-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik242
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika
Żeby książka była wciągająca, musi się w niej coś dziać. I nie chodzi mi o to, żeby czytelnik nie był w stanie nadążyć za fabułą czy wielością bohaterów, ale o to, by nie potrafił oderwać się od opisywanej przez autora historii. Tak właśnie czyta się powieści Jamesa Rollinsa, o czym przekonałam się już po lekturze "Labiryntu kości". W skrócie, dla osób, które jeszcze nie sięgnęły po żadną książkę tego autora, mogę określić je jako mieszankę archeologicznej przygodówki z sensacyjną akcją. Z dodatków nadających charakter mamy wątek miłosny, ciekawie zarysowany i poprowadzony w mistrzowski sposób. Nie jest to pusta historia o tym, jak "trudno kochać", ale dopracowany, choć drugoplanowy konflikt serc, z emocjami, przemyśleniami i podejmowaniem decyzji. Wyeksponowany w odpowiednich momentach, nadaje tej sensacyjnej historii ludzkich kształtów.
W "Burzy piaskowej" poznajemy Safię al-Maaz, która pracuje jako kustosz w Muzeum Brytyjskim. Kobieta przeżyła w przeszłości tragedię, która zaważyła na jej dalszym życiu. Zaprzestała aktywnych poszukiwań archeologicznych i poświęciła się opiece nad kolekcją artefaktów z Omanu oraz zgłębianiu tajemnicy zaginięcia miasta Ubar. Drogocenne pamiątki muzeum, wchodzące w skład kolekcji, nad którą czuwa Safia, należą do jej niezwykle bogatej przyjaciółki, Kary Kensington. Druga bohaterka również ma za sobą traumatyczne przeżycie. W dniu jej szesnastych urodzin ojciec zabrał ją na polowanie, które skończyło się tragiczną śmiercią mężczyzny. Niepomny ostrzeżeń, znalazł się w niewłaściwym miejscu, a pustynia nie lubi, kiedy się ją lekceważy... Na oczach córki Kensington został dosłownie pochłonięty przez piasek. Kara przez długie lata próbuje rozwiązać zagadkę śmierci ojca.
Pewnego dnia jeden z eksponatów, którymi zajmuje się Safia, zostaje zniszczony przez wybuch. Przy okazji ginie strażnik. Film z monitoringu w muzeum zadziwił wszystkich. Okazało się bowiem, że powodem wybuchu był ognisty piorun, który pojawił się nie wiadomo skąd i zniszczył figurę należącą do kolekcji z Omanu. Dalej było jeszcze ciekawiej, ponieważ dochodzenie przeprowadzone po wypadku wykazało... istnienie antymaterii. Zainteresowanie agencji rządowych gwałtownie wzrosło.
Zagadkowe i mrożące krew w żyłach wydarzenie burzy dotychczasowy, choć raczej pozorny, spokój w życiu Safii. Chociaż kobieta nie ma na to ochoty, dołącza do grupy, która wyrusza na wyprawę archeologiczną. Wspomniana grupa złożona jest z dość wyjątkowych członków: Safia i Kara, jedna rusza w pogoń za mitycznym miastem, a druga poszukuje prawdy o śmierci ojca; magistrant Safii, który szybko pożałuje swojej decyzji; członkowie amerykańskiej agencji DARPA, Painter i jego partnerka, których celem jest ochrona przedsięwzięcia oraz dwaj archeolodzy, bracia Dunn (uwaga, jeden z nich - Omaha - to były narzeczony Safii, więc będzie się działo!). Żeby nie było nudno i zbyt historycznie, mamy też dla przeciwwagi członkinię tajnej organizacji, Cassandrę, która za wszelką cenę chce przeszkodzić w ekspedycji i przejąć wszelkie poczynione przez Safię podczas wyjazdu odkrycia. Smaczku nadaje fakt, że Cassandra była kiedyś partnerką Paintera w agencji DARPA. Wiedzą o sobie właściwie wszystko, znają swój styl walki, a do tego jeszcze kobieta ma naprawdę potężnych zwierzchników, którzy finansują wszystkie jej pomysły i plany. Nie muszę chyba dodawać, że zarówno ona, jak i jej zwierzchnicy, stoją po ciemnej stronie mocy...
Wszystkich, którzy zdecydują się na sięgnięcie po "Burzę piaskową", czekają niesamowite chwile z autentycznymi i wyrazistymi bohaterami. Akcja gna na złamanie karku, są pościgi, strzelanki, zatapianki i mnóstwo innych naprawdę niebezpiecznych wydarzeń. A wszystko to przeplatane historyczno-naukowymi informacjami, które autor podrzuca czytelnikowi w postaci ciekawych dialogów toczących się między bohaterami. Uzupełnieniem sensacyjnej fabuły są informacje o historii i kulturze Omanu i jego mieszkańców.
Dwa punkty odjęłam za literówki i drobne błędy stylistyczne, których trochę się zawieruszyło w tekście.
Polecam wszystkim, którzy lubią powieści, w których ciągle coś się dzieje.
Żeby książka była wciągająca, musi się w niej coś dziać. I nie chodzi mi o to, żeby czytelnik nie był w stanie nadążyć za fabułą czy wielością bohaterów, ale o to, by nie potrafił oderwać się od opisywanej przez autora historii. Tak właśnie czyta się powieści Jamesa Rollinsa, o czym przekonałam się już po lekturze "Labiryntu kości". W skrócie, dla osób, które jeszcze nie...
więcej mniej Pokaż mimo to
Skojarzynki:
miłość * plotki * wyższe sfery * wiedźma * przeszkody
"Plotka w spokojnie żyjącej społeczności jest niczym pierwsze wiosenne ciepło, które dotyka skutej mrozem rzeki."
W wyniku wydarzeń, o których można przeczytać w tomie pierwszym serii, Kate Milton odlicza niecierpliwie dni do ślubu z hrabią Aleksandrem Cantendorfem. Gospodyni hrabiego, pani Hammond, jest załamana i wściekła. Do tej pory żony jej wychowanka były delikatne i wrażliwe, więc ich śmierć była wręcz nieunikniona. Tymczasem Kate to zdrowa i zahartowana dziewczyna, do tego bystra i mądra. Niedobrze... Co robić?
"- Najwyższy czas na inteligentnego wspólnika - wyszeptała. Niech ten dom zacznie tętnić życiem. Wypełni się śmiechem dzieci i gwarem gości. Kate dostanie swoje wielkie szczęście. A że potem będzie musiała za nie zapłacić? Cóż, szczęście ma swoją cenę."
Isabelle, kochanka hrabiego i od niedawna wdowa po lordzie Adlerze, została pominięta w testamencie męża dokładnie tak, jak i ona pominęła go w swoim życiu. Wróciła po pogrzebie do zamku z myślą o tym, że skoro jest już wolna, będą mogli teraz pobrać się z Aleksandrem. Nowa sytuacja całkowicie ją zaskoczyła i postawiła w kiepskim położeniu... Co wymyśli, by zatrzymać przy sobie Aleksandra?
Otoczenie aż huczy od plotek i świętego oburzenia. Jak hrabia mógł zaręczyć się ze zwykłą dziewczyną, której ojciec jest ledwie dzierżawcą?! Tyle majętnych i dobrze urodzonych panien wokoło, a on wybrał ją. Jak poradzi sobie Kate w nowej dla niej sytuacji, kiedy przyjdzie jej być wytworną damą w towarzystwie wysoko urodzonych pań? Madame Eleonor dwoi się i troi, by przygotować dziewczynę do nowego życia. Pianino, francuski, tańce, zachowanie, prowadzenie domu, wszystko ma znaczenie. Państwo Milton, początkowo skupieni na swoich małżeńskich i finansowych problemach, w końcu wymogli na córce informację, kto stoi za tą cała karuzelą zmian. Jak zareagowali na odpowiedź Kate?
Skoro Kate zgodziła się pójść na układ z wiedźmą Alice, nie ma już odwrotu. Byłoby łatwiej i mniej stresująco, gdyby ta, której wszyscy wokół się boją, określiła jasno, jak przyjdzie Kate zapłacić za pomoc. Tymczasem Alice wciąż zwleka z podaniem sposobu zapłaty. Dziewczyna usłyszała tylko, że kiedy nadejdzie pora, Alice zgłosi się po przysługę. Nawet Eleonor nie ma pojęcia, czego zażąda wiedźma... Jaka będzie cena szczęścia, które zdobyła Kate z pomocą Alice i Eleonor? Czy jej marzenia się spełnią?
Zamek Cantendorf kryje mroczną tajemnicę, którą zna tylko
gospodyni. I kamerdyner, ale on się w zasadzie nie liczy. Tak przynajmniej uważa pani Hammond, traktując mężczyznę jak swój podnóżek i wyposażenie sypialni. I zaświtało jej w głowie, że być może wreszcie, po tylu słabych kobietkach, które nie wytrzymały długo w murach zamku, Kate okaże się odpowiednią osobą do podzielenia się z nią skrywaną tajemnicą. Wspólniczką...
Polecam, polecam, polecam i nie mogę doczekać się trzeciego tomu :-)
Skojarzynki:
miłość * plotki * wyższe sfery * wiedźma * przeszkody
"Plotka w spokojnie żyjącej społeczności jest niczym pierwsze wiosenne ciepło, które dotyka skutej mrozem rzeki."
