-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik243
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Biblioteczka
2022-07-04
2022-06-10
2021-10-31
2021-10-22
Dość udany horror satanistyczny. Najmocniejszą częścią książki są moim zdaniem sceny erotyczne, które niemal wszystkie ukazują seks rytualny. Więc wypadają one całkiem oryginalnie. Drugą rzeczą, która sprawia, że „Krąg krwi” wyróżnia się na plus jest dość nieoczekiwany finał. I to finał, który zaskoczył mnie nawet kilka razy. Spodobało mi się też, że w powieści autor koncentruje się głównie na satanistach oraz ich różnego rodzaju grach o władzę, a sama instytucja Kościoła anglikańskiego oraz chrześcijański Bóg są tylko delikatnie zarysowani jako element tła. Na minus oceniam dłużyzny. Niestety jest ich trochę w tej książce. Odniosłem też wrażenie, że osoba, która dokonała polskiego przekładu była chyba dość wiekowa. Wnioskuję to po pojawiającym się w tekście kilka razy czasie zaprzeszłym, który wyparował z języka polskiego już kilkadziesiąt lat temu. W powieści jest również sporo różnego rodzaju archaizmów, które nie są używane w celach stylizacyjnych, a po prostu opisują najzwyklejsze wydarzenia. Ten język nie przeszkadzał mi specjalnie w trakcie lektury, ale był trochę dziwny. Niech nie zwiedzie nikogo względnie niewielka liczba stron. Brytyjskie wydanie tej powieści ma 312 stron i jest to jak najbardziej realna długość tej książki. Polski wydawca, co niestety nie ułatwia czytania, upchał tekst na 190 stronach.
Dość udany horror satanistyczny. Najmocniejszą częścią książki są moim zdaniem sceny erotyczne, które niemal wszystkie ukazują seks rytualny. Więc wypadają one całkiem oryginalnie. Drugą rzeczą, która sprawia, że „Krąg krwi” wyróżnia się na plus jest dość nieoczekiwany finał. I to finał, który zaskoczył mnie nawet kilka razy. Spodobało mi się też, że w powieści autor...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-10-17
„Ta... ta rzecz... jej pierś się porusza. To ODDYCHA! To ŻYJE!”. (Str. 25).
Chociaż akcja tej noweli rozgrywa się na brytyjskich bagniskach, a nie na kalifornijskiej pustyni, to podczas lektury miałem bardzo często wrażenie, że klimat „Bestii” jest dość podobny do amerykańskich, niskobudżetowych horrorów SF z lat 50., które były wyświetlane w kinach samochodowych. Nie tylko tytułowa bestia jest żywcem wyjęta z tego rodzaju filmów, ale również stereotypowe postaci bohaterów związanych z nauką. Sama domniemana geneza bestii to już ewidentnie klasyczny motyw z horrorów SF z lat 50. Chociaż w książce dzieje się sporo, to jednak brakuje mi w niej jakiejś tajemnicy. Czegoś, co mogłoby intrygować. Kolejny minus to brak ciekawostek popularnonaukowych. Co prawda główni bohaterowie są związani ze środowiskiem uniwersyteckim, ale jednak żadne z nich nie mówi absolutnie niczego, co miałoby jakiekolwiek znamiona naukowości.
Książka poniżej średniej, ale wydaje mi się, że na początku lat 90. „Bestia” była chyba pierwszym tak bardzo pulpowym horrorem wydanym w Polsce. I właśnie za tę przypadkową pionierskość podnoszę tej noweli ocenę o jedną gwiazdkę.
„Ta... ta rzecz... jej pierś się porusza. To ODDYCHA! To ŻYJE!”. (Str. 25).
Chociaż akcja tej noweli rozgrywa się na brytyjskich bagniskach, a nie na kalifornijskiej pustyni, to podczas lektury miałem bardzo często wrażenie, że klimat „Bestii” jest dość podobny do amerykańskich, niskobudżetowych horrorów SF z lat 50., które były wyświetlane w kinach samochodowych. Nie...
