-
ArtykułyZakładki, a także wszystko, czego jako zakładek używamy. Czym zaznaczasz przeczytane strony książek?Anna Sierant29
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 7 czerwca 2024LubimyCzytać372
-
ArtykułyHistoria jako proces poznania bohatera. Wywiad z Pawłem LeśniakiemMarcin Waincetel1
-
ArtykułyPrzygotuj się na piłkarskie święto! Książki SQN na EURO 2024LubimyCzytać8
Biblioteczka
2024-05-14
2024-03-03
Autor ponownie (po „Budziszynie 1002-1018”) dobitnie udowadnia, że potrafi przedstawić wczesnośredniowieczną historię regionu między Łabą, Soławą i Odrą jedynie w sposób tendencyjny, który, moim zdaniem, nie przystaje współczesnemu historykowi. Nie rozumiem takiego nastawienia. Historia Słowian połabskich jest tak fascynująca, jak mało znana. Wystarczyło trzymać się faktów i wyraźnie zaznaczyć, gdzie rozpoczyna się spekulacja. Powstałaby, przy zastosowaniu lepszej struktury narracji, niż to ma miejsce tutaj, świetna książka historyczna. Tymczasem autor stosuje zabiegi szarej propagandy, wybielając działania Słowian (w tym i Polaków) a demonizując poczynania Niemców i Duńczyków. Rozpoczyna się to już w warstwie językowej – wystarczy porównać słownictwo użyte przy opisie działań poszczególnych stron. I po co to komu? Czyż kilkusetletnia walka plemion Połabia o niezależność była czymś innym, jak walka plemion śląskich i małopolskich? Ba, równie zacięcie walczyły przecież o wolność plemiona germańskie (np. Sasi i Fryzowie)! Imperia mają to do siebie, że starają się wchłonąć tereny przygraniczne (inaczej nie byłyby imperiami, czyli, jak powiedzielibyśmy dzisiaj: mocarstwami lub global-playerami). Słowianie połabscy przegrali z Niemcami, Duńczykami i Polakami bo zabrakło im książąt na miarę Mieszka I, czy chociażby czeskiego Bolesława II Pobożnego. I tyle.
Autor ponownie (po „Budziszynie 1002-1018”) dobitnie udowadnia, że potrafi przedstawić wczesnośredniowieczną historię regionu między Łabą, Soławą i Odrą jedynie w sposób tendencyjny, który, moim zdaniem, nie przystaje współczesnemu historykowi. Nie rozumiem takiego nastawienia. Historia Słowian połabskich jest tak fascynująca, jak mało znana. Wystarczyło trzymać się faktów...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2021-12-16
Chyba najbardziej zaskoczyła mnie kompleksowość tej książki: Karolina Kuszyk stara się „ugryźć” temat z bardzo różnych, czasami mało oczywistych stron. Rezultatem jest bardzo obszerny, w dosłownym tego słowa znaczeniu wyczerpujący przyczynek do trudnej historii wzajemnych relacji obydwu narodów. Osobiste doświadczenia mojej własnej rodziny nałożyły się przy pomocy „Poniemieckiego” na doświadczenia całej generacji ludzi, którzy z bardzo różnych, ale prawie zawsze jednako tragicznych powodów utracili korzenie i zostali zmuszeni do życia na obczyźnie. Ponieważ stosunki polsko-niemieckie mają wystarczająco dużo negatywnie nastawionych komentatorów, to wolę pozostać optymistą – dlatego w tej akurat książce poruszyły mnie najbardziej opowieści o koegzystencji. O dostrzeżeniu w swoim bliźnim człowieka (co w czasach powojennych musiało być przecież bardzo trudne). Stwierdzam, że podobnie jak niektórzy weterani II wojny światowej mają bardzo specyficzne, pełne szacunku podejście do dawnych wrogów, tak i niektórzy repatrianci z polskich Kresów wykazali się niezwykłą empatią. Pytanie tylko, czy następne pokolenia będą w stanie nawiązać do takich postaw i wynieść z takich opowieści, jak „Poniemieckie”, coś, co pozwoli na dalszy rozwój sąsiedzkich stosunków po obu brzegach Odry?
