Listy do dzieci. Testament duchowy jednej z ofiar bomby atomowej

Okładka książki Listy do dzieci. Testament duchowy jednej z ofiar bomby atomowej Takashi Nagai
Okładka książki Listy do dzieci. Testament duchowy jednej z ofiar bomby atomowej
Takashi Nagai Wydawnictwo: Wydawnictwo Księży Marianów PROMIC biografia, autobiografia, pamiętnik
222 str. 3 godz. 42 min.
Kategoria:
biografia, autobiografia, pamiętnik
Tytuł oryginału:
Leaving my beloved children behind
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Księży Marianów PROMIC
Data wydania:
2010-11-24
Data 1. wyd. pol.:
2010-11-24
Liczba stron:
222
Czas czytania
3 godz. 42 min.
Język:
polski
ISBN:
9788375022278
Tłumacz:
Krzysztof Bednarek
Tagi:
choroba popromienna bomba atomowa Japonia Nagasaki literatura japońska literatura autobiograficzna
Średnia ocen

5,5 5,5 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
5,5 / 10
37 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
611
534

Na półkach:

http://ksiazkiilubczasopisma.blogspot.com/

"Listy do dzieci" napisane zostały pierwotnie dla dzieci autora. Miały przygotować małą Kayano i jej brata Makoto na odejście ojca.
Czytelniku, jeśli biorąc do ręki tę książkę liczysz na wzruszający opis wojennej pożogi, ludzkich zmagań w obliczu tragedii, jaką było zrzucenie bomby atomowej na Nagasaki, to szczerze się zawiedziesz. Otrzymasz za to świadectwo głęboko wierzącego japońskiego katolika - lekarza Takashi Nagaia.
Przez Takashi Nagaia przemawia całkowite i bezwarunkowe umiłowanie Boga. Godzi się on ze wszystkimi jego wyrokami, przyjmując wszelakie cierpienia z pokorą. Zdziwiłem się, że na końcu książki nie dziękował Bogu za bombę atomową, poprzez której zrzucenie mógł dostrzec wszystkie przejawy jego nieugiętej woli i niezwykłej mądrości. Samo zrzucenie bomby atomowej porównuje jednak do budzika. Mnóstwo miejsca Nagai poświęca losowi sierot wojennych. Przybliża ich smutną dolę oraz łaskę jakiej sieroty doświadczają w ośrodkach kierowanych przez katolickich zakonników i zakonnice.

http://ksiazkiilubczasopisma.blogspot.com/

"Listy do dzieci" napisane zostały pierwotnie dla dzieci autora. Miały przygotować małą Kayano i jej brata Makoto na odejście ojca.
Czytelniku, jeśli biorąc do ręki tę książkę liczysz na wzruszający opis wojennej pożogi, ludzkich zmagań w obliczu tragedii, jaką było zrzucenie bomby atomowej na Nagasaki, to szczerze się...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1534
183

Na półkach: , ,

Poruszająca. Przede wszystkim dlatego, że jest to świadectwo człowieka mądrego i dobrego, a więc jest to relacja szczera, nieegoistyczna, choć subiektywna i przepełniona głębokimi uczuciami. Takashi Nagai napisał "Listy..." do swoich dzieci i o nich, opowiedział o codziennym życiu, w którym nieustannie poszukiwał sensu każdej chwili. Ciężko czytać o jego cierpieniu (a także o cierpieniu innych, o których wspomina),ale jednocześnie można w jego postawie odnaleźć nadzieję, że śmierć nie odbiera wszystkiego. Jednak nie.