2021-10-10
Spodziewałem się horroru rozgrywającego się w egzotycznych plenerach Jamajki, a dostałem średniej jakości sensację z delikatnym wątkiem paranormalnym. Książkę czyta się szybko, bo oprócz niewielkiej liczby stron większość tekstu zajmują w niej dialogi. Najmocniejszym elementem „Uczniów Szatana” są opisy życia codziennego na Jamajce, co zresztą nie powinno nikogo dziwić, ponieważ autor mieszkał tam przez wiele lat. Na plus wypadają też główni bohaterowie, którzy są całkiem sympatyczni. Niestety brak w tej powieść jakiejś większej dawki wiedzy o lokalnych wierzeniach oraz miejscowych praktykach magicznych. Nie da się ukryć, że „Uczniowie Szatana” to pulpowa rozrywka. I chociaż mam słabość do horrorów pisanych w ten sposób, to w przypadku książek sensacyjnych jakoś ta forma mnie mniej bawi.
Spodziewałem się horroru rozgrywającego się w egzotycznych plenerach Jamajki, a dostałem średniej jakości sensację z delikatnym wątkiem paranormalnym. Książkę czyta się szybko, bo oprócz niewielkiej liczby stron większość tekstu zajmują w niej dialogi. Najmocniejszym elementem „Uczniów Szatana” są opisy życia codziennego na Jamajce, co zresztą nie powinno nikogo dziwić,...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-10-07
Nigdy nie byłem fanem książkowych adaptacji filmów. Jednak w przypadku „Satanistów” jest inaczej, gdyż historia przedstawiona w tej książce, nigdy nie została sfilmowana. I gdyby nie niniejsza nowelizacja scenariusza, prawdopodobnie ta opowieść nigdy nie ujrzałaby światła dziennego. Reżyserem filmu miał być Freddie Francis, a w obsadzie mieli się znaleźć m.in.: Peter Cushing, Trevor Howard oraz Joan Collins.
Fabuła jest dość konkretna i pozbawiona dłużyzn (wyjątek stanowi pierwszy rozdział, który moim zdaniem jest najmniej ciekawą częścią tekstu). W powieści jest sporo scen grozy i to całkiem nieźle napisanych (akcja na dzwonnicy, epizod z kotem). Momentami autorowi udało się też stworzyć całkiem dobry klimat angielskiej wioski, w której zakorzeniło się zło. Historia może i jest przewidywalna oraz wtórna, ale mimo wszystko książka broni się wspomnianymi przeze mnie wcześniej zaletami. Okładka jest niezbyt atrakcyjna, niemniej potrafi zaintrygować i sprawić, że człowiek poświęci jej chwilę i zacznie się zastanawiać — ale o co tutaj chodzi? — więc ostatecznie oceniam ją pozytywnie. „Sataniści” to kolejny mało znany horror, który w Polsce został wydany na początku lat 90., i który, mimo niskiej oceny czytelników, okazał się całkiem przyjemną dla mnie rozrywką.
Nigdy nie byłem fanem książkowych adaptacji filmów. Jednak w przypadku „Satanistów” jest inaczej, gdyż historia przedstawiona w tej książce, nigdy nie została sfilmowana. I gdyby nie niniejsza nowelizacja scenariusza, prawdopodobnie ta opowieść nigdy nie ujrzałaby światła dziennego. Reżyserem filmu miał być Freddie Francis, a w obsadzie mieli się znaleźć m.in.: Peter...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-10-04
Optymalna ilość stron, dobrze zachowana równowaga pomiędzy opisami a dialogami, przyzwoicie zarysowane postaci, kilka cliffhangerów oraz nienachalne i podszyte autentyczną pasją promowanie stanu Vermont. Sam pomysł na fabułę może i nie jest specjalnie oryginalny, ale na pewno przedstawiony w sposób, który potrafi zaintrygować czytelnika. „Nieznany” nie jest żadnym arcydziełem, ale jako książka stricte rozrywkowa wypada całkiem dobrze i dlatego oceniam tę powieść na solidne 6/10. Okładka jest dość słaba i do tego trochę nie na temat (co tam robi plansza ouija?). Jako ciekawostkę dodam, że okładkowa grafika wcześniej zdobiła amerykańskie wydanie książki „Ouija” Andrew Laurance'a.
