rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Czytadło na wakacje. Książka napisana przystępnym językiem i w poprawny sposób. Plus za dobrą korektę. Brakuje mi tu jednak jakiegoś sensownego wyjaśnienia zagadki kontenera. Czytałem i czekałem aż wreszcie dowiem się czegoś, co pchnie akcję do przodu, ale niestety. W pewnym momencie uświadomiłem sobie, że fabuła kreci się w kółko. Coś morduje bohaterów, a oni starają się przed tym uciec — i tyle. U Mastertona dostajemy chociaż jakieś mniej lub bardziej zgrabne rozwikłanie intrygi i odpowiedzi na pytania: jak do tego doszło oraz dlaczego? W „Inwentaryzacji” niestety tego nie ma.

Czytadło na wakacje. Książka napisana przystępnym językiem i w poprawny sposób. Plus za dobrą korektę. Brakuje mi tu jednak jakiegoś sensownego wyjaśnienia zagadki kontenera. Czytałem i czekałem aż wreszcie dowiem się czegoś, co pchnie akcję do przodu, ale niestety. W pewnym momencie uświadomiłem sobie, że fabuła kreci się w kółko. Coś morduje bohaterów, a oni starają się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Po lekturze tej książki mogę stwierdzić jedno: używanie mydła siarkowego już nigdy nie będzie takie samo. Od dziś będę się namydlał z iście nabożną czcią ;)

Po lekturze tej książki mogę stwierdzić jedno: używanie mydła siarkowego już nigdy nie będzie takie samo. Od dziś będę się namydlał z iście nabożną czcią ;)

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jak na książkę, która powstała jako element kampanii reklamowej do filmu oraz miała przy okazji zapewnić kilka dolarów premii scenarzyście kultowego obrazu, jest to zadziwiająco dobrze napisana historia. Krótka, treściwa oraz pełna dialogów bez zbędnych opisów co robią lub myślą osoby biorące udział w wymianie zdań. Oczywiście książkowy „Omen” to nie jest żadne rewolucyjne dzieło, ale jako uzupełnienie opowieść pokazanej w filmie wypada całkiem zgrabnie. Plus dla wydawcy, który w posłowiu poszedł również tą drogą i zamiast analizować treść książki skupił się na przedstawieniu czytelnikom masy ciekawostek związanych z filmem. Kolejny plus za oprawę graficzną, a zwłaszcza okładkę, która co prawda kojarzy mi się lekko z powieściami dla młodszych czytelników, ale biorąc pod uwagę, że jest to historia o dziecku, styl okładkowej grafiki nabiera dla mnie ciekawego wydźwięku.

Jak na książkę, która powstała jako element kampanii reklamowej do filmu oraz miała przy okazji zapewnić kilka dolarów premii scenarzyście kultowego obrazu, jest to zadziwiająco dobrze napisana historia. Krótka, treściwa oraz pełna dialogów bez zbędnych opisów co robią lub myślą osoby biorące udział w wymianie zdań. Oczywiście książkowy „Omen” to nie jest żadne rewolucyjne...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Reporterski styl autora sprawia, że czyta się tę książkę błyskawicznie. Dodatkowo taka forma pisania eliminuje sporo dłużyzn, zbędnych opisów oraz nudnawych dywagacji. I właśnie ta treściwość jest najmocniejszą częścią „Amityville Horror”. Sama historia zaś nie wyróżnia się niczym specjalnym. Ot, kolejna opowieść z nawiedzonym domem w roli głównej. Trochę za dużo w niej było jak dla mnie niedopowiedzeń. Preferuję jednak horrory gdzie autorzy dają bardziej konkretne wyjaśnienia tajemniczych zdarzeń, które pojawiają się w fabule. Lekko raziły mnie też kolokwializmy, których użył w kilku miejscach tłumacz. Niby książka udaje reportaż, a tu nagle słownictwo, które nijak do literatury faktu nie pasuje. „Amityville Horror” to dobre czytadło, jednak obawiam się, że ta historia dość szybko wyparuje z mojej pamięci.

