Na południe od Broad

Okładka książki Na południe od Broad Pat Conroy
Okładka książki Na południe od Broad
Pat Conroy Wydawnictwo: Albatros literatura piękna
640 str. 10 godz. 40 min.
Kategoria:
literatura piękna
Tytuł oryginału:
South of Broad
Wydawnictwo:
Albatros
Data wydania:
2010-08-25
Data 1. wyd. pol.:
2010-08-25
Liczba stron:
640
Czas czytania
10 godz. 40 min.
Język:
polski
Tłumacz:
Robert Ginalski
Średnia ocen

7,3 7,3 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,3 / 10
214 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
89
38

Na półkach:

Pat Conroy to absolutnie moja topka autorów. Każde zetknięcie się z jego prozą to jak zderzenie z LITERATURĄ. Wspaniała!

Pat Conroy to absolutnie moja topka autorów. Każde zetknięcie się z jego prozą to jak zderzenie z LITERATURĄ. Wspaniała!

Pokaż mimo to

avatar
1260
77

Na półkach: ,

Zwykłam obruszać się, gdy ktoś zarzucał Patowi Conroyowi – nawiasem mówiąc, jednemu z moich ulubionych pisarzy – że w gruncie rzeczy, pomijając różnice fabularne, jest autorem tylko jednej książki, a każda następna stanowi powielanie przez niego pomysłów, wariacje na jeden jedyny temat, któremu poświęcił całą swoją twórczość. Dziś, po namyśle, uważam, że coś w tym jest; że nad książkami Conroya rzeczywiście unosi się pewna charakterystyczna aura, której nie sposób pomylić z nikim innym, a jego powieści zdominowała tęsknota za dzieciństwem i młodością, do których jego narratorzy mają niepowtarzalny, unikatowy stosunek – pełną ambiwalencji mieszaninę nostalgii i bólu. Lecz to, co zwykłam uważać za wytykanie mu słabości, dziś oceniam jako siłę Conroya, odróżniającą go od innych pisarzy i działającą na mnie zgoła magnetycznie.
„Na południe od Broad” to – oczywiście – opowieść o amerykańskim Południu, i – rzecz jasna – powieść, w której jeden z naczelnych wątków stanowi dorastanie – na tyle szczęśliwe, by wciąż je wspominać, a zarazem na tyle traumatyczne, by stanowić piętno na dorosłości.  Przede wszystkim jednak jest to historia pięknej, skomplikowanej i trwającej nieomal całe życie przyjaźni gromadki ludzi, którzy nie mogliby różnić się od siebie bardziej – a mimo to potrafią wznieść się ponad to, co ich dzieli, by stworzyć wartościową, niepozbawioną przygód i dramatów relację.
Co charakterystyczne dla prozy Conroya, znów oferuje nam on narratora, którego nie sposób nie lubić i któremu po prostu nie da się nie kibicować. Leopold Bloom, zwany nieco złośliwie „Ropuchem”, to postać sympatyczna zarówno w wieku nastoletnim, jak i już w dorosłości; cynik o gołębim sercu, którego osobowość stanowi spoiwo całego przyjacielskiego grona. Na uwagę, jak zwykle, zasługują zabawne, błyskotliwe dialogi – tak błyskotliwe, że czytelnikowi przychodzi wręcz do głowy, że niemożliwe byłoby odwzorowywanie ich w rzeczywistości.
Niestety, „Na południe od Broad” – późniejsza powieść z dorobku nieodżałowanego Pata Conroya, pozbawiona jest tej lekkości charakterystycznej dla „Księcia przypływów” czy „Wielkiego Santiniego”. Mnogość wątków, które zdecydował się w niej poruszyć autor, odrobinę przytłacza: mamy tu i AIDS, i pedofilię w Kościele katolickim, i wątek kryminalny, i zakonny; i morderstwo, i miłość. Od całości trudno się oderwać, ale po zakończeniu lektury solidnego gabarytu trudno uciec od poczucia pewnego przeładowania, przesytu.
Mój ukochany pisarz pozostaje również niekwestionowanym mistrzem plastycznych i angażujących opisów przyrody. Cała jego miłość do małej ojczyzny – Charlestonu, znajduje odzwierciedlenie w sposobie, w jaki Conroy charakteryzuje swoje ukochane miasto. Eliza Orzeszkowa przewróci się pewnie w grobie, gdy napiszę, że to właśnie on – jak nikt inny – udowodnił mi, iż owe opisy stanowią ważny komponent każdego literackiego utworu, którego nie trzeba rozważnie omijać – ale którym można się delektować.