Optymalna ilość stron, dobrze zachowana równowaga pomiędzy opisami a dialogami, przyzwoicie zarysowane postaci, kilka cliffhangerów oraz nienachalne i podszyte autentyczną pasją promowanie stanu Vermont. Sam pomysł na fabułę może i nie jest specjalnie oryginalny, ale na pewno przedstawiony w sposób, który potrafi zaintrygować czytelnika. „Nieznany” nie jest żadnym...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-09-23
Spodziewałem się horroru klasy B (w pozytywnym znaczeniu tego słowa), a dostałem horror psychologiczny, gdzie nie wszystko jest wyjaśnione i autor ucieka się do metafory. Za dużo jest w tej noweli materiału obyczajowego opisującego pracę redakcji gazety, a za mało konkretnej akcji i „efektów specjalnych”. Zdecydowanie na plus oceniam za to te kilka rysunków, które ilustrują tekst. Ciekawy zabieg ze strony wydawcy i chyba „Zaułek zła” jest jedynym horrorem opublikowanym na początku lat 90. w Polsce, w którym coś takiego się pojawiło.
Spodziewałem się horroru klasy B (w pozytywnym znaczeniu tego słowa), a dostałem horror psychologiczny, gdzie nie wszystko jest wyjaśnione i autor ucieka się do metafory. Za dużo jest w tej noweli materiału obyczajowego opisującego pracę redakcji gazety, a za mało konkretnej akcji i „efektów specjalnych”. Zdecydowanie na plus oceniam za to te kilka rysunków, które ilustrują...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-10-02
Poprawnie napisany horror typu animal attack. Nic oryginalnego, ale historia jest w miarę spójna. Plus dla autora za to, że nie ograniczył się tylko do opisów ataków ślimaków, ale postarał się też trochę zaintrygować czytelnika (epizod z dziewczynką, która połknęła śluz oraz „incydent” w restauracji). Przypadły mi do gustu sceny gore, które są dość krwawe i całkiem nieźle napisane. Kilka ciekawostek popularnonaukowych, które pojawiają się w tekście, również mnie ucieszyło. Osobną sprawą jest okładka. Z jedne strony to estetyczny potworek, a z drugie strony jest w niej coś uroczo kiczowatego.
Poprawnie napisany horror typu animal attack. Nic oryginalnego, ale historia jest w miarę spójna. Plus dla autora za to, że nie ograniczył się tylko do opisów ataków ślimaków, ale postarał się też trochę zaintrygować czytelnika (epizod z dziewczynką, która połknęła śluz oraz „incydent” w restauracji). Przypadły mi do gustu sceny gore, które są dość krwawe i całkiem nieźle...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-09-28
Najlepsze w tej powieść jest moim zdaniem miejsce akcji. Takie typowe „american dream” klasy średniej znane wielu Polakom z filmów produkowanych w Stanach Zjednoczonych. Trochę mało jest w tej książce grozy, ale za to autor ma niewątpliwie lekkie pióro, co spowodowało, że lektura „Stwora” była dla mnie autentycznie przyjemnym doświadczeniem. Co zabawne, gdyby ta powieść wpadła mi w ręce w młodości, prawdopodobnie porzuciłbym jej czytanie już po kilkunastu stronach zniechęcony brakiem akcji. Przyzwoite czytadło z kiepską okładką.
