rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Ciepła i urocza historia o orczycy, która postanawia zerwać z krwawą i pełną przemocy przeszłością, osiedlić się w niewielkim miasteczku, otworzyć kawiarnię i zauroczyć mieszkańców smakiem nieznanego im napoju. Okraszona szczyptą magii opowieść o przyjaźni i podążaniu za marzeniami, skąpana w aromacie kawy. Cudna.

Ciepła i urocza historia o orczycy, która postanawia zerwać z krwawą i pełną przemocy przeszłością, osiedlić się w niewielkim miasteczku, otworzyć kawiarnię i zauroczyć mieszkańców smakiem nieznanego im napoju. Okraszona szczyptą magii opowieść o przyjaźni i podążaniu za marzeniami, skąpana w aromacie kawy. Cudna.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Mięsista, mocna i bardzo dobra powieść.
Nikt, kto nie zna codzienności alkoholika z autopsji, nie byłby w stanie napisać tej historii.
Najbardziej przykre, że to nie fikcja, że Marcin Kania mieszka w wielu polskich domach.

Mięsista, mocna i bardzo dobra powieść.
Nikt, kto nie zna codzienności alkoholika z autopsji, nie byłby w stanie napisać tej historii.
Najbardziej przykre, że to nie fikcja, że Marcin Kania mieszka w wielu polskich domach.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Autorce zależało na stworzeniu historii, którą sama chciałaby przeczytać, "historii ciepło tulącej nas w ramionach, kiedy zmuszając się do tego, żebyśmy byli jeszcze lepsi, tracimy radość z codziennego życia".
Mnie ta opowieść otuliła. To takie feel good stories, ciepłe, proste i kojące. Czasami bardzo potrzebne.
Poza tym w otoczeniu książek i ludzi, kochających czytać, musi być dobrze, swojsko i jak u siebie.

Autorce zależało na stworzeniu historii, którą sama chciałaby przeczytać, "historii ciepło tulącej nas w ramionach, kiedy zmuszając się do tego, żebyśmy byli jeszcze lepsi, tracimy radość z codziennego życia".
Mnie ta opowieść otuliła. To takie feel good stories, ciepłe, proste i kojące. Czasami bardzo potrzebne.
Poza tym w otoczeniu książek i ludzi, kochających czytać,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nie umiem napisać o powieści japońskiej pisarki więcej niż to, że czytelnik płynie przez tę historię, do końca nie wiedząc na czym Mieko Kawakami chciała się skupić w swojej książce.
Płynie się jednak z przyjemnością. Bo to powieść o życiu, a życie dotyczy każdego z nas i nie robimy nie innego, jak też przez nie płyniemy.

Nie umiem napisać o powieści japońskiej pisarki więcej niż to, że czytelnik płynie przez tę historię, do końca nie wiedząc na czym Mieko Kawakami chciała się skupić w swojej książce.
Płynie się jednak z przyjemnością. Bo to powieść o życiu, a życie dotyczy każdego z nas i nie robimy nie innego, jak też przez nie płyniemy.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Trawers Grenlandii. Trzech mężczyzn i ona. Ekstremalne zimno, ból, wycieńczenie organizmu, ale i duma z najmniejszych osiągnięć, przyjaźń, wspólnota, niezapomniane chwile i emocje.

Trawers Grenlandii. Trzech mężczyzn i ona. Ekstremalne zimno, ból, wycieńczenie organizmu, ale i duma z najmniejszych osiągnięć, przyjaźń, wspólnota, niezapomniane chwile i emocje.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Urocza opowieść o miłości do czytania. To również historia o relacjach międzyludzkich, o więziach, które powoli budują zaufanie i o tym, że nie tylko w książkach można spotkać piękną miłość i nawiązać dobre kontakty z innymi ludźmi. Sara, która do tej pory chowała się przed światem za okładkami ukochanych powieści przekonuje się, że prawdziwe życie może być ciekawe, pełne wrażeń, a bohaterowie literaccy nie mają monopolu na spełnianie pragnień.

