rozwińzwiń

Feblik

Okładka książki Feblik Małgorzata Musierowicz
Okładka książki Feblik
Małgorzata Musierowicz Wydawnictwo: Labreto Cykl: Jeżycjada (tom 21) literatura młodzieżowa
276 str. 4 godz. 36 min.
Kategoria:
literatura młodzieżowa
Cykl:
Jeżycjada (tom 21)
Wydawnictwo:
Labreto
Data wydania:
2023-09-05
Data 1. wyd. pol.:
2023-09-05
Liczba stron:
276
Czas czytania
4 godz. 36 min.
Język:
polski
Tagi:
literatura polska
Inne
Średnia ocen

7,5 7,5 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Na Jowisza 2! Nadal uzupełniam Jeżycjadę Emilia Kiereś, Małgorzata Musierowicz
Ocena 7,2
Na Jowisza 2! ... Emilia Kiereś, Małg...
Okładka książki Poczytaj mi, mamo. 15 bajek na 100 lat Helena Bechlerowa, Wanda Chotomska, Maria Kowalewska, Tadeusz Kubiak, Barbara Lewandowska, Hanna Łochocka, Małgorzata Musierowicz, Joanna Papuzińska, Janina Porazińska, Elżbieta Szeptyńska, Julian Tuwim, Danuta Wawiłow
Ocena 7,8
Poczytaj mi, m... Helena Bechlerowa, ...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,5 / 10
2 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
232
50

Na półkach: ,

Jedna z gorszych części Jeżycjady. Bieganie Agnieszki i Ignacego po mieście, domach i okolicach nieco mnie wymęczyło.

Jedna z gorszych części Jeżycjady. Bieganie Agnieszki i Ignacego po mieście, domach i okolicach nieco mnie wymęczyło.

Pokaż mimo to

avatar
968
358

Na półkach: ,

Feblik opowiada głównie o dalszych losach Ignacego Grzegorza Skryby. Po tym, jak jego kuzyn Józef w końcu spotkał miłość swojego życia nadeszła kolej na Ignasia- czas, by uwolnić go ze szponów Magdusi i postawić na jego drodze kobietę, z którą spędzi resztę życia. A przy okazji z fajtłapy zamieni się w mężczyznę ;)
Do tego remonty, przeprowadzki, łacina i poezja- jak zawsze sympatycznie, ciepło i z humorem.

Feblik opowiada głównie o dalszych losach Ignacego Grzegorza Skryby. Po tym, jak jego kuzyn Józef w końcu spotkał miłość swojego życia nadeszła kolej na Ignasia- czas, by uwolnić go ze szponów Magdusi i postawić na jego drodze kobietę, z którą spędzi resztę życia. A przy okazji z fajtłapy zamieni się w mężczyznę ;)
Do tego remonty, przeprowadzki, łacina i poezja- jak zawsze...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1026
1022

Na półkach: , , ,

"Już ją lubię. Za to, co masz w głosie,
kiedy o niej mówisz."

Bardzo pogodna, sympatyczna i ciekawa opowieść o rodzinie Borejków.

"Już ją lubię. Za to, co masz w głosie,
kiedy o niej mówisz."

Bardzo pogodna, sympatyczna i ciekawa opowieść o rodzinie Borejków.

Pokaż mimo to

avatar
132
100

Na półkach: ,

Świetnie się czytało. Bardzo podobała mi się ta część. Ignaś i Józinek to fajne i dobre chłopaki :)

Świetnie się czytało. Bardzo podobała mi się ta część. Ignaś i Józinek to fajne i dobre chłopaki :)

Pokaż mimo to

avatar
750
750

Na półkach:

Książka jest kontynuacją "Wnuczki do orzechów", gdzie akcja w większości dzieje się na wsi, ale również w upalnym, letnim Poznaniu. Gdziekolwiek pojawią się członkowie rodziny Borejków, tam robi się galimatias i zawsze są jakieś niespodziewane przygody, zaskakujące zdarzenia i dużo humoru sytuacyjnego.

Autorka głównymi bohaterami tej części serii uczyniła Agnieszkę Żyrę, która na prośbę siostry Tekli, ma zawieźć wykonany przez nią wazon do bogatego klienta , który mieszka na poznańskim Sołaczu. Wsiada do zatłoczonego autobusu, w którym spotyka Ignacego Strybę, który będzie jej towarzyszył w dostarczeniu paczki. W międzyczasie wydarzy się wiele niespodziewanych, nieprzewidzianych i tragiczno-komicznych okoliczności. Mnie mocno poruszyła sytuacja związana z pijaną matką Agnieszki. Wydarzenia te były takim śmiechem przez łzy, bo alkoholizm rodzicielki i wynikające z tego kompromitujące ją zachowania tak naprawdę sprawiały, że żal mi było Agnieszki, iż musi się wstydzić za matkę i nie ma w niej oparcia.

