-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński2
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać311
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik14
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2018-03-22
„Collide” Gail McHugh, Wydawnictwo Akurat
Zmiany, doświadczamy ich, potrzebujemy, ale nie zawsze je akceptujemy. Nie raz są one dla nas brutalne, na przykład gdy nagle zabraknie w naszym życiu kogoś. Innym razem pozytywne, nowa praca, nowe otoczenie. Ale niekiedy te pozoru pozytywne mogą kryć coś w sobie. Mogą być kierowane przez kogoś, kto nami się bawi i manipuluje. Emily po ukończeniu college’u, po śmierci matki, przeprowadza się do Nowego Jorku, miasta, w którym mieszka jej chłopak. Tam chce zacząć na nowo. Dillion ma ogromny wpływ na nią, ale w chwilach gdy, tak bardzo cierpiała był z nią. Emily nie wprowadza się do niego, lecz postanawia zamieszkać z przyjaciółką. Zaczyna pracę jako kelnerka i ta praca okazuje się, że zmieni wiele. Przez nią poznaje Gavina, przystojny biznesmen, emanujący silną aurą, która ją przyciąga. Oboje odczuwają w swej obecności coś co nie powinno się czuć. Pcha ich ku sobie, ale Emily wie, że w jej życiu jest inny mężczyzna ważny dla niej, któremu tak dużo zawdzięcza. Okazuje się, że mężczyźni się znają, a co najważniejsze są zaprzyjaźnieni. Rozdarcie - jest to coś co oboje czują. Dillion przecież jest dla niej dobry, ale czy na pewno? Zaczynają się sytuację, w których zaczyna ujawniać się jego prawdziwa natura, coraz bardziej manipuluje Emily, wymusza wiele rzeczy na niej. Ale on wydaje się tego nie dostrzegać, ślepo brnie w ten związek, który gna z zawrotną prędkością do przodu, ale jest też Gavin, opiekuńczy, potrafiący ją rozbawić, tak naprawdę porozmawiać, ale czy to też nie maska? Dillion przekracza kolejne granice, ale i Gavin popełnia błąd. Emily wie jedno, szczęście jej nie sprzyja, a czeka ją ból. Kogo wybierze? Życie w lęku, czy bycie w czymś co jest dla niej złudne? Nic nie jest dla niej pewne. Jedynie widzi ból, który jest wszędzie obecny.
„Collide”, książka która pochłania w całości. Powiem, że dawno nie czytałam czegoś równie dobrego. W tej książce jest wszystko co można oczekiwać od dobrej pozycji, naprawdę dobrej. Brak tu schematu - ona i on i wszystko będzie dobrze. Tu nie jest tak prosto. Nie idzie przewidzieć akcji, która rozwija się szybko, nie jest nudna. Bohaterowie są rewelacyjnie wykreowani i nie tylko ci pierwszoplanowi, ale ważna rolę odgrywają postacie drugoplanowe. Jest tu starcie silnych charakterów, ale i pokazane te słabsze. Emily jest kobietą pokrzywdzoną przez los. Dorastała w miejscu, gdzie przemoc wobec kobiety była czymś na porządku dziennym i okazuje się, że i sama jej zaczyna doświadczać. Znęcanie psychiczne, manipulacja ze strony Dilliona, w końcu i strach. Kobieta pogubiła się. Walczy z pragnieniem, wygrywa wdzięczność. Ale co da jej podążanie tą ścieżką? Niesie to ból, ale podążanie za pragnieniem też jest go pełne. Bardzo podoba mi się poruszany przez autorkę problem znęcania się, nie raz ma to rożny charakter, ale łączy je coś, ciężko jest się z tego wyrwać. I niestety znęcanie psychiczne wiąże się z fizycznym. Trzeba się zastanowić gdzie jest granica i być odważnym, a czy Emily była odważna? Przeczytacie i dowiecie się. Przygotujcie się na sporą dawkę napięcia, emocji, nietuzinkowej akcji. Serce wiele razy przyspieszy, wręcz będzie galopowało. Będziecie źli, smutni, niektórych bohaterów pokochanie, innych znienawidzicie, ale jedno jest pewne tej książki nie zapomnicie.
https://www.facebook.com/Pisanie-czytanie-moja-pasja-129488524236520/
„Collide” Gail McHugh, Wydawnictwo Akurat
Zmiany, doświadczamy ich, potrzebujemy, ale nie zawsze je akceptujemy. Nie raz są one dla nas brutalne, na przykład gdy nagle zabraknie w naszym życiu kogoś. Innym razem pozytywne, nowa praca, nowe otoczenie. Ale niekiedy te pozoru pozytywne mogą kryć coś w sobie. Mogą być kierowane przez kogoś, kto nami się bawi i manipuluje....
2017-10-04
"Consolation" Corinne Michaels Wydawnictwo Szósty Zmysł ❤
Utrata ukochanej osoby jest czymś co rozrywa nasz serce. Czymś z czym ginie cząstka nas samych. Ale gdy zostaje ślad po ukochanym, wyraźny ślad w postaci dziecka, czy jest nam łatwiej się pozbierać? Czy łatwo patrzeć na znajome rysy męża w twarzy swej córki? Czy łatwo jest ją tulić wiedząc, że on tego nigdy nie zrobi? Wtedy nic nie jest proste. Nie ma dobrych rad. Nie ma łatwych dni. Żyją się bo tak trzeba, ale jest to życie w odrętwieniu. Mąż Natalie ginie na służbie w wojsku. Traci go w chwili, gdy ich rodzina miała się powiększyć. Aaron umiera jak bohater, ale nie zmniejsza to bólu po stracie. Nie sprawia że jest łatwiej. Ktoś kto stracił kogoś bliskiego, wie że ta rana w sercu nigdy do końca się nie zagoi. Może przestać krwawić, zastrupieć się, ale łatwo ją rozdrapać, łatwo przywrócić bolesne wspomnienia. Po Aaronie cierpi rodzina i przyjaciele, zwłaszcza jego Liam, również komandos, dla którego Aaron był jak brat. Liam obiecał zająć się Lee i to robi, pomaga młodej wdowie. On rozumie jej ból, nie pociesza, ale trwa przy niej. Zbliżają się do siebie i w pewnym momencie oboje inaczej zaczynają na siebie spoglądać. Zaczynają czuć coś co wydaje im się niestosowne. Bronią się przed tym, ale nie da się uciec od miłości. Pomimo że miłości się nie zapomina, ona łatwo nie przechodzi. Ta prawdziwa zostaje na zawsze w nas i nawet, gdy kogoś przy nas nie ma zawsze można go kochać, ale nie znaczy to, że nasze serce nie może otworzyć się na nowo. Miłość nie ma ograniczeń. Kochać nie trzeba tylko jednej osoby. Ale czy możliwym jest pokochać najlepszego przyjaciela swojego nieżyjącego męża? On taki podobny do niego, a zupełnie inny. Uczucie między Nalatie a Liamem rozkwita powoli, ale czy Lee jest gotowa na po raz kolejny na życie w niepewności, w ciągłym leku? Bycie z komandosem jest trudnym wyborem. Jakie decyzje podejmie Natalie, ona która raz już straciła mężczyznę swego życia? To wszystko jest bardzo trudne, ale może okazać się, że będzie jeszcze bardziej skomplikowane.
„Consolation” to powieść, która daje nadzieję. Pokazuje, że nawet najgorszy ból da się przetrzymać, że na miłość nie jest za późno, a strzaskane serce da się posklejać. Poruszająca opowieść już od pierwszych stron, stron które przepełnione są cierpieniem. Historia, która pochłania i zaskakuje. Ostatnia strona sprawia, że czekanie na dalszą część będzie nie lada wyzwaniem.
"Consolation" Corinne Michaels Wydawnictwo Szósty Zmysł ❤
Utrata ukochanej osoby jest czymś co rozrywa nasz serce. Czymś z czym ginie cząstka nas samych. Ale gdy zostaje ślad po ukochanym, wyraźny ślad w postaci dziecka, czy jest nam łatwiej się pozbierać? Czy łatwo patrzeć na znajome rysy męża w twarzy swej córki? Czy łatwo jest ją tulić wiedząc, że on tego nigdy nie...