Poruszająca. Przede wszystkim dlatego, że jest to świadectwo człowieka mądrego i dobrego, a więc jest to relacja szczera, nieegoistyczna, choć subiektywna i przepełniona głębokimi uczuciami. Takashi Nagai napisał "Listy..." do swoich dzieci i o nich, opowiedział o codziennym życiu, w którym nieustannie poszukiwał sensu każdej chwili. Ciężko czytać o jego cierpieniu (a także...

więcej Pokaż mimo to

avatar
293
99

Na półkach: ,

Muszę powiedzieć, że przede wszystkim szacunek należny się autorowi. Może nie do końca za książkę, która nie wyszła mu jakoś ponadprzeciętnie, ale przede wszystkim za jego czyny. Za to, jak po wybuchu bomby (i przed z resztą też) próbował, wręcz na siłę, ratować ludzi, pomagać im, płacąc za to swym zdrowiem i życiem. Walczyć z choroba innych samemu chorując na to samo. Nie przejmować się dolegliwościami uważając, je za szczęśliwy zbieg okoliczności (Takashi może przecież wreszcie, dokładnie, opisać objawy choroby i przedstawić je swoim studentom!). Już po przeczytaniu pierwszego rozdziału możemy wywnioskować, że nasz bohater jest bardzo dobrym człowiekiem.


Poza tym Takashi miał niewątpliwie świetny i wspaniałomyślny pomysł. Jego majątek był ubogi, a sam niedługo miał osierocić dwójkę dzieci. Książka była chyba najlepszym co mógł im zostawić. A raczej wspomnienia zaklęte w książce. Coś do czego, będą mogli wracać latami, coś co rok, po roku będą rozumieć coraz lepiej. Coś co mieli zrozumieć nie tylko oni i cały świat.

Nie jest do porywająca lektura. Nie jest też wzruszająca. Jest to po prostu opowieść. Myślę, że taki charakter, zawdzięcza naukowej duszy Takashi'ego Nagai. W jego zawodzie najważniejsze są fakty i tak też jest w tej książce. Gdzieś na drugim planie schowały się uczucia autora, które i tak są opisywane jakoś, tak bez entuzjazmu. Podejrzewam, że to być może dla tego iż, autor nie chciał sprawiać swym dzieciom przykrości. Możliwe ze cierpiał ale nie chciał by dzieci po przeczytaniu popadły w rozpacz. Jest to minus dla książki, ale plus dla autora.

Książka jest, krótka ale szybko się jej nie czyta. Bo trzeba być prawdziwym ignorantem, aby tak szokująca historię zwyczajnie "odbębnić". Nad nią trzeba trochę podumać, po zastanawiać się i wszystko przeanalizować. Po prostu trzeba.

Książkę polecam wszystkim miłośnikom literatury faktu oraz historii Japonii i nie tylko. Myślę jednak, że książka może zaciekawić także innych czytelników i chociaż nieco pozbawiona emocji, zdecydowanie warta uwagi.

Muszę powiedzieć, że przede wszystkim szacunek należny się autorowi. Może nie do końca za książkę, która nie wyszła mu jakoś ponadprzeciętnie, ale przede wszystkim za jego czyny. Za to, jak po wybuchu bomby (i przed z resztą też) próbował, wręcz na siłę, ratować ludzi, pomagać im, płacąc za to swym zdrowiem i życiem. Walczyć z choroba innych samemu chorując na to samo. Nie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1346
53

Na półkach: ,

Lato '45 roku, wojna na Pacyfiku. Mimo serii nalotów wojsk amerykańskich Japonia nie zgadza się na bezwarunkową kapitulację. Stany rozważają desant blisko tysiąca żołnierzy, ale operacja wydaje się zbyt kosztowna. Decydują się na bardziej skuteczną alternatywę. 6 sierpnia kwadrans po 8 rano na teren Hiroszimy zostaje zrzucona bomba atomowa. Od uderzenia ginie 70-90 mln mieszkańców. 3 dni później bomba zrzucona na Nagasaki zabija kolejne 40-70 tys. osób. Jak potoczyły się losy tych, którzy przeżyli? W ciągu kolejnych 6 lat na chorobę popromienną umiera 60 tys. ludzi.

Takashi Nagai w chwili wybuchu był szczęśliwym człowiekiem w średnim wieku. Jednym z tych z odpowiedzialną pracą, której poświęcają cały wolny czas, kochającą żoną i dziećmi. Wybuch pozbawił go wszystkiego: żona nie przeżywa eksplozji, on sam staje się niezdolnym do pracy inwalidą, który musi zająć się małymi dziećmi. Z czasem okazuje się, że w wyniku promieniowania zapada na białaczkę. Lekarze dają mu góra 3 lata życia.