Z kolei wzruszającą i podnoszącą na duchu sytuacją było dla mnie zachowanie Floriana i Patrycji, którzy przyjęli pod swój dach wraz z całym inwentarzem (w tym książkami) Milę i Ignacego Borejków, gdyż w ich mieszkaniu trwał remont. Jakoś tak ciepło się na sercu zrobiło, że rodziców (dla Patrycji) i teściów (dla Floriana) nie potraktowano jak piątego koła u wozu, tylko otwierając drzwi swojego domu, małżeństwo otworzyło też dla nich swoje serce, starając się aby czuli się w tym domu jak najlepiej.

A skoro w książce objawił się Ignacy, to oczywiście nie mogło też zabraknąć jego odwiecznego rywala czyli kuzyna Józinka. O, przepraszam - Józefa, gdyż chłopak już jest dorosły. Ucieszył mnie fakt, że Józek przejrzał wreszcie na oczy jeśli chodzi o Trollę i pozbył się złudzeń w stosunku do niej, a jego serce mocniej zabiło do Dorotki.

Lektura w iście jeżycjadowym klimacie, gdzie było trochę smutno, trochę wesoło, chwilami nostalgicznie i wzruszająco, ale czasami też niestety, monotonnie, infantylnie i przewidywalnie. Chyba jednak z pewną ulgą żegnam się z Jeżycjadą (przeczytałam już wszystkie 23 części),jednak uważam, że warto było odbyć tę podróż sentymentalną i powrócić do tej serii po latach. Na jej przykładzie widać jak zmienił się świat oraz jak ja się zmieniłam pod kątem odbierania pewnych sytuacji i zdarzeń opisanych w poszczególnych tomach serii.

Książka jest kontynuacją "Wnuczki do orzechów", gdzie akcja w większości dzieje się na wsi, ale również w upalnym, letnim Poznaniu. Gdziekolwiek pojawią się członkowie rodziny Borejków, tam robi się galimatias i zawsze są jakieś niespodziewane przygody, zaskakujące zdarzenia i dużo humoru sytuacyjnego.

Autorka głównymi bohaterami tej części serii uczyniła Agnieszkę Żyrę,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
147
144

Na półkach: ,

Nietypowe dla MM dłuższe budowanie uczuć. Co prawda nadal szybkie, ale nie w stylu: "spojrzeli na siebie po raz pierwszy i to było TO". Wychodzi całkiem przyjemnie. Miło poobserwować.

Książkę można by czytać równolegle z "Wnuczką do orzechów", ukazuje bowiem perypetie Ignacego Grzegorza w momencie, w którym znika w poprzedniej części.

Oczywiście kilka refleksji: "Ludzie mylą szczerość z brutalnością", "Słów trzeba używać precyzyjnie [...] - inaczej fałszują rzeczywistość" i klasycznie już u Musierowicz: o odwadze by kochać.

I uwielbiam listy Idy.

Nietypowe dla MM dłuższe budowanie uczuć. Co prawda nadal szybkie, ale nie w stylu: "spojrzeli na siebie po raz pierwszy i to było TO". Wychodzi całkiem przyjemnie. Miło poobserwować.

Książkę można by czytać równolegle z "Wnuczką do orzechów", ukazuje bowiem perypetie Ignacego Grzegorza w momencie, w którym znika w poprzedniej części.

Oczywiście kilka refleksji: "Ludzie...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
197
89

Na półkach:

04.2020: ✨bez oceny✨
2023: ✨7,5✨ Bardzo, bardzo dobra książka. Nie wiem co więcej mam napisać, bo żadne słowa w całości nie oddadzą tego co czułam podczas czytania jej.

04.2020: ✨bez oceny✨
2023: ✨7,5✨ Bardzo, bardzo dobra książka. Nie wiem co więcej mam napisać, bo żadne słowa w całości nie oddadzą tego co czułam podczas czytania jej.