Katarina Bivald napisała historię przewidywalna i prostą, w której z jednej strony atmosfera małej społeczności dusi, z drugiej strony - koi. Dla mnie najważniejsza jest tu obecność książek, bo to one, na równi z ludźmi, są bohaterami powieści. Przyznaję, że nie umiem się oprzeć lekturze, w której bohater/ka dużo czyta i mówi o książkach. Gdyby nie zakurzone woluminy, zapełniające pierwszą księgarnię w Broken Wheel i narastające zainteresowanie czytaniem wśród stroniących od papierowych opowieści mieszkańców miasteczka, "Księgarnia spełnionych marzeń" nie miałaby w sobie tyle uroku.

Urocza opowieść o miłości do czytania. To również historia o relacjach międzyludzkich, o więziach, które powoli budują zaufanie i o tym, że nie tylko w książkach można spotkać piękną miłość i nawiązać dobre kontakty z innymi ludźmi. Sara, która do tej pory chowała się przed światem za okładkami ukochanych powieści przekonuje się, że prawdziwe życie może być ciekawe, pełne...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Arka czasu" Marcina Szczygielskiego to utkana z prawdziwych historii opowieść o wojnie, o Holokauście, o okupowanej Warszawie skierowana do dzieci. To książka o tym, co najważniejsze - o przyjaźni, miłości, poczuciu bezpieczeństwa, odwadze, nadziei. O sile wyobraźni. Piękna, mądra, poruszająca. Lektura obowiązkowa nie tylko dla dzieci, ale i dla dorosłych. Najlepiej do wspólnego czytania, bo lektura powieści może stać się wstępem do ważnej rozmowy o przeszłości.
Książki Szczygielskiego bardzo cenię i polecam.

"Arka czasu" Marcina Szczygielskiego to utkana z prawdziwych historii opowieść o wojnie, o Holokauście, o okupowanej Warszawie skierowana do dzieci. To książka o tym, co najważniejsze - o przyjaźni, miłości, poczuciu bezpieczeństwa, odwadze, nadziei. O sile wyobraźni. Piękna, mądra, poruszająca. Lektura obowiązkowa nie tylko dla dzieci, ale i dla dorosłych. Najlepiej do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Nigel Slater jest znanym i cenionym brytyjskim kucharzem i krytykiem kulinarnym. Mnie Nigel kojarzy się z prostotą, skromnością, ciepłem domowego ogniska. Kiedy oglądam Danie dnia rozkoszuję się nie tylko tym, co Slater gotuje, ale również tym, jak opowiada o jedzeniu. Program pięknie wpisuje się w stylistykę slow i, choć lubię także nadpobudliwość Jamiego Olivera, to jednak odpoczywam, wsłuchując się w kojący głos Nigela Slatera.

Tost. Historia chłopięcego głodu to autobiograficzna książka o dorastaniu w Anglii lat 60-tych i 70-tych. To również opowieść o rewolucji kulinarnej, dzięki której w domach pojawiło się mnóstwo produktów przetworzonych i gotowych dań. Gospodynie, które do tej pory spędzały w kuchni niemal cały dzień, mogły odpocząć i przygotować ekspresowe danie z puszki. Produkty te były również zbawieniem dla kobiet, które w kuchni nie potrafiły się odnaleźć. Do takich kobiet należała mama Nigela - w sklepie wybierała tylko produkty gotowe, bała się produktów świeżych, a jak od czasu do czasu miała przygotować danie samodzielnie, robiła się z tego ceremonia, nad którą wisiała nuta niepewności. Zupełnie inną kucharką okazała się gospodyni Slaterów, a później macocha Nigela, która pojawiła się w jego domu rodzinnym po śmierci mamy. Pani Potter uwielbiała gotować i wszystko przygotowywała sama, ale nie dopuszczała do kuchni nikogo, nie zdradzała swych kulinarnych sekretów. Dogadzała przyszłemu mężowi, konkurując o względy mężczyzny z jego synem, którego już wtedy fascynowała magia gotowania.