Pierwszą myślą każdego rodzica postawionego przed faktem swojej rychłej śmierci są dzieci, które pozostaną wkrótce bez opieki. Co zrobić, kiedy nie można zapewnić im bezpieczeństwa? Jak poradzić sobie z obezwładniającą bezsilnością, którą podsyca świadomość zagrożeń czekających na nie w świecie bez niego? Nagai, chłodny naukowiec, nie może zadbać o ich dobra materialne, ale nie pozostawi ich bez dóbr duchowych. Postanawia zostawić im duchowy testament, drogowskaz do życia, w którym jego zabraknie.

„Listy do dzieci” to świadectwo miłości rodzicielskiej, która przekracza granice śmierci, ale także zapis wiary i niespotykanego altruizmu. Przekładając religię na codzienność, Nagai jest przykładem miłosierdzia (gdy mimo świadomości zagrożenia pomaga chorym) i ufności w boże zamierzenia. W obliczu tej niewyobrażalnej tragedii, zadziwiać może siła i pewność z jakość głosi prawdy wiary, która staje się dla niego jedynym pocieszeniem w chwili śmierci i nadzieją dla dzieci, pozostawionych sobie w Nagasaki, mieście sierot.

Nagai zabiera głos w imieniu dziesiątków tysięcy niewinnych, skazanych na cierpienie. W prostych słowach wyraża uczucia ludzi, których świat w jednej sekundzie przestał istnieć. Nie brakuje tu obaw i żalu, bezsilności i goryczy, jednak „Listy...” to nie wadzenie się ze światem i Bogiem, ale akceptacja, próba wybaczenia i pogodzenia się z losem, na który nie ma się wpływu. Stąd dużo miejsca poświęca się tu przejawom bezinteresowności obcych ludzi, kwestii funkcjonowania sierocińców i własnemu programowi poprawy ich działania. W tle niezmiennie pojawia się miłość do dzieci, która motywuje jego starania, a obok niej nadzieja, pokładana w przyszłych pokoleniach, które zadbają, by historia z Nagasaki nigdy więcej się nie powtórzyła. Pokoleniach silnych, bo wyrosłych na mocnych fundamentach duchowych, które zakwitną mimo czasu cierpienia, w którym przyszło im żyć.

„Liście ściętej przez Kayano gałązki rosną i wciąż kwitną na niej nowe kwiaty, a jednak będzie ona żyła jeszcze tylko kilka dni. Za to krzak pnącej róży nie obumrze, wciąż będzie rodził nowe kwiaty, rozkwitające jeden po drugim”1.

Lato '45 roku, wojna na Pacyfiku. Mimo serii nalotów wojsk amerykańskich Japonia nie zgadza się na bezwarunkową kapitulację. Stany rozważają desant blisko tysiąca żołnierzy, ale operacja wydaje się zbyt kosztowna. Decydują się na bardziej skuteczną alternatywę. 6 sierpnia kwadrans po 8 rano na teren Hiroszimy zostaje zrzucona bomba atomowa. Od uderzenia ginie 70-90 mln...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1974
1621

Na półkach:

http://www.nieperfekcyjnie.pl/2012/11/takashi-nagai-listy-do-dzieci.html

Każdy zdrowy i normalnie funkcjonujący rodzic marzy o tym, aby uczestniczyć w życiu swoich pociech - widzieć jak uczą się nowych czynności, stają się coraz mądrzejsi i dojrzalsi, układają swoje życie i zakładają własne rodziny. Każda z takich chwil staje się godną zapamiętania, wywołuje uśmiech na twarzy rodzica, który jest dumny ze swojego dziecka. Niestety, nie wszystkim ludziom jest to dane. Niektórzy umierają nagle, przez co nie mają możliwości zakończenia pewnych spraw i pożegnania się z bliskimi. Natomiast jeszcze inni mają świadomość tego, iż ich koniec jest bliski - w pewien sposób mogą pogodzić się ze swoją sytuacją i przygotować własne dzieci do tego, iż niebawem odejdą. Pół biedy, kiedy rodzic wie, że jego dzieci zostaną pod dobrą opieką. Jednak, co wtedy, gdy ojciec lub matka zdaje sobie sprawę z tego, że umierając, zostawia swoje dzieci na pastwę losu? Kiedy nie ma nikogo, kto mógłby przeprowadzić je przez życie?