W wyniku wydarzeń, o których można przeczytać w tomie pierwszym serii, Kate Milton odlicza niecierpliwie dni do ślubu z hrabią Aleksandrem Cantendorfem. Gospodyni hrabiego, pani Hammond, jest...
Kolejny tom cyklu SIGMA pochłonął mnie bez reszty, szczególnie, że tym razem bohaterowie musieli zmierzyć się z tematyką, która mnie interesuje, czyli ogólnie - eksperymentami nazistów... W trzecim tomie serii śledzimy trzy główne wątki, które początkowo rozgrywają się niezależnie, jednak w miarę lektury zaczynają się zazębiać i przenikać.
Wprowadzeniem jest historia rozgrywająca się w 1945 roku. Naukowcy Hugo Hirszfeld i jego córka, Tola, pracowali dla Hitlera nad rozwiązaniem zagadki stworzenia nadczłowieka. Ingerencja w przebieg ewolucji to niełatwy temat, pełen niejasności i wątpliwości natury moralnej. Nie wszyscy jednak tę niepewność odczuwali... Hirszfeldowie tak. Innym, nazistom, chodziło przede wszystkim o zdobycie recepty na stworzenie człowieka idealnego. Hugo i Tola powołali do życia dziecko... Nadczłowieka? Możliwe. Jednak niemowlę znalazło się w niebezpieczeństwie. Tola poświęciła swoje życie, by je uratować. Kwilące niemowlę znalazł ojciec Varick i choć zdumiał go dziwny tatuaż na stópce dziecka, zdecydował, że zabierze je do klasztoru, w którym mieszkał z braćmi. Niemowlę to było początkiem tej skomplikowanej i pełnej zwrotów akcji opowieści.
Z zapartym tchem śledziłam losy szefa Sigmy, Paintera Crowe'a, oraz Lisy Cummings, lekarki, którzy znaleźli się w Himalajach, gdzie usiłowali zbadać dziwną epidemię. Mieszkający tam mnisi z niewiadomych przyczyn tracili rozum i mordowali się nawzajem. Ktoś nie chciał jednak, by prawda wyszła na jaw. Życie Paintera i Lisy zawisło na włosku...
Tymczasem w Danii agent Sigmy, Gray, obserwuje ciekawe zjawisko. Ktoś bardzo interesuje się konkretnymi dokumentami z czasów wiktoriańskich, a szczególnie Biblią Darwina, TEGO Darwina. Kiedy Gray już ma ją w zasięgu ręki, nieznani sprawcy atakują antykwariat, w którym przebywa mężczyzna. Podczas napadu ginie właścicielka księgarni i wspomnianej Księgi. Przy życiu zostaje jednak jej przyszywana wnuczka, Fiona, która ucieka wraz z Grayem. Co z tego wyniknie? Zdradzę tylko, że Fiona to dość nietypowa nastolatka i świetny z niej kieszonkowiec.
Trzeci wątek łączy dwa poprzednie, kiedy bohaterowie spotykają się w RPA. Ich ścieżki krzyżują się w owianej tajemnicą posiadłości pewnego miliardera, Waalenberga, ukrytej w rezerwacie dzikiej przyrody. Jak bardzo dzikiej? Kim są nienaturalnie białowłosi i błękitnoocy ludzie przewijający się wśród napastników? Kto kogo będzie musiał ratować w twierdzy Waalenbergów? Czym jest Dzwon i dlaczego należy jak najszybciej znaleźć antidotum na jego śmiercionośne działanie? Pytań jest wiele, Rollins nie daje nam się nudzić. Być może ktoś uzna, że pojawiające się w trakcie lektury wywody naukowe są zbyt trudne lub nudne, ale myślę, że są wyważone i wcale nie ma potrzeby rozumienia wszystkiego. To nie lekcja w szkole, za którą można dostać zła ocenę. Wystarczy "złapać" tyle, ile potrzeba do zrozumienia fabuły. Nie przepadam za naukami ścisłymi, a nie znudziły mnie naukowe dialogi bohaterów. Jeśli dodamy do tego wartką akcję, nieoczekiwane zwroty i bardzo dobrze nakreślonych bohaterów, otrzymamy świetną powieść przygodową z historyczno-naukowymi elementami.
Polecam z czystym sumieniem :-)
Kolejny tom cyklu SIGMA pochłonął mnie bez reszty, szczególnie, że tym razem bohaterowie musieli zmierzyć się z tematyką, która mnie interesuje, czyli ogólnie - eksperymentami nazistów... W trzecim tomie serii śledzimy trzy główne wątki, które początkowo rozgrywają się niezależnie, jednak w miarę lektury zaczynają się zazębiać i przenikać.
Wprowadzeniem jest historia...
Książka ta trafiła w moje ręce przypadkiem i również przypadkiem zaczęłam ją czytać. Spodobała mi się, chociaż rzadko czytam powieści młodzieżowe. Być może powodem była główna bohaterka, a właściwie to, że była niewidoma? Po raz pierwszy trafiłam na książkę, w której postać pozbawiona była jednego z ważniejszych dla mnie zmysłów - wzroku.
Parker Grand straciła wzrok w wyniku wypadku samochodowego, w którym zginęła jej matka. Kobieta była pod wpływem alkoholu i nie zapanowała nad autem. Dziewczynka została z ukochanym ojcem, który starał się robić wszystko, aby jej życie wróciło do normy. Sam chyba jednak nie radził sobie zbyt dobrze, o czym nie informował córki. Pewnie nie chciał jej martwić lub straszyć. W końcu już wystarczająco dużo przeszła w swoim krótkim życiu... Problem w tym, że Parker dowiedziała się o jego problemach, kiedy już było za późno. Wróciła do domu po porannej przebieżce i zastała go martwego. Stwierdzono, że przedawkował leki. Dziewczyna nigdy nie uwierzyła w to, że ojciec popełnił samobójstwo. Niech sobie reszta świata wierzy w ten absurd. Ona nie zamierza. Faktem jednak było, że w jednej chwili została sama. A, jak wiadomo, niewidoma nastolatka nie poradzi sobie bez pomocy. Dlatego w jej domu pojawiła się rodzina w postaci ciotki, jej męża i dwójki dzieci. Parker nie była zachwycona. To w końcu byli intruzi w jej domu. W dodatku uważali, że brak wzroku nie pozwala jej robić praktycznie niczego, a ona przecież jest samodzielna, twarda i świetnie sobie radzi. Ciotka jednak nie dała się przekonać i znacznie ograniczyła jej wachlarz działań.
Parker musiała zbudować swój świat na nowo. W absolutnej ciemności. Jednak problem ogólnie pojętego kontaktu z otoczeniem nie zniknął, kiedy już jako tako doszła do siebie po wypadku. Musiała jeszcze nauczyć innych, jak mają się zachowywać w jej obecności. Zaprezentowała otoczeniu szereg zasad, które miały to ułatwić.
Autor naprawdę świetnie opisał świat niewidomej Parker. Stworzył zarówno ją, jak i jej otoczenie. Przyjaciółki, kolegów ze szkoły, członków rodziny. To było interesujące doświadczenie, móc obserwować emocje targające tą z pozoru opanowaną dziewczyną. Chwilami było mi jej naprawdę szkoda, ale nie ze względu na kalectwo, lecz bardziej w związku z tym, że miotała się strasznie między tym, co wydawało jej się, że powinna robić, mówić i czuć, a tym, co naprawdę w niej siedziało. Ta ciągła niepewność co do wszystkiego i wszystkich... To musiało być wykańczające.
Podczas lektury doszłam do wniosku, że Parker nie była łatwą osobą. Mówiła wprost to, co myślała, nawet jeśli nie było to zbyt miłe. Nie była też typem płaczliwej i słabej dziewczyny, która wymaga ciągłego wspierania. Wszyscy widzieli w niej twardą zawodniczkę. W końcu jej pasją było bieganie.
Pojawił się również wątek damsko-męski, choć może należałoby go nazwać dziewczęco-chłopięcym, ponieważ historia wydarzyła się, gdy Parker i Scott mieli po trzynaście lat i byli parą. Pewnego dnia mieli się spotkać w jednej z sal w szkole, by pobyć ze sobą sam na sam i, co tu dużo mówić, całować się. Scott pochwalił się kolegom, a oni schowali się w tej sali i... wyśmiali "zakochaną parę". Parker przeżyła ogromną traumę i zamknęła się w sobie. Nie wybaczyła Scottowi tego, że wystawił ją na pośmiewisko. Czy jednak ta sytuacja na pewno była winą Scotta? Co stanie się, kiedy Parker zorientuje się, że jej były chłopak przeniósł się do jej szkoły i nawet chodzi z nią na trygonometrię? Jak niewidoma dziewczyna radzi sobie w szkole, podczas lekcji? Kto jej pomaga? Kim są Molly, Kent, Sarah? Jakie relacje ich łączą? I jak to możliwe, że niewidoma dziewczyna jest sprinterką???
Polecam gorąco. Książkę pochłonęłam w kilka godzin i uważam, że naprawdę warto ją przeczytać. Dzięki tej lekturze poznałam wiele reguł, którymi rządzi się świat osób niewidomych.
Książka ta trafiła w moje ręce przypadkiem i również przypadkiem zaczęłam ją czytać. Spodobała mi się, chociaż rzadko czytam powieści młodzieżowe. Być może powodem była główna bohaterka, a właściwie to, że była niewidoma? Po raz pierwszy trafiłam na książkę, w której postać pozbawiona była jednego z ważniejszych dla mnie zmysłów - wzroku.
