cytaty z książki "Feblik"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
- A zauważcie (...) jak media pilnie pracują nad tym, by ludzie uwierzyli, że dobrze jest być głupim, aroganckim, wulgarnym i niewykształconym. I ludzie wierzą, bo wtedy jest się po prostu kimś przeciętnym, a więc żyje się bezpiecznie.
I okazuje się nagle, że każdy człowiek jest niezastąpiony. Nawet najmniej ważny , najskromniejszy, najbardziej cichy. Po każdym tworzy się wyrwa, mniejsza lub większa. Tyle miliardów ludzi, popatrz! I wszyscy niezastąpieni. I po każdym zostaje coś nieuchwytnego, ale dziwnie realnego, coś, co należy ponieść dalej.
Jeśli krytyka jest życzliwa i szczera, weź ją pod rozwagę, może w czymś się przyda. Jeśli jest głupia lub wroga, gwiżdż na nią. W każdym zaś wypadku rób tak, jak uważasz. Bo to jest twoje dzieło i nikt poza tobą nie ma nic do gadania.
Słów trzeba używać precyzyjnie, w ich właściwym znaczeniu- inaczej fałszują rzeczywistość. A zafałszowana rzeczywistość wytwarza nowe fałszywe słowa. Tworzy się wielki obieg fałszu, który rodzi ogromne kłamstwo. A kłamstwo rodzi zło. Z tego wynika logiczny wniosek, że słowa niezafałszowane budują dobro.
A miałem, miałem takie momenty wahania. Tak jakbym musiał wyjść ze swojej pustelni w jakąś zawieruchę. I jakbym stał jedną nogą na progu i jeszcze mógł się cofnąć.I wiesz, chciałem się cofnąć - do tego znanego punktu, gdzie byłem sam, nieszczęśliwy, ale bezpieczny.
Kiedy lubię jakąś książkę, chcę, żeby wszyscy ją przeczytali. A już zwłaszcza miłe osoby.
Może być przecież tak, że nie tego konkretnego człowieka szukamy, tylko samej miłości. A drugi człowiek jest jej nośnikiem. Nie, źle mówię, jest raczej kontaktem - z nią. I może jeden lepiej kontaktuje, a drugi gorzej. I czasem ten kontakt zawodzi. Wtedy nam się wydaje, że straciliśmy miłość. A tak naprawdę straciliśmy tylko kontakt.
Ale od chęci do czynu droga była niezmiernie daleka, trzeba by przerwać mur własnej rezerwy, tak starannie wzniesiony. A za tym murem było przecież bezpiecznie i cicho.
- A co z bólem? (...) tym, który przychodzi w miejsce po miłości. (...) Wtedy się cierpi.
- Nie wątpię (...) Ale miłości - wiesz MIŁOŚCI jako takiej to nic a nic nie szkodzi. Miłość JEST.
- Tylko dlaczego jest jej tak mało? Dlaczego nie starcza dla wszystkich?
- A nie starcza?
- Sama nie wiem.
- Ja też nie wiem. Chyba jest jej pod dostatkiem, jak powietrza i światła, i dla każdego starczy, ale nie wszyscy umieją po nią sięgnąć, nie umieją się z nią obchodzić. Może zbyt się jej boją. Zastanawiam się, czy to jest możliwe, że lęk ją wyklucza. Nie, chyba nie, on ją tylko odsuwa, gdzieś poza zasięg. Na jakąś odległość - którą przecież można pokonać, jeśli tylko się chce. Jeśli się ma odwagę.
- Odwagę, żeby cierpieć?
- Odwagę, żeby żyć naprawdę.
(...) wszystkie przywiązania wynikają z tego samego: czujemy się obco w tym nieskończonym Wszechświecie, Ziemia się nam stale kręci pod nogami, nasze życie ucieka, boimy się, chcemy się czegoś uchwycić. Czegoś stałego. Łapiemy się swojego stołu, swojego miejsca, swojego domu, łapiemy się swojego człowieka. Ale to niczego nie zmienia.
Boisz się mówić o uczuciach? O miłości? (...) Bo są ludzie, którzy się boją. Myślę, że to oni używają słowa "feblik". Zamiast słowa "miłość".
Z pewnością sens każdego mijającego życia mierzy się tym,ile ono dobroci po sobie pozostawia.
- Otóż uważam, że miłość nigdy nie jest zmarnowana. Owszem, można zawieść ufność. Ale nie da się zmarnować miłości. (...)przecież nikt nie kocha na próżno. Miłość nie może się zmarnować, rozumiesz? Ona była, jest i będzie.
- Zamieniła się w gorycz!
- To zawiedziona ufność zamieniła się w gorycz.
Nie wiem jak można mówić o "ukochanej książce", kiedy kocha się wszystkie. Te wszystkie dobre, oczywiście - pośpieszył z doprecyzowanie. - Złych nie wliczam.
