-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik242
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński41
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Biblioteczka
2014-11-14
Ostatnio pisałam o powieści o młodzieżowej tematyce, tzw. mojej odskoczni od poważniejszych gatunków np. kryminałów. Tym razem czas na wzięcie na warsztat powieści o życiu. Jest nią " Ostatni dzień lata" Joyce Maynard, o której teraz więcej napiszę.
Joyce Maynard jest autorką kilkunastu książek oraz niezliczonej liczby esejów i felietonów, często poruszających temat rodziny. Znana jest z bardzo otwartych opowieści o swoim życiu. Jej bestsellerowe wspomnienia "At Home in the World" zostały przetłumaczone na 12 języków. Mieszka w Mill Valley w Kalifornii. Jej najnowsza powieść w Polsce ukaże się w 2015 roku.
W miasteczku Holton Mills w stanie New Hampshire mieszka trzynastoletni chłopiec wraz z matką, a jego ojciec ma drugą rodzinę. Wielkimi krokami zbliża się koniec wakacji i lata, a także długi weekend z okazji Święta Pracy, który według prognoz ma być upalny. Henry jest samotnikiem, spędza czas na oglądaniu telewizji, czytaniu książek i fantazjowaniu. Jego towarzyszą jest rozchwiana emocjonalnie matka, bardzo długo żyjąca samotnie od czasu rozwodu. W czwartek przed długim weekendem wszystko przewraca się do góry nogami: w supermarkecie tajemniczy meżczyzna, który ma zranioną nogę, prosi Henry'ego o pomoc.
Kolejne dni w życiu chłopca są najważniejszą dla niego lekcją od życia.
Henry poznaje ból zazdrości i doświadczy konsekwencji zdrady. Pojmie też, że dobro naszych najbliższych jest ważniejsze od naszego oraz że na prawdziwą miłość trzeba i warto poczekać.
Czy historia chłopca i jego matki będzie miała szczęśliwe zakończenie?
Tego nie zdradzę z wiadomych względów.
Gdy zabrałam się za lekturę, to po przeczytaniu kilku pierwszych stron nie byłam zachęcona do dalszego wgłębiania się w opisaną tam historię. Mimo tego, po kilku dniach odpoczywania od tej powieści, zabrałam się za kolejne strony. Z początku wręcz zasypiałam w trakcie czytania, lecz przy wspomnianym drugim podejściu lektura szła mi gładko aż do samego końca.
Autorka wnikliwie opisuje emocje bohaterów w każdej opisywanej sytuacji, ich wzajemne relacje oraz luźne wyobrażenie przyszłości przez Henry'ego. Powieść jest napisana prostym językiem, po prostu bez owijania w bawełnę. Opisane są z życia wzięte wydarzenia, które mogłyby dotyczyć każdego z nas. Jeśli ta powieść po rozpoczęciu lektury wyda wam się nudna, najlepiej przeczekać ten moment i czytać dalej, bowiem książka niesie ze sobą refleksje. Polecam.
Ostatnio pisałam o powieści o młodzieżowej tematyce, tzw. mojej odskoczni od poważniejszych gatunków np. kryminałów. Tym razem czas na wzięcie na warsztat powieści o życiu. Jest nią " Ostatni dzień lata" Joyce Maynard, o której teraz więcej napiszę.
Joyce Maynard jest autorką kilkunastu książek oraz niezliczonej liczby esejów i felietonów, często poruszających temat...
„Wzorzec zbrodni” to kryminał, który wyszedł spod pióra Warrena Ellisa. To pierwsza książka tego autora, którą miałam okazję przeczytać. Od pewnego czasu czytam kryminały i teraz łapię się na porównywaniu ich, ale tym razem (raczej) tego nie robiłam.
Warren Ellis to brytyjski autor, scenarzysta komiksowy i telewizyjny, a także pisarz. Znany jest głównie z poruszania w swoich pracach zagadnień społecznych, w tym często tzw. trudnej tematyki, związanej z humanizmem, wiarą i technologią. Napisał również książki: „ Statki Albionu”, "Dookoła świata i inne opowiadania: cz. 1” oraz kilka innych.