Dance, Sing, Love - Layla Wheldon, Editio Red
Taniec, muzyka, plątaniana ciał. Ktoś kto kocha tańczyć wie, że w tym można przepaść. Można się zatracić. Muzyka włada naszym ciałem i tak od małego zawładneła ciałem Livie. Ona kocha tańczyć, jest to dla niej wszystkim, całym życiem. Jest zawodową tancerka i to świetną. Jej życie polega na ciągłym wyjazdach i takim sposobem wylądowała we Włoszech jej rodzinnym kraju. Zawsze wiedziała co chce robić w życiu i dzięki wytrwałości osiagla to. Teraz przyjedzie jej tańczyć na trasie koncertowej znanego piosenkarza James. Właśnie on. Ktoś bez kogo życie Livi było by łatwiejsze, ale czy łatwe znaczy dobre? James ma piękny głos i piekielnie irytujący charakter, o czym główną bohaterką szybko się przekonuje. A co najważniejsze lubi ją wkurzyć i to bardzo I lubi spędzać z nią czas co jej nie odpowiada. Ciężko jej przerywać spotkania z nim po trzeźwemu przez do Livi zaczyna coraz więcej pić. Ale spędzając ze sobą czas i się zbliżają do siebie. Razem zwiedzają miasta Europy, które są na ich trasie, ale zawsze oboje są pod wpływem alkoholu. Ciężko im ze sobą przebywać na trzeźwo. Livi robi to dlatego, że zaczyna działać na nią urok Jamesa, a jemu ciężko zapomnieć o jednej kobiecie, ale po alkoholu cały skupia się na swojej towarzyszce. Livi chce mu pomóc zapomnieć o swej miłości co przyjmuje z ochotą, oboje od dłuższego czasu czują do sobie ogromne pożądanie, które po upojnej nocy nie słabnie, lecz są tylko kochankami, niestety Livi zaczyna to nie wystarczać. Stopniowo zakochuje się w nim, ale nie mówi mu o tym. Trasa koncertowa się kończy i tempo ich spotkań maleje. Wpisują się rzadziej, a Livi doskwiera tęsknota. Coraz bardziej go kocha i coraz bardziej cierpi. On jest względem jej zaborczy, ale nie chce przyznać się do uczucia, ale ona w końcu postanawia mu wyznać prawdę, a James odchodzi bez pożegnania. Świat młodej tancerki rozpada się. Wcześniejsza tęsknota jest niczym w porównaniu z tym co czuje teraz. Z tym bólem w każdej cząstkę jej ciała. Pragnie i nie może go mieć. Czas romansu z Jamsem kosztował ją wiele. Schudła i piła, aby nie cierpieć przy nim, a teraz nic nie chce zagłuszyć bólu bycia już na zawsze z dala od niego. Kathy razem ze swoim chłopakiem Zafirem wspierają ją, ale jej jest nawet trudno patrZeć na ich szcZęście. W końcu zmuszają ja do wyjścia do świata. Ponowną przepustką do świata jest się premiera fimu i tam pojawia się ona w towarzystwie Jacka. Niestety wieczór okazuje się jeszcze trudniejszy do przerywania, gdyż i tam pojawia się James ze swoją miłością. Zdesperowana Livi chce w nim wzbudzić zaZdrość i prosi dopiero co poznanegp Aleksa o to by ją pocałować. Robi to, a James ogarnia furia. Uświadamia sobie ze zależy mu na Livi, a gdy dowiaduje się, że sa razem z Aleksem ma ochotę go zabic. Ale nie może zrobić nic i Livi odchodzi z nowym chłopakiem. Aleks ratuje ją z opresji. Przez kompromitacją. Zajmuje się nią w nocy, ale jej nie wykorzystuje. Od razu przypadają sobie do gustu i postanawiają udawać przed światem wielką miłość. James na dobre zostaje się ze swoją wieloletnią sympatią, z którą uświadamia sobie, że wiąże go przyzwyczajenie. Wie iż popełnił błąd, że zranił Livi i chce o nią walczyć. Zasypuje ją kwiatami, ale po krzywdach jakie jej wyrządził nie wystarcza to. Spotykają się, ale Livi potrzebuje czasu, aby zaufać mu. Pożądanie już nie wystarcza. To jest za mało. Livi ciągnie swój związek z Aleksem, a James cierpi widząc to, ale nie poddaje się i chce ją zdobyć. Livi ufa Aleksowi, ale okazuje się, że żaden jej facet nie jest uczciwy. Aleks zdradza ją tak jak wcześniej mężczyźni jej Życia. Livi załamuje się i upija w barze dla lesbijek, gdzie dochodzi do wniosku, że jest biseksualna. James, który w końcu uświadamia sobie że ją kocha, zabiera ją stamtąd mocno wstawione.W końcu oboje są szczęśliwi, ale czy takie szczęście może trwać długo? Czy dane jest im być razem? Czy może wszytko przypadnie? Koniec sprawia, że moje serce pęka na milion kawałków. Czy uda mi się je kiedyś posklejać? Muszę czekać na kolejną część co okazuje się, że nie będzie łatwe. Książka porywa już od pierwszych stron. Sprawia, że z kartki na kartkę nie można przestać jej czytać. Styl pisania lekki i przystępny dla czytelnika. Pozycja którą zniewala. Mnie uwiodła i sprawiła że przeniosła się do świata Livi, który wcale nie jest usłany różami, prędzej cierniami przez które da się przejść ale to boli. Trwanie w takim związku jak Livi sprawia wiele cierpienia. Wyniszcza. Miłość to ciężkie zjawisko, jak dużo chcemy poświęcić by być z kimś kto nawet nas nie kocha. Poświęcamy siebie. Niekiedy jedynym wyjściem jest się wycofanie. Zniknięcie. Pomogło to Livi. Wycofała się i obroniła przed całkowitym zniszczeniem. Uwielbiam tą książkę ❤ gdy pierwszy raz zobaczyłam okładkę już do mnie przemówił, gdy miałam ją po raz pierwszy w rekach już czułam, że się dogadamy, a gdy ją przeczytałam pokochałam ją.
Dance, Sing, Love - Layla Wheldon, Editio Red
Taniec, muzyka, plątaniana ciał. Ktoś kto kocha tańczyć wie, że w tym można przepaść. Można się zatracić. Muzyka włada naszym ciałem i tak od małego zawładneła ciałem Livie. Ona kocha tańczyć, jest to dla niej wszystkim, całym życiem. Jest zawodową tancerka i to świetną. Jej życie polega na ciągłym wyjazdach i takim sposobem...
Na początek chciałabym Was wyjaśnić co to znaczy „Friendzoned” z ang. friend zone - strefa przyjaźni. Jest to relacja między dwójką ludzi, której przynajmniej jedna z nich darzy drugą miłością, jednocześnie będąc traktowanym jak przyjaciel.
Ale co się dzieje, gdy to zaczyna nie wystarczać?
Dobra, zacznijmy od początku, gdy już wiemy w miarę co kryje się pod znaczeniem tytułu, możemy przejść do treści. Valentina Tomic to kobieta, która w życiu przeszła niejedno, przeżyła wręcz coś, co ciężko przetrwać i co najważniejsze nie porzuciła swej dobroci serca. Ale stała się nieufna, bardziej zdystansowana. To kobieta, którą chcesz mieć za przyjaciółkę, ale ona dobiera przyjaciół skrupulatnie. Dba o nich, kocha, jest w stanie zrobić dla nich dużo. Ale ta jej dobroć to coś więcej niż tylko przyjaciele, okazuje ją też ludziom, którzy jej potrzebują. I gdy widzi, trzy razy dziennie pewnego faceta, który swoją drogą jest fascynujący, ale nigdy się nie uśmiecha. Wychodzi jedynie przed budynek, w którym pracuje, by zapalić papierosa i najbardziej widoczny u niego jest smutek, Tina postanawia go rozweselić i wysyła mu mały prezent za pomocą swojego znajomego. Ta z początku anonimowa przesyłka wcale nie jest nią i dzięki temu na jej drodze staje Nikolai Leokov, mężczyzna, który nie uśmiecha się, ale to za sprawą Tiny się zmienia. Wkracza do jego świata i chce zostać jego przyjaciółką. Zaczynają spędzać ze sobą czas. Wraz z gronem swych przyjaciół, tworzą paczkę, w której dogadują się wszyscy i te chwilę sprawiają, że coś się zmienia. Czułość Tiny, jest dla Nika czymś, czego nigdy nie czuł od kobiety. Ta bezinteresowność, ujmuje go, a Tina poznając bliżej Nika, chce coraz więcej. Czy przyznają się przed sobą, co czują? Jest też brutalna przeszłość każdego z nich, która budzi się do życia i może namieszać. Jak potoczą się ich losy? Czy od przyjaźni do miłości wystarczy jeden krok? A może czeka na nich przepaść, której nie da się pokonać? Przekonajcie się.
Autorka oczarowała mnie swoim stylem. Widać, że pisze prosto z serca. Nic tam nie jest wymuszone, a słowa, wyrazy, zdania jakimi się posługuje, trafiają wprost do naszych serc, bo dla tej książki właśnie tam jest miejsce, w sercu. Pokochałam tę historię. Ta opowieść pokazuje, że to od człowieka zależy kim się stanie, pomimo tego co przeszedł. Najpiękniejsze co w tej powieści jest, to wątek przyjaźni. Nie tylko tej Tiny i Nikiem, ale i Tiny i jej przyjaciółek. Nasza bohaterka, cieszy się, że ma takie przyjaciółki. Te kobiety są wyjątkowe, bo kochają się bezinteresownie. Przyjaciół można mieć wielu, ale o tych prawdziwych, nie raz tak trudno.
Ta książka jest niesamowita. Niektóre książki, są dobre, ale ta wykracza poza to. Czyta się ją z zapartym tchem. Przeżywamy wszystko wraz z bohaterami, którzy ofiarują nam nie tylko teraźniejszość, ale i skrawki przeszłości, które nie są kolorowe, ale jest w nich wiele bólu. Dzięki tej książce w naszej głowie pojawią się refleksje, o przyjaźni, o tym co w życiu ważne. Narracja prowadzona przez dwójkę głównych bohaterów, pozwala nam lepiej ich zrozumieć. Bohaterowie, nie od razu dają nam się poznać, ale strona po stronie odkrywamy, to co mają do zaoferowania i wiemy, że te osoby pozostaną z nami przez długi czas. Są ludzcy, popełniają błędy, dlatego są nam bliżsi. W dodatku postacie drugoplanowe, których nie jest mało, są wyraziste i pięknie uzupełniają fabułę.
„Friend-Zoned” to opowieść o przyjaźni i miłości, dwóch osób, które dzięki otwartości jednej z nich, poznały się. To historia pełna uczuć. To książka, po którą warto sięgną i zagłębić się w niej, a dzieje się to już od początku. Tę książkę będę polecać każdemu, bo koło niej warto się zatrzymać, wziąć w ręce i przeżyć cudowne chwilę z nią.
Na początek chciałabym Was wyjaśnić co to znaczy „Friendzoned” z ang. friend zone - strefa przyjaźni. Jest to relacja między dwójką ludzi, której przynajmniej jedna z nich darzy drugą miłością, jednocześnie będąc traktowanym jak przyjaciel.
Ale co się dzieje, gdy to zaczyna nie wystarczać?
Dobra, zacznijmy od początku, gdy już wiemy w miarę co kryje się pod znaczeniem...
Utrata. Ból. Cierpienie. Pustka.
Odeszła. Co pozostało?
Nic. Nic już nie ma.
Niszczeje. Umarłem.
Mój duch poszedł za nią.
Nie zatrzymałem jej.
Nie mogłem.