Pokaż mimo to

avatar
230
33

Na półkach: , ,

Umilacz! Poprawiacz nastroju! Jak lody truskawkowe z bitą śmietaną i kolorową posypką. Gdyby życie mogło być trochę jak u Borejków… ale zawsze można sięgnąć po Jeżycjadę;)

Umilacz! Poprawiacz nastroju! Jak lody truskawkowe z bitą śmietaną i kolorową posypką. Gdyby życie mogło być trochę jak u Borejków… ale zawsze można sięgnąć po Jeżycjadę;)

Pokaż mimo to

avatar
3072
2465

Na półkach: , ,

166/2023 (A)
czyta autorka

166/2023 (A)
czyta autorka

Pokaż mimo to

avatar
399
214

Na półkach: , ,

"Feblik" to bezpośrednia kontynuacja 'Wnuczki do orzechów", czyli druga taka sytuacja w całej serii, że fabuły dwóch sąsiadujących ze sobą tomów dzieją się w tym samym czasie jedna po drugiej, a nie są przedzielone kilkuletnim odstępem czasowym. Tutaj fabuły wręcz zazębiają się ze sobą, a więc mamy kontynuację upalnego lata 2013. W poprzednim tomie mieliśmy historię miłosną Józinka z nową bohaterką - Dorotą, a tutaj nasza uwaga przenosi się na jego kuzyna, Ignacego Grzegorza, który - a jakże - również musi przecież odnaleźć miłość swojego życia, którą okaże się także nowa postać w serii, Agnieszka.
Jeśli chodzi o wrażenia, to zacznę od pozytywów, będzie to o wiele łatwiejsze, a to dlatego, że jest ich mniej.
Ten tom ma w sobie jedną pozytywną stronę, która rzuciła mi się w oczy, w opozycji do tomów poprzedzających. Otóż nie było tu wreszcie tego, co powodowało u mnie ataki mdłości w niedawnych wątkach miłosnych, zarówno w sytuacji Laury z Adamem, jak i Józinka z Dorotą - bo w obu tych przypadkach był taki schemat: pary natykały się na siebie zupełnym przypadkiem, nie znając się w ogóle, i od razu "od pierwszego wejrzenia" rodziło się między nimi uczucie, choć nawet ze sobą nie zdążyli jeszcze dobrze pogadać. No po prostu rzyg. Dlatego w "Febliku" spodobało mi się, że autorka troszkę zeszła z tego kursu, choć może jedynym powodem tego było poczucie, że nie może tak wszystkiego pisać na jedno kopyto i pasuje wreszcie zrobić coś trochę inaczej.
No więc z Ignasiem i Agnieszką było o tyle inaczej, że oni po pierwsze nie byli nieznajomymi - znali się z gimnazjum, gdzie siedzieli ze sobą w jednej ławce i kumplowali się. Kiedy spotkali się teraz po latach, w wieku wczesnostudenckim, również nie tak od razu (nawet sami przed sobą) uświadamiali sobie, że może ich łączyć coś więcej, niż przyjaźń - nawet trochę się wzbraniali, bo każde z nich było przekonane, że ta druga strona nie czuje nic oprócz przyjaźni. Dopiero po kilku dniach wspólnych perypetii doszło do tego, że oficjalnie przyjaźń zmieniła się w miłość - oczywiście było to całkowicie przewidywalne, a te kilka dni to też nie żaden kawał czasu, ale i tak przyznam, że była to jakaś odmiana na lepsze. Taki schemat jakoś bardziej jest dla mnie akceptowalny i strawialny, niż te wcześniejsze uniesienia pomiędzy dwojgiem totalnie obcych sobie ludzi. Oczywiście żeby nie było zbyt fajnie i realistycznie, to te kilka dni wystarczyło, aby nie tylko zostać parą, ale i zaraz od razu zaręczyć się, a co tam :P U Musierowiczki jak już ludzie w wieku około 19 lat zakochują się w sobie, to przecież od razu w pierwszym tygodniu bycia parą, planują ślub i całe wspólne życie :P Ech, no i to by było chyba tyle z pozytywów.
