-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik252
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
2022
2021-06
"Miasteczko Salem" to jedna z najbardziej znanych książek Kinga, obok "Lśnienia", "Smętarza zwieżąt" czy "Carrie". Rozpoczyna się na pozór niewinnie - pisarz Ben Mears przyjeżdża do małego, sennego miasteczka Jerusalem aby napisać kolejną książkę. W dzieciństwie spędził tam kilka lat mieszkając z ciotką, więc miasteczko nie jest mu obce, a w szczególności ponura rezydencja na wzgórzu, znana jako Dom Marstenów. Główny bohater chce wynająć dom, jednakże okazuje się, że został już zakupiony przez dwóch tajemniczych mężczyzn - Strakera, który otwiera sklep z antykami oraz Barlowa, który jest stale nieobecny. Wkrótce spokój miasteczka zakłóca zniknięcie małego Ralphiego Glicka, a w miasteczku zaczyna się szerzyć złośliwa, śmiertelna odmiana anemii...
Przyznam szczerze, że po książkę sięgnęłam po obejrzeniu dwóch ekranizacji i jednego wątpliwej jakości sequela, jednakże jak to zwykle bywa - książka okazała się oczywiście lepsza. Wydarzenia dzieją się szybko, mało jest filozofowania w wydaniu Kinga, historia wciąga i książkę bardziej się połyka, niż faktycznie czyta. Inaczej jest poprowadzona przede wszystkim postać Ojca Callahana, ogólnie wszyscy bohaterowie są bardziej wyraziści i zdecydowani.
"Miasteczko Salem" w moim odczuciu na pewno jest jedną z lepszych książek Kinga, trzyma w napięciu, zakończenie nie pozostawia poczucia niedosytu i rozczarowania, a sama akcja nie wlecze się. Gorąco polecam - nie tylko fanom Kinga, ale ogólnie fanom dobrego horroru :)
"Miasteczko Salem" to jedna z najbardziej znanych książek Kinga, obok "Lśnienia", "Smętarza zwieżąt" czy "Carrie". Rozpoczyna się na pozór niewinnie - pisarz Ben Mears przyjeżdża do małego, sennego miasteczka Jerusalem aby napisać kolejną książkę. W dzieciństwie spędził tam kilka lat mieszkając z ciotką, więc miasteczko nie jest mu obce, a w szczególności ponura rezydencja...
więcej mniej Pokaż mimo to2019-01
"Pudełko z guzikami Gwendy" przeczytałam w zasadzie w pół dnia. Książka, chociaż do najcieńszych nie należy ma krótkie rozdziały i parę ilustracji, przez co czytelnik szybko się wciąga i jeszcze szybciej książkę kończy :/
Fabuła jest prosta - oto grubawej nastolatce tajemniczy pan w kapeluszu daje tajemnicze pudełko, które raz dziennie wydaje malutki kawałek czekolady w fantazyjnym kształcie i jedną srebrną monetę. Guziki na pudełku można nacisnąć, a każdy kolor odpowiada innemu kontynentowi, jedynie czerwony można naciskać wielokrotnie, a czarnego nie wolno. W ciągu paru lat w życiu Gwendy i w jej otoczeniu zachodzą zaskakujące zmiany...
Książkę się fajnie czyta, wciąga, bo chce się wiedzieć co się stanie jak ponaciska się guziki ;) Gorąco polecam :)
"Pudełko z guzikami Gwendy" przeczytałam w zasadzie w pół dnia. Książka, chociaż do najcieńszych nie należy ma krótkie rozdziały i parę ilustracji, przez co czytelnik szybko się wciąga i jeszcze szybciej książkę kończy :/
Fabuła jest prosta - oto grubawej nastolatce tajemniczy pan w kapeluszu daje tajemnicze pudełko, które raz dziennie wydaje malutki kawałek czekolady w...