Dzieciństwo Nigela nie było sielankowe. Książka pełna jest różnych smaczków, nie tylko kulinarnych. Niektóre opowieści są tak sugestywne, że wywołują dreszcz obrzydzenia, jak historia krążącej wokół stołu miseczki z bitą śmietaną, z której każdy nabierał sobie stosowną porcję i każdy obserwował ciocię...zresztą, nie będę psuła innym przeżycia po swojemu tego fragmentu tekstu.

Nigel Slater jest znanym i cenionym brytyjskim kucharzem i krytykiem kulinarnym. Mnie Nigel kojarzy się z prostotą, skromnością, ciepłem domowego ogniska. Kiedy oglądam Danie dnia rozkoszuję się nie tylko tym, co Slater gotuje, ale również tym, jak opowiada o jedzeniu. Program pięknie wpisuje się w stylistykę slow i, choć lubię także nadpobudliwość Jamiego Olivera, to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książka okazała się sympatyczną opowieścią o Szanghaju z punktu widzenia Niemki, która wylądowała w tym kraju z mężem i trzyletnią córeczką. Autorka próbuje polubić to miejsce, ale nie jest łatwo. Po czasie przyzwyczaja się do otaczającej rzeczywistości i zdarza jej się zachwycić Chinami, ale i tak czuć w trakcie lektury, że bardziej męczy się niż cieszy inną kulturą.

Zaletą książki jest na pewno styl autorki, która lekko i z humorem opisuje perypetie Europejki w Azji. Relacja z pobytu w Szanghaju może momentami zniechęcić do podróży w ten rejon świata, ale wzbogaca wiedzę na temat codzienności mieszkańców wielkiego miasta. Fajna opowieść, z którą przyjemnie spędziłam dwa popołudnia.

Książka okazała się sympatyczną opowieścią o Szanghaju z punktu widzenia Niemki, która wylądowała w tym kraju z mężem i trzyletnią córeczką. Autorka próbuje polubić to miejsce, ale nie jest łatwo. Po czasie przyzwyczaja się do otaczającej rzeczywistości i zdarza jej się zachwycić Chinami, ale i tak czuć w trakcie lektury, że bardziej męczy się niż cieszy inną...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

To byłaby ciepła opowieść o codzienności ludzi w różnym wieku, którzy pracują lub spędzają czas w kawiarni. Myślę, że wtedy książka miałaby marne szanse na zwrócenie mojej uwagi. Jednak miejsce, w którym autorka osadziła swą opowieść, sprawia, że nie możesz traktować "Kawiarenki w Kabulu" jak pierwszego z brzegu czytadła.
Ciepło pozostaje, ponieważ relacje międzyludzkie ogrzewają rzeczywistość, której składnikiem jest niepewność i strach.

Deborah Rodriguez splata losy emigrantów i rodzimej ludności, w subtelny sposób podejmując trudne tematy, nieodłącznie związane z kulturą islamską.
Akcja powieści toczy się spokojnie. Można poznać bohaterów, zaprzyjaźnić się z nimi, zaangażować się w codzienne życie mieszkańców Kabulu.
W kawiarni, prowadzonej przez 38 - letnią Amerykankę, pomimo toczącej się na zewnątrz wojny i częstych zamachów bombowych, udaje się utrzymać ciepłą i przyjazną atmosferę.
W tym miejscu niektórzy znajdują schronienie, inni miłość, kolejni przyjaciół. W kawiarence, podczas Bożego Narodzenia, mogą poczuć magię świąt, mimo że znajdują się daleko od domu i od dawna nie widzieli krewnych i najbliższych.

Deborah Rodriguez swą opowieść zbudowała na kanwie historii, których wysłuchała podczas pracy w kabulskim salonie fryzjerskim i w kawiarni. Dzięki temu przekazała w ręce czytelników nie tylko ciekawą książkę, ale również książkę wartościową, w której udało jej się przybliżyć kulturę, tak inną od europejskiej.