Chyba najbardziej zaskoczyła mnie kompleksowość tej książki: Karolina Kuszyk stara się „ugryźć” temat z bardzo różnych, czasami mało oczywistych stron. Rezultatem jest bardzo obszerny, w dosłownym tego słowa znaczeniu wyczerpujący przyczynek do trudnej historii wzajemnych relacji obydwu narodów. Osobiste doświadczenia mojej własnej rodziny nałożyły się przy pomocy...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-12-31
Niesamowita książka, jeśli zważyć okoliczności jej powstania i jakość samego tekstu. Od momentu publikacji minęło w międzyczasie prawie 180 lat. A jednak, mimo niewątpliwego zdezaktualizowania, jest to pozycja, którą czyta się od deski do deski. I to z wypiekami! Jako czytelnik życzę sobie, aby współcześni historycy posiadali, obok koniecznej oczywiście wiedzy fachowej, choćby połowę talentu narratorskiego Prescotta.
Niesamowita książka, jeśli zważyć okoliczności jej powstania i jakość samego tekstu. Od momentu publikacji minęło w międzyczasie prawie 180 lat. A jednak, mimo niewątpliwego zdezaktualizowania, jest to pozycja, którą czyta się od deski do deski. I to z wypiekami! Jako czytelnik życzę sobie, aby współcześni historycy posiadali, obok koniecznej oczywiście wiedzy fachowej,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-12-05
Zwycięstwo Bolesława Chrobrego nad Henrykiem II, królem niemieckim, jest bezsprzecznie jedną z większych wiktorii wojska polskiego. Bolesław wykazał się wszystkimi atrybutami dobrego stratega i przywódcy, posiadał nie tylko wierną sprawie i umiejętnie dowodzoną armię, ale i znakomity wywiad. Henryk, z drugiej strony, był sprytnym pechowcem, czasami zdolnym do błyskotliwych posunięć, ale walczącym zazwyczaj z jedną ręką uwiązaną na plecach (często z własnej winy, bo nie ogarniał silnej opozycji i mieszał się w sprawy italskie).
Tym bardziej dziwi, że Robert F. Barkowski (w odróżnieniu od opisującego w tej samej serii te same wydarzenia dekadę wcześniej Pawła Rochały), często i gęsto narzekając na (niesprzecznie istniejącą) silną stronniczość Thietmara z Merseburga, autora jednego ze źródeł, nie potrafi podejść do tematu bez niepotrzebnego wplatania grających na emocjach elementów propagandowych. Podczas gdy Rochała potrafił w „Niemczy 1017” pisać z sympatią dla Polaków, kreśląc równocześnie barwny i bardzo ludzki portret polskiego władcy, to u Barkowskiego Bolesław Chrobry to po prostu posągowy gigant militarno-polityczny. Stronniczość autora jest tak wyraźna, jak zupełnie niepotrzebna, bo wydarzenia z początku XI wieku na polsko-niemieckim pograniczu mówią same za siebie. Tu nie trzeba upiększać, nie trzeba starannie omijać dokładniejszego opisu wydarzeń mniej chwalebnych (jak choćby chaotycznych wydarzeń w Pradze w roku 1004). Kulminacją takiego nastawienia jest porównywanie daty 1 września 1015 (bitwa w kraju Dziadoszan) do początku II wojny światowej. Co ma piernik do wiatraka?!
Szkoda, bo narracja książki jest bardzo przystępna, a styl, choć prosty, jest dobrze dopasowany do tego typu publikacji. Zawiodły niestety lektorat i korekta - w tekście znajdzie się sporo literówek i kilka nieścisłości.
