-
ArtykułyPan Tu Nie Stał i książkowa kolekcja dla czytelników i czytelniczek [KONKURS]LubimyCzytać4
-
ArtykułyWojciech Chmielarz, Marta Kisiel, Sylvia Plath i Paulo Coelho, czyli nowości tego tygodniaLubimyCzytać3
-
ArtykułyMama poleca: najlepsze książki dla najmłodszych czytelnikówEwa Cieślik20
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński6
Biblioteczka
2019-10-16
2019-02-03
Dolmen Chatka Czarownicy, celtycka osada La Hoya, rzymskie saliny w Añanie, średniowieczne mury… Taką scenerię wybrał seryjny morderca. [s. 18] I takie punkty na mapie obrałam sobie na przyszłość. Cisza białego miasta może i jest kryminałem, który mało kiedy odrywa przed nami coś nowego. Ale może swobodnie dorabiać sobą jako przewodnik po Kraju Basków.
Kiedy czytaliście kryminał, który wnosił sobą coś świeżego, który nie był oklepany i nie wykorzystywał tych samych schematów? Prawda, z tym jest ciężko. W swoim gatunku Cisza białego miasta mogłaby być książką sensacyjną niczym nie wyróżniającą się na rynku. Ale na szczęście nie jest. Nie zawiódł mnie mój nos, który wywęszył całkiem dobrą opowieść. I nie chodzi tylko o miejsce akcji. Bowiem to ono przyciągnęło mnie do siebie niczym magnes. I nie żałuję.
Osobiście nie przepadam za zmarłymi, ale żywi są jeszcze gorsi. [s. 228] A seryjny morderca z tej powieści jest do tego nadzwyczaj cierpliwym człowiekiem. Uaktywnia się aż po… 20 latach. Atakuje z zaskoczenia. Chwilę przed tym jak osoba zamknięta za zbrodnie ma wyjść na przepustkę. Jego zbrodnie są rytualnymi mordami w każdym calu. Wydaje się, że zbrodniarz ma dostęp do każdego kąta w mieście. Wydaje się jakby był wszędzie, a jednocześnie swoim zachowaniem nie wzbudza żadnych wątpliwości. Trzyma się w cieniu, mając władzę nad przestrzenią. I potrafi jak nikt inny sparaliżować strachem kolejne pokolenia.
W baskijskiej kulturze eguzkilore pełni funkcję ochronną, dawniej umieszczono go na drzwiach domostw, żeby nie dostały się do nich czarownice i demony. [s. 23] Owe Eguzkilore, jak i pszczoły, ułożenie ciał a także miejsce odkrycia ciał składają się na wizytówkę mordercy. Swoje ofiary typuje na podstawie wieku, płci i nazwiska. Zawsze musi to być para, ofiary muszą mieć skomplikowane regionalne nazwisko a ich wiek narasta o kolejne piątki. Drobna kompulsywność w schemacie.
Niebanalność Ciszy białego miasta zaczyna się już na pierwszych stronach, gdy dowiadujemy się, że śledczy na koniec wyląduje z kulką w głowie. Policjant nigdy się nie spodziewa, że zakończy śledztwo jako ostatnia ofiara seryjnego mordercy, który sterroryzował całe miasto, ale życie potrafi być bardzo kreatywne w płataniu figli. [s. 10] I chociaż przez pierwsze sto stron miałam nieodparte wrażenie, że poszczególne wątki już gdzieś wcześniej pobrzmiewały. Choć w połowie myślałam, że już wszystko wiem. Cisza białego miasta z każdą kolejną stroną zaskakiwała mnie coraz bardziej.
Co może być mniej lub bardziej ważne, część powieści autorka umiejscawia w latach 70. Taki drobny a dość popularny zabieg. W końcu nie każdy demon diabłem się rodzi. W pole autorka tym czytelnika nie wyprowadza, ale na pewne ślady naprowadzi. Cisza białego miasta jest ponadto dla Sáenz de Urturi powieścią poniekąd osobistą. Wstawia w nią bowiem pewne punkty czy osoby, które są dla niej ważne. A takie oddanie kawałka siebie często daje dość fajne efekty.
Cisza białego miasta najmocniejsza jest umiejscowieniem akcji. Taka już jest Vitoria (…) Przyjaźnie zawiązują się w szkole, komuś z zewnątrz trudno wejść do paczki. Panuje raczej endogamia. (…) Wszyscy, którzy urodzili się dalej niż pięćdziesiąt kilometrów stąd, są „obcymi”, jak mawiała moja babka. [s. 143] Pośród śledztwa poznajemy każdy zakurzony mniej czy bardziej kąt. Eva García Sáenz de Urturi prowadzi nas ulicami, którymi zna jak własną kieszeń. Pokazuje nam swoją codzienność, swoje zwyczaje, kulturę. Czytelnikom pokaże na co zwrócić uwagę, gdzie pójść, co przekąsić i jak się bawić. Jak to w Hiszpanii.