Takashi Nagai to oddany pracy radiolog oraz głęboko wierzący chrześcijanin, który przeżył wybuch bomby atomowej zrzuconej 9 sierpnia 1945 roku na Nagasaki. Jednak po tym wydarzeniu staje się inwalidą, niezdolnym do samodzielnego chodzenia. Jakby tego było mało, w wyniku choroby popromiennej zapada na przewlekłą białaczkę szpikową oraz anemię złośliwą. Zdaje sobie sprawę z tego, że zostało mu zaledwie kilka lat życia. Jest mu z tym źle, szczególnie z tego względu, iż ma dzieci - syna Makoto oraz córkę Kayano. Ich matka zginęła, zatem Takashi Nagai jest jedyną bliską osobą, która mogłaby zająć się nimi. Autor decyduje się na spisanie swoistego duchowego testamentu, pomocnego w dalszym życiu jego dzieci, które za jakiś czas staną się sierotami. Opowiada im o swoim życiu, własnych przemyśleniach i odczuciach, przekazuje pewne prawdy wiary, a do tego dzieli się swoją nadzieją oraz miłością do Boga i bliźnich.

Przeważająca część "Listów do dzieci" zawiera refleksje autora, dotyczące życia sierot oraz prowadzenia sierocińców, które według niego mogą poprawnie funkcjonować tylko wtedy, gdy dzieciom przekazywana jest wiara i miłość wobec Boga oraz innych ludzi. Cała ta publikacja w dużej mierze odnosi się do wiary i wszystkiego, co jest z nią związane. Można tu także znaleźć wiele cytatów z Pisma Świętego, ale również sporo wzmianek związanych z pracą naukową, stanowiącą bardzo istotną część życia autora. Takashi Nagai poświęcił się dla dobra nauki oraz zdrowia innych ludzi, samemu przeciążając i w końcu niszcząc własny organizm.

"Listy do dzieci" to zapis ogromnej miłości, wiary, nadziei oraz dobroci. Autor to wspaniały, wielkoduszny i mądry mężczyzna, który przez większość swojego życia pomaga chorym, mając świadomość tego, iż właśnie ta pomoc sprawia, że każdego dnia zostaje coraz bardziej napromieniowywany, a w związku z tym - jego zdrowie z dnia na dzień staje się kruche i coraz słabsze. Naprawdę taka postawa jest godna podziwu, chociaż z drugiej strony - jego dzieci zaczynają tracić go z dnia na dzień...

Przyznam szczerze, że sięgając po tę lekturę, miałam zupełnie inne wyobrażenie o niej. Spodziewałam się książki, w której znajdę mnóstwo miłości ojca do jego dzieci, którego największym pragnieniem będzie przekazanie ważnych życiowych wartości swoim pociechom. Owszem, tego w "Listach do dzieci" nie brakuje, aczkolwiek przygotowałam się na coś zupełnie innego. Tak naprawdę, tej lekturze nadałabym tytuł: "Listy do osób, które sprawują opiekę nad osieroconymi dziećmi". Tego typu zapisków było zdecydowanie więcej. Oczywiście, nie mam nic przeciwko temu, jednak myślałam, że autor większą część swojej książki poświęci własnym dzieciom i uczuciom, które żywi do nich.
Poza tym, zabrakło mi wzmianki o tym, jak potoczyły się losy Makoto oraz Kayano. Chętnie dowiedziałabym się, jak dzieci autora poradziły sobie po jego śmierci.
Na pochwałę zasługuje naprawdę udane tłumaczenie oraz dobra korekta. Te dwie rzeczy sprawiają, że "Listy do dzieci" czyta się sprawnie i przyjemnie.

