjednoczonych.
Lee swoją niezłomną postawą, uporem w działaniu otworzyła zupełnie nowe pole praktyki medycznej. Toczyła batalię, aby przestarzały urząd koronera zastąpić lekarzami medycyny sądowej. Koronerzy nie przeprowadzali sekcji zwłok, określali jedynie zgony. Często ich raporty skazywały niewinnych ludzi lub winnym czyny uchodziły płazem.
Lee chciała być pożyteczna, a nie tylko postrzegana przez pryzmat odziedziczonej fortuny. Dzięki ogromnej determinacji stworzyła Zakład Medycyny Sądowej. Zgromadziła bogatą bibliotekę działającą przy zakładzie oraz organizowała przez kilka dekad seminaria z metodologii śledczej zabójstw. Starała się przełamać opór wśród władz, policji, lekarzy wobec koniecznych zmian podczas prowadzonych śledztw.
Wiedziała, jak kluczowym aspektem dochodzenia jest badanie miejsca zbrodni i że jest tylko jedna sposobność przeprowadzenia go jak należy. Każdy błąd lub niedopatrzenie może zmienić trajektorię śledztwa. Wpadła na pomysł stworzenia miniaturowych miejsc zbrodni. Przekrojowe Studia Niewyjaśnionych Zgonów miały pomagać studentom jej seminariów w procesie gromadzenia dowodów w prawdziwym miejscu przestępstwa. W odróżnieniu od fotografii czy filmów, które już kierowały uwagę patrzącego na znaczące miejsca.
Dalekosiężnym celem wizji Frances było przekształcenie Zakładu w Instytut Medycyny Sądowej, który prowadziłby badania kryminologiczne w Massachusetts.
Lee była reformatorką, edukatorką i działaczką w pełni zasługującą na miano matki współczesnej kryminalistyki. Jej niestrudzony upór w osiąganiu celów, oddanie i zaangażowanie w wyniesienie na wyższy poziom kryminalistyki wzbudza podziw i szacunek. A Goldfarb z ogromnym wdziękiem przybliża w swojej barwnej opowieści narodziny kryminalistyki oraz życie, hobby, pasje i cele tej wyjątkowej kobiety.
Jeśli podoba Wam się moja recenzja, to zapraszam po więcej:
https://www.instagram.com/anemonenemorose/
Nigdy nie zagłębiałam się w szczegóły życia Frances Glessner Lee. Wiedziałam, że była milionerką i konstruowała dioramy poświęcone miejscom zbrodni. Okazuje się jednak, że była kimś dużo więcej. Cieszę się, że Bruce Goldfarb zdecydował się opowiedzieć historię jej życia, a przy okazji przybliżył trudne początki tworzącej się kryminalistyki i medycyny sądowej w Stanach...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
"Jak nie zginąć w kosmosie" kosmologa Paula M. Suttera rozwaliła mi mózg. DOSŁOWNIE.
***
Ostrzegam. Ta książka to petarda z błyskotliwym gawędziarskim pazurem! Taką wiedzę można chłonąć, jednocześnie prześwietnie się przy tym bawić. Ale to też pozycja fatalistyczna i katastroficzna 🫣
Kosmos to szmat odrętwiającej mózg nicości, z rzadka znaczonej chwilami rozszalałego chaosu. Nie jest to miejsce dla ludzi o słabych nerwach... We Wszechświecie czyha mnóstwo badziewia, które może nas unicestwić szybciej niż trwa mgnienie oka. Pojawia się w każdym fasonie i rozmiarze. Weźmy np. taką próżnię. Spacer bez skafandra w próżni kosmicznej spowoduje u Was ebulizm - po prostu niebywale spuchniecie. Bo próżnia to w rzeczywistości wibrujący, spieniony, chaotyczny konglomerat cząstek i promieniowania, na który składa się wszystko od odległych eksplozji supernowych po samą naturę przestrzeni.
A nawet jeśli włożycie skafandry, a i dla pewności zostaniecie na statku kosmicznym, to grożą Wam drobne kamyczki, mknące z zawrotną prędkością, które mogą zrobić wielką dziurę w statku. A materiału gwiezdnego jest pod dostatkiem. Poza planetami, materiał gwiezdny w Układzie Słonecznym jest także w Pasie Głównym (pas między Marsem a Jowiszem), Pasie Kuipera, Dysku Rozproszonym i w Obłoku Oorta (tak, to nadal tylko Układ Słoneczny 🤭). I dajmy na to, staracie się uchylać przed samotnie mknącymi planetoidami (nie jest łatwe, bo nie odbijają światła, zatem ich nie widać. Czarne na czarnym to trochę słaby kontrast. A do tego mkną one z zawrotną prędkością przeszło 20km na sekundę). To na dobry początek.