To byłaby ciepła opowieść o codzienności ludzi w różnym wieku, którzy pracują lub spędzają czas w kawiarni. Myślę, że wtedy książka miałaby marne szanse na zwrócenie mojej uwagi. Jednak miejsce, w którym autorka osadziła swą opowieść, sprawia, że nie możesz traktować "Kawiarenki w Kabulu" jak pierwszego z brzegu czytadła.
Ciepło pozostaje, ponieważ relacje międzyludzkie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przeczytałam teksty z zainteresowaniem, mając jednak poczucie, że autorka nie odkrywa Ameryki, że w gruncie rzeczy pisze o tym, o czym już wielokrotnie pisano. Przypomina ważne kwestie, co niektórych może obudzić z letargu, wskazać właściwą drogę.

"Przyjrzyj się temu, co nazywasz problemem, katastrofą albo kryzysem, i zadaj sobie następujące pytanie: Czy za pięć lat będzie to miało jakieś znaczenie?"

Przeczytałam teksty z zainteresowaniem, mając jednak poczucie, że autorka nie odkrywa Ameryki, że w gruncie rzeczy pisze o tym, o czym już wielokrotnie pisano. Przypomina ważne kwestie, co niektórych może obudzić z letargu, wskazać właściwą drogę.

"Przyjrzyj się temu, co nazywasz problemem, katastrofą albo kryzysem, i zadaj sobie następujące pytanie: Czy za pięć lat będzie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Świetnie napisana książka o życiu przeciętnej (!) kobiety, która zawsze chciała pisać, ale nie wiedziała, jak zacząć, ma dwie córki, każdą z innym mężczyzną i z żadnym z tych mężczyzn nie mieszka, gubi się w codzienności, wciąż pyta, popełnia błędy i szuka własnej drogi.
Autorka dokonuje analizy własnego życia, nie ubarwia, nie czaruje, nie pomija momentów trudnych, kłopotliwych. Ważne są w tej opowieści wspomnienia, wielką rolę odgrywają emocje. Bywa bardzo ciężko, ale zawsze dla pani Joanny najważniejsze jest dobro dzieci i zachowanie własnej indywidualności, doskonalenie się, podążanie za tym, co ważne. "Hotel dla twoich rzeczy" to portret współczesnej kobiety, która pragnie się rozwijać i pogodzić różne sfery życia w codziennej egzystencji. To portret kobiety, która wbrew wielu przeciwnościom losu, nie poddaje się.

Świetnie napisana książka o życiu przeciętnej (!) kobiety, która zawsze chciała pisać, ale nie wiedziała, jak zacząć, ma dwie córki, każdą z innym mężczyzną i z żadnym z tych mężczyzn nie mieszka, gubi się w codzienności, wciąż pyta, popełnia błędy i szuka własnej drogi.
Autorka dokonuje analizy własnego życia, nie ubarwia, nie czaruje, nie pomija momentów trudnych,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Ilona Wiśniewska z pasją opisuje mało znany kawałek świata. Skupia się przede wszystkim na ludziach, którzy, tak jak ona, postanowili przyjechać na zimną wyspę i tutaj rozpocząć nowy etap swojego życia. Na Spitsbergenie mieszkają obywatele wielu narodowości, przybywają na dłużej albo tylko na chwilę, często wracają. Dzięki autorce poznajemy koleje ich losu. To nie są lekkie i przyjemne opowieści. Białe to w gruncie rzeczy książka smutna. Sama Wiśniewska traktuje Spitsbergen jak swoje miejsce na ziemi, ale opowiadane przez nią historie dotyczą głównie walki z przejmującym zimnem, tęsknoty za bliskimi, braku energii i poczucia samotności, które nasila się w okresie, gdy zapadają ciemności. To reportaż napisany z uwagą, niespiesznie. Autorce udało się nakreślić panoramę życia na wyspie i wprowadzić czytelnika w klimat tego regionu świata.

"Białe" to opowieść o tolerancji, o współistnieniu, o ludzkiej dobroci, o okrucieństwie natury, o życiu w miejscu, które nie zawsze jest dla człowieka przyjazne. Ilona Wiśniewska przygląda się mieszkańcom wyspy, zachowując dystans. Momentami tylko jest intymnie, bliżej, bardziej osobiście. Autorka nie szasta emocjami, po prostu snuje ciepłą opowieść o zimnym miejscu.