Eva García Sáenz de Urturi w pierwszym skojarzeniu mogłaby być naszą polską Bondą. Absolwentka optometrii, pracowała w branży optycznej, obecnie wykłada na uniwersytecie. Na co dzień zajmuje się mediami społecznościowymi, uczy kreatywnego pisania, prowadzi kurs Marketing dla Pisarzy, pracuje z rozgłośnią radiową Cadena Ser.
Cisza białego miasta jest przewidziana jako trylogia, której dwie kolejne części w Hiszpanii przeczytać już można. Ja nie mogę się już doczekać powrotu do Vitorii. Do kolejnych zbrodni, do jeszcze głębszego poznania kultury i codziennego życia i dalszych losów bohaterów.
[recenzja także na blogu pod adresem
http://swiatwslowachiobrazach.pl/index.php/2019/02/16/cisza-bialego-miasta-de-urturi/]
Dolmen Chatka Czarownicy, celtycka osada La Hoya, rzymskie saliny w Añanie, średniowieczne mury… Taką scenerię wybrał seryjny morderca. [s. 18] I takie punkty na mapie obrałam sobie na przyszłość. Cisza białego miasta może i jest kryminałem, który mało kiedy odrywa przed nami coś nowego. Ale może swobodnie dorabiać sobą jako przewodnik po Kraju Basków.
Kiedy czytaliście...
2018-01-13
2015-03-04
2014-03-05
Książka Mendozy jest po trochu jak kultowy Pulp fiction. Znajduje się w niej wszystko, co dostarcza świetnej rozrywki podczas czytania: błyskotliwe dialogi i monologi, komiczne rozwiązania czy zagmatwana akcja, która zakręca się coraz bardziej. Charakterystyczny styl Mendozy dodaje smaczku. Całość jest tak skonstruowana, by potencjalnemu czytelnikowi niezbyt mocno uchylić rąbka tajemnicy.
Krótko mówiąc: rewelacyjna mikstura na leniwe popołudnia.
Książka Mendozy jest po trochu jak kultowy Pulp fiction. Znajduje się w niej wszystko, co dostarcza świetnej rozrywki podczas czytania: błyskotliwe dialogi i monologi, komiczne rozwiązania czy zagmatwana akcja, która zakręca się coraz bardziej. Charakterystyczny styl Mendozy dodaje smaczku. Całość jest tak skonstruowana, by potencjalnemu czytelnikowi niezbyt mocno uchylić...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014-02-24
Absurdalna w prawie każdym punkcie. Kompletnie surrealistyczna. Ale tym samym tak niesamowicie zabawna. Niejednokrotnie można przy niej wybuchnąć śmiechem. Wciąga od samego początku.
Mendoza prostym zabiegiem jakim jest skonfrontowanie istoty z kosmosu z życiem na naszej planecie (którą w tym wypadku reprezentuje Hiszpania, czy też lepiej - Katalonia) ukazuje jednocześnie niuanse postępowania, zwyczaje i zwykłą egzystencję. Wszystko to, na co my przestaliśmy zwracać uwagę, bowiem wszystko już nam spowszedniało. Możemy sobie wyobrażać, że autor jednocześnie kpi z mentalności swoich rodaków. Jest to jednak świetny obrazek z życia w ogóle.
Absurdalna w prawie każdym punkcie. Kompletnie surrealistyczna. Ale tym samym tak niesamowicie zabawna. Niejednokrotnie można przy niej wybuchnąć śmiechem. Wciąga od samego początku.
Mendoza prostym zabiegiem jakim jest skonfrontowanie istoty z kosmosu z życiem na naszej planecie (którą w tym wypadku reprezentuje Hiszpania, czy też lepiej - Katalonia) ukazuje jednocześnie...