Odnośnie negatywów - uwierał mnie ciągle wątek Magdusi, która była takim przewijającym się widmem. Jak pamiętamy, tytułowa postać "McDusi" była ogólnie nielubiana, a jej wady (zewnętrzne i wewnętrzne) wytykane były nie tylko przez członków klanu Borejków, ale i przez samą autorkę, ale Ignacy Grzegorz był jedynym, który nie tylko widział w niej zalety, traktował miło, ale wręcz zakochał się w niej. Końcówka "McDusi" wskazywała na to, że tych dwoje zostaje parą. Tak się poniekąd stało, ale ich wspólne bycie razem zostało w narracji pominięte, w okresie pomiędzy "McDusią", a "Wnuczką do orzechów". We "Wnuczce" niestety dowiadujemy się, że Magdusia już porzuciła Ignasia i wyjechała do Paryża, skąd nie daje zbyt wielu znaków życia. Ignaś wciąż jednak wzdychał za nią i tęsknił, jakby licząc na to, że los się odmieni. Pod koniec tamtego tomu rzeczywiście coś się dzieje - Ignaś dostaje od Magdusi maila, z kórego wynika, że wróciła do Polski i czeka na niego we Wrocławiu - Ignacy dostał skrzydeł na tę wiadomość i natychmiast postanowił do niej jechać. W tym optymistycznym momencie wątek urywał się w poprzednim tomie i dało mi to pewną nadzieję, że może jednak autorka zrehabilituje jakoś postać Magdusi.
"Feblik" przynosi nam bardzo szybko kubeł zimnej wody na głowę - już w autobusie, którym Ignaś odjechał z tej wioski, w której siedział razem z Idą u Doroty, dzwoni telefon od Magdusi. Odbiera go rozanielony, po czym dostaje obuchem w łeb: Magdusia wciąż jest w Paryżu, a mail był.... żartem jej siostry bliźniaczki, Marii, która - jak się dowiadujemy - wchodzi Magdusi na konto mailowe (że co?) i taki sobie zrobiła żart, podszywając się pod siostrę.
A Magdusia w tym czasie nie tylko nie myśli o powrocie do Ignasia, ale nawet znowu jest z tym swoim byłym, który ją kiedyś zdradził, a teraz przyjechał do niej do Paryża. (???!!)
Cała ta historia z Magdusią jest jakaś chora i bez sensu.
Po co siostra Magdusi miałaby w ogóle robić coś takiego?? (to nie dzieci z podstawówki, tylko osoby ok. 20-letnie do cholery) I dlaczego Magdusia uparcie próbuje się dodzwonić do Ignasia tyle razy przez całą książkę, skoro w zasadzie wyjaśniła wszystko w tej pierwszej rozmowie i - jakby nie było - to ona pierwsza postanowiła z nim zerwać, łamiąc mu poniekąd serce? Czego ona jeszcze właściwie od niego chce?
Ignaś z jednej strony dumnie nie odbiera jej telefonów, a z drugiej - to, że ona dzwoni, wzbudza w nim wciąż takie emocje, że z tego powodu w jednej scenie upuszcza dzwoniący telefon do studni! (była to studnia bez wody, atrapa w skansenie, skąd później Ignacy ten telefon wydobywa z powrotem).
Równolegle więc rozwija się akcja z Agnieszką, którą Ignaś spotkał we wspomnianym wcześniej autobusie, a ponieważ nagle okazało się, że nie musi już jechać do Wrocławia i jego plany runęły, toteż przyłączył się do niej i jej planów.
W wielu momentach książki były takie wtrącenia, które sugerowały, jaka ta Magdusia jednak była zła, a jaka Agnieszka jest wspaniała w porównaniu do tamtej. Dowiadujemy się np., że babcia Borejko ocenia ludzi na podstawie ich stylu gry w Dixit i Carcassome, a Magdusia w tych grach zawsze wykazywała się brakiem wyobraźni i w dodatku oszukiwała. Agnieszka - to oczywiście zupełnie co innego. W ogóle ile razy jest wspominana Magdusia, to zawsze z takim przekąsem - wychodzi na to, że od początku w ogóle nikt (poza Ignasiem) jej nigdy nie lubił i wszyscy mieli o niej kiepską opinię. To jest jakieś takie przykre.
No, a teraz - kilka słów o wspaniałej Agnieszce, okładkowej bohaterce tego tomu. O, RANY. Laska (tak się złożyło) nocuje w mieszkaniu na Roosvelta, które jak wiemy, jest w trakcie remontu i wyludnione (bo wszyscy praktycznie siedzą na wsi) - u kolegi, którego tak na dobrą sprawę ledwo spotkała po latach. Kiedy Ignaś wyskoczył do sklepu, ona w tym czasie... pomalowała łazienkę! Tak sobie o, bo skoro już farba i pędzel leżały tam przygotowane, a ona przecież lubi malować... (maluje obrazy, ale co tam, łazienkę też machnie w 5 minut). A rano wzięła się ochoczo do sprzątania i m. in. uprzątnęła porozwalany w jednym pomieszczeniu gruz, który popakowała schludnie w wory. Aha, oczywiście przygotowała też śniadanie dla siebie i Ignasia, a jak. Normalnie kobieta model delux, dbanie o faceta i sprzątanie otoczenia to jej funkcje automatyczne, które uruchamiają się nawet w gościnie w obcym mieszkaniu u kolegi. I to nie jakieś tam byle sprzątnięcie brudnych talerzy, ale od razu sprzątanie gruzu i malowanie ścian, ha!!
