Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , , ,

Znakomite studium społeczno - obyczajowe zbiorowości 5 756 170 kobiet i mężczyzn, którzy w Polsce kojarzą się przede wszystkim z dokonaniami fajtłapowatego gangu Olsena, H. Ch. Andersenem i klockami lego. Lekka w odbiorze narracja, poparta danymi statystycznymi oraz zobrazowana anegdotami, pozostawia Czytelniczkom i Czytelnikom prawo do osądu, czy rzeczywiście Duńczycy są tacy szczęśliwi. Jednocześnie pokazuje, że warto żyć w społeczeństwie, w którym dzieci uczy się nieużywania słów „każdy”, „”nikt”, „nigdy” i „zawsze”, bo są to wyrazy – zazwyczaj – zbyt łatwe do wypowiedzenia i zbyt trudne do uzasadnienia.

Znakomite studium społeczno - obyczajowe zbiorowości 5 756 170 kobiet i mężczyzn, którzy w Polsce kojarzą się przede wszystkim z dokonaniami fajtłapowatego gangu Olsena, H. Ch. Andersenem i klockami lego. Lekka w odbiorze narracja, poparta danymi statystycznymi oraz zobrazowana anegdotami, pozostawia Czytelniczkom i Czytelnikom prawo do osądu, czy rzeczywiście Duńczycy są...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Świetnie napisany, zabawny i - jednocześnie - traktujący o poważnych sprawach, reportaż społeczno-obyczajowy. Czyta się lekko, a jego treść poprawia każdą pogodę, z pogodą ducha włącznie.

Świetnie napisany, zabawny i - jednocześnie - traktujący o poważnych sprawach, reportaż społeczno-obyczajowy. Czyta się lekko, a jego treść poprawia każdą pogodę, z pogodą ducha włącznie.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jo Nesbø – niekwestionowany mistrz skandynawskiego kryminału - wyjawił kiedyś, że wymyślając psychikę postaci zakłada, iż „...możliwe jest absolutnie wszystko, co można sobie wyobrazić. Plus sporo rzeczy, których wyobrazić sobie nie można.” Ta reguła zdaje się dotyczyć każdego, dobrze napisanego thrillera, a takim bez wątpienia jest „Indeks strachu” Roberta Harrisa. Autor osią narracji uczynił pojedynek, między ludzkim, sfrustrowanym jestestwem, a stworzoną przezeń sztuczną inteligencją...
Ciąg dalszy opinii:
https://www.dropbox.com/s/4wb6o29ka3ochjg/rec_indeks%20strachu_grregusimplesitecom.pdf?dl=0

Jo Nesbø – niekwestionowany mistrz skandynawskiego kryminału - wyjawił kiedyś, że wymyślając psychikę postaci zakłada, iż „...możliwe jest absolutnie wszystko, co można sobie wyobrazić. Plus sporo rzeczy, których wyobrazić sobie nie można.” Ta reguła zdaje się dotyczyć każdego, dobrze napisanego thrillera, a takim bez wątpienia jest „Indeks strachu” Roberta Harrisa. Autor...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Czy nie wiesz, że stojący fiut nie ma sumienia ?! – taką prawdę o mężczyznach wygłasza jeden z najważniejszych bohaterów powieści Marii Nurowskiej pt. „Drzwi do piekła”. Jak na literaturę kobiecą przystało, Autorka dużo uwagi poświęca brzydszej połowie Rodzaju Ludzkiego. Zwłaszcza, gdy główna bohaterka do jednego z jej przedstawicieli strzela. Celnie, choć w afekcie.
Ciąg dalszy opinii: https://www.dropbox.com/s/nukt4dx43n5oms1/rec_drzwi%20do%20piek%C5%82a_grregusimplesitecom.pdf?dl=0

Czy nie wiesz, że stojący fiut nie ma sumienia ?! – taką prawdę o mężczyznach wygłasza jeden z najważniejszych bohaterów powieści Marii Nurowskiej pt. „Drzwi do piekła”. Jak na literaturę kobiecą przystało, Autorka dużo uwagi poświęca brzydszej połowie Rodzaju Ludzkiego. Zwłaszcza, gdy główna bohaterka do jednego z jej przedstawicieli strzela. Celnie, choć w afekcie....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Cóż, ocena przeciętan jest najwyższą, jaką mogę dać tej powieści. Nie porywa ani fabułą, ani przemyśleniami Autora.