Najlepsze w tej powieść jest moim zdaniem miejsce akcji. Takie typowe „american dream” klasy średniej znane wielu Polakom z filmów produkowanych w Stanach Zjednoczonych. Trochę mało jest w tej książce grozy, ale za to autor ma niewątpliwie lekkie pióro, co spowodowało, że lektura „Stwora” była dla mnie autentycznie przyjemnym doświadczeniem. Co zabawne, gdyby ta powieść...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-09-26
Całkiem przyzwoity horror. Co prawda autor już samym tytułem strzela sporego spoilera czytelnikom, ale cała książka broni się naprawdę fajnym klimatem niewielkiej rybackiej mieściny, w której zakorzeniło się zło. Do tego jest w „Sukubie” wiele różnego rodzaju motywów i rekwizytów charakterystycznych dla horrorów okultystycznych (dziwne rytuały, tajemne symbole, wiekowe grymuary itd., itp.). Duża ilość scen erotycznych sprawia, że w powieść czuć też ten specyficzny nastrój, który cechuje horrory erotyczne. Mogę więc napisać, że „Sukub” jest miksem dwóch wspomnianych przez mnie podgatunków horroru. Książka trochę niedoceniona, a może wręcz ignorowana przez czytelników. I coś mi mówi, że powodem tego stanu rzeczy może być okładka, która, mówiąc delikatnie, nie zachwyca. Choć w porównaniu do grafik zdobiących inne horrory opublikowane przez wydawnictwo Rebis na początku lat 90. szata graficzna „Sukuba” to niemal arcydzieło.
Całkiem przyzwoity horror. Co prawda autor już samym tytułem strzela sporego spoilera czytelnikom, ale cała książka broni się naprawdę fajnym klimatem niewielkiej rybackiej mieściny, w której zakorzeniło się zło. Do tego jest w „Sukubie” wiele różnego rodzaju motywów i rekwizytów charakterystycznych dla horrorów okultystycznych (dziwne rytuały, tajemne symbole, wiekowe...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-07-11
2021-01-06
„Jeżeli Lucyfer ma ochotę nas odwiedzić, będzie musiał poczekać, bo pierwszeństwo w tym przypadku ma Polak”.
„Czarna fedora” jest kolejną książką Guya N. Smitha, którą przeczytałem w tym roku, chcąc w ten sposób uczcić pamięć zmarłego przed kilkoma dniami autora. Do lektury tej powieści nie zachęciły mnie dobre oceny i opinie, jak to było w przypadku „Szatańskiego pierwiosnka” oraz „Pana ciemności”, ale informacja o pojawiających się w tej książce polskich akcentach. I rzeczywiście sporo stron w powieści zajmują wzmianki związane z historią Polski, które zresztą sprawiły, że czytałem tę książkę z niemałym zainteresowaniem. Sama intryga w „Czarnej fedorze” jest dość dobrze skonstruowana i autorowi udało się mnie trochę zmobilizować do myślenia nad rozwiązaniem zagadki. Podstawowy problem z tą książką jest taki, że „Czarna fedora” to nie za bardzo jest horror i autor nawet specjalnie nie stara się udawać, że jest inaczej. Na minus oceniam też okładkę. „Czarna fedora” jest przyzwoitym czytadłem, które, mimo że okazało się thrillerem kryminalnym zamiast horrorem, to jednak dostarczyło mi trochę dobrej rozrywki. Ocenę podnoszę o jedną gwiazdkę ze względu na polskie akcenty.
„Jeżeli Lucyfer ma ochotę nas odwiedzić, będzie musiał poczekać, bo pierwszeństwo w tym przypadku ma Polak”.
„Czarna fedora” jest kolejną książką Guya N. Smitha, którą przeczytałem w tym roku, chcąc w ten sposób uczcić pamięć zmarłego przed kilkoma dniami autora. Do lektury tej powieści nie zachęciły mnie dobre oceny i opinie, jak to było w przypadku „Szatańskiego...
2021-01-04
Pamięć po niedawno zmarłym Guyu N. Smicie postanowiłem uczcić, czytając kilka jego książek wydanych na początku lat 90. w Polsce. Po przypomnieniu sobie po ponad 20. latach „Przyczajonych” oraz zapoznaniu się z „Szatańskim pierwiosnkiem” zdecydowałem się przeczytać „Pana ciemności”, który ma, jak na twórczość tego autora, względnie wysoką ocenę na LC.
