Gwiezdne wojny. Część I: Mroczne Widmo

Okładka książki Gwiezdne wojny. Część I: Mroczne Widmo
Terry Brooks Wydawnictwo: Amber Seria: Star Wars: Gwiezdne wojny fantasy, science fiction
255 str. 4 godz. 15 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Seria:
Star Wars: Gwiezdne wojny
Tytuł oryginału:
Star Wars. Episode I: The Phantom Menace
Wydawnictwo:
Amber
Data wydania:
1999-01-01
Data 1. wyd. pol.:
1999-01-01
Liczba stron:
255
Czas czytania
4 godz. 15 min.
Język:
polski
ISBN:
8372450846
Tłumacz:
Wojciech Szypuła
Tagi:
science-fiction star wars film
Średnia ocen

                6,1 6,1 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,1 / 10
706 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
544
540

Na półkach:

Każdy miłośnik "Gwiezdnych Wojen" zapewne lubi ten moment, gdy oglądając galaktyczne, filmowe Epizody, słyszy jak głośne fanfary "20th Century Fox" rozbrzmiewają. Te kilkanaście sekund charakterystycznego, stymulującego zmysły, pobudzającego i porywającego dźwięku, to doznanie z najwyższej półki. Współgrając z piękną wypełniającą melodią orkiestry symfonicznej, zza widza, jakby wprost z nieskończonej przestrzeni Galaktyki, ku miriadom jasnych punkcików, niczym rozległym światom, mknie emblemat "Star Wars". Tych czarnych lekko rozciągniętych liter, z żółtymi obwódkami dookoła, ot, tak nie da się zapomnieć. To znak rozpoznawczy marki George’a Lucasa, który jako jej ,,stwórca” jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych osobistości w historii światowej popkultury. Niektórzy powiedzieliby, że Lucas, to nie człowiek, to styl życia. Kto wie, być może jest to zbyt proste określenie nie pokazujące tego, jak ów artysta był nad wyraz skomplikowaną osobą; George miał wiele wad, które dopełniały nad wyraz pozytywne cechy. Po gigantycznym sukcesie klasycznej trylogii "Gwiezdnych Wojen", jakby gdzieś z Wszechrzeczy Wszechświata, na Lucasa spłynęła niebotyczna dawka uznania, podziwu i laurów godnych pieśni dziękczynnej ku jakiemuś bóstwu. Jednak, gdy przyszedł czas na rozliczenia, kiedy świat ochłonął od ,,starwarsowego” szoku, daleko po premierze "Star Wars: Ep. VI, Powrót Jedi", czyli w okolicy końca lat 80-tych XX wieku, nikt nie dopuszczał do myśli sytuacji, że sympatyczny Kalifornijczyk z Modesto raz na zawsze skończy z galaktycznym światem "Gwiezdnych Wojen". Że, co nie byłoby do pomyślenia, nie zobaczymy żadnego filmu z jego Sagi, w którym miecze świetlne, Moc i jej Ciemna oraz Jasna strona grają pierwsze skrzypce. Po piętnastu latach odpoczynku, które dla fanów "Uniwersum Star Wars" były niczym niekończące się bezdenne, arcyrozległe eony czasu, Lucas wrócił do gry. Od 1999 do 2005 roku, dla ukochanej galaktycznej Sagi nakręcił on trzy filmy, tzw. Prequele, w których przedstawiono wydarzenia doprowadzające do powstania Imperium, narodzin Lorda Vadera i wyjaśniające losy Mistrza Yody, Obi-Wana oraz to, jak wyglądało życie i sprawowanie władzy w Galaktyce na długo przed "Epizodem IV Star Wars", Nową Nadzieją.

O sławetnych ,,inaczej” Prequelach "Gwiezdnych Wojen", o których część fanów, krytyków i znawców popkultury chciałoby zapomnieć, mówi się do dziś. A wszystko za sprawą ich charakteru, przekazu, płynności narracji i konsekwentności wydarzeń głównej osi czasu Uniwersum. Zagorzali, wierni klasycznym, kultowym "Gwiezdnym Wojnom" fani, zarzucali ,,stwórcy” zniesławienie, ba, zniszczenie prawdziwego ducha Mocy galaktyki, gdy w "Epizodzie I" wprowadził on "Midichloriany" - biologiczny łącznik z siłą wypełniającą Wszechświat, co dało sytuację, w której mistyczną Moc można było sprowadzić do idei organizmów żywych. Intencjonalne zlewanie się postaci z tłem, zbyt rozciągnięte, statyczne dialogi i ,,upolitycznienie” prequeli, co powodowało, że dla nieco młodszych widzów, jako kino, dzieła te były zbyt niejasne, kontrastowe i nudnawe, to kolejne zarzuty, z których środowisko popkultury rozliczało Lucasa za jego pierwsze III Epizody w chronologii "Gwiezdnych Wojen". Lecz nie zapomnijmy w tym względzie o nowelizacji Prequeli, które wyszły w ramach ich promocji, rozszerzenia i uzupełnienia wydarzeń z pierwowzorów filmowych o kolejne treści i ciekawostki. Zatem zapytajmy się teraz samych siebie, jak wypadła beletrystyczna adaptacja "Star Wars: cz.I, Mroczne Widmo" Terry’ego Brooksa – poczytnego pisarza fantasy, autora znanego wśród młodzieży cyklu "Shannara".

