-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik234
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant13
Biblioteczka
2019-05-01
2016-07-29
2015-11-21
2015-05-24
Czy istnieje jeszcze demokracja ? Czy w ogóle jest czego bronić ? - najprawdopodobniej takie pytania, w Niemczech lat siedemdziesiątych, ogarniętych terrorem Frakcji Czerwonej Armii, zadawał sobie Heinrich Böll. Odpowiedź jakiej udzielił, pisząc „Utraconą cześć Katarzyny Blum”, nie pozostawiała złudzeń. Prawa Człowieka, cywilizowane standardy i podziwiana społeczna gospodarka rynkowa, to tylko sztafaż. Szczytny ideał Wolności, sięgnął brukowca, ponieważ Bundesrepublika wpadła – ze strachu przed „Czerwonym” - w paragoebelsowską dyktaturę GAZETY. Jej redakcja określa, kto jest „zacnym obywatelem”, a kto – jeśli tylko okoliczności pozwolą - zostanie zagazowany wielokrotnie powtarzanymi oszczerstwami i spopielony w krematorium wydania niedzielnego. Pod pozorem obrony wolnego świata, periodyk tępi wszelkich „wywrotowców”, czyli np. uległe dezerterom gospodynie domowe, i bezwstydnie zarabia krocie. Każdą szpaltą miażdży społeczeństwo obywatelskie, ale oporu nie ma, bo z odwagą cywilną wygrywa drobnomieszczański hedonizm, kompulsywny seks i pogoń za tzw.”karierą”.
Autor ironicznie, dla swej relacji, przyjął formę reportażu, lecz - jednocześnie - przekazał poważne memento – Jest nieszczęściem, gdy ostatnim przebłyskiem Wolności staje się zbrodnia w afekcie. Nie możemy zapominać, że niemiecki faszyzm narodził się w domach z ogródkiem, a moralne wygodnictwo jest wstępem do repetycji z historii. Owo zagrożenie - parafrazując wstępne wyjaśnienia Heinricha Bölla - nie jest ani zamierzone, ani przypadkowe, lecz nieuniknione. Niestety, dotyczy to również współczesnej Polski.
Czy istnieje jeszcze demokracja ? Czy w ogóle jest czego bronić ? - najprawdopodobniej takie pytania, w Niemczech lat siedemdziesiątych, ogarniętych terrorem Frakcji Czerwonej Armii, zadawał sobie Heinrich Böll. Odpowiedź jakiej udzielił, pisząc „Utraconą cześć Katarzyny Blum”, nie pozostawiała złudzeń. Prawa Człowieka, cywilizowane standardy i podziwiana społeczna...
więcej mniej Pokaż mimo to2015-07-03
„Sterczy w ścianie taki pstryczek,
Mały pstryczek-elektryczek,
Jak tym pstryczkiem zrobić pstryk,
To się widno robi w mig”
Niestety, nie zawsze. I nie chodzi bynajmniej o przepaloną żarówkę czy problem z opłaceniem rachunku, lecz o energetyczną apokalipsę, wyobrażoną ze szczegółami w socjopolitycznym thrillerze „Blackout” (Julian Tuwim byłby najprawdopodobniej nieźle zszokowany). Autor - Marc Elsberg – konstruując fabułę wykorzystał opinie wszelkich ekspertów oraz, przede wszystkim, autentyczny raport , sporządzony na życzenie rządu Niemiec w 2011 r. Jego tytuł - „Zagrożenie i podatność współczesnych społeczeństw – na przykładzie długotrwałego i wielkopowierzchniowego wyłączenia prądu” - stanowi pierwszy plan działania dramatis personae. Rzeczywistym tłem jest jednak impas, w jakim znalazły się zachodnie demokracje (rozwarstwienie ekonomiczne, iluzoryczność kosztownych w utrzymaniu oraz kiepskich w funkcjonowaniu państw, rabunkowa globalizacja), o którym wszyscy wiedzą, a którego nikt nie stara się zniwelować. Wprawdzie końcowe przesłanie jest optymistyczne -”Potrafimy dokonać tego samego inaczej, lepiej”- lecz całość stanowi poważne memento. Wystarczy wspomnieć, iż wielu konsultantów, wspierających powstanie książki, wolało pozostać bezimiennymi i zachować tzw. święty spokój (czytaj – miejsca pracy). Dlatego, w świetle (?!?) wyimaginowanych przez Elsberg'a okoliczności, zupełnie nowego znaczenia nabiera problem bezpieczeństwa energetycznego. Lektura jego powieści gwarantuje intelektualny, wysokonapięciowy prąd i nieźle kopie, w każdy, przekonany o niezmienności rzeczy, mózg.