Polecam tę lekturę miłośnikom literatury japońskiej oraz wszystkim osobom, pragnącym poznać historię mężczyzny zmuszonego do zostawienia swoich dzieci samym sobie.

http://www.nieperfekcyjnie.pl/2012/11/takashi-nagai-listy-do-dzieci.html

Każdy zdrowy i normalnie funkcjonujący rodzic marzy o tym, aby uczestniczyć w życiu swoich pociech - widzieć jak uczą się nowych czynności, stają się coraz mądrzejsi i dojrzalsi, układają swoje życie i zakładają własne rodziny. Każda z takich chwil staje się godną zapamiętania, wywołuje uśmiech na...

więcej Pokaż mimo to

avatar
502
147

Na półkach:

Za dużo nieszczęść jak na jedno życie – taka myśl nasunęła mi się podczas lektury wspomnień japońskiego lekarza i naukowca Takashi’ego Nagai. Ten człowiek przez swoją ciężką pracę nabawił się przewlekłej choroby popromiennej, a po wybuchu bomby atomowej, która została zrzucona na Nagasaki 9 sierpnia 1945 roku, także ostrej. W ich wyniku zachorował na białaczkę, anemię złośliwą i szpiczaka mnogiego. Wychudł, powiększyła mu się śledziona, uciskając inne narządy i narażając go na krwotoki wewnętrzne. Wybuch zabrał mu żonę, rodzinę, przyjaciół, majątek i naukowy dorobek całego życia, u niego samego zaś powodując rozległe poparzenia. Wcześniej zmarły jego dwie malutkie córeczki, którym pomimo tego, że był lekarzem, nie potrafił pomóc. Jednak, bez względu na wszystkie nieszczęścia, które go spotkały, potrafił zachować niezachwianą wiarę w Boga. Jego „Listy…” to świadectwo osoby głęboko wierzącej, której nie są w stanie złamać żadne przeciwności losu, a także duchowy testament dla jego małych dzieci, które wkrótce zostaną sierotami i będą szukały własnej życiowej drogi.

Pan Nagai wiele słów w swej książce poświęca rozważaniom problemu sierot, których liczba znacznie zwiększyła się po wojnie w Japonii. Zastanawia się, dlaczego pomimo dobrych warunków uciekają one z sierocińców i wolą życie na ulicy w zimnie i głodzie. Wspomina klasztor franciszkanów, założony przez Polaków, którzy pomimo swego ubóstwa, dawali schronienie wszystkim osieroconym dzieciom, jakie tylko napotkali i dzielili się z nimi ostatnią kromką chleba. Autor wie, że nie pożyje już długo, ale kurczowo trzyma się życia, gdyż dręczy go obawa, co stanie się po jego śmierci z ukochanymi dziećmi Kayano i Makoto. Stara się by pozostały im jak najpiękniejsze wspomnienia, którymi będą mogły się pokrzepić, gdy już zostaną same. Wie, że poza tym nie ma nic, co mógłby im po sobie zostawić.

Czytelnika zdumiewa, jak bardzo silna może być wiara. W sytuacji, gdy wielu już dawno odwróciłoby się od Boga, pan Nagai zachowuje niezachwianą postawę i przekonania. Wierzy w to, że Bóg jest miłością, który nie pragnie nieszczęścia ludzi i dla każdego człowieka wyznacza ścieżkę, którą może kroczyć tylko z Jego pomocą. Mężczyzna zawierza życie i zdrowie swych dzieci Bogu, jest przekonany, że ochroni On je przed niebezpieczeństwem i będzie im podporą w trudnych sytuacjach. Jednocześnie udziela im rad, dotyczących życiowych postaw, dzięki którym łatwiej im będzie po śmierci dostąpić Zbawienia.