Ilona Wiśniewska z pasją opisuje mało znany kawałek świata. Skupia się przede wszystkim na ludziach, którzy, tak jak ona, postanowili przyjechać na zimną wyspę i tutaj rozpocząć nowy etap swojego życia. Na Spitsbergenie mieszkają obywatele wielu narodowości, przybywają na dłużej albo tylko na chwilę, często wracają. Dzięki autorce poznajemy koleje ich losu. To nie są lekkie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Wendy Welch w lekkim i interesującym stylu opowiedziała o tym, jak marzenie przekuć w rzeczywistość, a z pasji uczynić sposób na życie. Napisała książkę dla buszujących w księgarniach, znoszących do domu kolejne tomy, żarliwych czytelników. Stworzyła opowieść, którą można się otulić w mroźny zimowy wieczór, popijając ciepłą herbatę i marząc o tym, że może kiedyś i mnie się uda, że może się odważę i stworzę podobne miejsce...

Wendy i Jack zarażają entuzjazmem. I kochają, naprawdę kochają to, co robią. Nie oceniają swoich klientów, a w ich księgarni można znaleźć zarówno harlequiny, jak i poważne tytuły naukowe. Odgadują zainteresowania przybyszy, choć zdarza się, że upodobania co niektórych potrafią ich zaskoczyć. Często jednak sprawdza się "teoria półkowa":

"Antropologia półkowa jest prosta: jeśli chcesz się dowiedzieć, kim jest dana osoba, zbadaj jej biblioteczkę".

"Księgarenka w Big Stone Gap. O przyjaźni, wspólnocie i nadzwyczajnej przyjemności z dobrej książki" to ciepła opowieść o spełnionym życiu dla wszystkich, którzy w księgarni czują się jak w domu.

Wendy Welch w lekkim i interesującym stylu opowiedziała o tym, jak marzenie przekuć w rzeczywistość, a z pasji uczynić sposób na życie. Napisała książkę dla buszujących w księgarniach, znoszących do domu kolejne tomy, żarliwych czytelników. Stworzyła opowieść, którą można się otulić w mroźny zimowy wieczór, popijając ciepłą herbatę i marząc o tym, że może kiedyś i mnie się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Powieść Anny Fryczkowskiej to dobrze napisana i interesująca historia o tym, jak bardzo nie znamy siebie i swoich bliskich. To emocjonalna książka o podróży w głąb własnej duszy. To opowieść o stracie i próbach posklejania rozsypanych cząstek codzienności.
Kawał dobrej polskiej literatury współczesnej.

Powieść Anny Fryczkowskiej to dobrze napisana i interesująca historia o tym, jak bardzo nie znamy siebie i swoich bliskich. To emocjonalna książka o podróży w głąb własnej duszy. To opowieść o stracie i próbach posklejania rozsypanych cząstek codzienności.
Kawał dobrej polskiej literatury współczesnej.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

aul Auster jest mistrzem słowa, mistrzem opowiadania obyczajowych historii, które skupiają się na relacjach międzyludzkich. Jego bohaterowie, często intelektualiści lub pseudointelektualiści, są emocjonalnie rozchwiani, błądzą, szukają ratunku w samotności, uciekają przed samotnością. Przede wszystkim postaci powieści Austera to interesujący ludzie, o których chce się czytać.

By w pełni zachwycić się książką amerykańskiego pisarza, trzeba znaleźć chwilę spokoju, rozsiąść się wygodnie na kanapie i zanurzyć w opowieść o grupie ludzi, którzy zamieszkali w nowojorskim squacie. Każdy z nich ma własną pogmatwaną życiową historię, każdego dręczą egzystencjalne rozterki.