Reporterski styl autora sprawia, że czyta się tę książkę błyskawicznie. Dodatkowo taka forma pisania eliminuje sporo dłużyzn, zbędnych opisów oraz nudnawych dywagacji. I właśnie ta treściwość jest najmocniejszą częścią „Amityville Horror”. Sama historia zaś nie wyróżnia się niczym specjalnym. Ot, kolejna opowieść z nawiedzonym domem w roli głównej. Trochę za dużo w niej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Na plus zdecydowanie wyróżnia się w tej książce wiarygodna psychologia postaci oraz kilka uniwersalnych prawd życiowych, którymi raczy nas autor ustami/refleksjami głównego bohatera. I chociaż warstwa obyczajowa jest najmocniejszą częścią tej powieści, to — paradoksalnie — jest jej trochę za dużo. Groza w „Zadomowieniu”, kiedy wreszcie już się pojawi, raczej nie powala i jest jakaś taka mało mroczna i niezbyt niepokojąca. Zresztą w tym samym tonie jest utrzymana okładka, więc brawa dla grafika za poprawne oddanie nastroju książki. „Zadomowienie” to lekka powieść grozy, taki pop-horror, który używa charakterystycznych dla horrorów rekwizytów, ale nikogo nie przestraszy. Coś jak np. amerykański film „Nawiedzony” z 1999 roku. Nie twierdzę, że to źle, po prostu spodziewałem się czegoś mocniejszego i dlatego wyższej oceny niż 5/10 dać nie mogę.

Na plus zdecydowanie wyróżnia się w tej książce wiarygodna psychologia postaci oraz kilka uniwersalnych prawd życiowych, którymi raczy nas autor ustami/refleksjami głównego bohatera. I chociaż warstwa obyczajowa jest najmocniejszą częścią tej powieści, to — paradoksalnie — jest jej trochę za dużo. Groza w „Zadomowieniu”, kiedy wreszcie już się pojawi, raczej nie powala i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Pomysł, aby głównymi bohaterami książki o ataku „zombie” uczynić skonfliktowane pary, które biorą udział w terapii małżeńskiej, jest co najmniej dobry. Niestety autor postanowił dołożyć do tej historii także motyw niewielkiej wspólnoty religijnej, który może i dodaje odrobinę „paranormalności” tej książce, ale sprawia również, że wstęp oraz zapoznanie ze wszystkimi bohaterami zajmuje prawie pół powieści. Resztę stron wypełnia już tylko akcja, która niestety dość szybko staje się monotonna. „Bestie” to typowy, lekko nudnawy średniak z całkiem fajną okładką, który mimo kilku interesujących pomysłów (np. opis ceremonii z wężami) tak naprawdę niczym się specjalnie nie wyróżnia.

Pomysł, aby głównymi bohaterami książki o ataku „zombie” uczynić skonfliktowane pary, które biorą udział w terapii małżeńskiej, jest co najmniej dobry. Niestety autor postanowił dołożyć do tej historii także motyw niewielkiej wspólnoty religijnej, który może i dodaje odrobinę „paranormalności” tej książce, ale sprawia również, że wstęp oraz zapoznanie ze wszystkimi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Dość udany horror satanistyczny. Najmocniejszą częścią książki są moim zdaniem sceny erotyczne, które niemal wszystkie ukazują seks rytualny. Więc wypadają one całkiem oryginalnie. Drugą rzeczą, która sprawia, że „Krąg krwi” wyróżnia się na plus jest dość nieoczekiwany finał. I to finał, który zaskoczył mnie nawet kilka razy. Spodobało mi się też, że w powieści autor koncentruje się głównie na satanistach oraz ich różnego rodzaju grach o władzę, a sama instytucja Kościoła anglikańskiego oraz chrześcijański Bóg są tylko delikatnie zarysowani jako element tła. Na minus oceniam dłużyzny. Niestety jest ich trochę w tej książce. Odniosłem też wrażenie, że osoba, która dokonała polskiego przekładu była chyba dość wiekowa. Wnioskuję to po pojawiającym się w tekście kilka razy czasie zaprzeszłym, który wyparował z języka polskiego już kilkadziesiąt lat temu. W powieści jest również sporo różnego rodzaju archaizmów, które nie są używane w celach stylizacyjnych, a po prostu opisują najzwyklejsze wydarzenia. Ten język nie przeszkadzał mi specjalnie w trakcie lektury, ale był trochę dziwny. Niech nie zwiedzie nikogo względnie niewielka liczba stron. Brytyjskie wydanie tej powieści ma 312 stron i jest to jak najbardziej realna długość tej książki. Polski wydawca, co niestety nie ułatwia czytania, upchał tekst na 190 stronach.

