-
ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
-
Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz2
-
ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński27
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2022-08-02
2019-02-21
Najpiękniejsze są te książki, do których opisania nie potrafię znaleźć słów. Takie, które się przeżywa całym sobą. Takie, które wiercą głęboką dziurę w sercu i pozostawiają pustkę po przeczytaniu. Taką książką właśnie jest "Baśniarz". Żałuję, że nie możecie poczuć tego, co czuję ja, ponieważ ilu słów bym nie użyła, nie jestem w stanie oddać tego, co autorka potrafi wywołać w czytelniku.
Mogłoby się wydawać, że jest to typowa młodzieżówka. Anna - grzeczna dziewczyna, z dobrego domu i Abel - zły chłopak, który kompletnie do Anny nie pasuje, a jednak zakochują się w sobie. To, co z pozoru wygląda tak typowo, jest tutaj jedną z najbardziej niezwykłych historii jakie czytałam. A wszystko zaczęło się od lalki.. Lalki, którą Anna znalazła, a która okazało się, należy do Abla, a właściwie do jego młodszej siostry. Anna zafascynowana postacią chłopaka, który w szkole słynie ze sprzedaży narkotyków, postanawia śledzić go i jego siostrę Michi i przypadkowo słyszy kawałek baśni.. baśni o Małej Królowej, która tak łudząco przypomina rzeczywistość. Baśni, która przeplata się z rzeczywistością nawet w krwawych momentach. Gdzie kończy się baśń, a zaczyna rzeczywistość?
Jest to książka kierowana do młodzieży, chociaż jestem pewna, że starsi czytelnicy również odnajdą w niej coś wartościowego. Coś przeszywająco smutnego. Dużo cierpienia. Walkę o możliwość istnienia.
Nie spodziewałam się tego, ale "Baśniarz" trafia na listę moich ulubionych książek, a lista ta nie jest długa. Wycisnął ze mnie naprawdę ogrom emocji. Jestem już kilka dni po przeczytaniu tej książki, a ta historia ciągle do mnie wraca. Anna była zwyczajną dziewczyną, jednak była wspaniałym tłem dla Abla, nad którego postacią nadal się zastanawiam. Analizuję małe elementy, zastanawiam się jak pewne doświadczenia mogą wpływać na zachowanie człowieka. Czy ta historia musiała się tak skończyć? Czy mogło stać się inaczej? Czy to zakończenie jest w jakikolwiek sposób szczęśliwe? Autorka wywołuje w nas wiele sprzecznych emocji. Zmusza do zastanowienia, czy naprawdę niektóre rzeczy się dzieją na świecie? Jak w jednej historii może się znaleźć tak wiele smutku? Próbuję sobie odpowiedzieć na te pytania cały czas i pewnie będę jeszcze długo to robiła. Rzadko wracam do książek, ale do tej pewnie wrócę jeszcze nie raz. Poruszyła we mnie coś, o czego istnieniu nie miałam pojęcia. Tak bardzo współczułam bohaterom i tak bardzo im kibicowałam.
Całość recenzji znajduje się na blogu:
https://niezwykle-slowa.blogspot.com/2019/02/102-basniarz.html
Najpiękniejsze są te książki, do których opisania nie potrafię znaleźć słów. Takie, które się przeżywa całym sobą. Takie, które wiercą głęboką dziurę w sercu i pozostawiają pustkę po przeczytaniu. Taką książką właśnie jest "Baśniarz". Żałuję, że nie możecie poczuć tego, co czuję ja, ponieważ ilu słów bym nie użyła, nie jestem w stanie oddać tego, co autorka potrafi wywołać...
więcej mniej Pokaż mimo to2013-07-30
"Taka była dziewczyna, którą teraz wszyscy nazywają potworem. Chciałabym, żebyście
dobrze to sobie zapamiętali. Oto dziewczyna, która zadowala się hamburgerem i szklanką piwa
za dziesiątkę. Dziewczyna, która ze swojej pierwszej szkolnej zabawy chciała wrócić wcześniej,
żeby nie niepokoić mamy..."