2019-01
"To" to jak na razie najdłuższa powieść Kinga jaką przeczytałam. I chociaż czytałam ją bardzo długo (jak na mnie, która potrafi wręcz połykać książki), chyba czasowo podobnie jak "Pod kopułą", to nie odczuwałam znudzenia czy irytacji fabułą. Wszystko składało się w logiczną całość, pomimo prowadzenia narracji metodą przeplatanki - mamy rozdział z wydarzeniami z 1985 roku, a potem przeskok do 1957/58 i tak przez całe tomiszcze.
Nie muszę przybliżać nawet pokrótce fabuły, bo każdy zainteresowany prozą Kinga ją zna, a nawet Ci co nie lubią horrorów - z uwagi na pojawienie się w 2017 roku pierwszej części i obecnie kręconej drugiej na pewno co nieco o wydarzeniach słyszeli. Jest jeszcze oczywiście film z lat 80-tych, który fani lubią porównywać z aktualną adaptacją czy to ze względu na postać klauna, czy fabułę, ale ogólnie wiadomo o co chodzi. Postać demonicznego klauna Pennywise'a jest już kultowa, oczywiście każdy fan wie, że klaun to tylko jedna z postaci Tego, ale on jest chyba najbardziej rozpoznawalny.
Książkę dobrze się czyta, potrafi wciągnąć, więc nie dziwi mnie gdy czytam ile ludzi zarwało noce na przeczytanie jej. Objętość może przerażać, ale warto przynajmniej spróbować ją pokonać. Satysfakcja będzie ogromna, ale przy okazji warto także samemu przekonać się jak naprawdę wyglądała walka z Tym i co to w ogóle było, skąd się wzięło i jak bardzo Derry było z Tym związane.
Gorąco polecam :)
"To" to jak na razie najdłuższa powieść Kinga jaką przeczytałam. I chociaż czytałam ją bardzo długo (jak na mnie, która potrafi wręcz połykać książki), chyba czasowo podobnie jak "Pod kopułą", to nie odczuwałam znudzenia czy irytacji fabułą. Wszystko składało się w logiczną całość, pomimo prowadzenia narracji metodą przeplatanki - mamy rozdział z wydarzeniami z 1985 roku, a...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-10
"Serca Atlantydów" to zbiór pięciu opowiadań, które łączą ze sobą postacie bohaterów. Akcja dwóch najdłuższych dzieje się w latach 60-tych XX wieku.
Pierwsze opowiadanie opowiada o jedenastoletnim chłopcu, który zaprzyjaźnia się ze starszym sąsiadem z górnego piętra. Ma on lekką obsesję na punkcie "małych ludzi w żółtych płaszczach", przekonuje Bobbiego do "Władcy Much" i ogólnie jest takie "najbardziej kingowskie" - jest dreszcz emocji, że ci ludzie naprawdę istnieją, jak wyglądają i czy faktycznie Tedowi grozi z ich strony niebezpieczeństwo.
Drugie jeszcze jakoś ujdzie, chociaż czytanie o studentach uzależnionych od gry w karty i poznających znaczenie pacyfki nie należy do najciekawszych jak człowiek spodziewa się bardziej mrocznego tematu.
Następne dwa opowiadania to bardziej wspomnienia z wojny w Wietnamie i to mnie najbardziej rozczarowało w tym tomiku. Rozumiem, że dla Amerykanów ta wojna to ogromna trauma, ale jeżeli chcę poczytać o wojnie wietnamskiej to po prostu sięgam po odpowiednią tematycznie literaturę, a nie książkę Stephena Kinga, która przynajmniej z założenia powinna być horrorem bądź thrillerem. Ostatnie opowiadanie niejako spina w całość wszystkie pięć, ale jak dla mnie ciężko ratować ten zbiór.