Powieść amerykańskiego pisarza czytałam z ogromną przyjemnością. Jestem pod wrażeniem stylu autora i tego, jak Auster posługuje się słowami, jak tworzy monologi wewnętrzne postaci, jak mistrzowsko portretuje rzeczywistość, jak opisuje emocje.

aul Auster jest mistrzem słowa, mistrzem opowiadania obyczajowych historii, które skupiają się na relacjach międzyludzkich. Jego bohaterowie, często intelektualiści lub pseudointelektualiści, są emocjonalnie rozchwiani, błądzą, szukają ratunku w samotności, uciekają przed samotnością. Przede wszystkim postaci powieści Austera to interesujący ludzie, o których chce się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Opowieść na jedno przyjemne popołudnie.
Niezobowiązujące spotkanie, po którym ciepło się uśmiechasz.
Zauroczenie, tylko chwilowe, bo szybko losy Alice i Fritza ulatują z pamięci.

Opowieść na jedno przyjemne popołudnie.
Niezobowiązujące spotkanie, po którym ciepło się uśmiechasz.
Zauroczenie, tylko chwilowe, bo szybko losy Alice i Fritza ulatują z pamięci.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Robert jest moim rówieśnikiem. W poprzednim życiu, o którym opowiada w książce Świadek, był Łukaszem. Odkąd pamięta czuł się inny. Niedopasowany do świata. Ograniczony zakazami, nakazami, religią, historią, własną niemocą.

Łukasz urodził się i wychował we wspólnocie świadków Jehowy. W autobiograficznej książce opisuje hermetyczną społeczność wyznawców, więc dla kogoś niewtajemniczonego w szczegóły (jak ja), ale zainteresowanego tematem (jak ja), Świadek jest lekturą bardzo interesującą i, momentami, przerażającą. Reportaż ten, rekomendowany przez samego Mariusza Szczygła, to przede wszystkim opis walki z samym sobą, z własną wiarą, z seksualnością. To miotanie się w przestrzeni, którą Łukasz chce ogarnąć, ale nie potrafi. Raz mocno wierzy i praktykuje, zyskuje nawet uznanie w kręgach wspólnoty; innym razem odrzuca, buntuje się, ucieka.
Nie jest łatwo wyrwać korzeni, odciąć się od wszystkiego, co bezpiecznie znane, ale autor pokazuje, że można, a nawet trzeba. Dlatego "rodzi się" Robert, dlatego powstaje Świadek. Rient zmienia imię i nazwisko, aby zacząć żyć nie jako świadek Jehowy, ale jako człowiek. Po prostu człowiek.

Reportaż Roberta Rienta to boleśnie szczery dziennik zagubionego nastolatka. Świadek pokazuje proces dorastania w konserwatywnym środowisku, jakim jest wspólnota świadków Jehowy.
Dla mnie lektura tej książki była wartościowa głównie ze względu na ukazanie "od środka" praktyk wyznawców Jehowy. Ciekawe są przemyślenia człowieka, który ma wątpliwości, który nie przyjmuje biernie tego, co mu się wmawia (choć są momenty, kiedy Łukasz jest wzorowym przedstawicielem wspólnoty). Jednak bywały chwile, gdy ta niewielkich rozmiarów książka nużyła, gdy spisane myśli stawały się zbyt chaotyczne. Być może mętlik był zamierzony, oddawał to, co działo się w głowie Roberta, ale miejscami utrudniał lekturę.

Lubię, gdy przeczytana książka wzbogaca moją wiedzę o świecie. Dlatego uważam, że warto sięgnąć po Świadka.

Robert jest moim rówieśnikiem. W poprzednim życiu, o którym opowiada w książce Świadek, był Łukaszem. Odkąd pamięta czuł się inny. Niedopasowany do świata. Ograniczony zakazami, nakazami, religią, historią, własną niemocą.

Łukasz urodził się i wychował we wspólnocie świadków Jehowy. W autobiograficznej książce opisuje hermetyczną społeczność wyznawców, więc dla kogoś...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Oro Danuta (Dana) Łukasińska, Olga Sawicka
Ocena 7,9
Oro Danuta (Dana) Łukas...