Cóż, ocena przeciętan jest najwyższą, jaką mogę dać tej powieści. Nie porywa ani fabułą, ani przemyśleniami Autora.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

W Sztuce Słowa, opowiadania pełnią rolę etiud – są szlifowaniem autorskiego talentu, w którym mistrzostwo polega na skumulowaniu maksimum sensu, w jak najkrótszej formie, co przełożyć się ma na eksplozję czytelniczych emocji. Zbiorek S.Shepard’a pt. „Wielki sen o Niebie” zawiera takie perfekcyjne miniatury, będące jednocześnie urokliwymi preludiami, rozbrzmiewającym głębią świadomych i nieświadomych lęków, urokliwą melodyką codzienności oraz melancholią tęsknoty – za przyjaźnią, miłością i niedostatkiem, tak często nazywanym Spełnieniem. Skomponowane w tonacji reminiscencji, przenoszą nas w rozmaite realności i krajobrazy – jezior, pustyń i przydrożnych barów, wynosząc jednocześnie w przestrzeń, gdzie góra i dół nie mają znaczenia, a na wszystko można spojrzeć z hippisowsko-gwiezdnej perspektywy. Przypominają - parafrazując słowa Autora - że „Wielki sen o Niebie jest tym, co się nam przydarza, gdy z uporem próbujemy śnić coś innego”, oraz że cudowna możność bytowania na Ziemi, staje się wówczas błogosławieństwem.
grregu

W Sztuce Słowa, opowiadania pełnią rolę etiud – są szlifowaniem autorskiego talentu, w którym mistrzostwo polega na skumulowaniu maksimum sensu, w jak najkrótszej formie, co przełożyć się ma na eksplozję czytelniczych emocji. Zbiorek S.Shepard’a pt. „Wielki sen o Niebie” zawiera takie perfekcyjne miniatury, będące jednocześnie urokliwymi preludiami, rozbrzmiewającym głębią...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Cóż, „Świt robotów” Martina Forda nie jest dobrą książką na wakacje, ale właśnie w takim okresie przyszło mi się z nią zapoznać. Kiedy indziej, nie miałbym czasu, bo – zgodnie z rozważaniami Autora – muszę walczyć o byt, jako przedstawiciel grupy zawodowej, której dochody – tu ponownie Autor ma rację – nie rosną od lat, a produktywność wręcz przeciwnie. Właściwie, wolno mi chyba powiedzieć, iż piszę ową recenzję, może nie z samego centrum, ale z obrzeży wyzysku. Jak już rzekłem, lektura nie jest dobra na kanikułę, bo kreśli wizję nadchodzącego „Technofeudalizmu”, w którym...
Ciąg dalszy opinii:
https://www.dropbox.com/s/6ktfzft7s2xvinh/rec_swit%20robotow_grregusimplesitecom.pdf?dl=0

Cóż, „Świt robotów” Martina Forda nie jest dobrą książką na wakacje, ale właśnie w takim okresie przyszło mi się z nią zapoznać. Kiedy indziej, nie miałbym czasu, bo – zgodnie z rozważaniami Autora – muszę walczyć o byt, jako przedstawiciel grupy zawodowej, której dochody – tu ponownie Autor ma rację – nie rosną od lat, a produktywność wręcz przeciwnie. Właściwie, wolno mi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Czy w czasie Sejmu Wielkiego patrioci wybrali właściwie, wiążąc los Polski z Prusami ? Jaką miarą oceniać postawę króla - Stanisława Augusta Poniatowskiego ? Dlaczego Kościuszko mógł niekorzystnie zaważyć, na świadomości Polaków pod zaborami ? Za co powinniśmy być wdzięczni Legionom Dąbrowskiego ? Jaką okazję przepuścił książę Adam Czartoryski, a jaką wykorzystali Finowie ? Czy wódz może być romantykiem ? Na ile furia odwetu, w sierpniu 1944 r., mogła zastąpić broń ?
Wszystkie owe pytania, stawia w zbiorze pamfletów dziejopisarskich, pt. „Dzieje głupoty w Polsce” nieżyjący od 2001 r. Aleksander Bocheński – autor, który dla jednych był Wallenrodem, dla innych zdrajcą, mającym w swojej biografii udział w kampanii wrześniowej 1939 r., odsiadkę w więzieniu NKWD oraz kierowanie Stowarzyszeniem „PAX” i zasiadanie w Radzie Krajowej PRON. Metodycznie analizując poglądy historyków, próbuje – oddzielając egzaltację od sedna - wyjaśnić, czym była tytułowa, narodowa skaza. Dziś jego pracę – w zalewie martyrologicznych interpretacji i towarzyszących im wezwań, do „powstawania z kolan” – czyta się, jak dzieło heretyka, który bezkompromisowo głosi swoje poglądy, na przekór groźbie stosu, podsycanego utartymi banałami. Słowa i argumenty A. Bocheńskiego brzmią jak echo, z dawno minionej epoki, gdy historia była polem dyskusji, a nie plemiennej wojny, zapatrzonych w polityczne racje, doktrynerów