Zwycięstwo Bolesława Chrobrego nad Henrykiem II, królem niemieckim, jest bezsprzecznie jedną z większych wiktorii wojska polskiego. Bolesław wykazał się wszystkimi atrybutami dobrego stratega i przywódcy, posiadał nie tylko wierną sprawie i umiejętnie dowodzoną armię, ale i znakomity wywiad. Henryk, z drugiej strony, był sprytnym pechowcem, czasami zdolnym do błyskotliwych...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-09-07
Prawdopodobnie ostatnia już część monografii o historii najlepszego niemieckiego myśliwca drugiej wojny światowej. Tym razem autorzy poświęcają się ostatnim wersjom Fw 190, czyli słynnej „Dorze”. To była prawdziwa „Wunderwaffe” Hitlera, która (na szczęście!) miała jeden jedyny prawdziwy problem: aby podjąć równą walkę z lotnictwem aliantów trzeba było mieć dobrych pilotów. A tych w zimie 1944/45 Luftwaffe zbyt wielu już nie posiadała...
Monografia jest bardzo dobrze wydana i zawiera masę informacji, rysunków i fotografii. Autorzy skupiają się głównie na historii samej konstrukcji, traktując opisy zmagań wojennych po macoszemu.
Prawdopodobnie ostatnia już część monografii o historii najlepszego niemieckiego myśliwca drugiej wojny światowej. Tym razem autorzy poświęcają się ostatnim wersjom Fw 190, czyli słynnej „Dorze”. To była prawdziwa „Wunderwaffe” Hitlera, która (na szczęście!) miała jeden jedyny prawdziwy problem: aby podjąć równą walkę z lotnictwem aliantów trzeba było mieć dobrych pilotów....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-09-05
Po „Cedyni 972” to druga książka Rochały o niemiecko-słowiańskim pograniczu na przełomie X i XI wieku. Autora muszę pochwalić za umiejętne połączenie dwóch faktorów, które są niezwykle ważne dla dobrej książki popularnonaukowej: obiektywność w ocenie wydarzeń przedstawianej kampanii wojennej oraz prosty (ale mimo to fascynujący) opis ówczesnego świata. Rochała trzyma się faktów prawie do samego końca. Podobnie jak w pierwszej części, dopiero przy opisie samych zmagań pod murami Niemczy ma się wrażenie, że autor wolałby napisać powieść historyczną, zamiast tworzenia narracji w ciasnym gorsecie pozycji z serii „Historyczne bitwy”.
Czytelnikom, którzy znają już „Cedynię”, do lektury zachęcać nie muszę. Zainteresowanym wczesnymi dziejami ziem nad Łabą i Odrą mogę natomiast bez większych zastrzeżeń polecić tę pozycję jako ciekawy wstęp do studiów epoki.
Po „Cedyni 972” to druga książka Rochały o niemiecko-słowiańskim pograniczu na przełomie X i XI wieku. Autora muszę pochwalić za umiejętne połączenie dwóch faktorów, które są niezwykle ważne dla dobrej książki popularnonaukowej: obiektywność w ocenie wydarzeń przedstawianej kampanii wojennej oraz prosty (ale mimo to fascynujący) opis ówczesnego świata. Rochała trzyma się...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-08-25
W obliczu istnienia jedynie bardzo skromnych informacji o samym konflikcie roku 972 autor podjął jedyną słuszną decyzję i przedstawił historię niemiecko-słowiańskiego pogranicza od czasów Karola Wielkiego do Ottona I. Jego sympatia leży wprawdzie, co raczej nie dziwi, jednoznacznie po stronie Polaków i innych Słowian zachodnich, ale „Cedynia 972” to dosyć neutralna, rzeczowa relacja wydarzeń tamtych czasów. Dla Niemców region Łaby i Odry to wtedy rodzaj Dzikiego Wschodu, przyciągający wszelakich awanturników i mącicieli z głębi Rzeszy. Natomiast plemiona słowiańskie różnią się zachowaniem niewiele od plemion indiańskich Ameryki Północnej: są bardziej zwaśnione z sąsiadem o miedzę niż z Niemcami i prowadzą krótkowzroczną politykę, która już wkrótce okaże się fatalna w obliczu dobrze zorganizowanego imperialnego podboju.