Od Prequeli "Gwiezdnych Wojen", wszystko w tym rozległym, wciąż rozszerzającym się Wszechświecie tak naprawdę się zaczęło. To tam rozpoczyna swój bieg główna chronologia dziejów znanej nam Galaktyki. Książki i inne komiksy z tego Uniwersum, owszem uwypuklały wydarzenia, które miały miejsce na długo, długo przed pierwszym trzema Epizodami, lecz to od filmów rozbudowywał się cały Wszechświat "Star Wars"; były one centrum wszystkiego. Skoro kinowa Część I: "Mroczne Widmo", mimo różnego wydźwięku w światowym tyglu miłośników "Star Wars" miała to swoje znaczenie, którego nie powinno się podważać, to beletrystyka Brooksa powinna podążać za ideą filmu, naśladować go, uzupełniać i wzbogacać, a nie stanowić tylko doprawiony barwnymi opisami, przepisany scenariusz.

Czy w przypadku takowego amerykańskiego pisarza, w wykreowaniu przez niego adaptacji "Mrocznego Widma", w ogóle można mówić o sukcesie, gdzie pojęcie ,,sukcesu” oznaczałoby wywiązanie się z powierzonego zadania: konsekwentne realizowanie fabuły, tak, jak robił to filmowy pierwowzór w konwencji typowej dla powieści, czyli książkowa kreacja napięcia, atmosfery, budowa rozdziałów odpowiadających czasowi trwania poszczególnych części filmu, tak aby miało się wrażenie obcowania z powieścią jako wydłużoną projekcją filmu? Odpowiedź nie jest bynajmniej jednoznaczna i zaskakująca. Po ogromnym bagażu literackiego doświadczenia Brooksa, można było się spodziewać, że z „Mrocznego Widma” pisarz ten, zrobi całkiem przystępną książkową wersję " Epizodu I". I tak też się stało. Nie obyło się bez negatywnych jak i pozytywnych zaskoczeń w niniejszej beletrystycznej adaptacji. Tak już bywa, że adaptacje mają to do siebie, iż nie zawsze wyłania się z nich prawdziwa perełka. Ciężko jest więc zadowolić fanów do takowego przekształcenia filmowego dzieła, skoro o samym filmie najchętniej by zapomniano. Jednak autor tejże literackiej modyfikacji wyszedł z powierzonej mu misji obronną ręką. Zrobił to dużo lepiej niż sam Lucas dając światu Epizod I Star Wars: "Mroczne Widmo".