Parker Grand straciła wzrok w...
Skojarzynki:
groza * lęk * ośrodek zamknięty * terapia * leki * tajemnice * fałsz * kruki * bezsilność * niepewność
To było moje pierwsze spotkanie z panią Katarzyną Bereniką Miszczuk. Byłam ciekawa, co z tego wyniknie i czy sięgnę po kolejne powieści tej autorki. Poniżej trochę moich przemyśleń z lektury...
Już pierwsze strony są dość niepokojące. Można by rzec, że powiało delikatnie grozą... Obserwujemy bowiem dziewczynę, która nie pamięta tego, kim jest i jak się nazywa, ani niczego ze swojego życia. Kiedy rozgląda się ostrożnie wokół siebie, w sali ośrodka Druga Szansa, w którym się znalazła po długiej hospitalizacji, pojawia się nieznana jej kobieta. Okazuje się, że jest to Zofia Morulska, psychiatra i jej aktualna opiekunka, a sama dziewczyna nazywa się Julia Stefaniak. Ale czy na pewno? Nic jej nie mówią te dane, a do tego jeszcze kobieta twierdzi, że rozmawiały już wcześniej, a ona nic nie pamięta! Co się tu dzieje?!
Dziewczyna na własną prośbę poznaje historię swojego wypadku. Zofia informuje ją, że w pożarze, w którym przygniotła ją belka, zginęli jej rodzice, jedyna rodzina, jaką miała. Julia chwilowo przyjmuje to bez emocji. Jej światem na razie jest sala, w której została umieszczona, i okno, za którym dostrzega niepokojące ją kruki...
Mija kilka dni w ośrodku, aż wreszcie Julia postanawia nie wziąć dawki leku na uspokojenie. Na efekty nie musi długo czekać. Po krótkim czasie czuje się o niebo lepiej niż do tej pory. Znika senność i otępienie, wraca energia i chęć do życia. Zaczyna zastanawiać się nad swoją sytuacją. Ciekawi ją otoczenie, a szczególnie park wokół ośrodka. Kiedy wymyka się na dwór, poznaje innego pacjenta, starszego od niej o dwa lata Adama Krukowskiego. Chłopak ją trochę przeraża, ale i intryguje. Również stracił pamięć w wypadku, a Tapeta (jak nazywa doktor Morulską), uświadomiła mu, jak to się stało...
Oprócz Julii i Adama niewielu jest w ośrodku pacjentów w podobnym wieku. Kiedy dziewczyna odważa się pójść do stołówki zamiast jeść w swoim pokoju, poznaje osiemnastoletnią Izę i trzydziestoletniego Pawła, który wkrótce wychodzi do domu. Jedyną szansą na opuszczenie ośrodka jest odblokowanie pamięci pacjenta. Poza świeżo poznanymi osobami w otoczeniu Julii pojawia się jeszcze dość niepokojąca sześcioletnia dziewczynka...
Julia z każdym dniem poznaje lepiej ośrodek i jego mieszkańców. Spaceruje również po parku. Co jakiś czas przytrafia jej się coś dziwnego, czego nie rozumie, czego czasem się boi, ale mimo lęku próbuje rozwiązać te zagadki. Po co na terenie takiego ośrodka jezioro? Dlaczego ktoś podmienił zdjęcie, na którym jest ona z rodzicami? Kim jest Karolina? Dlaczego ta ruda dziewczyna pojawia się i znika? Co z całą sytuacją mają wspólnego kruki? I dlaczego jedna z pacjentek, Magdalena wciąż powtarza, że wszyscy zostaną zabici? Co za głosy słyszy Julia?
Mimo grozy królującej w powieści, znajdziecie tu również elementy humorystyczne.
"- Dobrze się czujesz?
- Boże! - ryknęłam i podskoczyłam do góry.
- Wystarczy Adam. - Stojący przede mną chłopak wzruszył ramionami."
"[...] Chcę być sama. Przepraszam cię, ale...
- Ależ ja też pragnę samotności - przerwał mi. - To jak? Będziemy sami razem? Nie daj się prosić. Jest piękny dzień, ładna pogoda, ładne widoki... - Zapuścił żurawia w mój dekolt."
Treść książki dopełnia kilka ilustracji, które bardzo mi się spodobały.
Podczas lektury zauważyłam kilka nieścisłości, ale w sumie przy takiej tematyce zastanawiałam się czy to faktycznie błąd z przeoczenia czy raczej tak miało być :-) Książka daje do myślenia i wywołuje dreszczyk emocji. Przyznam się, że w okolicach 150 strony zaczęło mi świtać, o co w tym wszystkim chodzi, ale to wcale nie popsuło mi podążania za fabułą. Wręcz przeciwnie, porównywanie własnym domysłów z propozycją autorki było niezwykle interesującym doświadczeniem :-)
Skojarzynki:
groza * lęk * ośrodek zamknięty * terapia * leki * tajemnice * fałsz * kruki * bezsilność * niepewność
To było moje pierwsze spotkanie z panią Katarzyną Bereniką Miszczuk. Byłam ciekawa, co z tego wyniknie i czy sięgnę po kolejne powieści tej autorki. Poniżej trochę moich przemyśleń z lektury...
Już pierwsze strony są dość niepokojące. Można by rzec, że...
Obrzydliwie wciągająca książka :D Lubię styl Cobena, więc co jakiś czas serwuję sobie "cobenowe poczytajki". Jeszcze się nie zdarzyło, żeby któraś z jego powieści mi się nie spodobała, ale nie przeczytałam wszystkich, więc kto wie ;-)
Główny bohater, chirurg plastyczny, zostaje postrzelony we własnym domu. Jego żona zostaje zabita, a sześciomiesięczna córeczka porwana. Akcja nabiera tempa, kiedy porywacze przysyłają żądanie okupu, ale kiedy mężczyzna dostarcza pieniądze według instrukcji, bandyci znikają z kasą, a dziecka nadal nie ma...
Może to i trochę oklepany schemat, ale mnie się podobało i polecam :-)
Końcówka zaskakująca...
Obrzydliwie wciągająca książka :D Lubię styl Cobena, więc co jakiś czas serwuję sobie "cobenowe poczytajki". Jeszcze się nie zdarzyło, żeby któraś z jego powieści mi się nie spodobała, ale nie przeczytałam wszystkich, więc kto wie ;-)
Główny bohater, chirurg plastyczny, zostaje postrzelony we własnym domu. Jego żona zostaje zabita, a sześciomiesięczna córeczka porwana....
No szkoda, szkooooda, że cykl o kocie Koko się skończył. Wprawdzie "Kot, który miał 60 wąsów" to przedostatnia część z trzydziestu, ale ta ostatnia jest taka jakaś... chyba na siłę. To zbiór opowiadań o przygodach różnych kotów. Czytam, żeby mieć całość, poza tym cały czas mam nadzieję, że gdzieś tam jeszcze trafię na moich ulubionych bohaterów.
Są osoby, które znudziły te historyjki, bo w każdej części są powtórzenia (służą osobom, które nie czytają po kolei, tylko wybiórczo, żeby się mogły orientować w treści), ale dla mnie to była świetna seria do poczytania dla relaksu, bez konieczności wczuwania się w fabułę, myślenia nad nią czy analizowania czegokolwiek. Był Qwilleran, był Fajny Koko i jego towarzyszka Yum Yum, byli pozostali mieszkańcy niewielkiego miasteczka Moose County i ich problemy, radości, troski. Nie wiem, czy podoba mi się zakończenie. Autorka w pewnym sensie "wyczyściła" życie Qwilla po raz drugi i co teraz? Co dalej? Można się tylko domyślać, jak wyglądałaby fabuła kolejnych części, bo na tej 29-tej Lilian na razie urwała... A szkoda, bardzo chętnie czytałabym dalej :-)
No szkoda, szkooooda, że cykl o kocie Koko się skończył. Wprawdzie "Kot, który miał 60 wąsów" to przedostatnia część z trzydziestu, ale ta ostatnia jest taka jakaś... chyba na siłę. To zbiór opowiadań o przygodach różnych kotów. Czytam, żeby mieć całość, poza tym cały czas mam nadzieję, że gdzieś tam jeszcze trafię na moich ulubionych bohaterów.
Są osoby, które znudziły te...
Kiedy przeczytałam ostatni tom serii Andy'ego McDermotta o "archeologicznych" przygodach Niny Wilde i Eddiego Chase'a, pomyślałam, że pewnie już nie trafię na podobne emocje. Nie doceniłam jednak pana Rollinsa, choć nie jest to pierwsza książka tego autora, którą przeczytałam. Z każdą lekturą powieści jego autorstwa przekonuję się coraz bardziej do teorii, że - mimo drobnej różnicy wieku - chyba się znają z McDermottem... ;-) Drugim miłym akcentem związanym z tym pisarzem jest jego pochodzenie - polskie. Same plusy zatem widzę, szczególnie, jeśli ktoś lubi fabuły pełne akcji, dynamiczne i zwrotne jak dobrej klasy motocykl. Tak mi się właśnie czytało "Labirynt kości", nie przymierzając, jakby autor zabrał mnie na szaloną jazdę bez trzymanki po Chorwacji, Stanach Zjednoczonych, Chinach, Andach, jaskiniach, dżungli i laboratoriach.