Na półkach: , ,

Oro to niebanalna powieść dla młodzieży. Wyjątkowa. Mądra. Mnożąca pytania. Dająca do myślenia. Opisuje odrzucenie i trudne dorastanie. Daje nadzieję. Pokazuje, że może być lepiej, cieplej, bliżej. Nie ubiera w ładne szaty, nie ubarwia, czasami przeklnie i się wkurzy. Jednak daje siłę.

Dla nastolatków. I dla dorosłych. Żeby wiedzieli, jak jest, bo nawet jeśli się domyślają, to i tak mają braki. I powinni poczytać o tym, co ważne w życiu. O tym, co daje siłę w codzienności. Co buduje.
O tym, że każdy się z czymś boryka, ale chodzi o to, żeby się nie barykadować, ale czasami nie można inaczej, czasami wydaje się, że życie to wieczna walka. O przestrzeń, o uczucia, o siebie. Jednak nawet kiedy wybierasz samotność, nigdy nie jesteś sam.

Dla mnie książka dwóch polskich pisarek to przede wszystkim opowieść o mądrym i uważnym rodzicielstwie. O tym, że wystarczy BYĆ, SŁUCHAĆ, NIE OCENIAĆ, NIE NARZUCAĆ. Klucz do fajnego bycia razem i do pełnej bliskości codzienności naprawdę nie jest głęboko zakopany.

Oro to niebanalna powieść dla młodzieży. Wyjątkowa. Mądra. Mnożąca pytania. Dająca do myślenia. Opisuje odrzucenie i trudne dorastanie. Daje nadzieję. Pokazuje, że może być lepiej, cieplej, bliżej. Nie ubiera w ładne szaty, nie ubarwia, czasami przeklnie i się wkurzy. Jednak daje siłę.

Dla nastolatków. I dla dorosłych. Żeby wiedzieli, jak jest, bo nawet jeśli się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Norweska dziennikarka przez kilka miesięcy mieszkała w domu kabulskiej rodziny księgarza Sultana Khana (personalia bohaterów na użytek książki zostały zmienione). Był rok 2001. W Nowym Jorku dokonano zamachu na wieże World Trade Center. W Afganistanie zakończył się reżim talibów.

Zafascynowana księgarzem Seierstad mogła obserwować z bliska życie domowników, słuchać opowieści o kraju, którego kultura jest tak odmienna od tej, w której autorka się wychowała.
To jest książka, którą bardzo dobrze się czyta (ukłon w stronę Seierstad), ale jednocześnie historie w niej zamknięte wzbudzają tyle emocji (głównie negatywnych), że człowiek po lekturze czuje się zmaltretowany. Momentami miałam ochotę rzucić tą książką o ścianę ze złości, z bezradności, z nadmiaru cierpienia.

Księgarz z Kabulu jest bardzo dobrym reportażem, napisanym z wnikliwością obserwatora zdarzeń, któremu udało się mocno zbliżyć do świata opisywanego. Jednocześnie autorka książki nie ocenia, nie obwinia, nie moralizuje. Pisze o tym, co widzi i o tym, co słyszy. Jest na tyle blisko kabulskiej rodziny, że jej członkowie sami opowiadają jej o życiu kobiet i mężczyzn w muzułmańskim kraju, o kulturze, o relacjach międzyludzkich, o małżeństwie. I to są historie często wstrząsające, bolesne, niesprawiedliwe. Celowo nie przywołam tu żadnej z nich. Ten reportaż trzeba przeczytać, a nie tylko czytać o nim. Te historie trzeba "przeżyć", przeklnąć albo się rozpłakać.

Norweska dziennikarka przez kilka miesięcy mieszkała w domu kabulskiej rodziny księgarza Sultana Khana (personalia bohaterów na użytek książki zostały zmienione). Był rok 2001. W Nowym Jorku dokonano zamachu na wieże World Trade Center. W Afganistanie zakończył się reżim talibów.

Zafascynowana księgarzem Seierstad mogła obserwować z bliska życie domowników, słuchać...

więcej Pokaż mimo to