Potem Sutter sprawnie przechodzi do kosmicznych paskudztw większych i barwnie opisuje, co się stanie, jeśli wyruszycie podziwiać np. rodzącą się gwiazdę albo jeszcze gorzej - umierającą... Albo co się z Wami stanie, jeśli przypadkiem będziecie na planecie bez atmosfery, a zdarzy się koronalny wyrzut masy (burze elektromagnetyczne nokautują nie tylko urządzenia elektroniczne) albo owieje Was wiatr słoneczny (wiaterek...też mi nazwa).
Z dobrodziejstwem inwentarza przyjmiecie drobne cząstki promieniowania kosmicznego, które nieustannie bombardują Wasze ciała.
Z dobrodziejstwem inwentarza przyjmiecie drobne cząstki promieniowania kosmicznego, które nieustannie bombardują Wasze ciała. Poza promieniowaniem kosmicznym rzecz jasna istnieją inne paskudy: promieniowanie rentgenowskie lub gamma (na pewno co nie co o nich słyszeliście).
Dla wszystkich miłośników rozmiłowanych w makabrze polecam czarne dziury - głodomory, niepohamowane, nienasycone bestie, przyczajone w trzewiach Galaktyki, w wiecznie cierpliwym oczekiwaniu na kolejną ofiarę wieczystej nocy, którą zwiemy dalekim kosmosem. Utworzone dosłownie z grawitacji nie pozwolą się wyrwać nawet światłu, a nic nie pędzi szybciej we wszechświecie niż światło... (300 000 000m na sekundę). Nie macie szans z taką Osobliwością...
Na Waszej drodze w pomyślnej eksploracji kosmosu stoją też białe karły o wręcz kuriozalnej, porażającej gęstości oraz supernowe, które - kiedy popisowo wybuchają - oddają tyle promieniowania i energii, ile nasze Słońce przez całe swoje życie. Na szczęście stanowią tak wielką rzadkość w naszej Galaktyce, że musielibyście przemierzyć prawdziwie miedzygalaktyczne dystanse, zanim się na nie natkniecie. Ufff, co za ulga 😁 Wiedzcie, że najpotężniejsze rozbłyski masywnych supernowych potrafią przyćmić całe galaktyki!
Super wredne supernowe zwane hipernowymi lub syperjasnymi supernowymi świecą zaś mocniej niż 570 miliardów Słońc, czyli 20 razy mocniej niż cała nasza Galaktyka!
Dalej mamy gwiazdy neutronowe i magnetary, których pola magnetyczne są trylion razy silniejsze niż ziemskie. Cóż, przy takich polach magnetycznych życie się komplikuje 🤣... Zamiast poruszać tylko igłą kompasu, te pola odkształcają atomy, z których jesteśmy zbudowani.
Niszczycielskie dziwadła się na tym nie kończą. Weźmy np. takie gwiazdy kwarkowe - olbrzymie martwe gwiazdy złożone ze swobodnych drobin najbardziej podstawowych elementów wszelkiej materii Wszechświata. Jest to na razie najpoważniejszy kandydat na największy wybuch w znanym nam Wszechświecie.
No i jeszcze są pulsary, do których - gdybyście się zbliżyli - twarz stopiła by się Wam od silnego promieniowania rentgenowskiego, a całe ciało rozpadło się z powodu działania piekielnych pól magnetycznych.
To tyle i aż tyle na temat tego, co znane i potwierdzone. A jest jeszcze fizyka teoretyczna (struny kosmiczne, defekty czasoprzestrzeni, ciemna materia, wrogo usposobieni kosmici oraz tunele czasoprzestrzenne!).
***
Ta książka z pozoru ma służyć za przewodnik tym narwanym, śmiałym i ciekawskim do eksploracji kosmosu. W rzeczywistości to wspaniała wymówka, by czytać o zachwycających zjawiskach fizycznych w kosmosie, których potęga jest tak ogromna, że.. cóż rozwala mózg.
Sutter ma tak niebywałą zdolność pisania o nieprawdopodobnych zjawiskach fizycznych, że od dzisiaj ta książka staje się dla mnie NUMEREM JEDEN w wędrówce po niebezpiecznych i trudnych tematach kosmicznych! Zażarcie polecam!