Bohaterką tej książki jest Carrie. Od dzieciństwa była ciągle poniżana, wyśmiewana i dręczona przez rówieśników, którzy robili jej z życia piekło. Przez to była smutna i samotna. Wychowała ją matka, która jest maniakalną i chorobliwą fanatyczką religijną. Zasady jakie panowały ich w domu były naprawdę straszne. Matka próbowała za wszelką cenę chronić ją od grzechu. Stosowała przy tym często przerażające metody. Zamykała na przykład Carrie w komórce, czasami nawet na całe dni, gdzie miała się modlić, okaleczała i ją i siebie samą w sumie też. W ich domu było pełno świętych obrazów, a jej mama kilka razy w tygodniu odprawiała tam własne nabożeństwa.
Kluczowy w tej książce jest początek książki. Dzieje się on po lekcji po w-fu, gdy pod prysznicem znajdują się wszystkie dziewczyny. Carrie dostała wtedy swój pierwszy w życiu okres. Dziewczyny zaczeły się z niej wyśmiewac, rzucały w nią tamponami i podpaskami, a ona nie wiedziała co się dzieje. Zaczęła panikować i krzyczeć jak zobaczyla krew. W wieku 16 lat nie miała pojecia co to jest okres. Wtedy ukazały się jej zdolności telekinezy, czyli poruszania przedmiotów i zmiana ich ksztaltu za pomocą umysłu. W dalszej części książki Carrie doskonaliła te umiejętności, aż wykorzystała je na balu wiosennym.
Sam bal wiosenny był wielkim wydarzeniem. Sue, która miała poczucie winy z powodu tego co przydarzyło się Carrie pod prysznicem i w czym sama brała udział, chciała odkupić swoje winy. Poprosiła swojego chlopaka Tommy'ego, aby zaprosił Carrie na bal, żeby przynajmniej ten raz w życiu mogła się poczuć jak normalna dziewczyna. Zrobil to. Zaprosił ją, a ona się zgodzila. Poszła tam bez zgody własnej matki.
Jedna z dziewczyn, które były tego pamietnego dnia pod prysznicem - a mianowicie Chris, będzie próbowała upokorzyć Carrie równiez na balu. Uda jej się to, lecz tego co wydarzy się później nikt nie mógł przewidzieć. Carrie postanowiła dać wszystkim nauczkę. To co zdarzyło się dalej musicie sami przeczytać, mogę Wam tylko powiedzieć, że od tamtej pory noc balu jest nazywana nocą zagłady.
Książka ta jest krótka - ma 209 stron. Zawiera urywki gazet, listy oraz fragmenty książek, co niektórym może przeszkadzać, ale mi nawet odpowiadało. Nie jest to typowy Horror, nie zawiera wiele grozy, ale i tak jest to bardzo przejmująca i wstrząsająca opowieść. Carrie nie wzbudza jakichkolwiek pozytywnych emocji. Wbudza raczej przerażenie i obojętność, ale w sumie mnie było przez większość książki jej żal. Książka ma swój własny specyficzny klimat i trzyma nas w napięciu do samego końca. Zakończenie książki bardzo przewidywalne, ale w sumie nie przeszkadzało mi to jakoś bardzo. Uważam, że książka jest genialna, tym bardziej, że to debiut Kinga. Prawdziwe arcydzieło.
"Taka była dziewczyna, którą teraz wszyscy nazywają potworem. Chciałabym, żebyście
dobrze to sobie zapamiętali. Oto dziewczyna, która zadowala się hamburgerem i szklanką piwa
za dziesiątkę. Dziewczyna, która ze swojej pierwszej szkolnej zabawy chciała wrócić wcześniej,
żeby nie niepokoić mamy..."