Zasadniczo można podzielić książkę „Pan ciemności” na dwie części. Pierwsza połowa powieści jest nastrojowa i autor skupia się w niej na przedstawieniu bohaterów oraz miejsca akcji. Opisy szkoły oraz terenów wokół niej są naprawdę klimatyczne i właśnie ta atmosfera miejsca jest jak dla mnie najlepszym elementem tej książki. Niestety na pierwszych kilkudziesięciu stronach nie ma prawie wcale scen typowych dla horrorów, a autor koncentruje się głównie na zapoznaniu czytelnika z patologiczną sytuacją, jaka panuje w szkole. I mimo że lektura niektórych partii tekstu była dla mnie całkiem zajmująca (np. rozdziały z nowym uczniem, Chrisem Pocklingtonem), to jednak ta część książki momentami lekko mnie nudziła. Fabuła robi się ciekawsza dopiero w drugiej połowie powieści, gdzie pojawiają się akcje rodem z pulpowych horrorów. Jest trochę krwawo, lekko absurdalnie, ale przede wszystkim zabawnie. Oczywiście, aby czerpać radość z lektury „Pana ciemności” musiałem wyłączyć krytyczne myślenie i przymknąć oko na pewne nielogiczności oraz uproszczenia fabularne.
Pamięć po niedawno zmarłym Guyu N. Smicie postanowiłem uczcić, czytając kilka jego książek wydanych na początku lat 90. w Polsce. Po przypomnieniu sobie po ponad 20. latach „Przyczajonych” oraz zapoznaniu się z „Szatańskim pierwiosnkiem” zdecydowałem się przeczytać „Pana ciemności”, który ma, jak na twórczość tego autora, względnie wysoką ocenę na LC.
Zasadniczo można...
2021-01-03
Kilka dni temu, a dokładnie w Wigilię 2020 roku, zmarł Guy N. Smith. Ponieważ mam ogromny sentyment do jednej z książek napisanych przez tego autora (powieść „Przyczajeni” była pierwszym horrorem lub raczej thrillerem, jaki przeczytałem w życiu), postanowiłem uczcić pamięć zmarłego, zapoznając się z kilkoma jego książkami wydanymi w pierwszej połowie lat 90. w Polsce. Na początek zdecydowałem się na ponowne przeczytanie powieści „Przyczajeni”, z której fabuły po ponad 20. latach od pierwszej lektur nie pamiętałem już nic. Ku mojemu zaskoczeniu książka okazała się lepsza niż się spodziewałem. Jeśli przymknąć oko na słabą redakcję polskiego tłumaczenia, to można znaleźć w „Przyczajonych” nawet kilka ciekawych momentów i niezły, zimowy klimat pod koniec. Pozytywnie zachęcony, zabrałem się za lekturę „Szatańskiego pierwiosnka”.
„Szatański pierwiosnek” to typowy, pulpowy horror, który nie stara się być czymś więcej niż rozrywką. Fabuła jest całkiem OK i jak na kolejną wariację na temat nawiedzonego domu wypada momentami oryginalnie, bo autor miał nawet kilka ciekawych pomysłów, np. przenoszenie domu z jednego kraju do drugiego. Umieszczenie większości akcji powieści w Szwajcarii było interesującym rozwiązaniem i niewątpliwie dodało trochę „egzotyki” tej książce. Sceny gore znajdujące się w „Szatańskim pierwiosnku” są w większości dość dobrze napisane, więc zaliczam ten element powieści na plus. Na minus zaliczam za to pewne uproszczenia fabularne. Czytając książkę miałem momentami wrażenie, że brakuje w tej powieści kilku stron. Zwłaszcza początek drugiej część, gdzie pojawia się pies oraz egzorcysta, wypada lekko chaotycznie. Co ciekawe, mimo że książka „Szatański pierwiosnek” jest napisana trochę niechlujnie, to jednak autorowi udało się przykuć moją uwagę i sam nie wiem do końca dlaczego, ale przez większość lektury nie mogłem oderwać się od tej powieści. Podsumowując, „Szatański pierwiosnek” to całkiem przyzwoity horror klasy B, który dostarczył mi sporo dobrej zabawy.