Zwykłam obruszać się, gdy ktoś zarzucał Patowi Conroyowi – nawiasem mówiąc, jednemu z moich ulubionych pisarzy – że w gruncie rzeczy, pomijając różnice fabularne, jest autorem tylko jednej książki, a każda następna stanowi powielanie przez niego pomysłów, wariacje na jeden jedyny temat, któremu poświęcił całą swoją twórczość. Dziś, po namyśle, uważam, że coś w tym jest; że...

więcej Pokaż mimo to

avatar
170
13

Na półkach:

Przedziwna książka. Będą spoilery. Przepraszam, ale muszę, bo się uduszę.

Miasteczko Charleston w Stanach. Perła południa. Dwustuletnie wille zbudowane rękami niewolników, słońce, równo przystrzyżone trawniki, sadzawki z karpiami koi w ogrodach. Katolickie wychowanie vs. rasizm południowców. Takie jest tło historii dziesięciorga przyjaciół z liceum, która zaczyna się w 1969, a kończy w 1990 roku. Książkę czyta się tak gdzieś do połowy bardzo dobrze, mimo jej 640 stron. Najpierw miałam skojarzenie z Donną Tartt i jej długimi powieściami, ale szybko się rozczarowałam.

Z tą książką jest coś nie tak i w miarę czytania coraz bardziej to widać. Jest jak netflixowy serial, trochę przydługi, wszystkie te rzeczy już się widziało, trochę za bardzo to pomieszane i za bardzo stara się być cool i/lub tragiczne, więc nie jest wiarygodne, no ale w sumie sprawnie napisane, eee, to już obejrzę do końca.

Czego tu nie ma: wątki kryminalne, prześladowania z przeróżnych powodów, traumy z dzieciństwa, segregacja, zabójstwa i samobójstwa, ludzie z borderline, ludzie z osobowością wieloraką, ludzie z depresją, ludzie z demencją, obsesyjny tatusiek-psychopata-pedofil-morderca, który ma zwyczaj zjadać swoje fekalia i gwałcić własne dzieci, matka-alkoholiczka, matka-13-latka, matka-eks-zakonnica-znawczyni-"Ulissesa", wielbiąca Joyce'a na równi z Jezusem, sierocińce prowadzone przez siostry zakonne, umieralnie dla gejów z AIDS prowadzone przez bandziorów.

I dużo, duużo więcej.

Mimo to, dopiero pod koniec ta książka zamienia się w coś naprawdę dziwnego. Następuje kaskada zdarzeń: brutalne morderstwo, pogrzeb hollywoodzkiej gwiazdy z Meryl Streep i Alem Pacino siedzącymi w ławkach kościelnych, cyklon niszczący miasto, odkrycie tożsamości księdza-pedofila, gdy ten jest już na łożu śmierci i umiera następnego dnia, rozwikłanie zagadki z dzieciństwa, depresja i szpital psychiatryczny.

Rany, czekałam tylko, kiedy zacznie się spomiędzy stron wysypywać brokat. Zamiast brokatu była "tylko" symboliczna scena ratowania morświna.

Ta książka jest jak zbitka wszystkich klisz z amerykańskich filmów, jakie widziałam w życiu, dobrych i złych. Południe USA w sentymentalnej, popkulturowej pigułce.
Wydaje mi się też, że dialogi w tłumaczeniu na polski brzmią bardzo słabo, śmiesznie i sztucznie. A inną sprawą jest to, jak bywają obrzydliwe: główne postacie - najlepsi przyjaciele - z jakiegoś powodu nie przestają ze sobą flirtować (nawet w sytuacjach zagrożenia życia, na co już wybuchałam śmiechem). Ani jeden rozdział nie może się obyć bez opinii bohaterów na temat urody koleżanek i ich seksapilu, bądź jego braku. Wypowiadanych nonszalancko prosto do nich. Sprośnych podtekstów nie ma końca, a kobiety zawsze je,
oczywiście, podchwycają i odpowiadają flirtem. Kobiety kocha się tu wyłącznie za wygląd, niewiele w gruncie rzeczy wiemy o ich wewnętrznym życiu i motywacjach, (są wariatkami, wyuzdanymi seks bombami albo walniętymi katoliczkami). Wiemy za to wszystko ze szczegółami o ich kształtach, atutach i skazach na ciałach.
Główna męska postać prędzej czy później śpi z trzema z pięciu kobiet, których losy poznajemy.
Nawet gdy Charleston nawiedza cyklon, do domu wlewa się ocean, a w powietrzu latają martwe
zwierzęta nie ustają heheszki rodem z hamerykańskich filmów akcji, gdzie w trakcie ucieczki jest czas, żeby rzucić przez ramię żart z całej sytuacji albo tekścik do koleżanki na temat jej tyłka w ruchu. Swoją drogą koleżanka uciekając i pomagając innym w ucieczce nie zapomina zabrać swojej mini torebki, bo, jak sama mówi, "dama nigdzie nie rusza się bez szminki".
Uff, ciężki kaliber, co?