I wtedy nagle zobaczyłam go takiego, jakim jest naprawdę, a nie jakim go widziałam do tej pory, bo dotąd moje widzenie było zakłócone przez żmudny proces wychowywania tego człowieka. (...) Zawsze ich widzimy złożonych z tego, kim byli, i z tego, kim są, z przewagą tego pierwszego, i to pierwsze to jest bardzo dużo kolejnych obrazów, na które nakładają się coraz nowsze, a jeszcze te stare przebijają spod spodu. (...) Boże kochany, przecież wychowaliśmy go wszyscy razem na świetnego faceta.
(...) dobrze jest kochać kogoś. Dobrze jest mieć w sobie miłość i rozdawać ją i nie czekać na zyski, i nie bać się strat. Miłość jest wieczną siłą, energią, która krąży. Przechodzi od człowieka do człowieka, odradza się. Ona naprawdę, jak to ktoś trafnie ujął, mnoży się, kiedy się ją dzieli.
Ignacy, który w swoim pokoju zachowywał pedantyczny ład i porządek, nawet przez chwile zazdrościł kuzynowi tej swobody, ale też zdał sobie sprawę, że on sam nie mógłby tak żyć.
Cmoknął z dezaprobatą i mruknął z przyganą:
- Ech, rudy, rudy.
A Agnieszka na to:
- Nie cmokaj, przecież go kochasz.
A Ignacy aż zamarł ze zdziwienia, wydobywając upragniony klej z puszki po herbacie, bo zdał sobie sprawę, że ona ma rację.
Wiesz, wystarczy spojrzeć wstecz, żeby nagle zrozumieć działanie przeznaczenia. I to, że często właśnie ludzie kultury je kształtują. Sami nawet nie do końca zdając sobie z tego sprawę, że są w jakimś sensie narzędziami. Myślącymi narzędziami.
[...] - A zamartwiam się, bo... chciałabym po prostu, żeby był szczęśliwy.
- A co to właściwie znaczy?
- Żeby nie cierpiał.
- Ależ zawsze jakoś cierpimy. Ty chciej tylko jednego: żeby on umiał kochać - niesamolubnie.
Za każdą książką kryje się inny człowiek ,jego myśli , jego dusza , jego życie i doświadczenie.
- Martwię się, że nie tak łatwo o tym zapomnisz. I jest mi przykro. Zawsze jest mi przykro - pospieszyła z objaśnieniem - kiedy dobrego człowieka spotyka krzywda. A jeśli w dodatku jest tak niesprawiedliwa!...
- A czy może być krzywda sprawiedliwa?
- Ależ ty jesteś pedantyczny.
- A pewnie. To ważne, co się mówi. I pisze. Słów trzeba używać precyzyjnie, w ich właściwym znaczeniu - inaczej fałszują rzeczywistość. A zafałszowana rzeczywistość wytwarza nowe fałszywe słowa. Tworzy się wielki obieg fałszu, który rodzi ogromne kłamstwo. A kłamstwo rodzi zło. Z tego wynika logiczny wniosek, że słowa niezafałszowane budują dobro.
Wiesz, życie wymaga męstwa. Nie uwierzysz, ale tego głównie się uczę na historii sztuki. To jest historia ludzkiego męstwa. Wiedzieć, że wszystko, co robimy, i tak skończy się przegraną, a jednak, wbrew temu, tworzyć piękno! Po nic! Po to, żeby zachwycało...
I okazuje się nagle, że każdy człowiek jest niezastąpiony. Nawet najmniej ważny, najskromniejszy, najbardziej cichy. Po każdym tworzy się wyrwa, mniejsza lub większa. Tyle miliardów ludzi, popatrz! I wszyscy niezastąpieni.
Potężna i szeroka kobieta w kapel słomkowym stała nieopodal, pośród migoczącej w słońcu zieleni, niczym Demeter dzierżąc pod pachą cały snop długich traw i kwiatów.
Uśmiechała się z rozbawieniem i pobłażliwością, a jej policzki błyszczały jak twarde, rumiane jabłka.
- Kumulator - wyjaśniła. - Na siłę nic pan nie zrobisz. No już, puść go pan! - oj, dusi i dusi, jakbym mojego Zdziśka widziała. Na drugi raz światła niech gasi!
(...) drzwi pawilonu otwarły się z trzaskiem i jednym susem wyskoczył z nich, od razu w zapaśniczym rozkroku, kwadratowy facet o owłosionej klatce piersiowej, odziany w czerwone bokserki. W ręce miał młotek.
- Co jest, kurka?! - zakrzyknął walecznie.
Ale na widok wiotkiej dziewczyny u wodopoju uspokoił się, spojrzał na młotek z udanym zdziwieniem, niby to nie mogąc pojąć, jak coś takiego mogło mu się znaleźć w garści, po czym odłożył go od niechcenia na parapet okna.
Posłuchajcie, co tu kucharz dołączył do puńczyka z tuszki...
- Do czego? - parsknęła śmiechem Pulpecja.
- No przecież mówię: do tuńczyka z puszki, tylko mi się od tego skwaru plęzyk jącze...