Dość udany horror satanistyczny. Najmocniejszą częścią książki są moim zdaniem sceny erotyczne, które niemal wszystkie ukazują seks rytualny. Więc wypadają one całkiem oryginalnie. Drugą rzeczą, która sprawia, że „Krąg krwi” wyróżnia się na plus jest dość nieoczekiwany finał. I to finał, który zaskoczył mnie nawet kilka razy. Spodobało mi się też, że w powieści autor...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Niewątpliwą zaletą tej książki jest lekki język. Autor naprawdę potrafi pisać w sposób, który nie powoduje znużenia u czytelnika. I to właśnie ten przystępny styl spowodował, że doczytałem tę powieść do końca, mimo że sama historia mnie nie wciągnęła. Chociaż początek jest całkiem interesujący, to po kilkudziesięciu stronach fabuła zaczyna się koncentrować na polityczno-mistycznej walce o wpływy we wsi. Niestety opisy rywalizacji pomiędzy dwiema frakcjami sprawiają, że sama zagadka związana z paranormalnym aspektem sprawy jest potraktowana przez autora dość po macoszemu. A szkoda, bo widzę tu całkiem niezły potencjał. Zwłaszcza motyw z Estonią aż się prosił, aby go bardziej rozwinąć. Na plus oceniam też minimalistyczną okładkę. Niby nic specjalnego, ale jednak cieszy oko. „Wymiana” to całkiem przyzwoicie napisany średniak i mam nadzieję, że autor w przyszłości opublikuje jeszcze jakiś horror. Potencjał jest.

Niewątpliwą zaletą tej książki jest lekki język. Autor naprawdę potrafi pisać w sposób, który nie powoduje znużenia u czytelnika. I to właśnie ten przystępny styl spowodował, że doczytałem tę powieść do końca, mimo że sama historia mnie nie wciągnęła. Chociaż początek jest całkiem interesujący, to po kilkudziesięciu stronach fabuła zaczyna się koncentrować na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

„Ta... ta rzecz... jej pierś się porusza. To ODDYCHA! To ŻYJE!”. (Str. 25).

Chociaż akcja tej noweli rozgrywa się na brytyjskich bagniskach, a nie na kalifornijskiej pustyni, to podczas lektury miałem bardzo często wrażenie, że klimat „Bestii” jest dość podobny do amerykańskich, niskobudżetowych horrorów SF z lat 50., które były wyświetlane w kinach samochodowych. Nie tylko tytułowa bestia jest żywcem wyjęta z tego rodzaju filmów, ale również stereotypowe postaci bohaterów związanych z nauką. Sama domniemana geneza bestii to już ewidentnie klasyczny motyw z horrorów SF z lat 50. Chociaż w książce dzieje się sporo, to jednak brakuje mi w niej jakiejś tajemnicy. Czegoś, co mogłoby intrygować. Kolejny minus to brak ciekawostek popularnonaukowych. Co prawda główni bohaterowie są związani ze środowiskiem uniwersyteckim, ale jednak żadne z nich nie mówi absolutnie niczego, co miałoby jakiekolwiek znamiona naukowości.

Książka poniżej średniej, ale wydaje mi się, że na początku lat 90. „Bestia” była chyba pierwszym tak bardzo pulpowym horrorem wydanym w Polsce. I właśnie za tę przypadkową pionierskość podnoszę tej noweli ocenę o jedną gwiazdkę.

„Ta... ta rzecz... jej pierś się porusza. To ODDYCHA! To ŻYJE!”. (Str. 25).