Fakt, że w osobie Mieszka I-go (a potem, ale już nie w narracji tej książki, Bolesława Chrobrego) Polacy mieli mądrych i zdecydowanych władców, zaważył prawdopodobnie znacząco na dalszych losach regionu.
Paweł Rochala pisze ciekawie i przystępnie, choć lekko zdziwił mnie rozdział opisujący samą bitwę pod Cedynią w postaci sfabularyzowanej. Czyta się to całkiem dobrze, ale ma niewiele wspólnego z literaturą popularnonaukową. Mimo to książka jest dobrym i udanym wprowadzeniem w temat początków polskiej państwowości i ówczesnych stosunków z zachodnim sąsiadem.
W obliczu istnienia jedynie bardzo skromnych informacji o samym konflikcie roku 972 autor podjął jedyną słuszną decyzję i przedstawił historię niemiecko-słowiańskiego pogranicza od czasów Karola Wielkiego do Ottona I. Jego sympatia leży wprawdzie, co raczej nie dziwi, jednoznacznie po stronie Polaków i innych Słowian zachodnich, ale „Cedynia 972” to dosyć neutralna,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Opracowanie powinno posiadać podtytuł: Rozbicie Frontu Zachodniego z perspektywy sowieckiej. Praktycznie brak spojrzenia na przebieg wydarzeń ze strony niemieckiej, co wyraźnie widać przy przeglądaniu bibliografii tomiku. Na sam przebieg początku operacji „Barbarossa” na Białorusi autor poświęcił raptem 60 z niecałych 200 stron książki.
Całość sprawia wrażenie, jakby zabrakło porządnej redakcji/lektoratu, bo pojawiają się nawet zupełnie zbędne powtórzenia na następnej stronie tekstu. Przy tym autora bardziej interesowały przygotowania Sowietów do ataku prewencyjnego na Rzeszę w Generalnej Guberni i Prusach Wschodnich, niż np. plan niemieckiego ataku na ZSRR. Relacja „Mińska” koncentruje się na przedstawieniu dowództwa Zachodniego Specjalnego Okręgu Wojskowego, jego interakcji ze sztabem generalnym (Stawką) oraz konsekwencji personalnych po szybkiej klęsce pod Mińskiem.
Pozycja sprawia wrażenie naprędce skleconego, niezbyt przemyślanego wypracowania, które na siłę wprasowano w jako tako odpowiadający serii „HB” format. Jako wprowadzenie w temat pierwszych dni ataku Wehrmachtu na ZSRR książka raczej się nie nadaje. Można ją traktować raczej jako uzupełnienie tego tematu o pewne aspekty strony sowieckiej.
Opracowanie powinno posiadać podtytuł: Rozbicie Frontu Zachodniego z perspektywy sowieckiej. Praktycznie brak spojrzenia na przebieg wydarzeń ze strony niemieckiej, co wyraźnie widać przy przeglądaniu bibliografii tomiku. Na sam przebieg początku operacji „Barbarossa” na Białorusi autor poświęcił raptem 60 z niecałych 200 stron książki.
Całość sprawia wrażenie, jakby...
2023-03-26
Autor ma moją sympatię, bo porusza ważkie tematy a jego przemyślenia zgadzają się w przeważającej mierze z moim zdaniem. Tym nie mniej Gauß używa męczącego stylu, piętruje zdania czasami tak bardzo, że zdążyłem zapomnieć, o co mu właściwie chodziło, nim dotarłem do kropki na końcu zdania. Częściowo wina jest moja, bo jeśli tekst jest trudniejszy, to powinno się zadbać przy lekturze o wyciszone otoczenie.
Książka jest niezła, choć częściowo już nieaktualna. Europa jednak „trochę” się zmieniła od końca zeszłego wieku.