Bohaterką tej książki jest Carrie. Od dzieciństwa była ciągle poniżana,...
2015-06-23
2013-12-22
2022-12-05
„Cuda wianki” to drugi tom mojej wielkiej miłości, czyli książki „Cud miód malina” autorstwa Anety Jadowskiej.
„Cuda wianki” to zbiór opowiadań o wyjątkowej rodzinie Koźlaczek, do której każdy z nas chciałby należeć! To rodzina składająca się głównie z magicznych kobiet, które są silne, wspierające i wzajemnie ratują się z wszelkich opresji, a Zielony Jar to miasteczko, w którym łatwo wpakować się w kłopoty.
Uwielbiam to jak wykreowane są tutaj bohaterki. Wszystkie są różne, jednak każda z nich ma w sobie ten pierwiastek charakteryzujący wszystkie Koźlaczki. Czasami ciężko połapać się tylko w genealogii rodziny, ale jest to pięknie rozrysowane na początku książki, więc wielokrotnie zdarzyło mi się tam zerkać.
Rzadko zdarza mi się, żeby moimi ulubieńcami stawały się takie lekkie książki. Lubuję się w książkach ciężkich, mrocznych i smutnych, ewentualnie w takich, które przypominają mi czasy dzieciństwa. Koźlaczki jednak całym sabatem wkradły się do mojego serca i nie chcą z niego wyjść! Uwielbiam to ile radości i ciepła daje mi ta seria i mocno oczekuję kolejnego tomu!
https://www.instagram.com/p/Cl3yN3ute6d/
„Cuda wianki” to drugi tom mojej wielkiej miłości, czyli książki „Cud miód malina” autorstwa Anety Jadowskiej.
„Cuda wianki” to zbiór opowiadań o wyjątkowej rodzinie Koźlaczek, do której każdy z nas chciałby należeć! To rodzina składająca się głównie z magicznych kobiet, które są silne, wspierające i wzajemnie ratują się z wszelkich opresji, a Zielony Jar to miasteczko, w...
2023-12-07
Daniel Keyes zachwycił mnie w zeszłym roku książką „Kwiaty dla Algernona”, która jest powieścią sci-fi, dlatego ciekawa byłam jak sprawdzi się w reportażu kryminalnym/biografii. Okazało się, że książka „Człowiek o 24 twarzach” zrobiła na mnie jeszcze większe wrażenie właśnie dlatego, że jest to historia prawdziwa.
USA, koniec lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku. William Milligan zostaje oskarżony o popełnienie serii gwałtów na studentkach. Wszystkie dowody wskazują jednocześnie na niego, jednak w toku spraw wychodzi na jaw, że z podejrzanym jest coś nie tak. Po badaniu psychologicznym okazuje się, że Billy ma rozszczepioną osobowość na 24 różne osoby. Posiada tzw. osobowość wieloraką, która postawiła wiele trudnych pytań przed wymiarem sprawiedliwości i lekarzami, którzy mieli z nim do czynienia.
Daniel Keyes materiał wziął od samego Milligana i 62 osób, których ścieżki skrzyżowały się z jego życiem. Wykonał kawał ogromnej pracy i samo to już zasłużyło na mój ogromny szacunek. Ja dawno nie czytałam książki z tak ogromnym zaangażowaniem i ściśniętym cały czas żołądkiem. Nie potrafiłam się od niej oderwać. Nie słyszałam wcześniej o tej sprawie nic i gdy zaczęłam zapoznawać się z faktami byłam w szoku, jak działa to zaburzenie, jaki wpływ miało na życie Billy’ego, jak musiał sobie radzić w społeczeństwie itd. Autor przeprowadził nas przez próby leczenia Billy’ego i cały proces sądowy dotyczący jego osoby w taki sposób, że czuliśmy się, jakbyśmy czytali naprawdę świetną powieść.