P. S. Jeszcze jedna ciekawostka, żeby nieco uzmysłowić Wam miary kosmiczne. Wszechświat jest obszerny. Słońce jest jedną gwiazdą wśród 300 miliardów, które wykonują leniwie rundki wokół centrum Drogi Mlecznej, a Nasza Galaktyka jest jedną z 2 bilionów w obrębie obserwowalnego Wszechświata. Obserwowalny Wszechświat ma średnicę ok.90 mld lat świetlnych i stanowi tylko małą kropkę w rozległym kosmosie. Jak rozległym? Hm... Mowa o zakresie od 10 do 62 potęgi razy większym do bańki o dosłownie nieskończonej wielkości...
Miłej podróży!
Jeśli podoba Wam się moja recenzja, to zapraszam po więcej:
https://www.instagram.com/anemonenemorose/
"Jak nie zginąć w kosmosie" kosmologa Paula M. Suttera rozwaliła mi mózg. DOSŁOWNIE.
***
Ostrzegam. Ta książka to petarda z błyskotliwym gawędziarskim pazurem! Taką wiedzę można chłonąć, jednocześnie prześwietnie się przy tym bawić. Ale to też pozycja fatalistyczna i katastroficzna 🫣
Kosmos to szmat odrętwiającej mózg nicości, z rzadka znaczonej chwilami rozszalałego...
Czym są i skąd się biorą wiara, przekonania, idee, pogłoski spiskowe?
Michael Butter w publikacji popularnonaukowej "Teorie spiskowe" próbuje rozprawić się z przebrzmiałymi już teoriami spiskowymi, tymi, które trwają w świadomości ludzkiej od dekad oraz wszelkimi współcześnie narosłymi mitami generowanymi w mediach społecznościowych.
Określa, czym teorie spiskowe są, jak się kształtują i rozwijają, z czego wynikają i dlaczego mają zagorzałych licznych zwolenników. Myślenie konspiracjonistyczne pozostaje atrakcyjne, nie zapewnia jednak adekwatnego rozumienia rzeczywistości.
Nowe narracje spiskowe, jak grzyby po deszczu, pojawiają się każdego dnia, a autor stara się dociec sedna ich istoty, fenomenu zaangażowania w nie ludzi i konsekwencji tego wszechobecnego zjawiska.
Autor porządkuje wiedzę dotyczącą teorii spiskowych. Przedstawia, jak na przestrzeni wieków konspiracjonizm ewoluował, jak się zmieniał w zależności od czynników gospodarczych, politycznych, religijnych. Ukazuje też to, z jaką łatwością ludzie dają się "porwać" wszelkim teoriom spiskowym i stara się ten fenomen wyjaśnić. Odziera teorie spiskowe z wszelkiej tajemniczości, demoniczności i niesamowitości. Istotnym zagadnieniem, zdaje się jedynie, są czyhające niebezpieczeństwa, możliwe niegodne czyny i nieprzyjemne konsekwencje, jakie niesie ze sobą fanatyczna wiara w teorie spiskowe.
Tematyka książki jest wielce frapująca, wstęp obiecujący, jednak w praktyce otrzymujemy produkt niedopracowany, skupiony jedynie na wybranych spiskach (często niezbyt popularnych w innych częściach świata, np. w Polsce) ze Stanów Zjednoczonych i Niemiec.
Z przykrością stwierdzam, że czuję niedosyt po lekturze. Liczyłam na szersze konteksty, przykłady "z naszego podwórka" i konkretniejsze objaśnienia. Z pewnością zawartość "Teorii spiskowych" porządkuje wiedzę w tym temacie i pozbawia jej wszelkiej otoczki niesamowitości. Autor jest jednak zbyt stronniczy, mocno upolityczniony i bezkrytyczny w stosunku do swoich teorii na temat teorii spiskowych...
Jeśli podoba Wam się moja recenzja, to zapraszam po więcej:
https://www.instagram.com/anemonenemorose/
Czym są i skąd się biorą wiara, przekonania, idee, pogłoski spiskowe?
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toMichael Butter w publikacji popularnonaukowej "Teorie spiskowe" próbuje rozprawić się z przebrzmiałymi już teoriami spiskowymi, tymi, które trwają w świadomości ludzkiej od dekad oraz wszelkimi współcześnie narosłymi mitami generowanymi w mediach społecznościowych.
Określa, czym teorie spiskowe są, jak...