Autor ma moją sympatię, bo porusza ważkie tematy a jego przemyślenia zgadzają się w przeważającej mierze z moim zdaniem. Tym nie mniej Gauß używa męczącego stylu, piętruje zdania czasami tak bardzo, że zdążyłem zapomnieć, o co mu właściwie chodziło, nim dotarłem do kropki na końcu zdania. Częściowo wina jest moja, bo jeśli tekst jest trudniejszy, to powinno się zadbać przy...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Zgodnie z tytułem, tematem są różnorodne wpływy Polaków i polskiej kultury na Niemcy i Niemców, które, jak w przedmowie piszą redaktorzy leksykonu, są już od wieków najbardziej znaczącym zewnętrznym oddziaływaniem na kraj między Renem a Odrą. Przedstawiając zarówno osoby jak i miejsca związane z takimi wpływami, autorzy haseł dokumentują przenikanie się obu kultur.
Wybrane zagadnienia nie wyczerpują oczywiście tematu, ale są zaskakująco różnorodne. Obok haseł „obowiązkowych” dołączono i te mniej, a nawet prawie wcale nie znane. Nieprzypadkowo książka otrzymała podtytuł „Kalejdoskop” - to bardzo precyzyjne opisanie charakteru „Polskich śladów w Niemczech”. Niczym w kalejdoskopie właśnie czytelnik może przyjrzeć się barwnemu korowodowi osób, miejsc i wydarzeń, wybierając przy tym najbardziej interesujące hasła według własnego upodobania.
Zgodnie z tytułem, tematem są różnorodne wpływy Polaków i polskiej kultury na Niemcy i Niemców, które, jak w przedmowie piszą redaktorzy leksykonu, są już od wieków najbardziej znaczącym zewnętrznym oddziaływaniem na kraj między Renem a Odrą. Przedstawiając zarówno osoby jak i miejsca związane z takimi wpływami, autorzy haseł dokumentują przenikanie się obu kultur.
Wybrane...
2023-01-04
Fascynująca autobiografia jednej z legend Dzikiego Zachodu. Zbyt krótka wprawdzie, aby szczegółowo przedstawić kulturę plemienia Apaczów, ale na pewno wystarczająca dla kogoś, kto chce zdobyć podstawową wiedzę o czasach wojen indiańskich w USA i Meksyku.
Z relacji opracowanej przez pana Barretta wyłania się obraz Geronima jako jednostki mocno skonfliktowanej, skrzywdzonej i krzywdzącej, człowieka trudnego charakteru, ale niezłomnej woli. Indianin jest przykładem na archetypicznego wręcz mściciela, który nie ma litości dla swoich wrogów – i litości od nich również nie oczekuje.
Po lekturze żałuje się jedynie jednego: że książeczka taka króciutka.
Fascynująca autobiografia jednej z legend Dzikiego Zachodu. Zbyt krótka wprawdzie, aby szczegółowo przedstawić kulturę plemienia Apaczów, ale na pewno wystarczająca dla kogoś, kto chce zdobyć podstawową wiedzę o czasach wojen indiańskich w USA i Meksyku.
Z relacji opracowanej przez pana Barretta wyłania się obraz Geronima jako jednostki mocno skonfliktowanej, skrzywdzonej...
2022-12-14
Starszego pana zauroczenie „młodymi gniewnymi” na Kubie. Zauroczenie w pełni zrozumiałe kilka miesięcy po dojściu Fidela Castro do władzy. Ale dzisiaj? Kto dzisiaj (zwłaszcza na Kubie) fascynuje się usunięciem Batisty i wywaleniem gringos z Karaibów?
Socjalistyczny eksperyment Che Guevary i braci Castro jest dzisiaj raczej mało sexy. Co nie zmienia jednak mojego zdania o jakości pisarstwa Sartre'a. Francuz nadal potrafi zaciekawić...
Starszego pana zauroczenie „młodymi gniewnymi” na Kubie. Zauroczenie w pełni zrozumiałe kilka miesięcy po dojściu Fidela Castro do władzy. Ale dzisiaj? Kto dzisiaj (zwłaszcza na Kubie) fascynuje się usunięciem Batisty i wywaleniem gringos z Karaibów?
Socjalistyczny eksperyment Che Guevary i braci Castro jest dzisiaj raczej mało sexy. Co nie zmienia jednak mojego zdania o...
Pierwsze, dziś nadal istotne, ale z oczywistych względów nieaktualne wydanie. Kopalnia wiedzy o początkach polskiej SF.