„Listy do dzieci” są także zapisem dobroci i bezinteresowności ludzkiej. Kiedy autor i jego rodzina tracą cały dobytek, przyjaciele budują dla nich drewniana chatkę i wyposażają ich w najpotrzebniejsze sprzęty. Ciocie szyją dla dzieci ubranka, wujkowie odwiedzają wszystkie szkoły w regionie w poszukiwaniu najlepszej. Zakonnice, zakonnicy i ludzie dobrej woli zakładają sierocińce i szkoły dla opuszczonych dzieci. Dobre uczynki przejawiają się także w najprostszych aspektach życia codziennego, kiedy to Makoto, pomimo nawału nauki, opiekuje się dzieckiem sąsiadki, a Kayano niesie ojcu przez całą długą drogę do domu kubek soku, który dostała w szkole na podwieczorek i który tak bardzo jej smakował, gdy upiła łyk, że chciała się tym uczuciem podzielić ze swoim Tatą.

Nagasaki to miasto sierot, w którym każdy kogoś stracił. Dzieci rodziców, rodzice dzieci, rozdzielone zostały rodzeństwa, kochające się pary, przyjaciele. Pozostali poorani bliznami ludzie, których rany sięgają znacznie głębiej poza cielesną powłokę. I to oni teraz muszą odbudować miasto ze zgliszczy. Są krzakiem róży, który wyrasta na popiołach i z roku na rok rodzi coraz piękniejsze kwiaty.

Kiedy wzięłam do ręki „Listy…” pomyślałam sobie, że z taką cienką książeczką uporam się w jeden dzień. Myliłam się. Lektura zajęła mi ponad tydzień, a to ze względu na obfitujące przy niej emocje i wzruszenia, które musiałam sobie stopniować. Nie jest łatwo czytać zapiski świadka tak potwornej katastrofy, jednak każda minuta spędzona z tą książką jest niezwykle cennym, niezapomnianym przeżyciem.

Historia lubi się powtarzać. W dzisiejszych czasach pozostaje nam tylko mieć nadzieję, że tragedia, która dotknęła Nagasaki, a także Hiroszimę nie przydarzy się już nigdy w żadnym innym miejscu i czasie.

Za dużo nieszczęść jak na jedno życie – taka myśl nasunęła mi się podczas lektury wspomnień japońskiego lekarza i naukowca Takashi’ego Nagai. Ten człowiek przez swoją ciężką pracę nabawił się przewlekłej choroby popromiennej, a po wybuchu bomby atomowej, która została zrzucona na Nagasaki 9 sierpnia 1945 roku, także ostrej. W ich wyniku zachorował na białaczkę, anemię...

więcej Pokaż mimo to

avatar
449
186

Na półkach: , , ,

„Nie potrafimy zobaczyć Boga, wykryć tego, jaki On jest. Ale możemy oglądać Jego dzieła.”