Chociaż akcja tej noweli rozgrywa się na brytyjskich bagniskach, a nie na kalifornijskiej pustyni, to podczas lektury miałem bardzo często wrażenie, że klimat „Bestii” jest dość podobny do amerykańskich, niskobudżetowych horrorów SF z lat 50., które były wyświetlane w kinach samochodowych. Nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Spodziewałem się horroru rozgrywającego się w egzotycznych plenerach Jamajki, a dostałem średniej jakości sensację z delikatnym wątkiem paranormalnym. Książkę czyta się szybko, bo oprócz niewielkiej liczby stron większość tekstu zajmują w niej dialogi. Najmocniejszym elementem „Uczniów Szatana” są opisy życia codziennego na Jamajce, co zresztą nie powinno nikogo dziwić, ponieważ autor mieszkał tam przez wiele lat. Na plus wypadają też główni bohaterowie, którzy są całkiem sympatyczni. Niestety brak w tej powieść jakiejś większej dawki wiedzy o lokalnych wierzeniach oraz miejscowych praktykach magicznych. Nie da się ukryć, że „Uczniowie Szatana” to pulpowa rozrywka. I chociaż mam słabość do horrorów pisanych w ten sposób, to w przypadku książek sensacyjnych jakoś ta forma mnie mniej bawi.

Spodziewałem się horroru rozgrywającego się w egzotycznych plenerach Jamajki, a dostałem średniej jakości sensację z delikatnym wątkiem paranormalnym. Książkę czyta się szybko, bo oprócz niewielkiej liczby stron większość tekstu zajmują w niej dialogi. Najmocniejszym elementem „Uczniów Szatana” są opisy życia codziennego na Jamajce, co zresztą nie powinno nikogo dziwić,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nigdy nie byłem fanem książkowych adaptacji filmów. Jednak w przypadku „Satanistów” jest inaczej, gdyż historia przedstawiona w tej książce, nigdy nie została sfilmowana. I gdyby nie niniejsza nowelizacja scenariusza, prawdopodobnie ta opowieść nigdy nie ujrzałaby światła dziennego. Reżyserem filmu miał być Freddie Francis, a w obsadzie mieli się znaleźć m.in.: Peter Cushing, Trevor Howard oraz Joan Collins.

Fabuła jest dość konkretna i pozbawiona dłużyzn (wyjątek stanowi pierwszy rozdział, który moim zdaniem jest najmniej ciekawą częścią tekstu). W powieści jest sporo scen grozy i to całkiem nieźle napisanych (akcja na dzwonnicy, epizod z kotem). Momentami autorowi udało się też stworzyć całkiem dobry klimat angielskiej wioski, w której zakorzeniło się zło. Historia może i jest przewidywalna oraz wtórna, ale mimo wszystko książka broni się wspomnianymi przeze mnie wcześniej zaletami. Okładka jest niezbyt atrakcyjna, niemniej potrafi zaintrygować i sprawić, że człowiek poświęci jej chwilę i zacznie się zastanawiać — ale o co tutaj chodzi? — więc ostatecznie oceniam ją pozytywnie. „Sataniści” to kolejny mało znany horror, który w Polsce został wydany na początku lat 90., i który, mimo niskiej oceny czytelników, okazał się całkiem przyjemną dla mnie rozrywką.

Nigdy nie byłem fanem książkowych adaptacji filmów. Jednak w przypadku „Satanistów” jest inaczej, gdyż historia przedstawiona w tej książce, nigdy nie została sfilmowana. I gdyby nie niniejsza nowelizacja scenariusza, prawdopodobnie ta opowieść nigdy nie ujrzałaby światła dziennego. Reżyserem filmu miał być Freddie Francis, a w obsadzie mieli się znaleźć m.in.: Peter...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Optymalna ilość stron, dobrze zachowana równowaga pomiędzy opisami a dialogami, przyzwoicie zarysowane postaci, kilka cliffhangerów oraz nienachalne i podszyte autentyczną pasją promowanie stanu Vermont. Sam pomysł na fabułę może i nie jest specjalnie oryginalny, ale na pewno przedstawiony w sposób, który potrafi zaintrygować czytelnika. „Nieznany” nie jest żadnym arcydziełem, ale jako książka stricte rozrywkowa wypada całkiem dobrze i dlatego oceniam tę powieść na solidne 6/10. Okładka jest dość słaba i do tego trochę nie na temat (co tam robi plansza ouija?). Jako ciekawostkę dodam, że okładkowa grafika wcześniej zdobiła amerykańskie wydanie książki „Ouija” Andrew Laurance'a.