Wiem, że wielu osobom ta książka się podoba, ale mi nie przypadła do gustu. Miłośnikom prozy Kinga na pewno jej polecać nie trzeba, ale zastanawiam się czy ktoś "nowy", sięgając po tą książkę jako pierwszą - po prostu się do autora nie zrazi.
"Serca Atlantydów" to zbiór pięciu opowiadań, które łączą ze sobą postacie bohaterów. Akcja dwóch najdłuższych dzieje się w latach 60-tych XX wieku.
Pierwsze opowiadanie opowiada o jedenastoletnim chłopcu, który zaprzyjaźnia się ze starszym sąsiadem z górnego piętra. Ma on lekką obsesję na punkcie "małych ludzi w żółtych płaszczach", przekonuje Bobbiego do "Władcy...
2018-06
"Wielki marsz" to książka, którą nie wiedzieć czemu King napisał jako Richard Bachman, trzymająca w napięciu, nie pozwalająca przerwać, po prostu rewelacyjna. W tej książce nie ma niepotrzebnych dłużyzn, cały czas się coś dzieje, nawet jeżeli to tylko przemyślenia głównego bohatera, jest dużo dialogów między bohaterami.
Książka traktuje o trudnym temacie - życia i śmierci, pogodzenia się z losem, albo i nie, ludzkich decyzjach i wyborach. Temat niby prosty - 100 chłopców zgłasza się do tzw. Wielkiego Marszu, corocznego morderczego (dosłownie!) niby-wyścigu od punktu w stanie Maine do miejsca gdzie umrze przedostatni zawodnik. Zawodnicy muszą iść dzień i noc, bez przerw, bo te są surowo karane - za trzy upomnienia dostaje się tzw. czerwoną kartkę, czyli jeden ze strażników po prostu zabija nieszczęśnika. Chłopcy, z początku tylko lekko zdenerwowani, w miarę upływu czasu pojmują w pełni grozę sytuacji, uczestnicy po kolei giną, aż zostaje tylko jeden z nich...
Jedno co mnie zastanawia, a raczej nieco rozczarowuje to brak wyjaśnienia skąd wziął się Wielki, doroczny marsz do którego zgłaszają się setki amerykańskich nastolatków. Zgłaszają się, pomimo wiedzy co dzieje się z zawodnikami - wiedzą, bo marsz jest szeroko komentowany w mediach, ludzie wystają na trasie marszu jakby to było Tour de France, dopingują zawodników, traktują ich niemal jak bohaterów. Kim tak naprawdę jest Major?
Gorąco polecam, nie tylko miłośnikom prozy Kinga :)
"Wielki marsz" to książka, którą nie wiedzieć czemu King napisał jako Richard Bachman, trzymająca w napięciu, nie pozwalająca przerwać, po prostu rewelacyjna. W tej książce nie ma niepotrzebnych dłużyzn, cały czas się coś dzieje, nawet jeżeli to tylko przemyślenia głównego bohatera, jest dużo dialogów między bohaterami.
Książka traktuje o trudnym temacie - życia i...
2018-05
Książka fajna, ale... no właśnie - to "ale". Niby to fikcja, ale ciężko czytać o cierpieniu psa typowemu psiarzowi, jakim na przykład ja jestem. "Cujo" czytałam długo, książka choć ogólnie ciekawa, trochę w środku przynudzała, a faktyczna walka zaczęła się dopiero w drugiej połowie. Nie wiem na ile rzeczywiście rozumują psy chore na wściekliznę w taki sposób jak Cujo, ale w książce jest to naprawdę dramatyczny opis. I jeszcze to końcowe: "Cujo zawsze starał się być dobrym psem. Starał się robić wszystko o co prosili go lub czego od niego oczekiwali (...). Gdyby było trzeba, oddałby za nich życie. Nigdy nie chciał nikogo zabijać" - po prostu chwyta za serce :(
Książka jest godna polecenia, ale głównie miłośnikom prozy Kinga i ku przestrodze aby szczepić psy na wściekliznę. Psiarzom raczej nie polecam.