Nie potrafiłem pomóc.
Mój Promyczek zgasł.
Nigdy już nie zaświeci.
Ogrania mnie mrok.
On wkrada się w każdy zakątek mnie.
Pochłania i nic już nie zostaje.
Nie ma jej. Odeszła.
Zostałem z bólem.
Dlaczego on nie chce odejść?
Odpędzam go, zagłuszam.
A on wraca. Jest natrętny.
Zapomnienie, może ono coś da?
Może przyniesie mi ulgę?
Sen bez snu, dzień bez myśli.
Czy coś przebije ten mrok?
Czy znów zaświeci słońce?
Na razie chmury przysłaniają wszystko.
Nie ma jej. Odeszła.
Zabrała to co było we mnie dobre.
Czy jeszcze kiedyś uśmiechnę się?
Czy wspomnienia przestaną boleć?
Ale co to?
Przez chmury przybija się mały promień.
Czy możliwym jest mieć znów nadzieję?
Przecież ona odeszła, ale powraca.
Powoli coś we mnie ożywa.
Wspomnienia – dopuszczam je do siebie.
Mrok czai się, ale przegrywa.
Czy uda mi się podnieść?
Czy ktoś wyciągnie mnie z tej otchłani?
GUS – pamiętnik cierpienia, popadania w odrętwienie, ale i uleczenia. Złość na świat, to jest to co czuje Gus. Ta niesprawiedliwość tak cholernie boli. Wyniszcza go. Nie ma dnia bez smutku. Ale czy możliwe jest powrócenie z tej otchłani, w której tkwi? Może ktoś mu pomoże. Może nie trzeba walczyć samemu ze swoim smutkiem? Kolejny raz pochłonęły mnie słowa, które czytałam. Wdarły się we mnie, dostarczyły emocji, a Kim Holden potrafi to uczynić naprawdę dobrze. Ukazuje co dzieje się z człowiekiem, kiedy traci ukochaną osobę. Ból jest nieodłączny, ale trzeba nauczyć się żyć. Żyć tak, aby przynosić dumę zmarłemu. Żyć na nowo i Gus robi to, ale czy uda mu się? Przeczytajcie koniecznie i dowiedzcie się. Wiem, że nie zdradziłam za wiele z fabuły, ale sami musicie się z nią zapoznać :)
Utrata. Ból. Cierpienie. Pustka.
Odeszła. Co pozostało?
Nic. Nic już nie ma.
Niszczeje. Umarłem.
Mój duch poszedł za nią.
Nie zatrzymałem jej.
Nie mogłem.
Nie potrafiłem pomóc.
Mój Promyczek zgasł.
Nigdy już nie zaświeci.
Ogrania mnie mrok.
On wkrada się w każdy zakątek mnie.
Pochłania i nic już nie zostaje.
Nie ma jej. Odeszła.
Zostałem z bólem.
Dlaczego on nie chce...
Miłość bywa zgubna. Prowadzi nas własnymi ścieżkami, które nie raz nam nie odpowiadają, ale brniemy w to, gdyż słuchamy serca, które ma większą moc niż nasz rozum. Ale kto by go słuchał w takich sytuacjach? Na pewno nie Cassandra, która wie, że uczucie do Adama niszczy ją, niszczy też i jego, ale oboje nie są wstanie odgrodzić się od siebie. Oboje chcą być razem, ale mrocznemu światu, w którym tkwi Adam to nie odpowiada. Tam nie ma miejsca na uczucia, tam jest tylko bezwzględność. Nie mogą być razem chociaż chcą, muszą oddalić się od siebie, aby chociaż stworzyć pozory. Ale to jest trudne, takie niesprawiedliwe. Cass jest w rozsypce ze swoimi uczuciami. Ale czy Adamowi jest łatwej? Też przeżywa koszmar, nie mogą mieć tego czego pragnie, nie mogąc nic zrobić. Poddają go próbie wierności względem mafii, ta próba to za wiele dla Cass i dla Adama też, ale reguły tej gry są brutalne. Trzeba się im poddać, aby przetrwać. A żeby żyć należy zrezygnować z uczucia. Adam nie może narażać Cassandry i wycofuje się dla jej bezpieczeństwa. Cass zaprzyjaźnię się z Valery, chce odgonić swe myśli od Adama, ale to jest niemożliwe. Ponownie się spotykają chociaż nie powinni, ale gdy są ze sobą jest im dobrze, pomimo ryzyka chcą się być bliżej siebie, ale oboje nie mogą przy sobie pohamować emocji i to prowadzi ich do zguby. Pod wypływem złości Cass nie myśli co robi, poznaje Anthonego, który wydaje się lekarstwem na jej nieszczęście. Później prowokuje Adama by okazał uczucia, prosi też go o niemożliwe. Dla obojga to za wiele. Cassandra ma dosyć. Chce zapomnieć o nim najlepiej u boku Anthonego, ale to też jest niemożliwe, gdyż nawet w intymnej sytuacji myśli o Adamie. Chce się od niego odciąć, najlepiej uciec, ale ucieczka od uczucia jest nie możliwa. Cass postanawia poświeć się bardziej opiece Tommego, który nadal cierpi, ale będąc razem cierpią mniej. Dwoje pokrewnych dusz jest dla siebie lekarstwem na smutek, ale nie mogą wyleczyć się nawzajem z cierpień, które każde przeżywa. Cass jest szczęśliwa w gronie swych przyjaciół: Val i Tommy. Tylko z nimi potrafi na chwilę zapomnieć, lecz nie zapomina na długo. W pamięci ma zbyt dużo przykrych momentów, które wracają, gdy Adam jest przy niej. Wszystko się sypie, ojciec Cass ma wypadek, rodzin ją odpycha. Życie jej nie oszczędza, pomimo niechęci coraz bardziej pcha się w sidła mafii, sama chce coś zdziałać, ale to wszystko prowadzi do jeszcze większej zguby. Pozytywem w życiu Cass wydaje się jedynie nadzieja na przeszczep dla Tommego, który jest coraz bliżej. Ale to tylko chwila szczęścia. Adam zostaje dotkliwie pobity, w ciężkim stanie walczy o życie w szpitalu. Wygrywa tą walkę. Niestety to nie koniec, jedną bitwę przeżyli, ale wojna nadal trwa. Wojna, w której nie mogą być razem. Życie Cassandry i Adama staje się koszmarem, z którego nie da się obudzić. Cass obiera sobie za cel uratowanie Tommiego. Sama chce być dawcą, ale robiąc badania, odrywa coś co wyklucza ją z tego, coś co zmieni jej życie. Ale i ta walka jest przegrana. Wszystko jest sypie. Zostaje sama, ale ma dla kogo żyć. Tommy stał się dla mnie bliską osobą, gdy o nim myślę, łzy płynną z mych oczów. Kasia pokazała nam jak życie jest popieprzone w wielu płaszczyznach i jakie jest niesprawiedliwe. Tak cholernie niesprawiedliwe, ale takie jest naprawdę. Nie raz wręcz bezwzględne. Kasiu, podziwiam Cię, że potrafiłaś wykreować tak wspaniałą postać jak Tommy, taką dobrą i później miałaś na tyle siły bo nam i sobie go odebrać. Wiem, że musiało kosztować Cię to wiele, ale pokazałaś prawdziwy świat. Jesteś wspaniała!
Miłość bywa zgubna. Prowadzi nas własnymi ścieżkami, które nie raz nam nie odpowiadają, ale brniemy w to, gdyż słuchamy serca, które ma większą moc niż nasz rozum. Ale kto by go słuchał w takich sytuacjach? Na pewno nie Cassandra, która wie, że uczucie do Adama niszczy ją, niszczy też i jego, ale oboje nie są wstanie odgrodzić się od siebie. Oboje chcą być razem, ale...
więcej mniej Pokaż mimo to
Czy z pożądaniem można walczyć? Jest niebywale trudne zadanie, a nie raz nie możliwe. Nasze ciało wie kogo pragnie i chociaż umysł się z tym nie zgadza, niekiedy on nie ma nic do powiedzenia. Avy i Caleb spotkali się przypadkiem i zaczęli swą znajomość dosyć burzliwie. Ale nie raz bywa tak, że nienawiść przeradza się w coś innego, w niezapomnianą przygodę. A gdy los uwiązł się na nich i splata po raz kolejny ich drogi, można by to nazwać przeznaczeniem, ale czy oni w to wierzą? Czy wierzą, że może być coś poza niezobowiązującym układem? Caleb, nawet nie dopuszcza takiej myśli do siebie, a Avy, która kochała raz i to bardzo mocno, która została zdradzona, boi się uczuć, ale już po jakimś czasie dociera do niej, że nie jest odporna na Caleba, ale droga do jego serca jest o wiele trudniejsza, niż mogłoby się wydawać. Czy przystojny Szkot, dopuści ją do siebie? Czy może po drodze zniszczy? Przekonajcie się.
„Ostrożnie z miłością” Samanthy Young to książka, w której emocje są bardzo wyraźne już od samego początku i nie ustępują nawet na moment przez całą powieść. Może i taka historia nie trafia się każdemu, może wręcz naprawdę rzadko, ale nie było tu nic wymuszonego, nierealnego. Autorka pokazała jak miłość może być niebezpieczna, zwłaszcza to nieodwzajemniona. Wygonić kogoś z serca, nie jest łatwo, bo uczucia nie można się wyzbyć od tak sobie.
Nasi bohaterowie to dwoje ludzi po przejściach. Autorka pokazuje jak otwierają się, jak wychodzą ponad swe bezpieczne skorupy i narażają się na zranienie. Ta książka to nie tylko powieść o miłości, o takiej, o którą tak ciężko, ale to też opowieść o przyjaźni, silniejszej niż wszystko. Historia przyjaciółki Avy, Harper, uczy nas też czegoś, że niektórych objawów nie powinno się ignorować, bo niekiedy jest za późno, a to może sprawić, że cierpienie stanie się czymś dla nas już nie obcym, a obecnym w nas. Jestem ciekawa, czy autorka się pokusi o napisanie powieści, właśnie przedstawiającej dalsze losy Harper. Z wielką chęcią bym je poznała, a i powróciła na chwilę do Avy i Caleba. Ci dwoje skradli me serce, tak samo jak ta powieść. Napisana niebywale lekko, ale nacechowana emocjami, sprawiła, że całą sobą przeżywałam ich losy. Polecam serdecznie.