Tego dnia, w którym wszystko ma swój początek, John Tallow i jego partner Jim Rosato odpowiadają na wezwanie od dyspozytora i udają się na, jak im się początkowo wydaje, zwyczajną akcję policji w Nowym Jorku. Jadą więc na Pearl Street do mieszkania A3, w starej kamienicy, którego dotyczy zgłoszenie. Zastają tam gołego mężczyznę z bronią w ręku, gotowego zabić każdego, kto się zbliży. Na klatce przed mieszkaniem z ręki mężczyzny ginie partner Tallowa, a on sam zabija mordercę. Po przyjeździe techników policjant chce otworzyć mieszkanie i rozejrzeć się w środku, jednak nie udaje mu się pokonać drzwi. Detektyw mimo to nie zmienia zdania i nadal chce zobaczyć wnętrze lokalu. Policja robi więc otwór w ścianie, przez którą Tallow zagląda do mieszkania, a to, co widzi, nie czyni go radośniejszym człowiekiem, bowiem natyka się na koszmarne znalezisko, które należy do mordercy jego partnera. I tu zaczyna się koszmar na jawie nowojorskiej policji. Rozwiązanie sprawy spada na Tallowa, gdyż jest głównym sprawcą całego chaosu.
Co Tallow odkrył? Kto jest zabójcą jego partnera? Czy policjantowi uda się rozwiązać zagadkę mieszkania A3?
Po odpowiedzi zapraszam do lektury.
Autor używa prostego w zrozumieniu języka. Gdy używa skrótów, to są one wyjaśniane przez tłumaczkę Agnieszkę Brodzik, której również należą się słowa uznania za dobrze wykonaną pracę. Książkę czyta się szybko i przyjemnie. Z początku akcja powieści pędzi niczym odrzutowiec, lecz z czasem stopniowo zwalnia i osiąga w napięciu wyczekiwany finał, jakiego ja w minimalnej części sobie nie wyobrażałam, aż tak. Polecam miłośnikom kryminałów i tym, którzy chcą zacząć je czytywać. PREMIERA 4 PAŹDZIERNIKA.
„Wzorzec zbrodni” to kryminał, który wyszedł spod pióra Warrena Ellisa. To pierwsza książka tego autora, którą miałam okazję przeczytać. Od pewnego czasu czytam kryminały i teraz łapię się na porównywaniu ich, ale tym razem (raczej) tego nie robiłam.
Warren Ellis to brytyjski autor, scenarzysta komiksowy i telewizyjny, a także pisarz. Znany jest głównie z poruszania w...
2013-12-17
2013-12-12
Zapraszam
http://ksiazkitopasja.blogspot.com/2013/12/kroniki-krwi-richelle-mead.html
Zapraszam
http://ksiazkitopasja.blogspot.com/2013/12/kroniki-krwi-richelle-mead.html
Powieść „Upadek Arkadii” to już ostatni tom przygód Rosy i Alessandro autorstwa Kaia Meyera. Książka ma 451 stron, dla niektórych to dużo, a dla innych (tak samo jak dla mnie) to bardzo niewiele, bo lubię przedłużać lekturę powieści, które mnie intrygują. Ta mnie wciągnęła, a przy okazji różni się od tak powtarzającego się schematu ( królestwo, magiczne istoty i wszystko tak banalnie proste, ze bohaterzy tylko żyją bez prawdziwych kłopotów).
Wydarzenie na samym początku, niemożliwe do przewidzenia, sprawia, że Rosa i Alessandro muszą uciekać przed wszystkimi. Ścigają ich policjanci, ich własne klany, płatni zabójcy i jeszcze dodatkowo Głodomór, który niedługo wyjdzie z więzienia.Z biegiem wydarzeń Alessandro zaczyna pojmować, że rola capo klanu nie jest dla niego na tyle ważne,aby ryzykować życiem Rosy. Młoda Alcantara natomiast zaczyna odkrywać, że to, co wcześniej zaakceptowała z obrzydzeniem i przerażeniem mogło być kłamstwem. Lamia i Pantera stają się celem także samego Głodomora, który wciąż chce osiągnąć pełną władzę nad dynastiami arkadyjskimi. Więzi Rosy i Alessandro są tak silne, że nie ma sposobu na zerwanie ich, a to właśnie mogłoby uratować im życie. Bohaterowie muszą znaleźć rozwiązanie, obmyślić plan ucieczki, potem dalsze działania i zakończyć to wszystko. Dziewczyna dostrzega sens wydarzeń z jej przeszłości i łączy w jedną logiczną całość z informacjami, które udało jej się zebrać. Arkadia upadnie drugi raz? Co jest końcem przygód bohaterów: ołtarz czy cmentarz? Odpowiedzi odnajdziecie w czasie lektury powieści.
Teraz przyszedł czas na podsumowanie powieści. Nie chcę powielać poprzednich opinii o książkach autora, więc zapraszam tu: http://ksiazkitopasja.blogspot.com/2014/04/arkadia-ponie-kai-meyer.html . Polecam.