Okładka przyciąga wzrok nie tylko soczyście zielonym kolorem i odwzorowanymi na niej malunkami naskalnymi, ale także pytaniami zawartymi w krótkim opisie z tyłu. "Jakie są źródła naszej inteligencji? Skąd pochodzimy i dokąd zmierzamy?" - to zaledwie początek pytań, bynajmniej nie filozoficznych, lecz łączących się z genetyką, biologią, antropologią, paleontologią i wszystkimi działami nauki, związanymi z człowiekiem i jego historią.
Bliźniaczki Lena i Maria Crandall pracują nad zagadką ewolucji ludzkiej inteligencji. Badają ludzki mózg, by znaleźć odpowiedź na pytania dręczące od lat ludzkość - skąd się wzięliśmy i jak to się stało, że w pewnym okresie dziejów nastąpił nagły rozwój homo sapiens - tzw. Wielki Skok. Zanim jednak poznamy te obecnie żyjące Amerykanki, autor prezentuje nam w formie stopklatek wcześniejsze wydarzenia, których konsekwencją stają się te współczesne. Najpierw obserwujemy przez chwilę ojca ratującego swoją córkę przed śmiercią 38 tysięcy lat p.n.e., a później przenosimy się do siedemnastowiecznego Rzymu, gdzie poznajemy księży Atanazego Kirchera i Nicolausa Steno, których odwiedza emisariusz, przynosząc tajemniczą przesyłkę, mapę i jeszcze bardziej zagadkową wiadomość. Przesyłka, według słów posłańca, zawiera bowiem... szczątki Adama i Ewy, a mapa prowadzi do reszty znaleziska.
I tu zaczyna się historia już bardziej nam współczesna. Jedna ze wspomnianych już sióstr, Lena, wyrusza z grupą badaczy do chorwackich jaskiń, by spenetrować wnętrza, w których odkryto niecodzienne znalezisko - szkielety należące do neandertalczyków. Niestety, ekipa zostaje zaatakowana podczas pracy. Lenie i ojcu Rolandowi Novakowi udaje się ukryć w ostatniej chwili. Niestety, pozostali członkowie grupy nie mają tyle szczęścia. Paleontolog i geolog zostają uprowadzeni, wraz z tajemniczym znaleziskiem. Rozpoczyna się walka dwójki uczonych o życie, bo choć udało im się uniknąć śmierci lub porwania, to są wciąż uwięzieni w jaskiniach... Czy zdołają się wydostać? Czy ktoś w ogóle wie, gdzie się znajdują??
Tymczasem w ośrodku naukowym w Georgii siostra Leny, Maria, pracuje z Baako - młodym gorylem, którego inteligencja znacznie przewyższa poziom rozwoju jego pobratymców. Baako posługuje się językiem migowym, dużo rozumie i potrafi się porozumiewać z otoczeniem. Traktuje siostry Crandall jak swoje matki. Nic więc dziwnego, że tego samego dnia, kiedy Maria zostaje zaatakowana w chorwackich jaskiniach, Baako okazuje niepokój. Lena też się boi, bo nie może się skontaktować z siostrą. Powód szybko staje się jasny - kobieta dostaje wiadomość, że stanowisko archeologiczne w Chorwacji zostało zaatakowane. Los bliźniaczki na chwilę obecną nie jest znany. Do gry wchodzą agenci Sigma Force. Komandor Grey Pierce i jego partnerka Seichan ruszają na ratunek Marii. Do ośrodka w Georgii zaś udają się inni agenci. Monk Kokkalis i Joe Kowalski, których zadanie ma polegać na przesłuchaniu Leny Crandall i jej podopiecznego - goryla Baako. Mają poznać odpowiedź na pytanie, nad czym dokładnie pracowały Maria i jej siostra, skoro doprowadziło to do niespodziewanego ataku na grupę naukowców. Czy jednak druga siostra jest bezpieczna? Jak mężczyźni porozumieją się z obiektem jej badań? Komu zależy na tych tajemniczych znaleziskach aż tak bardzo, że jest gotowy zabić? Z każdym rozdziałem pytań przybywa.
Akcja nie zwalnia nawet na chwilę. Wydarzenia uzupełniają ciekawe informacje związane z przedmiotem badań sióstr Crandall. Pojawia się zatem teoria Wielkiego Skoku, związki wczesnego człowieka z innymi plemionami, zagadka Atlantydy i dziwne powiązania matematyczne między Ziemią, Księżycem a Słońcem. Nie sposób się nudzić przy takiej lekturze. Czytając wciąż zastanawiałam się, ile w tej fabule prawdy, a ile fikcji. Autor w nocie kończącej powieść krótko wyjaśnia skąd wziął się pomysł na tę książkę i które z opisywanych historii mają podstawy naukowe, a które to mity. Uzupełnieniem tego podsumowania są podane przez Rollinsa tytuły książek, z których sam korzystał, zbierając materiały do napisania tej historii. Jestem pod ogromnym wrażeniem stworzonej przez niego fabuły, w której wszystko ma swoje miejsce i czas.
Osoby, które nie lubią czytać serii "od środka", mogę uspokoić. Nie czytałam żadnego z wcześniejszych dziesięciu tomów Sigma Force, ale zupełnie nie przeszkadzało mi to w śledzeniu fabuły "Labiryntu". Polecam, bo warto!
Kiedy przeczytałam ostatni tom serii Andy'ego McDermotta o "archeologicznych" przygodach Niny Wilde i Eddiego Chase'a, pomyślałam, że pewnie już nie trafię na podobne emocje. Nie doceniłam jednak pana Rollinsa, choć nie jest to pierwsza książka tego autora, którą przeczytałam. Z każdą lekturą powieści jego autorstwa przekonuję się coraz bardziej do teorii, że - mimo drobnej...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Kto z nas nie pisał chociaż raz w życiu listu do Świętego Mikołaja? Pamiętam, że wysłałam list do Laponii i nie mogłam uwierzyć w swoje szczęście, kiedy przyszła prawdziwa odpowiedź. Co z tego, że był to list drukowany, zapewne wysyłany do wszystkich dzieci, które napisały na mikołajowy adres? Najważniejsze, że ODPISAŁ!
Kolejne pokolenia dzieci wierzą w Świętego Mikołaja i z pewnością zastanawiają się nad tym, jak wygląda jego dom, w jaki sposób udaje mu się rozwieźć wszystkie prezenty w tak krótkim czasie, kto mu pomaga i skąd ma fundusze na tyle zabawek, książek i innych drobiazgów, o których marzą dzieciaki na całym świecie. To temat rzeka, który powraca jak bumerang co roku, dopóki nie stajemy się już za duzi na wiarę w Mikołaja. Jednak czy nie byłoby przyjemnie móc korespondować ze Świętym Mikołajem częściej niż raz czy dwa w życiu? Możliwe, że tak właśnie pomyślał J.R.R. Tolkien i w wyniku swoich przemyśleń zafundował dzieciom niecodzienną korespondencyjną znajomość. Wcielał się w postać staruszka z białą brodą od tysiąc dziewięćset dwudziestego roku, kiedy jego najstarszy syn, John, miał trzy lata, aż do tysiąc dziewięćset czterdziestego trzeciego, kiedy pożegnał się z Priscillą, swoją najmłodszą córką, która wtedy miała czternaście lat.
Listy Świętego Mikołaja są napisane pięknym językiem, a do wielu dołączone są piękne rysunki uzupełniające opowieści Mikołaja. Można się bez problemu zorientować, co pisały w swoich listach dzieci, ponieważ Mikołaj skrupulatnie im odpowiada na wszystkie pytania i dziękuje za opisy różnych wydarzeń z ich życia.
Oprócz rysunków mamy do dyspozycji faksymile oryginalnych listów. Widać na nich chwiejne pismo Mikołaja, pogrubione wstawki niedźwiedzia polarnego i pisane kursywą fragmenty autorstwa elfa - sekretarza. Wszystkie elementy listów wydają się przemyślane i uporządkowane. Można się również zorientować, że dzieci wysyłały czasem swoje listy już w październiku albo było ich więcej niż jeden w danym roku. Tak sielankowej korespondencji niestety nie ominęła wojna. Tolkien wspominał o dramatycznej sytuacji na świecie i tragediach, które dotykają ludzi w wielu krajach. Wszystko jednak zostało opisane bez drastycznych szczegółów i językiem dostosowanym do wieku małych odbiorców.
Biorąc pod uwagę warstwę psychologiczną listów, czyli jeśli potraktuje się autora listów nie jako Mikołaja, tylko tatę tych dzieci, można wiele wyczytać między wierszami. Pan Tolkien z pewnością trapił się tym, że nie ma wystarczająco dużo czasu dla swoich latorośli. Wspomina o tym wielokrotnie jako Mikołaj, który jest ogromnie zapracowany. Wtrącenia niedźwiedzia polarnego sprawiają, że listy zawierają dużą dawkę humoru. Błędy ortograficzne, których pełne są wstawki misia, również bawią, a trafne komentarze rozczulają.
Nowe wydanie książki zachwyca. Twarda oprawa, ozdobna obwoluta, czerwona zakładka, do tego piękne wnętrze pełne misternych rysuneczków sprawiają, że właściciel tej publikacji poczuje się wyjątkowo. Może to być idealny prezent, zarówno dla dziecka, jak i osoby dorosłej. Z przyjemnością odnajdowałam w kolejnych listach postacie z fantastycznego uniwersum stworzonego przez Tolkiena, które znam i lubię. Może autor w ten sposób zaznajamiał dzieci ze światem, który miał pojawić się wkrótce w trylogii Władca Pierścieni?