Czy z pożądaniem można walczyć? Jest niebywale trudne zadanie, a nie raz nie możliwe. Nasze ciało wie kogo pragnie i chociaż umysł się z tym nie zgadza, niekiedy on nie ma nic do powiedzenia. Avy i Caleb spotkali się przypadkiem i zaczęli swą znajomość dosyć burzliwie. Ale nie raz bywa tak, że nienawiść przeradza się w coś innego, w niezapomnianą przygodę. A gdy los uwiązł...
więcej mniej Pokaż mimo to
"Promyczek" Kim Holden, Wydawnictwo FILIA
Nowe miejsce, czym jest ono dla nas? Niekiedy ucieczką, nie raz kolejną szansą, a innym razem może okazać się naszą przystanią, z której nie będziemy chcieć wypłynąć. Kate przyjeżdża do małego miasteczka w Minnesocie, aby rozpocząć nowy rozdział w swym życiu. Szuka ukojenia w nowym miejscu po ciężkich przeżyciach. W San Diego zostawia swojego najlepszego przyjaciela Gusa i zaczyna studia w Grant. Kate charakteryzuje dużo rzeczy, otwartość dla tych co zyskują jej sympatię, niebywała troska, dobro, które ją wręcz wypełnia, cięty język, gdy wymaga tego sytuacja i miłość do czarnej, gorzkiej kawy, czym zyskała sobie moją nieskrywaną sympatię i stała się w tej dziedzinie moją bratnią duszą. W Grant odnajduje się szybko, zyskuje kilku prawdziwych przyjaciół, znajduje pracę i układa sobie życie z dala od problemów. Ale czy od wszystkiego da się uciec? Czy może istnieją takie rzeczy, które sprawią, że los nas w końcu dopadnie? W przypadku Promyczka, bo tak nazywa ją Gus, ze względu, że zawsze zachowuje pogodę ducha, los ma kiepskie poczucie humoru. Sprawdza ją w brutalny sposób. Na jej drodze pojawia się Keller, chłopak, który boi się żyć chwilą i sięgnąć po marzenia. Ma sekret, który głęboko przed wszystkimi ukrywa. Keller i Kate zbliżają się do siebie. Ona uczy go jak czerpać przyjemność z chwili, jak po prostu żyć, on daje jej niesłychaną radość i poczucie spełnienia, ale gdy wzajemnie odkrywają swoje sekrety, wszystko staje się chwiejne. Czy istnieje szansa, że to co zbudowali przetrwa?
Ta książka to nie słowa, lecz emocje. Każda strona jest nimi przesiąknięta. Autorka wykreowała tak bohaterów, że szybko znajdują miejsce w naszych sercach. Sprawia, że kochamy ich, ale to co dla nich przygotowała, powoduje, że cierpimy. Już od początku książki czułam jaki będzie jej koniec, byłam wręcz psychicznie nastawiona na to, ale moje przygotowanie nic nie dało. Kilka razy musiałam odłożyć książkę na bok, gdyż łzy zasłaniały mi pole widzenia. Powieść mnie rozwaliła, wręcz roztrzaskała, ale pokazała, że chociaż jest ciężko, chociaż kolejny dzień może być wręcz wyzwaniem, nie można zatracić się w nieszczęściu, ale należy odnaleźć radość w małych rzeczach. Jedna z moich ulubionych wokalistek Sylwia Grzeszczak Official, śpiewa: „cieszmy się z małych rzeczy, bo wzór na szczęście w nich zapisany jest”. Promyczek potrafił to robić, chociaż wszystko wkoło krzyczało: poddaj się, ta walka jest skazana na porażkę! Ale ona się nie poddała, walczyła do końca, potrafiła żyć chwilą i w niej odnaleźć szczęście. Moi kochani, ta książka uzmysłowiła mi, że za często zastanawiamy co się stanie jeśli, co będzie gdyby. Zbyt wiele zadajemy sobie pytań, zamiast podążyć za pragnieniami. Tak jak brzmi napis na moim zdjęciu w tle: „życie jest zbyt krótkie by się ograniczać i zawsze myśleć o konsekwencjach. Niekiedy trzeba odpuścić i pozwolić, aby coś się po prostu stało, a konsekwencje przecież nie zawsze muszą być złe”. Pamiętajcie, aby żyć w pełni, być uśmiechniętym nawet dla nieznajomych, przecież poza zmarszczkami mimicznymi, uśmiech nic nie kosztuje. Promyczek do mnie przemówił, dał mi wręcz mentalnego kopa i pozwólcie sobie, aby z Wami zrobił to samo. Polecam!!
"Promyczek" Kim Holden, Wydawnictwo FILIA
Nowe miejsce, czym jest ono dla nas? Niekiedy ucieczką, nie raz kolejną szansą, a innym razem może okazać się naszą przystanią, z której nie będziemy chcieć wypłynąć. Kate przyjeżdża do małego miasteczka w Minnesocie, aby rozpocząć nowy rozdział w swym życiu. Szuka ukojenia w nowym miejscu po ciężkich przeżyciach. W San Diego...
Dziecko – promyk szczęścia dla każdego rodzica. Mała istota zmieniająca nasz świat. Istota, która zmieniła świat Cassandry. Dzięki swojemu synkowi nie straciła ochoty do życia. Adam odszedł, ale pozostawił jej cząstkę siebie w postacie dziecka, które kocha i jest dla niej najważniejsze. Cass wraca w rodzinne strony, by w domu wraz z ze swoją matką oddać się wychowaniu synka, Tommy’ego. I tak jest przez dwa lata, wiedzie spokojne życie, ale nadal pamięta wszystko. A przeszłość pamięta o niej. Adam wraca, a wraz z nim powracają obawy, niepewność, ale i uśpione uczucie budzi się. Nie jest w stanie zagłuszyć je Filip, nic nie jest w stanie wymazać z serca Cass tego co czuje. Niestety nie da się zapomnieć cierpienia, które wniósł do jej świata Adam. Tego bólu, wstydu. Nie może tego wymazać z swej pamięci. Nienawiść jest silniejsza niż pożądanie, lecz Adam chce zapewnić im bezpieczeństwo. Swojemu synowi, którego pokochał, gdy tylko go ujrzał, Cass, która dla niego znaczy nadal wiele. Niestety nic w świecie, w którym tak mocno ukorzenił się Adam nie jest łatwe. Próbują na nowo poukładać swe życie, lecz bez zaufania to jest niewykonalne. Ale i to przychodzi z czasem. Przychodzi i do nich szczęście. Szansa dla Adama, aby mógł być przy Cass w tak ważnych momentach. Niestety zawiść ludzka jest straszną chorobą społeczną. Prowadzi do nieszczęścia. Nie ominęło ono Adama i Cass. W chwili, gdy mogą być wolni i razem, tracą coś co ich od siebie oddali. Powstanie między nimi mur. Czy uczucie ma moc leczenia ran? Czy jest możliwym bycie razem po tym wszystkim? A może tym dwojgu nie jest to dane? Przeczytajcie i przekonajcie się jak zakończą się losy Cassandry i Adama. Kasia ponownie dostarczyła nam wielu emocji, emocji dzięki, którym bohaterowie są nam bliżsi. Pokazał nam, że miłość w świecie mafii jest czymś trudnym. Niesie wiele cierpienia, ale nie jest niemożliwa. Pokazała nam, że życie to tak naprawdę wielka niewiadoma. Pokazała nam prawdę, która nie jest kolorowa.
Dziecko – promyk szczęścia dla każdego rodzica. Mała istota zmieniająca nasz świat. Istota, która zmieniła świat Cassandry. Dzięki swojemu synkowi nie straciła ochoty do życia. Adam odszedł, ale pozostawił jej cząstkę siebie w postacie dziecka, które kocha i jest dla niej najważniejsze. Cass wraca w rodzinne strony, by w domu wraz z ze swoją matką oddać się wychowaniu...