Kiedy okazało się, że gabinet Suzuki nie jest w stanie sformułować odpowiedzi na Deklarację Poczdamską z końca lipca 1945 r., która wzywała Japonię do bezwarunkowej kapitulacji, amerykańscy przywódcy postanowili użyć przeciw japońskim miastom broni atomowej, opracowanej przez naukowców z grupy Projekt Manhattan. 6 sierpnia bomba atomowa spadła na Hirosimę, a trzy dni później, 9 sierpnia również mieszkańcy Nagasaki poznali grozę atomowego wybuchu.
Takashi Nagai był jednym z tych, którzy przeżyli wybuch bomby atomowej. Miał wtedy 37 lat, kochającą rodzinę i wymarzoną pracę, której poświęcał się bez reszty. Jednak jego żona nie przeżyła, a on sam zapadł na chorobę popromienną. Lekarze nie dali mu nadziei - zostało mu około 3 lat życia. Chory na białaczkę, przykuty do łóżka, musiał zrezygnować z pracy radiologa i wykładowcy na uniwersytecie. Takashi Nagai nie był pisarzem, ale to właśnie słowa skierowane do jego dzieci towarzyszyły mu w ostatnich chwilach jego życia. Zamknął w nich uczucia; wielką nadzieję, niezłomną wiarę i bezgraniczną, ojcowską miłość, przelewając je na kartki papieru. "Listy do dzieci" to duchowy testament, w którym zawarte jest wszystko to, co pragnął przekazać dzieciom, przeświadczony o swojej rychłej śmierci i świadomy faktu, iż osieroci swoje ukochane pociechy - syna Makoto i córeczkę Kayano. Książkę ukończył 30 kwietnia 1948 roku, jednak dopiero w 1956 ukazała się w formie książkowej. W 1995 wydano ją nakładem japońskiego oddziału Edycji Świętego Pawła, zaś w 2010 jej opublikowania podjęło się Wydawnictwo Promic.
Takashi Nagai był głęboko wierzącym chrześcijaninem, co widać już na samym początku. Ostatnie lata spędził w chatce zbudowanej przez jego przyjaciół, na zgliszczach swojego dawnego domu. Z jego zapisków dowiadujemy się, że zanim zapadł na chorobę popromienną był wykładowcą oraz oddanym pracy lekarzem. Kayano i Makoto nie byli jego jedynymi dziećmi. Miał jeszcze dwie córeczki - Sasano i Ikuko, które wcześnie umarły. Praca była nie tylko jego powołaniem. Stanowiła dla niego świętość, to była służba Bogu. Gdy wojna pochłaniała kolejne ofiary, w tym lekarzy, on zmuszony był przejąć ich obowiązki. Spędzał w klinice większość swojego czasu i choć był świadomy zagrożenia, nie zrezygnował z niesienia pomocy innym. W jego przemyśleniach znajdziemy wiele nawiązań do Biblii. Pogodził się z okrutnym losem, ale jego wiara w żaden sposób nie ucierpiała. Z odwagą znosi ból - zarówno ten fizyczny, jak i psychiczny, a jego nadzieja z każdym dniem kwitła. Jest przekonany o Bożym miłosierdziu, wie że Bóg go kocha, tak samo jak kocha jego dzieci. Przedmiotem jego rozważań są w głównej mierze sieroty, co niewątpliwie ma związek z Makoto i Kayano, których niedługo będzie musiał opuścić. Próbuje im wpoić najważniejsze wartości, jakimi powinni się kierować w życiu, drży o ich przyszłość, ale wierzy że Bóg uczyni ich na tyle silnymi, by zdołali stawić czoła przeciwnościom losu.
W "Listach do dzieci" zawarty został duchowy przekaz, a adresatami tego przekazu są jego dzieci. Takashi Nagai był człowiekiem wielkiej, niezłomnej wiary, której nie zatracił nawet w obliczu tragedii, które dotknęły zarówno jego, jak i bliskich. Książka jest słownym uosobieniem jego obaw, uczuć oraz przeżyć, które były nieodłączną częścią w ostatnich chwilach jego życia. Jest to pozycja, z którą warto się zapoznać. Traktuje o cierpieniu, samotności, Bogu, miłości, ale i wiary pokładanej w sierotach, w całej ludzkości. Takashi Nagai, choć nie był wielkim i wybitnym pisarzem, wzbudził we mnie wiele emocje, zmusił do refleksji i zastanowienia się nad życiem właśnie słowami, które przelał na papier. Bije z nich bezpretensjonalna autentyczność, prawda, której nie sposób podważać, zaprzeczać. Jest to wyjątkowa książka, bo mówi o wyjątkowym człowieku. Cieszę się, że miałam okazję go poznać.

„Prawdziwa wiara to coś bardzo prostego.”

*cytaty pochodzą z recenzowanej pozycji

„Nie potrafimy zobaczyć Boga, wykryć tego, jaki On jest. Ale możemy oglądać Jego dzieła.”