Warto sięgnąć, warto mieć i z pewnością warto ją komuś sprezentować. Zdecydowanie polecam!
Kto z nas nie pisał chociaż raz w życiu listu do Świętego Mikołaja? Pamiętam, że wysłałam list do Laponii i nie mogłam uwierzyć w swoje szczęście, kiedy przyszła prawdziwa odpowiedź. Co z tego, że był to list drukowany, zapewne wysyłany do wszystkich dzieci, które napisały na mikołajowy adres? Najważniejsze, że ODPISAŁ!
Kolejne pokolenia dzieci wierzą w Świętego Mikołaja i...
Po książkę Darii Doncowej sięgnęłam po raz pierwszy. Na okładce napisane jest, że autorka to caryca rosyjskiego kryminału humorystycznego. Muszę przyznać, że akcja rozwijała się szybko i ciekawie, ale były momenty, w których miałam wrażenie, że powinnam się ubawić, a jednak nie podobało mi się na tyle, żeby było mi do śmiechu. Sama fabuła super, czytało się szybko. Podsumowując wszystkie plusy i minusy: lektura idealna... do pociągu :-)
Główną bohaterką jest Eufrozyna (co za kosmiczne imię :D), która została wychowana przez swoją matkę pod kloszem. Nie dość, że nie była przygotowana do życia poza nim, matka znalazła jej również męża. Szukała, odrzucała kolejne kandydatury, aż wreszcie trafiła na "ideał" - Michaiła. Odbył się ślub i Eufrozyna zamieszkała z mężem w pięknym domu. Jej życie kręciło się wokół... telewizora. Nie robiła wiele, a mąż dodatkowo zniechęcał ją do czegokolwiek. Dni mijały, aż nadszedł ten, który zmienił jej życie. Otworzyła drzwi mieszkania, a za nimi zobaczyła obcą kobietę. Dostała od niej tajemniczą kasetę video. Co zobaczyła, kiedy włączyła telewizor? Igraszki kobiety z... jej "idealnym" mężem. Wypadki potoczyły się szybko. Eufrozyna zostawiła liścik pożegnalny i wyszła z domu z mocnym postanowieniem popełnienia samobójstwa. Wybrała rzucenie się pod samochód i kiedy wybrała wreszcie ten, pod którym zamierzała zginąć... eee, nie powiem Wam co było dalej. Sami sobie przeczytajcie :D
Po książkę Darii Doncowej sięgnęłam po raz pierwszy. Na okładce napisane jest, że autorka to caryca rosyjskiego kryminału humorystycznego. Muszę przyznać, że akcja rozwijała się szybko i ciekawie, ale były momenty, w których miałam wrażenie, że powinnam się ubawić, a jednak nie podobało mi się na tyle, żeby było mi do śmiechu. Sama fabuła super, czytało się szybko....
więcej mniej Pokaż mimo to
Kolejny tom serii SIGMA FORCE z pewnością połknęłabym znacznie szybciej, gdyby nie permanentny brak czasu na lekturę. To naprawdę irytujące, kiedy bohaterów trzeba zostawić w jakimś naprawdę trudnym momencie, bo obowiązki wzywają...
Tym razem znani nam już z pierwszego tomu cyklu agenci Sigmy zostają wysłani do walki z Trybunałem Smoka, organizacją, która zdecydowanie znajduje się po złej stronie mocy. Lekturę rozpoczynamy od wstrząsającego wydarzenia. Podczas nabożeństwa w katedrze w Kolonii nieznani napastnicy zabijają praktycznie wszystkich wiernych i księży znajdujących się w kościele. Nikt nie wie, w jaki sposób dokonano tego mordu. Ludzie wyglądali tak, jakby... spłonęli od środka. Ocalał jeden z uczestników mszy, który ukrył się w konfesjonale, by napastnicy go nie dostrzegli. Wszyscy, którym udało się bowiem przetrwać masakrę, zostali dobici przez agresorów. Dlaczego tylko nieliczni ocaleli? Jedyny świadek upiera się, że wszystkich zabił Najświętszy Sakrament. Mordercy zaś po dokonaniu masakry zabierają z katedry kości trzech Mędrców znanych z Biblii. Po co im te relikwie? Dlaczego nie wykorzystali okazji, by ukraść również drogocenne precjoza z katedry? Nie wiadomo... Przed agentami Sigmy dużo pracy. Zagadka goni zagadkę, tajemnica wypływa z tajemnicy, a czas nagli. Trybunał Smoka jest wciąż o krok przed agentami. A najgorsze jest to, że ktoś w Watykanie chyba chce popsuć szyki naszym bohaterom. Jak to możliwe? Przecież ktoś związany z Watykanem nie może być "tym złym"! Czy aby na pewno?
Wartka akcja, niespodziewane zwroty, sporo ciekawie przedstawionej historii i chemii (no dobra, dla mnie chemii trochę za dużo i za to urwałam jeden punkt :D) i świetne zarysowani bohaterowie. To przepis na kilka wieczorów z genialną lekturą w dłoni. Polecam :-)
Kolejny tom serii SIGMA FORCE z pewnością połknęłabym znacznie szybciej, gdyby nie permanentny brak czasu na lekturę. To naprawdę irytujące, kiedy bohaterów trzeba zostawić w jakimś naprawdę trudnym momencie, bo obowiązki wzywają...
Tym razem znani nam już z pierwszego tomu cyklu agenci Sigmy zostają wysłani do walki z Trybunałem Smoka, organizacją, która zdecydowanie...
Kolejny już raz zgłębiłam świat przygody Jamesa Rollinsa i doświadczyłam wielu emocji podczas lektury. Tym razem wprowadzeniem była historia ze starożytności, dotycząca wyroczni delfickiej. Poza tym fabuła zawiera też wątek Cyganów i ich pochodzenia, a także dramat Czarnobyla. Autyzm, sawanci - genialne dzieci, niespodziewane pojawienie się pewnej postaci, a do tego tajemnicza grecka moneta, eksperymenty na miarę rzeźnika z Auschwitz - to wszystko to tylko część atrakcji czekających na czytelnika w powieści.
Grey trafia na starszego, nieznanego mu mężczyznę. Człowiek ten, Archibald Polk, zostaje postrzelony, ale mimo to przekazuje Greyowi grecką monetę. Mężczyzna nie ma pojęcia, o co chodzi. Atmosfera zagęszcza się jeszcze bardziej, kiedy Polk umiera na rękach Greya. Okazuje się, że jest to jeden z pomysłodawców Sigmy, ale co robił w tym miejscu? I co ma znaczyć ta moneta? Tego nikt nie wie... Grey, rzecz jasna, usiłuje rozwikłać zagadkę, co prowadzi go do wielu niebezpiecznych sytuacji.
Dyrektor Sigmy, Painter, również nie próżnuje. Wraz z Kat i Lisą usiłują uratować genialną dziewczynkę, Saszę, której życie jest zagrożone. Mała sawantka ma niezwykły dar. Potrafi narysować coś, co wydarzyło się lub wydarzy się w przyszłości w jakimś odległym miejscu. Dzięki jej darowi nasi bohaterowie dowiadują się, że osoba, którą uważali za nieżyjącą, jednak ma się nieźle...
Kolejnym wątkiem powieści jest historia ośrodka badawczego w Czelabińsku, genialnych, autystycznych dzieci oraz... Monka, bo to on właśnie jest największą niespodzianką tego tomu. Były wcześniej przesłanki ku temu, że Monk jednak nie zginął, więc nie jest to spoiler. Mężczyzna wprawdzie żyje, ale nie pamięta nic ze swojego poprzedniego życia, nie wie nawet, jak się nazywa. Mimo to idzie z dziećmi, które przychodzą do niego i proszą o pomoc. Nie ma pojęcia skąd wie różne rzeczy, konieczne do przetrwania w trudnych warunkach, ani jakim cudem udaje mu się chronić trójkę dzieci przed ścigającymi ich złoczyńcami. W ucieczce pomaga też szympansica Marta, bardzo związana z jednym z autystycznych chłopców, Piotrem.
Rosja, Czarnobyl - to następny wątek, skupiający się wokół katastrofy w Czarnobylu oraz działaniom mającym na celu zabezpieczenie zniszczonego reaktora. Nie obyło się jednak bez próby zniszczenia świata, a jakże...
W tym tomie pojawia się nowa postać, Elizabeth Polk, córka Archibalda, która, podobnie jak ojciec, jest naukowcem. Rollins wpadł na ciekawy pomysł, a mianowicie połączył tę kobietę z... Kowalskim. Ponieważ bardzo lubię tego osiłka, duet ten wydał mi się bardzo interesujący.
Brakuje trochę Seichan, ale akcja jest na tyle dynamiczna i pełna zwrotów, że właściwie nie ma czasu na tęsknotę za tą postacią.
Chociaż spodziewałam się raczej więcej mitologii greckiej i historii o wyroczni delfickiej, to jednak nie było tak źle. Był to temat łączący wszystkie wątki. Polecam lekturę, jak wszystkie poprzednie tomy tej serii, i nie mogę już doczekać się kolejnej części - "Klucza zagłady".
Kolejny już raz zgłębiłam świat przygody Jamesa Rollinsa i doświadczyłam wielu emocji podczas lektury. Tym razem wprowadzeniem była historia ze starożytności, dotycząca wyroczni delfickiej. Poza tym fabuła zawiera też wątek Cyganów i ich pochodzenia, a także dramat Czarnobyla. Autyzm, sawanci - genialne dzieci, niespodziewane pojawienie się pewnej postaci, a do tego...
więcej mniej Pokaż mimo to
Skojarzynki:
eksperyment * doświadczenia * Raj * pierwsi ludzie
Niepozorna książeczka kupiona przy okazji większych zakupów okazała się być źródłem wielu uśmiechów i dobrego humoru.