Kilka dni temu, a dokładnie w Wigilię 2020 roku, zmarł Guy N. Smith. Ponieważ mam ogromny sentyment do jednej z książek napisanych przez tego autora (powieść „Przyczajeni” była pierwszym horrorem lub raczej thrillerem, jaki przeczytałem w życiu), postanowiłem uczcić pamięć zmarłego, zapoznając się z kilkoma jego książkami wydanymi w pierwszej połowie lat 90. w Polsce. Na...
więcej mniej Pokaż mimo to1995
To nie tylko pierwszy horror, jaki przeczytałem, ale też pierwsza książka w moim życiu, którą świadomie kupiłem. Pamiętam, jakby to było wczoraj. Miałem 11 lat. Poszedłem do antykwariatu sprawdzić, czy pojawiły się jakieś nowe komiksy. Po przejrzeniu stosu Batmanów i Spider-Manów mój wzrok padł na półkę wyżej. Stały tam małe książeczki kuszące kolorowymi okładkami. I wtedy pojawiła się ta myśl: a może by tak kupić sobie jakąś książkę? Była w stanie niemal idealnym, tylko kartki już lekko zżółkły. Cena: 3 złote. Przeczytałem tę mikropowieść jeszcze tego samego wieczora. A na drugi dzień, zaraz po przebudzeniu, nie wstając w ogóle z łóżka, zapoznałem się z nią drugi raz. Po upływie ponad 20. lat nie pamiętam prawie nic z jej treści, ale nadal mam do niej ogromny sentyment. Wiem, że ta książka nie zasługuje na 10 gwiazdek, ale nic na to nie poradzę, że przez przypadek stała się ona jedną z najważniejszych w moim życiu.
Dzięki, Guy.
To nie tylko pierwszy horror, jaki przeczytałem, ale też pierwsza książka w moim życiu, którą świadomie kupiłem. Pamiętam, jakby to było wczoraj. Miałem 11 lat. Poszedłem do antykwariatu sprawdzić, czy pojawiły się jakieś nowe komiksy. Po przejrzeniu stosu Batmanów i Spider-Manów mój wzrok padł na półkę wyżej. Stały tam małe książeczki kuszące kolorowymi okładkami. I wtedy...
więcej mniej Pokaż mimo to1995
1995
1995
Pomysł, aby głównymi bohaterami książki o ataku „zombie” uczynić skonfliktowane pary, które biorą udział w terapii małżeńskiej, jest co najmniej dobry. Niestety autor postanowił dołożyć do tej historii także motyw niewielkiej wspólnoty religijnej, który może i dodaje odrobinę „paranormalności” tej książce, ale sprawia również, że wstęp oraz zapoznanie ze wszystkimi bohaterami zajmuje prawie pół powieści. Resztę stron wypełnia już tylko akcja, która niestety dość szybko staje się monotonna. „Bestie” to typowy, lekko nudnawy średniak z całkiem fajną okładką, który mimo kilku interesujących pomysłów (np. opis ceremonii z wężami) tak naprawdę niczym się specjalnie nie wyróżnia.
Pomysł, aby głównymi bohaterami książki o ataku „zombie” uczynić skonfliktowane pary, które biorą udział w terapii małżeńskiej, jest co najmniej dobry. Niestety autor postanowił dołożyć do tej historii także motyw niewielkiej wspólnoty religijnej, który może i dodaje odrobinę „paranormalności” tej książce, ale sprawia również, że wstęp oraz zapoznanie ze wszystkimi...
więcej Pokaż mimo to