Optymalna ilość stron, dobrze zachowana równowaga pomiędzy opisami a dialogami, przyzwoicie zarysowane postaci, kilka cliffhangerów oraz nienachalne i podszyte autentyczną pasją promowanie stanu Vermont. Sam pomysł na fabułę może i nie jest specjalnie oryginalny, ale na pewno przedstawiony w sposób, który potrafi zaintrygować czytelnika. „Nieznany” nie jest żadnym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Spodziewałem się horroru klasy B (w pozytywnym znaczeniu tego słowa), a dostałem horror psychologiczny, gdzie nie wszystko jest wyjaśnione i autor ucieka się do metafory. Za dużo jest w tej noweli materiału obyczajowego opisującego pracę redakcji gazety, a za mało konkretnej akcji i „efektów specjalnych”. Zdecydowanie na plus oceniam za to te kilka rysunków, które ilustrują tekst. Ciekawy zabieg ze strony wydawcy i chyba „Zaułek zła” jest jedynym horrorem opublikowanym na początku lat 90. w Polsce, w którym coś takiego się pojawiło.

Spodziewałem się horroru klasy B (w pozytywnym znaczeniu tego słowa), a dostałem horror psychologiczny, gdzie nie wszystko jest wyjaśnione i autor ucieka się do metafory. Za dużo jest w tej noweli materiału obyczajowego opisującego pracę redakcji gazety, a za mało konkretnej akcji i „efektów specjalnych”. Zdecydowanie na plus oceniam za to te kilka rysunków, które ilustrują...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Poprawnie napisany horror typu animal attack. Nic oryginalnego, ale historia jest w miarę spójna. Plus dla autora za to, że nie ograniczył się tylko do opisów ataków ślimaków, ale postarał się też trochę zaintrygować czytelnika (epizod z dziewczynką, która połknęła śluz oraz „incydent” w restauracji). Przypadły mi do gustu sceny gore, które są dość krwawe i całkiem nieźle napisane. Kilka ciekawostek popularnonaukowych, które pojawiają się w tekście, również mnie ucieszyło. Osobną sprawą jest okładka. Z jedne strony to estetyczny potworek, a z drugie strony jest w niej coś uroczo kiczowatego.

Poprawnie napisany horror typu animal attack. Nic oryginalnego, ale historia jest w miarę spójna. Plus dla autora za to, że nie ograniczył się tylko do opisów ataków ślimaków, ale postarał się też trochę zaintrygować czytelnika (epizod z dziewczynką, która połknęła śluz oraz „incydent” w restauracji). Przypadły mi do gustu sceny gore, które są dość krwawe i całkiem nieźle...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Najlepsze w tej powieść jest moim zdaniem miejsce akcji. Takie typowe „american dream” klasy średniej znane wielu Polakom z filmów produkowanych w Stanach Zjednoczonych. Trochę mało jest w tej książce grozy, ale za to autor ma niewątpliwie lekkie pióro, co spowodowało, że lektura „Stwora” była dla mnie autentycznie przyjemnym doświadczeniem. Co zabawne, gdyby ta powieść wpadła mi w ręce w młodości, prawdopodobnie porzuciłbym jej czytanie już po kilkunastu stronach zniechęcony brakiem akcji. Przyzwoite czytadło z kiepską okładką.

Najlepsze w tej powieść jest moim zdaniem miejsce akcji. Takie typowe „american dream” klasy średniej znane wielu Polakom z filmów produkowanych w Stanach Zjednoczonych. Trochę mało jest w tej książce grozy, ale za to autor ma niewątpliwie lekkie pióro, co spowodowało, że lektura „Stwora” była dla mnie autentycznie przyjemnym doświadczeniem. Co zabawne, gdyby ta powieść...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Całkiem przyzwoity horror. Co prawda autor już samym tytułem strzela sporego spoilera czytelnikom, ale cała książka broni się naprawdę fajnym klimatem niewielkiej rybackiej mieściny, w której zakorzeniło się zło. Do tego jest w „Sukubie” wiele różnego rodzaju motywów i rekwizytów charakterystycznych dla horrorów okultystycznych (dziwne rytuały, tajemne symbole, wiekowe grymuary itd., itp.). Duża ilość scen erotycznych sprawia, że w powieść czuć też ten specyficzny nastrój, który cechuje horrory erotyczne. Mogę więc napisać, że „Sukub” jest miksem dwóch wspomnianych przez mnie podgatunków horroru. Książka trochę niedoceniona, a może wręcz ignorowana przez czytelników. I coś mi mówi, że powodem tego stanu rzeczy może być okładka, która, mówiąc delikatnie, nie zachwyca. Choć w porównaniu do grafik zdobiących inne horrory opublikowane przez wydawnictwo Rebis na początku lat 90. szata graficzna „Sukuba” to niemal arcydzieło.