Brooks dość umiejętnie żongluje słowem, w swojej wersji "Mrocznego Widma", którą z racji jego pisarskiego stylu, charakterystycznej obejmującej słowem każdy wątek i aspekt powieści, maniery, należy uznać za wysoce rozwiniętą, i jak się to mówi ,,zapadającą w oko”, zapisującą się głęboko w podświadomość i w wyobraźnię zaczytanego w lekturze fana. Jego talentu doświadczamy już od pierwszych stron beletrystyki, gdy autor zapoznaje czytelnika z postacią Anakina Skywalkera, od którego historii zależeć będą całe przyszłe "Gwiezdne Wojny". Zarówno w filmie, jak i nowelizacji, ów chłopiec ma 9 lat, i tak, jak w wersji filmowej, tak w książkowym przełożeniu pierwowzoru zaznajamiamy się z jego fizycznym i behawioralnym wizerunkiem od początku dzieła. Skywalker to młodziak, tak naprawdę jeszcze dziecko, ściga się na pustynnych, spieczonych przez dwa słońca nieprzyjaznych cywilizowanemu życiu, obszarach Tatooine, uczestnicząc w sparingowych potyczkach repulsorowo-magnetycznych ścigaczy. Co istotne, w kilku stronach pierwszych rozdziałów, Brooks, swym specyficznym dla siebie, znanym z literatury gatunku fantastyki „lekkim piórem”, w tym względzie: szokuje również w "Mrocznym Widmie". Uwydatnia dokładnie, jak w szwajcarskim pełnym idealnie zsynchronizowanych przekładni zegarku, cechy młodego Anakina; dodatkowo dopełnia – czego nie sposób doświadczyć na dużym ekranie - jego usposobienie, wrażliwość i wewnętrzny niełatwy ,, zegar emocjonalny”, który nie może wybijać równego rytmu. W końcu dualizm duchowy młodzieńca, według Jedi, poprowadzi go w nie pewną przyszłość: z jednej strony wypełniające Anakina pragnienie bycia asem przestworzy floty Republiki i prawdziwym rycerzem Jedi, z kolei z innej perspektywy pozostanie przy matce, towarzyszenie pięknej Padme, którą wyraźnie chłopiec był zauroczony. Tak powoli narasta w nim poczucie dyskomfortu psychicznego. Z perspektywy miłośnika "Gwiezdnych Wojen" do końca nie wiadomo, czy to dobrze, czy to źle, że Lucas postawił 9-letniego Skywalkera w tak trudnej życiowej sytuacji; 9 lat to wiek, w którym ledwo wyfrunęło się z gniazdka, a tu w filmowym i literacko zaadaptowanym, pierwszym chronologicznie Epizodzie "Gwiezdnych Wojen", jest się na rozstaju dróg, niczym dorosły, który podejmuje życiową zaważającą na jego karierze decyzję. "Star Wars", nawet sławetne Prequele, nie powinny być kinem familijnym, lecz mitycznym, fantastycznym światem, z dobrze rozpisanym wątkiem dualizmu sił dobra i zła; przynajmniej Scoot Brooks rozszerzył aspekt emocjonalny Anakina w "Mrocznym Widmie", bardzo dobrze wchodząc w jego rolę, co zrehabilitowało film przynajmniej w tym aspekcie.

Beletrystyka "Mrocznego Widma" solidnie upłynnia kwestie polityczne, tak wyeksponowane w kinowym obrazie niniejszego dzieła, że aż chyba zanadto. Uważne wczytanie się w powieść daje jasno do zrozumienia, że koniec końców Republika sama sobie była winna; wykopała sobie gigantyczny dół, który momentalnie stał się jej grobem: nakładając podatki na poszczególne Szlaki Handlowe w Galaktyce, zmusiła Federację do kontrakcji. Rada Jedi również nie była bez winy. W tak ważnej dla stałości ustroju Galaktyki, sytuacji, okazała się tak samo zinstytucjonalizowanym bytem jak wspomniana Federacja Nute Gunraya, czy Republika, tracąc czujność wobec zagrożenia, które wszystkim kierowało, wobec tajemniczego lorda Sithów, którego Ciemnej Strony Mocy, mimo 12 potężnych Jedi wchodzących w skład Rady, sama Rada nie potrafiła go wykryć. Można dojść do wniosku, że "Mroczne Widmo" w wersji adaptującej oryginalny kinowy Epizod jest dużo bardziej przekonujące niż sam film. Mamy większą świadomość, że zrodzony z czystej Wszechrzeczy Mocy, niczym w akcie niepokalanego poczęcia, Anakin, jest centrum wszystkiego co ma tu miejsce, do którego osoby polityka i gryząca w gusta postać Jar Jar Binksa, zwyczajnie nie pasuje; tak samo dzieje się i na odwrót.

"Mroczne Widmo", to powieść zdecydowanie godna polecenia, lecz tylko dla oglądających jej filmowy pierwowzór wielokrotnie, tak, aby uzupełnić swoją wiedzę i zachęcić samego siebie do następnych seansów tego dzieła.

Każdy miłośnik "Gwiezdnych Wojen" zapewne lubi ten moment, gdy oglądając galaktyczne, filmowe Epizody, słyszy jak głośne fanfary "20th Century Fox" rozbrzmiewają. Te kilkanaście sekund charakterystycznego, stymulującego zmysły, pobudzającego i porywającego dźwięku, to doznanie z najwyższej półki. Współgrając z piękną wypełniającą melodią orkiestry symfonicznej, zza widza,...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    1 002
  • Posiadam
    425
  • Chcę przeczytać
    306
  • Star Wars
    71
  • Fantastyka
    18
  • Ulubione
    15
  • Star Wars
    13
  • Gwiezdne Wojny
    9
  • Star Wars
    8
  • 2012
    7

Cytaty

Więcej
Terry Brooks Gwiezdne wojny. Część I: Mroczne Widmo Zobacz więcej
Terry Brooks Gwiezdne wojny. Część I: Mroczne Widmo Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także