więcej mniej Pokaż mimo toŚnić o czymś, czegoś nigdy się nie zaznało z mężczyzną jest marzeniem nie jednej z nas. Być zaspokojonym tak jak się tego pragnie, pozostaje senna fantazją. A gdyby tak sny się spełniły? Gdyby znalazł się przy nas mężczyzną z krainy snów? Powinno to gwarantować szczęście, ale może spełnienie swych fantazji przyniesie więcej cierpienia niż radości? Cassandra postanawia zacząć nowe życie w nowym mieście. Przeprowadza się do Miami, chce znaleźć wymarzoną pracę, ale okazuje się że jej przyszły szef to kawał drania, ignoruje ją na rozmowie kwalifikacyjnej. Cass zła wychodzi i krzyczy na niego. Wie już ze nie dostanie pracy. Jej marzenie nie spełni się. Po namowie swojej kuzynki idzie z nią, jej chłopakiem i jego bratem na obiad do restauracji. Wyjście to okazuje się wielka katastrofa. Ucieka stamtąd, ale to ucieczka odmienia jej życie Na ulicy spotyka młodego chłopaka, który chce żeby z nim poszła do klubu gdzie wpuszczają jedynie pary. Okazuje się ze Tommy jest chory na białaczkę, ale ma tyle pozytywnej energii w sobie ze Cass się godzi. Klub jest specyficzny. Dominuje tu atmosfera seksu. Wpływa to na dwójkę nieznajomych. Cass pochłania taniec i to zmysłowy. Oddaje się muzyce i zostaje dostrzeżona przez jednego z bywalców. Wychodzi z nim w wiadomym celu. Nieznajomy uwodzi ją szybko. Okazuje się, że możliwym jest spełnienie marzeń sennych. Pomimo oporów, ostrych słów w końcu mu ulega. Bo ja można nie ulec komuś takiemu jak Morfeusz? Gdy budzi się w jego domu ucieka spanikowana z ogromnym kacem moralnym. Chce szybko wymazać ten wieczór ze swej pamięci, ale mężczyzna nie zniknie z jej życia, a dodatkowo zaburzy w to co wierzyła. Pomimo nieudanej rozmowy kwalifikacyjne Cass dostaje pracę i gdy spóźniona przychodzi do biura okazuje się, że jej szefem jest Morfeusz. Trudno im utrzymać stosunki tylko służbowe. Pożądanie między nimi nie gaśnie i oboje nie mają na to wpływu. W końcu się mu poddają. Adam jej szef pragnie jej ciała, a Cassandra mu się poddaje. Nie potrafi powiedzieć nie. On pragnie jej, ona pragnie jego, czy nie wydaje się to idealne? Zaspokajają się, ale dla Adama liczy się zaspokojenie potrzeb seksualnych, a dla niej to jest za mało. Adam ma w sobie wiele dobra, pomaga Tommyemu, który stał się dla Cass bardzo bliski, jest dla niej opiekuńczy, troskliwy, ale nie dopuszcza uczucia, przez co staje się brutalny, rani słowami, a nie raz i czynami. Sprawia że łzy coraz częściej płyną z oczów Cassandry. Niestety miłość nie zważa na wady, ona go po kocha, sama tego nie pojmując. Jest to dla niej trudna miłość, nieodwzajemniona, lecz nie potrafi się wycofać, gdyż czuje, że Adam ją kocha pomimo tego, że ją niszczy. Nie potrafią być z dala od siebie, a gdy są razem trawi ich taka żądza, której nie mogą się oprzeć. Ten związek działa na nich destrukcyjne. On naraża ją na niebezpieczeństw. Życie które prowadzi, w które wplatał je jego brat, nie przewiduje kobiety u jego boku. Cass będą z nim wyrzeka się tego w co wierzyła. Nie jest pewna nawet następnego dnia. Nie jest pewna niczego. Boi się tego związku. Boi się też o Tommego, który pomimo młodego wieku jest tak poważnie chory, a w obliczu tej choroby każdy jest bezradny. Czy pomiędzy Cass, a Adamem dojdzie do jakiegoś porozumienia? Czy wyjazd z Tommym nad jezioro zakończy się tragedia? Przeczytajcie bo warto. Emocje towarzyszą nam od pierwszych stron, a to uwielbiam. Wiele epizodów sprawia, że akcja jest ciekawa. Książka wciąga do swojego świata. Z pierwsza przeczytana strona nie ma już dla nas odwrotu. Wkraczamy w mroczny świat, z którego dla nikogo nie ma dobrego wyjścia.
Śnić o czymś, czegoś nigdy się nie zaznało z mężczyzną jest marzeniem nie jednej z nas. Być zaspokojonym tak jak się tego pragnie, pozostaje senna fantazją. A gdyby tak sny się spełniły? Gdyby znalazł się przy nas mężczyzną z krainy snów? Powinno to gwarantować szczęście, ale może spełnienie swych fantazji przyniesie więcej cierpienia niż radości? Cassandra postanawia...
więcej mniej Pokaż mimo to
Człowiek dla dobra dziecka jest w stanie zrobić naprawdę wiele. Jest w stanie poświęcić wszystko, nawet swoją największą miłość. Maks dokonuje takiego poświęcenia. Przekłada zdrowie jeszcze nienarodzone dziecka nad swoje szczęście. Odseparowuje się na daleka odległość od Kasi, aby tylko uchronić to co niewinne. Wie, że Karolina jest nieobliczalna i jedynym wyjściem wydaje się wyjazd do Włoch. Kasia nadal cierpi, Maks wybrał Karolinę z ich dzieckiem. Jest to wybór bardziej z rozsądku, ale jednak wybrał. Miłość jest brutalna, nie ma określonych reguł, jest nieposłuszna i wraz z odejściem bliskiej nam osoby, tracimy cząstkę siebie. Zostaje nam ona wyrwana brutalnie z naszego wnętrza i wiem, że już nic nie będzie takie samo. Ale gdy na horyzoncie pojawia się iskierka nadziei, malutki jej zalążek, chwytamy się jej i nie chcemy wypuścić. Kasia dowiadując się pewnych informacji, postanawia zawalczyć o Maksa. Jest to walka o prawdę, miłość i przyszłość. A co przyniesie przyszłość Kasi dowiedzcie się sięgając po wspaniałą powieść „Szept wiatru”.
Sylwia Trojanowska po raz kolejny nam pokazała, że los lubi płatać figle. Nie raz dobre, a innym razem złe. Nie nad wszystkim można mieć kontrolę. Życia nie da się ujarzmić, życie trzeba akceptować, ale też nie trzeba mu się poddawać, można walczyć. Ono samo jest jak walka. Nie raz przegrywamy bitwę, ale ważne jest, żeby nigdy się nie poddać, żeby walczyć o to co najważniejsze, czyli szczęście. Bohaterowie powieści „Szeptem wiatru” muszą zmierzyć się z wieloma rzeczami. Każdy z nich ma swoje słabości, trudności, ale jakże ważnym jest to, że nie poddają się i wzajemnie się wspierają. „Szeptem wiatru” zaskakuje do ostatnich stron. Stron, które nie łatwo się czyta. Autora przedstawiła dwa alternatywne zakończenia, dała nam wybór jak ta historia ma się zakończyć. Dla mnie był on oczywisty, niektórych rzeczy nie dopuszczałam do swej świadomości. A jaki ten wybór był dla Was? To my mały władzę nad zakończeniem, to do nas należy ostatnie słowo.
Człowiek dla dobra dziecka jest w stanie zrobić naprawdę wiele. Jest w stanie poświęcić wszystko, nawet swoją największą miłość. Maks dokonuje takiego poświęcenia. Przekłada zdrowie jeszcze nienarodzone dziecka nad swoje szczęście. Odseparowuje się na daleka odległość od Kasi, aby tylko uchronić to co niewinne. Wie, że Karolina jest nieobliczalna i jedynym wyjściem wydaje...
więcej mniej Pokaż mimo to
Podjęcie działania jest kluczem do osiągnięcia upragnionego celu. Jest czymś bez czego tego celu nie da się zrealizować. Ale nigdy nie jest to łatwe. Po drodze napotykamy wiele przeszkód, poddajemy się słabością. Ale ważne jest, aby im do końca nie ulec, aby nie zaprzestać działania.
Kasia, bohaterka „Szkoły latania”, ma ogromny problem. Nienawidzi swojego za dużego ciała. Nie akceptuje siebie. Nie może na siebie patrzeć, ale postanawia to zmienić. Zmienić swoje życie, gdzie już nie będzie pośmiewiskiem dla innych. Postanawia podjąć walkę z otyłością, w jej batalii spiera ją matka, która załatwia kolejne wizyty u specjalistów. Niestety na jej drodze pojawią się osoby, z którymi Kaśka nie wyobraża sobie współpracy, aż pewnego razu znajduje kogoś kto był kiedyś taki jak ona, kto rozumie, kto motywuje, a nie ocenia. Penelopa, staje się więcej niż terapeutką, dietetyczką, staje się jej powierniczką. Doskonale opracowuje jej plan działania, który niesie wiele zmian w życiu Kasi. Zmian w każdej płaszczyźnie. Proces odchudzania trwa, trwa również terapia grupowa w Szkole Latania, na którą dziewczyna uczęszcza, a która niesie nie tylko odpowiednie wsparcie, ale również coś co do tej pory było dla głównej bohaterki obce – miłość. Spotyka na swej drodze Maksa, który otwarcie nie jest w stanie wyrażać swych uczuć, ale przelewane na wiadomości, są głęboki.
Niestety życie jak zawsze jest nieprzewidywalne. Pomimo, że kilogramy lecą w dół, Kasia nie do końca jest szczęśliwa. Miłość, która do tej pory była jej obca, niesie więcej cierpienia, niż radości. Sytuacja Maksa jest skomplikowana, ma niezałatwione sprawy, które dwójce bohaterów, utrudniają związek. Czy uda im się w końcu mimo wszytko być razem? Czy Kasia wytrwa w swych postanowieniach? Przekonajcie się, gdyż naprawdę warto!
Autora pokazała nam jakim problemem jest otyłość, ale również uświadomiła, że można z nim walczyć. Chociaż ta walka nie jest łatwa w świecie, gdzie na każdym rogu czyha jakaś pokusa. Kto z nas nie grzeszy zjadając słodkości? Ja uwielbiam się zajadać i wiem jakie to trudne wytrwać w postanowieniu, aby ich nie jeść! Ale jakim trudem jest to dopiero dla osoby otyłej zrezygnować z tak wielu rzeczy, ale wiadomo trudne nie znaczy nie możliwe. Sylwia pokazuje nam jak przebiega proces odchudzania. Nie jest to tylko dieta, ale zmiana sposoby myślenia, podejścia do życia. Jest to całkowita zmiana siebie i główna bohaterka, zmienia się diametralnie. Staje się bardziej otwarta, pewniejsza siebie. Tak niewiele trzeba by odmienić swe życie, by zmienić to co nam w nim nie odpowiada. Wystarczy zacząć działać! Więc działajmy i nie próżnujmy! Pamiętajcie chcieć to znaczy móc!
Podjęcie działania jest kluczem do osiągnięcia upragnionego celu. Jest czymś bez czego tego celu nie da się zrealizować. Ale nigdy nie jest to łatwe. Po drodze napotykamy wiele przeszkód, poddajemy się słabością. Ale ważne jest, aby im do końca nie ulec, aby nie zaprzestać działania.
Kasia, bohaterka „Szkoły latania”, ma ogromny problem. Nienawidzi swojego za dużego ciała....