Całkiem przyzwoity horror. Co prawda autor już samym tytułem strzela sporego spoilera czytelnikom, ale cała książka broni się naprawdę fajnym klimatem niewielkiej rybackiej mieściny, w której zakorzeniło się zło. Do tego jest w „Sukubie” wiele różnego rodzaju motywów i rekwizytów charakterystycznych dla horrorów okultystycznych (dziwne rytuały, tajemne symbole, wiekowe...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Głosy wiatru 2” choć wydają się pełnowymiarową powieścią są w rzeczywistości zbiorem opowiadań. Na pierwszych kilkudziesięciu stronach autor przedstawia krótkie teksty, które jak dla mnie są za bardzo chaotycznie napisane i zbyt szybko główny bohater rozwikłuje w nich zagadki. Ciekawie prezentuje się bodaj najdłuższa opowieść w książce, w której autor zapoznaje czytelników z tajemniczymi magazynami w lesie. Historia ma nawet ciekawy nastrój, bo fabuła nie gna na łeb na szyję, jak w krótszych tekstach. Ostatnie kilkadziesiąt stron „Głosów wiatru 2” autor poświęcił na opisanie dalszych losów pałacu oraz bohaterów znanych z pierwszej części przygód o Wiktorze Deranie. Brak znajomości poprzedniej książki nie przeszkadzał mi specjalnie w lekturze.

Podstawową wadą „Głosów wiatru 2” jest mnogość powtórzeń. Często w dwóch następujących po sobie zdaniach pojawia się trzy razy to samo słowo, gdzie bez problemu można znaleźć jego synonim. Dialogi również nie prezentują się lepiej. Bohaterowie jeden po drugim w trakcie tej samej rozmowy powtarzają te same rzeczy. Czytałem już wcześniej dwa zbiory opowiadań autora („Okręt umarłych” oraz „Przekleństwo”) i poziom tekstów w nich zawartych był o niebo wyższy. Myślę, że słabą jakość tej książki może tłumaczyć data jej powstania, która znajduje się na ostatniej stronie. „Głosy wiatru 2” zostały napisane w 2011 roku, czyli w tym samym czasie kiedy autor opublikował swoją pierwszą powieść.

„Głosy wiatru 2” choć wydają się pełnowymiarową powieścią są w rzeczywistości zbiorem opowiadań. Na pierwszych kilkudziesięciu stronach autor przedstawia krótkie teksty, które jak dla mnie są za bardzo chaotycznie napisane i zbyt szybko główny bohater rozwikłuje w nich zagadki. Ciekawie prezentuje się bodaj najdłuższa opowieść w książce, w której autor zapoznaje czytelników...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pozytywne zaskoczenie. Tak w wielki skrócie mogę podsumować moje wrażenie z lektury tej książki. W „Małej czerni” podobają mi się zasadniczo dwie rzeczy. Po pierwsze znaczną część powieści zajmuje śledztwo, w którym autor umiejętnie dokłada nowe elementy układanki. Warstwa kryminalna jest konkretna i kilka razy w trakcie czytania byłem tak zaintrygowany, że aż miałem problemy z odłożeniem tej książki i zajęciem się innymi życiowymi sprawami. Drugą rzeczą, która przypadła mi bardzo do gustu jest to, że powieść nie ma jednego głównego bohatera. Jest ich paru i tworzą razem grupę. Działają wspólnie, rozmawiają oraz mają sensownie zarysowane rysy charakterów. Dzięki temu w książce nie ma aż tak dużo psychologiczno-introspektywnego lania wody, które być może spowodowałoby, że powieść byłaby bardziej ambitna, ale i zarazem o wiele nudniejsza. Trzy dodatkowe plusy: za wzmianki o subkulturze metalowej (sam dawno temu byłem metalowcem), za całkiem fajny, lekko nostalgiczny klimat oraz za naprawdę niezłą redakcję i korektę tekstu (co biorąc pod uwagę fakt, że Phantom Books Horror jest wydawnictwem półamatorskim, jest bez dwóch zdań godne podziwu).