Czy w czasie Sejmu Wielkiego patrioci wybrali właściwie, wiążąc los Polski z Prusami ? Jaką miarą oceniać postawę króla - Stanisława Augusta Poniatowskiego ? Dlaczego Kościuszko mógł niekorzystnie zaważyć, na świadomości Polaków pod zaborami ? Za co powinniśmy być wdzięczni Legionom Dąbrowskiego ? Jaką okazję przepuścił książę Adam Czartoryski, a jaką wykorzystali Finowie ?...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Papier jest cierpliwy. Ponad milion sprzedanych egzemplarzy, wobec 7,2 miliarda potencjalnych czytelników, to nie jest zbyt wielki sukces. Książka jest chaotyczna, ilość niesamowitości skutecznie niweczy efekt budowania napięcia. Autor pozostaje pod widocznym wpływem komputerowych strzelanek w tunelach, "Poszukiwaczy zaginionej Arki" oraz "mydlanych oper". Niby jest jakiś naukowy koncept, ale brak mu choćby intelektualnej finezji "Wojny światów" G. Wellsa. Cóż, debiut - ktoś powie - może i tak, lecz kiepski. Typowy przerost formy nad treścią. Co gorsza, jak zapowiada Autor, to dopiero początek (!).

Papier jest cierpliwy. Ponad milion sprzedanych egzemplarzy, wobec 7,2 miliarda potencjalnych czytelników, to nie jest zbyt wielki sukces. Książka jest chaotyczna, ilość niesamowitości skutecznie niweczy efekt budowania napięcia. Autor pozostaje pod widocznym wpływem komputerowych strzelanek w tunelach, "Poszukiwaczy zaginionej Arki" oraz "mydlanych oper". Niby jest jakiś...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Jak zawsze świetny !
Andrzej Sapkowski po raz kolejny pokazał najwyższe mistrzostwo w wielowątkowej grze z konwencją. Rewelacyjny erudycyjnie, lekki w piórze, satyrycznie i – jak to On – rubasznie, przedstawił bardzo magiczną, społeczną rzeczywistość, która nazbyt realnie przypomina pewien istniejący równolegle Kraj Między Górami a Morzem. Ten "podziemny", aluzyjny nurt w jego prozie jest chyba najbardziej ekscytujący (świetnie można go także odkrywać w tzw. Trylogii husyckiej). Wszystko uzupełniają obrazy niedoskonałości starań samotnych, w każdej, nawet najbardziej pokręconej, formie życia. Fantasy jest tu tylko znakomicie wyzyskanym, literackim pretekstem. Podobnie jak dwa, zagubione (!), nagie miecze.

Jak zawsze świetny !
Andrzej Sapkowski po raz kolejny pokazał najwyższe mistrzostwo w wielowątkowej grze z konwencją. Rewelacyjny erudycyjnie, lekki w piórze, satyrycznie i – jak to On – rubasznie, przedstawił bardzo magiczną, społeczną rzeczywistość, która nazbyt realnie przypomina pewien istniejący równolegle Kraj Między Górami a Morzem. Ten "podziemny", aluzyjny nurt w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

„Germania” autorstwa Haralda Gilbers'a jest w miarę udaną próbą połączenia tradycyjnej powieści detektywistycznej, z psychologicznym obrazem Niemców, żyjących latem 1944 r., w bombardowanym dywanowo Berlinie. Istotą fabuły jest śledztwo, które na zlecenie i pod kontrolą SS musi przeprowadzić komisarz, sam będący z pochodzenia Żydem, czyli – w warunkach rasistowskiej dyktatury – ściganym i, de facto, skazanym. Dlatego, obok sprawnie ukazanych poszukiwań seryjnego mordercy, ciekawa jest także relacja między aryjskim funkcjonariuszem i jego, wykluczonym społecznie, podwładnym. Niestety, dramaturgia owej zależności nie została, moim zdaniem, odpowiednio wzmocniona. A szkoda, bo zyskałoby na tym uniwersalne, ogólnoludzkie przesłanie książki. Gdyby Autor „podkręcił” trochę bardziej ów wątek, powieść przestałaby być tylko zgrabnie skonstruowanym kryminałem retro, z ledwie muśniętym pytaniem - Co oznacza być panem własnego losu ? Otrzymalibyśmy wówczas głębsze studium na temat winy i zbrodni, dobra i zła, oraz ceny przetrwania, w państwie totalnej zagłady.