Ile razy w życiu toczy się walkę ze swymi demonami? Są one różne, powiązane z wieloma rzeczami, niekiedy nawet z naszym przeznaczeniem. A jeśli naszym przeznaczeniem jest cisza? Gdy to ona ma zacząć nam towarzyszyć? Jak ukierunkować swe życie, gdy od początku nie było łatwe, a perspektywa ciszy, jeszcze to pogarsza?
Młody, waleczny, toczy walkę z życiem, bo tak to trzeba nazwać. Walka o każdy dzień, o swe rodzeństwo, o przetrwanie. Cios, za ciosem i obrona. Till, nie mógł liczyć nigdy na swych rodziców, dodatkowo musiał zajmować się braćmi, by ich nie stracić. Nie miał praktycznie nic, poza nimi, a gdy przypadkiem w wieku trzynastu lat natrafia, na tak samo opuszczona Elizę, zaczyna odnajdywać swe miejsce obok niej. Spotykaj się ukradkiem, gdzie żyją w swoim świecie, lecz poza tym ich ścieki się mijają. Oboje dorastają, zmagają się ze światem, który nie jest dla nich łaskawy. Oboje przy sobie czują się najlepiej,ale ukrywają swe uczucia, które od pierwszego spotkania, rodziły się w nich. Gdy życie nakazuje im radzić sobie samym, Till zaczyna uprawiać amatorsko boks, który daje mu spełnianie, a Eliza stawia na naukę, bo wie, że od tego będzie zależy jej przyszłość. Ich ścieżki nie zawsze idą w parze ze sobą, bo Till nie wyobraża sobie, aby mógł obciążyć Elizę swymi problemami, skazać ją na życie u boku, kogoś kto przecież nie ma perspektyw. Czy dadzą sobie szansę? Ile Till będzie musiał znieść walk? I czy ostatecznie walka z ciszą jest możliwa?
Ta książka już jest przeczytana przeze mnie od jakiegoś czasu, ale to historia, która zostaje w sercu czytelnika na długo. Bohaterowie, którzy muszą zmierzyć się już w młodym wieku z tak wieloma sprawami, trudnościami, a przy tym nie zatracili siebie, tego co w nich dobre. O to jest bardzo ciężko. Tillowi pomógł w tym boks. Elizie pomógł Till, który był obok, gdy go potrzebowała, który nazywał ją Bazgrol, ale tak naprawdę widział w niej cały świat, ona stała się dla niego kimś wyjątkowym, ale to nie zawsze wystarcza. Miłość to też walka, walka o drugiego, i siebie, o szczęście. A gdy nieszczęścia pchają się do drzwi, nie łatwo jest jest zatrzasnąć im je przed nosem. Nie łatwo się obronić przed nimi.
Ta powieść, napisana prosto z serca dla czytelników, językiem, który nie jest wyszukany, ale co za tym idzie, łatwo przyswajalnym, oczarowuje, pochłania i wywołuje masę emocji, które nie kończą się wraz z ostatnimi słowami.
Polecam Wam ją z czystym sercem, to książka, która trzeba wręcz przeczytać, pokazuje prawdziwe wartości człowieka. Pieniądze nie są nimi, a serce, które możne kochać nie raz aż za bardzo. A silna miłość bywa niebezpieczna.
Ile razy w życiu toczy się walkę ze swymi demonami? Są one różne, powiązane z wieloma rzeczami, niekiedy nawet z naszym przeznaczeniem. A jeśli naszym przeznaczeniem jest cisza? Gdy to ona ma zacząć nam towarzyszyć? Jak ukierunkować swe życie, gdy od początku nie było łatwe, a perspektywa ciszy, jeszcze to pogarsza?
Młody, waleczny, toczy walkę z życiem, bo tak to trzeba...
„BAD THINGS. TRISTAN I DANIKA. TOM 1” R. K. Lilley, Editio Red
Nie raz życie wydaje się dobre, mamy pracę, ludzi, których lubimy, zamykamy przeszłość pod kluczem i postanawiamy żyć dobrze, właściwie w tym naszym uporządkowanym świecie, ale czy to może dać pełnię szczęścia? Gnanie za obowiązkami, wypełnianie ich, ale co robi się dla siebie? Bo przecież życie polega na tym, by nie zadowalać tylko innych, ale zwłaszcza siebie.
Danika pracuje jako pomoc domowa, opiekunka do dzieci, u dwójki wspaniałych ludzi. Jej dzień wypełniony jest obowiązkami domowymi i wydaje się, że dobrze jej z tym, że ten spokój jaki osiągnęła, to jest to czego pragnie. Ale ten stan trwa do pewnego czasu, gdy jej szef, przyprowadza do domu Tristana, który ma z nimi zamieszkać. Gdy pojawia się on, budzą się do życia inne potrzeby. Daje się porwać jego energii i pozwala mu, aby pokazał jej co można mieć z życia. Zaczynają spędzać razem bardzo dużo czasu. On pomaga jej w obowiązkach domowych, ona wychodzi z nim na imprezy, bo nie może się oprzeć, żadnemu z jego pomysłów, a może to on roztacza nad nią urok, któremu nie da się przeciwstawić? Dogadują się tak jakby znali się całe życie, ale jest jeszcze coś – pragną siebie nawzajem. Lecz Danika uznaje tylko stałe związki, a Tristan nie jest wstanie jej tego zagwarantować. Przeszłość pokazała mu, że takie coś jak miłość, to tylko iluzja. Ale ileż można walczyć z pragnieniem? W końcu następuje kapitulacja, co sprawia, że wszystko to co zbudowali, przyjaźń, która ich połączyła, może runąć, bo dwa skrajne charaktery nie jest łatwo ze sobą połączyć, zwłaszcza gdy mają inne pragnienia. Nie łatwo jest wyjść zza muru, który starannie się budowało wiele lat. Ale czy łatwo jest być osobno? Z czym przyjdzie się im zmierzyć? Czy w ogóle możliwym jest zapomnieć o sobie? A może życie okaże się tak brutalne, że zrani wielu, sprawi, że będą cierpieć, bo nie raz cierpienie to jedyne co pozostaje. Przekonajcie się czytając.
Ta książka to opowieść o sile pożądania, o miłości, która można stać się obsesją, ale również, to historia o przyjaźni, o tym jak łatwo ją zniszczyć i sprawić, że i my popadniemy w destrukcję. Książkę, chociaż może nie od pierwszej strony, ale czyta się niebywale szybko i dobrze, bo autorka posługuje się językiem niewyszukanym, ale takim prostym, zwyczajnym. Z początku coś między mną, a książką nie grało, ale to było zaledwie kilka pierwszych kartek, a później przepadłam i to mocno. Zżyłam się z bohaterami, bo to jakimi przedstawiła nam ich autorka, sprawia, że stają się nam bliscy. I to nie tylko Danika i Tristan, ale i inni, co za tym idzie, koniec łamie serce, ale i uczy, że łatwo stracić kontrolę nad swoim życiem. Nie raz wydaje się nam, że to my panujemy nad uzależnieniami, ale to ono ma władzę nad nami. Pomoc innych wydaje się zbyteczna, a przecież w młodości, można poszaleć, ale w każdym szaleństwie trzeba znać umiar, a do niektórych wręcz nie doprowadzić. Jeden moment i wszystko może runąć jak domek z kart.
Nasi bohaterowie, to dwójka ludzi, którzy, mają w sobie wiele lęku, obaw i tak ciężko jest im z nimi walczyć. Danika, pragnie miłości, tego chce w życiu, bo nie było jej to dane poczuć jako dziecko, później obdarta z niewinności, nie chciała pragnąć, ale chciała jednie uczuć, bezpieczeństwa i to znajduje w Tristanie. Troska, z jaką ją traktuje, ujmuje ją, ale czy nie jest zaślepiona swymi pragnieniami bycia kochaną? Czego przez to nie dostrzega? Dla Tristana, miłość, to słowo, którego nie powinno się używać, pusty wyraz bez znaczenia, ale dlaczego, on taki jest? Kto zszargał to piękne słowo? Kto sprawił, że wiara w uczucie przepadła? Czy można się podnieść z ciosów, które dostał? A może prawdziwy cios dopiero przyjdzie? To wszystko czeka na Was w emocjonującej historii, w której nic nie jest wiadomym, w której bohaterowie, stoczą nie jedną walkę, a jaki będzie koniec bitwy? Tego Wam nie powiem, ale jedno jest pewne, że pragnienie, miłość – to uczucia, w których nie ma jednoznacznych reguł, bo każdy człowiek jest inny i nie można klasyfikować wszystkich do jednego worka.
„BAD THINGS. TRISTAN I DANIKA. TOM 1” R. K. Lilley, Editio Red
Nie raz życie wydaje się dobre, mamy pracę, ludzi, których lubimy, zamykamy przeszłość pod kluczem i postanawiamy żyć dobrze, właściwie w tym naszym uporządkowanym świecie, ale czy to może dać pełnię szczęścia? Gnanie za obowiązkami, wypełnianie ich, ale co robi się dla siebie? Bo przecież życie polega na tym,...