Pozytywne zaskoczenie. Tak w wielki skrócie mogę podsumować moje wrażenie z lektury tej książki. W „Małej czerni” podobają mi się zasadniczo dwie rzeczy. Po pierwsze znaczną część powieści zajmuje śledztwo, w którym autor umiejętnie dokłada nowe elementy układanki. Warstwa kryminalna jest konkretna i kilka razy w trakcie czytania byłem tak zaintrygowany, że aż miałem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Horror słowiański osadzony na strukturze typowego horroru rozrywkowego. Z jednej strony to dobrze, że autor nie starał się eksperymentować i nie próbował stworzyć czegoś bardziej ambitnego. Sprawia to, że książka jest przystępna w odbiorze. Z drugiej strony używanie do bólu ogranych schematów powoduje, że powieść jest dość nudnawa. Oprócz postaci księdza żaden z bohaterów nie wzbudził specjalnie mojego zainteresowania. Zresztą duchowny sam w sobie też nie jest specjalnie ciekawy. Tak naprawdę ciekawe są jego opowieści o czasach przedchrześcijańskich oraz o zdarzeniach jakie miały miejsce w pierwszych wiekach chrystianizacji ziem polskich.

W ciągu kilku ostatnich miesięcy przeczytałem sporo amerykańskich horrorów, które były masowo publikowane na przełomie lat 80. i 90. w USA. I w tym kontekście „Skarb w glinianym naczyniu” prezentuje się jako takie typowe, wakacyjne czytadło, które z powodzeniem mogłoby zostać wydane w kieszonkowym formacie i być sprzedawane, chociażby na stacjach benzynowych podróżnym jadącym relaksować się nad morzem. Co nie zmienia faktu, że jak na debiut książka jest napisana całkiem sprawnie i autor ma potencjał, więc raczej jeszcze sięgnę po jakiś jego horror, aby sprawdzić, jak rozwinęło się jego pisarstwo.

Horror słowiański osadzony na strukturze typowego horroru rozrywkowego. Z jednej strony to dobrze, że autor nie starał się eksperymentować i nie próbował stworzyć czegoś bardziej ambitnego. Sprawia to, że książka jest przystępna w odbiorze. Z drugiej strony używanie do bólu ogranych schematów powoduje, że powieść jest dość nudnawa. Oprócz postaci księdza żaden z bohaterów...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Typowy horror ze zjawiskami paranormalnymi, demonem w jednej z głównych ról oraz sporą ilością scen erotycznych (z których jedna jest kontrowersyjna, bo pokazuje kazirodztwo). Właściwie w tej książce jest tyle seksu, że dodając informacje o niej do bazy danych LC, zastanawiałem się, czy nie otagować jej jako horror erotyczny. Niewątpliwą zaletą „Hellborna” jest względnie niewielka ilość stron, co sprawia, że powieść jest treściwa. Wadą jest brak jakiejkolwiek oryginalności. Autor jedzie na ogranych do bólu schematach, jakie można znaleźć w tysiącach horrorów. „Hellborn” to typowy średniak, który ma jednak kilka ciekawie napisanych momentów, więc ocenę podnoszę o jedną gwiazdkę. Podoba mi się też okładka, która nie razi kiczem charakterystycznym dla horrorów z lat 80.

Książkę przeczytałem za darmo i legalnie dzięki Internet Archive.

Typowy horror ze zjawiskami paranormalnymi, demonem w jednej z głównych ról oraz sporą ilością scen erotycznych (z których jedna jest kontrowersyjna, bo pokazuje kazirodztwo). Właściwie w tej książce jest tyle seksu, że dodając informacje o niej do bazy danych LC, zastanawiałem się, czy nie otagować jej jako horror erotyczny. Niewątpliwą zaletą „Hellborna” jest względnie...

więcej Pokaż mimo to