-
ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński13
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać347
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
-
Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
Biblioteczka
W tym miejscu wypadałoby umieścić WSTĘP. Napisać, co "Achaja" w moim życiu zmieniła, jak i kiedy po nią sięgnęłam oraz z grubsza dać czytelnikowi do zrozumienia, czego ma się spodziewać. Ale ponieważ nie lubię i nie umiem pisać wstępów, powiem krótko.
"Achaja" to jedna z najgorszych książek fantasy, jakie miałam nieszczęście przeczytać.
Co razi najbardziej? Głównie to, że bohaterowie są tak słabo skonstruowani, że czytelnik tylko czeka, aż się rozsypią w proch i w pył. Szczególnie razi to w przypadku Siriusa i Achai. On jest tak tępy, że w zasadzie niemożliwością jest, żeby przeżył w tamtych (rzekomo bardzo ciężkich) realiach. Ona - niewiele sprytniejsza, pozbawiona charakteru, stanowiąca chyba spełnienie mokrych snów pana Ziemiańskiego.
Skoro już przy mokrych snach jesteśmy - wypadałoby wspomnieć o wylewającym się z kart powieści stosunku pana autora do kobiet. O ile bardzo liczne i bardzo niesmaczne scenki pseudoerotyczne można wybaczyć, (fetysze są różne), o tyle przy wygłaszaniu prawd objawionych o tym, że wojny są winą kobiet, bo a)żony są gorsze w łóżku od dziwek (!), b)w dalekim świecie kobietom przyznano prawa wyborcze (!!!) miałam zwyczajnie dosyć. Zresztą ton, w jakim Ziemiański przelewa na karty powieści swoje poglądy, odstręczałby nawet gdyby autor był zaangażowanym feministą.
Liczba potknięć spowodowana brakiem researchu jest tak gargantuiczna, że zasługuje na osobny artykuł. Najśmieszniejszym chyba kwiatkiem było stwierdzenie, że mag nie może zamienić się w mrówkę - bo przecież mrówka nie ma płuc i mag by się UDUSIŁ! No proszę, jak te mrówki to robią, że się nie duszą... Najbardziej godnym polecenia wytknięciem większości pomyłek jest, moim zdaniem, analiza książki opublikowana na blogu "Niezatapialna Armada Kolonasa Waazona".
Do tego język książki jest drętwy i nie wciąga, a akcja po prostu nudzi.
Podsumowując - Achaja jest książką, której nie polecam nikomu. Nawet fanom złych książek i innym literackim masochistom.
W tym miejscu wypadałoby umieścić WSTĘP. Napisać, co "Achaja" w moim życiu zmieniła, jak i kiedy po nią sięgnęłam oraz z grubsza dać czytelnikowi do zrozumienia, czego ma się spodziewać. Ale ponieważ nie lubię i nie umiem pisać wstępów, powiem krótko.
"Achaja" to jedna z najgorszych książek fantasy, jakie miałam nieszczęście przeczytać.
Co razi najbardziej? Głównie to, że...
Dwa razy się przy tej książce rozpłakałam. W tym raz na głos. Przy opisie sytuacji, kiedy matka na początku nie poznała wracającej z wojny córki.
Bardzo mocna rzecz, pacyfizm i naturalizm rzeczywiście obecne, ale podważania heroizmu nie zarejestrowałam. Wręcz przeciwnie. Kobiety są ukazane jako prawdziwe bohaterki, nie piękne sanitariuszki zajmujące się głównie wzdychaniem do Prawdziwych Menszczyzn, którzy odwalają całą robotę. Smutno, gorzko, bez happy endu - bardzo po rosyjsku.
Dwa razy się przy tej książce rozpłakałam. W tym raz na głos. Przy opisie sytuacji, kiedy matka na początku nie poznała wracającej z wojny córki.
Bardzo mocna rzecz, pacyfizm i naturalizm rzeczywiście obecne, ale podważania heroizmu nie zarejestrowałam. Wręcz przeciwnie. Kobiety są ukazane jako prawdziwe bohaterki, nie piękne sanitariuszki zajmujące się głównie wzdychaniem...
To jest jeszcze gorsze niż Zmierzch. Bella przynajmniej w kilku pierwszych rozdziałach mogła wydawać się przyzwoicie zarysowaną socjopatką (potem czar prysł i okazało się, że to było niechcący, ale my tu nie o tym), Bree od początku jest wywyższającą się, żałosną miernotą pozbawioną jakichkolwiek zalet nie tylko jako osoba, ale jako wykreowana postać. Ma wzbudzać sympatię inteligencją i wyróżnianiem się na tle pozostałych nowonarodzonych, ale jest po prostu obrzydliwa. Aha - posiadanie hobby świadczy o głupocie. Jedyne dopuszczalne zainteresowania dla młodych ludzi to odpowiednio książki dla dziewczyn i muzyka dla chłopaków.
To jest jeszcze gorsze niż Zmierzch. Bella przynajmniej w kilku pierwszych rozdziałach mogła wydawać się przyzwoicie zarysowaną socjopatką (potem czar prysł i okazało się, że to było niechcący, ale my tu nie o tym), Bree od początku jest wywyższającą się, żałosną miernotą pozbawioną jakichkolwiek zalet nie tylko jako osoba, ale jako wykreowana postać. Ma wzbudzać sympatię...
więcej Pokaż mimo to