Książka podzielona jest na dwie części, z których pierwszą jest pamiętnik Adama, a drugą - Ewy. Odmienne spojrzenie pierwszych ludzi na te same wydarzenia, które opisuje autor, pozwala śledzić ich codzienność, a przede wszystkim reakcje na siebie nawzajem. Fantastyczny jest fragment dziennika Adama, w którym biedny mężczyzna usiłuje zrozumieć, czym jest nowe stworzenie, które pojawiło się po jakimś czasie od momentu, w którym zaczęli z Ewą wspólne życie. Jego przemyślenia są bezcenne :D
Smaczki znalezione podczas lektury:
"Niedziela
Jakoś wytrzymałem, choć ten dzień staje się coraz bardziej męczący."
"Zrozumiałem chyba po co istnieje tydzień: aby był czas na odpoczynek po trudach niedzieli. To dobry pomysł..."
"Nawet drobna rzecz może nas uszczęśliwić, gdy wiemy, żebyśmy na nią zasłużyli."
"...sama inteligencja jest niczym, prawdziwy skarb kryje się w sercu."
Świetnym dopełnieniem treści są czarno-białe ilustracje.
Z serii bibliofilskiej edycji miniatur Wydawnictw Artystycznych i Filmowych zostało wydanych sporo książek. Cieszę się, że posiadam chociaż jedną :-)
Skojarzynki:
eksperyment * doświadczenia * Raj * pierwsi ludzie
Niepozorna książeczka kupiona przy okazji większych zakupów okazała się być źródłem wielu uśmiechów i dobrego humoru.
Książka podzielona jest na dwie części, z których pierwszą jest pamiętnik Adama, a drugą - Ewy. Odmienne spojrzenie pierwszych ludzi na te same wydarzenia, które opisuje autor, pozwala śledzić...
Skojarzynki:
zdrada * miłość * dziecko * tajemnica * ogrodnik * wybór * śmierć
Trzeci, niestety ostatni, tom z serii saga rodu Cantendorfów również pochłonęłam z prędkością światła. Bardzo interesowało mnie, jak potoczyły się losy Kate, Aleksandra, Alice, Roberta i Isabelle. Autorka zakończyła drugą część w takim miejscu, że włosy zjeżyły mi się na głowie, kiedy dotarłam do ostatniej strony.
Najpierw kilka słów o tym, co zastałam na pierwszych stronach... W wyniku wydarzeń z dwóch pierwszych tomów, o których tu nie wspomnę, aby nie spojlerować na wypadek, gdyby ktoś jeszcze nie czytał poprzednich tomów tej serii, Alice postanawia wyruszyć w świat, by rozpocząć nowe życie, Kate leży nieprzytomna, wręcz umierająca po szaleńczej nocy, podczas której w strugach deszczu i strasznej burzy dowiedziała się o zdradzie Aleksandra, a Isabelle, której poszukują wszyscy służący, delektuje się błogostanem u boku Roberta, do którego pojechała, by wyjawić mu tajemnicę swojego błogosławionego stanu. Aleksandra nikt nie widział, podobnie jak gospodyni. Pani Hammond natomiast, mimo poważnej niedyspozycji, postanowiła wreszcie odnaleźć klucz do skarbca, w którym, jak podejrzewała, znajdowała się wskazówka do strasznej tajemnicy zamku, którą chroniła przez wiele lat. Udało jej się znaleźć skrytkę i weszła w końcu do skarbca, jednak nie przewidziała tego, że nie uda jej się z niego wyjść...
Alice nie zaszła daleko. Jako wiedźma pełną gębą odczuła wyraźnie trzy wezwania na pomoc, których nie mogła zignorować. Wzywały ją trzy kobiety, ale postanowiła wrócić przede wszystkim dla jednej z nich. Dla Kate. Rozpoczęła się walka o życie dziewczyny...
Jedna z sióstr Cantendorf postanowiła zmienić swoje dotychczasowe życie. W poprzednim tomie prawie udało jej się schwytać tajemniczego ogrodnika, który upiększał od jakiegoś czasu okoliczne ogrody, aż w końcu dotarł również do zamku Cantendorf. Co wyniknie z ich ponownego spotkania?
Aleksander powrócił do zamku po nocy pełnej przemyśleń. Był zdruzgotany sytuacją, w której postawiła go nagle Isabelle, ponieważ jego miłość do Kate była prawdziwa i szczera. Nie potrafił żyć bez swojego rudego kociaka, jednak czuł się odpowiedzialny za dziecko, które rosło pod sercem innej kobiety... Czy to na pewno jego dziecko?
Pani Hammond nie zostało wiele czasu, a jest jedyną osobą, która wie, co wydarzyło się przed laty. Czy tajemnica zamku ujrzy wreszcie światło dzienne? Co zrobi Aleksander? Czy Kate wybaczy mu cierpienie, które jej zafundował? I czy to naprawdę była jego wina?
Niby prosta historia, a tak napisana, że włos się jeży podczas lektury :-) Polecam gorąco całą serię :-)
Skojarzynki:
zdrada * miłość * dziecko * tajemnica * ogrodnik * wybór * śmierć
Trzeci, niestety ostatni, tom z serii saga rodu Cantendorfów również pochłonęłam z prędkością światła. Bardzo interesowało mnie, jak potoczyły się losy Kate, Aleksandra, Alice, Roberta i Isabelle. Autorka zakończyła drugą część w takim miejscu, że włosy zjeżyły mi się na głowie, kiedy dotarłam...
Skojarzynki:
wojna * życie * upartość * Niemcy * patriotyzm * smutek * syn
Kolejna książka nieznanej mi dotąd autorki, z wymiany, wybrana właściwie przypadkowo. Z okładką szału nie ma, choć muszę przyznać po zastanowieniu, że jest ciekawa. Pomyślałam, że czeka mnie historia z przełomu wieków i nie pomyliłam się. Obyczajowa, ciekawie opowiedziana, wciągająca historia.
Bohaterką powieści jest Jadwiga Jaskólska, której życie obserwujemy dwutorowo. W pierwszej odsłonie poznajemy stuletnią już Jadzię, mieszkającą w domu opieki, "na pensji", jak sama uważa z powodu postępującej sklerozy. W kolejnych rozdziałach zaś towarzyszymy jej od chwili narodzin w 1906 roku, poprzez lata dzieciństwa, nauki na pensji dla dziewcząt z dobrych domów, okres panieństwa po powrocie ze szkoły, a wreszcie małżeństwo i dorosłe życie.
Podobały mi się ówczesne stosunki międzyludzkie, bliskie relacje rodzinne i nacisk na tradycję, ale nie wiem, czy chciałabym żyć w czasach Jadzi. Całowanie rodziców w rękę, zwracanie się "proszę mamy", "proszę taty" czy "proszę brata", decydowanie rodziców o losie córki na wydaniu, lęk przed mezaliansem czy prowadzone przez zakonnice pensje przygotowujące dziewczęta do roli damy i pani domu. To zdecydowanie nie dla mnie. Jednak przyjemnie się o takich czasach czytało. Obserwowanie Jadzi, poznawanie jej przemyśleń i zmieniających się wokół niej realiów też było interesujące. Jej życie nie do końca potoczyło się tak, jak marzyła, ale odziedziczyła charakter mi ojcu, a siłę po matce, więc radziła sobie mimo przeciwności, które ją spotykały. Dzisiaj powiedziano by o niej, że ma "niewyparzoną gębę"...
Tło historyczne zarysowane w sam raz sprawiało, że osadzone w trudnych dla Polski czasach perypetie Jadzi, jej rodziny i przyjaciół były pełniejsze.
Bardzo spodobał mi się styl autorki, bez niepotrzebnego patosu, martyrologii i tego typu romantyzmów, które można spotkać w książkach dotyczących wojennych czasów i walki Polaków za ojczyznę. Tutaj najważniejsze były dzieje Jadwigi, jej spojrzenie na świat, nauki, jakie wynosiła z różnych sytuacji i zdarzeń.
Przyznam, że irytowała mnie ta stuletnia staruszka, uparta jak osioł i nie dająca sobie wytłumaczyć oczywistych rzeczy. Niemiła, nieuprzejma, nienawidząca synowej do granic możliwości. Matka jedynego syna. Aż trudno uwierzyć, że w takiej drobnej starszej pani tyle było jadu i złośliwości.
Smaczek na zakończenie:
"Aleksy poprosił Jadzię do pierwszego wspólnego tańca. Prowadził świetnie, nie ściskał jej ani nie podduszał. Pomyślała, że powinna mu o tym powiedzieć, bo mężczyźni, podobnie jak kobiety, chętnie słuchali komplementów.
- Wcale nie widać, żeby pan Aleksy tez uczył się tańca u panny Lulu. Świetnie pan prowadzi.
Pytanie wyraźnie wprawiło go w osłupienie.
- Nie bardzo rozumiem, panno Jadko?
- Mówię o czasach, kiedy mieszkaliście w bursie.
- Kto pannie Jadce powiedział o tej... jakiejś Lulu?
- Karl bardzo chwalił ją i jej koleżanki. Sądząc jednak po umiejętnościach Karla, te panny niewiele umiały.