2014-05-07
2014-04-27
2014-04-01
2013-11-06
Niejedna osoba może stwierdzić, że autor to sfrustrowany pan, który wytyka wszystkie możliwe wady ludzkie, ośmiesza. Zbiór felietonów Pereza-Revertego jest jednak świetnym zestawem ironicznych spostrzeżeń na temat społeczeństwa. Odnosi je do Hiszpanów. Jednak w tym obrazkach widzimy także własne doświadczenia. Autor w inteligentnych tekstach przedstawia świat, jakim go widzi. Nie obywa się przy tym bez ekspresywnego słownictwa. Jeśli delikatny Czytelnik nie lubi wulgaryzmów i ironii, nie polecam. Niemniej nie raz można sie zastanowić nad ludzkimi skłonnościami do różnych zachowań. Nieodzowny jednak jest pewien dystans, by samemu zaśmiać się i stwierdzić, że autor mądrze "gada".
Niejedna osoba może stwierdzić, że autor to sfrustrowany pan, który wytyka wszystkie możliwe wady ludzkie, ośmiesza. Zbiór felietonów Pereza-Revertego jest jednak świetnym zestawem ironicznych spostrzeżeń na temat społeczeństwa. Odnosi je do Hiszpanów. Jednak w tym obrazkach widzimy także własne doświadczenia. Autor w inteligentnych tekstach przedstawia świat, jakim go...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Przed premierą słów kilka o niełatwym życiu i trudnych wyborach Unaia i Alby. I kilku celtyckich zbrodniach w tle.
***
Aktualny rok w kategorii hiszpańskiego kryminału zdecydowanie należy do Evy Garcii Saenz de Urturi i jej serii o białym mieście, czyli baskijskiej Vitorii. W chwili, gdy w rodzinnej Hiszpanii autorka celebrowała ukoronowanie trylogii, my mogliśmy poznać początki. Teraz, gdy na ekrany będzie wchodzić ekranizacja, my możemy wejść w historię głębiej. Czekam z niecierpliwością na tłumaczenie finału.
Autorka cyklu w pierwszej części zastosowała motyw wyprzedzenia akcji, którego w "Rytuałach wody" co prawda nie ma. Ale czasami mrugnie okiem z lekkim wyprzedzeniem. Nie jest więc czytelniczą zbrodnią napisać, że po finale "Ciszy białego miasta" główny bohater zmaga się z afazją Broki. Mowy musi na nowo nauczyć. Ale także życie osobiste musi sobie ułożyć na nowo. Tymczasem w tle pojawiają się kolejne zbrodnie o zabarwieniu celtyckim.
Głęboka psychologia postaci, bogato działające na wyobraźnię topografia i krajobrazy, ale przede wszystkim Hiszpania celtiberyjska, czyli odwołania do dawnej historii, wierzeń i kultu. To właśnie tutaj pobrzmiewa moc trylogii białego miasta. Eva Garcia Saenz de Utruti wyśmienicie potrafi utrzymać zaciekawienie akcją. Wciąga nas w wir. I jednocześnie nie raz nabiera. Niejednokrotnie wydawało mi się, że akcję wyprzedziłam i że znam już finał. A tymczasem po raz kolejny dałam się złapać w tę samą pułapkę. Co prawda przy samym końcu poczułam się potraktowana jak naiwniak, któremu trzeba wszystko podać na tacy. Powiedzmy jednak, że uznam to za dodatkowy rys kształtujący postać głównego bohatera, który nie zawsze tak szybko połapie się w tym, o co tak naprawdę biega.
W "Rytuałach wody" krąg postaci jest dość zamknięty. Tym razem zbrodnie skupiają się wokół samej postaci komisarza i jego najbliższych znajomych. Znowu musimy cofnąć się lekko w czasie. Tym razem do lat 90. i obozu archeologicznego, w którym główny bohater cyklu brał udział. Ofiarą, której ciało zostaje odnalezione współcześnie jest bowiem pierwsza dziewczyna Unaia. Obóz ów – jak się okazuje – skrywa niejeden sekret. I to właśnie on da wiele odpowiedzi w śledztwie.
Są tacy, którzy alergicznie zareagują na to pomieszanie planów i chronologii. Dla mnie jednak jest to kolejna tegoroczna bomba. Wspaniale wpisuje się w to, co mnie kręci. Jeśli jeszcze nie znacie serii, macie co nadrabiać. A jeżeli uważacie, że ów kryminał Wam się nie spodoba – może okazać się, że będziecie w srogim błędzie.
Przed premierą słów kilka o niełatwym życiu i trudnych wyborach Unaia i Alby. I kilku celtyckich zbrodniach w tle.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to***
Aktualny rok w kategorii hiszpańskiego kryminału zdecydowanie należy do Evy Garcii Saenz de Urturi i jej serii o białym mieście, czyli baskijskiej Vitorii. W chwili, gdy w rodzinnej Hiszpanii autorka celebrowała ukoronowanie trylogii, my mogliśmy poznać...