Co zrobił byś, gdyby Twój świat, twe jedyne życie rozpadło się w momencie.? Gdyby zabrakło Ci w nim najważniejszej osoby? I to wszystko stałoby się jakbyś był dzieckiem? Pięcioletnią istotą, dla której świat stał otworem, a w momencie drzwi do przyszłości zostały zatrzaśnięte i Elizabeth, bo to ona była tym dzieckiem, starała się tylko przetrwać. Wierząc, że koszmar, w którym się znalazła w końcu się skończyć. Wierząc, że odzyska ukochanego tatusia. Człowieka, który kochał ją bezwarunkowo, a którego w momencie brakło, zabrali to jej siłą. Zamknęli w więzieniu z dala od niej. Mała Elizabeth tylko chciała do taty, tylko pragnęła by ją przytulił i był przy niej. Ale on nie wracał, a ona trafiała do kolejnych rodzin zastępczych, z którymi nie czuła więzi. W końcu osiadła, nie była już przerzucana z domu do domu, ale to zamiast ją ukoić, stało się dla niej koszmarem. Ten dom by więzieniem, w którym czuła się nieszczęśliwa, jedynie co, współwięzień, był kimś, dla którego warto było otworzyć oczy z rana. Pike ją wspierał, ale on też by dzieckiem i nie był w stanie jej uchronić przed całym złem. Teraz, gdy oboje są dorośli, pragną zemsty. Zemsty za jej ojca, za to co zostało jej odebrane. A winnym jest jej mąż, człowiek, którego udaje, że kocha, człowiek którego nienawidzi. Ale wyrzeka się siebie, aby go ukarać, lecz, by osiągnąć ten cel, musi posunąć się jeszcze dalej. Potrzebny jej kolejny pionek do tej gry i znajduje takiego. Daclan jest idealny do tego zadania, ale nie wszystko idzie po jej myśli, przy nim nie zawsze może udawać, wspomnienia stają się prawdziwsze. Czy w końcu osiągnie swój cel? A może coś zmieni się po drodze? A może ktoś zmieni się po drodze? Przeczytajcie, bo warto.
„Bnag” to książka, która włada czytelnikiem. Przeżywa się tą historię wraz z bohaterami. Nie można być obojętnym na los jaki spotkał główną bohaterkę, ale nie tylko ją. Tam nie tylko pokazane jest, jakiej ona doznaje krzywdy, ale również inni. Historia jest przepełniona uczuciami, ale nie tylko tymi dobrymi, jest strach, ból, nieszczęście, zagubienie, rozpacz. Jest tego więcej i to te negatywne przeważają. Ale znajdą się też te dobre, bo nasza bohaterka zmienia się, zaczyna czuć, nie tylko ból i nienawiść, ale coś co ją przeraża, coś co było dla niej obce. Jest to osoba, która przeszła wiele, zdecydowanie za dużo, ale radzi sobie w życiu, tak jak potrafi. Nie skrytykuje jej sposobu bycia, bo nie jestem osobą, która ma do tego tego prawo. Nie jest mi dane osadzać, bo nigdy bym nie chciała być na jej miejscu. Jedyne co, to podziwiam, że dała radę przetrwać to piekło, chociaż, chyba tak naprawdę nigdy się z niego nie wyrwała.
W tej książce każdy dopatrzyć się może patologi, ale prężcież ona istnieje, jest w świecie obecna. Ta książka, to nie jest sielanka, przedstawiająca piękno życia, ona pokazuję, czarną stronę, prawdę, która nawet może dziać się obok nas, która jest zamknięta, o której nic nie wiemy. Jesteśmy karmieni pozorami, a one jak nazwa wskazuje są tylko pozorami. Łatwo napisać, otwórzmy oczy i spójrzmy na to co się dzieję, nie przez różowe okulary, ale prawdziwym wzrokiem, ale mimo wszystko, nie zawsze można to dostrzec. Niektóre rzeczy się ukrywa i nie ujrzą światła dziennego.
Autorka, posługuje się łatwym stylem, który trafia do nas bezpośrednio. Jest to emocjonująca i pełna sprzecznych uczuć powieść, które i do nas przenikają, które potrafią wytrącić nas z równowagi. Od początku chcemy wiedzieć co dalej, a im dalej jesteśmy, jesteśmy przerażeni, tym złem jakie siedzi w ludziach. Do czego są oni zdolni, ale dalej brniemy w cierpieniu razem z bohaterką, a gdy następuje koniec, zostajemy z znakiem zapytania, co dalej? Chcecie wiedzieć dlaczego tak czuję? Przeczytajcie koniecznie.
Co zrobił byś, gdyby Twój świat, twe jedyne życie rozpadło się w momencie.? Gdyby zabrakło Ci w nim najważniejszej osoby? I to wszystko stałoby się jakbyś był dzieckiem? Pięcioletnią istotą, dla której świat stał otworem, a w momencie drzwi do przyszłości zostały zatrzaśnięte i Elizabeth, bo to ona była tym dzieckiem, starała się tylko przetrwać. Wierząc, że koszmar, w...
więcej mniej Pokaż mimo to
RECENZJA:"Bestia. Przebudzenie Lizzie Danton" L.A. Fiore, Wydawnictwo NieZwykłe
Jak narodziła się ona, nie jeden zada pytanie. Niestety nie łatwa odpowiedź jest na nie, bo w bólu cierpieniu, żyć mu przystało. I wiele ludzi bestią go zwało. To co robił, przeraża nie jednego, ale ktoś może w końcu wyciągnie rękę do niego? Może odnajdzie światło w te mroczne dni? Czy Ty go Bestią też będziesz zawał? Czy może jednak przed Tobą inne oblicze będzie miał?
Życie zarówno Brochan jak i Lizzie, nie mieli łatwego dzieciństwa. On doznawał krzywdy psychicznej i fizycznej, ona odrzucona przez rodziców, pozostawiona na postawę ludzi w internacie też nie miała łatwo, bo nikt na nią nie czekał, nikt nie mówił jej kocham cię, nie przytulił, znęcali się nad nią. Ale odnalazła coś dzięki czemu przetrwała i w sumie to stało się kierunkiem w jej życiu. Mowa o malowaniu, w którym zawiera wszystko co możliwe, cały ból i cierpienie i te jej działa, gdy osiągała pełnoletność pozwoliły jej na zrobienie kariery.
On, nieprzystępny dla wielu, tylko nieliczni widzą go prawdziwego. Przeszedł piekło za młodzieńczych lat, jego duszę praktycznie cała spowinął mrok, ale ten zalążek dobra został w nim i są tacy co to widzą. Zarabia na życie w sposób, którego nigdy nie poprę, ale i tak kieruje się jakimiś zasadami.
Lizze trafia do Szkoci, która muszę zaznaczyć jest pięknie przestawiona, aż chciałabym się tam znaleźć, te opisy, wręcz się czuło te miejsca, w których byli bohaterowie. Zsyłają ją tam rodzinne sprawy, a to wszystko zsyła ją ku Brochanowi. Ich ścieżki nie sposób, żeby się nie skrzyżowały, bo ktoś czuwa nad tym, taka jedna „wiedźma”. Wątek z „wiedźmą” podobał mi się, dodał odrobinę magi do książki. Od początku pomiędzy bohaterami, jest wyczuwalne napięci. Wydawać by się mogło, że ta fabuła jest banalna, okapana. On zły, ona z dobrą duszą, przyjeżdża i spotykają się i będzie żyli długo i szczęśliwie, ale tutaj tak nie jest. Ich relacja nie jest łatwa, a o szczęśliwe życie jest tak trudno, zwłaszcza biorąc pod uwagę to czym Brochan się zajmuje. Pokazany jest niebezpieczny świat, ale również pokazane jest, że pod każdą maskę należy najpierw zaglądnąć dogłębnie by osądzić. Książka wiele razy zaskakuje, a styl w jakim jest napisana, jest przyjemny w odbiorze. Pokazuje nam, że odnaleźć światło w mroku nie jest łatwo, ale nie jest też czymś nie możliwym. Trzeba tylko odpowiednio wykorzystać, to co nas czeka.
Ta książka to nie typowy romans, a mieszkanka gatunkowa, która zadowoli wielu czytelników. „Bestia” wciąga do swojego świata w sposób wręcz niebezpieczny. Trzeba się pilnować, bo może skraść kilka godzin z życia i to naprawdę nie wiadomo kiedy. Wiecie dom się nie pogniewa, że go nie posprzątacie na święta, ale gniew Bestii może być gorszy ;) gdy potrzebujecie odskoczni od tego całego zamieszania przedświątecznego, weźcie i pozwólcie, aby Brochan, wdarł się do Waszego serca, tak jak to zrobił z moim. Ostrzegam, początek jest trudny i bolesny, powiem, że mnie wzruszył, ale zarazem pochwycił w swe sidła i nie chciał wypuścić. Polecam Wam serdecznie.
RECENZJA:"Bestia. Przebudzenie Lizzie Danton" L.A. Fiore, Wydawnictwo NieZwykłe
Jak narodziła się ona, nie jeden zada pytanie. Niestety nie łatwa odpowiedź jest na nie, bo w bólu cierpieniu, żyć mu przystało. I wiele ludzi bestią go zwało. To co robił, przeraża nie jednego, ale ktoś może w końcu wyciągnie rękę do niego? Może odnajdzie światło w te mroczne dni? Czy Ty go...
Nie raz ludzi pcha ku sobie przeznaczenie. I tak było też w przypadku Cristal/Ellie i Gabriela, oboje znaleźli się w miejscu, w którym w ogóle nie pasowali, ale szybko okazało się, że mogą być dla siebie nawzajem ratunkiem. Ellie bała się kochać, bo nie kochała siebie. Uważała, że nie zasługuje na miłość. Dawała się wykorzystywać, bo nie potrafiła się bronić. Gab, za to lękał się bliskości, ale nie chciał, aby strach go ograniczał. W życiu przeszedł wiele, ale jedyne czego tak naprawdę pragnął, to doświadczyć życia tak w pełni, ale to jest tak trudne w świecie, w którym ludzie uwielbiają spoglądać na przeszłość. Czy uda mu się spełnić pragnienia? Czy Ellie, tak która boi się uczuć, pomoże mu w tym? A może, w przypadku, gdy tak ciężko samego siebie obdarzyć uczuciem, będzie to nie możliwe? Przekonajcie się, jak bohaterowie odrywają kawałki siebie po kolei.
„Potrzebował kogoś ciepłego i troskliwego, kto by się nim zajął. Posklejałby te porozbijane części, patrzyłby mu w oczy i stał się dla niego ukojeniem. Tymczasem nie byłabym w stanie nawet siebie poskładać do kupy, bo rozleciałam się na kawałki dawno temu.”