- Po jakich umiejętnościach Karla? - spytał z lekką paniką w głosie.
- Tanecznych, a jakich? [...]"
Powieść ta skojarzyła mi się z inną historią, "Pamiętnikiem matki" autorstwa Marcjanny Fornalskiej. Czas i realia te same, ale tutaj bohaterka była córką chłopa pańszczyźnianego, a nie dość zamożnego zduna, jak Jadwiga. Wprawdzie Marcjanna była komunistką, ale przyznaję się od razu, że części politycznej już nie czytałam. Skupiłam się na początku tej historii i jej losach wojennych, a komunistyczne akcenty ominęłam.
Polecam obie powieści :-)
Skojarzynki:
wojna * życie * upartość * Niemcy * patriotyzm * smutek * syn
Kolejna książka nieznanej mi dotąd autorki, z wymiany, wybrana właściwie przypadkowo. Z okładką szału nie ma, choć muszę przyznać po zastanowieniu, że jest ciekawa. Pomyślałam, że czeka mnie historia z przełomu wieków i nie pomyliłam się. Obyczajowa, ciekawie opowiedziana, wciągająca historia.
...
"Przymierze Genesis" to ostatnia z serii przygodowej napisanej przez A. McDermotta. Dla zainteresowanych przeczytaniem jej polecam najpierw zgłębić treść wcześniejszych pozycji, bo w tej są odniesienia do nich. Ale w sumie nie jest to niezbędne, by zrozumieć fabułę.
Głównymi bohaterami są oczywiście Nina Wilde i Eddie Chase. Tym razem walczą oni z tytułowym Przymierzem Genesis. Jest to organizacja, która nie cofnie się przed morderstwem, kiedy w grę wchodzą największe odkrycia naukowe. Głównie jednak chodzi im o niszczenie odkryć, a nie o ich zachowywanie i ujawnianie społeczeństwu.
Tym razem Nina Wilde jest na tropie... rajskiego ogrodu - Edenu. Początkowo jednak znajdujemy ją, wraz z ekipą badawczą, u wybrzeży Indonezji, gdzie natrafia na tajemnicze podwodne ruiny. Oczywiście nie odpuszcza nawet, gdy ni stąd ni zowąd pojawiają się piraci, którzy najpierw mordują całą ekipę poszukiwawczą, by po tej napaści zniszczyć wszystko, co kryje woda. Nina, Eddie i ich nastoletni indonezyjski pomocnik cudem wymykają się mordercom. Nina wraca do domu, aby w MADL, gdzie jest dyrektorem, dowiedzieć się, że ktoś zniszczył wszystkie komputerowe dane o jej ekspedycjach. Na każdym kroku musi się pilnować, bo ktoś znów chce ją zabić... Pytanie brzmi - dlaczego? Nina zostaje pozbawiona stanowiska i zawieszona z powodu wypadków w Indonezji i śmierci tylu osób. Jej status odkrywcy Atlantydy nie pomaga w wykaraskaniu się z tarapatów. Tymczasem Chase tropi piratów, którym udało się odpłynąć po wykonaniu zadania, czyli wymordowaniu prawie całej załogi Niny. W końcu mężczyzna dopada szefa bandy...
Po nitce do kłębka młoda badaczka orientuje się o jaki sekret chodzi tym razem. Kiedy dociera do niej, że być może stoi przed nią szansa odkrycia miejsca, gdzie znajduje się Eden, przestaje myśleć racjonalnie. Jest gotowa poświęcić wszystko, żeby dotrzeć do tego niezwykłego miejsca i przekonać się, czy ono naprawdę istnieje. Po drodze ją i Chase'a czeka wiele niebezpieczeństw, a tajne bractwo nie pozwoli im tak łatwo dokonać odkrycia, które może zmienić całą dotychczasową wiedzę na temat początków ludzkości. Bo co, jeśli okaże się, że ludzie nie byli pierwsi na Ziemi? Że istniała inna, o wiele lepiej wykształcona rasa, której domem był... Eden? Niezrównany duet wyląduje w śniegach Antarktydy oraz w piasku Sahary, a wszystko po to, by znaleźć odpowiedź na pytanie o historię początków ludzkości... Czy uda im się odnaleźć biblijny Eden? Czy Przymierze Genesis zdąży im przeszkodzić? Kto poniesie największe straty?
Bardzo trudno oderwać się od tej lektury. Tych prawie 500 stron czyta się z zapartym tchem. Fantastyczne opisy pełne są wartkiej akcji. Po prostu nie sposób nie przeczytać tej książki!
"Przymierze Genesis" to ostatnia z serii przygodowej napisanej przez A. McDermotta. Dla zainteresowanych przeczytaniem jej polecam najpierw zgłębić treść wcześniejszych pozycji, bo w tej są odniesienia do nich. Ale w sumie nie jest to niezbędne, by zrozumieć fabułę.
Głównymi bohaterami są oczywiście Nina Wilde i Eddie Chase. Tym razem walczą oni z tytułowym Przymierzem...
„Rok na wsi” to jedna z kilku bajecznie kolorowych książeczek, które ma w swojej ofercie Wydawnictwo Nasza Księgarnia. Najmłodsi mogą dzięki niej obserwować zmiany zachodzące w gospodarstwie agroturystycznym Basi i Piotra Listków. Upływający czas wyznaczają tam pory roku, a każda strona to kolejny miesiąc, w którym dzieje się całe mnóstwo interesujących rzeczy.
Państwu Listkom w pracy pomagają dzieci, bliźnięta Maja i Tymek, a także Franek, który studiuje rolnictwo i zamierza wprowadzić w gospodarstwie zmiany, które wszystkim ułatwią życie. Wśród pomocników znajdziemy również pana Józefa i babcię Helę. W gospodarstwie Listków często pojawia się także sąsiadka, pani Malinowska.
Krzętle odwiedzają też turyści, którzy uciekają od miejskiego zgiełku, Asia, Wojtek i ich synek, Kubuś. Do sąsiadki, pani Malinowskiej, często zagląda wnuczka Ola, a po zaopatrzenie do swojego Ekobaru regularnie przyjeżdża Jagoda z córką Alinką.
Oprócz ludzi w gospodarstwie mieszka sporo zwierząt, które również odgrywają ważną rolę i świetnie prezentują się na szczegółowych ilustracjach.
Pierwsze dwie strony książeczki to prezentacja bohaterów, których dziecko spotka na kolejnych kartkach. Krótkie opisy umieszczone w dymkach wyjaśniają ich powiązania między sobą i wyjawiają kilka podstawowych informacji o każdym z nich.
Dwanaście kolejnych rozkładówek obrazujących codzienne życie na wsi z pewnością będzie punktem wyjściowym do wielu rozmów z dziećmi. Ich głównym tematem mogą być m.in. obowiązki dzieci i dorosłych, które muszą wypełniać w gospodarstwie, aby wszystko działało jak trzeba. Oprócz obowiązków warto zwrócić uwagę na znajdujące się na ilustracjach urządzenia i maszyny rolnicze, bez których trudno byłoby dzisiaj pracować.
Polecam ten picture book wszystkim dzieciakom, które lubią zwierzęta i wiejskie klimaty, a niekończące się rozmowy sprawiają, że czują się w swoim żywiole.
„Rok na wsi” to jedna z kilku bajecznie kolorowych książeczek, które ma w swojej ofercie Wydawnictwo Nasza Księgarnia. Najmłodsi mogą dzięki niej obserwować zmiany zachodzące w gospodarstwie agroturystycznym Basi i Piotra Listków. Upływający czas wyznaczają tam pory roku, a każda strona to kolejny miesiąc, w którym dzieje się całe mnóstwo interesujących rzeczy.
Państwu...
Dawno już nie miałam możliwości i czasu, by połknąć całą książkę w jeden dzień. Tym razem mi się udało i z jednej strony cieszę się, bo książka świetna, a z drugiej mi szkoda, że tak szybko się skończyła :D
Tym razem Coben pisze o bratanku Myrona, Mickeyu. Chłopak kilka miesięcy wcześniej traci ojca w wypadku samochodowym, a jego matka jest uzależniona od narkotyków. Mickey próbuje opiekować się sobą i matką, do tego utrzymują w tajemnicy przed rodziną śmierć ojca i męża, ale jest tylko nastolatkiem w świecie dorosłych i w końcu sprawa się sypie. W sprawę włącza się Myron Matka Mickeya ląduje na odwyku, a chłopak wprowadza się do wujka, którego serdecznie nie znosi. Ma mu za złe, że wtrąca się w ich życie i próbuje się w nim panoszyć.
Kiedy poznaje w nowej szkole Ashley, i zaczyna coś między nimi iskrzyć, dziewczyna znika. Mickey zaczyna się interesować jej zniknięciem. Próby jej odnalezienia wywołują lawinę bardzo niebezpiecznych zdarzeń, których uczestnikami stają się Mickey i jego nowi przyjaciele, Ema i Łyżka.
Książka wciąga niesamowicie. Czyta się szybko, akcja jest wartka i naprawdę nie sposób się oderwać, bo człowiek koniecznie chce się dowiedzieć, co się wydarzy za chwilę :-)
Dawno już nie miałam możliwości i czasu, by połknąć całą książkę w jeden dzień. Tym razem mi się udało i z jednej strony cieszę się, bo książka świetna, a z drugiej mi szkoda, że tak szybko się skończyła :D
Tym razem Coben pisze o bratanku Myrona, Mickeyu. Chłopak kilka miesięcy wcześniej traci ojca w wypadku samochodowym, a jego matka jest uzależniona od narkotyków....