„Sterczy w ścianie taki pstryczek,
Mały pstryczek-elektryczek,
Jak tym pstryczkiem zrobić pstryk,
To się widno robi w mig”
Niestety, nie zawsze. I nie chodzi bynajmniej o przepaloną żarówkę czy problem z opłaceniem rachunku, lecz o energetyczną apokalipsę, wyobrażoną ze szczegółami w socjopolitycznym thrillerze „Blackout” (Julian Tuwim byłby najprawdopodobniej nieźle...
2015-05-02
Ciekawe studium na temat winy, kary i Niewyobrażalnego, czyli KL Auschwitz. Reportażowa forma, prawie sprawozdanie, pozwala na szybkie wejście w temat. Warto przeczytać, aby poszukać własnej odpowiedzi na pytanie, czemu ofiary nie szukały zemsty i co tak naprawdę oznacza stwierdzenie "Hurra, hurra, ich bin wieder da !".
Ciekawe studium na temat winy, kary i Niewyobrażalnego, czyli KL Auschwitz. Reportażowa forma, prawie sprawozdanie, pozwala na szybkie wejście w temat. Warto przeczytać, aby poszukać własnej odpowiedzi na pytanie, czemu ofiary nie szukały zemsty i co tak naprawdę oznacza stwierdzenie "Hurra, hurra, ich bin wieder da !".
Pokaż mimo to2012-11-21
Wspaniale skonstruowana powieść, o sensie istnienia, miłości, zbrodni i karze. Chapeau bas!
Wspaniale skonstruowana powieść, o sensie istnienia, miłości, zbrodni i karze. Chapeau bas!
Pokaż mimo to2013-02-07
2012-10-27
"Corpus delicti" to błyskotliwa, intrygująca antyutopia, stawiająca pytania o kondycję człowieka i współczesnej - ufundowanej na strachu przed terrorem - demokracji. Autorka, poruszając problem legitymizacji władzy i wartości, kształtujących życie społeczne, dostrzega niebezpieczeństwo totalitaryzmu, w świecie, w którym samozadowoleni „zdrowi” i "normalni" wierzą tylko w to, co jest napisane w gazetach. Mimo, że sui generis niemiecka, jest to jednocześnie bardzo polska powieść, albowiem kryzys społeczeństwa obywatelskiego, panoszący się oportunizm i wezwania do „czystości” oraz „czystki” wszelkiej znajdują posłuch po obu stronach Odry.
"Corpus delicti" to błyskotliwa, intrygująca antyutopia, stawiająca pytania o kondycję człowieka i współczesnej - ufundowanej na strachu przed terrorem - demokracji. Autorka, poruszając problem legitymizacji władzy i wartości, kształtujących życie społeczne, dostrzega niebezpieczeństwo totalitaryzmu, w świecie, w którym samozadowoleni „zdrowi” i "normalni" wierzą tylko w...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-01-12
„Germania” autorstwa Haralda Gilbers'a jest w miarę udaną próbą połączenia tradycyjnej powieści detektywistycznej, z psychologicznym obrazem Niemców, żyjących latem 1944 r., w bombardowanym dywanowo Berlinie. Istotą fabuły jest śledztwo, które na zlecenie i pod kontrolą SS musi przeprowadzić komisarz, sam będący z pochodzenia Żydem, czyli – w warunkach rasistowskiej dyktatury – ściganym i, de facto, skazanym. Dlatego, obok sprawnie ukazanych poszukiwań seryjnego mordercy, ciekawa jest także relacja między aryjskim funkcjonariuszem i jego, wykluczonym społecznie, podwładnym. Niestety, dramaturgia owej zależności nie została, moim zdaniem, odpowiednio wzmocniona. A szkoda, bo zyskałoby na tym uniwersalne, ogólnoludzkie przesłanie książki. Gdyby Autor „podkręcił” trochę bardziej ów wątek, powieść przestałaby być tylko zgrabnie skonstruowanym kryminałem retro, z ledwie muśniętym pytaniem - Co oznacza być panem własnego losu ? Otrzymalibyśmy wówczas głębsze studium na temat winy i zbrodni, dobra i zła, oraz ceny przetrwania, w państwie totalnej zagłady.
„Germania” autorstwa Haralda Gilbers'a jest w miarę udaną próbą połączenia tradycyjnej powieści detektywistycznej, z psychologicznym obrazem Niemców, żyjących latem 1944 r., w bombardowanym dywanowo Berlinie. Istotą fabuły jest śledztwo, które na zlecenie i pod kontrolą SS musi przeprowadzić komisarz, sam będący z pochodzenia Żydem, czyli – w warunkach rasistowskiej...
więcej Pokaż mimo to