„Germania” autorstwa Haralda Gilbers'a jest w miarę udaną próbą połączenia tradycyjnej powieści detektywistycznej, z psychologicznym obrazem Niemców, żyjących latem 1944 r., w bombardowanym dywanowo Berlinie. Istotą fabuły jest śledztwo, które na zlecenie i pod kontrolą SS musi przeprowadzić komisarz, sam będący z pochodzenia Żydem, czyli – w warunkach rasistowskiej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książka ma wartką akcję, ale jest przeraźliwie przewidywalna. Nie zachwyciła mnie ani fabułą, ani konstrukcją psychologiczną postaci.

Książka ma wartką akcję, ale jest przeraźliwie przewidywalna. Nie zachwyciła mnie ani fabułą, ani konstrukcją psychologiczną postaci.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

„Sterczy w ścianie taki pstryczek,
Mały pstryczek-elektryczek,
Jak tym pstryczkiem zrobić pstryk,
To się widno robi w mig”
Niestety, nie zawsze. I nie chodzi bynajmniej o przepaloną żarówkę czy problem z opłaceniem rachunku, lecz o energetyczną apokalipsę, wyobrażoną ze szczegółami w socjopolitycznym thrillerze „Blackout” (Julian Tuwim byłby najprawdopodobniej nieźle zszokowany). Autor - Marc Elsberg – konstruując fabułę wykorzystał opinie wszelkich ekspertów oraz, przede wszystkim, autentyczny raport , sporządzony na życzenie rządu Niemiec w 2011 r. Jego tytuł - „Zagrożenie i podatność współczesnych społeczeństw – na przykładzie długotrwałego i wielkopowierzchniowego wyłączenia prądu” - stanowi pierwszy plan działania dramatis personae. Rzeczywistym tłem jest jednak impas, w jakim znalazły się zachodnie demokracje (rozwarstwienie ekonomiczne, iluzoryczność kosztownych w utrzymaniu oraz kiepskich w funkcjonowaniu państw, rabunkowa globalizacja), o którym wszyscy wiedzą, a którego nikt nie stara się zniwelować. Wprawdzie końcowe przesłanie jest optymistyczne -”Potrafimy dokonać tego samego inaczej, lepiej”- lecz całość stanowi poważne memento. Wystarczy wspomnieć, iż wielu konsultantów, wspierających powstanie książki, wolało pozostać bezimiennymi i zachować tzw. święty spokój (czytaj – miejsca pracy). Dlatego, w świetle (?!?) wyimaginowanych przez Elsberg'a okoliczności, zupełnie nowego znaczenia nabiera problem bezpieczeństwa energetycznego. Lektura jego powieści gwarantuje intelektualny, wysokonapięciowy prąd i nieźle kopie, w każdy, przekonany o niezmienności rzeczy, mózg.

„Sterczy w ścianie taki pstryczek,
Mały pstryczek-elektryczek,
Jak tym pstryczkiem zrobić pstryk,
To się widno robi w mig”
Niestety, nie zawsze. I nie chodzi bynajmniej o przepaloną żarówkę czy problem z opłaceniem rachunku, lecz o energetyczną apokalipsę, wyobrażoną ze szczegółami w socjopolitycznym thrillerze „Blackout” (Julian Tuwim byłby najprawdopodobniej nieźle...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Majstersztyk. Książka niebezpieczna jak Pasożyt Boga:)

Majstersztyk. Książka niebezpieczna jak Pasożyt Boga:)