Powieść „Upadek Arkadii” to już ostatni tom przygód Rosy i Alessandro autorstwa Kaia Meyera. Książka ma 451 stron, dla niektórych to dużo, a dla innych (tak samo jak dla mnie) to bardzo niewiele, bo lubię przedłużać lekturę powieści, które mnie intrygują. Ta mnie wciągnęła, a przy okazji różni się od tak powtarzającego się schematu ( królestwo, magiczne istoty i wszystko...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-07-28
Zaczęło się od „FEED”, rozwinęło w „Deadline”, a skończyło w „Blackout”...niestety!Sięgnęłam po książkę Miry Grant. Gdy skończyłam ją czytać, to wtedy postanowiłam nie trzymać się tak bardzo gatunku, który najbardziej zapełnia teraz półki w księgarniach. Chodzi oczywiście o fantastykę. Zabrałam się, więc też za inne gatunki, w tym thrillery. Trylogia o Shaunie i Georgii Mason stała się moim ulubionym thrillerem.
Pierwszy tom zakończył się bombą, drugi sprawił, że moja szczęka znalazła się na podłodze, w tym momencie nasuwa się pytanie: Jak to!? Co to ma znaczyć!? Trzeci tom musiał być absolutnie idealny, aby dać radę dwóm poprzednim. Blackout jest zakończeniem trylogii, więc moje oczekiwania co do tej książki po poprzednich były duże.
Czy się nie zawiodłam? Odpowiedź znajdziecie pod koniec mojej recenzji.
Shaun i reszta ekipy Przeglądu Końca Świata próbuje dowiedzieć się kto nastaje na ich życie oraz jak bardzo nasza „ulubiona” organizacja – Centrum Zwalczania i Kontroli Chorób – jest niegrzeczna. Jak to się stało, że z grupy blogerów, dziennikarzy relacjonujących kampanię prezydencką stali się uciekinierami, personami non grata, ze śmiercią drepczącą im po piętach, z pożogą i zgliszczami pojawiającymi się wszędzie tam, gdzie oni. Shaun jest bardzo blisko popadnięcia w szaleństwo. Nie może się zdecydować, czy woli zostać w bezpiecznym świecie obłędu, który oferuje mu to, co dla niego najdroższe, czy kolejny dzień walczyć o Prawdę.
Tymczasem w jednym z tych sterylnie i obrzydliwie białych laboratoriów budzi się klon, który nie powinien powstać. Jednakże istnieje. To wszystko kosztowało fortunę, więc łatwo w takim przypadku podejrzewać ogromny przekręt.
Jakie są granice procedur medycznych? Gdzie przebiega granica, której ludziom przekroczyć nie wolno? Czy nauka zawsze służy ludzkości tak jak powinna? Jakie powinny być relacje pomiędzy ludźmi mediów, a ludźmi polityki? Wobec kogo dziennikarze mają większe zobowiązania: wobec czytelników czy może polityków chcących utrzymać świat w pewnych ryzach? Czy wszystkie informacje powinny być podane do wiadomości publicznej? Czy wartość prawdy usprawiedliwia ponoszone koszty, liczone w ludzkich życiach? Jeśli warunkiem przetrwania jest istnienie w świetle reflektorów, to jak wiele wolno nam sprzedać?
Przez wszystkie strony "biegłam" bez przerw. Tak samo było z poprzednimi częściami. W powieściach tej autorki uwielbiam to, że jest tu dużo wiarygodnie wykreowanych postaci. Ekipa Przeglądu Końca Świata jest naprawdę rzeczywista. Cierpi, kocha, śmieje się i boi.
Książka jest idealna, nie zawiodłam się! Kto nie zna tej trylogii niech szybko to nadrobi! Poważnie powieść rozwala czytelnika (przynajmniej mnie).
„Żywa czy martwa, prawda nie odpoczywa. Powstańcie, póki możecie!”
„Problem ludzi u władzy jest taki, że zaczynają koncentrować się na utrzymaniu swojej pozycji, a nie na tym, co jest dobre, a co złe albo po prostu idiotyczne.”
Recenzja z:http://ksiazkitopasja.blogspot.com/2014/07/przedpremierowo-blackout-trzeci-tom.html#comment-form
Zaczęło się od „FEED”, rozwinęło w „Deadline”, a skończyło w „Blackout”...niestety!Sięgnęłam po książkę Miry Grant. Gdy skończyłam ją czytać, to wtedy postanowiłam nie trzymać się tak bardzo gatunku, który najbardziej zapełnia teraz półki w księgarniach. Chodzi oczywiście o fantastykę. Zabrałam się, więc też za inne gatunki, w tym thrillery. Trylogia o Shaunie i Georgii...
więcej mniej Pokaż mimo to2014-06-18
I znów przekroczyłam granice zwaną przeze mnie „to nie dla mnie, nie czytam” i postanowiłam rzutem na przysłowiową głęboką wodę rozpocząć lekturę „ Miłość jest lekarstwem” Eltona Johna. Ta książka to jedna z niewielu biografii, które czytałam i pierwsza, o której będę pisać na blogu. Czy żałuję decyzji o przekroczeniu tej granicy czy przeciwnie? To na samiuteńkim końcu wpisu.
