Oj czułam się trochę rzucona na głęboką wodę. Od pierwszych stron dużo się dzieję, pojawia się masa bohaterów, miejsc i zależności, które trzeba śledzić. Do tego przeskoki w czasie. Czasami ciężko było mi się w tym wszystkim odnaleźć. Cieszę się jednak, że wytrwałam, bo historia, mimo że chaotyczna, okazała się bardzo ciekawa.
Książkę wręcz pochłonęłam.
Przez pierwsze części serii miałam pewne wątpliwości kto tak naprawdę jest osią wydarzen, a zarazem głównym bohaterem i po tej części "wątpliwości" powróciły.
Na początku dominował Gavin i historia z jego punktu widzenia, teraz układ sił się zmienił, jednak mimo sympatii do Kipa, trochę brak charyzmatycznego Pryzmata.
Każda z postaci przeszła ogromną przemianę charakteru, dzięki czemu dylematy i sprzeczki są bardziej namacalne.
Oddanie oraz wiara w niesamowity sposób spaja ludzi. Jednocześnie powątpiewanie i podwarzanie podstawowych wartości, które są wyznawane urzeczywistnia problem panującej władzy. Pełno tu konfliktu pomiędzy idealizmem, a zepsuciem. Między tym co słuszne, a zasadami.