Książka fajna, ale... no właśnie - to "ale". Niby to fikcja, ale ciężko czytać o cierpieniu psa typowemu psiarzowi, jakim na przykład ja jestem. "Cujo" czytałam długo, książka choć ogólnie ciekawa, trochę w środku przynudzała, a faktyczna walka zaczęła się dopiero w drugiej połowie. Nie wiem na ile rzeczywiście rozumują psy chore na wściekliznę w taki sposób jak Cujo, ale w...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-02
"Cmętarz zwieżąt" był dla mnie książką wciągającą i mocno trzymającą w napięciu. Niby wiedziałam (tak ogólnie) co się stanie, ale po drodze było tyle wydarzeń, że nie nudziałm się czekając na finał. Przyznam - kot był przerażający, więc raczej trudno polecić książkę typowym kociarzom ;)
Pomysł na książkę miał Stephen King genialny, jest na poły wzruszająco (wiadomo jak dzieci potrafią przeżyć śmierć zwierzątka), a na poły strasznie, tym bardziej, jeżeli się ma już jakąś świadomość tego co znajduje się w głębi lasu... Końcówka opowieści wydaje mi się taka jakby niedokończona, lekko słabawa, nie umywa się do wcześniejszych fragmentów, a szkoda :/
Miłośnikom prozy Kinga książki nie trzeba polecać, zresztą jest to już klasyka gatunku. Wszystkim tym, którzy Kinga nie czytali "Cmętarz" polecam - fajna książka, łatwo i szybko się ją czyta, potrafi wciągnąć :)
"Cmętarz zwieżąt" był dla mnie książką wciągającą i mocno trzymającą w napięciu. Niby wiedziałam (tak ogólnie) co się stanie, ale po drodze było tyle wydarzeń, że nie nudziałm się czekając na finał. Przyznam - kot był przerażający, więc raczej trudno polecić książkę typowym kociarzom ;)
Pomysł na książkę miał Stephen King genialny, jest na poły wzruszająco (wiadomo jak...
2018-02
Często tak bywa, że książka jest lepsza od filmu, czasem jest tak, że film jest lepszy od książki. A zdarza się też, że i książka i film są świetne, dobrze się uzupełniają i do obu się przyjemnie wraca.
Moją przygodę z "Carrie" rozpoczęłam wiele lat temu oglądając film z lat 70-tych. Nie powiem - spodobał mi się, ale jakoś nie sięgnęłam po książkę. Aż do teraz, gdy postanowiłam nadrobić zaległości książkowe i wreszcie zabrać się za dzieła Kinga.
Książka bardzo mi się podobała, trzyma w napięciu i chociaż wiem, z powodu obejrzenia filmu, co się stanie, nie odbierało mi to przyjemności z lektury, z niecierpliwością czekałam jak właściwie się skończy bal, w jaki sposób Carrie pokaże swoje zdolności, jaka jest książkowa matka dziewczyny...
Jeżeli chodzi o samą formę to całość nie dłuży się, książkę przyjemnie się czyta, nie zanudza, jest ciekawa i wciągająca.
Gorąco polecam :)
Często tak bywa, że książka jest lepsza od filmu, czasem jest tak, że film jest lepszy od książki. A zdarza się też, że i książka i film są świetne, dobrze się uzupełniają i do obu się przyjemnie wraca.
Moją przygodę z "Carrie" rozpoczęłam wiele lat temu oglądając film z lat 70-tych. Nie powiem - spodobał mi się, ale jakoś nie sięgnęłam po książkę. Aż do teraz, gdy...