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Objęty patronatem lubimyczytac.pl, „Oddech Boga” Jeffrey'a Small'a, to obecnie bardzo popularne połączenie historycznego thrillera z klasyczną, przygodową powieścią podróżniczą. Fabuła została osnuta wokół poszukiwań starożytnych ksiąg, które mogą zachwiać dotychczasowym rozumieniem boskości w cywilizacji Zachodu. Autor przestrzega przed literalnym odczytywaniem tekstów uznanych za święte i prowadzi swoisty dialog buddyzmu z chrześcijaństwem, wskazując intrygujące paralele. Dla dorosłego czytelnika powieść jest momentami bardzo przewidywalna. Dla jeszcze bardziej dojrzałego – stanowi miłe wspomnienie dyskusji na temat biografii Jezusa, prowadzonych m.in. w czasach hipisów. Być może krytycy nieco na wyrost uznali Small'a za wizjonera, a jego książkę, za „dające do myślenia arcydzieło”. Postaci są trochę zbyt schematyczne i uderza product placement - jak piwo, to Kingfisher, jak kawiarnia, to Starbucks. Jednakże, ogólnie, czyta się dobrze. Warto przy okazji pobuszować w Intenecie i poszukać zdjęć, przywoływanych przez Autora, miejsc i budowli. Ma się wtedy tanią wycieczkę, do źródeł duchowego Poznania i Przebudzenia.

Objęty patronatem lubimyczytac.pl, „Oddech Boga” Jeffrey'a Small'a, to obecnie bardzo popularne połączenie historycznego thrillera z klasyczną, przygodową powieścią podróżniczą. Fabuła została osnuta wokół poszukiwań starożytnych ksiąg, które mogą zachwiać dotychczasowym rozumieniem boskości w cywilizacji Zachodu. Autor przestrzega przed literalnym odczytywaniem tekstów...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Czy istnieje jeszcze demokracja ? Czy w ogóle jest czego bronić ? - najprawdopodobniej takie pytania, w Niemczech lat siedemdziesiątych, ogarniętych terrorem Frakcji Czerwonej Armii, zadawał sobie Heinrich Böll. Odpowiedź jakiej udzielił, pisząc „Utraconą cześć Katarzyny Blum”, nie pozostawiała złudzeń. Prawa Człowieka, cywilizowane standardy i podziwiana społeczna gospodarka rynkowa, to tylko sztafaż. Szczytny ideał Wolności, sięgnął brukowca, ponieważ Bundesrepublika wpadła – ze strachu przed „Czerwonym” - w paragoebelsowską dyktaturę GAZETY. Jej redakcja określa, kto jest „zacnym obywatelem”, a kto – jeśli tylko okoliczności pozwolą - zostanie zagazowany wielokrotnie powtarzanymi oszczerstwami i spopielony w krematorium wydania niedzielnego. Pod pozorem obrony wolnego świata, periodyk tępi wszelkich „wywrotowców”, czyli np. uległe dezerterom gospodynie domowe, i bezwstydnie zarabia krocie. Każdą szpaltą miażdży społeczeństwo obywatelskie, ale oporu nie ma, bo z odwagą cywilną wygrywa drobnomieszczański hedonizm, kompulsywny seks i pogoń za tzw.”karierą”.
Autor ironicznie, dla swej relacji, przyjął formę reportażu, lecz - jednocześnie - przekazał poważne memento – Jest nieszczęściem, gdy ostatnim przebłyskiem Wolności staje się zbrodnia w afekcie. Nie możemy zapominać, że niemiecki faszyzm narodził się w domach z ogródkiem, a moralne wygodnictwo jest wstępem do repetycji z historii. Owo zagrożenie - parafrazując wstępne wyjaśnienia Heinricha Bölla - nie jest ani zamierzone, ani przypadkowe, lecz nieuniknione. Niestety, dotyczy to również współczesnej Polski.

Czy istnieje jeszcze demokracja ? Czy w ogóle jest czego bronić ? - najprawdopodobniej takie pytania, w Niemczech lat siedemdziesiątych, ogarniętych terrorem Frakcji Czerwonej Armii, zadawał sobie Heinrich Böll. Odpowiedź jakiej udzielił, pisząc „Utraconą cześć Katarzyny Blum”, nie pozostawiała złudzeń. Prawa Człowieka, cywilizowane standardy i podziwiana społeczna...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dobry kryminał wciąga. Bardzo dobry jest mroczną kompozycją na temat zbrodni i Zła. Rewelacyjny, stanowi filozoficzną przypowieść, o pożądliwości rodzaju ludzkiego, ułomności, Winie i Karze. Postacie zawsze muszą być z krwi i kości, a krwi nie powinno być za wiele. Wspaniale, gdy możemy obserwować skomplikowany proces śledztwa, a z wraz z nim dojrzewanie głównego bohatera, który ujawniając sprawcę, odkrywa coś niepokojącego w sobie. I niby to wszystko w pierwszym tomie „Komisarza Wintera” jest, a jednak odczuwa się pewien dyskomfort. Być może dlatego, że Autor nie wiedział jeszcze, czy chce napisać intrygujące czytadło, czy też ambitną powieść, ze społeczno-psychologicznymi niuansami w tle. Z tego powodu nie wiem, czy sięgnę po kolejne tomy serii. Być może, ktoś mnie do tego przekona, ale na razie muszę odpocząć i posłuchać Coltrane.