Obecnie na świecie jest wiele chorób tych mniej lub bardziej poważnych. Wśród tych bardziej poważnych (zakaźnych) znajdują się: gruźlica, malaria, schistosomatoza, ebola, o której ostatnio jest głośno oraz oczywiście AIDS, której problem przybliża Elton John.
Eltona Johna pewnie nie trzeba nikomu przedstawiać. Jest to brytyjski piosenkarz, kompozytor, pianista i okazjonalnie aktor. Skomponował wraz z Hansem Zimmerem muzykę do wszystkim znanej bajki Disneya „Król lew”. Od lat 80 jest aktywnym działaczem walki z AIDS. W 1992 założył fundację Elton John AIDS Foundation, która dziś jest jedną z czołowych organizacji non profit zajmujących się zwalczaniem HIV i AIDS.
„Miłość jest lekarstwem” to nie zwyczajna biografia kolejnego gwiazdora. To książka, która porusza temat choroby, z którą w latach 80 chorzy ludzi żyli, a potem umierali w cierpieniach i często w samotności. W niej Elton John, który dość długo był uzależniony od narkotyków ( kokainy), alkoholu, jedzenia oraz zmagał się z bulimią, opowiada o tym, jak i dzięki komu zerwał z nałogami oraz jak zrodził się pomysł założenia fundacji. Jak możemy przeczytać, wszystko to zaczęło się od przyjaźni z Rayanem Whitem - chłopcem chorującym na HIV/AIDS. Po śmierci chłopca Elton John miał ogromną chęć i wolę zmiany swojego życia oraz chciał wykorzystać swoją sławę do pomocy HIV-pozytywnym osobom i poszerzenia społecznej wiedzy o tej chorobie.
Po przedstawieniu czytelnikom historii White'a omawia chorobę (przybliża ją przeciętnemu człowiekowi), stosunek społeczeństwa do chorych oraz działania władz przeróżnych państw w tej kwestii na przestrzeni lat. „Miłość jest lekarstwem” pomaga nam otworzyć sobie oczy i ocenić nasz stosunek do osób poważnie chorych oraz na to co robimy z wiedzą, którą posiadamy na temat tej czy innej choroby. Zapewne nikt z nas nie może szczerze przyznać, że jest bez winy, bo zawsze pomagał, nie dyskryminował, odnosił się z szacunkiem należnym każdemu, gdy widział/ spotkał osobę chorą. Na przykład jest wiele osób, które z niewiadomych dla mnie powodów wyśmiewają dzieci/osoby dorosłe, które są niepełnosprawne. Traktują ich jako odmieńców, co jest krzywdzące. Tym razem opieram się też na moim długoletnim doświadczeniu. Dla niektórych również nie istnieje pojęcie pomoc bezinteresowna, bowiem świat kręci się (w większości przypadków) wokół pieniądza. Elton John pokazuje, że wcale nie powinno tak być i nie ma takiej potrzeby, żeby przywiązywać taką wagę do pieniądza. Ważniejsi są ludzie - oni są jeden jedyny raz z nami, a pieniądz to rzecz nabyta.
Książka jest napisana tak, że czyta się ją z zapartym tchem, inspiruje mnóstwo spostrzeżeń, przemyśleń w głowie. To książka, którą powinien przeczytać każdy, bez wyjątków. Czasu poświęconego na jej lekturę nie uważam za zmarnowany.
„AIDS to choroba, która atakuje nie tylko układ odpornościowy, ale także nasze człowieczeństwo. Infekuje nasze organizacje obywatelskie strachem, nasze społeczności nienawiścią, nasze korporacje chciwością, nasze kościoły, synagogi i meczety niechęcią. Nie istnieją żadne lekarstwa, żadne zdobycze nauki, które mogłyby uodpornić nas na te społeczne schorzenia. I dlatego właśnie pokonania AIDS wymaga odmienienia serc i edukowania umysłów. (…) Niezbędne jest, by organizacje charytatywne kontynuowały swą wspaniałą pracę na pierwszej linii frontu naszej batalii z AIDS.”
I znów przekroczyłam granice zwaną przeze mnie „to nie dla mnie, nie czytam” i postanowiłam rzutem na przysłowiową głęboką wodę rozpocząć lekturę „ Miłość jest lekarstwem” Eltona Johna. Ta książka to jedna z niewielu biografii, które czytałam i pierwsza, o której będę pisać na blogu. Czy żałuję decyzji o przekroczeniu tej granicy czy przeciwnie? To na samiuteńkim końcu...
więcej Pokaż mimo to