Kiedy okazało się, że gabinet Suzuki nie jest w stanie sformułować odpowiedzi na Deklarację Poczdamską z końca lipca 1945 r., która wzywała Japonię do bezwarunkowej kapitulacji, amerykańscy przywódcy postanowili użyć przeciw japońskim miastom broni atomowej, opracowanej przez...

więcej Pokaż mimo to

avatar
103
29

Na półkach:

Autor nie był pisarzem, a japońskim naukowcem, lekarzem radiologiem, a także - co w tym wypadku ważne - chrześcijaninem. Przeżył zrzucenie bomby atomowej na Nagasaki. W czasie wojny pacjentów przybywało i nie mogło być mowy o zachowaniu odpowiednich środków ostrożności - ograniczonej dawki promieniowania dziennie, corocznego urlopu... Takashi Nagai w pełni, z pasją i zaangażowaniem, poświęca się swojej pracy, i zapada na przewlekłą chorobę popromienną. Ma przed sobą 3 lata życia, gdy na miasto spada bomba i ginie żona naukowca - a z nią nadzieja, że po jego śmierci dzieci nadal będą miały dom. Książka ma być "duchowym testamentem" (określenie z okładki) autora, który pragnie zostawić dzieciom kawałek siebie. Zdaje sobie sprawę, że jeszcze nie wszystko, co chce im przekazać, są w stanie zrozumieć, dlatego niektóre rzeczy spisuje.

Książka ciekawa jako świadectwo wiary; ciekawa jako świadectwo ojcowskiej troski i miłości wyrażanej w zupełnie odmiennej kulturze; ciekawa, bo pojawiają się w niej czasem myśli skłaniające do refleksji. Z drugiej strony dla mnie zbyt sucha, surowa, zbyt wiele w niej rozważań o sierocińcach. Momentami wciągała, momentami nużyła. Nie wzruszyła mnie. Rozczarowałam się (opis na okładce jest bardzo zachęcający),ale nie jest to tak gruba lektura, żeby nie dało się tego odżałować - nawet te nudniejsze rozdziały czyta się szybko.

Pełna recenzja na moim blogu: http://ksiazkozaur.blogspot.com/2011/12/takashi-nagai-listy-do-dzieci.html

Autor nie był pisarzem, a japońskim naukowcem, lekarzem radiologiem, a także - co w tym wypadku ważne - chrześcijaninem. Przeżył zrzucenie bomby atomowej na Nagasaki. W czasie wojny pacjentów przybywało i nie mogło być mowy o zachowaniu odpowiednich środków ostrożności - ograniczonej dawki promieniowania dziennie, corocznego urlopu... Takashi Nagai w pełni, z pasją i...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1776
45

Na półkach: , ,

Całkiem niezła książka ukazujące przemyślenia autora na temat śmierci oraz losu własnych dzieci, których adresatem jest dwójka jego ocalałych dzieci (zwłaszcza syn). Po przeczytaniu tej książki zdziwiłem się, że w Japonii katolicy są skupieni w okolicach jednego miasta (Nagasaki),a nie rozproszeni po całej wyspie (a właściwie wyspach).

Całkiem niezła książka ukazujące przemyślenia autora na temat śmierci oraz losu własnych dzieci, których adresatem jest dwójka jego ocalałych dzieci (zwłaszcza syn). Po przeczytaniu tej książki zdziwiłem się, że w Japonii katolicy są skupieni w okolicach jednego miasta (Nagasaki),a nie rozproszeni po całej wyspie (a właściwie wyspach).

Pokaż mimo to

avatar
364
78

Na półkach:

Katolickie rozmyślania o wierze w czasach klęski. Koszmarne nudy.

Katolickie rozmyślania o wierze w czasach klęski. Koszmarne nudy.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    140
  • Przeczytane
    46
  • Posiadam
    16
  • Japonia
    6
  • Azja
    2
  • Wymienię
    2
  • Literatura japońska
    2
  • Chcę w prezencie
    2
  • Poszukuję
    2
  • Upolować na Allegro
    1

Cytaty

Więcej
Takashi Nagai Listy do dzieci. Testament duchowy jednej z ofiar bomby atomowej Zobacz więcej
Takashi Nagai Listy do dzieci. Testament duchowy jednej z ofiar bomby atomowej Zobacz więcej
Takashi Nagai Listy do dzieci. Testament duchowy jednej z ofiar bomby atomowej Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także