Aż dziw bierze, zwłaszcza patrząc na to, w jakiej rodzinie się Agnieszka wychowała. A to jest kolejny wątek, który uwiera okropnie. Jej matka (zwana też Gorgoną) to agresywna alkoholiczka, która nienawidzi mężczyzn i kiedy znienacka zastaje Agnieszkę w domu z nieznanym kolegą, to nie zadając zbędnych pytań, atakuje go ze sztalugą w ręku, a potem twierdzi, że Agnieszka może się w domu nie pokazywać, skoro z nim wyszła. Starsza siostra, singielka, to kopia matki. Ale z tą matką, myślałam sobie, no cieżki temat, trudna relacja, matka z problemami. W jakiejś dobrej literaturze to mógłby być ciekawy wątek, ale nie tutaj. Tutaj temat jest płytki jak kałuża i prosty - Agnieszka nie ma zbytnich rozterek z tym związanych, a co tam, po co komu w ogóle własna matka i rodzina, jak tuż obok jest rodzina Borejków, do której można się jakby przetransferować i poczuć się w niej cudownie. Tak to mniej więcej odebrałam, jako całość.
Nie chcę już bardziej rozwlekać, ale jeszcze wróćmy do tematu Józinka i Doroty, których wątek z kolei tutaj się domknął, ponieważ to w tym tomie Ida dowiaduje się, co jest grane między nimi. A w zasadzie chodzi mi bardziej o Idę. Słuchajcie, zanim jeszcze sczaiła, że Dorota kręci z jej synem, dowiedziała się, że na dorocinej posiadłości ziemskiej znajduje się zrujnowany dom, w stanie totalnego rozkładu (na dachu wyrosła brzoza samosiejka),ale ładnie położony, no i co na to nasza impulsywna Ida - natychmiast podjęła decyzję, aby go sobie kupić i wyremontować. No spoko, w sumie małżeństwo dwojga lekarzy, to może i mają w zanadrzu niepotrzebnej kasy jak lodu, że takie decyzje podejmuje się ot tak, jakby chodziło o nową kieckę. Pomijając już to, że sądząc z opisu, o wiele taniej i rozsądniej byłoby tę ruderę wyburzyć i na tym miejscu zbudować nowy dom, ale dobra. Ale słuchajcie, co mnie zdziwiło. Jak już wyszło na jaw z Dorotą i Józinkiem - czaicie, para nastolatków poznała się dosłownie tego lata i się w sobie zadurzyli, normalne, zdarza się, no ale tutaj od razu, natychmiast, oczywiste się staje, że za jakiś czas będzie ślub, że to przyszła synowa i w ogóle. I cóż nam Idusia sugeruje w swoim mailu do Gaby - że zaoszczędzi sporo kasy, no bo skoro jest przyszłą teściową Doroty, to jakby oczywiste, że ten swój dom w ruinie dostanie za darmo. Jakoś to tam ujęła tak eufemistycznie, tak wymijająco dała to do zrozumienia, ale ewidentnie o to chodziło. Skoro młodzi są razem (poznali się w te wakacje, które aktualnie jeszcze trwają) i oczywiście wiadomo, że zaręczeni, to domek się jej jakby już należy, i to gratis. Ekhm? Ja się pytam, na jakiej do cholery planecie to się wszystko dzieje...

"Feblik" to bezpośrednia kontynuacja 'Wnuczki do orzechów", czyli druga taka sytuacja w całej serii, że fabuły dwóch sąsiadujących ze sobą tomów dzieją się w tym samym czasie jedna po drugiej, a nie są przedzielone kilkuletnim odstępem czasowym. Tutaj fabuły wręcz zazębiają się ze sobą, a więc mamy kontynuację upalnego lata 2013. W poprzednim tomie mieliśmy historię miłosną...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    2 836
  • Chcę przeczytać
    871
  • Posiadam
    657
  • Ulubione
    120
  • Jeżycjada
    79
  • Chcę w prezencie
    67
  • 2015
    34
  • 2018
    31
  • Teraz czytam
    27
  • Małgorzata Musierowicz
    22

Cytaty

Więcej
Małgorzata Musierowicz Feblik Zobacz więcej
Małgorzata Musierowicz Feblik Zobacz więcej
Małgorzata Musierowicz Feblik Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także