Kupiłam sobie tę książkę przy okazji. Była przeceniona o ponad 50%, więc skusiłam się. Później przeleżała sobie calutkie dwa miesiące, aż wreszcie, marudząc pod nosem, zabrałam się za czytanie. Nie przypuszczałam, że wciągnę się tak bardzo.

Sam koncept powieści jest stosunkowo prosty, ale sposób, w jaki autor nam to podaje, sprawia, że człowiek czuje się tak, jak podczas egzaminu z matematyki, gdy trzeci raz z rzędu zaznacza ,,A'' - ,,Czy to pułapka?''. Im bardziej zagłębiałam się w uniwersum, które stworzył Weeks, tym bardziej chciało mi się obgryzać paznokcie z nerwów.

Mówiąc o ,,Drodze Cienia'', ciężko nie wspomnieć o bohaterach drugoplanowych. Książka ma całą gamę barwnych postaci, które w niektórych momentach potrafią ukraść show. Spotykamy szalonego króla, wróżbitę, młokosa o sadystycznych zapędach, właścicielkę burdeli, cnotliwego hrabiego i wielu innych.

Postaci pierwszoplanowe również są napisane dobrze. Budziły emocje. Jeśli chodzi o sympatię, moje względy zdobył w szczególności najlepszy przyjaciel głównego bohatera. Był bardzo przyjemny w odbiorze.

Bardzo podoba mi się sposób, w jaki przedstawiono rozwój bohaterów. Merkurisz - lub Kylar, jeśli ktoś woli - zmieniał się tak płynnie... Sądzę, ze psychologia tego bohatera, jak i wielu innych, to coś, co autorowi wyszło na medal!

Sceny walki... Większość akcji powodowało u mnie ciary na plecach. ,,Krzesłem go, krzesłem!'' - tak reagowałam bardzo często. Podoba mi się szczegółowość, z którą wszystko zostało opisane. To się ceni!

Książka ma jeden, ale bardzo wyraźny minus. Narracja jest chaotyczna, trudno połapać się co, kto, z kim i w jakim celu. Sama dość szybko się przyzwyczaiłam i porządkowałam wątki w głowie, jednak wiem, że wiele osób mogłoby się przez coś takiego zniechęcić.

Podsumowując, ,,Droga Cienia'' to pozycja, z którą naprawdę warto się zapoznać. Osobiście zamówiłam już kolejną część cyklu, by ponownie spotkać się z ulubionymi bohaterami,a przy okazji sprawdzić, jak ma się nasz jeden mankament.

Kupiłam sobie tę książkę przy okazji. Była przeceniona o ponad 50%, więc skusiłam się. Później przeleżała sobie calutkie dwa miesiące, aż wreszcie, marudząc pod nosem, zabrałam się za czytanie. Nie przypuszczałam, że wciągnę się tak bardzo.

Sam koncept powieści jest stosunkowo prosty, ale sposób, w jaki autor nam to podaje, sprawia, że człowiek czuje się tak, jak podczas...