Zostawiła mnie ta książka z toną refleksji dotyczącymi tego, jak działa ludzki mózg i jak wiele jego aspektów nie zostało jeszcze zbadane. Polecam Wam bardzo tę książkę. Trafia zdecydowanie do moich ulubieńców.
https://www.instagram.com/p/C0jOVKeN5mz/
Daniel Keyes zachwycił mnie w zeszłym roku książką „Kwiaty dla Algernona”, która jest powieścią sci-fi, dlatego ciekawa byłam jak sprawdzi się w reportażu kryminalnym/biografii. Okazało się, że książka „Człowiek o 24 twarzach” zrobiła na mnie jeszcze większe wrażenie właśnie dlatego, że jest to historia prawdziwa.
USA, koniec lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku. William...
2014-10-14
2018-07-08
2022-10-16
2021-03-28
2023-09-15
„Arystoteles i Dante odkrywają sekrety wszechświata” to najpiękniejsza młodzieżówka, jaką kiedykolwiek przeczytałam.❤️ Poczułam miłość od pierwszej strony, a od strony 80 do samego końca bez przerwy płakałam, co nie zdarzyło mi się przy książce nigdy. Jest po prostu wspaniała!❤️
Opowiada o dwóch nastolatkach, których na pozór łączą tylko nietypowe imiona - Arystoteles i Dante. Ich pierwsze spotkanie na basenie to jednak początek przepięknej przyjaźni, która rozwija się między tymi dwoma dorastającymi i poszukującymi siebie chłopcami.
Ta książka porusza taki ogrom ważnych dla nastolatka tematów, że aż nie wiem od czego zacząć! Opowiada o poszukiwaniu siebie, o akceptacji, o smutku i samotności, o radzeniu sobie z emocjami, o pochodzeniu i przynależności, o relacjach rodzinnych i o wielu innych tematach, które koniecznie musicie sami odkryć.
Postać Arystotelesa poruszyła mnie już od samego początku. W życiu jego rodziny jest sporo tajemnic, a on odczuwa ogromną potrzebę dowiedzenia się o nich wszystkich szczegółów i ich zrozumienia. Bardzo dużo analizuje, jak czuje się z niektórymi rzeczami i powoli uczy się mówić o nich na głos, a to trudne, bo od zawsze tłumił w sobie wszystkie emocje. Nie czuje się wystarczający i jest dla siebie okropnie surowy, co cały czas łamało mi serce.💔Tak bardzo chciałam go przytulić podczas czytania! Jego relacja z Dante jest świetna, ale obok niej mocno wybija się wątek rodziców, którzy cudownie, że są! I są kochający, zaangażowani i wspierający, co w młodzieżówkach rzadko się zdarza. Nie oznacza to, oczywiście, że nie popełniają błędów, ale przez to te relacje są bardziej ludzkie.
Jest to taka książka, do której miłość ciężko wyrazić mi słowami! Złapała mnie za serce i puściła dopiero na ostatniej stronie. Dołącza do grona moich ulubieńców i będę do niej z pewnością wielokrotnie wracać. Nie wyobrażam sobie inaczej!❤️ Teraz rozumiem wszystkie głosy, które chciałyby dołożyć ją do lektur szkolnych. Oprócz drobnych epizodów z paleniem trawki nadaje się do tego idealnie! To jest ten poziom wrażliwości, którego w lekturach szkolnych zawsze mi brakowało.
https://www.instagram.com/p/Cg2DMtrMpnD/
„Arystoteles i Dante odkrywają sekrety wszechświata” to najpiękniejsza młodzieżówka, jaką kiedykolwiek przeczytałam.❤️ Poczułam miłość od pierwszej strony, a od strony 80 do samego końca bez przerwy płakałam, co nie zdarzyło mi się przy książce nigdy. Jest po prostu wspaniała!❤️
więcej Pokaż mimo toOpowiada o dwóch nastolatkach, których na pozór łączą tylko nietypowe imiona - Arystoteles i...