2018-01
"Rok wilkołaka" to książka którą się czyta szybko, a nawet wręcz za szybko - max 2 godziny i książka przeczytana :/ Rozdziały, każdy poświęcony jednemu z dwunastu miesięcy są krótkie. Cała akcja dzieje się z małym miasteczku Tarker Mills, gdzie nagle zaczynają ginąć ludzie - po jednym na miesiąc przy pełni księżyca. Początkowo Policja sądzi, że to przebrany włóczęga, a opowieści o wilku bądź wilkołaku można włożyć między bajki, nawet po zeznaniach małego, niepełnosprawnego Marty'ego Coslaw'a, który sprytnie zdołał uniknąć ataku. Całą miejscowość zaczyna ogarniać panika - kto następny? Kto tym razem?
Książka jest fajna i ciekawa, chociaż ma dość przewidywalne zakończenie ;)
"Rok wilkołaka" to książka którą się czyta szybko, a nawet wręcz za szybko - max 2 godziny i książka przeczytana :/ Rozdziały, każdy poświęcony jednemu z dwunastu miesięcy są krótkie. Cała akcja dzieje się z małym miasteczku Tarker Mills, gdzie nagle zaczynają ginąć ludzie - po jednym na miesiąc przy pełni księżyca. Początkowo Policja sądzi, że to przebrany włóczęga, a...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-01
"Wszystko jest względne" to moje pierwsze zetknięcie się z opowiadaniami Kinga, na pewno nie ostatnie, ale też super-zachwycona nie jestem. Tomik jak tomik - są opowiadania lepsze i gorsze, ale po Kingu spodziewałam się jednak określonej tematyki, nie wiem - może to przez to, że jak dotąd czytałam tylko jego horrory (z przerwą na "Joyland") i opowiadanie o Alfie Zimmerze, który spisuje w notesie hasła i "motta" z przydrożych toalet albo opowiadanie o Darlene, której gość hotelowy zostawił w kopercie ćwierćdolarówkę jakoś mi tu nie pasują. Inne opowiadania już bardziej wpisywały się w moją ocenę gatunkową twórczości Kinga i dużo bardziej "przypadły" do gustu - były mroczne i straszne, ale jednocześnie ciekawe, chciało się je doczytać do końca. Polecam fanom Kinga :)
"Wszystko jest względne" to moje pierwsze zetknięcie się z opowiadaniami Kinga, na pewno nie ostatnie, ale też super-zachwycona nie jestem. Tomik jak tomik - są opowiadania lepsze i gorsze, ale po Kingu spodziewałam się jednak określonej tematyki, nie wiem - może to przez to, że jak dotąd czytałam tylko jego horrory (z przerwą na "Joyland") i opowiadanie o Alfie Zimmerze,...
więcej mniej Pokaż mimo to
Niewątpliwie powieść S. Kinga "Bastion" zyskała na nowo rozgłos podczas pandemii COVID-19, kiedy to zarzucano pisarzowi, iż przewidział taki, jakby nie było - globalny kryzys. "Bastion" jest książką ciężką w lekturze, nie tylko poprzez swoją objętość, ale i wielość głównych bohaterów - każdy z nich do momentu połączenia w grupy przeżywa swoje przygody, ma swoje przemyślenia, refleksje i wizje, a to oczywiście wiąże się z osobnymi rozdziałami i niekiedy mocno rozwleczoną akcją.
Pomimo, iż do czasu sięgnięcia po książkę obejrzałam oba seriale nakręcone na jej podstawie - książka mi się bardzo podobała, długo ją czytałam, ale rzadko nudziła i miejscami naprawdę potrafiła mnie wciągnąć.
Gorąco polecam :)
Niewątpliwie powieść S. Kinga "Bastion" zyskała na nowo rozgłos podczas pandemii COVID-19, kiedy to zarzucano pisarzowi, iż przewidział taki, jakby nie było - globalny kryzys. "Bastion" jest książką ciężką w lekturze, nie tylko poprzez swoją objętość, ale i wielość głównych bohaterów - każdy z nich do momentu połączenia w grupy przeżywa swoje przygody, ma swoje...
więcej Pokaż mimo to