Niekiedy trzeba zaakceptować pewne rzeczy, zdarzenia, bo inaczej widzimy w sobie zło, a ruszenie dalej jest niemożliwe. Mia Sheridan w cudowny sposób pokazała nam, jak ważna jest akceptacja własnego wnętrza, jak istotne jest to, że aby osiągnąć szczęście samemu. nie raz trzeba przejść trudną drogę. Pomocna dłoń nie zawsze wystarczy, nie kiedy trzeba całkiem upaść, by zrozumieć, że to co się robi wyniszcza nas. Odrywa z nas kawałek po kawałku, a te roztrzaskane kawałki, tak ciężko poskładać.
Wydawałoby się, że w powieści, gdzie mamy do czynienia z tańcem na rurze, nie będzie nic delikatnego, ale to jest takie mylne, ta powieść cała jest otulona tą delikatnością. Ktoś powie, że ta powieść jest przewidywalna, może i końca można się domyślić, ale autorka kilkukrotnie zaskoczyła mnie w tej książce. W jednym momencie moja wyobraźnia już tak poszalała, że aż się jej dziwię. Miałam ochotę zaglądnąć na ostatnią stronę, aby się dowiedzieć jak to się skończy, chociaż innego końca, niż ten uformowany w mych myślach nie wyobrażałam sobie, ale jaki dostałam? To wiem ja i te osoby co przeczytały już tę powieść.
To był mój pierwszy kontakt z powieściami tej autorki, ale wiem, że nie ostatni. Oddała w nasze ręce wyjątkową historię o miłości, której nie wszyscy akceptowali, nawet głowni bohaterowie. A postacie jakie wykreowała, nie sposób nie lubić. Polecam, a ja już powoli rozglądam się za innymi książkami autorki.
Nie raz ludzi pcha ku sobie przeznaczenie. I tak było też w przypadku Cristal/Ellie i Gabriela, oboje znaleźli się w miejscu, w którym w ogóle nie pasowali, ale szybko okazało się, że mogą być dla siebie nawzajem ratunkiem. Ellie bała się kochać, bo nie kochała siebie. Uważała, że nie zasługuje na miłość. Dawała się wykorzystywać, bo nie potrafiła się bronić. Gab, za to...
więcej mniej Pokaż mimo to
Życie niekiedy miewa względem nas całkiem inne plany, niż nasze własne. Spotykamy ludzi, którzy mogą w nim coś zmienić, namieszać. Ale tak to już jest.
Jordan jest nastoletnia dziewczyną, która wraz z swoim chłopakiem są zmuszeni zamieszkać w domu jego ojca. A wszystko przez to, że Cole, jej chłopak lubi pakować się w kłopoty, nie dba o to co będzie jutro, woli żyć chwilą, ale Jordan jest inna. Chcę w życiu stabilności, której nie doświadczyła za młodzieńczych lat, miłości, której nikt nie chciał jej dać. Jest nad wyraz dojrzała jak na swój wiek. Pracuje ciężko, nie w głowie jej imprezy. Wraz z chwilą zamieszkania z Pikiem, ojcem Cola, zmienia się wiele. Pike staje się jej bliski, gdy Col, oddała się z chwili na chwilę. Liczą się dla niego imprezy, alkohol, a zapomina o Jordan. Odsuwa ją od siebie. Ale ona mocno wierzy w nich, bo ich uczucie zrodziło się z przyjaźni, i nie chce żeby to tak się skończyło. Jednocześnie stałe obok jest Pike, który ją rozśmiesza, dba o nią, i myśli zdecydowanie za często o niej. Sam będąc w jej wieku, nie mógł przeżyć młodości tak w pełni, musiał zająć się synem, ale to nie pomogło im, bo i tak z czasem oddalił się od siebie. Teraz jest samotny, a Jordan staje się promykiem słońca, w jego do tej pory pustym domu. Ona pierwszy raz czuje się tak dobrze, bo Pike daje jej o wiele więcej niż doświadczyła przez całe życie. I tak zbliżają się do siebie, a Cole żyje swoim życiem, które może zranić kogoś . Co stanie się gdy pozwolą sobie na więcej, co zniszczą po drodze? Ich związek, gdy między nimi istnieje duża różnica wieku, to coś niemożliwego dla wielu do zaakceptowania, a może okaże się niemożliwe i dla nich samych? Przekonajcie się o tym.
Penelope Douglas, oddała w nasze ręce niesamowita historię, która tak różni się od innych przez to, że bohaterów dzieli przepaść w postaci różnicy wieku, ale jednocześnie zbliżona do tych nam znanych opowieści, bo nie brak w niej uczucia, które jest silne, ale zaraz ta siła, może być niszcząc w tym wypadku. Jordan i Pike, dwoje ludzi, którzy odnajdują brakujące elementy w sobie nawzajem, ale muszą się borykać z trudnościami, które ciężko przezwyciężyć. Pike, boi się, że straci całkiem syna, a przez to iż jest straszy od Jordan będzie ją ograniczał w spełnianiu jej marzeń. Jordan, która naprawdę nie chcę dużo od życia, łatwo poddaj się uczuciu, ale ciągle obawia się, że to minie i jak zawsze zostanie porzucona. Oboje lękają się tak wielu rzeczy, że to nie daje im w pełni oddać się sobie, bo może niemożliwym jest przeskoczyć niektóre bariery.
Autorka napisała dla nas powieść, której temat może wywoływać u niektórych niesmak. Bo są na świecie ludzie, którzy nie są tolerancji, ale czy o to chodzi w miłości, by liczyć lata? Chodzi o to, by ona płynęła z głębi serca, by była prawdziwa. Książka jest napisana w naprawdę smaczny sposób, nie ma nic co wywołałoby niesmak, zniechęcenie, pierwsze strony już zaostrzają nasz apetyt, a kolejne sprawiają, że nie chcesz być gdzieś indziej, tylko z naszymi bohaterki, uczęszczać w ich trudach, dzielić też radosne momenty. Ta historia porwała mnie bez reszty i mając w dłoniach papierowy egzemplarz, mam ochotę po raz kolejny oddać się jej, ale to niestety musi poczekać, istotne jest, że do tej książki wrócę jeszcze na pewno.
Życie niekiedy miewa względem nas całkiem inne plany, niż nasze własne. Spotykamy ludzi, którzy mogą w nim coś zmienić, namieszać. Ale tak to już jest.
Jordan jest nastoletnia dziewczyną, która wraz z swoim chłopakiem są zmuszeni zamieszkać w domu jego ojca. A wszystko przez to, że Cole, jej chłopak lubi pakować się w kłopoty, nie dba o to co będzie jutro, woli żyć...
Gdy się kocha nie jest łatwo zapomnieć. Gdy twoim sercem włada miłość nie jest łatwo racjonalnie myśleć. Nie jest łatwo zamknąć drzwi miłości, pozbierać się i iść do przodu, ale Kaśka próbuje. Próbuje normalnie żyć bez Maksa. Usiłuje to uczynić, gdy jej serce nadal cierpi, ale to nie jest łatwe. Nie da się wykasować z pamięci tego co się przeżyło, co uszczęśliwiało, ale nie da się też zapomnieć, dlaczego się cierpi, dlaczego płyną łzy. Czując ból i tęsknotę, nie jest łatwo funkcjonować, ale Kaśka ma bliskich, którzy ja wspierają – mamę i Zosię. One są przy niej w tych trudnych chwilach. Pomimo, że sama się zmieniła i stała się inną kobietą, to nie w nieszczęściu ciężej jest stawić czoła swoim demonom. Zajadać smutki jest bardzo łatwo, ale gdy ma się za sobą ciężką drogę w odchudzaniu jest to ogromnym krokiem wstecz. Czy Kasia będzie mieć na tyle siły, by w nieszczęściu nie ulec swym słabością? A może wyjściem z sytuacji jest nowa miłość? Miłość, której nawet Kaśka nie musi szukać, która sama chce wkroczyć do jej świata. Ale gdy serce wypełnione jest uczuciem do innego to nowy związek nie wydaje się dobrym rozwiązaniem. Na siłę nie można kochać. Nie można zmusić się do uczucia, gdy to jest ono w nas, ale skierowane do kogoś innego. Zwłaszcza, że ten ktoś ciągle o sobie przypomina. Czy główna bohaterka zapomni o Maksie? A może takiej miłość nie da się nigdy zapomnieć? Może będzie im pisana jednak wspólna przyszłość? Przekonajcie się sami jak życie może być nieprzewidywalne.
„Blisko chmur” to kontynuacja „Szkoły latania”. Autora pokazuje nam jak życie bywa niesprawiedliwe. Jak łatwo zniszczyć, a jak trudno odbudować relację między dwojgiem zakochanych. W bardzo realistyczny sposób przedstawia sytuację bohaterów. To co się dzieje w świecie Kaśki i jej bliskich jest możliwe, a nawet na pewno zdarza się w naszym otoczeniu albo nam samym. Jest to historia nie tylko o trudnej miłości, która w sumie nigdy nie jest łatwa. Miłość nigdy nie jest do końca klarowna. Zawsze pozostaje jakąś niewiadomą. Jest to również historia pięknej przyjaźni. Czegoś co w życiu jest najważniejsze. Posiadanie oddanych osób w naszym gronie sprawia, że w nieszczęściu łatwiej jest nam się odnaleźć. Książka pokazuje nam, że relacje między ludzkie są zawiłe. Tak jest pomiędzy partnerami, jak i w rodzinie. Pokazuje nam jakie jest prawdziwe życie.
Gdy się kocha nie jest łatwo zapomnieć. Gdy twoim sercem włada miłość nie jest łatwo racjonalnie myśleć. Nie jest łatwo zamknąć drzwi miłości, pozbierać się i iść do przodu, ale Kaśka próbuje. Próbuje normalnie żyć bez Maksa. Usiłuje to uczynić, gdy jej serce nadal cierpi, ale to nie jest łatwe. Nie da się wykasować z pamięci tego co się przeżyło, co uszczęśliwiało, ale nie...
więcej Pokaż mimo to