"Szanuj anioła swego, bo możesz dostać gorszego!"
Ja się zwyczajnie nie zgadzam, żeby ten cykl miał tylko dwa tomy! Toż to rozbój w biały dzień!
Wydawać by się mogło, że po lekturze "Dożywocia" nic mnie już bardziej nie rozbawi. Byłoby to jednak błędne rozumowanie, co już wiem, po zapoznaniu się z drugim tomem cyklu. Uprzedzam, że czytanie książek tej Autorki może się skończyć kaftanem bezpieczeństwa, lekami na uspokojenie niepohamowanych ataków śmiechu i poważnymi boleściami mięśni brzucha. Od ciągłego chichrania się nad kartami powieści po kątach.
Bohaterów mamy trochę znanych i trochę nowych, więc w tej materii czytelnik nudzić się nie będzie. Coś się jednak zmieniło. Nowy dom, w którym zamieszkał Konrad z ferajną, niby jest przytulny, ale jednak czegoś brakuje, coś jest nie do końca TAK. Tylko co? Konrad wścieka się o drobiazgi, a za nim snuje się nieustannie gradowa chmura... Licho popłakuje po kątach i straciło serce do sprzątania... Krakersa nie ma... Szczęsny również już w zaświatach... Autorka raczy nas głębszą treścią w typowej dla siebie ironiczno-żartobliwej formie. Obserwujemy nie tylko zwariowane, fantastyczne przygody małego anioła w bamboszkach, dużego anioła NADopiekuńczego, Tutu czy Carmilli. Choć humor, zabawne teksty i szaleństwo wyzierają z każdej strony, z każdego dialogu i opisu, między wierszami widać tęsknotę, smutek, opuszczenie, same trudne emocje, których najczęściej chcemy się pozbyć, z którymi nie chcemy się zaprzyjaźniać. Jak poradzili sobie nasi bohaterowie? Czy Krakers powróci? Czy w tej części również spotkamy Szczęsnego? Kto mieszka na poddaszu nowego domiszcza? I kim jest Niebożątko??
Czytało mi się świetnie, chichotałam przy kolejnych perypetiach Konrada i Spółki. I mam nadzieję, że powstanie kolejny tom przygód tej nietypowej trzódki.
"Szanuj anioła swego, bo możesz dostać gorszego!"
Ja się zwyczajnie nie zgadzam, żeby ten cykl miał tylko dwa tomy! Toż to rozbój w biały dzień!
Wydawać by się mogło, że po lekturze "Dożywocia" nic mnie już bardziej nie rozbawi. Byłoby to jednak błędne rozumowanie, co już wiem, po zapoznaniu się z drugim tomem cyklu. Uprzedzam, że czytanie książek tej Autorki może się...
Skojarzynki:
dżungla * tajemnica * ekspedycja * tatuaż * plemię Krwawych Jaguarów * wyścig po nowatorskie leki * śmierć * pościg
Z racji tego, że czekam z utęsknieniem na wznowienie kolejnego tomu serii SIGMA, postanowiłam pocieszyć się inną książką Jamesa Rollinsa, nie związaną z żadnym cyklem.
Jak to u Rollinsa, książka rozpoczyna się od kilku równolegle biegnących wątków. Ich celem jest przedstawienie czytelnikowi głównych bohaterów i miejsca akcji. Z niecierpliwością czekałam, gdzie i kiedy wszystkie zaprezentowane w nich postaci się spotkają, i jaki będzie tego powód...
W amazońskiej dżungli, w wiosce zapomnianej przez Boga i ludzi, pojawia się pewnego dnia mężczyzna. Jest wycieńczony i umierający. Przebywający tam od dziesięciu lat padre Garcia bierze przybysza za Indianina, ale szybko spostrzega swoją pomyłkę. Próbuje pomóc mężczyźnie, opiekuje się nim, leczy, jednak mimo jego wysiłków, człowiek umiera niedługo po pojawieniu się w wiosce. Przed śmiercią wskazuje misjonarzowi ukrytą w kieszonce spodni monetę, na której wybite jest nazwisko - Gerald Clark - i przynależność do Sił Specjalnych USA.
Po kilku dniach od śmierci nieznajomego, w kwaterze głównej CIA w Wirginii, odbywa się rozmowa dwóch szefów komórek wywiadowczych. Spotkanie dotyczy zmarłego w dżungli Clarka. Nie byłoby w tej śmierci nic dziwnego, bo wiadomo, że dżungla potrafi być okrutna dla ludzi, którzy nie potrafią w niej przetrwać. Było jednak coś, co nie pozwoliło mężczyznom zakwalifikować tej straty jako naturalnej kolei rzeczy. Grupa naukowców, do której należał Clark, wyruszyła na ekspedycję badawczą cztery lata wcześniej i ślad po niej zaginął. Clarkowi udało się wrócić, choć w ostatniej chwili przed śmiercią.
Stało się jednak coś, czego nikt nie potrafił wytłumaczyć. Clark wyruszył na wyprawę z jedną ręką, ponieważ drugą stracił dużo wcześniej w walce, a wrócił... z dwiema rękami. O co tu chodzi??
Nathan Rand (takie samo nazwisko nosił szef wyprawy badawczej, której członkowie zaginęli cztery lata wcześniej - czy to przypadek?), wracając do wioski indiańskiej, w której mieszkał, natknął się na straszną scenę. Ogromna anakonda ciągnęła w stronę wody małą Indiankę, w której Nat rozpoznał Tamę, bratanicę wodza Indian Yanonami. Nie tracąc czasu rzucił się na ratunek dziecku, o mało nie przypłacając tej decyzji własnym życiem, nie tylko ze strony anakondy... Dziewczynka wymagała natychmiastowej pomocy lekarskiej. Kiedy wraz z ojcem Tamy dostarczył dziecko do szpitala w miasteczku, dziewczynką zaopiekowała się amerykańska lekarka, Kelly O'Brien. Było to pierwsze spotkanie mężczyzny z lekarką i na linii Nathan - Kelly zaiskrzyło, ale z pewnością nie z powodu wzajemnej sympatii, lecz wręcz przeciwnie... Nathan udał się zatem po pomoc do przyjaciela jego ojca, byłego szamana indiańskiego, a obecnie znanego naukowca, Resha Kouwego. Szaman szybko wyprowadził z błędu lekarkę, która podejrzewała u dziewczynki epilepsję. Mimo sceptycyzmu lekarki, dziecko po działaniach Kouwego szybko doszło do siebie i można było zająć się obrażeniami zadanymi przez anakondę...
"- Człowiek bardzo szybko przyzwyczaja się do życia w dziczy, jest jednak coś, co sprawia, że wszelkie udręki współczesnego cywilizowanego świata są warte znoszenia.
- Co to takiego? - spytał Manny.
- Papier toaletowy.
Kouwe parsknął śmiechem.
- A jak myślisz, dlaczego opuściłem dżunglę?"
Tymczasem przed szpitalem pojawia się grupa żołnierzy w pełnym rynsztunku. Wraz z nimi jest przyjaciel Natha, Manny Azevedo. W ogólnym zamieszaniu Manny, którego poznaliśmy chwilę wcześniej w innym wątku - zabawy z wychowywanym przez niego od małego jaguarem - dokonuje wzajemnej prezentacji Nathana i Kelly. Mężczyzna jest zaskoczony sytuacją i żołnierzami. Okazuje się, że grupa przybyła, by go odnaleźć i zwerbować do kolejnej ekspedycji poszukiwawczej. Jej celem jest przejście tropem nieżyjącego już Clarka i znalezienie odpowiedzi na pytanie, które dręczy ich od czterech lat: co stało się z członkami ekspedycji doktora Randa? Jest jeszcze jeden cel, o którym wie niewielu...
"Nie było żadnych śladów, nie było zgłoszeń przez radio... aż do ostatniego rozpaczliwego sygnału: Przyślijcie pomoc... nie wytrzymamy dłużej. Boże, są wszędzie wokół nas."
Nathan szybko zdecydował się wziąć udział w operacji Amazonia. Wraz z nim zgłosił się Manny i doktor Kouwe. Również w Wirginii nie brakuje emocji. Okazuje się, że wraz z ciałem Clarka sprowadzono do USA groźnego wirusa. Nikt z zarażonych nie przeżył. Kiedy do chorych dołącza sześcioletnia córeczka Kelly O'Brien, poszukiwania leku przyspieszają, na ile to możliwe...
Czy nasi bohaterowie znajdą odpowiedzi na swoje pytania? Jakie niebezpieczeństwa czyhają na nich w dżungli? Kto poluje na uczestników wyprawy? Czy wszyscy członkowie ekspedycji wrócą? Czy tajemnice tam ukryte zobaczą światło dzienne? I kim są Wybrani?
Czytajcie, bo będzie się działo! :-)
Skojarzynki:
więcej Pokaż mimo todżungla * tajemnica * ekspedycja * tatuaż * plemię Krwawych Jaguarów * wyścig po nowatorskie leki * śmierć * pościg
Z racji tego, że czekam z utęsknieniem na wznowienie kolejnego tomu serii SIGMA, postanowiłam pocieszyć się inną książką Jamesa Rollinsa, nie związaną z żadnym cyklem.
Jak to u Rollinsa, książka rozpoczyna się od kilku równolegle biegnących...