Pierwsze, dziś nadal istotne, ale z oczywistych względów nieaktualne wydanie. Kopalnia wiedzy o początkach polskiej SF.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2022-11-23
Drugie wydanie tej ważnej dla historii polskiej SF książki doznało pewnego uzupełnienia: Profesor Smuszkiewicz poświęcił dodatkowy rozdział na przedstawienie trendów i ważnych pisarek/rzy gatunku po roku 1980. Jest to dodatek bardzo potrzebny, bo właśnie na lata 80-te przypada rozkwit polskiej fantastyki polityczno-socjologicznej. Do tego dochodzi fakt, że po 1990 oblicze polskiej fantastyki zmieniło się nie do poznania.
Ponieważ autor poświęcił powyższym aspektom jedynie jeden rozdział, można mówić zaledwie o skromnym szkicu. Od 1980 minęło już przeszło 40 lat. Historia gatunku w tych tylko ostatnich latach jest na pewno warta całej książki. Jeśli jednak ktoś chce dowiedzieć się czegoś o początkach SF w Polsce, to „Zaczarowana gra” jest dla niego w sam raz.
Drugie wydanie tej ważnej dla historii polskiej SF książki doznało pewnego uzupełnienia: Profesor Smuszkiewicz poświęcił dodatkowy rozdział na przedstawienie trendów i ważnych pisarek/rzy gatunku po roku 1980. Jest to dodatek bardzo potrzebny, bo właśnie na lata 80-te przypada rozkwit polskiej fantastyki polityczno-socjologicznej. Do tego dochodzi fakt, że po 1990 oblicze...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-12-31
"Moi" ludzie, czyli Ślązacy, brali również udział w tej bitwie, jednakże po stronie Zakonu (Ślązacy zazwyczaj wspierają tę stronę konfliktu, która koniec końców przegrywa i nie, nie miałem dziadka w Wehrmachcie). Żeby było śmieszniej, protoplasta rodu mojej żony, Zyndram z Maszkowic, BRAŁ UDZIAŁ w tej bitwie. Jakże tu nie interesować się tym starciem?!
Grunwald 1410 przekonał mnie zarówno rzetelnym podejściem do prawdy historycznej jak i dużą ilością ciekawych informacji o strategii, taktyce, i uzbrojeniu obu stron konfliktu.
Dla laika jest to bardzo dobre wprowadzenie w wojskowość późnego średniowiecza. Polecam!
"Moi" ludzie, czyli Ślązacy, brali również udział w tej bitwie, jednakże po stronie Zakonu (Ślązacy zazwyczaj wspierają tę stronę konfliktu, która koniec końców przegrywa i nie, nie miałem dziadka w Wehrmachcie). Żeby było śmieszniej, protoplasta rodu mojej żony, Zyndram z Maszkowic, BRAŁ UDZIAŁ w tej bitwie. Jakże tu nie interesować się tym starciem?!
Grunwald 1410...
Fascynująca książka z rodzaju „beznadziejnie przestarzała, ale dobra”. Freyre znakomicie przybliża brazylijski świat konkwistadorów, fidalgów i magnatów cukrowo-kawowych oraz ich ofiar, czyli Indian i Afrykańczyków. W ocenie przyczyn i rozwoju niewolnictwa w Brazylii autor być może się mylił (nie wiem, nie jestem specjalistą w tym temacie), ale jego książka świetnie opisuje ten szczególny świat dworu (casa-grande) oraz chat niewolników (senzala), ich wzajemne przenikanie i istniejące między nimi kontrasty.
Fascynująca książka z rodzaju „beznadziejnie przestarzała, ale dobra”. Freyre znakomicie przybliża brazylijski świat konkwistadorów, fidalgów i magnatów cukrowo-kawowych oraz ich ofiar, czyli Indian i Afrykańczyków. W ocenie przyczyn i rozwoju niewolnictwa w Brazylii autor być może się mylił (nie wiem, nie jestem specjalistą w tym temacie), ale jego książka świetnie...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to