Dobry kryminał wciąga. Bardzo dobry jest mroczną kompozycją na temat zbrodni i Zła. Rewelacyjny, stanowi filozoficzną przypowieść, o pożądliwości rodzaju ludzkiego, ułomności, Winie i Karze. Postacie zawsze muszą być z krwi i kości, a krwi nie powinno być za wiele. Wspaniale, gdy możemy obserwować skomplikowany proces śledztwa, a z wraz z nim dojrzewanie głównego bohatera,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Burzliwy romans i groźba mezaliansu. Nitrogliceryna i rewolwer. Petersburg, a następnie Syberia. Białystok, Szwajcaria i Londyn. Wyższe sfery oraz nędza proletariatu. Księżne panie i sufrażystki. Wojna i pokój. Imperialna Realpolitik oraz sentymentalna belle epoque. To wszystko połączone klarownie skonstruowaną akcją, osadzoną wokół losów samotnego buntownika - anarchisty, Feliksa Krzesińskiego. Niewątpliwą zaletą książki K. Follett'a, obok wartkiej fabuły, jest proces wewnętrznej przemiany każdej postaci (jedyną osobowością constans pozostaje Winston Churchill, przedstawiony, jako wyrachowany cynik) oraz wspaniała żonglerka pojęciami prawa i sprawiedliwości. Porządek okazuje się być moralną anarchią, a fascynacja ideami Kropotkina i Bakunina wyrazem tęsknoty za niespełnioną miłością. Powieść czyta się lekko i można ją udanie skojarzyć z zacienionym leżakiem, w ciepły, wiosenny weekend.

Burzliwy romans i groźba mezaliansu. Nitrogliceryna i rewolwer. Petersburg, a następnie Syberia. Białystok, Szwajcaria i Londyn. Wyższe sfery oraz nędza proletariatu. Księżne panie i sufrażystki. Wojna i pokój. Imperialna Realpolitik oraz sentymentalna belle epoque. To wszystko połączone klarownie skonstruowaną akcją, osadzoną wokół losów samotnego buntownika - anarchisty,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ciekawe studium na temat winy, kary i Niewyobrażalnego, czyli KL Auschwitz. Reportażowa forma, prawie sprawozdanie, pozwala na szybkie wejście w temat. Warto przeczytać, aby poszukać własnej odpowiedzi na pytanie, czemu ofiary nie szukały zemsty i co tak naprawdę oznacza stwierdzenie "Hurra, hurra, ich bin wieder da !".

Ciekawe studium na temat winy, kary i Niewyobrażalnego, czyli KL Auschwitz. Reportażowa forma, prawie sprawozdanie, pozwala na szybkie wejście w temat. Warto przeczytać, aby poszukać własnej odpowiedzi na pytanie, czemu ofiary nie szukały zemsty i co tak naprawdę oznacza stwierdzenie "Hurra, hurra, ich bin wieder da !".

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

„Biblia Umarłych” to, jak pozostałe książki Toma Knox'a, zgrabnie napisany thriller, w którym zbrodnia i historyczne tło, sięgające w tym wypadku co najmniej czterdziestu tysięcy lat wstecz, służą do rozważania sensu Winy, Wiary i Człowieczeństwa. W odróżnieniu od lekkostrawnej twórczości Dana Browna, istotą fabuły nie jest odszyfrowanie kolejnej zagadki, za którą kryje się rzekomy spisek, ale postawienie czytelnika sam na sam z filozoficznym pytaniem - Czy Ludzkość powinna wyważać „ogniotrwałe drzwi percepcji” ?Książkę czyta się dobrze, chwila refleksji świetnie przeplata się z opisami krajobrazu i pościgiem. Ważkim uzupełnieniem lektury mogłyby być chyba nieśmiertelne dźwięki "The Doors".

„Biblia Umarłych” to, jak pozostałe książki Toma Knox'a, zgrabnie napisany thriller, w którym zbrodnia i historyczne tło, sięgające w tym wypadku co najmniej czterdziestu tysięcy lat wstecz, służą do rozważania sensu Winy, Wiary i Człowieczeństwa. W odróżnieniu od lekkostrawnej twórczości Dana Browna, istotą fabuły nie jest odszyfrowanie kolejnej zagadki, za którą kryje się...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to