Na deser ankieta.
Które z tych dwóch zdań opisujących ukochany Charleston jest bardziej grafomańskie?
a) "Wody rzeki, przyprawione latem, nadpłynęły ku nam na wezwanie księżyca."
b) "Miejskie kamienie wydzielają zapach rezygnacji."

Przedziwna książka. Będą spoilery. Przepraszam, ale muszę, bo się uduszę.

Miasteczko Charleston w Stanach. Perła południa. Dwustuletnie wille zbudowane rękami niewolników, słońce, równo przystrzyżone trawniki, sadzawki z karpiami koi w ogrodach. Katolickie wychowanie vs. rasizm południowców. Takie jest tło historii dziesięciorga przyjaciół z liceum, która zaczyna się w...

więcej Pokaż mimo to

avatar
243
37

Na półkach:

Wspaniała, przejmująca, piękna. Po pierwszych kilkudziesięciu stronach nasunęła mi się przeczytana wcześniej powieść "Małe życie". Da się porównać pod względem pięknego języka, subtelnego dowcipu, a jednocześnie tragicznych i mocnych przeżyć głównych bohaterów...po prostu samo życie

Wspaniała, przejmująca, piękna. Po pierwszych kilkudziesięciu stronach nasunęła mi się przeczytana wcześniej powieść "Małe życie". Da się porównać pod względem pięknego języka, subtelnego dowcipu, a jednocześnie tragicznych i mocnych przeżyć głównych bohaterów...po prostu samo życie

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
95
63

Na półkach:

Dobra, ciepła książka, opisująca życie i więzi przyjaciół z południa USA.

Dobra, ciepła książka, opisująca życie i więzi przyjaciół z południa USA.

Pokaż mimo to

avatar
116
97

Na półkach:

To byla moja druga ksiazka Conroya po Fatalnym sezonie i zapamiętam z niej przede wszystkim piękne opisy amerykańskiego Południa, które sprawiają, że chciałoby się tam pojechać. Opisana historia też nietuzinkowa. No i ta niesamowita u Conroya przyjazn i prawa postawa głównego bohatera.

To byla moja druga ksiazka Conroya po Fatalnym sezonie i zapamiętam z niej przede wszystkim piękne opisy amerykańskiego Południa, które sprawiają, że chciałoby się tam pojechać. Opisana historia też nietuzinkowa. No i ta niesamowita u Conroya przyjazn i prawa postawa głównego bohatera.

Pokaż mimo to

avatar
611
534

Na półkach:

http://ksiazkiilubczasopisma.blogspot.com/2015/04/na-poudnie-od-broad.html

W książce zatracisz się bo...
... bo jak napisałem we wstępie to idealna złodziejka czasu. Czytałem Na południe od Broad i zapominałem o upływie czasu, przemierzałem kolejne meandry opowieści Conroy'a, a kiedy zerkałem na zegarek dziwiłem się, że minęło już tyle czasu, czasu, którego upływu w ogóle nie odczuwałem. Obraz Karoliny Południowej lat '60, sennego miasteczka Charleston ze swoimi aniołami i demonami wbił mi się do głowy na dobre. Dzięki opowieści narratora poznajemy na wskroś smutną opowieść o specyficznej rodzinie, o przyjaźni i uprzedzeniach, które pokutują w każdym z nas.
Leo King - narrator opowieści - prowadzi czytelnika przez zawiłości swojego życia. Poznajemy go jako chłopca, który po samobójstwie brata próbuje powrócić do normalnego życia pod okiem wymagającej i surowej matki wielbicielki prozy Jamesa Joyce'a oraz kochającego ojca. Samobójstwo brata naznaczyło chłopaka na wiele następnych lat, jednak dzięki przyjaźni i niezwykłemu urokowi osobistemu Leo żyje w miarę normalnie. Życie młodego Kinga zmienia się kiedy do miasteczka przybywają nowi mieszkańcy - jego losy na zawsze łączą się z życiem bliźniaków Trevora i Sheby Poe, czarnoskórego syna trenera Ike'a Jeffersona, rodzeństwa sierot Nielsa i Starli oraz przedstawicieli charlestońskiej arystokracji Chada i Fraser Rutledge. Zapowiada się banalnie, zapowiada się na nudę i tandetny ochłap, a ta książka to prawdziwy diament. Ta opowieść zawiera wszystkie elementy dobrej powieści, znajdziemy w niej intrygę, romans, sentymentalna opowieść o przyjaźni, która nie mogła się zdarzyć, a ponadto elementy trzymającego w napięciu thrillera. Bohaterowie są pełnokrwiści i wielowymiarowi, to nie papierowe kukły, jakich wiele we współczesnej prozie. Na południe od Broad jest świetnie napisana, sposób w jaki Conroy snuje opowieść jest znakomity.

http://ksiazkiilubczasopisma.blogspot.com/2015/04/na-poudnie-od-broad.html

W książce zatracisz się bo...
... bo jak napisałem we wstępie to idealna złodziejka czasu. Czytałem Na południe od Broad i zapominałem o upływie czasu, przemierzałem kolejne meandry opowieści Conroy'a, a kiedy zerkałem na zegarek dziwiłem się, że minęło już tyle czasu, czasu, którego upływu w ogóle...

więcej Pokaż mimo to

avatar
369
62

Na półkach:

Książka budzi mieszane uczucia. Wciągnęła mnie niesamowicie, mimo objętości pochłonęłam ją w niecałe 2 dni. Jak zawsze nie zawiodłam się na bajecznych opisach amerykańskiego południa i magii przedstawionego miasteczka.
Mimo angażujących sylwetek postaci, nie mogę jednak oprzeć się wrażeniu niedosytu. Mam odczucie, że całe misterium budowania losów i historii poszczególnych bohaterów zostało zepsute przez zbyt usilne zamknięcie ich w niedoli i nieszczęściu. Pod koniec opowieści cały czas miałam w głowie pytanie "i co jeszcze?". Przeczytałam, ale nie wyniosłam z lektury nic krzepiącego ani wartego zapamiętania. W przeciwieństwie do niedoścignionego "Księcia Przypływów", którego odpowiednie splecenie tragicznych losów bohaterów z czarem opisów pozostawiły we mnie niezatarte wrażenie 'nadziei mimo wszystko'; "Na południe..." nie mogę polecić z czystym sumieniem.

Książka budzi mieszane uczucia. Wciągnęła mnie niesamowicie, mimo objętości pochłonęłam ją w niecałe 2 dni. Jak zawsze nie zawiodłam się na bajecznych opisach amerykańskiego południa i magii przedstawionego miasteczka.
Mimo angażujących sylwetek postaci, nie mogę jednak oprzeć się wrażeniu niedosytu. Mam odczucie, że całe misterium budowania losów i historii poszczególnych...

więcej Pokaż mimo to

avatar
26
11

Na półkach: ,

Przeczytane prawie do końca, dwukrotnie, dwukrotnie przerwane poprzez siłę wyższą. Do dokończenia!

Przeczytane prawie do końca, dwukrotnie, dwukrotnie przerwane poprzez siłę wyższą. Do dokończenia!

Pokaż mimo to

avatar
716
363

Na półkach:

Mistrzostwo świata!!!

Mistrzostwo świata!!!

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    321
  • Przeczytane
    264
  • Posiadam
    82
  • Ulubione
    21
  • 2012
    6
  • Literatura amerykańska
    5
  • Teraz czytam
    5
  • Chcę w prezencie
    4
  • 2014
    3
  • 2010
    3

Cytaty

Więcej
Pat Conroy Na południe od Broad Zobacz więcej
Pat Conroy Na południe od Broad Zobacz więcej
Pat Conroy Na południe od Broad Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także